CUDA

NAWRÓCENIE ATEISTKI - SARKA

Zapraszam do przeczytania świadectwa nawrócenia młodej kobiety pochodzącej z Czech - Sarki, której historia jest niezbitym dowodem na Bożą miłość, że tak naprawdę to Bóg nas spotyka, odnajduje, kiedy tylko dajemy Mu na to szansę.

„Po naszym ślubie przeglądałam co goście napisali na plakacie metrowej wielkości, który wisiał na ścianie podczas wesela. Między innymi był tam obrazek ludzików pod mostem i napis: „Biblia nie tylko dla dzieci”- narysowany przez moją koleżankę. Przypomniało mi to pewne wydarzenie z mojej przeszłości, które z perspektywy czasu wydaje mi się coraz bardziej znaczące. Dwa lata temu, razem z kilkoma znajomymi siedziałam pod mostem w środkowej Portugalii. Wypożyczyliśmy dwa auta i jeździliśmy nimi wzdłuż i wszerz Portugalii, surfowaliśmy, piliśmy wino a wieczorem zatrzymywaliśmy się tam gdzie akurat dojechaliśmy. Tym razem rozłożyliśmy śpiwory pod kamiennym mostem, otworzyliśmy tanie wino z supermarketu i jak każdego dnia rozmawialiśmy do późnej nocy. Tematem tego wieczoru była religia. Ci, którzy tam byli ze mną, dobrze pamiętają moje stanowisko.

Moje antychrześcijańskie nastawienie, o ile pamiętam było aż irytujące. Wywiązała się burzliwa dyskusja a ja głosiłam rzeczy typu: „Biblia to tylko opowiastki spisane dla dzieci, chrześcijaństwo to podpora dla słabeuszy, dla głupich, łatwych do zmanipulowania ludzi” Czułam się wtedy Panią Świata, młoda, inteligentna, zdrowa, ze świetlaną przyszłością przed sobą, z trafnymi, niezachwialnymi argumentami. Rok później pojechałam do Brazylii i tam spotkałam Wojtka. Od początku wiedziałam, że jest wierzący i dziwiło mnie jak taki inteligentny i racjonalny chłopak może wierzyć takim nonsensom. A on nie tylko wierzył, w tym było coś więcej, on wiarą żył. Fascynowało mnie to i chciałam to zrozumieć.

Zaraz po powrocie z Brazylii kupiłam sobie Biblię. Nie chciałam jednak w niej szukać Boga, ale znaleźć jak największą liczbę błędów. I świetnie mi to wychodziło! Byłam z siebie dumna odkrywając to wielkie kłamstwo o Jezusie. Wypisywałam sobie różne niespójności i żądałam od Wojtka wyjaśnień. A on nie znał odpowiedzi na wszystko. Mówiłam sobie, że mogłabym go przekonać, żebyśmy razem zaczęli żyć pięknym ateistycznym życiem, pełnym dowiedzionych prawd (...) Ale on z jakiegoś powodu niezachwianie trwał na swoim. Postanowiłam skorzystać ze sprawdzonych źródeł informacji-internetu i miałam nadzieję, że tam znajdę argumenty przeciwko Jezusowi i Wojtkowi. Odkrywałam kolejne chrześcijańskie prawdy i dziwiłam się, że tylu znanych naukowców wdało się w to wciągnąć.

Najbardziej chyba interesowało mnie stworzenie świata. Zawsze wierzyłam w przypadek, ale nagle to przestawało mi to wystarczać. A po przeczytaniu myśli Einsteina: „Prawdopodobieństwo, że życie powstało przypadkiem jest porównywalne do tego, gdyby w wyniku wybuchu w drukarni miał powstać słownik obcego języka”, czułam że tracę grunt pod nogami. Przecież Bóg i nauka mają się wykluczać!!! Nastał wielki przełom. Perspektywa się odwróciła a wiara zaczęła jakby wypełniać brakujące miejsca w moim naukowo zdefiniowanym świecie. Później nawet odkryłam, że wiara jest podstawą fizyki, biologii i chemii i zaczęłam w końcu widzieć sens wszystkiego. Ale nie wyprzedzajmy .Nadszedł okres zamieszania, wątpliwości i tęsknoty za wiarą. Przyjaciele się ode mnie odwracali, śmiali się albo bali się, że zwariowałam. Ja też się tego bałam. Chciałam wierzyć w Boga ale nie mogłam. Chciałam pewnego ranka obudzić się i wierzyć. Tak się nie stało.

Postanowiłam modlić się o dar wiary do Boga, w którego nie wierzyłam. I nic. Potem po dniu spędzonym na nartach w Austrii, po kilkugodzinnym nocnym rozmyślaniu podjęłam decyzję, że będę wierzyć w Boga, że dam mu szansę. Była to racjonalna decyzja, podjęta na podstawie zebranych danych i tabelek do których wpisywałam argumenty za i przeciw chrześcijaństwu. Teraz, patrząc wstecz, widzę, że pomimo iż był to bardzo ważny krok na mojej drodze ku Bogu, miało to niewiele wspólnego z wiarą. Bo ona jest rzeczywiście darem od Boga. Upłynęło kilka miesięcy od mojego „racjonalnego nawrócenia”, kiedy w noc zesłania Ducha Świętego poszliśmy z polskimi przyjaciółmi na czuwanie i mszę świętą w Bielsku - Aleksandrowicach.

Tam pierwszy raz spotkałam się z Bogiem. Było to tak szokujące, że przez cały dzień nie mogłam mówić. Od tego momentu wierzę. Wierzę nieracjonalnie, bez namacalnych dowodów ale też bez wątpliwości. Wierzę w Boga, który posłał swojego syna Jezusa Chrystusa, żeby mnie zbawił. Wierzę w Boga, z którym mogę rozmawiać każdego dnia. Wierzę w Boga, który oczyszcza mnie od grzechów. Wierzę, że grzech istnieje. Wierzę w Boga, który czegoś ode mnie wymaga, który chce, żebym mu oddała swoje życie. Wierzę w życie wieczne. Wierzę w Boga, który jest nieskończenie dobry. Wierzę w Boga, który kocha każdego człowieka osobiście. Wierzę, że Bóg mnie kocha. Miesiąc przed ślubem , po prawie rocznym przygotowaniu przyjęłam Chrzest w Kościele Katolickim. Jestem na początku drogi. Czeka mnie rola lekarza, żony, matki i chrześcijanki. Ta droga może być ciężka, ale teraz znam jej cel i mam kogoś, kto idzie w tym samym kierunku i kto mnie poniesie, gdy nie będę mogła iść dalej.” Sarka

Źródło: LINK!