ZMIANY W DNA

AKTYWACJA 5-TEGO CIAŁA ŚWIETLISTEGO
(CZĘŚĆ 3)
LINK! DO CZĘŚCI 2

LINK! DO CZĘŚCI 4

Kontynuujemy dalszą podróż do domu. Za nami cztery poziomy aktywacji ciała świetlistego, jesteśmy u bram piątego. Ciało mentalne nadal poszukuje, ciągle nie dowierza w istnienie duszy.

Może dusza istnieje, a może nie?
Któż to naprawdę wie?

Tak czy owak, kiedy zaczyna się zwrot z całkowitego braku wiary w próbę uwierzenia w coś nowego, to już jest nie małym postępem. Ta mała próba wiary daje możliwość zanurzenia się w oceanie światła.

Rozpoczyna się proces w dwojaki sposób:
- fizycznie
- i w drodze intuicji.

Nagle wewnętrzne głębokie sny nabierają sensu. Ale noc szybko mija i inaczej wygląda dzień pełen bieganiny wśród różnych problemów i kontrowersyjnego spojrzenia świata na tematy duchowe. Budząca się duchowo osoba ciągle nie rozumie jak naprawdę wygląda jej nowe przebudzenie.

Dusza próbuje zamanifestować swoją obecność. Przyzwala na nową rzeczywistość. Czasami okazuje się, że sen przyniósł odległą wiedzę, zaczynamy ją analizować głosem intuicji.

Zaczynamy zauważać, że stajemy się osobą pełną współczucia, staramy się pomagać przyjaciołom i rodzinie, a przecież wcześniej nie było to w naszym zwyczaju. Na twarzy maluje się zdziwienie, bo wszystko wokół wydaje się inne, jakieś dziwne?

A to tylko ciało mentalne zaczyna dostrzegać duszę,
wychodzi na jej spotkanie twarzą w twarz.

Zauważasz, że ego i niższy umysł traci zdolność kontrolowania. Inteligentne ciało mentalne wie, że aby przetrwać ten kryzys należy szybko zmienić siebie i całe swoje dotychczasowe życie. Uwalnia się od starych wzorów, porzuca stare struktury i stare oprawy. W tym miejscu zaczyna budować nowe, oparte na duszy.

Pierwsze co zaczyna robić:
- modli się i medytuje,
- dużo czasu poświęca Bogu.

Tak jakoś to się dzieje, że osoba wspinająca się na ścieżce duchowej czuje wielką potrzebę bycia z Bogiem. Pomimo, że nadal czuje się uwięziona w swoim emocjonalnym dramacie, ma do czynienia z gniewem, lękiem i zazdrością zaczyna przypatrywać się życiu ludzi, którzy byli blisko Boga.

Czym wcześniej uwolnisz się od swojego emocjonalnego ładunku, tym szybciej usuniesz ze swojej drogi przeszkody. Nie będziesz trwonić energii na świat i szybko wcielisz się w inną skórę.

Nie łatwo przerobić tę kwestię. Żyjemy w świecie materialnym, mocno konsumpcyjnym, pogoń za dobrami i zazdrość łatwo wytrącają nas z równowagi. Nie łatwo żyć w osamotnieniu, które na tym poziomie aktywacji zaczynamy doświadczać bardzo wyraźnie.

W życiu następuje przełom, nowe wyzwania, inny punkt widzenia, czasami jakże różny od tego wcześniejszego. Ciągle szukasz na zewnątrz swojego "ja", chcesz być szczęśliwy, a wszystko co zaczyna jawić się w twoim sercu to rozpoznanie, że trawi cię dziwna samotność. Stare przekonania przestają ci służyć, nowe jeszcze nie znalazły twojego przekonania. Zdarzają się dni spontanicznych i niezaplanowanych działań, których sam pojąć nie możesz. I są dni, które cię przytłaczają, uświadamiasz sobie swoje czułe miejsca. Odkrywasz, że zaczynasz wypowiadać prawdy leżące głęboko w twoim sercu, o których nigdy nie śmiałbyś wcześniej wspomnieć.

Droga do oświecenia nie jest łatwa i beztroska, na twoją głowę spada zbyt wiele. Szarpiesz się i czujesz to przeciążenie, zbyt wiele oczekujesz trzymając się kurczowo świata zewnętrznego. Na tym poziomie musisz sobie uzmysłowić, że klucz do rogu obfitości znajduje się gdzie indziej.

Oświecenie - spirytualna życiowa podróż, jakże niełatwa, ileż musisz włożyć własnego wysiłku. Kiedy płyniesz we właściwym kierunku proces jest wyczerpujący, ale przynosi też dużo radości i daje wielką nadzieję zamanifestowania się w doskonałej harmonii.

Budząca się dusza czuje potrzebę modlitwy i medytacji. Człowiek zaczyna myśleć, że skoro spędzi wiele godzin na tym nowym zajęciu szybciej znajdzie własną duszę i Boga. Błądzi w labiryncie różnych duchowych ćwiczeń, medytacji, skupia się na wszystkich nowych informacjach, ale ciągle szuka odpowiedzi w świecie na zewnątrz.

A kiełkujące nasionko potrzebuje spokoju i ciemności.

Kiedy nastanie jego dzień samo przedrze się do słońca, odnajdzie światło. Każdy z nas ma zapisany swój kod genetyczny. Musimy się uczyć od roślin, zwierząt i pór roku. Każdą osobę można przyrównać do śpiącego ziarna. Zamknięte w sobie czeka na swój czas, aby rolnik wrzucił go do dobrej gleby. Wtedy wyrasta szybko i daje wspaniałe plony.

Kiedy uporządkujesz własne życie dasz również i swojemu zarodkowi światła szansę na rozbudzenie. Rolnikiem jesteś ty, a teraz pomyśl jaką posiadasz ziemię: płodną czy jałową? Nie pomogą długie modlitwy i godzinne medytacje skoro gleba nadal jest jałowa. Sami hamujemy instynktowny zapłon.

Kiełkowanie ziarna budzi świadomość przy udziale światła. Musimy też zrozumieć jaką ziemią jest nasze ciało. Ważne jest:
- Jakim pokarmem karmimy własny umysł?
- Jakie zasiewamy zamiary?
- Jaką uwalniamy z siebie energię życia?
- Jakie posiadamy cnoty?
- Jaka jest nasza gotowość na przyjęcie wyższych promieni światła?

Musimy też wiedzieć, że w każdym z nas drzemie odmienne ziarno. Jedno jest potężne niczym groch, a inne maleńkie jak ziarenko gorczycy. Wcale to nie znaczy, że twoje musi być gorsze, bo jest maleńkie. Z maleńkich ziarenek wyrastają potężne drzewa.

Każdy człowiek ma swoje przeznaczenie
i każdy musi iść swoją drogą.

Bądźmy jednak wszyscy dobrymi siewcami.
- Dajmy własnemu ziarnu właściwą mu naturę, ciepło i światło.
- Stwórzmy we własnym ciele płodniejszy grunt.
- Wyrwijmy wszystkie chwasty.

Niech nasza roślinka rośnie w spokoju. Zraszana kroplami modlitwy, medytacji, kontemplacji i miłością naszego serca, będzie się umacniać w doskonałości.

"... Słuchajcie: Oto wyszedł siewca siać. A gdy siał, jedno  padło na drogę; i przyleciały ptaki i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i, nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. I dodał: <<Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha>>..." (Mk 43-9)

Twoje ziarno głęboko ukryte w tobie potrzebuje nie tylko dobrej gleby, ale również dobrego pożywienia. Jeśli chcesz go dobrze wypielęgnować pomyśl czym go karmisz. Łatwo sam zauważysz, że tylko podcinasz mu korzenie. Człowiek, który znajduje się na piątym poziomie aktywacji nagle odkrywa, nie chce więcej mięsa, zmienia się całkowicie jego menu. Szuka prostych potraw.

Roślina zaczyna wzbijać się do światła i znowu natrafia na nowe niespodzianki. Zbyt ostro piecze słońce, albo niespodziewanie o tej porze roku pada śnieg. Budząca się dusza spotyka te same przeszkody, niestabilny jeszcze człowiek skazuje ją na swoje emocjonalne huśtawki, zapatrzony w siebie... o niej zapomina, szarga nim gniew, wzburzenie, kłamstwo, nienawiść, podąża nadmiernie za impulsami ziemskiego życia realizując swoje egoistyczne projekty.

W tym czasie człowiek staje się dziwnie nadgorliwy
a ta sytuacja wywołuje konflikt między ciałem i duszą.

Dusza nagle przebudzona próbuje zdominować ego, zaczyna żyć aktywnym duchowym życiem, ale nie jest jeszcze w pełni świadoma, nie potrafi znaleźć się w wyższych wymiarach. Testuje wszystkie możliwe opcje.

Co się wtedy dzieje?

Rozpoczyna kontrolę ciała mentalnego. Pragnie za wszelką cenę być wielowymiarowa. Wyłapuje to ego i wbija ją w dumę. Popycha do działania ziemskiego w szukaniu sukcesu na polu duchowym, podaje do ręki wielkie złudzenia... wszystko umiesz, wszystko uczynisz, raduj się i tańcz w blasku własnej jutrzenki...

Pamiętaj jest to wielka gra zdesperowanego ego. Niech ci się nie wydaje, że jeśli przebudziłeś duszę to już nie zabłądzisz. To jeszcze dużo za wcześnie na świętowanie. Dopiero teraz czeka cię solidna praca.

Bądź skromnością i znajdź zajęcie odpowiadające tobie. Świadomie i uczciwie wejdź na drogę zaufania i przedstaw gotowość bezinteresownego służenia innym. To jest wielki twój test płynący prosto z nieba. Każdy krok jaki teraz stawiasz jest dla ciebie wielkim wyzwaniem. Możesz w tej chwili albo dużo zyskać, albo dużo stracić.

Rzetelnie zadaj sobie pytanie:
- Kim ja naprawdę jestem?

W spokoju ducha przemyśl własne działania, aby samemu nie wyrządzić sobie krzywdy.

Zdaj sobie jasno sprawę:
- czy jesteś naprawdę na właściwej drodze?
- czy jesteś tylko duchowym kuglarzem szukającym oklasków, sławy i pieniędzy?


Kiedy dusza chwyta w ręce odpowiednie warunki i czyni ciało mentalne gotowym zbliża się czas do przywitania wielkiej rzeczywistości.

Ale ciągle zastanawia się:
- Kim ja właściwie jestem?
- Jakie naprawdę są moje wierzenia?
- Jak wygląda Prawda?

Wiara i uczucia coraz mocniej zaciskają się... potrzebna jest jeszcze siła, aby zrealizować własny cel. Następuje nowe odrodzenie, dusza już wie, że jest gotowa do wejścia w szósty poziom.

cdn...

Vancouver
21 April 2008

WIESŁAWA


Kitaro, Heaven and Earth
 
 
Ash Ra Tempel: Suche And Liebe
 

 
Enya - May it be