WIERSZE I OBRAZY

WIERSZE WIESŁAWY
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

LINK! DO CZĘŚCI 3

APEL



..do świata żywych,
szukam
dzieci świateł,
gdzieś się zawieruszyły.

Biegam już całe lata,
zebrać nie mogę,
czasami
na kogoś trafię.

Przytulam
swojego brata,
bratnią duszę,
iskierkę Boga.

Ogrzewam
światłem swoim,
zrywam z oczu
zasłony.

Niekiedy,
...nie tak rzadko...
w drodze mojej
napotykam
...grabarzy...

mówią o słońcu
a po ciemnicy łażą.
Łza się kręci w oku,
siebie poznać nie może,
innym plącze drogi.

Mój Ojcze
rzuć więcej światła
na tych, co się tak
pogubili.

Vancouver
13 Jan. 2006

BÓG



To krótkie słowo
a wyryte
zostało
w moim sercu na trwałe.

Jeszcze wczoraj
nic o Nim nie wiedziałam
dzisiaj - ten pusty rozdział
już wypełniłam.

Droga niełatwa
poprzecinana
zwątpieniem
zadumą i lękiem.

I ta wielka niewiedza
i to cierpienie
które poprzedza
zmartwychwstanie.

A była i noc piękna -
zwiastun
nowego czasu i udręka
poznania
potężnej prawdy
ukrytej głęboko
w sercu.

Ile to czasu potrzeba
by dostrzec
proste zjawiska
oczy otworzyć ?

Właśnie te oczy
rujnują wszystko
wpatrzone w Ziemię
i w jej dziwolągi
prawdy poznać nie dają
są zatraceniem
ludzkiego bycia.

Krótkie słowo
a taka potęga
ukryta w serca komnatę
obnaża tajemnicę
i tą wielką zagadkę
skąd się bierze twoje istnienie.

Tylko Bóg -
wyzwala ze świata nicości
dzięki Niemu przekroczysz ten próg
co prowadzi do wieczności.

Vancouver
23 April 2006

DZIKI KWIATEK

Żyłam na wielkiej łące
jako dziki polny kwiat,
słonko mnie pieściło
a ja przebijałam się w gąszczu traw
z wielką siłą... do niego.

O łąki zielone, kwiatami ozdobione,
daliście mi głębokie milczące schronienie
i tkwię tu wśród was
wtulona w ramiona ciemności...
bom za mała bym mogła
oderwać się od tej doliny.

Ale ja ciągle patrzyłam
w górę, w promieniach
złocistego słońca listki grzałam,
bez słowa skargi, kiedy deszczyk rosił
i zagłuszały dzikie chwasty.

Tuliłam się do ziemi,
kiedy dumna polna lilia
obrzucała mnie ironicznym
spojrzeniem, mówiła:
któż ty jesteś...?

Potrząsał mną wietrzyk,
oset ranił...
i deptał dziki zwierz.

Dzika róża wbijała swe kolce
w delikatne moje płatki.
Roniłam cicho łezki,
... bo kwiatowa dusza pragnęła
głębokiego i pięknego uczucia.

Dni upływały,
przeszła wiosna...
przeszło lato...

I nagle jak w przypływie
wielkiej nawałnicy,
dziób wielkiego ptaka
mnie dotknął i porwał do góry.

Wzbił się do nieba wysokiego,
oślepił mnie blask słońca potężnego
... którego tak dotkliwie
zawsze pragnęłam.

Dechu mi brakło,
zwątpiłam w dalsze istnienie,
to był dla mnie koniec...
wtórował mi tylko szum wiatru.

Nie było już mojej łąki
i dumnej lilii... i kolczastej róży.
Tylko ten straszliwy wielki ptak,
skrzecząc okropnym głosem
pchał mnie ciągle do góry.

Ostatkiem własnych sił
wyrwałam się z jego objęć,
runęłam na twardą skałę...
nad swoim losem głośno zawodząc.

Zamknęły się moje drogi,
które i tak nigdy nie były
hojnie otworzone.

Zadrżała moja dusza,
żar wielki od kamienia palił
a ten sam blask słońca,
co go tak mocno pragnęłam
trawił okrutnym ogniem...
coraz bardziej słabłam.

Już nie wiem jak to się stało...?
Jakaś nowa nadzieja mnie porwała.
Poczułam łagodny dotyk i czyjeś słowa...
Skąd się tu wzięłaś...?

Ty rzadki i wspaniały kwiecie
Ty co koisz i leczysz,
otulasz wszystkie rany.
Ty tutaj...?
A my cię wszyscy szukamy!

I delikatnie tuląc
w swych dłoniach
Posadził w ciszy jabłoni.

O mój wybawicielu
o sercu pełnym miłości,
przywróciłeś mi radość,
już nie ma we mnie żałości!

Ręce ogrodnika mego
wyrwały mnie od śmierci,
ugasiły moje pragnienie.

Rozejrzałam się oszołomiona,
Jakże różne to miejsce
... od utraconej łąki.
Piękna róża rozlewa
nektarowy zapach,
ooo... i lilia mi się kłania...?

Zgubiłam wszystko...
nie ujrzę już mojej doliny,
ale zostałam wywyższona
i mam w sobie skarb niezgłębiony.

Już nigdy nie pójdę w inne strony,
nie jestem zgubiona,
wyrwana ze szponów śmierci
i ukryta w ogrodzie płodności.

Vancouver
June 2006



ABBA - OJCZE!


powiedz... kim jestem?
Rozwiń jeszcze jeden
różyczki płatek.
Pozwól zajrzeć
w sam jej środek.

Tyle sprzecznych
głosów szepcze do mnie.
Zakłóca słowa Twoje
piękne... ta gromada
mędrców tego świata.

A przecież serce małe
już poznało prawdę.
Odkryłeś lico świetliste,
pokazałeś swoją mękę...
i te słowa czyste
przeniknęły duszę.

Dźwięk srebrzysty
niczym gołąb
frunął w moją stronę.
Szeptem
- kryształowym głosem
odpowiedziałeś
na głośne wołanie.

Jestem... Rabbi...
opowiem ci wszystkie
o mnie prawdy.
I umieszczę twoje
imię w pąku róży.
Kiedy wykwitnie
rozpoznasz
sama siebie.

Vancouver
13 Aug. 2006

A CO NA TO BÓG?



Myślisz,
żeś piękna
... i świat cię będzie
nosił na rękach

... no może świat... ?
Na pewno nie Bóg...
bo Jego oczy wpatrzone
w serca... które cierpią.

Trwa przy nich
w dzień i w noc,
tuli do serca swojego.
Jego Miłość - bez granic

otwiera dla tych nieszczęsnych,
mniej doskonałych,
najcięższe bramy.

Usłucha ich głosu,
żalu i skargi...
Bóg tylko w imieniu
takich... kruszy swe serce
i wybaczy
dumnej piękności.

Vancouver
7 Oct. 2006



A SZKODA...



Jednak się trwożę
... ale o serce twoje
bo niby piękne
i pełne miłości
... i żaden smutek
w nim nie gości...

a tam ciągle pączek
niedojrzały
i ciężko się
domyśleć barwy.

Za oknem już październik,
dni skrócone,
rosi zimny deszczyk...

szkoda będzie,
wielka szkoda
jak ten kwiatek
światła
nie obejrzy...

Vancouver
18 Oct. 2006


NATURA CZŁOWIEKA

Raj na górze...
i czeluść na dole...
a w pośrodku jest człowiek,
którą drogę wybierze, tam dotrze.

Czy się wybije
i wzleci ponad siebie,
przyprawi sobie skrzydła
jak, nieusidlony ptak,
co z gniazda próbuje wzlecieć
... i chociaż o ziemię się rozbija,
to jednak przychodzi
ta wielka chwila...
śmiga między chmurami
... tańczy z promieniami
złotego słońca.

A są i tacy
co wolą po ziemi pełzać
... jak żmije.
Chowają się w ciemnicy,
swoimi językami miotają wokoło
... aby ukąsić
... aby pokrzyżować drogi,
jeszcze innego.
Przeszkodzić w jego celu...
zepchnąć
z właściwego szlaku,
który wiedzie
do pięknego zamku.

Życie w jaskini
z dala od światła
czyni zmysły tępe.
Nie pozwoli
rozpoznać,
gdzie mieszka
wielka prawda.

Ale kiedy człowiek
otwiera swój kwiat,
ten najpiękniejszy
... własne serce...
w jego umysł wnika
czysty promień,
oświetla jego ducha.
Już nie zabłądzi
dojdzie
do swojego Źródła.

Vancouver
13. Nov. 2006

CHABER... czy DEREŃ...

taniec... czy zjednoczenie.
Ręce wyciągnięte, gdzie światła tunel.
Już nie wiesz... czy to północ czy południe?

Każdego dnia... powoli
widzisz coraz jaśniej...
chociaż jeszcze są dni,
w których ogarnia cię
przerażająca pustka
... to tylko zderzenie... ze złem...

Poświęcenie życia
i ziemskie pragnące zmysły.
W twoich rękach - misja,
czujesz... jesteś narzędziem...
Krok po kroku odrywa
cię od świata dziwna siła... w księżycowym
blasku migocze gwiazda twoja.

I to szczere uczucie
co wyrywa się z serca,
to są nowe fale
Miłości Boga.
Przenikają na zmianę... piękne
i straszne przypływy.
Twój duch jeszcze nie pojmuje,
ciągle się burzy.

Rozrywa źródeł bramy
tajemnicza energia...
magiczna woda... złoty
ogień rozpala
już świecę... to ostatnia.

I bije serce... nie to ból...
już sam nie wiesz?
To tylko harmonia gwiezdna,
twoja gotowość,
wychodzisz
poza swoje ograniczenia.

Płyń jak woda...
pozwól własnym snom
otworzyć bramę serca.
Raduj się z nim,
pokonaj ból.

Pokaż wszystkim radości poziom
który właśnie... przekraczasz...
otwiera się miłości brama
... i nowe życie.

Doświadczysz
nowych cnót...
i użyjesz nowych darów
ale pamiętaj...
na twojej drodze
pojawią się... cierpienia
i smutek tych
spragnionych, zagubionych,
do których przyszyłeś.

Powstań w pełni mocy,
jesteś jednym z tych,
których zwą... "Dziećmi Mądrości".
Boski pomocnik - Jego Magiczna Ręka.

Bóg postawił cię na straży
w głębi ziemskiego oceanu,
wkłada do twej ręki piękne dary,
kąpie we własnym ogniu.

Zahartuje do końca,
przygotuje do ostatniej
inicjacji.
Zamiast stawiać opór,
płyń spokojnie.
Już nie możesz się cofnąć
... jesteś tylko narzędziem...

Uchwycił cię w ręce swoje.
Przez twoje wrota
coraz mocniej
płynie - magma ze złota...

------------------------------
Michałowi -
Aby już nie podziwiał
tych "wielkich tego świata"
I aby zawsze pozostał
taki mały i cichy.

------------------------------

Vancouver
14. Nov. 2006

trochę wiosny - jesienią...

KOLOR MIŁOŚCI

... a miłość Boga
jest różowa...

Promień słońca
w objęciu z poranną mgłą
nad czystym leśnym źródłem
budzi małe kwiatuszki. Wiosna.

Białe zawilce,
niebieskie przylaszczki,
otula cię wspaniały zapach,
przenika mocno twoje zmysły.
Czujesz głęboko w nozdrzach
ten wczesny, kwietniowy poranek.

Śpiewa gdzieś ptaszyna
i wtóruje mu źródlana woda,
jakże tu błogo...
czyjś delikatny oddech
i gorące spojrzenie.
Niespokojnie,
rozglądasz się wokół,
gdzie ten śpiewak,
czyje to oczy... cię śledzą?

Daremnie szukasz,
tylko wietrzyk rusza
gałązkami wiosennych bazi
śmiejących się do słońca.

I serce się raduje
otwiera nowe poziomy
nieziemskiej radości.
Chcesz ten wietrzyk dotknąć
... trud daremny,
umyka pod palcami.
I jeszcze mocniej rozbudza
pragnienia, rozpala nowe
namiętności w kolorze
... różowym,
Boskiej
Wiecznej Miłości.

Vancouver
16 Nov. 2006

OTWÓRZ TĄ FURTĘ

Zapala grudzień
na choince lampki
i już się palą też, wszystkie
kolorowe świeczki

na życia świeczniku.
Płomień ci to wielki
zakotwiczony w złotym słońcu,
błyszczy barwą deszczowej tęczy.

A twój kolor
jest... niebieski.
Głębia morskich fal
... piękny... królewski...

Wiedzie ciebie w świat
innego wymiaru.
Odkryj te drugie wrota
ukryte w twoim sercu.

Schowane głęboko w tobie
dają ci siłę piękna.
własnego pochodzenia.

Jednym pomostem
połącz ciało i ducha.
Odpłyń ku gwiazdom
w kierunku południa.

Otwórz się na hojne dary
... to twoja nagroda
w ręku mistycznej siły
... i wielka Boża wiedza

jest twoim drogowskazem.
Tam skieruj swoje kroki.
Stań się wysłannikiem
sześcioramiennej gwiazdy.

Impuls twojej fali
w potężnym oceanie życia,
śmiało przekrocz
te wody... w rytmie walca.

Nieopisana radość...
a ta wzniesie wysoko ducha,
kiedy rozpoznasz
swojego ogrodnika.

Przemówi do ciebie
cicha doskonałość.
Zapali iskrą ognia
gorącą namiętność.

Grudzień, lampki,
choinki, świetlista radość
z tańcem i dźwięcznym śpiewem
na ustach... a w sercu miłość.

Jeszcze jedne wrota
na mnie czekają.
Otworzę je do końca.
Wpuszczę tą magnetyczną

moc, usunę zwątpienia
i bez lęku... połączę
moją istotę w jedność
... z Magicznym Światłem.

Kajdany zerwane,
oddycham
Wielki Boże
Twoim Sercem.

Vancouver
23 Nov. 2006

MOJA TARCZA

Jezu
nie szukam już
odpowiedzi
ni w książkach
ni u ludzi
... znajduję
słowa mądrości
za zasłoną
oczu moich
nie są one
już przykryte
mrokiem

... tam lśni
piękne słońce
niczym fajerwerki...
jarzy się tysiącem
gwiazdek pięknych
... żywe to ognie
tęczowe mandale

... i widzę
w nich Twoją twarz
... jaśniejącą
i oczy... miłujące
wpatrzone
we mnie...
Jezu one dają
odpowiedź
na wszystkie
pytania moje
chociaż
milczą usta Twoje

... a jednak słyszę
Twój głos
w moim sercu
czysty ton, kryształowy
płyną słowa miłości...
Twój oddech otula
moje ciało wątłe
jakże błogo...
radość, spokój
i to wielkie milczenie
... nie lękam się
więcej ciemności
bo Ty jesteś
Światłem we mnie.

Vancouver
28 Nov. 2006

JUŻ WIEM... DOLECĘ

Gołąbku mój
moja skrzydła
już... dobrze dostrój,
wzbij mnie do słońca.

Moje nogi stąpają jeszcze
po grudzie ciemniej
... na tym ziemskim padole
ale oczy moje w chwili jednej

dojrzały wielką tajemnicę...
moje życie nadal tutaj
ale ja już odwróciłam, życia zwrotnicę
w drugą stronę, gdzie mocniej

świeci gwiazda moja,
błyszczy figlarnie,
pokazuje na skrawek nieba
rzuca mi do ręki... promienie

... woła... słyszę coraz głośniej,
już wiem... nie pobłądzę
i gołąbek radosny
zniża nade mną

coraz bardziej
swoje loty... zaraz mnie dotknie.
Odbiję się od ziemi
poszybuję, gdzie gwiazdy złote.

Dla Ammy
...na nową drogę życia...


Vancouver
29 Nov. 2006

WIESLAWA