Jednym z często poruszanych
tematów na naszej stronie jest ból, którego wielu ludzi
doświadcza w swoich ciałach. Wielu ludzi utożsamia go z
przebudzeniem duchowym.
Tutaj musimy dobrze zrozumieć na czym ten ból przebudzenia
naszej duszy polega, ponieważ osoby, które źle “diagnozują”
siebie unikają wizyty u lekarza, rzeczywiście mogą mieć
medyczny problem i myślą, że nie muszą nic robić, bo są na
liście przebudzonych - to jest błąd.
Kiedy nie ma medycznego problemu należy przyjrzeć się sobie
w inny sposób, należy obejrzeć siebie bardziej świadomie,
ponieważ może to być przejście ze stanu nieświadomości do
świadomego stanu... lecz mamy bardzo wiele poziomów różnych
stanów świadomości i właśnie ten ból będzie nam wskazywał, w
którym my jesteśmy miejscu. I wcale to nie musi być już
ostatni stopień przebudzenia duchowego, albo jeszcze
głębiej, przebudzenia się Energii Kundalini... a ten proces w
zasadzie się nie kończy, tylko zmienia swoją formę i
niestety przejście każdego nowego schodka bywa nieraz bardzo
bolesne. Wszystko zależy jaka jest nasza świadomość i w
jakim miejscu my jesteśmy na tej Ziemi świadomi swojej
rzeczywistości. Jest to niezmiernie trudny temat,
szczególnie dla mało wtajemniczonych, którzy znają go tylko
z książek, może z filmów... lecz ani książka ani film w żaden
sposób nie odda rzeczywistości.
Jest tu bardzo długa lista tzw. symptomów przebudzenia... i ta
niefortunna rzeczywistość, tak naprawdę osoby przerabiające
te poziomy nie mają na ten temat informacji, ani
odpowiedniej pomocy. Bo ani lekarze nie umieją tych
symptomów rozpoznać, ani doradcy duchowi, chociaż tyle na
ten temat dyskutują... a na pewno już nie ci książkowi,
znający temat tylko z teorii, nawet ktoś taki jak Gopi
Krishna, który medytował przez 12 lat i proces Kundalini nie
był mu obcy, kiedy ten się w nim przebudził nie miał
zielonego pojęcia co się w nim dzieje, kosztowało go to
trochę czasu zanim do tego doszedł.
Podobnie jest z lekarzami... osoby, u których się ten proces
budzi bezskutecznie składają wizyty lekarzom, a może to jeszcze
się skończyć w ten sposób, że lekarze tylko bardziej
rozstroją ciało budzącej się osoby. Wiem to z własnego
doświadczenia, w roku 2000 rozpracowywało mnie 7 lekarzy i
żaden nie wydał właściwej diagnozy... dopiero parę miesięcy
później (ale wtedy to i ja już odkryłam co się ze mną
dzieje) jeden z psychiatrów postawił mi diagnozę “masywne
spontaniczne przebudzenie Kundalini”. Oczywiście reszta
lekarzy zrobiła wielkie oczy i nie mieli najmniejszego
pomyślunku co ze mną dalej zrobić. Wiedzieli tylko jedno, że
w tym stanie w jakim się wówczas znajdowałam nie nadaję się
do żadnej pracy. Wysłali mnie na rentę.
Prawda jest taka, że w tym czasie jesteśmy w 100% zdrowi, a
w naszym ciele szaleje ból i to wielki ból, który ciężko
człowiekowi złagodzić (pamiętam jak poruszałam się po
mieszkaniu podpierając się szczotką, bo nie byłam w stanie w
ogóle chodzić, wszystko mnie bolało, trudno mi było
zrozumieć co to za choroba), a już broń boże przyjmować
środki chemiczne. Wówczas dopiero można nabawić się wielkich
kłopotów.
W naszym ciele w czasie przebudzenia potrzebne jest dużo
energii, aby zamienić wszystkie nasze atomy w szybkie
wibracje, w dodatku jesteśmy w różnych stanach świadomości.
Są osoby, które są świadome swojego stanu i świadomie
przemierzają tą drogę. Są osoby, które mają problemy z oceną
samych siebie. Opierają się procesowi, a nawet chcą go z
siebie wykorzenić, ponieważ ten proces nie jest zgodny z ich
wierzeniami, z ich życiowymi planami, wiedzą, czy
poszukiwaniami duchowymi. Pamiętam jak jeszcze kilka
miesięcy po przebudzeniu Kundalini krzyczałam głośno do
nieba “Panie Boże zabierz to sobie, ja tego nie chce, daj mi
moje stare życie” i mocno tupałam nogami, ale Pan Bóg jakoś
nie chciał mnie wysłuchać i zabrał mi to “porządne” stare
życie, w zamian dał ból, utrapienie i coś czego w ogóle się
nie spodziewałam, nie chciałam... i zostawił mnie z tym
wszystkim na pastwę losu. Dopóki tego tematu nie
przetrawiłam, jak to jest z tą “pastwą losu”, targał mną
jeszcze silniejszy ból.
Poza tym ludzie gromadzą w sobie totalne bzdury, opowieści
wyssane z palca i chcą żyć bez żadnych problemów... albo być
już od razu duchowymi doradcami... hola hola, nie tędy droga,
bo nawet jak już pewne rzeczy zaczniecie rozumieć, to
jeszcze w ciągu najbliższych lat przyjdzie wam je wiele razy
zweryfikować pod wpływem nowych doświadczeń i nowej wiedzy.
A tu jeszcze w międzyczasie trzeba spalić tzw. starą karmę,
dopiero wówczas może się otworzyć zupełnie nowy poziom
świadomości... musimy usunąć to, co stare, aby na to miejsce
mogło wejść nowe... nic też nie da taki mix, pomieszanie jedno
z drugim.
Osobiście nie mówię zbyt wiele o przeszłych życiach,
ponieważ ludzie zamiast iść do przodu w poszukiwaniu
duchowych rozwiązań cofają się w tył, bardziej są
zainteresowani przeszłym życiem, niż tym, które jest przed
nimi, to tak jakby ciągle fascynowali się tym dobrym
obiadem, który zjedli 5 lat temu... a przecież przed nimi może
być jeszcze lepszy, już jutro... i po co odtwarzać to co
stare, kiedy można tworzyć już nowe, lepsze. Takie
zatrzymywanie się w czasie to tylko strata ich energii i
stwarza im większe trudności w czasie teraźniejszym.
Zakłócają swój duchowy rozwój. Ich ego stwarza opór bo to
ono się tym żywi i kieruje ich na zupełnie inne drogi.
Oczywiście strata energii do jakiej w tym momencie dochodzi
utrudnia bycie świadomym.
Ta świadomość jest jak wiązka światła i poziom po poziomie
otwiera nasze mroczne piwnice i usuwa z nich co już nam
niepotrzebne. Nasza dusza już tego nie potrzebuje... lecz ego
nie daje za wygraną, kręci nami jak kołem młyńskim, ciągle
ganiamy w kółeczko.
Tu trzeba zdać sobie z tego sprawę, że wiele tych bólów
przebudzenia pozostanie dla nas tajemnicą, one nigdy nie
zostaną zdiagnozowane. Mają na celu zapoznać nas z naszą
przestrzenią, pokazują w którym miejscu następuje obecnie
czystka i tyle, toteż nie łammy sobie za dużo głowy, aby w
te tajemnice głębiej wchodzić. Tak jak zbyt mocno nie
zastanawiamy się nad talerzem zupy, co w niej jest w środku,
jesteśmy głodni, jemy, mówimy dziękuję, płacimy i wychodzimy
z restauracji.
Kiedy przychodzi czas na oczyszczenie naszej wewnętrznej
przestrzeni zawsze towarzyszy temu ból... może to być nawet
potworny ból. Są to tzw. bóle fantomowe, które przychodzą i
odchodzą, raz czujesz się lepiej, innym razem gorzej, a to
wszystko dzieje się warstwami na różne sposoby. W tym czasie
człowiek ma różne uczucia... od martwienia się, żalu, gniewu,
miłości, współczucia, do wielkiej pustki, jaka nagle wdziera
się w niego. Innym razem ciało krzyczy z bólu... i tak, kiedy
otwierała się moja czakra serca wydawało mi się, że nie ma
już większego bólu, to była włócznia wbijana w moją klatkę
piersiową, nie jeden raz, nie dwa, działo się to około 10
lat, jeszcze długo przed tym zanim ruszyła z całą siłą
Energia Kundalini. Wydawało mi się, że umieram i jakby ten
ból trwał jedną minutę to pewnie bym z tego bólu umarła. W
roku 2001 było epicentrum tego bólu i widać ten proces na
zdjęciu mojej aury. Kiedy otwierała się moja czakra 3 oka,
całe czoło i nos były martwe, a na zdjęciu mojej aury
pojawił się w tym miejscu fioletowo-granatowy komin. Kiedy
przyszła kolej na czakrę korony, to była siekiera w głowie i
to niejedną godzinę czy jeden dzień, to były długie
miesiące, a nawet lata. Zmieniały się wszystkie kości
czaszki. Bardzo mocno bolą kości a nawet wszystkie zęby i im
więcej światła w nas wchodzi tym większy dokucza ból,
ponieważ energia pozyskuje nowe przestrzenie i wyrzuca
wszystkie stare formy, które się w nas zakotwiczyły. Ciało
przechodzi transmutację.
W kościach mamy zapisane najwięcej starych pamięci, w
zasadzie wszystkie informacje z jakimi jesteśmy połączeni od
początku naszego istnienia... i ten ból kości będzie nam
towarzyszył najdłużej w okresie przebudzania się, będzie to
trwało nawet wiele wiele lat. Kości są najtwardszą strukturą
i tam najdłużej obrabiają nas energie.
Kiedy rozpuszcza się jeden ból fantomowy pojawia się inny i
to jest zupełnie naturalne. Kiedy ból opuszcza ciało, w nowy
już poziom wnosi coś nowego np. pamięć poprzednich żyć czy
inne informacje, które zostały uwolnione w naszych ciałach w
procesie oczyszczenia i przemiany. Jest to nasza pamięć
komórkowa. I tu znowu może być ból, bo np. te przeszłe
wcielenia nie będą znowu takie piękne i znowu będziemy się
miotali, ale tak jak pisałam, nie wolno w nie wchodzić,
popatrzmy na nie jak na przechodniów i idźmy dalej. Kiedy
wiele tych bólów, emocji przejdzie stajemy się przebudzoną
obecnością. Niesamowitym procesem jest odblokowywanie się
pamięci komórkowej, u mnie trwało to wiele miesięcy... długi,
długi film, niesamowite doświadczenie.
Nie wymienię wszystkich bólów (już to kiedyś robiłam i jest
na stronie), powiem tylko tyle, nie zostanie na nas ani
jeden centymetr ciała bez bólu, osobiście nie bolały mnie
tylko paznokcie i włosy.
Kto ci tu najbardziej pomoże? Twoje ciało i dusza, wszystko
odbywa się intuicyjnie, aż do świętego procesu integracji, a
może to trwać nawet 20 lat i dłużej... czym zderzamy się z
większą energią tym dłuższy jest ten proces... tak samo jak na
Ziemi, każdy wielki projekt jest budowany w dłuższym czasie
i z dużym wysiłkiem. Cały czas trwają energetyczne
ulepszenia w ciele, mogą być bardzo intensywne, kiedy osoba
przyjmuje dużą energię na raz... i w zależności od tej energii
będzie to taki ból, skurcze ciała, palenie ciała, wibrowanie
ciała, wyrzucanie ciała w górę, a to wszystko z powodu tej
napływającej energii, która czasami wchodzi w nasze ciało
jak piorun, albo wyzwala się niczym wulkan, który znienacka
wybucha. Ciało bywa gorące i nawet to rozgrzanie powoduje
wysokie gorączki i stany zapalne.
Jak wspomniałam, czym bardziej zaawansowany proces tym
ciało wypełnia się większym światłem. Im większy w nas
magazyn tego światła tym będziemy odczuwać w tych miejscach
większy ból. Dopiero z biegiem czasu ciało zaczyna się
przyzwyczajać i transformować w inną formę. Toteż trzeba
umieć radzić sobie z energiami, nie tłumić ich, ponieważ
będzie jeszcze większy ból.
Musimy nauczyć się uwolnić od toksycznych ludzi, których w
tym czasie nie jest brak wokół nas, nawet jeśli są związani
z nami w bliski sposób. Tak tak, niestety w tym czasie
pojawi się w naszym towarzystwie wiele negatywnych osób... a
ilu doradców z wszystkich kościołów?!
W czasie bólu musimy unikać leków przeciwbólowych i innych
chemicznych, ponieważ zwiększą toksyczność organizmu i
spowodują większy stres, zmęczenie, sztywność mięśni, inne
napięcie ciała. Musimy znaleźć odpowiednie zioła, obadać
swoją dietę, wyeliminować wszystko co jest dla nas
toksyczne. Potrzebne będzie nam więcej odpoczynku i niestety
w tym czasie wielkim wyzwaniem jest praca, nie tylko
fizyczna, ale nawet umysłowa... nie tylko pojawi się słabość
mięśni, wielokrotnie wystąpi wielka umysłowa pustka,
splątanie. Będziemy zastanawiać się jak mamy na imię, a
innym razem będziemy błyskać wielką inteligencją. Pomagają
codzienne spacery, kąpiele w soli epsom, masaże, ćwiczenia
oddechowe, medytacje... ale i tu musimy uważać, ponieważ
często podczas długich medytacji może wzrastać i tak już
wysoki poziom energii i możemy poczuć się gorzej, toteż
należy wiedzieć, kiedy usiąść do medytacji, a kiedy się
uziemić np. na łonie natury.
Nasze ciało będzie się zmieniać, widać to w układzie
kostnym, szczególnie czaszki, dłoni, stóp, zachodzą zmiany
palców u rąk i nóg, ciało młodnieje, chociaż o dziwo tyle
w nim bólu i różnych problemów. I cały czas odczuwamy
wybuchy energii jakby w naszym wnętrzu rozrywały się bomby.
Osobiście najbardziej odbieram to nocami, nie ma u mnie
żadnej nocy bez takich atrakcji, to już stało się
nierozłącznym elementem mojego życia niczym oddech. Zachodzi
wiele zmian równocześnie, w stylu życia, odżywiania,
przychodzą nowi ludzie.
Nasz ból ciała to nasza nowa
forma życia, którą musimy zaakceptować, przychodzi taki czas
i to wszystko przestaje nam przeszkadzać. W moim przypadku
najbardziej przeszkadza mi wielka gorączka w ciele, która
trawi mnie przeszło 20 lat i wcale nie słabnie, a jeszcze
mam wrażenie, że bardziej się nasila. Ten strumień energii
manifestuje się w formie elektryczności... raz przybiera na
sile, innym razem płynie spokojnie jak woda w rzece. Energia
w ciele potrafi być tak silna, że potrząsa całym ciałem,
czuje się taniec wszystkich komórek i płynie wzdłuż ciała
właśnie jak rzeka, mam wrażenie, że płynie falami, czasami
siadam na łóżku, ponieważ wydaje mi się, że ktoś próbuje
wejść na moje łóżko i mój materac się ugina, ale tam nikogo
nie ma... to tylko złudzenie spowodowane właśnie tą płynącą
energią w moim ciele. Często mam wrażenie, że ta energia
płynie niczym pełzający wąż z dołu w górę (od czakry
podstawy).
W tym procesie nie wolno się bać (ale łatwo powiedzieć wiśta
wio koniowi jak ten nie rozumie o co tu chodzi), toteż
potrzebna jest nam w tym procesie odpowiednia świadomość... i
jak to uczynić? Przede wszystkim należy być obserwatorem i
po cichutku przyglądać się sobie. Rzeczy dzieją się szybko i
możemy wiele z nich przegapić... nie jest to możliwe, abyśmy
byli w stanie wszystko zaobserwować... i dużo możemy przegapić
tych rzeczy, które są potrzebne na obecną chwilę.
To cierpienie jest naszym duchowym nauczycielem... nie masz
takiego drugiego. Zmusza cię do wchodzenia na wyższe
szczeble tej duchowej drabiny i bliższego kontaktu z wyższą
świadomością i trudno tu powiedzieć, że masz tych poziomów
5, 7, 10... to może być niezliczona ilość niczym kartki w
książce i wszystkie musimy przerobić, wszystko zależy na
jaki poziom wchodzimy. W tym procesie ważna jest odporność
na ból i akceptacja. Tu przypomnę słowa Eckharta Tolla,
który miał swoje cierpienie w czasie przebudzenia duchowego.
Nie ukrywa jaki miał ciężki czas w swoim życiu, nie jeden
rok, dwa, trzy i chociaż budził się na zupełnie innym
poziomie duchowym, do dzisiaj wspomina “już nie mogłem
żyć sam ze sobą”... ale w procesie przebudzenia tak się
dzieje. Człowiek rodzi się po raz drugi w tym samym życiu,
ciele, właśnie poprzez cierpienie.
Nie bój się tego bólu, bo dzięki niemu znajdziesz piękne
rzeczy. Zawsze powtarzam, jakbym nie przerobiła tego bólu
nie poznałabym tego co piękne, nadzwyczajne... to jest wielka
magia, dusza wyzwala się ze swojego kokonu i zakwita w
wyjątkowy kwiat.
I zapamiętajcie, duchowości nie można osiągnąć płacąc
pieniądze, to już biznes, nie uzyskasz jej również po
przeczytaniu książki czy obejrzeniu filmu. I jest jeszcze
jedna wielka prawda... większość tych “przebudzonych” tak
naprawdę nie jest przebudzona. Oszukują sami siebie, wielu
tych “przebudzonych” widzi i demonstruje tylko dobroć,
miłość... zamyka oczy na zło, z którego wychodzi tyle
cierpienia, przecież oni to przerobili (bynajmniej powinni
przerobić) tym samym powinni się solidaryzować z tymi co
cierpią, to znaczy, wychodzi z nich egoizm, w stylu - ja
kocham cały świat, nie wchodzę w zło, nie widzę co się tobie
złego dzieje itd... tak, tak,
nie widzisz jednego człowieka, ale przytulasz cały świat.
Przykrywają zło dobrem i nie chcą na nie patrzeć, a
prawdziwi przebudzeni widzą wszystko... nie tylko miłość jest
dla nich ważna, przede wszystkim śpieszą na pole walki ze
złem. Nie przemawia przez nich już miłość własna... na ten
temat można pisać i pisać, ale jedno jest pewne, jeśli
jesteś mocno skoncentrowany na swojej osobie nie przebudzisz
się, do tego potrzebne jest miłosierdzie. Możesz na chwilę
przebudzić się pod wpływem jakiejś książki, filmu, ale wiedz
o tym, że tylko na chwilę otworzą ci się oczy i mogą ci się
one bardzo szybko zamknąć. Jednak przychodzi taka chwila,
kiedy porywają cię wielkie fale oceanu i sam nie wiesz co
się dzieje?
Dobry nauczyciel duchowy w takich chwilach ci powie... witaj
niepokoju, bólu... oddychaj spokojnie i wejdź z nim w
intymny związek, bo to będzie teraz twój nierozłączny
towarzysz, który doprowadzi cię do krainy słodyczy i
zrozumienia...
... i nie jeden raz jeszcze na tej drodze będziesz odrętwiały...
i znowu po raz kolejny umrzesz i zdarza się, że po kilka
razy dziennie... i ożyjesz, ale ciągle w środku będziesz
martwy i w bezsilności nie jeden raz krzykniesz do Boga - do
cholery zrób z tym coś, bo to się przecież żyć nie da. A Ty mi tylko świecisz w oczy
światłem i łzy mi płyną po policzkach... i przychodzi pustka,
albo milcząca rozkosz...
... a ty niestety, musisz przyjąć wszystko co przychodzi i
jeszcze okazać za to całkowitą wdzięczność.
Vancouver
3 Apr. 2019
WIESŁAWA
|