Tak, pierwszym cudem jakiego dostąpiłam było zniknięcie tętniaka
z
mojego mózgu.
Bez żadnej operacji czy naświetlań głowy - zniknął
całkowicie.
Wielokrotnie robiono mi jeszcze rezonanse głowy w poszukiwaniu
jego
istnienia, ale bezskutecznie. Wtedy nie potrafiłam być wdzięczna Panu
Bogu
za ten cud, bo byłam na niego zbyt mocno zła za to, że mnie
zostawił przy życiu, które traktowałam jako karę, jako torturę.
Wózek inwalidzki, zupełne nie kontrolowanie oddawania moczu, garście
tabletek z prognozą na 2 lata dłużej, zepsute czarne prawie
wszystkie zęby, czarne paznokcie u stóp. Lekarz prowadzący mnie w
szpitalu przepisał mi masę tabletek antydepresyjnych i nasennych
niezbędnych wtedy dla mojej psychiki.
W takim stanie zostałam przywieziona do domu i w takim stanie
spędziłam kolejne 2 lata mojego życia całkowicie w łóżku, w którym
spalam,
jadłam i załatwiałam swoje potrzeby fizjologiczne na basen.
Gdy zasypiałam to
z trudnością, kiedy już zasnęłam nie chciałam się
obudzić, nie wychodziłam na
zewnątrz, ciągle w pokoju w łóżku,
czasami siłą byłam wyciągana do stołu na
posiłek. Bałam się wody i
kąpieli. Byłam zła i okropnie obrażona na Pana Boga.
Po tym okresie pojawiła się rehabilitacja szpitalna, którą ja
traktowałam jako zmianę otoczenia i sposobność poznania nowych ludzi
a nie jako usprawnienie swojego ciała.
Po każdej wracałam silniejsza, sprawniejsza, ale żadnej nie
traktowałam poważnie, może
i też ze względu na lekarzy, którzy nie
dawali mi wtedy żadnych szans na chodzenie.
Powoli jednak dochodziłam do siebie, wyleczyłam zęby, doprowadziłam
swój
wygląd do porządku, zaczęłam wyjeżdżać na zewnątrz na
powietrze, na słońce,
znowu zaczęłam przyciągać do siebie ludzi,
zaczęłam się uśmiechać. Odstawiłam wszystkie tabletki antydepresyjne
zostając tylko przy nasennych. Zaczęłam rozmawiać
z Panem Bogiem.
Znowu zaczęłam się modlić a każda jedna modlitwa do niego
sprawiała,
że czułam się lepiej, powoli zaczęłam doceniać to, że przeżyłam, że
żyję.
Jednak wszystko co najlepsze zaczęło się po śmierci Naszego Ojca
Jana Pawła II.
To Jemu powierzyłam moje dalsze życie i opiekę nad sobą.
cdn...
Agnieszka
4 luty 2008
|