"Sekret daje Ci
wszystko, czego chcesz:
szczęście, zdrowie i bogactwo"
"Możesz mieć wszystko, robić wszystko albo być wszystkim,
czym chcesz"
"Możemy mieć wszystko, na cokolwiek się zdecydujemy.
Nieważne, czy jest to coś dużego czy małego. W jakim domu chcesz
mieszkać?
Chcesz być milionerem? Jaki biznes chcesz prowadzić?
Chcesz
odnieść większy sukces? Czego naprawdę pragniesz?"
"Sekret" Rhonda Byrne
(wyd. Nowa Proza, Warszawa 2007, str. 1 - 2)
W tym miejscu napisałabym jeszcze swoją zachętę "Chcesz być pępkiem
świata?
Chcesz kąpać się w złocie? Chcesz być największym narcyzem i
materialistą jakiego
Ziemia widziała? Chcesz mieć pełen portfel i
konto w banku, swoją wyspę? A może jesteś nastolatkiem i marzysz o
karierze w "Hannah Montanah",
albo "High School Musical",
o przeżyciu urodzin typu "Sweet
sexteen" i prezentach w postaci wypasionej bryki?". Starczy.
Może się i rozpędziłam, ale to bez znaczenia, bo wielu z Was
odpowiedziałoby
na te pytania - YES! - bez głębszego zastanowienia. Ci, którzy
powiedzą - Nie, nie
o to chodzi - niech się dobrze zastanowią czego oczekują od siebie i
od życia zanim przystąpią do takiej lektury jak
"Sekret".
Z góry pozwalam sobie zaznaczyć, że sama przeczytałam tę książkę i
nie uważam
by była ona bzdurą kompletną, kłamstwem itp. Mnie również, gdy ją
czytałam co trwało
kilka godzinek, wielce zainteresowała i zafascynowała, pytanie tylko
w jakim sensie. Nie da się ukryć, że jej język jest naładowany energią, która
ciągnie za sobą czytelnika.
Z tej książki można wyciągnąć kilka nader ciekawych informacji, ale
te najważniejsze
są niestety ukryte między wierszami. Nie twierdzę, że jest to
świadomy zamysł autorki,
co postaram się wyjaśnić później. Niewątpliwie jednak "Wielki Sekret
Życia"
czyli "Prawo Przyciągania" nie jest do końca tym, czym go odbieramy.
Skupiam się na razie na tej publikacji, ale nie myślcie, że tylko
ona będzie w tym artykule pod lekkim ostrzałem. Pierwsze co
najistotniejsze, a co czytamy w "Sekrecie" to poniższe słowa:
"Wszystko, co pojawia się w Twoim życiu, sam je do niego
przyciągasz.
A czynisz to za sprawą obrazów, jakie pojawiają się w Twoim umyśle.
To jest
to, co myślisz. Cokolwiek rozważasz w swoim umyśle, przyciągasz do
siebie"
"Każda Twoja myśl jest czymś realnym, jest siłą"
Prentice Mulford
Ktoś zapomniał jednak w tym miejscu dodać inne słowa Mulforda,
które dopiero w połączeniu z poprzednimi pozwalają zrozumieć ogół.
W swojej książce pt. "Przeciw
śmierci" ten filozof i pisarz napisał też:
"To, o czym
najwięcej myślimy, tym będziemy"
I choć niezaprzeczalnym faktem jest, że człowiek siłą umysłu i mocą
myśli potrafi przyciągnąć do siebie czy to chorobę, wypadek
samochodowy, czy inne nieszczęścia,
czy też wygraną na loterii, nową pracę czy nowy dom, to istotnym w
tym wszystkim jest to, jakim kosztem to wszystko się dzieje. Nie
moim celem jest tutaj wnikać w intencje autorów czy wydawców
"Sekretu", czy wszelkich innych publikacji temu podobnych,
jak chociażby ostatnio pochodne
"Sekretu" tj. "Prawo
Przyciągania", "Proś a będzie Ci dane", "Ostatni wykład", "Klucz do
sekretu" czy "Odpowiedź".
Ważnym
jest jednak kto to sponsoruje, propaguje i kto stoi nad.
Orędowniczką i ambasadorką "Sekretu"
jest Oprah Winfrey, amerykańska
prezenterka telewizyjna i aktorka, a przy tym miliarderka, której
show ogląda
w tygodniu średnio 30 mln Amerykanów. Codzienna 1 godzina shaw w TV
przynosi jej 100 000$ zysku (i czyż
nie jest ten program idealnym źródłem
do rozprzestrzeniania pożądanych informacji? Zresztą proponuję
poszerzyć
tą wiedzę o inne źródła). Co ciekawe, same losy autorki
książki - Rhondy Byrne -
mają być dowodem działania "Sekretu". Hmm... nie będę się rozpisywać,
bo to
znajdziecie wszędzie. Co? Mianowicie stan zdrowia i ducha autorki
przed
napisaniem "Sekretu".
Dalej kolejna ciekawa rzecz... również
stan emocjonalny
autora "Rozmów
z Bogiem" Neala Donalda Walscha był podobny - patrz depresja,
smutek, żal, nieudane życie, brak finansów, długi, niewłaściwe
relacje z rodziną,
brak przyjaciół, samotność.
Proszę nie odbierajcie tego jako obwinianie o cokolwiek
samych
autorów. Mam
po prostu nieodparte uczucie, jakby ktoś wybierał sobie skrzętnie
i
dobrze
selekcjonował swoje ofiary, by następnie wykorzystać je do wielkiej
manipulacji.
Moje podejrzenia w tym zakresie nie pojawiły się od razu. Sama
przeczytałam
większość z tych książek, jak również dzieła Josepha Murphie`go czy
Joe Vitale.
Pierwszy - doktor trzech nauk religioznawstwa, filozofii i praw w
swoim dziele "Potęga podświadomości"
uczy czytelnika jak wykorzystać podświadomość dla własnych
celów - inaczej jak się samemu zaprogramować na te cele, był
jednocześnie przez dwadzieścia osiem lat pastorem Kościoła Boskiej
Nauki w Los Angeles. Drugi słynny ze swojego "marketingu
hipnotycznego". Czy to coś znaczy? Może nic, ale dziwne, że wszyscy
oni podają swoje wytyczne, te wielkie kosmiczne prawa, jako tak
istotne dla życia materialnego.
Zresztą, może nie powinnam nazywać rzeczy do końca po imieniu,
a dać Wam możliwość indywidualnej analizy i myślenia. Jak większość
z Was z pewnością zauważyła książki takie jak "Sekret" i "Rozmowy
z Bogiem" (ta druga skierowana do
tych "bardziej" uduchowionych, pierwsza
zaś to tych mniej wierzących) zapoczątkowały niezwykły wręcz
rozkwit literatury ezoterycznej. Nagle jak grzyby po deszczu zaczęło
się na rynku mnożyć mnóstwo
książek sprzedających dosłownie i tak już przez człowieka od dawna
posiadane "prawo
do godnego życia", mnóstwo też pojawiło się wydawnictw
ezoterycznych, szkół magicznych, uzdrowicieli, channelingowców i
wielu wielu innych. Kursy reiki, healingu, uzdrawiania, hipnozy,
jasnowidzenia, tarota, kontakty z duchami, joga, psychotronika itd.
Każde
z nich pokazuje jednostce ludzkiej jedyną właściwą i prawdziwą drogę
do doskonałości.
To ciekawe, jest ich w takim razie tak wiele, że naprawdę nie sposób
ogarnąć ich
myślą. I wszystkie właściwe i prawdziwe - czy to dopiero nie jest
zaskakujące?
Ktoś powie, że cała ta literatura mówi i traktuje o jednym. Może.
Tylko jednym
CZYM? Pytam, bo widzę w tym nie tylko cieniutkie niteczki powiązań,
ale i grube
liany połączeń. Spróbujmy spojrzeć na to zjawisko z dwóch stron
osobno.
Pierwsza to treści ogólne, łączące te dzieła, w tym siła i moc
ludzkiego umysłu
(też mi odkrycie - wiadomo o tym
było co najmniej w starożytności, więc czemu
dopiero teraz tak głośno o tym?), niemal Boska natura
człowieka w dosłownym
znaczeniu tego słowa (ciekawe, no
nawet jeśli przyjąć znane nam słowa, że wszyscy
jesteśmy Synami i Córkami Bożymi - czy daje nam to prawo wywyższać
się i stawiać
na równi z samym Ojcem?? - ot i potem mamy historię "Wieży Babel"),
to, że każdy może być milionerem, gwiazdą, aktorem, prezesem itd. a
więc innymi słowy osiągnąć ściśle materialny sukces finansowy,
dzięki czemu zyska przyjaciół, a jego relacje z ludźmi ulegną
poprawie (przepraszam, ale naprawdę
brzmi to jak tania i tandetna zachęta dla ślepców, którzy może
przypadkiem polecą za pieniądzem, zapominając czego w rzeczywistości
w życiu szukali i czego potrzebują).
Te całe przesłania są
poruszające, kiedy opisują historie nieudaczników życiowych, ludzi
którzy czują się przegrani, nie pasujący do SYSTEMU
(na to słowo zwracam szczególną
Waszą uwagę), załamani, samotni, którzy w dodatku
tracą chęć do życia i nie znajdują zrozumienia u innych ludzi. Kiedy
nagle czytamy, jak
w ich życiu zachodzą zmiany, będące jak się później dowiadujemy
skutkiem cudownego lekarstwa, sekretu, magicznej myśli, niezwykłego
spostrzeżenia. Jakiego? Proszę
bardzo, tylko to teraz przypominam sobie, utwór z 2001 roku, jakoś
tak szło:
"Jestem Bogiem, wyobraź to sobie, sobie
Ty też jesteś Bogiem, tylko uświadom to sobie, sobie"
Wtedy wszyscy krytykowali słowa zespołu, bo pewnie na tzw. fazie
śpiewali. Czy to ważne co wpłynęło na ten tekst? Czytamy książki, kto z Was ocenia,
co na nie wpłynęło? Nikt. Bo co? Bo mają lepsze brzmienie, są
piękne, liryka,
dzieła, nie klepanina bezsensownych słów? Ha... tylko np. słowa
Paktofoniki też
nie były kle paniną dla jej słuchaczy i fanów. Czy to znaczy, że oni
też znali "Sekret"??
Może to absurdalne porównanie dla niektórych, ale czy rozumiecie co
mam na myśli?
Nie wystarczy, jak próbuje się nam wbić w umysły przeczytać i
zastosować to wszystko
w życiu. Wbrew bowiem wszelkim pozorom, to chyba
najniebezpieczniejsza rzecz
jaką można zrobić. I może właśnie dlatego dotychczas nie było o tym
tak głośno.
Książki stały się popularne i poczytne i to nie dziwi, kiedy autorem
jest twórca o jakże wielkim i budzącym zaufanie nazwisku MELCHIZEDEK
(czy samo nazwisko nie wymusza
jakiegoś swoistego wyobrażenia o mądrości
księgi?) i kiedy
wykorzystuje się w nich podstawowe i najskuteczniejsze techniki
manipulacyjne i motywacyjne. Najpierw buduje się w człowieku
potwierdzenie poczucia
jego beznadziejności, później mówi mu się, że
może przestać być takim beznadziejnym,
a wystarczy tylko... To takie
bardziej "sekretowe", ale spójrzmy na dzieło Walscha
(z szacunkiem dla samego autora).
Dwa pierwsze tomy "Rozmów z Bogiem" są niezwykle ciekawe i
poruszające, nie trudno nawet o kilka łez przy ich czytaniu, co
nadaje im wagi, książka rzadziej niż film budzi tak silne emocje.
Ta
jednak budzi bardzo silne emocje. Czytamy o wybaczaniu, miłości,
duszy, swobodzie, wolności. Jednak już nawet w drugiej części, a w
trzeciej szczególnie napotykamy na sugestie dotyczące przyszłych
rządów, sposobu sprawowania władzy, nauczania, wojska, rozbrojenia (pytanie
kto miałby się rozbroić?) i przede wszystkim religii. A co
najciekawsze, wszystko ma zmierzać do cudownego zjednoczenia. NWO -
New World Order (Nowy Światowy
Porządek?)
czy NWR - New World Religion (Nowa
Światowa Religia), a potem w prezencie
dla całego świata
Mesjasz (Jeden Pan i Władca w
Światowym Rządzie)?
Jaki jest więc faktyczny cel
ezoterycznych publikacji?
Gdybym mogła, a w sumie mogę, więc czemu nie, powiedziałabym, że
rozwój literatury ezoterycznej, która ukazuje wyznawcom różnych
religii, że w rzeczywistości ich Wielkim Bogiem jest pewna energia,
którą mogą wykorzystywać dla spełniania swoich zachcianek, służyć ma
zbliżeniu do siebie wszystkich religii, znalezieniu wspólnego
mianownika
i stworzeniu Nowej Światowej Religii. A z taką religią,
którą notabene nie trudno
manipulować nie trudno już stworzyć Nowy
Światowy Rząd i sprowadzić na
Ziemię Jednego Wspólnego Mesjasza (ta
rola zresztą prawdopodobnie też
jest już obstawiona, ale zostawiam
to Wam samym do przemyślenia).
Do powyższej literatury dołączyć bym chciała rozważania nad samym
faktem
pojawienia się tak wielu channelingowców, którzy tajemniczymi
kanałami
płynącymi z Góry (tak
twierdzą) otrzymują informacje od Wyższych Istot
Świetlistych
na temat życia na Ziemi i we Wszechświecie. Z początku
bardzo
otwarcie czytałam wszelkie przekazy, zaczynałam od "Projektu
Cheops"
i przekazów En-Ki i Samuela, potem inne jak przekazy Plejadian
autorstwa Barbary Marciniak, istot z Jowisza, Archanioła Michała,
Istot
Świetlistych, Metatrona, Kasjopejan, przekazy z Nibiru, Ra,
Tobiasza, Abrahama,
popularnej ostatnio Galaktycznej Federacji
Światła, a nawet (jak twierdził
autor)
samego Jezusa. Jest tego znacznie więcej, nie sposób
wymienić, bo kanałów,
jak i książek namnożyło się potężnie. Nie
chciałabym też negować samego zjawiska,
sama bowiem uważam, że
istnieje możliwość odbierania takich sygnałów, przekazów
i obrazów.
Podejrzenia jednak rodzi liczba oświeconych, cudownie
błogosławionych, wspaniałych i doskonałych ludzi odbierających te
przekazy, jak również sama ich treść. Dlaczego treść? Jak dobrze je
wszystkie przeanalizować można dojść do wniosku
jednego - nadaje je
w większości jedno źródło i naprawdę ma ono nie
wiele wspólnego z
tym, do czego zdaje się mieliśmy dążyć.
Podstawowym dowodem na to jest sama postawa channelingowców,
którzy
nie zachowują się w większości w żaden sposób tak, jakby mieli
kontakt z Istotami Świetlistymi i pobierali od nich nauki. Nie
jestem specem
w tej dziedzinie, ale mogę powiedzieć jedno... mój mózg
sam kilka razy odbierał
taki kanał, a moja dusza dobrze potrafi
wyczuć czy kanał pochodzi od tzw.
"boskiej energii" czy z innych
źródeł. I tutaj mogę np. podać informację z własnego
życia. Nie
miałam wtedy jeszcze pojęcia o przekazach "Plejadian", kiedy w mój
umysł zaczął się wkradać taki kanał w którym słowo "Plejady"
powtarzało się
i wibrowało z niezwykłą częstotliwością - a było to w
nocy przed wielką premierą
książki, która przekazy Plejadian
zawierała.
Ta fala wibrująca wkradała się w mój
mózg nad ranem,
pomyślałam, że to jakiś ludzki kanał, od razu go tak odebrałam.
Wpisałam w znanej wyszukiwarce słowo Plejady i na którejś z kolei
zakładce
znalazłam informację, że właśnie tego dnia odbywa się
promocja książki, o której
naprawdę nie miałam pojęcia. Dla mnie już
wtedy było oczywiste, że ktoś to falą
manipulował, żeby zachęcić i
zainteresować ludzi do nabycia tej książki i zapoznania
się z jej
treścią. Czy takie manipulowanie jest w porządku? To tylko jedna
sytuacja.
A jest ich bardzo wiele.
Myślę, że autorzy przekazów nie
robią tego świadomie
i z zamiarem zaszkodzenia komukolwiek, ale, że
są ofiarami dobrze przygotowanej
zabawy w Boga, Zagubioną Duszę i
Duchowych Przewodników. A tym samym
(niestety
kosztem prawdziwej boskości) zabawy w tworzenie Nowego
Światowego Porządku.
Dlatego w krótkich wnioskach pozostaje mi tylko przestrzec Was przed
tym
w co wierzycie i uwrażliwić, byście przy tym nie zapominali o
roli Boga i Jezusa
Chrystusa w całym tym procesie. Jeśli macie do
czynienia również w swoim
prywatnym życiu z takimi przekazami,
możliwe, że coś odbieracie i nie wiecie
czym to jest, proście Boga o
wsparcie, moc i umiejętność rozróżnienia, czy
to pochodzi od niego,
czy ze źródeł, których celem jest namieszanie nam
w głowach.
Naprawdę nie trudno przy dzisiejszym poziomie techniki paść ofiarą
takiej cichej, tajnej manipulacji, skoro można sterować gry, roboty
i komputery myślą, dlaczego nie miało by być możliwym sterowanie
myśli przy użyciu odpowiedniej techniki (polecam
w tym miejscu zapoznanie się z Projektem
HAARP, BLUE BEAM).
LINK 1!,
LINK 2!
Sami zdecydujcie w co chcecie
wierzyć!
"I
otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie"
(Mt. 21;22)
GODAN
|