Cud, mistyczny zew czy wielka
potężna kosmiczna rewolucja?
Ziemia i my, jej mieszkańcy wirujemy w ogromie wielkich Galaktyk. W
swoich
ziemiańskich podróżach nie raz budziła się nasza świadomość,
kręcimy się na kole
ewolucji. Wysłannicy Światła ukierunkowują
ludzkość na coś nowego, powoli wszyscy zaczynamy odczuwać we
własnych żyłach skok w następny wymiar ... już kwantowy,
który do
tej pory ziemianom był znany jako teoria. Szykują się dla nas
rozległe perspektywy, nowy mit ... wielki cud życia wkracza coraz
mocniej w nasze wymiary... uruchamia proces osobistych przemian,
nowych motywacji, budzi głębszą świadomość. Wielu ludziom
"nasze
czasy" nadal nie jawią się z wielkim kosmicznym procesem, odrzucają
to nowe zjawisko, budują wielkie mury nawet przed Bogiem...
popatrzcie wokół siebie ... ileż
to
ludzi ciągle udowadnia ...
nie ma Boga! Każda jedna teoria aby tylko nie Bóg!
Wpatrzeni w niebo, szukają innych znaków wielkiego życia, oczekują
na UFO
i wypatrują żywych istot na innych planetach... a nie chcą
się identyfikować
z subtelnymi światami, zamrażają własną
świadomość, ściągają na siebie
świat cieni, nie wierzą w istnienie
Istot posiadających świetliste ciała. Jakiż to
będzie dla nich szok
kiedy i w ich życie wejdzie... CUD
? ... z początku mogą to być
sny... a może odblokowywanie się
symbolicznych znaczeń, zakodowane wskazówki
jaką masz wybrać drogę!
Jeśli jesteś otwarty
na PRAWDĘ
- przyszykuj się na
odbiór. Mówienie innym ludziom - bredzisz,
jesteś
głupi, idź do psychiatry
nic tu nie załatwi... to ty
człowieku jesteś zabłąkany,
przebudź
się - już czas, dojrzyj
WIELKIE PRAWDY!
Przywołuje cię blask gwiazd i utkane z promieni najczystszego
Światła Świetliste Istoty. Nadszedł czas na wielka przygodę, uformuj
się na nowo i płyń w inne galaktyki razem z Dziećmi Światła!
Jeśli się przed tym opierasz, jeśli jeszcze tego nie rozumiesz, to
chociaż
nie ograniczaj pola widzenie innym, twoje trójwymiarowe lustro
powoli się
rozpuszcza, może się zdarzyć, że i ty wpadniesz w te kwantowe sidła...tylko uważaj aby twoja ironia nie wzięła cię w swoje objęcia!
Wielkiego Bytu, uformuje cię na nowo; olśniony zdumiewającą
różnorodnością świetlistych form poczujesz Magię Jedynego Serca,
ukryty w płaszczu Światła zrozumiesz cel własnej podróży.
Czy będziesz wobec niego krytyczny...
czy raczej uświadomisz sobie proste wskazówki płynące z kosmosu?
Wiesława
Van. 17. Sep. 2008
MATKA BOSKA -
PIERWSZE "SPOTKANIE"
Pamiętam, że był luty, chyba 18 luty 2008 roku. Tego dnia było
zimno, a nawet mroźno. Wyszliśmy wieczorkiem na spacer - ja z
siostrą i naszym kolegę. Zawsze rozstawaliśmy
się w połowie drogi do
naszych domów. Oni stali i palili papierosy (niestety
nie każdy ma siłę by rzucić to od razu, bądź by nie próbować wcale).
Ja stałam i z jednej strony uczestnicząc
w rozmowie o wszystkim i o
niczym, spoglądałam co rusz w niebo. Gwiazdy wydawały
się wielkie
jak lampiony, a księżyc zupełnie jakby wylewał się z siebie.
Patrzyłam na ten księżyc, bo miałam wrażenie, że się zmienia. Jego
zarys był wciąż
niby ten sam, ale cały czas coraz szybciej pulsował,
a przez środek zaczęły rysować
się dziwne linie. Nie wiedziałam co
to ? Pomyślałam najpierw, że to wina mojej wady wzroku. Jednak nie
chciałam w to wierzyć, bo widziałam to zbyt wyraźnie. Księżyc stawał
się jakby wielowymiarowy. Zwróciłam na to również uwagę siostry i
kolegi, ale oni stwierdzili, że księżyc wygląda normalnie i nie
widzą żadnych zmian. Ja widziałam coraz wyraźniej.
Nie mogłam od
niego oderwać wzroku. Wtedy nie wiedziałam, że to jakiś
symbol. Mogę
jednak wskazać, że księżyc wyglądał dokładnie tak:
Wokół niego zaś jaśniała świetlista otoczka, a w środku przebijały
ciemniejsze
plamy, chyba kratery. Rozstałyśmy się z naszym kolegą i
wróciłyśmy do domu.
Po kąpieli zamknęłam się
w swoim pokoju i przy zgaszonym świetle spoglądałam
w księżyc. Było
dość wcześnie, ale powiedziałam w domu, że jestem zmęczona, stąd
nikt mi nie przeszkadzał. Uklęknęłam pod oknem i patrzyłam
podziwiając piękno księżyca. Nigdy wcześniej nie wydał mi się aż tak
interesujący. Trwało to około godziny. Po czym
z księżyca począł
rysować się kształt twarzy. Byłam zszokowana, przecierałam oczy,
myśląc, że za długo już patrzę i to jakieś złudzenie. Ale nie! Twarz
rysowała się niezwykle wyraźnie. Próbowałam to namalować, ale od
dziecka maluję słowami. Otoczka wokół księżyca rozwarstwiła się na
dwie części. Od góry nadal pozostała świetlista, zaś pod ta warstwą
pojawiła się warstwa niebieskawa. Twarz powoli zaczynała kogoś
przypominać. Pytałam Boga "Kto to?" zdziwiona i zaciekawiona. Nawet
nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły płynąć z mych oczu. Były to jednak
łzy radości. Me serce radowało się na ten przepiękny widok. Z pełni
księżyca wyłoniła się jej twarz. Jej blask i piękno, spojrzenie były
nie do opisania. Obraz jakby wibrował, zupełnie jakby powstał z
nikąd. Nie mogłam uwierzyć,
że to ją właśnie widzę. Tym bardziej, że
księżyc od dziecka nie kojarzył mi się z dobrą
stroną. Było to więc
zaprzeczeniem moich wewnętrznych myśli.
A jednak twarz Matki Boskiej spoglądała na mnie z góry uśmiechając
się serdecznie.
Głowa jej lekko owinięta niebieskawą chustą była ową niebieską
warstwą wokół księżyca,
a nad głową świetlista otoczka.
Zapytałam wtedy: "O co chodzi? Czy chcesz mi coś
powiedzieć".
Jej twarz zniknęła, a na tle księżyca, wciąż tak samo magicznego
pojawił
się inny obraz.
Na nim nakreślony śmieszny czerwony domek, w
oknie którego
stała kobieta o ciemnych włosach, a na dole dinozaur i
dzieci. Od razu przypomniałam
sobie, że miałam kiedyś w dzieciństwie
bajkę z taką okładką. Już dawno jej nie widziałam, bajka obecnie
jest mało popularna. Zresztą nim dowiedziałam się o co chodzi,
musiałam poszukać w pamięci co to za bajka. Teraz wiem "Nasza mama
czarodziejka".
Wtedy jednak, gdy widziałam ten obraz w księżycu nie pamiętałam co
to.
W życiu nie pamiętałam nawet o czym była ta bajka, wiedziałam
tylko, że taka była.
Po chwili znów pojawiła się jej twarz, a serce
moje poczuło po raz pierwszy to niesamowite uczucie matczynej
miłości, na które z utęsknieniem chyba czekało. Wtedy w środku
zrozumiałam, że ona jest dokładnie jak ta mama z bajki, że Matka
Boska zawsze znajdzie sposób by nam pomóc, że jeśli poprosimy ją o
pomoc, jak dzieci w bajce, zawsze ją otrzymamy.
Od tego czasu księżyc zawsze wyglądał już jak kwiat życia, a Matka
Boska towarzyszy mi nieprzerwanie, czasami dając wyraźny dowód
swojej obecności.
Ludzkie ciało jest uważane za
świątynię Boga;
lecz zanim Bóg tam zamieszka,
wrogowie muszą być wyrzuceni,
a przyjaciele przyjęci.
17. wrzesień 2008
GODAN
|