Kundalini – energia
przebudzenia i wzrostu duchowego... innej drogi do Nieba nie
ma!!! Bez tej energii, nie ma w człowieku ciała duchowego
(nie mylić tego stanu z przebudzeniem religijnym).
I tak leży sobie u podstawy kręgosłupa, zwinięta i
uśpiona... i tak sobie człowiek symbolicznie śpi... bo
pomimo jego wielkiej światowej edukacji nie jest
przebudzony, oświecony... w tym prawdziwym tego słowa
znaczeniu. Bo takie głowy nie rozwijają się prawidłowo... to
widać dzisiaj na każdym kroku... i chyba nie muszę tego
wyjaśniać.
Tutaj rozwija się już jedna ścieżka, która jest
odpowiedzialna za naszą biologię i duchowość w prawdziwym
tego słowa znaczeniu, za naszą wyższą świadomość... a nie za
ilość i jakość posiadanych przez człowieka dyplomów. Co
gorsza, to od nich zależy nasze życie. Nie liczy się
człowieka wrodzona mądrość tylko ilość dyplomów na ścianie.
Energia duchowa, ta w prawdziwym wydaniu, to ścieżka, która
się rozwija i prowadzi już jako jedna droga między dwoma
pniami (filarami), współczulnym i przywspółczulnym, zwanych
Idą i Pingalą, i z tych dwóch ścieżek musi się utworzyć ta
jedna ścieżka, jedna energia już o bardzo wysokiej
częstotliwości i ta jedna musi wspólnie wpłynąć do mózgu i
dopiero ta mieszanka może rozbudzać wyższe ośrodki naszego
ciała: fizycznego i duchowego. Już wspólnie wspina się do
góry po tej drabinie, która swoim wyglądem przypomina nasze
dwu-niciowe DNA. Na tych dwóch słupach człowiek wspina się
stopniowo po własnych szczeblach, już w środkowym kanale
Sushumny, który do tej pory stoi energetycznie pusty. Jego
płyn mózgowo-rdzeniowy nie ma swojej mocy i trudno, aby bez
tego działania była ta moc otworzona... naprawdę trudno
będzie, takim ludziom otworzyć własną moc.
I nie ma to nic wspólnego z Energią Kundalini, która jako
chwilowa, nagle wystrzeli u podstawy kręgosłupa aż do czakry
korony, to zwykły orgazm... a na tej nowej ścieżce wszystko
odbywa się stopniowo, przemierzamy każdy szczebel tej naszej
drabiny, krok po kroku, nie możemy żadnego ani przeskoczyć,
ani zignorować, tak jak litery w alfabecie, czy następnej
cyfry w matematyce... właśnie taki stan rzeczy pomieszał w
naszym świetlistym ciele Ogniste Litery, i stąd mamy takie
zakłócenia w naszym ciele i życiu. Aby wejść na właściwy
duchowy poziom musimy odzyskać to, co utraciliśmy, mało tego
musimy dobrze zrozumieć ten proces.
Kiedy chcemy pominąć następne szczeble tej drabiny, nie
rozwiążemy na swoje drodze tych węzłów, które zabezpieczają
tą drogę, nie wpuszczają tej energii wyżej... stoi tam
pozioma blokada, niczym tama na rzece i kontroluje ruchy tej
energii, nie pozwoli wytrysnąć temu wielkiemu energetycznemu
wulkanowi, właśnie dlatego, aby ta energia nie zniszczyła
wyższych ośrodków w ciele człowieka, które nie są jeszcze na
nią gotowe, szczególnie ośrodków w mózgu. Zdrowo rozwijająca
się Energia Kundalini nie dopuści do takiej katastrofy w
ludzkim ciele i nie przepuści tej energii w górę, kiedy ten
ośrodek nie jest w nas gotowy... wtedy budzimy się
spontanicznie, to niczym elektryk nie wpuści dotąd w
elektryczne przewody elektryczności dopóki jego praca jest
nie skończona, bo wie, że może go ta elektryczność nawet
śmiertelnie porazić i spalić jego nowe mieszkanie.
To inteligentna energia i wie więcej o naszym ciele niż my
sami. Nie zapominajmy, jest połączona z Duchem Świętym.
Bardzo łatwo uszkodzić nasze wyższe duchowe ciało, które
ciągle jeszcze śpi, nie ma jeszcze systemu obronnego na
właściwym poziomie, i można się uszkodzić na wieki, co
właśnie przydarzyło się ludzkości w przeszłości. I walczymy
o swoje odzyskanie tysiące lat... i jak widać z marnym
skutkiem... bo ciągle brak nam zrozumienia i wiedzy na te
tematy. Tu trzeba znać duchową biologię i fizjologię, a nie
tylko dysponować niedzielnym kursem i głupim wymądrzaniem
się...
Podczas otwierania Kundalini, najczęściej z tego, co widzę,
ludzie chcą iść na skróty i najczęściej zaczynają swoją
edukację... w najgorszym wypadku... od trzeciego oka,
szyszynki, korony... a nawet jeszcze wyżej... i życzę
powodzenia... !
Wprzódy aktywujemy swoją kość ogonową, krzyżową i to
wówczas, kiedy już poczujemy pulsowanie tej kości krzyżowej,
to jest rytmiczny puls w tym miejscu, jakby tętno i znaczy,
że aktywuje się gruczoł Kundalini (1 czakra korzenia). W tym
ciele już grają na wspólnym 3 strunowym instrumencie 2
kanały: współczulny i przywspółczulny (Ida i Pingala), to te
dwie przeciwne sobie energie rozpalają tą iskrę, która
powoli rozpali w naszym ciele ten wielki ogień... i przy
każdym węźle będzie dorzucona do niego nowa, już inna
podpałka. Już inaczej zaczyna działać nasz układ hormonalny,
tym samym zaczyna się w nas budzić zupełnie inna chemia i
inaczej wpływa na naszą krew i na nasz układ nerwowy.
Zmienia się gwałtownie ciśnienie w naszym ciele i dużo
więcej... kto czytał i zrozumiał moje osobiste doświadczenia
z okresu przebudzenia się Energii Kundalini w moim ciele,
ten pewnie zauważył, co najmocniej odbierałam na początku
tej mojej przygody z Energią Kundalini, co najmocniej mnie
przerażało, to była nadwrażliwość w moim ciele idąca z
układu nerwowego i krwionośnego. To tam były największe
zawirowania i nic nie działało, aby ten stan zatrzymać czy
ustabilizować... naprawdę trudno było te ruchy energii
ogarnąć.
Moja krew była tak wzburzona, że ciśnienie przebijało 200 na
160 i wyżej, a kiedy lekarze zalecili tabletki i próbowałam
nimi ten stan ustabilizować, ciśnienie nagle spadało poniżej
100... i nie wiem, co było gorsze, czułam się beznadziejnie.
Po dwóch tabletkach zrozumiałam, że coś tu nie tak, szukałam
innej drogi wyjścia z tego stanu, bo po tych tabletkach
byłam umierająca. Wówczas wypiłam chyba z wiadro mikstury z
czosnku, wreszcie ustąpiło po kilku miesiącach.
Jeden symptom pociąga drugi, trzeba tylko ten stan
zrozumieć, ja także wówczas o tym nie wiedziałam... ożywia
komórki i mięśnie gładkie (toteż i z tymi organami, które
zbudowane są z mięśni gładkich będziemy mieć największe
problemy)... i niestety, to wszystko musi się zdarzyć,
musimy to przejść, to nasze narodzenie i ząbkowanie... bez
tego trudno wzrosnąć i iść dalej... i powoli budzimy
następne partie ciała fizycznego, mentalnego i duchowego.
Inna jest już praca układu krwionośnego, inna chemia naszych
gruczołów dokrewnych aktywuje naszą duchową immunologię,
ciało samo wytwarza tyle, ile czego chce, samo żąda i takie
potrawy zaczynają dominować na naszych talerzach... a to
gruczoł Kundalini jest tym kluczem do homeostazy ciała i
przejście do innych systemów już na wyższym poziomie ciała i
umysłu, nie tylko krwionośnego, współczulnego, układu
odpornościowego... ale za to wszystko tak naprawdę jest
odpowiedzialny układ hormonalny, toteż poczujemy wszystkie
gruczoły hormonalne w naszym ciele. I wcale to nie będzie
przyjemne. Przebudzenie Kundalini odbywa się stopniowo i na
właściwych sobie poziomach... a nie od razu w trzecim oku
czy szyszynce. To potężne nieporozumienie, cały czas piszę,
a nawet krzyczę na tych, co to robią i innym czynią.
Ponieważ przez własną głupotę niszczycie sobie własne
duchowe ciało... i innych wyprowadzacie na manowce.
I tak, zaczynamy od gruczołu krocza, dalej brzucha i
stopniowo do góry, opisałam wszystkie na dziale Kundalini,
szczebel drabiny po szczeblu... a kiedy chcemy te szczebelki
przeskoczyć, to wcale nie znaczy, że jesteśmy duchowo lepsi
od innych, to tylko świadczy o twojej wielkiej naiwności i
niewiedzy, wcale w tym temacie nie jesteście lepsi i że
będziecie pierwsi do Nieba... jak to mawiał Jezus:
„Pierwsi będą ostatnimi... a ostatni pierwszymi.”
Bo taka praca nie służy przyśpieszeniu naszego metabolizmu,
tylko zatkaniem tego obszaru, który pomijamy, świadomie czy
nie – nie ma to znaczenia. Mocniej zacieśniamy węzły (nasze
czakry), które muszą być w swoim czasie nie tylko
przebudzone, ale i rozwiązane, budujemy inną energetyczną siatkę... a w ten sposób, pomijając ten obszar
nie przebudzimy na właściwym poziomie swojej świetlistej
siatki, która w swoim czasie przebudzi nasz duchowy pojazd Markabah...
Mało tego, zatkany obszar może doprowadzić do eksplozji i
tsunami energii na tym obszarze i będzie to opłakany stan,
może być nawet paraliż, a nawet zejście śmiertelne. Dlatego
nie ma zabawy z Energią Kundalini i tak nie unikniecie
swoich blokad i to nie jeden raz, ważne, aby umieć z tego
stanu wyprowadzić siebie... to nasza bardzo ważna lekcja.
A bardzo źle się dzieje, kiedy ktoś rozbudza swoje najwyższe
czakry, szczególnie trzeciego oka i szyszynki, tu jest
potężna wylęgarnia chorób psychicznych... toteż nie trudno
zauważyć, jak nasz obecny światowy demoniczny system serwuje
nam swoje naukowe wynalazki: psychotropy, alkohole,
narkotyki i inne cudowne wynalazki (w tym szczepionki),
nasza cudowna farmakologia działa na wszystkich frontach (i
niech mi ktoś nie mówi, że oni nie wiedzą co robią? I teraz
potrzebują amnestii)... i przybywa na świecie coraz więcej
psychicznie zaburzonych ludzi i rodzi się coraz więcej
psychiatrów. A jeszcze do tego, coraz mocniej budzi się
rynek duchowego biznesu... różnych niedzielnych szkółek... i
cieszą się ludziska, że się budzimy... a jestem przerażona,
kiedy obserwuję takowych na światowych szczytach, tak, tak,
dzisiaj coraz więcej gwiazd błyszczy na firmamencie, na
swoich scenach, nie tylko w przenośni... wiele gwiazdek i
gwiazdeczek, div... kiedy mają na własnych scenach zastój w
biznesie, w swoich światowych karierach, zastępują ten
bezruch na duchowych scenach... uffff... tego tematu nie
będę głębiej rozwijać, kto ma otwarte oczy i uszy, ten widzi
i słyszy... i widzi to, jaką szkodę mogą wywołać takie ich
solowe występy... ślepy prowadzi ślepego...
Mam tylko nadzieję i wiarę, że inteligentna i duchowa
Energia Kundalini nie słucha poleceń takich nauczycieli,
których mocno poniosło ich własne ego. Jedynie tylko naiwni
dają sobie oczyścić własne kieszenie.
Kto mądry wspiera się sam na tą górę, od dołu na sam szczyt,
nie wskakuje z wysokiego drzewa na czubek wysokiego pala...
bo wie, że może się łatwo nabić na niego... w najlepszym
wypadku, na pewno spadnie na sam jego dół. I zaczyna swoją
duchową zabawę od początku... wprzódy przebudzi czakra za
czakrą i rozwiąże ten tajemniczy węzeł, który trzyma tą
wielką energię i puści, kiedy będzie na to czas, jak kanał
porodowy... i wszystko po tej robocie posprząta...
bo Energia Kundalini to przede wszystkim potężne sprzątanie
a później przeróbki i uzupełnianie, czego tam brak. To ciało
musi się otworzyć na właściwy poziom chemii w ludzkim ciele,
która jest mu do tego w danej chwili potrzebna... a nie
tylko to, co wrzucimy sami na ruszt, bo tak mu ktoś
przykazał. Przede wszystkim należy połączyć w sobie te dwa
pnie, stojące obok tego najważniejszego, przerzucić do niego
te przeciwstawne sobie energie, utopić je w płynie
mózgowo-rdzeniowym i doładować tą wspólną już miksturą całe
ciało. Taki doładowany jonami, wraz z tlenkiem azotu jest
nadciekły i to on będzie otwierał nasze ośrodki w czasie,
kiedy będzie na nich ten właściwy czas... tak jak powstaje
płód w łonie matki, matka najczęściej nie ma zielonego
pojęcia, co się dzieje w jej łonie, jak się tworzy ciało jej
dziecka... to jest ponad jej rozum. I nawet lekarze bywają
zdumieni nowo narodzonym dzieckiem... bo to było zasłonięte
wielką tajemnicą.
Energia Kundalini jest 10 000 razy silniejsza niż zwykła
siła orgazmu i ta eksplozja idzie w górę stopniowo i robi,
to co robi, człowiek nawet nie wie, co ma robić... i to ta
Energia wzmacnia pole elektromagnetyczne, które jest
dodatkowym odżywieniem naszego układu nerwowego. Stąd też
pojawia się intensywne ciśnienie w ciele, które prze w górę,
i wydaje nam się, że jedziemy windą w górę... wyraźnie
czujemy, że przechodzimy jakieś wymiary, granice, każda
eksplozja tej energii idzie z dołu do góry i dostarcza
odpowiedniego surowca do budowy nowego duchowego ciała, już
świetlistego... i nie da się nie zauważyć w naszym ciele
tego woźnicy, który pracuje non-stop z małymi przerwami... i
nie da się nie zauważyć mocy tej nowej energii, która budzi
nowe już ciało, nasz cały układ nerwowy jest mocno
przeciążony...
i szczerze – nie czujemy się z tym wcale fajnie ani pełni
wielkich mocy, bo każdy ten ładunek nas rozwala od środka
jest coraz silniejszy, i wprzódy musi coś zburzyć,
poszerzyć, przebudować... a dopiero na samym końcu doda nam
właściwej mocy. To z dołu do góry jest przenoszony ładunek
Energii Kundalini... a nie siedzimy i czekamy z Nieba na
nowe dostawy... ale ciało jeszcze nieokablowane i nie ma
światła ani internetu, ledwo się tam jarzy lampa naftowa...
i najpóźniej ten proces zaczyna się w głowie, nieco dłużej
zatrzymuje się w obszarze 5 czakry gardła (wąska ścieżka...
idziemy nad przepaścią...) i tam będzie zbudowany cały nowy
ośrodek, niczym stacja między planetarna, toteż ludzie, przy
budowie tego ośrodka, będą mieli duże problemy z gardłem,
mową, uszami, oczami, z przyjmowaniem pokarmów, występują
problem ze szczękami, nie można gryźć, połykać, borykamy się
ze ślinotokiem, jąkamy się, seplenimy, mamy trudności ze
znalezieniem słów, dysleksję słuchową i nadmierną wydzielinę
z nosa... cały czas trzymamy w garści chusteczkę...
przyznacie, nie jest to ani miłe, ani przyjemne... toteż nie
rozumiem, jak te gwiazdy i divy mogą z takimi problemami
występować jeszcze na scenie, skoro w tym procesie, często
nie można nawet uchylić gęby, aby się czegokolwiek napić...
czy wycedzić jakieś słowo?
W mózgu za wcześnie pobudzonym nie ma również wytrysku
Amrity, który spływa w dół, jako wytrysk mózgu, a to jest
niezbędne w nowym świetlistym ciele. Ten płyn z naszych
płciowych organów (wytrysk) + Amrita (z górnych), musi być
połączony w okolicy naszego wyższego serca... w dodatku,
kiedy komuś się uda otworzyć ośrodek z Amritą zbyt wcześnie,
nie jest to wcale temat do dumy, puszczony zbyt wcześnie w
dół, spali nam struny głosowe i niższe ośrodki, w tym
grasicę, serce i żołądek, bo nie odbędą się te ważne duchowe
zaślubiny. Ten człowiek jeszcze śpi i trudno tu mówić o
jakimkolwiek duchowym przebudzeniu.
Uszy... to wielka tajemnica, nie otworzymy górnych czakr:
trzeciego oka, szyszynki, korony, kiedy jeszcze śpią nasze
szyjne gruczoły, które znajdują się w górnej części szyi tuż
za uszami, ważną role spełniają tu przyślinianki. Co
ciekawe, ten nowy ośrodek, który dopiero budzi się w nowym
człowieku ma wygląd kości krzyżowej i przypomina głowę
kobry... i bywa, że ludzie tak wyglądają z tymi swoimi
spuchniętymi szyjami. To są nowe gruczoły szyjne, które
produkują jeszcze więcej dopaminy i innych hormonów, które
są bardzo istotne w tym procesie. Dodatkowo gruczoły szyjne
działają jak neutralizatory trucizn ogólnoustrojowych,
podobnie działają gruczoły krocza, stąd tyle się mówi w tym
okresie o tym celibacie, a nie rozbujaniu seksualnego życia
(w co nas wpędzają światowe elity)... to, co nieczyste nie
może wejść w najświętsze miejsca ciała, to co nieczyste,
musi się wszystko oddzielić od siebie... czyli muszą się
oddzielić plewy od czystego ziarna. W dodatku to wszystko
dzieje się w odpowiednim astrologicznym czasie, nie kiedy
człowiek sobie chce... i tak mamy czas dla Barana, dla Lwa i
Skorpiona, etc... a nie wszyscy zgarnięci razem na
niedzielnym kursie, jednym słowem, wszyscy zagonieni do
jednej zagrody i karmieni tą samą paszą. To jest proces
połączony razem z kosmicznymi falami, a nie zabawa w
duchowość... każdy zodiak ma inny wpływ na każdego
człowieka... i inny przypływ ma boska fala, która nas
zagarnia. To jest spontaniczny proces.
Gruczoły szyjne – gruczoł Karotid (pisałam już o nich w
dziele Kundalini), które budują się dopiero w ciele z
przebudzoną Energią Kundalini, to jej dzieło, komunikacja z
Wyższymi Światami, to nowe organy w ciele człowieka i kiedy
się budują, są już namacalne w ciele, wychodzą na medycznych
testach (ultrasound)... ale tu uwaga, wielu lekarzy określa
je jak „nowotwory” i z chęcią nas ich pozbywają, wydaje mi
się, że wielu z nich nie ma zielonego pojęcia, czym tak
naprawdę są? Nie wiedzą, że to nowe gruczoły hormonalne w
ciele przebudzonego duchowego już człowieka... dzięki którym
przepływa ta energia do góry i tworzy nowe ciało i nowy
neuroprzekaźnik, biorący udział w regulacji chromosomów.
Dopiero wówczas kiedy się przebudzi i zamanifestuje w ciele,
budzi się cała gałąź tętnicy szyjnej, rozłożonej na dwie
gałęzie, po prawej i po lewej stronie głowy, nasza osobista
bifurkacja... i pójdziemy w górę... a może ponownie w dół...
?
Czujemy tak, jakby gruby wąż prześlizgiwał się do góry przez
tylną szyję, mocno się rozpycha i sunie dalej... i bez
przerwy łapiesz się za szyję, co tam u licha znowu się
dzieje?... i zaczyna się jeszcze inna zabawa, niełatwa, a
nawet budzi lęk... ale to już inny temat. Wchodzenie do
właściwej bramy.
Tu już zaczyna się prawidłowo oddzielanie plew od czystych
ziaren i wiedzą o tym tylko ci, którzy przebudzą w sobie ten
nowy organ, już inny zmysł... czyli prawdziwi mistycy.
Karotid gruczoł, kiedy się w pełni przebudzi to już nowy
organ w kształcie trójkąta i będzie miał nowe unikalne
połączenia, dwa punkty pod uszami i 1 w środku gardła. To
jest już wyższe duchowe ciało, które jest niezbędne do
utworzenia Merkabah.
A teraz sami sobie zróbcie swój rachunek sumienia, nie
musisz mi tego pisać i udowadniać, to dla ciebie, mnie to
nie potrzebne:
-kto z was, co to czyta, czuje się już na takim poziomie i
czy już potrafi oddzielić swoje plewy od swojego czystego
ziarna?
Vancouver
2 Nov. 2022
WIESŁAWA
|