Nadchodzą święta, to dla większości ludzi radosne wydarzenie.
Zmienia się nasze środowisko, mieszkania, wszystko utopione jest
w falach światła. Kiedy na niebie zapala się pierwsza gwiazdka
zasiadamy do stołu z uśmiechem na twarzy i radością w sercu ......
ale czy wszyscy?
Gdzieś tam w kątku słychać ciche łkanie, ponieważ przy tym stole
brak naszych ukochanych, jeszcze rok temu byli razem z nami,
kupowaliśmy dla nich prezenty a w tym roku krzesło jest puste.
Najbardziej tragiczne kiedy umierają nasze dzieci, na całym
świecie umiera ich zbyt dużo.
Jeszcze kilka miesięcy temu była z nami Marysia, tak mocno
walczyliśmy o nią, ... niestety, jej choroba była silniejsza, do
dziś ją widzę leżącą na mojej kanapie, uśmiechała się, bawiła
się z moją kotką. Uwielbiała zwierzęta, marzyła aby być
weterynarzem, ale niestety już jej nie ma wśród nas.
Dzisiaj zrobiłam sobie małą przejażdżkę po Vancouver, wybraliśmy
się małą grupą podziwiać ten cudowny ocean świątecznych świateł.
Dotarliśmy również do miejsc, w których była zorganizowana pomoc
dla chorych dzieci, niektóre śmiertelnie, jeszcze dziś są razem
z nami, ale wcale to nie wykluczone, że nawet nie dożyją do
świąt, ich życie wygasa w tym morzu świątecznych świateł.
W Kanadzie jest piękna akcja, zbiórki pieniędzy dla ciężko
chorych dzieci, nie tylko na ich leczenie, również na spełnienie
ich ostatnich marzeń. Dostają to czego pragną, to co jeszcze
chcieliby przeżyć, nacieszyć się, oczywiście w miarę możliwości.
Boże Narodzenie jest dużym wyzwaniem dla wolontariuszy, którzy
są gotowi poświęcić się dla innych, dzięki nim dużo chorych
dzieci uśmiechnie się, spędzi miły dzień. Dzięki hojności swoich
dobroczyńców zbiorą nie tylko pieniądze, organizują różne
imprezy a nawet młode dziewczyny obcinają włosy i oddają je na
peruki dla chorych dziewczynek, które w czasie chemioterapii
utraciły swoje włosy aby tylko poczuły się lepiej, chociaż na
chwilę zapomniały o swojej chorobie, cierpieniu. Dużo dzieci nie
może być w tym czasie w swoich domach, spędzą święta w
szpitalach, i zdarzy się, że ich nawet nikt nie odwiedzi ...
bywa, rodziny mieszkają zbyt daleko ... bywa, że o nich
zapomnieli ale my wszyscy możemy zadbać o nie. Możemy przebrać
się w świętego Mikołaja, ofiarować im zabawki, pobawić się z
nimi, poczytać bajeczki, pobyć z nimi, przytulić. Możemy zanieść
do szpitala świąteczne choinki, ozdoby, przyszykować smakołyki.
Niech przez kilka godzin poczują się ważne, kochane.
Nie ma na świecie smutniejszych rzeczy niż szpital dziecięcy,
naprawdę jest to bardzo smutne miejsce .... kiedy czasami dorosły
człowiek zbyt mocno narzeka na swój los wysyłam go do szpitala
dziecięcego, aby tylko przeszedł przez jego korytarze, wówczas
szybko zmienia zdanie ... dzieci potrafią cierpieć jeszcze
bardziej i bywa, że są w swoich zmaganiach z chorobą dużo
mocniejsze niż dorośli.
Pamiętaj, nadchodzą święta, może i ty włączysz się w akcje
pomocy dla chorych dzieci, może założysz przed ich oknem na
drzewie kolorowe lampki, zorganizujesz mały teatrzyk, może uda
ci się zebrać pieniądze dla rodziny na lekarstwa czy lepsze
wyżywienie dla chorego dziecka.
Pamiętaj, to co robimy dla siebie umiera razem z nami, a to co
robimy dla innych jest nieśmiertelne!
Kiedy będziesz zasiadać do wigilijnej kolacji pomódl się za
tych, którzy w tym roku od nas odeszli i za tych, którzy walczą
z ciężkimi chorobami, wielu z nich nie przetrwa nawet kilku
tygodni. Pomódl się za bezdomnych, wśród nich jest sporo dzieci,
za tych, których los ciężko doświadczył, obdarzmy ich odzieżą,
pożywieniem, dobrym słowem, błogosławieństwem, jeśli możemy
zaprośmy na wspólną wigilię.
Święta - dla jednych są czasem radości,
dla innych wielkiej depresji, właśnie w tym okresie jest
notowanych najwięcej samobójstw.
Może właśnie ty ocalisz kogoś od zguby, może dasz radość,
wywołasz uśmiech na smutnej twarzy .... ty też możesz być świętym
Mikołajem, który pojawia się nie wiadomo skąd i zmienia smutek w
radość.