MIECZ PRAWDY

BĄDŹ DLA SIEBIE DOBRĄ DROGĄ

Istoty ludzkie są związane z wiecznością istnienia. Kręcą się jak koło życia przechodząc przez wiele wcieleń. Istniejemy i to dużo wcześniej zanim narodzimy się na tym świecie. Ale ten świat dużo zabiera z naszej dobroci, miłości, niewinności. Na tych ziemskich drogach dużo tracimy, i niestety bez tych utraconych elementów nie możemy przejść ponownie do Wyższej Jaźni, która jest czysta i boska.

W ostatnich latach tyle się mówi o duchowym przebudzeniu, a nawet wniebowstąpieniu... ale czy my ludzie naprawdę wiemy, co te terminy oznaczają? Czy naprawdę umiemy je właściwie rozpoznawać?

Uwalniają nasze prawdziwe duchowe moce i mądrość. Pomagają odzyskać nasze duchowe piękno, miłość, światło, które straciliśmy po drodze. I tu wcale nam nie pomogą studia na wielkim uniwersytecie... to nie ta faza oświecenia, poprzez modelowanie umysłu, który objawi nam zupełnie inne cechy charakteru, a jeszcze połączy z ciemną stroną duszy, tym samym rozwijając drugą stronę medalu... co dzisiaj obserwujemy u bardzo dużej ilości ludzi, w tym „duchowo” przebudzonych.

Człowiek spontanicznie przebudzony to zupełnie inny poziom duszy, poziomwyższej świadomości ale już nie z ziemskiej szkoły, która tak naprawdę jest ewolucją człowieka, otwiera jego wewnętrzną mądrość i wyższe moce, których nie nadużywa ani na nich nie zarabia. Taka osoba nie manipuluje również mniej przebudzonymi i jeszcze śpiącymi... w stylu zrób to, zrób tamto... a jeszcze gorzej kiedy bierze ich na lęk i strach.

I tacy ludzie są w procesie wznoszenia, którzy są w fazie spontanicznej ewolucji. To takie naturalne żniwa, kiedy w odpowiednim czasie wysypuje się spontanicznie ziarno z kłosów. I trzeba wiedzieć, że ten proces jest wielowymiarowy i niestety bardzo zagmatwany... tam nie ma tak na żądanie - „wiśta-wio”, bo ja tak chcę, bo ja mam w sobie boskie moce... etc... co słyszę każdego dnia wokół siebie. Tylu z nas ma dziś te wielkie moce... i gdzie moi drodzy obecnie siedzicie? W ciemnej dziurze na usługach szatana... i patrzycie z przerażeniem na wszystkie strony-co to dalej będzie? Jak widać nie wystarczy skrzyżować nogi i usiąść do medytacji, nie wystarczy wykrzyczeć Wszechświatu, że mi się tak nie podoba... a tu jeszcze jedna wojna, gdzie ten Bóg, czemu na to pozwala? A ja powiem jeszcze więcej... nie tylko pozwala, ale jeszcze przymyka oko i daje pełne zezwolenie, w dodatku osobie, której bardzo nie lubimy! Bo widocznie ma w tym jakiś swój ukryty cel... czy tobie się to podoba czy nie! My mamy pokonać te trudności, jakie są nam rzucane pod nogi i musimy skorektować całe nasze myślenie i każdy ma to zrobić indywidualnie... nie wkładamy na naszą linię produkcyjną ani jednego bubla, który może nam zniszczyć całą produkcję, albo na długo ją zatrzymać. Dlatego musimy się trzymać kontaktu z własną Wyższą Jaźnią... a nie z grupą ludzi, którzy znowu będą modelować nasz umysł po swojemu.

Człowiek musi sam podnieść swoje poziomy świadomości do swojego poziomu przebudzenia... każdy ma swoją miarkę, uzależnioną od naszego procesu przebudzenia. Taki stan określa nasze własne priorytety, czasami wydaje się bardzo malutkie... ale jakże ważne, jak nakładka na śrubce, czy uszczelka w kranie... a ty od razu chcesz być kranem i wodą zarazem, wtapiasz się w te wielkie światowe pragnienia... i czym ty człowieku różnisz się od zwykłej stadnej owcy... że twój egoizm większy? Z tej perspektywy widać tylko, że zagania cię ktoś inny do własnej zagrody.

Duchowe przebudzenie to możliwość przesuwania się w kierunku naszego celu, według własnego pomysłu, we własnym tempie i kiedy chcemy wchodzimy na wyższy szczebel... nie ma tu czasu... 1 czy 2 tygodnie, a nawet kilka lat... ty się musisz czuć gotowy. To jest wolność duszy, to proces odkrywania siebie jest tu najważniejszy... a nie wyścigi, który mocniejszy i lepszy w świecie... W ten sposób nigdy nie poznamy- kim tak naprawdę jesteśmy? Nie tak od razu rozpoznajemy własne sny i własną moc, moc naszej osobistej energii, która musi wyzwolić się z ogromną siłą. Nie poznajemy swojej mocy po ilości kursów i przeczytanych książek... ilości dyplomów... To jest osobista praca naszej duszy, która ciągle jest w podróży i ciągle przybiera inny kształt i inne fazy, które są związane z boską mocą.

Kiedy człowiek staje się świadomy rozwija swoją własną osobowość, wzmacnia duszę... a jego osobista transformacja ma na celu odzyskanie i ponowne połączenie wszystkich utraconych cząstek własnej duszy i scalenia w jedność. I nie może tam niczego brakować. To żywienie naszej duszy, to jest Energia Kundalini, to jest ta wielka siła życiowa... ale jest ona też tą siłą przytłaczającą, ponieważ w swojej pracy daje nam dostęp do wielu poziomów miłości i wolności, czego nasze ciało nie może udźwignąć... jest to niemożliwe na tym poziomie istnienia człowieka. A teraz człowiek sięgnie jeszcze po 12 nitek, a nasze obecne ziemskie energie, będą takiego człowieka mocno przytłaczać... i to jest potężny ciężar naszego wznoszenia... energia wielowymiarowa, która nie ma możliwości zmieszczenia się w starych ciałach, toteż to ciało pęka w szwach, i tak to czujemy... a to jest też energia tłumu, który styka się z tym człowiekiem, a trzeba przyznać, że jest jak magnes, czym więcej jej do siebie przyciągnie tym bardziej mu ciężko... ponieważ transmutuje w sobie niższe energie (zbawia cudze grzechy).

I bywa, kiedy taki człowiek chce iść swoją drogą, wznieść się po swojemu, tłum, który uważa się za kochający spycha go z tej drogi, ponieważ ma lepsze pomysły na jego życie. Coś tu moi drodzy jest nie tak z tą miłością, miłosierdziem i czystością, skoro nie ma wolności? Tłum takiego człowieka łapie skutecznie za jego nogi i ściąga go ponownie we własne szeregi. Dzisiaj to widać wspaniale na świecie, jak się to robi... kiedy dorwą taką jednostkę bez masoneczki na twarzy... bez szczypawki... a co dopiero mówić z poszerzonym polem świadomości, która wie coś więcej od ciebie... i tu dobrze widać, nie jest to natura osobistego wznoszenia. W dzisiejszym świecie musi być nas 100% według tego samego szablonu i nauczyciel od urodzenia aż do śmierci... system pogania system: przedszkole, szkoła, praca, kościół, cała wielka ośmiornica naszego kształtowania. To bestia o 10 głowach.

Podczas naszego przebudzenia samo ciało fizyczne przechodzi kilka poziomów zmian, w tym bardzo ważne neurobiologiczne, kiedy ciało zmienia się w świetliste i nie zachodzi to ani w jeden tydzień ani nawet nie w jeden rok... i dopiero na polu tych zmian przenosi się sfera naszej świadomości na wyższy poziom ludzkich pól bioenergetycznych, a to jest prawdziwa linia frontu, gdzie zmagamy się z przeróżnymi przemianami... i przesuną tą sferę świadomości ci, którzy uzyskają odpowiednią równowagę i zostaną wezwani do wniebowstąpienia... jak to pisze w Biblii, zostaną zapisani w księgach żywota.

Objawy wniebowstąpienia, jak już wspominałam wcześniej aktywuje Energia Kundalini, na coraz to wyższym poziomie... i ciągle będą to objawy niezbyt przyjemne... i ciężko tu będzie dopatrzeć się nirwany, jak myśli sobie wielu ludzi. Bo tu znowu wchodzimy w następną warstwę cebuli i zaczyna się to samo od nowa, tylko na wyższym polu świadomości. A czym wyżej to nam coraz to gorzej w tym naszym ciasnym ubranku, a tu ciągle wybucha coraz większa i nagła energia, niczym wulkan pełen ognia i żaru... i ten ogień nas krystalizuje nie jeden raz.

Stajemy się coraz bardziej wrażliwi na jasne światło, głośne dźwięki, przebiegają przez nasze ciało fale zimna i gorąca... i tak w kółeczko... a jeszcze doświadczamy czegoś przypominającego grypę, dokuczają nam obfite poty, dreszcze, skurcze mięśni, nerwice, wszystko nam leci z rąk, spowodowane to jest brakiem koordynacji mięśni... jakże to dalekie od bycia supermenem. I mamy wiele, wiele więcej takich sensacji... bóle brzucha, głowy, nerek, serca, problemy z oddechem... toteż trudno się dziwić, że taki człowiek bywa często bardzo nerwowy i to wydaje się bez powodu? Wystąpi u niego nawet skrajna złość, rozpacz, płacz, niecierpliwość. czyli wszystkie odwrotne cechy, niż tego kolokwialnie "duchowo przebudzonego" supermena.

A to wszystko dzieje się z jednego powodu, zniekształconego czasu, ten człowiek już nie tkwi w tym samym miejscu, niczym marmurowy posąg, przemieszcza się między wymiarami... ale ciągle jest trzymany przez oś czasu i od siebie, ciągle jest za mocno uziemiony i czuje się tu przy ziemi mocno zagubiony i bezbronny.

Odłączamy stopniowo od siebie nie tylko tych ludzi, którzy nam przeszkadzają, nawet swoich najbliższych, rodzinę i przyjaciół, ale odlatujemy nawet od siebie samego. To w takich warunkach aktywuje się nasze wniebowstąpienie, to jest utrata starej natury, rodzenie się nowej. Człowiek na tej drodze musi odpuścić wszystko, co mu na niej przeszkadza... nawet najbliższą rodzinę.

A ci, co za wszelką cenę próbują nas włożyć w swoje pomysły, to są pułapki a my musimy się umieć od nich uwolnić. W tym procesie często idą na dalszy plan takie wyzwania, jak nawet zrobienie sobie herbaty, a co mówić dopiero jakieś bardziej ambitne działania, kontynuowanie związków, podejmowanie pracy... dlatego ci ludzie są najczęściej samotni i nierozumiani.

Ostatecznie wniebowstąpimy, kiedy połączymy wszystkie utracone elementy, kiedy podmienimy te niepotrzebne, kiedy dusza jest pełna i otwiera swoją wewnętrzną mądrość... już wiemy - kim jesteśmy... i dusza łączy się z najwyższą siłą natury... a to wszystko trwa wiele lat i nie da się tego procesu przeskoczyć bez przebudzenia Energii Kundalini... i cały ten proces musimy przejść, to jest cały nasz rozkład jazdy i nie da się tu nic pominąć, iść drogą na skróty. I bywa, że człowiek siedzi długo w określonej warstwie aby wyrwać z niej największy nasz życiowy potencjał. Czasami dzielą nas maleńkie różnice ale czas na ich przerobienie i zrozumienie może być długi... to jest realizacja prawdziwej jaźni a my musimy zrozumieć i siebie i naszą Jaźń. Tak jak ważne jest zrozumienie, dlaczego najlepiej wznosimy się poprzez własne osobiste doświadczenia.

Vancouver
3 March 2022

WIESŁAWA