Wpis z naszej księgi gości:

PYTANIE DO WAS POSZUKIWACZE
:-)
Dlaczego nauczyciele duchowi:
Eckhart Tolle, Papaji, Mooji, Gangaji, Anthony de Mello,
Adyashanti, Mahatma Ghandi, Jiddu Krishnamurti, Jeff Foster,
Ramana Maharshi, Rupert Spira... i pewnie kilku
jeszcze, których badałem i pominąłem nauczają o:
OBECNOŚCI, BYCIU W TERAZ, SAMOPOZNANIU, SZUKANIU ŹRÓDŁA
SIEBIE, DOŚWIADCZANIU PONAD MYŚLĄ I PONAD UWARUNKOWANIAMI...
i wszyscy mówią o jedności z BOGIEM, najwyższą inteligencją,
przebudzeniu świadomości, oświeceniu.
Dlaczego w ich naukach nie ma zbyt wiele (praktycznie w
ogóle ) o Kundalini, energiach, astralu, bytach, czakrach,
centach energetycznych, aurach, wibracjach, itp... a gdy na
satsangach któryś z ze słuchaczy zapyta o tą stronę
doświadczania albo nie otrzymuje na te pytanie odpowiedzi
albo otrzymuje takie:
cyt: "energie przychodzą i
odchodzą, ty natomiast szukasz początku siebie..."
(Autor: Meduzes)


A może nie każdemu ta wiedza
została dana... a może jest tak rozległa, że w jednym życiu
nie zdobędziesz jej na raz... na pewno nie w kilka lat... i
aby posiąść całą trzeba ją zgłębiać przez wiele wcieleń... i
człowiek na drabinie duchowej, w każdym swoim wcieleniu
bierze to co jest mu do życia potrzebne.
Tysiące lat temu w różnych częściach świata wiedziano już,
że inteligentny mechanizm w organizmie człowieka doprowadza
do przebudzenia duchowego. W Indiach ten mechanizm nazwano
Kundalini, w innych częściach świata jeszcze inaczej
(wiadomości na ten temat można znaleźć w dziale Kundalini
więc nie będę się powtarzać, kto zainteresowany ten
pewnikiem znajdzie). I nie jest to tylko energetyczny organ,
lecz istnieje również na poziomie fizycznym - Kundalini
istnieje jako układ metaboliczny, którego celem jest
podnoszenie mózgu do wyższych wymiarów świadomości.
Prawdą jest to, że zanim zaczniesz kogoś nauczać o tej
potężnej wiedzy, mądrości sam musisz dogłębnie zrozumieć o
co w tym wszystkim chodzi, a nie tylko liznąć po łepkach...
a żeby to zrozumieć i w dodatku nauczać o Kundalini trzeba
wprzódy wybudować swoją własną świątynię jako pierwszą... tu
przede wszystkim liczy się troska o siebie, a nie sam jestem
bezdomny, a każdego dnia biegam budować obcym ludziom domy.
Aby wybudować sobie swój własny dom trzeba być bardzo
pokornym (zawsze to łatwiej komuś doradzać i jego
szkolić)... wiadomo, że budząca się Energia Kundalini wnosi
w ciało ból i cierpienie, a kto chory musi się leczyć i
szuka lekarza. W tym przypadku ciężko znaleźć dobrego
lekarza... znawców Kundalini ze świecą szukać po świecie...
toteż takiemu "choremu" podaje się Boga, jako najlepsze
lekarstwo i pokarm na tą chwilę.
Bo cóż komuś rozprawiać o Kundalini, czakrach itd, jak
ludzie nieświadomi tych rzeczy i tak tego nie pojmą w jeden
dzień, a lekarstwo jest im potrzebne natychmiast.
Każdy duchowy nauczyciel ma swoje terytorium i wykorzystuje
swój potencjał. Nie każdemu dana jest ta wiedza. Wielu
świętych z kościoła katolickiego miało przebudzone
Kundalini, mówili o Bogu, ale nie o Kundalini w taki sposób
w jaki się to mówi dzisiaj... to Bóg był tą Wielką Energią,
która wtargnęła w dane ciało i sprawcą wszystkich rzeczy,
które tam się działy... ale wystarczy dobrze przestudiować
katolickich świętych, kto znawca tematu Kundalini szybko
zorientuje się o czym oni mówią... wystarczy poczytać świętą
Teresę z Avila czy listy Ojca Pio (ta dwójka świętych
całkowicie wystarczy, aby się dowiedzieć z czym się wielu
świętych zmagało, nie trzeba czytać wszystkich życiorysów
świętych).
Rolą nauczyciela duchowego jest podnosić inne osoby na
wyższy stopień duchowy, ale nie zamęczyć ich przerażającą
dla nich wiedzą... a jeszcze do dziś w społeczeństwie
(szczególnie katolickim) Kundalini i czakry ludzi tylko
straszą, uważają je za szatana... nawet w rozmowie z
hindusami skąd pochodzi ta wiedza i nazwa Kundalini, czakry
i znana jest w Indiach od tysięcy lat, wiele ludzi nie ma
pojęcia, co to takiego jest i z czym się to je... a
wystarczyłoby się tylko otworzyć na te tematy i ta nauka i
wiedza wpłynęłaby w ludzi szybko i bez większych zakłóceń,
ale to ich opór czyni, że kiedy ta energia się w nich
przebudzi wówczas cierpią i nie mają zielonego pojęcia jak
sobie pomóc i następnie co z tym fantem zrobić, jak dalej z
tym żyć.

Być nauczycielem Kundalini to bardzo ciężki kawałek chleba,
nie tylko dlatego, że trzeba posiadać w tym temacie wiedzę,
mądrość, która nie jest tuzinkowa i jeszcze do niedawna była
największą tajemnicą świata, ale trzeba również mieć wielką
odwagę, ponieważ nadal miliony ludzi nie ma zielonego
pojęcia co to takiego jest, a nawet kiedy się już zetkną z
tą wiedzą, to i tak wokół nich pojawi się grupa ignorantów,
którzy będą się z nich wyśmiewać, a nawet z powodu tej
wiedzy potrafią człowieka zabić, jako wcielonego demona...
niestety nasz świat ciągle jest na takim poziomie duchowym.
Być duchowym nauczycielem i nauczać o Energii Kundalini to
trzeba wielokrotnie nie słyszeć co o nim mówi świat, być
głuchym na jego ujadanie, w dodatku trzeba udawać, że się
jest głupszym niż świat i że jest się ślepcem, znaczy trzeba
przymykać jedno oko na głupotę świata... i trzeba kontynuować
nadal swoją naukę na tyle na ile jest to możliwe w danym
środowisku.
Nie można budować kolei, kiedy w skale nie wydrążymy tunelu,
a na rzece nie wybudujemy mostu... a ile jeszcze musimy
dokonać napraw po drodze, tysiące, podobnie jest z umysłami
ludzi, które ciągle trzeba naprawiać i przebudowywać w celu
pogłębienia pól świadomości... a ludzie, którzy rzekomo już
się pobudzili i są tacy mądrzy, myślą sobie, że mogą sobie
tylko leżeć na dowolnie wybranym boku będąc zapatrzonym
tylko w siebie, a boskie istoty będą skakać wokół nich i ich
naprawiać... przypominam jeszcze raz, to my budujemy tą
świątynię, to nasz obowiązek... oni tylko przyjdą na
inspekcję i zatwierdzą, albo nie, naszą budowę. Obfite i
piękne szczęście nie spada z nieba jak przysłowiowa
gwiazdka, to nasza praca, możemy dostać na początek piękny
bonus, taką zachętę na tą dalszą drogę, ale nie spodziewajmy
się zbyt dużo, stąd też różni ludzie doznają nagłego
olśnienia, ich życie zmienia się w ciągu jednego dnia i
wcale nie znaczy, że ten bonus musi być piękny, drogi, może
to być ciężkie życiowe doświadczenie od którego doznamy
wielkiego szoku, dogłębnie poruszymy naszymi polami
świadomości, a reszta to już nasza praca, a nie tylko
świętowanie... i będzie to ciężka praca do końca naszych dni
na tej Ziemi, nie łudźcie się, że już będziecie tylko
szczęśliwi i bogaci, mądrzy i tylko będziecie nauczać, że
będzie za wami kroczyć tysiące uczniów, a wasz sukces będzie
widział cały świat, nie jeden raz jeszcze gorzko
zapłaczecie. I szczęśliwi będą ci, którzy na swojej drodze
spotkają dobrego nauczyciela, który jest dawcą tej wiedzy...
nie sprzedawcą... a uczeń powinien to umieć wykorzystać i
pilnie słuchać, a nie mieszać swojego ego ze swoim
nauczycielem... i go nie zmieniać, nie pouczać... wiadomo,
że wcześniej czy później takiego ucznia nauczyciel odprawi,
a ten musi się sporo nabiegać, aby spotkać drugiego, o ile
mu się w tym życiu w ogóle uda.
Jeśli chcesz wynieść od nauczyciela jak najlepsze nauki,
otworzyć wewnętrzną mądrość, przede wszystkim musisz stać
się zerem, wyczyścić swój własny dysk, to w tą pustkę
przeniknie światło mądrości... aby to uczynić uczeń musi
wejść w złoty łańcuch cnót i otoczyć się nimi, a w jego
umysł wpłynie mądrość jasna i ciepła jak słońce.
I
ty jutro możesz stać się mistrzem, ale dzisiaj to ty masz
jego słuchać, bo siedzi wyżej niż ty, i już przeszedł tą
drogę i jest dziesięciokrotnie silniejszy od ciebie.
Dlatego, kiedy za naukę biorą się niedojrzali uczniowie ta
nauka nie działa, a nawet ludzie szybko uciekają od takiego
nauczyciela i z takiego miejsca, toteż dobry nauczyciel w
klasie dba o porządek i ciszę... inaczej nie poprowadzi
lekcji... a i bywa, że niesfornych uczniów powyrzuca za
drzwi. Uczeń powinien wiedzieć, że jeśli rzeczy dzieją się
nie w tą stronę to nie jest problem nauczyciela tylko jego,
to ucznia problem, że sprawy z jego nauką nie mają się tak
jak potrzeba... i nie był to problem, ani Buddy, ani Jezusa,
ani żadnego innego duchowego nauczyciela, że nie przebudził
wszystkich swoich uczniów i innych swoich słuchaczy... tylko
tych ludzi, którzy w danej chwili, albo nie słuchali, albo
nie umieli zrozumieć... a jeszcze w dodatku taki nauczyciel
spotyka na swojej drodze masę uczniów idiotów, którzy go
nieustannie sprowadzają do swojego poziomu. I spróbuj
takiego idiotę podnieść na wyższy poziom duchowy, prędzej
nauczyciel będzie martwy. Toteż nie każdy nauczyciel jest
chętny do nauczania tej wiedzy, wybiera łatwiejszą drogę i
woli święty spokój. Duchowy nauczyciel to też nie ten, który
szkoli za pieniądze, akurat ci nie sprzedają swojej wiedzy,
są dawcami mądrości, to fontanna łaski i dobra, bez względu
na to co o nich myśli świat... i wcale nie dbają co świat
mówi o nich... że są złymi nauczycielami... z reguły tak
oceniają nauczycieli źli uczniowie, źli ludzie.
Nauczyciele Kundalini mają w sobie przestronną wiedzę,
umiejętności, ponieważ jest to energia geniuszu... ale ich
nauki nie są na sprzedaż... wybierają dobrych uczniów i im
to przekazują, toteż tych nie spotkasz na wielkich
seminariach, ponieważ dobrze wiedzą, że ta nauka nie jest
dla wszystkich... tylko dla nielicznej wybranej grupy
uczniów.
Duchowi nauczyciele ciągle podróżują w swojej misji,
zmieniają tylko koszulę (ciało)... i już jadą w następną
delegację, ponieważ służą głęboko duchowi ludzkości... i
zawsze wiedzą co mogą zrobić dla danej osoby i tylko tyle
jej dają... czasami nauczyciel daje uczniowi więcej czasu,
więcej tolerancji zanim wręczy mu w ręce ciężkie dłuto... a
bywa, że i krzyknie... a i porządnie nawrzeszczy, zanim
wypoleruje ucznia... a tak naprawdę przez nauczyciela
duchowego działa Bóg... i wkłada tą wielką wiedzę, mądrość w
niego ze swojej skarbnicy mądrości... i nie ma mocy bez
Boga... i nauczyciel widzi tylko przejaw Boga, widzi ten
strumień energii, który w niego wchodzi... i jest różnica
między mądrym nauczycielem i wszystko wiedzącą szarlatańską
papugą, która za wszystkich mówi i wszystkich próbuje obuć w
swoje nauki.
Vancouver
10 Aug. 2016
WIESŁAWA
|