
Urodził się 11 maja 1895 roku w
Indiach. Podróżował wiele po świecie. Pociągał za sobą wielkie
rzesze ludzi. Był jednym z nielicznych, którzy nie byli związani z
żadną religijną czy inną grupą żyjącą wg innych tradycji. Zawsze
tytułował się jako niezależny nauczyciel. Nigdy nie nazwał siebie
guru. Nigdy nie zachwalał technik medytacyjnych, chociaż sam
stosował Hatha yogę i medytację. Nie uczył też zbyt dużo o kundalini.
Lecz w swoich dwóch biografiach opisuje swoje intensywne
przebudzenie jakie miało miejsce w roku 1922 w Kalifornii - Ojai.
Najbardziej bolesne i dramatyczne doświadczenia rozegrały się od
roku 1922 do 1924.Wszedł jeszcze głębiej w swój proces spirytualny,
kiedy zmarł jego brat w roku 1925.
Cały ten jego proces był bardzo długi
i jak sam powiedział -
" nie byłem jeszcze kompletny w roku 1948."
Zapiski jakie
pozostawił po sobie z okresu swojego przebudzenia:
"...ostry ból w karku nasila się
od 2-ch dni, nie mogę nawet myśleć.
Nie jestem
zdolny do niczego, mogę tylko leżeć w łóżku."
Był prawie nieprzytomny. W tym czasie miał wiele wizji. Czuł
mocne zjednoczenie ze wszystkim co go otacza, czuł się
trawą, drzewem, skałą. Później często wypowiadał się jak
bardzo była to szczęśliwa kondycja. Nic nie jadł, dużo
stracił na wadze. W następnym okresie nie mógł znieść
wibracji innych osób przebywających z nim w jednym
pomieszczeniu. Wszyscy wokół sprawiali, że czuł się bardzo
chory i słaby. Miał problem z oddychaniem i tysiącem igieł w
całym ciele. Wydawało mu się, że jego łóżko odrywa się od
ziemi i podróżuje z nim do Indii.
Po tym doświadczeniu zaczął medytować i któregoś dnia poczuł
w sobie wibrację Lorda Buddy i poczuł również obok siebie
Lorda Maitreyę. Czuł się bardzo szczęśliwy i spokojny. Nie
chciał, aby cokolwiek zakłócało
ten spokój.
Później
powiedział: "...to
Oni oczyścili moje serce i ich miłość mnie wypełniła. Od tej
chwili ono już nigdy się nie zmieni. Od tej chwili zostałem
przyłączony do piękna i wielkiej radości."
Przez następne
dni był bardzo spokojny, ale wielka wrażliwość kręgosłupa i
ból powróciły nagle podczas medytacji. Upadł i leżał prawie
nieprzytomny, uderzyła w niego fala wielkiego gorąca, miał
problem z łopatkami, całe ciało jakby się załamało.
Kiedy w pełni odzyskał świadomość nadal czuł wielką
wrażliwość ciała i wielki ból. Poczuł, że stał się bardzo
wrażliwy, nie znosił światła ani żadnego dźwięku. Kiedy
większy dźwięk wchodził w jego ciało - upadał. Czasami
siadał na łóżku i coś nucił, a później leciał na bok albo do
tyłu zupełnie bez władzy. Ciągle narzekał na wielkie bóle
kręgosłupa.
Wzywał matkę i prowadził sam ze sobą rozmowy jak wówczas,
kiedy był małym dzieckiem. Przeżywał od nowa swoje
dzieciństwo. Pomiędzy wszystkimi bólami i spazmami ciała,
kontaktował się ze swoimi przyjaciółmi i ze swoimi
nauczycielami. Kiedy ból się nasilał mówił, że przypomina mu
to otwieranie ran. Coraz więcej było w nim gorąca i coraz
bardziej ciało było uwikłane w ten proces. W czasie tego
bólu zmieniał mu się głos, raz mówił jak Krishnamurti, a
innym razem jak zupełnie ktoś inny. Którejś nocy wielki ból
z wielką prędkością wszedł w jego plecy. Myślał, że jest
ranny. Głośno krzyczał, wołał na pomoc Krishnę. Kilka dni
później ten sam ból osiągnął jego twarz i jego oczy. Poczuł,
że jego oczy uciekły. Wtedy zobaczył wizję Wielkiego Bytu,
master i świętych.. Poczuł ich obecność w swoim pokoju.
Jeszcze innej nocy nie mógł wykonać żadnego ruchu. Silny
ból, trudności z oddychaniem, kaszel... i nagle zobaczył
jakieś twarze w swoim pokoju, a oni do niego mówili, aby się
cieszył bo ten proces jest uwieńczony sukcesem.
Po jakimś czasie poczuł w swoim ciele przypływ nowych sił.
Opuścił wówczas ciało i miał spotkanie z master i ze świętymi.
Krishnamurti po tym swoim doświadczeniu poczuł w sobie
wielką odpowiedzialność za całą planetę. Rozpoznawał, że ten
proces dał mu wielką moc. I, że jest gotowy, aby nieść innym
pomoc. Rozpoczęła się jego praca na całym świecie z
tysiącami ludzi. Był dla nich doradcą, terapeutą, lekarzem,
przyjacielem i towarzyszem.
Krishnamurti: "...człowiek
musi być wolny od wszelkich obaw i od wszelkich dogmatów.
Człowiek, który osiągnął prawdę drogą własnych przemyśleń z
dala od innych, nie stosował żadnych filozoficznych czy
psychologicznych technik, tylko jego obserwacje i jego
własna inteligencja oraz analiza otworzyła głęboko jego
umysł, nie będzie ślepy. Jego kubek będzie napełniony po
brzegi.
Ty masz świat, sąsiadów, przyjaciół i tzw. nieprzyjaciół,
jeśli chcesz
poznać zrozumienie wprzódy
ty sam musisz zrozumieć dokładnie sam siebie.
Radość, szczęście, ból i cierpienie.
Tam w głębi własnej duszy znajdziesz korzenie wszystkiego
zrozumienia.
W tobie jest początek i koniec.
Jeśli będziesz czysty,
jeśli obrócisz się w stronę światła
już nigdy nie będziesz kroczyć za nikim."
Krishnamurti zadedykował własne życie i własne cierpienie,
aby osiągnąć wolność. Jeździł po całym świecie, był wielkim
spirytualnym nauczycielem. Słuchało go tysiące ludzi różnych
ras i różnych wyznań.
WIESŁAWA
|