CUDA

PIERWSZY CUD
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1
LINK! DO CZĘŚCI 3

 

Tak, pierwszym cudem jakiego dostąpiłam było zniknięcie tętniaka z mojego mózgu. Bez żadnej operacji czy naświetlań głowy - zniknął całkowicie. Wielokrotnie robiono mi jeszcze rezonanse głowy w poszukiwaniu jego istnienia, ale bezskutecznie. Wtedy nie potrafiłam być wdzięczna Panu Bogu za ten cud, bo byłam na niego zbyt mocno zła za to, że mnie zostawił przy życiu, które traktowałam jako karę, jako torturę. Wózek inwalidzki, zupełne nie kontrolowanie oddawania moczu, garście tabletek z prognozą na 2 lata dłużej, zepsute czarne prawie wszystkie zęby, czarne paznokcie u stóp. Lekarz prowadzący mnie w szpitalu przepisał mi masę tabletek antydepresyjnych i nasennych niezbędnych wtedy dla mojej psychiki.

W takim stanie zostałam przywieziona do domu i w takim stanie spędziłam kolejne 2 lata mojego życia całkowicie w łóżku, w którym spalam, jadłam i załatwiałam swoje potrzeby fizjologiczne na basen. Gdy zasypiałam to z trudnością, kiedy już zasnęłam nie chciałam się obudzić, nie wychodziłam na zewnątrz, ciągle w pokoju w łóżku, czasami siłą byłam wyciągana do stołu na posiłek. Bałam się wody i kąpieli. Byłam zła i okropnie obrażona na Pana Boga.

Po tym okresie pojawiła się rehabilitacja szpitalna, którą ja traktowałam jako zmianę otoczenia i sposobność poznania nowych ludzi a nie jako usprawnienie swojego ciała. Po każdej wracałam silniejsza, sprawniejsza, ale żadnej nie traktowałam poważnie, może i też ze względu na lekarzy, którzy nie dawali mi wtedy żadnych szans na chodzenie.

Powoli jednak dochodziłam do siebie, wyleczyłam zęby, doprowadziłam swój wygląd do porządku, zaczęłam wyjeżdżać na zewnątrz na powietrze, na słońce, znowu zaczęłam przyciągać do siebie ludzi, zaczęłam się uśmiechać. Odstawiłam wszystkie tabletki antydepresyjne zostając tylko przy nasennych. Zaczęłam rozmawiać z Panem Bogiem. Znowu zaczęłam się modlić a każda jedna modlitwa do niego sprawiała, że czułam się lepiej, powoli zaczęłam doceniać to, że przeżyłam, że żyję.

Jednak wszystko co najlepsze zaczęło się po śmierci Naszego Ojca Jana Pawła II. To Jemu powierzyłam moje dalsze życie i opiekę nad sobą.

cdn...

Agnieszka
4 luty 2008