Już wielokrotnie pisałam, ale
ciągle to powtarzam, przy transformacji powodowanej Energią
Kundalini objawy tej energii nigdy nie ustępują, toczą się
nieustannie, tak jak nasze wszystkie procesy fizjologiczne
naszego ciała, chociaż nie mamy pojęcia co się w danej
chwili w nas dzieje, nasza fizjologia nie zasypia tylko robi
swoje. Tak jest też i z Energią Kundalini, 24h/7 jest zajęta
przy naszej przeróbce i każdego dnia demonstruje się na
różne sposoby i tu trzeba niejednej tęgiej głowy, aby ten
cały proces w miarę jako tako zrozumieć. Toteż bardzo mnie
śmieszą te wszystkie instrukcje Kundalini Jogi i innych
“mędrców”, którzy już wszystko wiedzą od tak, nawet bez
doświadczania tej energii. Ta energia nie zatrzyma się dotąd
dopóki nie zrobi tego, co powinno być zrobione, toteż żyjąc
z Energią Kundalini doświadczymy nie jednej niespodzianki i
odkryjemy niejedną tajemnicę związaną z nami samymi.
Ale... inne objawy będą przed przebudzeniem, najczęściej będą
to zmiany zachodzące w naszym umyśle, w tym czasie pojawią
się żywe sny, wizje, inne postrzeganie świata, synchroniczne
wydarzenia, zmiany w wierzeniach... tu może zmienić się nawet
religia takiej budzącej się osoby, inne spojrzenie na Boga...
krótko mówiąc, oczy budzącego się człowieka mocno się
otwierają, a umysł cichnie. To wszystko wypływa z układu
nerwowego, w który wnika już inna energia.
Pełne przebudzenie - nagły przypływ energii do głowy i świat
staje się kolorowy, ale nie mówimy tu o świecie zewnętrznym
tylko wewnętrznym... a te kolory żyją i tworzą przepiękne żywe
wzory. Taki człowiek czuje się jak w bajce, ma też wrażenie,
że stoi w jednym miejscu - nieruchomo i widzi wzajemne
połączenie z całym Wszechświatem i nikt mu już nie
przeszkadza. Doświadcza także mocnych przypływów energii,
ale już innych jakie do tej pory znał i budzą się w nim inne
zdolności np. uzdrawiania... widzi intensywnie błyski światła
i w tym samym czasie zaczyna odbierać coraz więcej symptomów
Energii Kundalini... oczywiście nie wszystkie z nich są tak
piękne i kolorowe.
Ciągle ma żywe sny, wizje, ale zaczyna mieć i wiedzę o
rzeczach, o których wcześniej nigdy nie słyszał, to znaczy
zaczyna pobierać informacje z innego źródła niż nasza
dotychczasowa ziemska wiedza.
U tego człowieka otwiera się energia duszy, wychodzą z niego
przeszłe wcielenia, różne znaki, ciekawe i tajemnicze,
często bywają natury religijnej i pojawiają się obrazy
jakich nigdy w życiu w tym świecie nie widział... ten świat,
który się nagle pojawia w jego umyśle jest nie z tego
świata... a to tylko spotkanie z Wyższą Jaźnią, która uwalnia
mnóstwo dodatkowych energii i tworzy nową osobowość.
Następuje głębokie przekształcenie układu nerwowego,
oczywiście wszystko to trwa w czasie (a nie tak nagle
rachu-ciachu skrzyżuje nogi, wezmę 3 głębokie oddechy... i już
jestem przetransformowany i fruwam po całym niebie).
Do naszej ludzkiej transformacji potrzeba dużo czasu,
ponieważ poszerza się w nas wiele pól, z których do tej pory
nigdy nie korzystaliśmy, poszerza się nasza percepcja i
zdolności zmysłowe... a to jest długi proces, ponieważ jakby
to wszystko na raz uderzyło na człowieka ten nie byłby w
stanie wytrzymać sam z sobą mentalnie... podobnie jest z
naszym fizycznym ciałem, to nie dałoby rady tak w jednej
chwili zmutować się we właściwy sposób. Niemniej wszystkie
czynniki jakie występują w czasie transformacji po pewnym
czasie znikają... ale pojawiają się nowe. Energia Kundalini
wchodzI również tak jakby w cichą fazę, wówczas nawet sam
ten człowiek będzie się zastanawiał, czy w nim toczy się
jakikolwiek proces, czy ma jakiekolwiek większe możliwości?
Jednak te nasze gdybania nie mają znaczenia na dalszy rozwój
Energii Kundalini - ten człowiek nadal ma otwarte oczy,
otwarte zmysły, chociaż będzie miał także różne przeszkody,
zapory i w większości bardziej nie rozumie niż rozumie,
ponieważ jest to dla niego zupełnie nowy świat, który
również nie jest znany w jego środowisku, toteż skąd niby
miałby to wszystko od razu wiedzieć, na to też potrzebny
jest czas - dopiero budząca się wewnętrzna mądrość otworzy
nam okno na tą nową wiedzę.
Następuje również faza leczenia tych wszystkich nowych
rewolucji w naszym ciele, pojawią się tu symptomy nie tylko
fizyczne, również emocjonalne problemy a nawet duże lęki,
ponieważ w tym całym okresie wystawiani jesteśmy na próby i
hartowanie w sobie cierpliwości. Musimy uczyć się w ciszy,
jaki mamy postawić następny własny krok, tak aby ten był dla
nas dobry, musimy też zrozumieć, dlaczego ten następny krok
stawiamy i do jakiego celu zmierza ta nasza nowa droga.
Lekarze będą diagnozować taką osobę jako tą z depresją,
fibromialgią, schorzeniami wątroby, problemami sercowymi, z
zespołem niespokojnych nóg... ale te wszystkie objawy
sugerujące te schorzenia wynikają bardzo często tylko z
przebudzenia czakry korony.
Wnika w nią więcej energii i w tej osobie nasilają się różne
objawy, które nas mocno niepokoją... ale one są w tym
przypadku procesem gojenia, niestety często czujemy się
bardzo chorzy. Zauważamy również u siebie w tym czasie
obniżony poziom świadomości, toteż nic dziwnego, że możemy
mieć wątpliwości co do duchowego przebudzenia... ale i to
jest faza gojenia i jest to zupełnie normalne na tym
poziomie transformacji.
I trudno tu powiedzieć, czy nasza nowa świadomość przywołała
tę “chorobę”, a może to nasza “choroba” przywołała nową
świadomość... ponieważ oba te procesy są częścią tego samego.
Nie jest tak łatwo i przyjemnie przejść przez cały ten
proces, czegoś takiego w prawdziwym przebudzeniu Energii
Kundalini nie ma. Ciągle czuje się jakieś dziwne rzeczy, jak
nie pioruny i błyskawice w mózgu, nieustanne odgłosy, jakby
od uderzenia pioruna, albo pędzącego z dużą szybkością prądu
elektrycznego, który leci przez ciało z prędkością
ponaddźwiękowego odrzutowca, nieustanne mrowienie i palenie
ciała, drętwienie kończyn... toteż trzeba mieć niezwykłą siłę
i odwagę, aby te wszystkie objawy spokojnie obserwować...
wielokrotnie taka osoba pobiegnie do doktorów... ponieważ
każdy nowy objaw będzie wydawał się jej być dziwny a nawet
straszny... ale tu bywa niespodzianka, lekarze patrzą na
takich pacjentów jak na wariatów, ponieważ i oni tych
objawów nie znają.
W dodatku wszystko w nas przyśpiesza i ciężko nam za tym
nadążyć... jeszcze wczoraj użalaliśmy się na bóle brzucha... już
dzisiaj na bóle nóg... albo pękanie czaszki na pół... i
lekarze często uważają taką osobę za hipochondryka, który
sobie wymyśla choroby... tak naprawdę kto nie dozna
prawdziwego przebudzenia Energii Kundalini nie ma pojęcia
czym naprawdę ona jest i jak się objawia w ludzkim ciele... w
dodatku nie ma takiej gwarancji, że to jest naprawdę Energia
Kundalini... a może jednak choroba, która często ma podobne
objawy? To zjawisko jest o wiele dziwniejsze i bardziej
tajemnicze niż wielu ludzi to opisuje, czy nawet
przypuszcza.
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ bardzo mało osób
doświadcza tego prawdziwego przebudzenia Kundalini i nie
rozumie, jakie objawy mogą się pojawić w tym czasie w
ośrodkowym układzie nerwowym... również lekarze mają z tym
tematem problem, ponieważ na tym polu wszystko musi być
naukowo udowodnione, a w tym temacie nic nie jest
udowodnione naukowo. Owszem porywa się do tego typu badań-
zjawisk paranormalnych wielu naukowców, ale to ciągle jest
kropla w morzu... a i materiału do badania nie ma pod
dostatkiem.
Wszystkie objawy wynikające z ośrodkowego układu nerwowego
występujące podczas procesu Kundalini można obserwować
zewnętrznie np. spontaniczne ruchy naszych kończyn, czy
ataki jakby padaczki, które objawiają się silnymi wstrząsami
ciała... ale nie widać co się dzieje w tym czasie w ciele
takiego człowieka. Ten w czasie takich doświadczeń widzi w
swoim ciele intensywne światło, które właśnie wyrzuca go do
góry, słyszy grzmoty i inne tajemnicze odgłosy, o których
świat zewnętrzny nie ma pojęcia... to wszystko są
doświadczenia nieziemskie i ciągle brakuje języka, aby
opisać wszystkie te wewnętrzne doświadczenia, jakie się w
budzącym człowieku pojawiają... a jeszcze, żeby bardziej
skomplikować sprawy szybko zmienia się nasz mózg, pędzą w
nim obrazy, symbole z zawrotną prędkością, ponieważ nasz
mózg galopuje i zmienia nas cały czas, toteż i my odczuwamy
nasze ciało już w inny sposób, a to staje się coraz bardziej
mistyczne... jakby nie obecne w tym fizycznym świecie, tak
jakby się zawieszało... ponieważ nasze ciało nie potrafi
przerobić wszystkich informacji, jakie w tym czasie
otrzymujemy.
Na wysokim poziomie transformacji, jaka zdarza się w
ludziach niezwykle rzadko wiele objawów nigdy nie ustępuje,
powtarzają się każdego dnia niczym nasz oddech... a bywa, że
jeszcze nabierają swojej mocy, ale o dziwo to co na początku
nas mocno irytowało, bolało, z biegiem czasu staje się naszą
fizjologią.
Między innym wzrasta każdego dnia wibracja naszego ciała,
która otwiera coraz wyższe poziomy świadomości.
Co najbardziej daje się mnie we znaki:
Wstrząsy elektryczne, które są coraz silniejsze... i za każdym
razem wydaje mi się, że już większego nie dam rady przeżyć...
a jednak taki przychodzi i żadnej krzywdy mi nie robi,
chociaż przeżywam to na różne sposoby... czasami bardziej
cierpliwie, czasami mnie denerwuje, ale ja już wiem, że
tylko poprzez te doświadczenia silnego strumienia
elektrycznego otwiera się wyższy poziom świadomości... tylko
czasami się zastanawiam, czy jest gdzieś ten koniec... a może
po prostu go nie ma, ponieważ nasze życie na Ziemi i we
Wszechświecie ciągle się toczy, nie ma tu spoczynku, albo
tylko chwilowy... i tak to odbiera nasze pole świadomości,
które jest połączone z innymi poziomami... nieustanny ruch,
wirowanie i zwiększanie się pola naszej mocy... Wszechświat
nie stoi w miejscu i to wyraźnie widać w naszym ciele... które
wiruje razem z nim.
Podobnie odbieram własne doświadczenia, które są coraz
silniejsze. Moja energia przypomina silny prąd elektryczny i
coraz bardziej się we mnie zwiększa, czasami aż nie mogę
uwierzyć, że można taką fazę wytrzymać. Kilka dni temu,
kiedy znowu mnie obudziła w nocy ta potężna dawka energii,
kiedy wstałam z łóżka musiałam się mocno uchwycić parapetu
okna, ponieważ miałam odczucie, że pofrunę w powietrze, tak
szczerze mówiąc przez parę sekund nie wiedziałam, co się ze
mną dzieje... usłyszałam huk i poczułam silne wyładowanie
tej energii w głowie, odebrałam to jak moment zapłonu
rakiety kosmicznej, która odrywa się od ziemi. W czasie
takich wyładowań słyszę też większe brzęczenie w ciele,
grają wszystkie komórki... i pojawiają się jeszcze inne
dźwięki, które ciężko zidentyfikować z powodu ich nasilenia.
Czuję wielką energię w czaszce, trzaskają kości, drętwieje
ciało.
W ostatnich dniach zauważyłam też pojawiającą się wieczorną
gorączkę, moje ciało nagle robi się gorące... i nie ma
przyczyny... i ta gorączka ustępuje sama, w nocy nasilają się
dziwne sny, w dodatku moja czakra serca jest bardziej
aktywna, pojawiła się niezwykła wrażliwość ciała. I tak
naprawdę ta wielka energia potrafi mnie całkowicie zniewolić
i mam takie chwile, że jestem wobec niej bezsilna, nie
potrafię jej ani zatrzymać, ani przekierunkować w inne
miejsce. Często się zastanawiam, tyle ludzi na świecie
pragnie przebudzić Energię Kundalini, pracują na to latami...
a tak naprawdę wcale tego procesu nie doświadczają,
osobiście znam takie osoby, które trenują Energię Kundalini
po 30 lat, i nic z tego ich treningu nie wynika... i nawet
tego faktu nie ukrywają i dziwią się, że te ich wysiłki są
bezowocne.
I właśnie ja mam takie pytanie, które pozostaje od lat bez
odpowiedzi - dlaczego ja tego procesu doświadczam, dlaczego
ta energia przebudziła się w moim życiu spontanicznie, w
dodatku przeze mnie niechciana... ba, nawet o takim zjawisku
nigdy wcześniej nie słyszałam... i był czas, że chciałam się
od niej uwolnić, lecz próżne były te moje starania,
tłumienia... przyszedł na mnie taki czas i ta energia sama
porwała mnie do tańca, zanurzyła we własnych falach światła
i zmusiła do zmiany całego życia. Odbyło się to zupełnie
naturalnie tak jak u ludzi, którzy kiedy przychodzi na nich
czas dojrzewają... przekwitają... umierają.
Na początku było to dla mnie przerażające doświadczenie. Nie
rozumiałam co przechodzę, ani jak stawić temu zjawisku
czoła. W dodatku i świat mnie nie rozumiał, moi znajomi,
lekarze, z którymi się stykałam, ale oni mieli dokładnie tą
samą wiedzę na ten temat co i ja, czyli żadną i szybko
zrozumiałam, że sama muszę o siebie zawalczyć, bo inaczej
otaczający świat mnie zniszczy, więcej w moich otoczeniu
było tych lękliwych katolików nie mających w ogóle wiedzy o
zjawiskach niefizycznych i zaczęli mną po swojemu
manipulować.
Oczywiście źle się to kończyło, albo moim załamaniem
nerwowym albo fizycznym (kiedy przykładali do tego ręce
lekarze). Ale jakoś się przebiłam przez tę zaporę i poszłam
dalej... zaczęłam szukać wiedzy o mojej “chorobie” w
bibliotekach. Kiedy już znalazłam przyczynę, która mnie nęka
przyszła nowa przeszkoda - nauki New Age, które nam
wmawiają, że ten proces jest łatwy do przebudzenia i można
go sobie od tak wymusić bez żadnych negatywnych
konsekwencji... a później już jest tylko miłość i nirvana.
Niestety, jak się później przekonałam jest to wielkim
kłamstwem ze strony ruchu New Age, nie będę wnikała, czy to
z powodu braku ich wiedzy, czy z jeszcze innych przyczyn,
ale wiem na pewno, że to co oni głoszą na temat Energii
Kundalini jest wielkim kłamstwem.
I szybko też odnalazłam w hinduizmie, że Jogini potrzebowali
dużo, dużo lat, aby tylko przygotować się na transformację...
znaczy muszą najpierw poświęcić bardzo dużo czasu tylko na
samo przygotowanie na przyjęcie tej energii... i też im się to
często nie zdarza, ponieważ jak widać ta energia bywa bardzo
kapryśna i nie można nią tak zarządzać jakby się samemu
chciało. To jakim cudem jest to takie łatwe dla ludzi z
Zachodu, który jest utopiony w nowoczesnej cywilizacji, w
śmieciowym pożywieniu i w świecie duchowym przewróconym do
góry nogami?
Toteż nietrudno się domyśleć, że przebudzone na tym polu
osoby muszą spełniać zupełnie inne warunki... ale i tak nie
odbywa się u nich to bez cierpienia z powodu ich
oczyszczających się ciał, a ten proces niestety bywa bardzo
bolesny. Niemniej takie spontaniczne przebudzenie świadczy o
tym, że to ciało jest już gotowe na ten proces, stało się
kompletne i przyszedł czas na jego transformację, która
niczym poród potrafi być mniej lub bardziej bolesne. I tak
krok po kroku ta osoba musi wprowadzać zmiany w swoim życiu...
już tak, aby nie nadużywać samej siebie. i tutaj najlepszym
nauczycielem dla naszej duszy jest Energia Kundalini... a nie
jakiś guru czy inny kundalinowy specjalista.
Energia Kundalini jakoś rozumie tego człowieka i wie, kiedy
wprowadzić w niego nowe zmiany. Niby początek przebudzenia
Kundalini jest ciemną nocą duszy, miota człowiekiem rozpacz,
smutek, ponieważ rozlatuje się jego dotychczasowy świat,
czujemy się samotni, pryska urok i szczęście, to jednak w
późniejszym okresie czujemy, że nas ktoś prowadzi, ktoś... kto
jest naszym prawdziwym przyjacielem i pomimo, że nie ma tej
rozkoszy, którą oferuje nam New Age to jednak czujemy się w
tej obecności bardziej bezpiecznie... nie tak jak w
towarzystwie wielu naszych ziemskich doradców, kiedy
cierpisz i szukasz pomocy, wielu z nich wmawia ci, że jesteś
w łapach demona. Minie dużo czasu, kiedy zrozumiemy tę
energię i staniemy na drodze we właściwym kierunku.
Zastanawiałam się również, dlaczego ci słynni guru nie mówią
też o tych problemach np. mistrz od Kundalini - Osho? I
doszłam do wniosku... ponieważ nigdy nie przeżyli tego
prawdziwego przebudzenia, więc ich wiedza jest tylko
teoretyczna. Mały blask słońca, który przebłyśnie do twojej
głębokiej piwnicy i cała jego pełnia, kiedy jesteś w słońcu
np. na plaży to dwie różne nieporównywalne rzeczy.
Energia Kundalini działa jednakowo na wszystkich niezależnie
od religii, kultury, rodowodów... i to ona na całym świecie
wzywa wszystkich ludzi do przebudzenia... a to, że oni się nie
budzą to już inna bajka, bo tak naprawdę nie chcą się
przebudzić... tak naprawdę wolą ten świat i jego materializm,
a nawet jak myślą o przebudzeniu tej energii to już
mentalnie budują swój wielki biznes w celu jej
wykorzystania... tylko pytanie, czy tej energii ten nasz
biznes jest potrzebny, toteż ci ludzie bardzo łatwo bywają
przejęci przez inne moce i łatwo się gubią w tym temacie,
niestety końcówka tego ich “przebudzenia” bywa bardzo
opłakana.
Kto rzeczywiście przejdzie to doświadczenie ten wie, że
rodzi się na nowo, że budzi się w nim coś nowego i ma
poczucie daru jaki został mu ofiarowany... niewysłowiony w
słowach.
I jest jeszcze jedno bardzo nieprzyjemne przejście podczas
transformacji Kundalini - doświadczenie otchłani... i to chyba
jest najgorsza rzecz, jaka może się człowiekowi w tym
procesie przydarzyć, ale bez wstąpienia do “piekieł” nie ma
wejścia w ten nowy czysty świat.
Wiele osób nawet tych “duchowych”, pewnie nie będzie miało
pojęcia o czym ja tu piszę w tej chwili. Te osoby, które to
przeszły faktycznie umierają i odradzają się w tym samym
ciele. To jest właśnie to odbicie się od otchłani, w którą
człowiek zostaje wessany, dlatego na początku tej drogi
przejdziemy ciemną noc duszy... i tu trzeba zniszczyć całe
swoje ego, które nas przytłacza... w nasze ciało muszą
powrócić harmonijne rytmy, za pomocą których kręci się cały
nasz Wszechświat... musimy przywrócić nasz świat do poziomu
Królestwa Niebiańskiego... a dzięki już nowej świadomości
pojawiają się w nas i nowe wybory. W większości usuwamy ze
swojego środowiska toksycznych ludzi (niestety tych do końca
nigdy nie da się usunąć, szczególnie lubią się kręcić przy
osobach, które się budzą)... i usuwamy tych toksycznych
ludzi przede wszystkim dlatego, aby chronić siebie... ale tak
czy owak nie jeden raz zostaniemy przez nich zaatakowani,
zranieni, a jest nam to w ogóle do niczego niepotrzebne...
chociaż z drugiej strony, kiedy umiemy te energie
stransmutować podnosimy swój poziom świadomości.
Musimy unikać tak tych ludzi, którzy straszą nas diabłem... i
tych, którzy chcą nas szpikować lekami psychotropowymi,
ponieważ nasz osobisty wzorzec wychodzi poza ramę ich
zrozumienia. Przyjmowanie chemicznych leków jest najgorszą
rzeczą podczas duchowego przebudzenia. Nie tylko hamują
przebudzenie, ale wywołują ciężkie psychiatryczne stany,
które nie są częścią procesu Kundalini. Chemiczne lekarstwa
zatrzaskują drzwi do naszego psycho-duchowego wzrostu,
ponieważ rozwalają bardzo mocno nasz układ nerwowy, potrafią
niszczyć komórki, które się już nie odradzają.
Podobnie zadziałają narkotyki, jakie w tym celu ludzie
spożywają. Wielu myśli, że to przyspieszy ich duchowy
wzrost... niestety to jest potworny błąd!
Ale ciemna strona mocy nie chce naszego przebudzenia, a ci
co kontrolują świat znają ten proces dokładnie i wiedzą,
jakie symptomy towarzyszą Energii Kundalini... i serwują tym
osobom leki psychotropowe, ponieważ te osoby im zagrażają.
Na szczęście ta energia jest na tyle inteligentna, że wie
jak takie przeszkody trzeba obejść i tym osobom prawdziwie
budzącym się pokazuje właściwą drogę, a nawet potrafi
zablokować całą akcję różnych negatywnie nastawionych do nas
ludzi. Jednym słowem pokrzyżuje ich plany... nie pytajcie jak
to się dzieje, ale sama nie jeden raz doświadczyłam, że jest
ktoś lub coś, co mnie chroni i broni przed takimi
niespodziankami. Zawsze mówię, że stoi przy mnie potężny
Anioł Stróż.
I co jeszcze mogę w podsumowaniu o Energii Kundalini
powiedzieć... nadal jest zjawiskiem rzadkim... jak powiedział w
swojej książce Gopi Krishna: żaden guru ani żaden święty nie
był w stanie dać nam żadnej recepty... a nawet zrozumienia w
przebudzeniu się tej energii... doświadczył tego na własnej
skórze, kiedy raz po raz udawał się do wysokiej klasy
hinduskich guru i różnych innych mędrców po porady... ich
głównymi atutami były ich długie włosy i piękne szaty jakie
nosili, ale o Energii Kundalini nie mieli zbyt dużo wiedzy...
i to w takim kraju jak Indie, skąd pochodzi ta wiedza.
Ale nie tylko w Indiach można znaleźć informacje o Energii
Kundalini... wystarczy dobrze zrozumieć greckie mity,
przyjrzeć się amerykańskiej starożytnej kulturze, czy nawet
czytać uważnie Biblię... w Starym Testamencie znajdujemy wiele
wzmianek o tej energii. Słowa Starego Testamentu mówią:
jeśli przeżyjesz to przebudzenie, możesz śmiało powiedzieć,
że widziałeś Boga twarzą w twarz i masz bezpośrednie boskie
doświadczenie... i tu zapytanie - o jakim przebudzeniu
wspomina Stary Testament?
cdn...
Vancouver
23 Sep. 2018
WIESŁAWA
|