KRYZYS DUCHA

DROGOWSKAZ MĘDRCA
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

Nasze mistyczne misterium rozkwita dzięki sile naszych intencji i siewnych myśli. Dzięki procesowi rezygnacji, poddania i potężnej tolerancji możemy narodzić się na nowo. Musimy nauczyć się zaakceptować każdą nową sytuację. Jeśli nauczymy się po pogodzić z naszymi przeciwnościami wyruszymy w dalszą podróż. - już jako ludzie wolni.

Żyjąc w świecie naszej cywilizacji trudno jest mówić o wolności. Przyczyną tego jest zbiorowa świadomość i krytyczny sposób nastawienia na wiele poglądów. W świecie materii wypełnieni po brzegi chęcią zmian i realizacją swoich planów pociągamy za sobą zupełnie inne pola, które tylko zaniżają nasze osobiste duchowe wartości. Świat materii zbyt mocno nakłada nam kajdany; pełni ziemskich pomysłów, przekonań, ukierunkowani tylko na osobiste sukcesy narażamy się na własne rozczarowania i rozdarcia. Przywołujemy do siebie fałszywe poglądy, a wtedy często wyzwala się złość, nienawiść, wartościowanie innych.

Obawa przed utratą materialnego mienia, pracy, pieniędzy a nawet niedoskonałość ciała fizycznego wywołuje w nas lęk i strach. Bierzemy za dużo na własne barki, co jedno chwycimy w ręce, drugie się wymyka. Ze strachu zapieramy się rękami i nogami aby nie utracić materialnych pozycji lecz ziemska rzeczywistość wcześniej czy później dobiega końca i daremna jest nasza szamotanina, co często wywołuje w ludziach zwątpienie i totalną rezygnację.

Rodzice zbyt dużo wymagają od własnych dzieci, obarczają coraz większymi obowiązkami: języki, muzyka ... tudzież inne ponadobowiązkowe zajęcia... mały człowiek wcześnie rozpoczyna zawiłe nauki chociaż tak młody umysł nosi w sobie tęsknotę za życiem w swoim bajkowym świecie to jednak musi zmagać się z problemami przerastającymi jego siły. Ważniejszy dla rodziców i pedagogów jest IQ młodego człowieka niż jego duchowe wnętrze. Wcześniej czy później odbije się to na jego psychice, jedni uciekają w uzależnienia, inni w "lenistwo", jeszcze inni cierpią na "przerost ambicji". Coraz więcej u młodych osób notuje się zachorowań na choroby psychiczne. Przymus wyzwala uczucie więzienia lub osaczenia.

Wszystkie zabawki naszej cywilizacji chociaż mogą stwarzać pozory prawdziwej wolności kształtują nowe sposoby zachowań, powodują znaczne wyolbrzymienia i wypaczenia na temat własnej osoby. Nie wiadomo kiedy taki młody człowiek zatraca prawdziwą istotę rzeczywistości. Nie rozumie, że nie odgrywa indywidualnej roli tylko żyje w świecie swoich nawyków: komputery, TV, gry, ... od których nie może się uwolnić. Wolność nie ma żadnych granic..., ale czy prawdziwa wolność w naszym cywilizowanym świecie pełnym zakazów i ograniczeń jest możliwa? Czy da sposobność bycia otwartym i nieograniczonym?

Innym bardzo ważnym problemem jest nasza tolerancja. Tolerancja znaczy, że widzimy wokół siebie większy obraz pozwalający nam wyrażać własne myśli i zbierać doświadczenia, które sami osobiście wybieramy. Nie musimy poddawać się systemom wiary ukrywając w sobie zupełnie inną naturę, nie krytykujemy innych za ich poglądy i odmienny sposób myślenia. Punkt widzenia innej osoby jest dla nas ważny. Wzór tolerancji stapia w jedność ciemność i światło a w sercu budzi się bezwarunkowa miłość, całkowicie niewinna. Taki człowiek kocha i akceptuje innych takimi jacy są, uwolnieni od dotychczasowych ograniczeń. Życie jest grą; fizyczną, emocjonalną, mentalną i spirytualną, kreuje różne wydarzenia. Nauczmy się poddawać nawet tym najsmutniejszym zdarzeniom ... to tylko życiowa lekcja i nie walczmy na śmierć i życie z problemem, który wydaje nam się potężną zaporą ... już jutro może się okazać, że w rzeczywistości będzie naszym błogosławieństwem, szeroko otworzonymi drzwiami.

Życiowa gra uczy nas ważnej lekcji:

"masz nie ciesz się,
nie masz nie smuć się."


bo na tej wielkiej konstrukcji świata

" dzisiaj jest twoje
a jutro będzie moje."


I nie powinna nas wytrącać z równowagi zazdrość, niech
ten ciężki ładunek emocjonalny nie trawi naszych sił.

Pamiętaj! Jeśli zbyt mocno uczepisz się czegoś twoja duchowa swoboda może stać się mocno ograniczona. Uczmy się od wielkich nauczycieli jak należy postępować ale wiedzmy, że tylko od nas zależy, którą życiową prawdę weźmiemy do ręki. Mędrzec jest tylko drogowskazem a my musimy podążać wybraną przez siebie ścieżką ... bez względu na własne decyzje każdy krok, każda sytuacja będzie dla nas lekcją, która rozszerzy nasze horyzonty. W chwili osiągnięcia wewnętrznej harmonii wszystkie rzeczywistości się przenikają.

Dużo łatwiej dojść do wielkiego rozpoznania zmieniając nasze pole zdarzeń i przeżyć. Podobnie jak w medytacji kiedy obserwujemy własne myśli pozwalając im spokojnie płynąć, uczyńmy w ten sam sposób z przychodzącymi do nas życiowymi sytuacjami. Uczyńmy nasze spostrzeżenia bardziej świadomymi. Nasze problemy nie muszą się wyrażać w postaci gniewu czy złości, reagując w ten sposób nie oddalamy od siebie przykrej sytuacji. Przeciwnie - ten problem pojawi się w naszym życiu ponownie, być może ze zdwojoną siłą.

Osądzamy czyny innych ludzi, brak nam tolerancji. Negatywna ocena innych zakłóci twój proces ewolucji. Człowiek dojrzały do transformacji stara się zrozumieć pozorne przeszkody i ograniczenia, które stwarzają nam wszystkim sposobność zbierania pouczających doświadczeń. W naturalnym procesie duchowego rozwoju nie ma ofiar i winnych.

Mądrości naszych duchowych nauczycieli są prawdziwymi drogowskazami w nasze prawdziwe przeznaczenie.

Historia ta zdarzyła się w dniach LaoTzu w Chinach...

Żył sobie stary człowiek i nie było tak ubogiego starca w wiosce, ale nawet królowie byli zazdrośni o niego, ponieważ miał pięknego, białego konia. Król oferował za konia wspaniałą cenę lecz starzec powiedział:

"Ten koń nie jest dla mnie koniem. On jest dla mnie osobą. Jak można sprzedać swojego przyjaciela?"

Ten człowiek był biedny, ale nigdy nie sprzedał swojego konia. Pewnego ranka odkrył, że konia nie było w stajni. Cała wieś zebrała się i mieszkańcy powiedzieli starcowi:

"Jesteś głupim starym człowiekiem. Wiedzieliśmy, że kiedyś koń zostanie skradziony. Byłoby lepiej sprzedać go, Co za pech?"

Starzec odpowiedział:

"Nie wybiegajcie tak daleko, wystarczy powiedzieć, że koń nie jest wieczny. Taki jest fakt, wszystko inne jest tylko osądem. Czy to, że koń przepadł jest nieszczęściem czy błogosławieństwem? Nie wiem, bo jest to tylko cząstka życia, kto wie co będzie po niej?"

Ludzie naśmiewali się ze starca. Zawsze uchodził w ich oczach za trochę szalonego. Ale po piętnastu dniach koń wrócił. Nie został skradziony tylko uciekł do naturalnego środowiska. Nie wrócił sam, przyprowadził ze sobą kilkanaście dzikich koni. Ponownie zebrali się ludzie i powiedzieli:

"Stary masz rację, to nie był pech, to rzeczywiście okazało się błogosławieństwem."

Ale starzec na te słowa odpowiedział:

"Nie wybiegajcie tak daleko. Wystarczy powiedzieć, że koń wrócił. Kto wie, czy to jest błogosławieństwo czy przekleństwo? To jest tylko cząstka życia Wy czytacie tylko pojedyncze słowa w zdaniu, więc jak możecie osądzać całą książkę?"

W tym czasie ludzie już nic więcej nie mogli powiedzieć lecz wewnątrz odczuwali, że starzec się myli. Przecież zyskał dwanaście pięknych koni! Stary człowiek miał syna, który rozpoczął szkolenie koni. Zaledwie tydzień później spadł z konia i połamał obie nogi. Ponownie zebrali się ludzie i ponownie oceniali. Powiedzieli:

"Znowu twoje słowa okazały się prawdą. Stało się wielkie nieszczęście, twój syn nie może chodzić a był dla ciebie jedynym wsparciem. Teraz jesteś bardziej biedny niż kiedykolwiek."

Starzec odpowiedział:

"Wyrokowanie jest waszą obsesją. Nie wybiegajcie zbyt daleko, powiedzcie tylko, że mój syn ma połamane nogi, Nikt nie wie, czy jest to nieszczęście czy błogosławieństwo. To jest tylko życia fragment i nic więcej, i nigdy nie wiemy co będzie później?"

Zdarzyło się bowiem, że po kilku tygodniach cały kraj musiał iść na wojnę a wszyscy młodzi ludzie z wioski byli zmuszeni stawić się do wojska. Jedynie syn starca został w domu bo był kaleką. Cała wioska płakała i płakała ... bo to była wielka strata i wszyscy wiedzieli, że większość żołnierzy nigdy nie powróci do domu. Przyszli do starca i powiedzieli:

"Masz rację, twoje nieszczęście okazało się błogosławieństwem. Być może twój
syn jest kaleką, ale jest on nadal z tobą. Nasi synowie być może odeszli na zawsze."


Jednak starzec ponownie powiedział:

"Idźcie i nie oceniajcie. Nikt nie wie, możecie tylko to powiedzieć, że wasi synowie zostali powołani a mój syn - nie. Ale tylko Bóg wie czy jest to błogosławieństwo czy nie?"

Vancouver
8 June 2009

WIESŁAWA