MIECZ PRAWDY

CIAŁO ŚWIETLISTE, CZYLI CHRYSTUSOWE

I jeszcze raz piszę o tym samym, tylko że na inny sposób.
Żyjemy wszyscy w dualistycznym wymiarze, toteż często czujemy się ograniczeni, dostosowani do ciała fizycznego w 3D. Ale nasze ciało w zależności, w jakim stopniu bywa przebudzone, może doświadczać różnych rzeczy i to jest nasza rzeczywistość.

Człowiek w dużej mierze pozwala na wiele rzeczy, pozwala, aby płynęły do naszego doświadczenia w naturalny sposób... albo poprzez przymus, jakim zostaje poddany, w zależności od jego woli przyjmuje jedno albo drugie, albo się poddaje decyzjom innych osób... albo szanuje swoją wolną wolę i tylko ona jest dla niego ważna. Wówczas rodzą się w nas głębokie emocje, często nasza dusza krzyczy, nie chcę tego doświadczać...
a tak naprawdę jest to mistrzostwem przyjąć to potężne emocjonalne uderzenie i nadal w miarę po ludzku iść przed siebie przez życie, kiedy dusza zdecyduje się wejść do otchłani rozpaczy i umie wyciągnąć z tego miejsca swoją lekcję. Ale jest to nauka dla mędrców tego świata, mnichów i wielkich mistrzów, nauka dla wielkich jednostek, które są bardziej rozwinięte duchowo. Początkujący próbują przejść przez życie bez większych trosk i kłopotów.

Ale jak ty w takim stanie chcesz nauczyć się czuć własną moc?
Jak chcesz sprawdzić własną siłę, skoro nie umiesz przejść emocjonalnego uderzenia?

Prawdziwy mistrz w swoim życiu doświadcza wszystkiego... miłości i nienawiści, radości i cierpienia, spokoju i wojny, dostatku i głodu, zimna i gorąca itd. Tylko w ten sposób człowiek mocno rozdziera swoje pola świadomości, ciemną noc duchową przebudzenia duszy, która jest nauką jak wyjść z głębokiej otchłani... doświadczyć w życiu szeregu strat lub bolesnych wydarzeń, które często wydarzają się jedno po drugim i wydaje się nie mają mieć końca. Tylko wówczas znajdziesz sens swojego życia. Toteż nie osądzajcie ludzi, którzy popadli w nałogi czy inne niechlubne rzeczy, może dzięki nim doświadczają czegoś więcej niż ty, który uważasz się za świętego na tej Ziemi? Dlatego doświadczają ciemnej nocy duszy? I czy dla nich Bóg jest mniej łaskawy?

A może w ten sposób wydobywa nas z własnej miernoty, ponieważ sami już nie dajemy rady wyjść z tego stanu? Często właśnie w ten sposób pokazuje nam, że nasze zmysły są zbyt słabe... i że istnieje jeszcze ktoś/coś, co nam w tym ziemskim życiu pomaga, i nie jesteśmy tu sami. Wydobywa naszą duszę z ciemnej otchłani na powierzchnię ziemi, na dzienne światło. Często wielu ludzi swój upadek uznają za swój sens życia, a to, tak naprawdę jest wielkim bezsensem, ale człowiek tego nie widzi, nie czuje. Lecz przychodzi taka chwila, kiedy wchodzi w proces duchowego przebudzenia i rodzi się w nim ogromne wewnętrzne zamieszanie i intensywny niepokój, to jest sygnał zmiany stanu naszej świadomości. I trudno nam z tego stanu się wycofać - nie rozumiemy, co się dzieje, a to tylko nasze ego rozpuszcza się, powoli topnieje... bo tak naprawdę nie jest to ciemna noc duszy, tylko ciemna noc ego. Dusza się budzi, a ego szaleje. Duchowe przebudzenie jest aktywacją wyższej ewolucji naszej wewnętrznej natury, czym ciemna noc jest głębsza, tym głębiej sięgamy naszego duchowego dna, skąd wyciągamy najcenniejsze skarby.

Za przebudzeniem duszy zawsze stoi nasze Wyższe Ja, zmusza duszę, aby porzuciła starą tożsamość i tak naprawdę, to co człowiek często uważa za swoje przekleństwo jest dla niego korzystnym procesem. To ta gorzka sytuacja po latach okazuje się być słodyczą w jego ustach... niestety, musimy przebyć te bolesne miesiące i lata w swojej ciemnicy, aby przebudzić duszę swoją i zrozumieć sens tego zdarzenia. Czym dłużej się budzisz, tym więcej zdobywasz światła, można to przełożyć na widmo światła i zależy od osoby, ile sobie tego światła przyswoi.

Kiedy stajesz w życiu przed taką ciężką fazą, powinieneś być na tyle mądry, aby umieć zweryfikować daną sytuację, swoje emocje, musisz nauczyć się iść przez życie w tej ciemnej nocy. Dokonać tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe. Duch to wie, jak to zrobić, ale ty nie ograniczaj go poprzez swoje ego... i nie bój się ciemnej nocy, czyli przebudzenia duszy, inaczej nie zobaczysz światła w sobie. Ja wiem, nie jest łatwo pokonać w sobie ból, smutek i tak naprawdę pokonać samego siebie, ale ty nie jesteś sam/sama, prowadzi cię Wyższe Ja i kiedy to zrozumiesz i oddasz mu w ręce swoje życie, nie pozwoli, aby ono się rozpadło i nie pozwoli na upadek twojej duszy i znajdzie wyjście z ciężkiej sytuacji.

To Wyższe Ja rozpoczyna proces naszego zmartwychwstania, nie tylko duszy, również i ciała, jako twórczego, świętego i ponadczasowego, dzięki któremu nasza dusza może zaistnieć w innym wymiarze.

Człowiek powoli zmienia się w Eterycznego Chrystusa, będzie to nasze najważniejsze doświadczenie w ludzkim ciele - punkt zwrotny w ewolucji człowieka. Eteryczny Chrystus jako Chrystus w postaci Anioła objawi się tym, którzy przejdą przez ten proces, znaczy transformację i osiągną ciało świetliste, które pozostaje ukryte przed naszymi oczami, otworzy się niczym spadochron...

i raczej nie objawi się tym, którzy są zafascynowani swoją materialistyczną projekcją tego świata. To jest świadomość innego gatunku i dla większości ludzi pokonanie tej fazy przychodzi niezauważalnie, a oni znowu tracą okazję, aby wcielić się w Eterycznego Chrystusa... a ten proces po przeciwnej stronie zmienia człowieka w demoniczną postać.

Eteryczny Chrystus jest głębokim procesem duchowym i kształtuje swoje świetliste ciało poprzez wielkie kryzysy, to w ten sposób nadaje mu swój boski kształt. To są już wydarzenia z wyższego duchowego wymiaru i rzucają cień na nasze ziemskie wydarzenia. Objawia się to obecnie w naszych licznych kryzysach, wojnach i konfliktach... tych dwóch, Chrystus i antychryst walczą ze sobą kształtując nasz przyszły świat... ale ważne jest, za czym opowie się człowiek, nie tylko wypowiadając swoje słowa, musi to przypieczętować swoimi czynami.

Zasłona, która dawniej zasłaniała świat duchowy przed światem fizycznym opada... lecz dla większości ludzi dalej te światy pozostają nierozpoznawalne. Musimy już to wiedzieć, zdarzenia fizyczne są odbiciem równoległego procesu zachodzącego na płaszczyźnie duchowej. Wymiar duchowy wyraża się poprzez rzeczywistość materialną. Pozornie świat fizyczny i świat duchowy okazują się nierozróżnialne, co oznacza, że samo życie na nowo powraca do swojej funkcji objawienia. Obecnie coraz więcej z nas zaczyna się rozpoznawać, przywracać równowagę między materią i duchem... ale czy wszyscy? To stąd na świecie tyle tych zgrzytów?

Wyższy porządek świata zakodowany w naszym wyższym DNA rozjaśnia ciemność, można ujrzeć prawdziwy blask światła i swoją lekką naturę. Możemy to światło ujrzeć na tle naszej ciemności, światło poznaje się przez ciemność - to fundamentalna duchowa zasada samego stworzenia. Jest to jedyna siła we wszechświecie - ciemność i światło są z sobą powiązane i istnieją wzajemnie nierozpoznawalne, np, jak zawarte w jednym ze znanych nam już przykładów, jakim jest Energia Kundalini. Dopiero dwie energie (negatywna i pozytywna) wspólnie połączone dają nam olbrzymią moc. Jedna sama w sobie nie ma takiej mocy, tylko kiedy rodzi się z nich trzeci element, to właśnie on nada tym dwóm energiom, tak wielkiej mocy. Jest to proces zjednoczenia tych dwóch, co w naszym ciele daje narodzenie Eterycznego Chrystusa, inaczej bez tego zjednoczenia człowiek nie osiąga tej wielkiej mocy i wielokrotnie daremnie się trudzi, aby pokazać światu, że naprawdę coś potrafi. Ten aspekt życia musimy dobrze zrozumieć, bo jeśli bez tych mocy pokazujemy światu coś, czego nie mamy, to się dzieje tylko za pomocą naszego ego... i rosną nam 2 rogi zamiast jednego. Tłumaczyłam już ten proces. I tu to nasze ego jest tą mocą, które może nas poprowadzić na kompletnie odwrotny biegun, czyli na manowce i wcześniej czy później do tego dochodzi, jeśli nie zrozumiemy działania tej wielkiej mocy w nas... czyli jednorożca.

Najjaśniejsze światło i najciemniejsza czerń w tajemniczy sposób przywołują się nawzajem, dzieje się to za kulisami i potajemnie łączą się... właśnie w ciemnej naszej nocy, i nawet my sami nie zdajemy sobie bardzo z tego sprawy, co za tymi kulisami się dzieje, chociaż to wszystko dzieje się wewnątrz nas.

I co mamy obecnie na świecie w dobie Wniebowstąpienia?

Ciągłe debaty na Ziemi, kim był Jezus, czy On w ogóle był? A może nie było Jezusa Chrystusa, tylko to nasza ludzka fantazja? ... ale kto jest na tyle mądry ten wie, aby coś mogło zaistnieć w niebie, musi narodzić się na Ziemi, równocześnie w dwóch światach, duchowym i fizycznym, to jest wielka tajemnica naszego życia i samej Golgoty, właśnie to ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa i następnie jego zejścia do podziemi dało Jemu... i obecnie teraz nam, zmartwychwstanie. Inkarnowany Jezus na Ziemi 2000 lat temu pokazuje nam ludziom, że jest również aspektem naszego głębokiego podziemia, czyli jest ukryty w głębinach ludzkiej duszy. Byliśmy już przygotowani na to w zbiorowej podświadomości, ktoś nam dawał impuls chrystusowy, który miał przeniknąć z naszej ciemnej wewnętrznej głębi, istoty człowieka, do naszej prawdziwej ludzkiej natury.

Tak tak... mamy Chrystusa w sobie... i antychrysta również. Człowieku, zależy tylko od ciebie, który biegun wybierzesz na tej Ziemi, jako swoją drogę. Teraz ta głęboka tajemnica jest odkrywana na nowo, dlatego rodzimy się na tym świecie, ponieważ tylko w ten sposób możemy tą tajemnicę rozwiązać i wcielić w siebie. Ale musimy zdobyć sami to wielkie zrozumienie. Kiedy poznasz tą tajemnicę, poznasz prawdziwe własne oblicze, objawi się w tobie w tej samej chwili.

A teraz bierzesz udział w tym kosmicznym dramacie. To i nasza boskość na Ziemi i ta część, która nazywa się kabal... to nasza przebudzona boska świadomość i ta przemieniona w drugą stronę... i dziwny to paradoks naszych czasów... tajemnica i dramat, a my jesteśmy nosicielami tego kosmicznego zdarzenia i naszego zderzenia ze światłem i ciemnością.

Jezus Chrystus jest największym antidotum na zło, jakiego wcześniej nikt nie doświadczył... i to przez zło na Ziemi, człowiek osiągnie swoje apogeum, na które Wszechświat przyśle nam swoją “szczepionkę”. I przenieśmy te wszystkie zdarzenia, które wokół nas krążą do własnej świadomości, poprzez właściwe zrozumienie i próbujmy to właściwie zrozumieć, co tak naprawdę na tym świecie się obecnie wyprawia?

Wiemy, że w kosmosie życie ciągle się toczy i my musimy ciągle za nim nadążać, toteż stykamy się z jednym i z drugim: dobrem i złem, światłem i ciemnością, inaczej nie byłoby naszej duchowej ewolucji. Cnoty Jezusa Chrystusa zostały wystawione w kontraście ze złem... wielkie światło zeszło w tą najgłębszą czerń i jak to nazywa kabała - “zejście w inną świadomość powoduje wznoszenie się”... podobnie święci na tej Ziemi, wprzódy doświadczali ciemnych nocy, niewyobrażalnego cierpienia, walki z ciemnymi siłami... powaleni i pogrążeni w ciemnych mocach wbrew ich woli, opluwani i sponiewierani, to był dla nich wielki test, jak ja to mówię - karma Hioba, wszystko po to, aby nauczyli się przez to przejść i podnieść się, i otworzyć swoje świetliste kody, które są mocno ukryte w nas... a przy okazji nauczyć się jeszcze jednej potężnej lekcji, dzięki której mogą pomóc innym, ale nie możemy podnieść się bez pomocy Boga, który notabene dla wielu ludzi w ogóle nie istnieje... ale z drugiej strony paradoksalnie jest naszym największym sponsorem.

Człowieku, zanim wniebowstąpisz, czy ci się podoba, czy nie, musisz zejść do piekła, ponieważ samo przebudzenie nic ci nie da... dopiero kiedy rozedrzesz czarną zasłonę, za którą przebywasz, zobaczysz świat duchowy, przebudzisz swoje światło i dasz sygnał ciału do swojego przebudzenia, powoli twoje ciało będzie transmutować w ciało świetliste, dzięki temu w twoim ciele otworzą się świetliste kody, twojego 12 niciowego DNA, czyli Ciała Chrystusowego i doznasz swoich wielkich mocy.

Niestety, trudny to skarb do zdobycia i jest wielkim paradoksem, że możesz go tylko znaleźć w rejonie zagrożenia. To tak jak i nasza Energia Kundalini, oba te kanały (plus i minus) płyną obok siebie, a jednak tak trudno jest im się spotkać i jak trudno przychodzi wspólne połączenie, a kiedy się już razem spotkają, to długo ze sobą walczą, aż wreszcie zrozumieją, o co tu chodzi jednocząc się i dając nową moc życia.

Nasz świat duchowy, jaki widzimy obecnie, bardzo wyraźnie przypomina nam tą rzeczywistość. Nasza Ziemia ma podobne doświadczenia, podzieliliśmy się na dwie części i z jednej strony mamy dobro, z drugiej zło, przynajmniej my tak to określamy i nie wiemy, co mamy dalej robić? Musimy przypatrzeć się sobie, światu i zrozumieć, co jest złe i umieć sobie radzić ze złem tak, aby nas nie niszczyło. Dlatego tyle osób jest obecnie w depresji, mają zbyt małą wiarę w siebie, zło przytłoczyło ich pola mentalne i duchowe... stracili nie tylko wiarę w Boga, ale i we własną odwagę.

I powiem wam jeszcze, co niejednego z was mocno zaskoczy, to ci, co się najmocniej utożsamiają za światłych, odcinają się od własnych ciemności są najbardziej ślepi i jeszcze mocno uśpieni. Muszą jeszcze długo nauczyć się rozpoznawać zło, jeśli tego nie zrobią, tak po cichutku spustoszą sami siebie, ponieważ to ich ego wprowadzi ich w nowy niewidzialny kanał. I co obecnie widzimy na świecie... mówimy, że jesteśmy mądrzy, przebudzeni, wszystko wiemy... a co z nami uczyniło zło?

Stało się tak dlatego, ponieważ nie zostało w porę rozpoznane. Jeśli zło rozpoznamy w porę, nie ulegniemy mu, nie będziemy mówić, że byliśmy tego nieświadomi. I tak mimo wszystkiego, człowiek niby już ma tą wiedzę, że to zło istnieje, godzi się z nim, albo z nim walczy. Jeśli pozwolimy sobie na warunki zła, stajemy się współwinni temu, co zło czyni i dzisiaj na świecie widzimy na ile rzeczy człowiek godzi się, chociaż wie, że są złe, ale dla świętego spokoju ulegamy złu, i tym samym stajemy się współwinni jego działaniom... i tu na wygranej są ci, którzy podejmują walkę... albo człowiek szuka kompromisu... to wszystko wytwarza nasze duchowe pole, tak samo buduje naszą przyszłą Ziemię, jak my tu wyważymy nasze wewnętrzne światło, taka będzie nasza przyszłość.

Kiedy rozpoznajemy zło w nas, jest to moment wielkiej naszej rozpaczy, ponieważ widzimy tą własną ciemność... wielu ludzi dzięki temu odbija się od otchłani, za wszelką cenę robi wszystko, aby z niej wyjść, niestety, wielu sobie z tym problemem nie radzi i bardzo często nawet ucieka od życia. Lecz tylko rzucając złu wyzwanie, możemy przezwyciężyć je, kiedy pozostajemy bezradni, zło zwycięża nas i zaczynamy żyć w jego świecie i przyjmujemy wszystkie jego warunki. Musimy wiedzieć, zło jest z wyższego wymiaru, jest bestią poza naszymi pięcioma zmysłami, toteż ma większą inteligencję od nas i może przejąć nasze fizyczne i mentalne ciało i przez nie doprowadzać nas do naszego zniewolenia i tworzenia jego potężniejszych niszczycielskich potrzeb, dzięki czemu rozszerza na siłę własny świat ciemności. To przez kradzież naszej energii wzmacnia swoje niszczycielskie pola, poprzez różne eksperymenty na ludziach.

A co się dzisiaj dzieje na Ziemi, widzimy to na wielką skalę... człowiek stał się narzędziem zła, ponieważ go w porę nie rozpoznał i nie uwolnił się od niego. I stało się zło częścią nas... i w ten sposób zostaliśmy zaszczepieni przez zło i jesteśmy jego nosicielami (i nie dzieje się to tylko w przenośni), jest tylko jeden warunek, jaką ilość tego zła dźwigamy w sobie? Tylko poznając bestię w sobie i uwalniając się od niej, staniemy się ponownie prawdziwymi ludźmi, odzyskujemy to, co nasze, ale musimy sobie z tego zdać sprawę i zrobić z sobą samymi rachunek sumienia.

A teraz popatrzmy w około nas, i co widzimy? ... ilu “przebudzonych” ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że ten największy duchowy wróg mieszka w nim. Toteż prawdziwie boscy ludzie mający tą wiedzę, stają do walki ze złem przede wszystkim w samym sobie i oczyszczają wszystkie swoje pola, fizyczne, mentalne, duchowe i toczą walkę w ciemnej nocy, w samotności... i dopiero przez tą ciemną noc coraz mocniej odkrywają tą prawdę, co zostało rozszczepione w ich duszy, co zniszczyło ich boską świadomość... i kogo mają za to obwiniać? Rozpoznają większy scenariusz prawdziwej naszej rzeczywistości, w którym żyjemy jako człowiek i jako ten boski pierwiastek duchowy połączony ze wszystkim.

Nasza Jaźń, czyli Chrystus w nas (Bóg) rodzi się w nas już w zbiorowej nieświadomości... a obecnie jest to czas, że ta nasza kosmiczna misja (a może krucjata) zaczyna się wypełniać... ale czy my tego Chrystusa ukrytego w nas uznamy, czy Go odrzucimy? To zależy tylko od nas, którą drogę wybierzemy, za Chrystusem, czy antychrystem...

... to jest czas naszych narodzin... i teraz człowieku wybieraj swoją drogę, po której stronie chcesz tak naprawdę być... chcesz być jednorożcem czy wolisz dwa rogi. Dzięki jednorożcowi pójdziesz do góry... a dwa rogi wbiją cię ponownie głęboko w otchłań, oddalą od Źródła.

Vancouver
6 March 2021

WIESŁAWA