Nie oglądam TV ale ostatnio
zaczęłam troszkę tam zaglądać i wczoraj obejrzałam
wstrząsający program na temat PTSD w kanadyjskiej armii,
podobnie jest w armii amerykańskiej. PTSD jest to zespół
stresu pourazowego rozwijający się u osób, które są narażone
na więcej traumatycznych sytuacji w krótkim okresie czasu.
PTSD występuje najczęściej u
żołnierzy kanadyjskich i amerykańskich po ich "pokojowych
misjach", jak to obecnie nazywa się wojnę, 80% żołnierzy
wraca do domu z tą dolegliwością, niby wszyscy są szczęśliwi
i żołnierze i rodzina, ponieważ żołnierz wraca w jednym
kawałku... ale szybko wszyscy odkrywają, że ich dusza
została poszarpana na tysiące fragmentów i trudno ją scalić
w jedno.
Dlaczego o tym piszę...
ponieważ bardzo źle dzieje się na tym świecie, co rusz mamy
przeprowadzaną w jakimś zakątku świata taką "pokojową
misję", gdzie wysyła się obce wojska do "regulowania"
porządku, a tam jak się okazuje ludzie przeżywają piekło po
obu stronach, i tych, których trzeba "uregulować" i tych
którzy "regulują", czynią nam "pokój" na ziemi. Co mądrzejsi
obserwatorzy wiedzą kto za tym stoi i do czego to wszystko
zmierza, ale ja w tym miejscu nie będę się na ten temat
rozpisywała, nie jestem politykiem tylko przeciętnym
człowiekiem, takim małym zaniepokojonym obserwatorem...
Wczorajszy program zrobił na mnie mocne wrażenie, wyraźnie
pokazał horror tych "misji" u żołnierzy powracających do
domu, którzy diagnozowani są jako PTSD, wzrósł u nich
wskaźnik samobójstw aż do 80%. Patrzyłam w telewizji na
młodych i pięknych mężczyzn diagnozowanych z tą
dolegliwością, którzy zachowywali się jak małe bezradne
dzieci, a dziś w armii jest również dużo kobiet, wszyscy tak
mężczyźni jak i kobiety wracają do domu jako psychiczne
wraki.
Cieszą się wszyscy, że ci
wracają... inni nie mieli tego szczęścia... matki, żony
otrzymują w zamian za nich piękne pośmiertne medale dla
bohatera, który walczył gdzieś na obcym kontynencie, do
końca nie wiadomo w jakiej sprawie... i teraz zgadnij
człowieku co lepsze, chociaż brzmi to bardzo brutalnie,
ponieważ zaburzenia psychiczne tych powracających żołnierzy
bywają tak wielkie, że zaczyna się horror wielu osób,
członków rodziny, przyjaciół, chorych żołnierzy i ich
terapeutów.
Psychiatrzy i psycholodzy mają
pełne ręce roboty... z małym skutkiem... i twierdzą, że
będzie jeszcze gorzej, problem narasta... jeszcze nie
uporali się z pacjentami z Bośni, Iraku, Afganistanu a już
nowe grupy jadą na nową "pokojową" misję.
W USA tylko w jednym roku
zdiagnozowano z tą dolegliwością 5,2 miliona żołnierzy,
wszyscy przeszli swoje "misje", oczywiście w tej grupie nie
brakuje kobiet-żołnierzy, a nawet zaczynają w niektórych
wojskowych dziedzinach przeważać. Kobiety są bardziej
narażone na PTSD, ponieważ są na nie dodatkowo napaści na
tle seksualnym, aż 55% żołnierek zgłasza ten problem,
doświadczyły molestowania seksualnego.
Badania wykazały że 63%
rezerwy mocno nadużywa alkoholu, a 26% upija się na umór,
podobna niewesoła sytuacja jest z nadużywaniem narkotyków.
Jak sami twierdzą te trucizny pomagają im przeżyć.
Nadużywają alkoholu nawet po powrocie do domu, aby dodać
sobie odwagi aby dalej żyć, ciągle się boją, i strach jest
potężny, miotają się ze sobą, płaczą, i tak postępują nie
tylko
postępują kobiety, nawet mężczyźni rozklejają się jak małe dzieci
albo są bardzo agresywni.
Niby to normalny proces dekompresji po powrocie ze strefy
walki ale faktem jest, że trudno im pomóc i w ten sposób
zmienia się życie całej rodziny, która dla tych żołnierzy
staje się zupełnie obca, odsuwają się od swoich
najbliższych, nawet od swoich ukochanych dzieci...
tatusiowie i mamusie żołnierze kierują do swoich dzieci
zaskakujące zachowania, odpowiedzi, inwigilują cały czas
swoje otoczenie tzw. "tysiącem i jednym spojrzeniem", nęka ich
depresja, agresja, wstyd, ogólny strach i wspomnienia przeżytych
doświadczeń, które wracają jako nocne koszmary.
Trzeba pomóc nie tylko
weteranom ale i ich rodzinom, ważne aby obie strony umiały
dotrzeć do siebie. Zatrudniono do tej pracy nawet
przeszkolone psy, które pilnują weteranów przed ich własnymi
emocjami, psy wiedzą kiedy są smutni, bardziej podatni na
samobójstwo i szybko reagują, jest to najszybsza forma
otrzymania pomocy.
Taki przeszkolony pies spaceruje przy
nodze swojego pana, krok w krok i bacznie go obserwuje, są
to psy specjalnie trenowane, weteran może z nimi wchodzić
wszędzie niczym niewidomi: do sklepu, autobusu, samolotu i
innych miejsc publicznych. Pies jest spokojny ale jest
barierą między weteranem i ludźmi szczególnie tymi, którzy
mogą przestraszyć weterana zachodząc go od tyłu, wówczas i
reakcja weterana może być nieprzewidywalna. Pies takie
sytuacje wyczuwa i łagodzi. Jak się okazuje znowu zwierzę
może być pomocne człowiekowi w jego ciężkich chwilach życia.
Są to tzw. "psychiatryczne psy serwisowe" aby ci ludzie nie
musieli spędzać życia w izolacji. Pies musi wychodzić na
spacery więc ich pan jest zmuszony z nim iść, zmusza go do
zabawy i opieki nad nim. Wielu weteranów, którzy posiadają
przeszkolone psy twierdzą, że ich lęki, strach, zmalały a
nawet zmniejszyła się ilość złych snów, ponieważ psy i tą
sytuację wyczuwają i są gotowe na odpowiednią reakcję.
Weterani również czują się bezpieczniejsi, ktoś nad nimi
czuwa, szczególnie kiedy najbliżsi zdezerterują. Inną sprawą
jest to, że taki weteran bierze latami ciężkie leki, które go
"stabilizują", nie jest to jeden rok ani dwa, na takim
leczeniu są jeszcze weterani po "misjach" w Bośni
a nawet Wietnamie.
Nasza fałszywa historia
ponownie chce nas wepchnąć w nocny horror, jak widać jeszcze
bardziej bolesny. I śmieszne to i straszne jak rządy co
niektórych krajów spieszą na takie "pokojowe" misje, a
prawda jest taka, że umierają i marnieją obie strony. Patrzę
jak się dziś wiele osób zacietrzewia do nowej wojny, jak im
się spodobało to odrąbywanie głów ludzkich... dzieje się to
nie tylko na gruncie militarnym ale O ZGROZO na tle
religijnym i to jest przerażające kiedy napuszcza się na
siebie religię na religię. Niby wszystkimi rządzą szlachetne
cel a jak to naprawdę jest?
Uważam, że powinniśmy wszyscy
za wszelką cenę powstrzymywać każdą wojnę, rozwiązywać
sprawy pokojowo, można stworzyć mur oporu ale nie
kontynuować ludobójstwa. To niczego nie rozwiąże, będzie
więcej martwych, chorych, nienawiści i odwetu.
Oczywiście zwykli ludzie nie
chcą wojny, to nasi przywódcy ustalają politykę i znana to
sprawa, że często nas skłócają, przecinają na pół
społeczeństwo co wyraźnie widać obecnie w naszej Polsce,
Polak staje z wyciągniętą pięścią przeciwko drugiemu
Polakowi. Jak widać dzieje się to w każdym systemie, czy to
dyktatura faszystowska, komunistyczna czy demokracja. Każda
wojna może być katastrofalna w skutkach, może trwać wiele
lat i ciężko ten proces zatrzymać, toteż powiedzmy głośno
STOP NOWEJ WOJNIE!
Dodatkowo zachęcam do
obejrzenia filmu o tej tematyce:
Mama wraca z Iraku.
Vancouver
21 Sep. 2014
WIESŁAWA
|