
Ktoś kto nazywa się oświeconym może do woli widzieć w sobie światło.
We wnętrzu takiej osoby nie panuje już ciemność, ale nie wolno tego
zjawiska mylić z chwilowymi rozbłyskami, niczym jedna czy nawet
kilka błyskawic na ciemnym niebie podczas burzy. Oświecenie oznacza,
że trzeba mieć nieustanne światło w sobie.
„Patrz więc, żeby światło, które jest w tobie, nie było ciemnością.
Jeśli zatem całe twoje ciało będzie w świetle, nie mając w sobie nic
ciemnego,
całe będzie w świetle, jak gdyby światło oświecało cię swym
blaskiem.”
(Łk. 11, 35-36)
Ponadto w ciele występuje wiele rodzajów dźwięków: szum wielkiej
wody, odgłos grzmotu, śpiew ptaków, cykad, muzyka niczym harfy,
fletu. Niebiańska muzyka szepcze do nas w różnych akordach: to
cichutko, to głośno. Otwiera mądrość Wszechświata. Żyjemy na Ziemi,
spełniamy nasze obowiązki, błogosławimy całe życie, ale już wiemy,
że ten proces, który się w nas toczy, to coś więcej niż mogą to
wychwycić ziemskie zmysły. Zauważamy, że Wszechświat mieszka w nas.
Zdajesz sobie sprawę, że masz coś więcej, coś znacznie większego,
niż to było poprzednio. Zauważasz, że bez przerwy kierujesz myśli do
Boga. Czujesz się z Nim związany, dostrzegasz i dostajesz inne
wartości życia. Widzisz, że zaczynasz posiadać większe moce, a
jednak stajesz się bardziej pokorny, skromny. Możesz pomóc ludziom,
masz do nich większy szacunek. Coraz więcej pracujesz charytatywnie
i nie dbasz zbyt mocno o własne dobro. Zaczynasz wchodzić na drogę
miłosierdzia.

Oświecenie wcale nie znaczy, że człowiek już nie cierpi, ale nagle
uświadamia sobie, że wszystko ma inne znaczenie. Nawet jak poczuje
się głębiej dotknięty cierpieniem innych osób, odbiera to inaczej
niż przed oświeceniem.
Prawdziwy oświecony może cieszyć się niczym, wszystko po drodze
bierze jako dar Boga - czy to dobre czy złe.
Czytając to wszystko wiele osób zada pytanie: dobrze to nawet
wygląda i też bym tak chciał, ale jak mam rozwiązać swoje problemy,
które niszczą moje jasne myśli, jak wyjść z tego chaosu, różnych
doktryn, teorii, channelingów, własnych manii ... jak w tym wszystkim
rozpoznać własne dziwactwa, upodobania i cnoty, które przybliżają
umysł i serce? Jak uwolnić rozum od głupoty i znaleźć swoje miejsce?
Jak dojść do tego bogactwa i stać się wolnym, nieśmiertelnym? Czy
skorzystać z rady guru czy innego nauczyciela, a może wejść w jakąś
religijną grupę?
Człowiek patrzący wyłącznie na życie zewnętrzne powie: wszystkie
problemy mogą być rozwiązane przez kontrolę środowiska, wszystko
może zmienić ludzka myśl, a złe działania kontrolować jakaś szkoła,
organizacja.
Tak, zewnętrzny człowiek jest niczym glina, zostaje ukształtowany i
uzależniony przez środowisko, które wpływa na jego światopogląd,
ambicje, a nawet pragnienia. Wówczas zawsze będzie pełen nowych idei
i nawet sobie nie zdaje sprawy, że ten zbiór teorii i różnych
pomysłów tylko go uzależnia.
Jeśli człowiek znajdzie nawyk poszukiwania samego siebie ucieka w
samotność, szybko dostaje ksywkę „antyspołeczny dziwak” i jest
oddalony od większych grup, nawet od duchowych autorytetów. Ale
właśnie ten człowiek, który wyłącza swoją obecność na zewnątrz i
włącza obecność od wewnątrz staje się lepszą gliną do
przemodelowania własnego serca.
Z jednej strony niszczy swoją ziemską karierę, przyjaźnie, a nawet
relacje rodzinne, co nierzadko dla świata zewnętrznego uchodzi za
przejaw głupoty albo choroby, to jednak prawda jest taka, że to on
zrywa więzy z niewolnictwem. Podejmuje prawdziwą walkę o swój
prawdziwy byt. Nie łatwy to czas, ulega zmianie całe życie, taki
człowiek nadal jest zmuszany przez opinię publiczną do ogólnego
naśladownictwa z góry utartych reguł, których należy słuchać i
przestrzegać. W takich warunkach ciężko o indywidualność, trudno
uchwycić korzystną myśl i podążać za jej wyrazem. Jak tu zacząć
myśleć na nowo, w dodatku od samego początku tak, aby zrozumieć
prawdziwy sens własnego życia? Dopóki nie myślimy jasno trudno
znaleźć spokój i ciszę.

Jak zintegrować umysł i serce, kiedy
wokół nas panuje tylko konflikt, a jednym z przejawów naszej duszy
jest pragnienie bezpieczeństwa w sferze całego naszego bytu?
Na drodze rozwoju duchowego pojawia się jeszcze jeden konflikt:
kto to jest Bóg?
Nikt nie może na to pytanie odpowiedzieć, trzeba Go odkryć dla
siebie! Bóg jest we wszystkich ludziach, ale wszyscy ludzie nie są
Bogiem. Bóg jest nieskończony i ma nieskończone formy. Wszyscy ci,
którzy czczą niestworzone rzeczy chodzą w ciemności, kto wychodzi z
ciemności czci Boga i modli się do Niego z własnym światłem. Musimy
też wiedzieć, że urodziliśmy się, aby reprezentować Chwałę Boga,
toteż starajmy się być podobni do Niego. Bez wiary w Boga nie można
kochać ludzi, ani Jego samego. Człowiek, który mianuje się bogiem
nosi w sobie potężny egoizm.
Wszystkie ograniczenia są tworami naszej niewiedzy, głupoty, a z
tego wynikają starcia, walki i cierpienie. Jest jeszcze miłość, ale
jej dzisiejsza kruchość nie zapewnia nam wystarczającego
emocjonalnego komfortu. Dlatego obecnie rozpada się tyle związków.
Człowiek codziennie żąda zapewnień, co do prawdy, Boga,
nieśmiertelnej duszy i innych duchowych wartości, boi się przejścia
od niepewności do pewności, kiedy podejmuje taką decyzje widzi, że
jest samotny i czuje się beznadziejnie. Jeśli nie umie wytrwać wróci
na stare pozycje. W poszukiwaniu bezpieczeństwa zawsze pojawia się
strach, który rodzi wiele złudzeń, represji, fałszywej dyscypliny,
strach przed śmiercią, nie pozwala patrzeć w przyszłość.
Jak to wszystko zmienić?
Jaka powinna być nasza postawa? Nasze działania?

Czy pomoże tutaj wielka rewolucja,
czy wystarczy prosta prawda i bezpośredniość myśli? Czy czekać na
cud, czy zacząć samodzielnie działać? Samemu szukać furtki do
wolności?
Kiedy mówimy o wolności, myślimy o wolności na zewnątrz. Zewnętrzna
wolność wydaje się być ważna, szczególnie tam, gdzie jest tyrania i
dyktatura. Już czas, aby zrozumieć jaka jest różnica między
zewnętrzną i wewnętrzną wolnością? Taki mamy czas, że należy odłożyć
wszystkie teoretyczne koncepcje wolności, a zabrać się za nasz
umysł, uwolnić go od uzależnień, od leków, niepokojów, to jest
jedyna ucieczka od dzisiejszych realiów codziennego życia.
I tak jak już widać z tych moich opisów nie jest łatwo określić
oświecenie i nakreślić jakąś jedną konkretną drogę, aby wejść w ten
proces. Najprościej byłoby powiedzieć: najlepiej wystąpić z całej
społeczności i ostatecznie pójść tylko z Bogiem. Ale my żyjąc
doświadczamy bycia człowiekiem, musimy rozwinąć w sobie miłość,
uczyć się otrzymywać i dawać, a tego nie można uzyskać będąc w
stuprocentowej samotni. Żyjąc w społeczeństwie, gdy wszystko idzie
gładko, po naszej myśli także odczuwamy przyjemność, lecz kiedy
rzeczy mają się nie tak, odczuwamy smutek, ból. Inaczej też każdy
człowiek odczuwa w sobie ten proces, to też zależy od naszych pól
świadomości, od naszej wcześniejszej wiedzy, religii, a nawet od
uzależnień zawodowych i rodzinnych.

Badając proces oświecenia:
-Neurolog powie: ta osoba ma wyłączone
niektóre części płata ciemieniowego.
-Biolog stwierdzi: ma podniesione zmysły
-Psycholog: utracił ego.
-Filozof: staje się świadkiem życia.
-Duchowny: otwiera serce na drugą osobę i rozwija zdolności do
miłości.
Większość ludzi nazywa miłością coś co miłością nie jest. Aby
doświadczyć prawdziwej miłości potrzebna jest mutacja w fizycznym
mózgu.
Wiele osób idąc duchową drogą kierując się do oświecenia zbudowało
wokół siebie ważne strategie i uczyniło z siebie „duchowe persony”,
które trudno przełamać, bo tam również jest zaprogramowany swoisty
wzorzec postępowania, zbudowali sobie własne indywidualne matryce a
nawet ubiorem podkreślają własną szczególną osobowość. Budują własne
ośrodki, zbierają uczniów mieszając duchowość, własny autorytet,
kasę i tak wspólnie w grupie zmierzają do mety.
A ja wam mówię, dużo łatwiej oświeci się prosty człowiek, który
nawet nie zdaje sobie sprawy co to jest oświecenie. Jak na ironię
budzi się i wymija po drodze „duchowe persony”, a nawet często ich
ciągnie za sobą. Droga takiej „duchowej persony” bardzo mocno
rozwija duchowe ego i często zostaje jej zamknięty dostęp do
wyższych wymiarów. Umysł lubuje się kiedy może świecić w tłumie, ale
jest ciemnym blaskiem naszego duchowego rozwoju. Człowiek z
wybujałym ego jest najgorszą istotą w całym stworzeniu. To ego jest
największym wrogiem życia duchowego, to jest ściana między
człowiekiem i Bogiem. To prawda, że Bóg i człowiek są związani
nierozerwalnie ze sobą, ale trzeba ustalić granice ... my jesteśmy z
Boskiego rodu, ale musimy pamiętać:
kto jest naszym Ojcem. Wszystkie te fantazje -
bogami jesteśmy - burzą jedność pomiędzy Bogiem i
człowiekiem. Na drodze duchowej nie jest dobre ustawianie własnego
autorytetu, kłaniajmy się potulnie i podporządkowujmy się tylko
Bogu.
Podobnie jest z innymi duchowymi zajęciami, często uczeń biegnie do
kogoś „ważnego”, aby tamten wykonał za niego pracę. I stąd teraz
takie potężne zapotrzebowanie na różnych terapeutów od duchowego
rozwoju wszystkich specjalności ... wydaje się to łatwa droga; idę, a
ktoś wykonuje za mnie pracę, trzeba mieć tylko kaskę ... kiedy
chcesz być oświecony sam musisz wziąć się do roboty, sam oczyścić
umysł, nadać mu właściwego kierunku. Sami musimy dojść do
zrozumienia natury umysłu. To my jesteśmy świadkami rzeczywistości
własnego umysłu, to my najlepiej znamy własny ładunek emocjonalny,
własne zwyczaje, założenia jakie tworzymy, przywary z jakimi mamy
największe kłopoty.
Jeśli to wszystko ogarniamy własnym rozumem
powoli zdejmujemy wszystkie blokady. Tutaj trzeba również rozumieć,
że oświecenie nie znaczy pozbyć się zawartości swojego umysłu, czy
pozbyć się całkowicie myśli. Chodzi o świadome działania, a nie
bezmyślne nowe uwarunkowania. Tylko wtedy doświadczamy wolności.
Jeśli jest nam potrzebna pomoc znajdzie się i nauczyciel, czy inny
pomocnik, który poda rękę i poprowadzi we właściwe miejsce, już Bóg
o to zadba.

Oświecenie zaczyna się od większej jasności własnego umysłu, nagle
widzisz jego nową ostrość, dziwisz się, wcześniej musiałeś się tyle
wysilać, a teraz przychodzi konstruktywna myśl w jednej chwili. To
tak jakby w mózgu ktoś zmienił żarówkę z 40W na 100W. Zanim światło
zapali się na dobre, wprzódy zacznie pojawiać się wewnątrz wspaniałe
złoto-niebieskie słońce z pięknymi promieniami. Zmieniają się
indywidualne myśli, już nie trzeba ich kontrolować, niby umysł ten
sam, ale jakiś inny ... wyzwala inne treści. Z biegiem czasu
postrzegamy w sobie inną wiedzę, dotąd nam nieznaną, budzi się
wewnętrzna mądrość, talenty.
Nie znikają też emocje: przychodzą, odchodzą, ale są wolniejsze od
lęków, bólu, niepokojów, niepewności, znika zazdrość, nienawiść,
chęć odwetu, bardziej dostrzegamy piękno, radość, szczęście ... i
jeszcze jedno bardzo ważne - budzi się w nas duża odwaga. Człowiek
gotowy jest na różne wyzwania.
Oświecenie oznacza także doświadczanie, ale już przy użyciu innej
świadomości. Mamy też co doświadczać: światło wewnątrz nas, które
tworzy wspaniałe i niepowtarzalne wzory, obserwujemy kolory
dźwięków, nowe smaki, zapachy, inna wrażliwość na dotyk, wewnętrzny
taniec naszych komórek (zmieniają się zmysły). Wizje, które będą nam
już towarzyszyły jako nierozłączny element życia. Widzimy świeżość
życia i jesteśmy świadkami nowych rzeczy. Poruszamy się po nowych
wymiarach i cały czas mamy świadomość jedności z Bogiem.
„Ja
i Ojciec jedno jesteśmy” - Jezus.
Umysł, w którym ma siedzibę dualizm nie może być oświecony. Musimy
zdać sobie sprawę, że jedyną rzeczywistością jaka uczyni z naszego
życia cud jest Bóg! Jego obecność w naszym życiu jest wszystkim, a
my jesteśmy Bożymi iskrami.
Czy kiedy się oświecisz będziesz dokonywał cudów?
Będziesz nadal żył swoim życiem, pracą - chociaż ona zazwyczaj jest
już zupełnie inna niż przed oświeceniem. Zmieniły się twoje
wewnętrzne wartości, stare życie już nie istnieje. Zazwyczaj
wchodzisz na charytatywne drogi. Możesz zaangażować się w związek,
tutaj też bywają zmiany, rzadko pozostajemy w tych samych związkach.
Z reguły nasi starzy partnerzy nie umieją już nas zaakceptować w tej
nowej formie. Możesz żyć samotnie, pomagać innym, być altruistą,
radosnym i dobrze funkcjonować. Oświecenie to dar łaski i nie jest
przeszkodą w życiu. Przez umysł przepływa już inny strumień energii
- Kosmicznej Świadomości, który obejmuje wszystkie stworzenia.
Czujesz się całym życiem.
16 May 2011
WIESŁAWA
|