Kontynuujemy dalszą podróż do domu.
Za nami cztery poziomy aktywacji ciała świetlistego, jesteśmy u
bram piątego.
Ciało mentalne nadal poszukuje, ciągle nie dowierza w istnienie
duszy.
Może dusza
istnieje, a może nie?
Któż to naprawdę wie?
Tak czy owak, kiedy zaczyna się zwrot z całkowitego braku wiary
w próbę uwierzenia w coś nowego, to już jest nie małym postępem.
Ta mała próba wiary daje możliwość zanurzenia się w oceanie
światła.
Rozpoczyna się proces w dwojaki sposób:
- fizycznie
- i w drodze intuicji.
Nagle wewnętrzne głębokie sny nabierają sensu. Ale noc szybko
mija i inaczej wygląda dzień pełen bieganiny wśród różnych
problemów i kontrowersyjnego spojrzenia świata na tematy
duchowe. Budząca się duchowo osoba ciągle nie rozumie jak
naprawdę wygląda jej nowe przebudzenie.
Dusza próbuje zamanifestować swoją obecność. Przyzwala na nową
rzeczywistość. Czasami okazuje się, że sen przyniósł odległą
wiedzę, zaczynamy ją analizować głosem intuicji.
Zaczynamy zauważać, że stajemy się osobą pełną współczucia,
staramy się pomagać przyjaciołom i rodzinie, a przecież wcześniej nie
było to w naszym zwyczaju. Na twarzy maluje się zdziwienie, bo
wszystko wokół wydaje się inne, jakieś dziwne?
A to tylko ciało mentalne
zaczyna dostrzegać duszę,
wychodzi na jej spotkanie twarzą w twarz.
Zauważasz, że ego i niższy umysł traci zdolność kontrolowania.
Inteligentne ciało mentalne wie, że aby przetrwać ten kryzys
należy szybko zmienić siebie i całe swoje dotychczasowe życie.
Uwalnia się od starych wzorów, porzuca stare struktury i stare
oprawy. W tym miejscu zaczyna budować nowe, oparte na duszy.
Pierwsze co zaczyna robić:
- modli się i medytuje,
- dużo czasu poświęca Bogu.
Tak jakoś to się dzieje, że osoba wspinająca się na ścieżce
duchowej czuje wielką potrzebę bycia z Bogiem. Pomimo, że nadal
czuje się uwięziona w swoim emocjonalnym dramacie, ma
do czynienia z gniewem, lękiem i zazdrością zaczyna przypatrywać
się życiu ludzi, którzy byli blisko Boga.
Czym wcześniej uwolnisz się od swojego emocjonalnego ładunku, tym
szybciej usuniesz ze swojej drogi przeszkody. Nie będziesz
trwonić energii na świat i szybko wcielisz się w inną skórę.
Nie łatwo przerobić tę kwestię. Żyjemy w świecie materialnym,
mocno konsumpcyjnym, pogoń za dobrami i zazdrość łatwo wytrącają
nas z równowagi. Nie łatwo żyć w osamotnieniu, które na tym
poziomie aktywacji zaczynamy doświadczać bardzo wyraźnie.
W życiu następuje przełom, nowe wyzwania, inny punkt widzenia,
czasami jakże różny od tego wcześniejszego. Ciągle szukasz na
zewnątrz swojego "ja", chcesz być szczęśliwy, a wszystko co
zaczyna jawić się w twoim sercu to rozpoznanie, że trawi cię
dziwna samotność. Stare przekonania przestają ci służyć, nowe
jeszcze nie znalazły twojego przekonania. Zdarzają się dni
spontanicznych i niezaplanowanych działań, których sam pojąć nie
możesz. I są dni, które cię przytłaczają, uświadamiasz sobie
swoje czułe miejsca. Odkrywasz, że zaczynasz wypowiadać prawdy
leżące głęboko w twoim sercu, o których nigdy nie śmiałbyś
wcześniej wspomnieć.
Droga do oświecenia nie jest łatwa i beztroska, na twoją
głowę spada zbyt wiele. Szarpiesz się i czujesz to
przeciążenie, zbyt wiele oczekujesz trzymając się kurczowo
świata zewnętrznego. Na tym poziomie musisz sobie
uzmysłowić,
że klucz do rogu obfitości
znajduje się gdzie indziej.
Oświecenie - spirytualna życiowa
podróż, jakże niełatwa, ileż musisz włożyć własnego wysiłku.
Kiedy płyniesz we właściwym kierunku proces jest wyczerpujący,
ale przynosi też dużo radości i daje wielką nadzieję
zamanifestowania się w doskonałej harmonii.
Budząca się dusza czuje potrzebę modlitwy i medytacji. Człowiek
zaczyna myśleć, że skoro spędzi wiele godzin na tym nowym
zajęciu szybciej znajdzie własną duszę i Boga. Błądzi w
labiryncie różnych duchowych ćwiczeń, medytacji, skupia się na
wszystkich nowych informacjach, ale ciągle szuka odpowiedzi w
świecie na zewnątrz.
A kiełkujące nasionko potrzebuje
spokoju i ciemności.
Kiedy nastanie jego dzień samo przedrze się do słońca, odnajdzie
światło. Każdy z nas ma zapisany swój kod genetyczny. Musimy się
uczyć od roślin, zwierząt i pór roku. Każdą osobę można
przyrównać do śpiącego ziarna. Zamknięte w sobie czeka na swój
czas, aby rolnik wrzucił go do dobrej gleby. Wtedy wyrasta szybko
i daje wspaniałe plony.
Kiedy uporządkujesz własne życie dasz również i swojemu
zarodkowi światła szansę na rozbudzenie. Rolnikiem jesteś ty, a
teraz pomyśl jaką posiadasz ziemię: płodną czy jałową? Nie
pomogą długie modlitwy i godzinne medytacje skoro gleba nadal
jest jałowa. Sami hamujemy instynktowny zapłon.
Kiełkowanie ziarna budzi świadomość przy udziale światła.
Musimy też zrozumieć jaką ziemią jest nasze ciało.
Ważne jest:
- Jakim pokarmem karmimy własny umysł?
- Jakie zasiewamy zamiary?
- Jaką uwalniamy z siebie energię życia?
- Jakie posiadamy cnoty?
- Jaka jest nasza gotowość na przyjęcie wyższych promieni
światła?
Musimy też wiedzieć, że w każdym z nas drzemie odmienne ziarno.
Jedno jest potężne niczym groch, a inne maleńkie jak ziarenko
gorczycy. Wcale to nie znaczy, że twoje musi być gorsze, bo jest
maleńkie.
Z maleńkich ziarenek wyrastają potężne drzewa.
Każdy człowiek ma swoje
przeznaczenie
i każdy musi iść swoją drogą.
Bądźmy jednak wszyscy dobrymi siewcami.
- Dajmy własnemu ziarnu właściwą mu naturę, ciepło i światło.
- Stwórzmy we własnym ciele płodniejszy grunt.
- Wyrwijmy wszystkie chwasty.
Niech nasza roślinka rośnie w spokoju. Zraszana kroplami
modlitwy, medytacji, kontemplacji i miłością naszego serca, będzie się umacniać w doskonałości.
"... Słuchajcie: Oto wyszedł
siewca siać.
A gdy siał, jedno padło na drogę;
i przyleciały ptaki i wydziobały je.
Inne padło na miejsce skaliste,
gdzie nie miało wiele ziemi
i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie
słońca przypaliło się i,
nie mając korzenia, uschło.
Inne znów padło między ciernie,
a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu.
Inne w końcu padły na ziemię żyzną,
wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny,
sześćdziesięciokrotny i stokrotny.
I dodał: <<Kto ma uszy ku słuchaniu,
niechaj słucha>>..."
(Mk 43-9)
Twoje ziarno głęboko ukryte w tobie potrzebuje nie tylko dobrej
gleby, ale również dobrego pożywienia. Jeśli chcesz go dobrze
wypielęgnować pomyśl czym go karmisz. Łatwo sam zauważysz, że
tylko podcinasz mu korzenie. Człowiek, który znajduje się na
piątym poziomie aktywacji nagle odkrywa, nie chce więcej mięsa,
zmienia się całkowicie jego menu.
Szuka prostych potraw.
Roślina zaczyna wzbijać się do światła i znowu natrafia na nowe
niespodzianki. Zbyt ostro piecze słońce, albo niespodziewanie o
tej porze roku pada śnieg. Budząca się dusza spotyka te same
przeszkody, niestabilny jeszcze człowiek skazuje ją na swoje
emocjonalne huśtawki, zapatrzony w siebie... o niej zapomina,
szarga nim gniew, wzburzenie, kłamstwo, nienawiść, podąża
nadmiernie za impulsami ziemskiego życia realizując swoje
egoistyczne projekty.
W tym czasie człowiek staje się
dziwnie nadgorliwy
a ta sytuacja wywołuje konflikt między ciałem i duszą.
Dusza nagle przebudzona próbuje zdominować ego,
zaczyna żyć aktywnym duchowym życiem, ale nie jest jeszcze w
pełni świadoma, nie potrafi znaleźć się w wyższych wymiarach.
Testuje wszystkie możliwe opcje.
Co się wtedy dzieje?
Rozpoczyna kontrolę ciała mentalnego. Pragnie za wszelką cenę
być wielowymiarowa. Wyłapuje to ego i wbija ją w dumę. Popycha
do działania ziemskiego w szukaniu sukcesu na polu duchowym,
podaje do ręki wielkie złudzenia... wszystko umiesz, wszystko
uczynisz, raduj się i tańcz w blasku własnej jutrzenki...
Pamiętaj jest to wielka gra zdesperowanego ego.
Niech ci się nie wydaje, że jeśli przebudziłeś duszę to już
nie zabłądzisz.
To jeszcze dużo za wcześnie na świętowanie.
Dopiero teraz czeka cię solidna praca.
Bądź skromnością i znajdź zajęcie odpowiadające tobie. Świadomie
i uczciwie wejdź na drogę zaufania i przedstaw gotowość
bezinteresownego służenia innym. To jest wielki twój test
płynący prosto z nieba. Każdy krok jaki teraz stawiasz jest dla
ciebie wielkim wyzwaniem. Możesz w tej chwili albo dużo zyskać,
albo dużo stracić.
Rzetelnie zadaj sobie pytanie: - Kim ja
naprawdę jestem?
W spokoju ducha przemyśl własne działania,
aby samemu nie wyrządzić sobie krzywdy.
Zdaj sobie jasno sprawę: - czy jesteś
naprawdę na właściwej drodze?
- czy jesteś tylko duchowym kuglarzem
szukającym oklasków, sławy i pieniędzy?
Kiedy dusza chwyta w ręce odpowiednie
warunki i czyni ciało mentalne gotowym zbliża się czas do przywitania wielkiej
rzeczywistości.
Ale ciągle zastanawia się: - Kim ja właściwie jestem?
- Jakie naprawdę są moje wierzenia?
- Jak wygląda Prawda?
Wiara i uczucia coraz mocniej zaciskają się...
potrzebna jest jeszcze siła, aby zrealizować własny cel.
Następuje nowe odrodzenie, dusza już wie, że jest gotowa do
wejścia w szósty poziom.