KRYZYS DUCHA

TELEGONIA - NAUKA CZY MISTYKA

Popęd seksualny odpowiedzialny za produkcję każdego z nas łączy nas płynnie z naturą, z całym Wszechświatem i ze sobą. Jesteśmy wspólnym tańcem stworzenia i każdy z nas jest zdolny do zachowań seksualnych. Każdy z nas będzie miał silniejsze lub słabsze usposobienie, tak biologiczne jak i psychiczne, wpływające na ten obszar naszego życia.

Ale w tej kwestii jak i w każdej innej w naszym życiu należy zachować równowagę a nawet powściągliwość, szczególnie jeżeli chodzi o kontakty z inną osobą, czy nawet grupą ludzi... bo możemy trafić na pole minowe, szczególnie w tym temacie jakim jest seks w naszym życiu.

Dawniej mówiono nam
“bądź czysty dla jednego partnera, którego uważasz za odpowiedniego dla siebie”.

Bardzo ważne było to, aby dziewczyna była dziewicą... i skąd się wziął taki ten zwyczaj, dlaczego ważne było to dla jej przyszłego męża?
I czemu tak mówiono... “przestrzegano tej tradycji”, która była także naszą zasadą moralną...
co znali nasi dziadowie, co zakryte zostało przed nami?

I czemu wywrócono nasze seksualne życie do góry nogami... i to już od przedszkoli. Dzisiaj powszechnie panuje moda, która staje się zasadą już u nastolatków
“miej jak najwięcej partnerów seksualnych, wówczas będziesz lepiej przygotowany do rozpoznania tego, który jest twoim prawdziwym partnerem życiowym”.

I która ta zasada jest bliższa prawdy?


Która z nich przyniesie człowiekowi większe korzyści, a która zburzy jego psychikę a nawet ciało?
Czy lepsza na tym polu będzie seksualna abstynencja, czy praktyka w dodatku z wieloma partnerami nawet w tym samym czasie?

I jakie to w końcu będzie miało znaczenie dla naszego potomstwa,
czy będzie miało w ogóle jakiekolwiek znaczenie?

Wszystko co poruszamy w naszym codziennym życiu, nawet nasze myśli, nie tylko czyny to energia... czasami to eksplozja atomowa... a czy taką energię, o takiej sile, nie należy jednak kontrolować?

Jeśli tego nie czynimy, wcześniej czy później doprowadzamy do rozległej traumy, szczególnie u młodych ludzi.
Dlaczego tak dużo mówi się w różnych religiach o opanowaniu seksualnej energii, o unikaniu seksu w młodym wieku, gdzie brak jeszcze dojrzałości, nie tylko fizycznej ale i duchowej, w świecie duchowym dużo się mówi o wierności, zaufaniu...

... seks to nie tylko zaspokojenie własnych potrzeb, przyjemności, to bardziej rozległy temat i wiąże się także z naszym potomstwem, na które... niestety, mocno może wpłynąć niewłaściwa nasza forma seksu.

Dla rodziców seks w wielu przypadkach był zabawą lub zaspokojeniem ich pragnień... a dla dziecka, które narodziło się z tego kontaktu może okazać się to mocno obciążające... i często płaci za tą zabawę rodziców dużą cenę.
Poczęcie dziecka jest nadal wyrazem siły życiowej natury i tajemnicy stworzenia. W głębi duszy czujemy, że jest połączona z nieznanym źródłem energii, z którego i my pochodzimy, a które istnieje wewnątrz nas. Skoro ta siła istnieje w nas to zademonstruje się w formie takiej energii jaką sami stworzymy... łącznie z naszymi blokadami czy innymi naleciałościami, które stworzą zupełnie nowy wzorzec... i jest to naturalny mechanizm, który go stworzy, czym więcej ściągniemy nowych partnerów seksualnych, tym mocniej możemy wprowadzić w naszego potomka taki stan świadomości, który przeniknął w swoim czasie do naszego DNA... a później się dziwimy -
“do kogo to dziecko podobne, bo do żadnego z rodziców ani ich rodzin”.


Znamy z Biblii, że bracia mieli obowiązek żenić się z wdowami po swoich braciach...
skąd to się wzięło i w jakim celu?
Może stąd, że dbano o czystość swojej rasy, połączenie swojej prawdziwej rodziny.

I dziwne się wydaje, że wiele religii karze dość mocno kobiety za ich rozwiązłość... skoro ta sama Biblia pisze, że to mężczyzna ma większą władzę nad swoim ciałem niż kobieta, które wiadomo, często są zmuszane do seksualnych procederów w celu zaspokojenia pragnień mężczyzn. To mężczyzna powinien zapanować nad swoimi pokusami... bo to później kobiety zbierają “żniwo” za ich zachowania.

Ale seks ma na celu nie tylko tworzenie dzieci, ma połączyć dwoje ludzi w intymnym związku. Małżeństwo powinno się wyrażać swoją bezinteresowną miłością do siebie nawzajem. Oboje z nich powinni mieć komfort bycia razem, a nie przymus... również do małżeństwa... i później do seksu z racji zaślubin i obowiązku małżeńskiego. I płodzenie często dużej ilości dzieci. Osobiście uważam, że jest to wielkie nieporozumienie.

Teraz rozpatrzmy kwestię związków przedmałżeńskich, tym bardziej, że już nawet dzisiejsza nauka udokumentowała, że stosunki przedmałżeńskie pociągają za sobą nieodwracalne i czasami katastroficzne konsekwencje. Lecz wiadomo, w tym temacie będziemy mieć dwie mocne strony - jej zwolenników i jej przeciwników.

I tutaj wspomnę o telegonii - czyli o zjawisku pochodzenia kogoś “o dalekim pochodzeniu”... gdzie rodzi się dziecko zupełnie innego partnera, z którym matka tego dziecka miała kontakt seksualny nawet wiele lat wcześniej przed jego narodzeniem, więc wielkie pytanie:
jak to mogło się zdarzyć?

Telegonia była na długo zapomniana... a może po coś schowana?

Wyszła ponownie na światło dzienne pod koniec XX wieku, kiedy mocno rozwinęła się genetyka.

Telegonia, czyli wpływ pierwszego mężczyzny w życiu kobiety na jej potomstwo. Z reguły w tym przypadku urodzi się potomek płci męskiej. Jego materiał rozrodczy zachowa się w jajnikach kobiety i będzie miał wpływ na ciążę, która została wywołana działaniem drugiego partnera. Jednak owocem tego poczęcia będzie materiał pierwszego partnera. To jest tajemniczy efekt jaki może mieć płód na komórkę macierzystą - jest to pogląd wielu współczesnych naukowców-genetyków.

Komórki somatyczne (niepłciowe) mogą wpłynąć na komórki płciowe i w jakiś sposób je zmienić. Naukowcy krzyżowali wiele zwierząt na przemian i zauważyli, że męskie komórki rozrodcze są przechowywane przez długi czas w drogach płciowych kobiet i mogą dać początek nowemu życiu. Niby, plemniki nie mogą żyć długo w drogach rodnych kobiet (3 dni), ale mogą zakłócić (infekować) DNA ich komórek... a może to wyjątkowość życia natury, o której ciągle wiemy zbyt mało
... ciągle zbyt mało mamy pojęcia o materii żywej i nieożywionej.
I zbyt mało znamy mistycyzm człowieka... i ciągle błąkamy się na tej ścieżce filozofii humanistycznej.

Jest to jakieś duchowe życie, natura światła... a to niestety leży nie w naszych naukowych eksperymentach, ale w łasce Ducha Świętego.

A ta wiara (bo trudno to nazwać nauką) znacznie różni się od wiedzy naukowej i nie jest celem samym w sobie. Oczywiście w świecie naszej nauki ciągle mamy “białe plamy” i zbyt często także przypadki, gdzie naukowcy rozkładają bezradnie ręce.

I niestety nie mamy ekspertów od wszystkiego... ani w świecie naukowym, ani religijnym. Ciągle mamy wiele hipotez i zbyt mało dowodów.

I wynika z tego, że telegonia ma wyższy wymiar duchowy... ale nie ma to nic wspólnego z grzechem człowieka... i jak się nie dostosujemy do reguł danej religii czy życia moralnego zapłacimy za to dużą karę.

Ale musimy być bardziej świadomi na wiele naszych zachowań, szczególnie, kiedy chcemy mieć zdrową i szczęśliwą rodzinę, aby nie przechodzić przez własną Kalwarię, kiedy nasza psychika szuka dowodów innej prawdy.

Nie stwarzajmy również piekła naszemu potomstwu... bo nasze życie stanie się nie do wytrzymania.

Vancouver
4 July 2019

WIESŁAWA