I jeszcze raz piszę o tym samym, tylko że na inny sposób.
Żyjemy wszyscy w dualistycznym wymiarze, toteż często
czujemy się ograniczeni, dostosowani do ciała fizycznego w
3D. Ale nasze ciało w zależności, w jakim stopniu bywa
przebudzone, może doświadczać różnych rzeczy i to jest nasza
rzeczywistość.
Człowiek w dużej mierze pozwala na wiele rzeczy, pozwala,
aby płynęły do naszego doświadczenia w naturalny sposób...
albo poprzez przymus, jakim zostaje poddany, w zależności od
jego woli przyjmuje jedno albo drugie, albo się poddaje
decyzjom innych osób... albo szanuje swoją wolną wolę i
tylko ona jest dla niego ważna. Wówczas rodzą się w nas
głębokie emocje, często nasza dusza krzyczy, nie chcę tego
doświadczać…
a tak naprawdę jest to mistrzostwem przyjąć to potężne
emocjonalne uderzenie i nadal w miarę po ludzku iść przed
siebie przez życie, kiedy dusza zdecyduje się wejść do
otchłani rozpaczy i umie wyciągnąć z tego miejsca swoją
lekcję. Ale jest to nauka dla mędrców tego świata, mnichów i
wielkich mistrzów, nauka dla wielkich jednostek, które są
bardziej rozwinięte duchowo. Początkujący próbują przejść
przez życie bez większych trosk i kłopotów.
Ale jak ty w takim stanie chcesz nauczyć się czuć własną
moc?
Jak chcesz sprawdzić własną siłę, skoro nie umiesz przejść
emocjonalnego uderzenia?
Prawdziwy mistrz w swoim życiu doświadcza wszystkiego…
miłości i nienawiści, radości i cierpienia, spokoju i wojny,
dostatku i głodu, zimna i gorąca itd. Tylko w ten sposób
człowiek mocno rozdziera swoje pola świadomości, ciemną noc
duchową przebudzenia duszy, która jest nauką jak wyjść z
głębokiej otchłani… doświadczyć w życiu szeregu strat lub
bolesnych wydarzeń, które często wydarzają się jedno po
drugim i wydaje się nie mają mieć końca. Tylko wówczas
znajdziesz sens swojego życia. Toteż nie osądzajcie ludzi,
którzy popadli w nałogi czy inne niechlubne rzeczy, może
dzięki nim doświadczają czegoś więcej niż ty, który uważasz
się za świętego na tej Ziemi? Dlatego doświadczają ciemnej
nocy duszy? I czy dla nich Bóg jest mniej łaskawy?
A może w ten sposób wydobywa nas z własnej miernoty,
ponieważ sami już nie dajemy rady wyjść z tego stanu? Często
właśnie w ten sposób pokazuje nam, że nasze zmysły są zbyt
słabe… i że istnieje jeszcze ktoś/coś, co nam w tym ziemskim
życiu pomaga, i nie jesteśmy tu sami. Wydobywa naszą duszę z
ciemnej otchłani na powierzchnię ziemi, na dzienne światło.
Często wielu ludzi swój upadek uznają za swój sens życia, a
to, tak naprawdę jest wielkim bezsensem, ale człowiek tego
nie widzi, nie czuje. Lecz przychodzi taka chwila, kiedy
wchodzi w proces duchowego przebudzenia i rodzi się w nim
ogromne wewnętrzne zamieszanie i intensywny niepokój, to
jest sygnał zmiany stanu naszej świadomości. I trudno nam z
tego stanu się wycofać - nie rozumiemy, co się dzieje, a to
tylko nasze ego rozpuszcza się, powoli topnieje... bo tak
naprawdę nie jest to ciemna noc duszy, tylko ciemna noc ego.
Dusza się budzi, a ego szaleje. Duchowe przebudzenie jest
aktywacją wyższej ewolucji naszej wewnętrznej natury, czym
ciemna noc jest głębsza, tym głębiej sięgamy naszego
duchowego dna, skąd wyciągamy najcenniejsze skarby.
Za
przebudzeniem duszy zawsze stoi nasze Wyższe Ja, zmusza
duszę, aby porzuciła starą tożsamość i tak naprawdę, to co
człowiek często uważa za swoje przekleństwo jest dla niego
korzystnym procesem. To ta gorzka sytuacja po latach okazuje
się być słodyczą w jego ustach… niestety, musimy przebyć te
bolesne miesiące i lata w swojej ciemnicy, aby przebudzić
duszę swoją i zrozumieć sens tego zdarzenia. Czym dłużej się
budzisz, tym więcej zdobywasz światła, można to przełożyć na
widmo światła i zależy od osoby, ile sobie tego światła
przyswoi.
Kiedy stajesz w życiu przed taką ciężką fazą, powinieneś być
na tyle mądry, aby umieć zweryfikować daną sytuację, swoje
emocje, musisz nauczyć się iść przez życie w tej ciemnej
nocy. Dokonać tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
Duch to wie, jak to zrobić, ale ty nie ograniczaj go poprzez
swoje ego… i nie bój się ciemnej nocy, czyli przebudzenia
duszy, inaczej nie zobaczysz światła w sobie. Ja wiem, nie
jest łatwo pokonać w sobie ból, smutek i tak naprawdę
pokonać samego siebie, ale ty nie jesteś sam/sama, prowadzi
cię Wyższe Ja i kiedy to zrozumiesz i oddasz mu w ręce swoje
życie, nie pozwoli, aby ono się rozpadło i nie pozwoli na
upadek twojej duszy i znajdzie wyjście z ciężkiej sytuacji.
To Wyższe Ja rozpoczyna proces naszego zmartwychwstania, nie
tylko duszy, również i ciała, jako twórczego, świętego i
ponadczasowego, dzięki któremu nasza dusza może zaistnieć w
innym wymiarze.
Człowiek powoli zmienia się w Eterycznego Chrystusa, będzie
to nasze najważniejsze doświadczenie w ludzkim ciele - punkt
zwrotny w ewolucji człowieka. Eteryczny Chrystus jako
Chrystus w postaci Anioła objawi się tym, którzy przejdą
przez ten proces, znaczy transformację i osiągną ciało
świetliste, które pozostaje ukryte przed naszymi oczami,
otworzy się niczym spadochron…
i raczej nie objawi się tym, którzy są zafascynowani swoją
materialistyczną projekcją tego świata. To jest świadomość
innego gatunku i dla większości ludzi pokonanie tej fazy
przychodzi niezauważalnie, a oni znowu tracą okazję, aby
wcielić się w Eterycznego Chrystusa… a ten proces po
przeciwnej stronie zmienia człowieka w demoniczną postać.
Eteryczny Chrystus jest głębokim procesem duchowym i
kształtuje swoje świetliste ciało poprzez wielkie kryzysy,
to w ten sposób nadaje mu swój boski kształt. To są już
wydarzenia z wyższego duchowego wymiaru i rzucają cień na
nasze ziemskie wydarzenia. Objawia się to obecnie w naszych
licznych kryzysach, wojnach i konfliktach… tych dwóch,
Chrystus i antychryst walczą ze sobą kształtując nasz
przyszły świat… ale ważne jest, za czym opowie się człowiek,
nie tylko wypowiadając swoje słowa, musi to przypieczętować
swoimi czynami.
Zasłona,
która dawniej zasłaniała świat duchowy przed światem
fizycznym opada… lecz dla większości ludzi dalej te światy
pozostają nierozpoznawalne. Musimy już to wiedzieć,
zdarzenia fizyczne są odbiciem równoległego procesu
zachodzącego na płaszczyźnie duchowej. Wymiar duchowy wyraża
się poprzez rzeczywistość materialną. Pozornie świat
fizyczny i świat duchowy okazują się nierozróżnialne, co
oznacza, że samo życie na nowo powraca do swojej funkcji
objawienia. Obecnie coraz więcej z nas zaczyna się
rozpoznawać, przywracać równowagę między materią i duchem…
ale czy wszyscy? To stąd na świecie tyle tych zgrzytów?
Wyższy
porządek świata zakodowany w naszym wyższym DNA rozjaśnia
ciemność, można ujrzeć prawdziwy blask światła i swoją lekką
naturę. Możemy to światło ujrzeć na tle naszej ciemności,
światło poznaje się przez ciemność - to fundamentalna
duchowa zasada samego stworzenia. Jest to jedyna siła we
wszechświecie - ciemność i światło są z sobą powiązane i
istnieją wzajemnie nierozpoznawalne, np, jak zawarte w
jednym ze znanych nam już przykładów, jakim jest Energia
Kundalini. Dopiero dwie energie (negatywna i pozytywna)
wspólnie połączone dają nam olbrzymią moc. Jedna sama w
sobie nie ma takiej mocy, tylko kiedy rodzi się z nich
trzeci element, to właśnie on nada tym dwóm energiom, tak
wielkiej mocy. Jest to proces zjednoczenia tych dwóch, co w
naszym ciele daje narodzenie Eterycznego Chrystusa, inaczej
bez tego zjednoczenia człowiek nie osiąga tej wielkiej mocy
i wielokrotnie daremnie się trudzi, aby pokazać światu, że
naprawdę coś potrafi. Ten aspekt życia musimy dobrze
zrozumieć, bo jeśli bez tych mocy pokazujemy światu coś,
czego nie mamy, to się dzieje tylko za pomocą naszego ego...
i rosną nam 2 rogi zamiast jednego. Tłumaczyłam już ten
proces. I tu to nasze ego jest tą mocą, które może nas
poprowadzić na kompletnie odwrotny biegun, czyli na manowce
i wcześniej czy później do tego dochodzi, jeśli nie
zrozumiemy działania tej wielkiej mocy w nas… czyli
jednorożca.
Najjaśniejsze światło i najciemniejsza czerń w tajemniczy
sposób przywołują się nawzajem, dzieje się to za kulisami i
potajemnie łączą się… właśnie w ciemnej naszej nocy, i nawet
my sami nie zdajemy sobie bardzo z tego sprawy, co za tymi
kulisami się dzieje, chociaż to wszystko dzieje się wewnątrz
nas.
I co mamy obecnie na świecie
w dobie Wniebowstąpienia?

Ciągłe
debaty na Ziemi, kim był Jezus, czy On w ogóle był? A może
nie było Jezusa Chrystusa, tylko to nasza ludzka fantazja? …
ale kto jest na tyle mądry ten wie, aby coś mogło zaistnieć
w niebie, musi narodzić się na Ziemi, równocześnie w dwóch
światach, duchowym i fizycznym, to jest wielka tajemnica
naszego życia i samej Golgoty, właśnie to ukrzyżowanie
Jezusa Chrystusa i następnie jego zejścia do podziemi dało
Jemu… i obecnie teraz nam, zmartwychwstanie. Inkarnowany
Jezus na Ziemi 2000 lat temu pokazuje nam ludziom, że jest
również aspektem naszego głębokiego podziemia, czyli jest
ukryty w głębinach ludzkiej duszy. Byliśmy już przygotowani
na to w zbiorowej podświadomości, ktoś nam dawał impuls
chrystusowy, który miał przeniknąć z naszej ciemnej
wewnętrznej głębi, istoty człowieka, do naszej prawdziwej
ludzkiej natury.
Tak tak… mamy Chrystusa w sobie… i antychrysta również.
Człowieku, zależy tylko od ciebie, który biegun wybierzesz
na tej Ziemi, jako swoją drogę. Teraz ta głęboka tajemnica
jest odkrywana na nowo, dlatego rodzimy się na tym świecie,
ponieważ tylko w ten sposób możemy tą tajemnicę rozwiązać i
wcielić w siebie. Ale musimy zdobyć sami to wielkie
zrozumienie. Kiedy poznasz tą tajemnicę, poznasz prawdziwe
własne oblicze, objawi się w tobie w tej samej chwili.
A teraz bierzesz udział w tym kosmicznym dramacie. To i
nasza boskość na Ziemi i ta część, która nazywa się kabal…
to nasza przebudzona boska świadomość i ta przemieniona w
drugą stronę… i dziwny to paradoks naszych czasów… tajemnica
i dramat, a my jesteśmy nosicielami tego kosmicznego
zdarzenia i naszego zderzenia ze światłem i ciemnością.
Jezus Chrystus jest największym antidotum na zło, jakiego
wcześniej nikt nie doświadczył... i to przez zło na Ziemi,
człowiek osiągnie swoje apogeum, na które Wszechświat
przyśle nam swoją “szczepionkę”. I przenieśmy te wszystkie
zdarzenia, które wokół nas krążą do własnej świadomości,
poprzez właściwe zrozumienie i próbujmy to właściwie
zrozumieć, co tak naprawdę na tym świecie się obecnie
wyprawia?
Wiemy,
że w kosmosie życie ciągle się toczy i my musimy ciągle za
nim nadążać, toteż stykamy się z jednym i z drugim: dobrem i
złem, światłem i ciemnością, inaczej nie byłoby naszej
duchowej ewolucji. Cnoty Jezusa Chrystusa zostały wystawione
w kontraście ze złem… wielkie światło zeszło w tą najgłębszą
czerń i jak to nazywa kabała - “zejście w inną świadomość
powoduje wznoszenie się”… podobnie święci na tej Ziemi,
wprzódy doświadczali ciemnych nocy, niewyobrażalnego
cierpienia, walki z ciemnymi siłami… powaleni i pogrążeni w
ciemnych mocach wbrew ich woli, opluwani i sponiewierani, to
był dla nich wielki test, jak ja to mówię - karma Hioba,
wszystko po to, aby nauczyli się przez to przejść i podnieść
się, i otworzyć swoje świetliste kody, które są mocno ukryte
w nas… a przy okazji nauczyć się jeszcze jednej potężnej
lekcji, dzięki której mogą pomóc innym, ale nie możemy
podnieść się bez pomocy Boga, który notabene dla wielu ludzi
w ogóle nie istnieje… ale z drugiej strony paradoksalnie
jest naszym największym sponsorem.
Człowieku, zanim wniebowstąpisz, czy ci się podoba, czy nie,
musisz zejść do piekła, ponieważ samo przebudzenie nic ci
nie da… dopiero kiedy rozedrzesz czarną zasłonę, za którą
przebywasz, zobaczysz świat duchowy, przebudzisz swoje
światło i dasz sygnał ciału do swojego przebudzenia, powoli
twoje ciało będzie transmutować w ciało świetliste, dzięki
temu w twoim ciele otworzą się świetliste kody, twojego 12
niciowego DNA, czyli Ciała Chrystusowego i doznasz swoich
wielkich mocy.
Niestety, trudny to skarb do zdobycia i jest wielkim
paradoksem, że możesz go tylko znaleźć w rejonie zagrożenia.
To tak jak i nasza Energia Kundalini, oba te kanały (plus i
minus) płyną obok siebie, a jednak tak trudno jest im się
spotkać i jak trudno przychodzi wspólne połączenie, a kiedy
się już razem spotkają, to długo ze sobą walczą, aż wreszcie
zrozumieją, o co tu chodzi jednocząc się i dając nową moc
życia.
Nasz świat duchowy, jaki widzimy obecnie, bardzo wyraźnie
przypomina nam tą rzeczywistość. Nasza Ziemia ma podobne
doświadczenia, podzieliliśmy się na dwie części i z jednej
strony mamy dobro, z drugiej zło, przynajmniej my tak to
określamy i nie wiemy, co mamy dalej robić? Musimy
przypatrzeć się sobie, światu i zrozumieć, co jest złe i
umieć sobie radzić ze złem tak, aby nas nie niszczyło.
Dlatego tyle osób jest obecnie w depresji, mają zbyt małą
wiarę w siebie, zło przytłoczyło ich pola mentalne i
duchowe… stracili nie tylko wiarę w Boga, ale i we własną
odwagę.
I powiem
wam jeszcze, co niejednego z was mocno zaskoczy, to ci, co
się najmocniej utożsamiają za światłych, odcinają się od
własnych ciemności są najbardziej ślepi i jeszcze mocno
uśpieni. Muszą jeszcze długo nauczyć się rozpoznawać zło,
jeśli tego nie zrobią, tak po cichutku spustoszą sami
siebie, ponieważ to ich ego wprowadzi ich w nowy
niewidzialny kanał. I co obecnie widzimy na świecie… mówimy,
że jesteśmy mądrzy, przebudzeni, wszystko wiemy… a co z nami
uczyniło zło?
Stało się tak dlatego, ponieważ nie zostało w porę
rozpoznane. Jeśli zło rozpoznamy w porę, nie ulegniemy mu,
nie będziemy mówić, że byliśmy tego nieświadomi. I tak mimo
wszystkiego, człowiek niby już ma tą wiedzę, że to zło
istnieje, godzi się z nim, albo z nim walczy. Jeśli
pozwolimy sobie na warunki zła, stajemy się współwinni temu,
co zło czyni i dzisiaj na świecie widzimy na ile rzeczy
człowiek godzi się, chociaż wie, że są złe, ale dla świętego
spokoju ulegamy złu, i tym samym stajemy się współwinni jego
działaniom... i tu na wygranej są ci, którzy podejmują
walkę… albo człowiek szuka kompromisu... to wszystko
wytwarza nasze duchowe pole, tak samo buduje naszą przyszłą
Ziemię, jak my tu wyważymy nasze wewnętrzne światło, taka
będzie nasza przyszłość.
Kiedy rozpoznajemy zło w nas, jest to moment wielkiej naszej
rozpaczy, ponieważ widzimy tą własną ciemność… wielu ludzi
dzięki temu odbija się od otchłani, za wszelką cenę robi
wszystko, aby z niej wyjść, niestety, wielu sobie z tym
problemem nie radzi i bardzo często nawet ucieka od życia.
Lecz tylko rzucając złu wyzwanie, możemy przezwyciężyć je,
kiedy pozostajemy bezradni, zło zwycięża nas i zaczynamy żyć
w jego świecie i przyjmujemy wszystkie jego warunki. Musimy
wiedzieć, zło jest z wyższego wymiaru, jest bestią poza
naszymi pięcioma zmysłami, toteż ma większą inteligencję od
nas i może przejąć nasze fizyczne i mentalne ciało i przez
nie doprowadzać nas do naszego zniewolenia i tworzenia jego
potężniejszych niszczycielskich potrzeb, dzięki czemu
rozszerza na siłę własny świat ciemności. To przez kradzież
naszej energii wzmacnia swoje niszczycielskie pola, poprzez
różne eksperymenty na ludziach.
A co się
dzisiaj dzieje na Ziemi, widzimy to na wielką skalę…
człowiek stał się narzędziem zła, ponieważ go w porę nie
rozpoznał i nie uwolnił się od niego. I stało się zło
częścią nas… i w ten sposób zostaliśmy zaszczepieni przez
zło i jesteśmy jego nosicielami (i nie dzieje się to tylko w
przenośni), jest tylko jeden warunek, jaką ilość tego zła
dźwigamy w sobie? Tylko poznając bestię w sobie i uwalniając
się od niej, staniemy się ponownie prawdziwymi ludźmi,
odzyskujemy to, co nasze, ale musimy sobie z tego zdać
sprawę i zrobić z sobą samymi rachunek sumienia.
A teraz
popatrzmy w około nas, i co widzimy? … ilu “przebudzonych”
ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że ten największy
duchowy wróg mieszka w nim. Toteż prawdziwie boscy ludzie
mający tą wiedzę, stają do walki ze złem przede wszystkim w
samym sobie i oczyszczają wszystkie swoje pola, fizyczne,
mentalne, duchowe i toczą walkę w ciemnej nocy, w
samotności... i dopiero przez tą ciemną noc coraz mocniej
odkrywają tą prawdę, co zostało rozszczepione w ich duszy,
co zniszczyło ich boską świadomość... i kogo mają za to
obwiniać? Rozpoznają większy scenariusz prawdziwej naszej
rzeczywistości, w którym żyjemy jako człowiek i jako ten
boski pierwiastek duchowy połączony ze wszystkim.
Nasza Jaźń, czyli Chrystus w nas (Bóg) rodzi się w nas już w
zbiorowej nieświadomości… a obecnie jest to czas, że ta
nasza kosmiczna misja (a może krucjata) zaczyna się
wypełniać… ale czy my tego Chrystusa ukrytego w nas uznamy,
czy Go odrzucimy? To zależy tylko od nas, którą drogę
wybierzemy, za Chrystusem, czy antychrystem…
… to jest czas naszych narodzin… i teraz człowieku wybieraj
swoją drogę, po której stronie chcesz tak naprawdę być…
chcesz być jednorożcem czy wolisz dwa rogi. Dzięki
jednorożcowi pójdziesz do góry… a dwa rogi wbiją cię
ponownie głęboko w otchłań, oddalą od Źródła.
Vancouver
6 March 2021
WIESŁAWA
|