MIECZ PRAWDY

CZŁOWIEK I JEGO CIERPIENIE

Ataki energetyczne w naszym ciele są wymierzone w naszą świadomość. Blokują mózg i synapsy nerwowe, ale to wszystko możemy przezwyciężyć utrzymując wewnętrzne połączenie duchowe, osłaniając naszą aurę i nasze energetyczne pola. Człowiek jest połączony z krystaliczną siatkową siecią, a my jesteśmy przedłużeniem komórek nerwowych tej neuronowej sieci.

Obserwując obecny stan mieszkańców Ziemi, możemy zobaczyć, jakie funkcje mózgu człowieka zostały zakłócone przez kontrolę bio-neurologiczną, neuroprzekaźniki i hormony... to wszystko, tak delikatnie mówiąc, zostało w człowieku zepsute...
ale nikt więcej, tylko człowiek pozwolił sobie na te manipulacje w swoim ciele. Wszyscy do tego zepsucia dołożyliśmy swoje paluszki... i nie ważne, czy robiliśmy to świadomie, czy nie... ale dużo ludzi bardzo dobrze zdawało sobie z tego sprawę i nadal jest tego świadomych:
- czy czynią dobrze, czy źle... że sabotują własne ciało i innych ludzi... uszkadzają nie tylko swoje ciało, ale i własną duszę...
i jeśli ktoś myśli, że zabije ciało, a duszy nie uszkodzi - to się bardzo myli. Obie te struktury zostaną mocno poszarpane. I długo trzeba będzie te szkody naprawiać.

A dzisiaj niszcząc po kolei wszystkie swoje ciała, jesteśmy coraz bardziej rozdrażnieni, wiecznie zmęczeni, nieszczęśliwi, dużo ludzi cierpi na depresje, choroby psychiczne, nękają nas ciężkie choroby ciała fizycznego i jeszcze bardziej cierpimy. Wielu ludzi właśnie z tej grupy targa się na swoje życie... bo sami z sobą nie potrafią dać sobie rady. Ja wiem, że jest ciężko, sama to mówię:
-demony coraz mocniej wkładają nas w swoje imadło... a jeszcze więcej tych „świętych” niż tych „grzesznych”. Z tymi ostatnimi jakoś się dogadują.

To nie Bóg nas doprowadził do tego stanu, tylko ziemski luksus, sami wpędziliśmy się w taki mizerny stan, a teraz potrzebujemy szybkiej instrukcji:
- jak dalej żyć... a tu szybka instrukcja już nie służy... bo ta materialna granica zaczyna się mocno zaciskać na naszych własnych szyjach... i rzucamy się z pięściami na Boga...
-i jak widać, ta ściana, pod którą dzisiaj my wszyscy stanęliśmy, wygląda jak ściana płaczu i nie chce się przesunąć... i nie odbywa się to przeciwbólowo, bo nie jeden w nią wali własną głową... bo nie widać ani ziemskiego zbawiciela, ani Boga.

I stoi ta ściana jak zaklęta... i dla tych, co mają dużo pieniędzy i bogactwa... i tu jest więcej płaczu, bo mają więcej do stracenia... i tych, co nic nie mają... i wszyscy w jakimś stopniu cierpią.

Sami zafundowaliśmy sobie to nasze współczesne więzienie... w luksusie, przy pełnych półkach jedzenia, śpimy w puchach... a tak cierpimy? A z tego, co widać, to nie jest jeszcze dno tego cierpienia... i dokąd tak będzie? I dokąd to zmierza?

-Dopóki nie zrozumiemy, co tak naprawdę się z nami dzieje.
- I dlaczego znaleźliśmy się na tej ziemi?

Ale wielu nie szuka rozwiązania tam, gdzie mogą je znaleźć, szukają ratunku i wybawienia u innego pana... który podobno działa bezbólowo... owszem, nie będzie tego bólu do czasu... dopóki ten człowiek naprawdę się nie przebudzi i spojrzy na swoje życie z zupełnie innej strony... i zobaczy w swoim sercu tą wielką dziurę, po utracie Boga.

Wówczas szatan wyśle przeciw niemu swoich wysłanników, aby go przywrócić do normalności... kiedy tak się stanie:
- wszystko wróci do normy, jeśli nie, zacznie wojnę z tym człowiekiem... wprzódy to będzie taka wojna za zasłoną... a później będzie już jawna, demony nawet już nie będą ukrywać swojego oblicza.

I już jest ta wojna, dla wielu jawna... bo nasz Prawdziwy Pan puka do naszych serc, a nawet powiem więcej
- mocno wali w drzwi, bo On wie, do jakiego stanu dał się doprowadzić człowiek i próbuje nas przebudzić... bo czas nasz jest bliski.

Bóg chce nam otworzyć drzwi do swojego Królestwa... ale my ludzie nie mamy odpowiednich ciał świetlistych, zerwaliśmy połączenia z kryształowymi komórkami w naszej kryształowej sieci, a te kryształowe końcówki mocno zacementowaliśmy w tym światowym betonie, zakotwiczyliśmy w królestwie innego pana. A to właśnie tam są informacje dla nas, te szybkie instrukcje, w naszych ciałach, w komórkach neuronowych i dlatego taki nasz mizerny stan... jesteśmy takimi marynarzami bez kompasu, w dodatku nad nami pochmurne niebo i nie widać gwiazdy polarnej.

Bóg chce nas wyzwolić z tego stanu, zakotwiczyć w naszych ciałach swoje nitki światła, aby poprzez nie wprowadzić w nas coraz więcej światła... ale i my musimy rozdmuchać tą naszą iskrę, która w nas drzemie i za pomocą połączenia tych już boskich elementów, będą w nas zakotwiczone sub-harmoniczne struny w każdym z wymiarów: 3-6-9 i człowiek będzie zdolny odbudować swoją wyższą matrycę, wyższą świadomość ciała.

Musimy na nowo utkać swoje komórki, zapalić ciało duchowe, nie tylko w mitochondriach, także w sercu, które posiada w sobie najważniejsze nasionko, które właśnie dojrzewa i w swoim czasie przyniesie nam nowe życie. To jest nasionko Chrystusowe, które całkowicie zmieni dotychczasowy wizerunek człowieka.

A ty człowieku nie mając tej świadomości, zamiast pomóc temu złotemu nasieniu, chcesz je całkiem zniszczyć... a na Boga chcesz nałożyć sankcje, jak na Putina... bo ci odbiera twoje wspaniałe ziemskie życie, mało tego, jeszcze oczekujesz od niego jeszcze więcej empatii, bo ty cierpisz, a On cię w swoim miłosierdziu nie dobija, jak rannego zwierzęcia...

ale ty zapominasz o jednym
- Bóg to Pan Wiecznego Życia, a nie władca śmierci... i Bóg chce każdemu dać wieczne życie i nie niszczy swojego boskiego ziarna.

Ciało człowieka i cały zapis DNA musi mieć właściwości krystaliczne, musi być naznaczone światłem hydroplazmatycznym, które jest ciekłym kryształem. Aby dojść do takiego stanu należy usunąć ze swoich pól sztywne i ciężkie blokady, te tony czarnej miazmy, w jakie się człowiek przybrał i musi doprowadzić swoje ciała do wyższej częstotliwości. A to oczyszczenie z tej ciężkiej smoły, niestety boli... i boli wlewanie w kanały energetyczne wyższej częstotliwości światła... bo tak się to dzieje, kiedy człowiek pozbywa się negatywnej energii, kiedy zbliża się do Boga. Niestety, napisałam na ten temat multum informacji, ale jak widać, ludzie umysły ciągle zamulone czarną miazmą. I mogę sobie pisać... i mają chłopca do bicia...

Kto szybciej to zrozumie, jego ciało szybciej się oczyszcza, ale niestety, taki człowiek cierpi, to choroba świętych i to od długich wieków, taki człowiek wymazuje z siebie duże przestrzenie ciemnych struktur... i to nie z jednego wcielenia, czym było ich więcej, tym bardziej grube są te pokłady... i zamienia je w świetliste biologiczne pole... takie „eko”, pod nowy świetlisty zasiew. Kto pracuje dzisiaj w „eko” ten wie, ile to pracy wymaga, aby to pole było czyste i aby na nim wzrosło czyste ziarno... już to złociste...

ludzie „eko” wiedzą, z czym się mierzą i dużo z siebie dają... a nie tylko wymagają. Na ziemskim polu trzeba co najmniej 4 lata oczyszczenia, aby tam można posiać coś ekologicznego, bo jeśli tego nie uczynimy, to na darmo niszczyć ekologiczne ziarno.

Podobnie jest z naszymi ciałami, w dodatku nasze ciała, nie żyją w naturalnym „eko”... tylko na folwarku szatana, i ciężko tu znaleźć czysty zakamarek... z czystą ziemią, czystą wodą, z czystym powietrzem. Cały czas jesteśmy czymś zatruwani i oddychamy spalinami własnych samochodów, żyjemy w elektromagnetycznym smogu, w dziwnym energetycznym promieniowaniu... i nawet ci, którzy dbają każdego dnia o swoją duchową higienę, mają z nią duże problemy.

Ale musimy też cały czas pamiętać:
- to my sami doprowadziliśmy tą planetę do takiego stanu, to my sami zamontowaliśmy we własnych domach te wszystkie wynalazki, sami znosimy swoje jedzenie do własnej lodówki, sami je przyrządzamy.

A dzisiaj wielu z was zachowuje się jak małe krnąbrne dzieci i szukają gdzieś w świecie chłopca do bicia... bo tacy nieszczęśliwi...

a nawet wolą, aby ich dobić... i to ręką samego Boga. To tylko mógł wymyślić wasz osobisty demon! Ale wy moi drodzy jeszcze nie zobaczyliście tej ostatniej odsłony, tego, co wam może zgotować szatan... i zamiast szukać chłopca do bicia, raczej skupcie się na sobie, na modlitwie, medytacji, szukajcie połączenia z Bogiem.

Ale na szczęście, Bóg to wie, kto ma dobre intencje a kto nie, kto świadomie pomaga antychrystowi, który jest zwykłym oszustem, pozbawionym miłości, i tylko dużo obiecuje... i wkłada innych ludzi w swoje zasadzki. A ty później rzucasz się z pięściami na Boga, bo takie jest twoje duchowe zrozumienie.

Ale nie przeholuj. Nie obrażaj jeden z drugim Boga, bo jak będziesz na niego tak bardzo narzekać i Go obrażać, to cię w końcu zostawi na usługach tego twojego pana... i wówczas zobaczysz, co się stanie... i twoim ciałem i z twoją duszą?!

To tylko Bóg może osłabić zdolności szatana albo oddać człowieka w jego ręce... szatan nie ma takiej mocy sprawczej... ale ty człowieku jak widać, nie pozwalasz swojemu rogatemu panu zrobić krzywdy, wolisz siedzieć na osi sztucznej inteligencji, wdychać ziemskie trucizny, oszukiwać swoich bliźnich, zastawiać na nich sidła a jeszcze próbujesz zachwiać autorytet innych ludzi do samego Boga.

Ale Bóg i w tobie wznosi świetliste połączenie, bynajmniej próbuje, ale ty cierpisz i się miotasz, i gryziesz Go po rękach...bo nie rozumiesz tego działania. W twoim ciele trwa wojna... Chrystusa i szatana... o ciebie...! Ale to ty musisz przechylić tą szalę, od ciebie zależy kogo wybierzesz... i nic się tu nie zadzieje, bez twojego przyzwolenia.

Sam się skazujesz na swoją wolność albo swoją niewolę...!!!
To tak jak za czasów Mojżesza albo wychodzisz z niewoli faraona, albo w niej siedzisz, bo tam się czujesz bardziej bezpieczny. I nawet kiedy wychodzisz z ziemi niewoli, to i tak kombinujesz, jak do niej powrócić, opuścić tą krainę niewygody, bo tam w niewoli miałeś kromkę chleba, a tu trzeba ją zdobyć. Ale jest taki czas, że musimy ją zdobywać, aby później mieć pod dostatkiem. I dlatego tak mało Żydów, którzy opuścili tą ziemię faraona, weszło do ziemi obiecanej... bo chcieli przechytrzyć samego Boga. Nie da się służyć dwom panom.

Tak, tak... dzisiaj ta „bajeczka” o Mojżeszu świetnie pasuje do nas. I tak będzie i teraz... nie wszyscy wejdą do wyższego wymiaru, do tej ziemi obiecanej, Bóg wszystkim podaje rękę, ale wielu Go gryzie w nią... a później płaczą i szukają kozła ofiarnego.

„Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22,14)

Bo Bóg używa niewielu, aby przyciągnąć do siebie wielu, czyli wszystkich.

Vancouver
18 Jan. 2023

WIESŁAWA