
Po wielu
latach Bóg spojrzał znów na Ziemię i stwierdził, że bardzo
źle się dzieje. Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy,
więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć ludzkość. Ale
przedtem zawołał Noego i powiedział:
"Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci
długa, 50 łokci szeroka, 30 łokci wysoka. Zabierz żonę i
dzieci i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni
Ja ześlę wieeeelki deszcz."

Noe nie
był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód na
barce, bez telewizora i z tymi wszystkimi zwierzętami -, ale
był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6
tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział w ogródku
i płakał, bo nie miał jeszcze arki. Bóg wychylił się z nieba
i zapytał: "Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?"

Noe
odpowiedział: "Panie, coś mi uczynił? Jako pierwsze musiałem
złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować
stajnie dla baranów. Potem nie podobała im się architektura
budowli - za wymyślna dla baranów, a w budowę statku na
lądzie nie chcieli uwierzyć. Także wymiary nie znalazły
poparcia, bo dziś nikt nie wie, jaką miarą jest łokieć. Po
przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa
stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie
odpowiedniej działki zaczęły się nowe liczne kłopoty.
W tej
chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione
systemy do gaszenia w razie pożaru. Na moją uwagę, że będę
przecież otoczony wodą, przysłali mi psychiatrę
powiatowego.. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję
statek, zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi
uświadomić, że na transport statku z lądu do morza będzie
potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo
minister podał się do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku
nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą,
kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według
przepisów unii europejskiej, złożyć podanie do Brukseli w
ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na
zalanie terenów zamieszkałych.
Z drzewa
cedrowego musiałem też zrezygnować - nie wolno go już ze
względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze
drewno, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o
ochronie środowiska. Najpierw musiałbym zadbać o sadzenie
drzew zastępczych. Na moją wzmiankę o tym, że i tak będzie
potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi
nowego psychiatrę, tym razem z województwa.

Krótko
mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drewno, znalazłem
nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki
zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę im płacić wg.
taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się
odwlekła. W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta.
Tylko, że wmieszał się w to związek ochrony zwierząt i
zabronił mi (zarządzenie unii europejskiej Nr 733/6/987)
transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym musiałem
podać cel transportu tych zwierząt -jestem na stronie 22
pierwszego formularza z 47, moi adwokaci sprawdzają, czy
przepisy dotyczące królików obejmują również zające. A
działacze z Greenpeace wskazali na konieczność specjalnego
urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów
pochodzących z hodowli zwierząt. Panie Boże, teraz jeszcze
podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduje prywatne
Zoo bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać,
arka nie gotowa, a Ty już zesłałeś deszcz."

W tej
chwili przestało padać, wyszło słońce i tęcza. Noe spojrzał
w niebo i powiedział: "Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie
chcesz już zniszczyć ludzkości?"
Bóg odpowiedział: "Nie trzeba potopu. To załatwi wasza
biurokracja".

źródło:
internet
|