Cień, czyli oszustwo i matactwo przeciw
światłu, prawdzie i czystości.
Cień, światło i poświęcenie to najbardziej
trudne i skomplikowane do zrozumienia w naszym
życiu rzeczy, które zazwyczaj ciężko ogarnąć
przeciętnemu człowiekowi. I to wszystko pojawia
się kiedy Energia Kundalini rozszerza zakres
poziomów umysłu.
Prawo przyciągania nie oznacza jedynie, że
„podobne przyciąga podobne”. Oznacza również, że
przyciągają się przeciwieństwa ... Chrystus
przeciwko szatanowi, wilk ciągnie do jagniąt,
człowiek opętany do uzdrowiciela, gwałciciel
znajduje słabą ofiarę (kobietę), której strach
przyciąga gwałciciela. I cały ten szablon
mieszka w nas i przejawia się w myśli i
zachowaniach, które stanowią naszą osobowość.
Normalni ludzie nie umieją zrozumieć całego tego
wachlarza ludzkich energii, które działają
między sobą, toteż mamy na świecie tak dużo
nieporozumień.
Mistyczne osoby mają inne przestrzenie i treści
we własnym umyśle, toteż postrzegają
rzeczywistość. Mają także zdolność do blokowania
innych energii, które próbują je zakłócić.
Władają kluczem, który ogranicza zakres i
głębokość cienia, ale wcale to nie znaczy, że
cień nie potrafi wyważyć tych drzwi.
Cień jest potężną rupieciarnią nieświadomości i
ignorancji, pozbywa się zasad moralnych i co
jakiś czas wszystkim ludziom daje się we znaki.
Ciężko poradzić sobie z cieniem, szczególnie
tam, gdzie poprzez lata jest systematycznie
wzmacniany, którego sojusznikami są już same
demony. A te blokują światło i są jego
największą opozycją.
Nie wolno lekceważyć cieni i demonów ale i nie
wolno z nimi lekkomyślnie grać, szczególnie
ludziom niewyrobionym w tym temacie, wystarczy
chwila nieuwagi, niewiedzy i może być zagrożone
nawet życie. Jakoś tak się dzieje, że do
wyjaśnienia tego tematu sam Pan Bóg wybiera osoby
i przeprowadza ich systematycznie przez samo
piekło, ukazuje czym ono jest, doświadcza na
własnej skórze i uczy jak z nim walczyć ... toteż
nie każdy będzie miał możliwość poznać ten
największy stopień cienia za swojego ziemskiego
życia.
Demony, jest to silna konkurencja uczciwych
ludzi, pracująca w nieuczciwy sposób i szybko
zatopią słabych ludzi we własnej ciemności.
Osoby mistyczne są przeprowadzane nie jeden raz
przez krainę cienia, są umiejętnie uczone jak
sobie z cieniem radzić. I nie jest to fikcja
tylko wielka prawda, chociaż dla większości
ludzi bywa głęboko ukryta.
Umysł człowieka uzależniony jest od jego mózgu
.... i nie liczy się w rozwoju duchowym ilość IQ,
to jest diabelski mechanizm, tylko ilość SQ,
podłączenie człowieka do Ducha Świętego. Toteż
co niektórzy, nie bądźcie tacy dumni ze swojego
IQ, bo ten element może was powieść na manowce.
Kora przedczołowa jest częścią mózgu, która nas
najbardziej definiuje jako człowieka, np., to
miejsce jest odpowiedzialne za człowieka dobre
uczynki, rozwój moralny, dojrzałość duchową,
inteligencję emocjonalną i integrację
trójjedynego mózgu i wzajemnych powiązań z
innymi jego obszarami.
Kora przedczołowa jest więc pilotem lub głównym
organizatorem naszego osobistego rozwoju.
Kluczem do zdrowia psychicznego i duchowego jest
powiększanie współczucia i dobroczynnej łaski.
Zablokowanie lub przerwanie szlaków nerwowych
wiodących od układu limbicznego do kory
uniemożliwia powstawanie emocji. Wzorce
świadomości są wspierane przez wzorce aktywności
mózgu. Ludzka samoświadomość znajduje się w
układzie limbicznym, który znajduje się po obu
stronach mózgu. Jeśli każda strona jest
odpowiednio wyważona obie uzupełniają się
nawzajem i pracują harmonijnie.
Ludzie z ciągłymi zaburzeniami emocjonalnymi,
szczególnie lękowymi, uporczywie prześladują inne
osoby i próbują sobie ich podporządkować; mają
chronicznie podwyższony poziom hormonu stresu,
który czyni je niespokojne i agresywne.
Oczywiście długo utrzymujący się taki stan
buduje nową osobowość, która blokuje własne
duchowe energie. Wówczas w takiej świadomości
przyrasta cienia.
Jak można ten cień usunąć?
Poprzez medytację, modlitwę, wówczas człowiek
powoli integruje świadomość. Jeśli ciągle będzie
żył pod wpływem cienia i będzie ciągle
demonizował siebie szukając „czarnych owiec”
obok siebie, nigdy tego cienia nie usunie lecz jeszcze
go powiększy.
To są już sztywne uziemienia umysłu, które
wynikają z narcystycznego punktu widzenia tych
osób
Musimy wiedzieć, że wyższa duchowość człowieka
(oświecenie) jest niczym innym tylko neuroanatomicznym procesem i odejściem z
królestwa cieni.
Chcesz wyjść z własnego więzienia musisz zburzyć
jego ściany, wyjść na zewnątrz i oddać się tylko
Bogu.
Lęk nie jest dobry dla rozwoju duchowego, w
przeciwieństwie do gniewu, który bywa bardzo
przydatny. Może to być zastrzyk energii, który
wyniesie człowieka w górę, niczym policzek
wymierzony aby ktoś się opamiętał. Taki policzek
może zatrzymać nie jedno szaleństwo.
W chwilach gniewu człowiek widzi cały fałsz
zgromadzony wokół niego, to jest takie chwilowe
zapalenie świeczki w ciemności.
Jest duża różnica między chwilowym gniewem i
nieustanną złością, która jest potencjonalnym
zagrożeniem duchowości. Gniew może być źródłem
świętej mądrości, otwiera świadomość wielu osób
... i każdy człowiek ma w sobie ziarno gniewu ...
nawet Jezus często gniewał się na innych ludzi,
którzy czynili zło, często reagował gniewnie
kiedy widział wokół siebie niesprawiedliwość.
Gniew na niesprawiedliwość jest zdrową i duchową
odpowiedzią, natomiast milczenie jest cichym przyzwoleniem
na zło.
Gniew wychodzący od osoby sprawiedliwej jest
zderzakiem na złe czyny człowieka. Często zwraca uwagę na
czyny bardzo złe, których ludzie w ogóle nie dostrzegają. To
tak jak klaps dla nieznośnego dziecka, które zagubiło
granicę swoich harców i każdy jeden krok dalej może
spowodować, że zrobi sobie krzywdę.
Lecz niestety złość i wściekłość nie uznaje
gniewu sprawiedliwych, inaczej go postrzega i
stara się izolować takich ludzi aby im nie
przeszkadzali w ich poczynaniach ... a wtedy
walczą przede wszystkim za pomocą obłudy,
oszczerstwa i innych niecnych rzeczy.
Jednym
słowem czynią sabotaż na ludziach, których razi ich
niesprawiedliwość. Taki człowiek jest napastnikiem,
normalnym zbójcą, atakującym oszczercą, najeźdźcą a nawet
mordercą. To nie jest już zwykły wróg czy ciężki dyskutant,
to jest już terrorysta, który przez swoje matactwo chce
osiągnąć skuteczność swoich działań. W każdej sekundzie
życia towarzyszy mu chytrość, spryt, podstęp, dwulicowość i
diabelska pomysłowość, gdziekolwiek się pojawi gra rolę
inkwizytora. Tacy ludzie mają już umysły
antagonistyczno-wywrotowe i aby uzyskać takie okablowanie
własnego mózgu pracują na to od dziecka. Według statystyk
około 5% każdej populacji posiada w sobie takich
wywrotowców. Są to osoby chore psychicznie.
Każdy człowiek - sabotażysta posiada dwie
natury. Nie tylko jego umysł jest chory, chore
jest również ciało. Sztywny pancerz ciała zwraca
uwagę uzdrowicielom, że to może być sabotażysta
... a cały klucz do zrozumienia takiej osoby jest
schowany w biochemii.
Człowiek i Bóg śpiewają jedną pieśń, ale
sabotażyści są przeciw tej piosence, już dawno
odeszli od prawdziwego Źródła. A po opuszczeniu
Łaski Bożej stali się kupką zdeformowanych
kości, toteż najczęściej chorują na zwyrodnienie
stawów, raka, udar mózgu, zawał serca, cukrzycę, a
wszystko ma swój początek w stresie i w stanach
zapalnych komórek.
Można zamataczyć swoje nieludzkie zachowania,
ukryć je przed ludźmi, lecz nie można w tym
matactwie ukryć samego siebie, nie można uciec
od siebie. Takie stany trzeba leczyć i uzdrowić
własne problemy. I trudno pomóc takim ludziom, kiedy oni nie
rozumieją problemu a jeszcze gorzej kiedy nie dają sobie
pomóc. W dodatku to
oni demonizują inne osoby, że im zrobili
krzywdę. W sensie biopsychologicznym wypalają
się ich nadnercza, toteż dopóki do takiej osoby
nie dotrze cała prawda o niej samej nie będzie
jej w stanie nikt pomóc!
Sabotażysta musi uczyć
się
od nowa życia,
sposobów bycia... musi wnieść więcej ufności do
życia, więcej optymizmu, poczucia
odpowiedzialności i pozytywne działania.
Jeśli ta nowa osobowość będzie na tyle
pozytywna, moralnie silna, zmieni swój sposób
bycia .... lecz niestety, często obserwuję inną
reakcję. Kiedy ta osoba potrzebuje pomocy, jest
chora, potrafi być w takiej chwili pokorna, ale w
chwili kiedy odzyskuje siły wracają również jej
stare nawyki .... wówczas rzadko kiedy wygrywa z
chorobą. Ta wraca razem z jej zachowaniem. Bywa,
że o swój stan będzie obwiniać osoby, które chcą
jej pomoc, toteż bardzo ciężko jest
współpracować z sabotażystami.
Sabotażysta powinien też wiedzieć, że ile ciosów
zada innym ludziom tyle ich otrzyma z powrotem ...
i to jest największa sprawiedliwość, która
również jest w nas wmontowana.
Sabotażysta to jak wilk wśród owiec, ma być
cichy i pokorny albo będzie „czarną owcą”,
która po mistrzowsku potrafi zabić. Pierwszy
jego krok, to zachwianie wartości swojej ofiary,
osłabienie i w końcu podgryza jej gardło, ale to
są już potężne zaburzenia osobowości.
I wszystko po to aby odnieść osobisty sukces i
być na swój sposób szczęśliwym.
Ich największą konkurencją są wszyscy ci, którzy
rozsiewają rozwój duchowy, i inne twórcze osoby;
np. pisarze, poeci, malarze, którzy poprzez
swoją twórczość budują więź człowieka z Bogiem.
Można na tym polu konkurować między sobą ale w
zdrowy sposób a nie przez dobijanie takiej
osoby. Człowiek nie ma prawa nikogo zabijać, czy
nim poniewierać .... to nie jest boska cecha!
Wielu ludzi, którzy mówią o wzroście duchowym,
duchowości, przypinają te terminy jedynie do
definicji a ich świadomość to dalej puste
naczynie. Kiedyś i ja byłam jednym z nich, w
moim życiu wydarzyło się zbyt dużo różnych
zdarzeń zanim poczułam zjednoczenie z Bogiem,
zauważyłam Chrystusa ... i wówczas usłyszałam
najlepszą definicję wzrostu duchowego, które
wyszła z mojego serca. Niektórym ludziom wydaje
się, że rozwój duchowy wychodzi z modlitwy, czy
innych duchowych technik, ale duchowa dojrzałość
jest zakorzeniona w całym życiu człowieka, jest
wynikiem wielu zewnętrznych działań i wpływem
emocji na daną osobę. Modlitwy, medytacje, to
tylko oprawa, która zbiera w swoim obrazie
wszystkie doświadczenia człowieka.
Dużo ludzi nie spędza zbyt dużo czasu na
budowaniu własnego życia, dbają o jego lepszą
jakość, a konsumpcjonizm jest ucieczką od naszej
prawdziwej
rzeczywistości i tłamsi naszą duchowość.
Mając problem emocjonalny wcale nie znaczy, że
człowiek musi być szalony, po prostu uwalniają się z jego
umysłu traumy, ale nie wolno za to obwiniać inne osoby. W
tym przypadku pomogą medytacje, taki umysł należy wyciszyć.
Nic się nie zdarzy jeśli nie będzie naszej motywacji. Każda
medytacja jest zawsze małym światełkiem rozświetlającym
nasze czarne strony, wpuszczamy w siebie spokój i usuwamy
ból emocjonalny.
Niezależnie od człowieka wieku mózg jest w
stanie zmienić swoje funkcje i struktury (praca
Browna, rok 2008). Oznacza to, że przez całe
życie mózg ma zdolność do tworzenia nowych
połączeń i neuronów, w zależności od naszych
doświadczeń. Taka przypadłość mózgu nazywa się
neuroplastycznością. Ludzki mózg zawiera ponad
100 miliardów komórek nerwowych zwanych
neuronami, każde z tych neuronów ma średnio
około 10 000 połączeń, zwanych synapsami, które
wspólnie tworzą potężną sieć, przez którą płynie
prąd elektryczny.
Prawo energii własnych nerwów:
- postrzegamy nie przedmioty lecz sygnały o
nich, przekazywane nam przez nerwy
- różne rodzaje nerwów, każdy ma swój rodzaj
energii
- nerw przekazuje swój rodzaj energii,
niezależnie od sposobu pobudzenia.
Psycholog Donald Habb odkrył, że w chwili kiedy
neurony zapalają się wszystkie razem produkują w
głowie ćwierkanie, niczym śpiew ptaka, cykad. To
jest już sygnał bardzo wysokiego okablowania
ludzkiego mózgu. Oczywiście neurony zaczynają
wibrować już w szybkim tempie (praca Ardena,
2010). Ten proces powoduje duchowy wzrost, tzw,
Triadę. Osobiście interesuje się takimi
naukowymi pracami
które dotyczą poszukiwania siebie; śpiew cykad,
ptaków, szum wodospadów, towarzyszy mi
nieustannie od października 2000 roku.
I tu należy wyjaśnić, to Bóg jest
inicjatorem i
bodźcem rozwoju duchowego. Człowiek zaczyna być
podobny do Chrystusa, zaczynamy podróżować
zupełnie inną drogą. Lecz niestety bardzo dużo
ludzi w ogóle nie rozumie tego zagadnienia. Nie
ma to nic wspólnego z religią żydowską czy
jakąkolwiek inną, to jest stan umysłu człowieka,
który już posiadł jego inny poziom ....
pielgrzymka za Jezusem Chrystusem jest tylko
przenośnią i nowym celem życia, tym razem już
wśród trudnych doświadczeń, często przez wielkie
zhańbienie człowiek maszeruje naprzód aby
zasiąść w Chwale Ojca. Przed wielkim sukcesem
zawsze kroczy wielkie upokorzenie. Tutaj należy
zrozumieć sens człowieka cierpień, upokorzeń,
które należy przyjąć z wytrwałą wiarą i ufnością
w Miłość Boga. W cierpieniu tkwi wielka
tajemnica Boga, który tą drogą odrywa człowieka
od psychicznej i moralnej degradacji.
Cały ten proces wymaga zdyscyplinowania i
sprawiedliwości, dopiero wówczas człowiek
otworzy w sobie Świadomość Chrystusową. Tutaj
zadecyduje jego postawa. Jak wiemy Jezus pokazał
nam wszystkim nową drogę, wyprzedził czas, już
po Jego odejściu wielu ludzi przeszło podobną
transformację, przekształcili swoje mózgi, w
których został umieszczony nowy „reflektor”.
Ludzie z nowym reflektorem nie widzą w sobie
ciemności, ale na tym proces się nie kończy,
ciągle się zmienia dopóki człowiek żyje.
Nasi przodkowie inaczej postrzegali życie i
zjednoczenie z Bogiem.
Oświecenie przez poświęcenie to już wielka
mądrość duszy. Tutaj Bóg łamie wszelki strach,
światopoglądy i należy pamiętać to Jezus dał nam
klucz do Królestwa Niebieskiego, a cokolwiek
związane jest na Ziemi będzie związane i w
Niebie. Cokolwiek rozwiążemy na Ziemi będzie
rozwiązane i w Niebie.
Kiedy mamy mentalność Chrystusa łatwiej nam
uczynić wiele rzeczy na rzecz innych ludzi.
Rozumiemy naszą ziemską służbę a nasz umysł nie
upodabnia się do tego świata ale przekształca
się w mentalność Chrystusa. Duchowe zrozumienie
to wielki dar Ducha Świętego. Osiągając
Świadomość Chrystusa będziemy mieli moc deptać
po wężach i skorpionach, będziemy mieć również
mądrość węża, która da nam całą potęgę nad
przeciwnikiem, a naszą siłą będzie radość w
Bogu.
Niestety dzisiaj dużo ludzi jest religijnych,
lecz nie mają osobistej relacji z Bogiem. Idą
przez życie wśród swoich wyznań, rytuałów ale
ich serca są dalekie od Boga.
"Dlaczego
mówicie do mnie: "Panie, Panie, a nie czynicie tego, co
mówię?"
(Łk 6, 46)
"Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do
Królestwa Niebios;
lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w
niebie."
(Mt 7, 21)
15 Arp. 2013
WIESŁAWA
|