Pewnego dnia w
listopadzie 2008 Mark
Boyle rzucił pracę (a
był świetnie opłacanym
menadżerem), rozdał
wszystkie oszczędności i
całą swoją własność i
rozpoczął nowe życie.
Całkowicie bez
pieniędzy:
To najlepsza decyzja,
jaką kiedykolwiek
podjąłem. Jest
fantastycznie. Nigdy nie
zdawałem sobie sprawy,
ile stresu i kłopotów
powodowały w moim życiu
pieniądze, dopóki się
ich nie pozbyłem.
Boyle mieszka w starej przyczepie, je to, co wyrośnie na niewielkiej działce. Jesienią zbiera w lesie grzyby, orzechy i jagody. Wykorzystuje odpadki wyrzucane przez supermarkety i restauracje. Zamiast pasty do zębów: autorska mieszanka rybich ości i nasion kopru włoskiego. Zamiast papieru toaletowego: stare gazety, które odkłada dla niego kioskarz.
- To prawda, że nawet najprostsze zadania, jak prysznic, czy pranie zajmują mi dużo czasu. Ale nigdy się nie nudzę i rzadko czuję się samotny. Chodzę na długie spacery, jeżdżę na rowerze. Rozpalam ogień. Tak wiele dowiedziałem się o jedzeniu, o świecie, o sobie - opowiada mężczyzna.
Ludzie często pytają mnie, czy nie tęsknię za starym światem... stresem, korkami samochodowymi, bankami, rachunkami. Dlaczego miałbym za tym tęsknić? Teraz, kiedy spróbowałem życia bez pieniędzy, nigdy nie chciałbym wrócić do tego, co było.
Ale są też problemy. Boyle rozstał się z dziewczyną. - Wspierała mnie, ale nie chciała tak żyć. Rozstaliśmy się po sześciu miesiącach, to była trudna decyzja - mówi mężczyzna.
Minął rok. Mark Boyle o swoim nowym życiu napisał książkę. Podobno ma szanse na niezłą sprzedaż. Co zrobi z pieniędzmi - nie wiadomo.
Źródło: LINK!