Dziękujemy z całych naszych serc naszym czytelnikom za pamięć i
życzenia z powodu naszego małego święta, 5-lecia istnienia
naszej strony na necie.
Każdy dzień spędzony z Wami to dla nas odrobina życia, nowe
poznanie, przebudzenie i nowe urodziny wielkich przyjaźni. W
tym miejscu poznało się wielu ludzi, czasami oddalonych od
siebie setki i tysiące kilometrów, którzy nawet wcześniej
nie wiedzieli o swoim istnieniu. Nawet nie wiecie ile na Rose of
Sharon zostało zawartych przyjaźni? Dzięki naszej stronie w
życie wielu ludziom przybył nowy przyjaciel. Spadli w ich aury jak
ciche anioły, które podnoszą nas, gdy już my sami nie potrafimy
latać, bo nasze skrzydła zapomniały jak to się robi?
I co jest wspaniałe: i w nasze w życie weszli zupełnie obcy
ludzie, którzy i dla nas otworzyli szeroko swoje ramiona,
ofiarowali swoje serce, pomoc, przyjaźń, a nie są to żadne
nadistoty, jedynie tacy sami jak my ziemscy pielgrzymi, z
którymi jesteśmy razem w naszej ziemskiej podróży. Są to zwykli
ludzie, ale o szczerych sercach i zwykłej ludzkiej wrażliwości,
niby nie dokonują wielkich czynów, a jednak potrafią dać nam coś,
co pozwala nam szybciej biec do mety; sprawiają, że nasza droga
jest znośna i ciągle chce nam się żyć i służyć innym. A cóż jest
w życiu człowieka cenniejszego, niż samo życie i służba drugiemu
człowiekowi?
Przyjaźń to delikatny kwiat, który rozwija się bardzo długo pod
wpływem naszych wzajemnych kontaktów. Gdy o nią dbamy nigdy nie
zwiędnie, nie uschnie i ciągle odświeża nasze siły. Przyjaciel
to człowiek, który działa bezinteresownie, a najlepszą wagą, aby
odmierzyć jego przyjaźń jest nasze nieszczęście, trudna
sytuacja, dopiero wtedy poznajemy prawdziwą wartość swoich
przyjaciół i to w jednym ułamku sekundy.
Za istnienie tej strony przede wszystkim należy podziękować
Dobremu Samarytaninowi, który stawał na głowie, aby mnie
przekonać do takiej akcji, aby udostępnić ludziom wiedzę, która
do tej pory leżała zagrzebana w ukryciu. To intencje Dobrego
Samarytanina sprawiły, że ta strona istnieje i nie chodziło mu o
to,
aby przejść do historii, czy zarobić pieniądze. Zaangażował
swoje serce, włożył własne środki, długą pracę jako komputerowy
technik i każdego dnia poświęca długie godziny na przeglądaniu
różnych nowych istotnych dla naszego życia informacji, a także
dzieli się swoimi doświadczeniami, aby każdy człowiek miał szansę
uszlachetnić siebie poprzez właściwe rozpoznanie wyższych prawd.
Aby każdy umiał oddzielić dobro od zła, fałsz od kłamstwa ... a to
były czasami i nadal są bardzo ciężkie chwile. Wiadomo, zło nie
lubi kiedy się je demaskuje! Toteż dobrze jest mieć takiego
Dobrego Samarytanina za swojego przyjaciela, potrafi być silnym
Cyrenejczykiem, który we właściwej chwili bierze wszystko na
swoje barki, kiedy mnie brakuje sił i chęci do dalszej pracy. Z
mojej strony - Wielkie Dzięki Dobry Samarytaninie za Twoją przyjaźń i pomoc.
Dobry Samarytanin dał się poznać jako wspaniały przyjaciel i
chociaż jest młodym człowiekiem, nigdy nie pędził na łeb, na
szyję, nie skacze na oślep w przepaść ... zanim coś zrobi
podejmuje wszystkie środki ostrożności, wybiera
najlogiczniejsze wartości i kieruje się Prawdą. Wiadomo, że
my ludzie bywamy omylni, toteż i nam zdarzają się pomyłki,
szczególnie jeśli chodzi o materiały z innych źródeł, które
uległy już głębokiej manipulacji. Staramy się przechwycić
manipulacyjne programy ... ale po tamtej stronie pracuje
tysiące głów ... toteż czasami te dwie nasze nie wystarczają,
aby od razu zdemaskować fałsz, a w takich przekazach nie
wystarcza sama intuicja, wielokrotnie musimy coś udowodnić,
co jak wiadomo nie jest łatwą sprawą.
Dobremu Samarytaninowi mogę w pełni zaufać, bo wiem, że jest aż do
bólu szczery, sprawiedliwy, odpowiedzialny, a w dodatku
perfekcjonista ... i kontroluje nawet każdy mój ruch ... i nie
dlatego, aby mnie przyłapać na oszustwie czy ośmieszyć ... tylko,
żeby prawda miała właściwe oblicze! Bo przyjaźń nie polega na
tym, aby sobie tylko słodzić, ale i dbać o wizerunek swoich
przyjaciół.
Dziękuję również wszystkim, którzy włożyli i nadal wkładają
swoją pracę w tworzeniu tej strony, szczególnie Małej Gosi,
wcześniej Godan, (obecnie jest zajęta wychowaniem dziecka),
które poprawiają naszą ortografię i nie tylko ..., wszystkim
osobom, które szukają ciekawych informacji na temat naturalnego
leczenia, podsyłają nam modlitwy i inne ciekawe materiały.
Dziękuję tym, którzy chcieli podzielić się z nami swoimi
doświadczeniami i swoją twórczością: wierszami, malarstwem ...
ukłony dla naszych artystek: Eli, Jagody.
Dziękuję Ammy za jej wkład nad stroną szczególnie w pierwszej
fazie jej powstawania, w jej duże zaangażowanie pomimo jej
licznych osobistych problemów.
Dziękujemy naszym sponsorom, dzięki którym nadal możemy
istnieć, nasza biblioteka się rozrasta i ciężko byłoby nam
pokryć wszystkie koszty związane z opłaceniem serwera,
domeny i innych należności z własnych kieszeni. Zdarza się,
że nadwyżki przekazujemy ludziom, którzy potrzebują
natychmiastowej pomocy. Żałujemy tylko, że mamy dużo za
mało, aby wesprzeć więcej osób.
Pamiętamy
nasze początki, 5 lat to znowu nie tak długo, chociaż
przeleciało nie wiadomo kiedy ... ale końca nie znamy chociaż
ciągle rozwijamy żagiel dla tej samej idei i pod tym samym
hasłem - „droga do Boga”. Może tak być jak z wieloma rzeczami na
tej Ziemi i my w krótkim czasie zostaniemy utopieni w
niepamięci ... a może coś z tej wiedzy, którą przekazujemy zapisze
się mocniej w świadomości ludzi? Wszystko jest w Boskich rękach
i ostateczna decyzja zależy tylko od Niego. Toteż nie wiem, czy
będziemy nowymi Platonami, lecz póki co wiosłujemy nadal na tej
naszej małej łodzi wśród radości, miłości i intryg większych i
mniejszych, tych ludzi, którzy chcą nam tą naszą małą łódź
wywrócić do góry nogami.
Ciekawa jestem ile osób jest z nami od początku istnienia Rose
of Sharon, vismaya-maitreya.pl? Czy jest chociaż jedna osoba,
która z nami trwa w przyjaźni od samego początku mimo wszystkich
zakłóceń?
Ja wiem, że mija czas i każdy z nas zapuszcza własne korzenie,
wybiera własne drogi i jest to całkowicie naturalny bieg życia,
i tak powinno być! Toteż nigdy nie zamierzam nikogo zatrzymywać,
skazywać, aby na siłę słuchał naszych mądrości, każdy ma swoją
drogę i jej powinien się trzymać!
Na Rose of
Sharon piszę własnym językiem, który zmienił się nie do
poznania w roku 2000, jest jakiś niedzisiejszy, niemodny,
może wielu z niego się wyśmiewa, ale mnie nie chodzi o
wielką literaturę tylko o Prawdę, która napływa do mnie z
innego wymiaru. Często kiedy nocą układam się do snu, słyszę
jak mi "ktoś" czyta piękną księgę o doskonałym życiu. Ten
głos brzmi jak brzęcząca srebra moneta, słyszę go w sercu i
łowię każde słowo, Piję jak spragniony wodę, opowiada o
wielu sprawach i jeszcze nigdy mnie nie oszukał. Jest
wyjątkowy i niepowtarzalny, a w nim jakąś dziwna moc, która
promieniuje na zewnątrz. Kiedy próbuję podejrzeć mojego
nauczyciela, ten milknie i chowa się ... aby znowu pojawić
się w chwili dla mnie najmniej oczekiwanej.
Tak, zmienił się mój język, moja barwa głosu; dla mnie to
zupełnie inna księga życia, a w niej pełno nowych słów, pojęć,
symboli, dzięki którym
udaje mi się rozszyfrować ten świat, a nawet wszechświat.
Obecny mój język ma kolorowe odcienie, słowa błyskają kolorami
niczym dyskotekowe światełka, a najwięcej w nich koloru złotego.
Teraz już bardziej pojmuję mój sen z P. Bogiem z lipca 2000r., w
którym Bóg ofiarował mi tony złota i prosił, abym nim uzdrawiała
wszystkie chore sytuacje. Każdego dnia i to wielokrotnie moje
myśli zapalają kulę złotego światła, która wibruje nad moją głową.
Kiedy po raz pierwszy ujrzałam te wszystkie zjawiska nie mogłam
wyjść ze zdziwienia, obecnie są w moim życiu zupełnie naturalne,
jak oddech. I tak przez długie lata prowadzą mnie harmonie
samogłosek i spółgłosek, mój język i moje myśli grają swoją muzykę,
taką moją bardzo osobistą i nie jest to tylko przenośnia,
słyszę ją prawie od 12 lat non-stop w mojej głowie.
Powiedzmy, że nie wiem co się za tą muzyką kryje, ale serce wie,
że ten nowy język przypomina mi moją rodzinną krainę, której nie
ma na Ziemi, a która co nocy mi się śni, śpiewa mi do snu
kołysanki, karmi piękną poezją i mądrymi radami, które owocują w
moim życiu.
I wbrew opiniom wielu osób, nie
uczę nowych teorii o Bogu, nie wnoszę nic nowego czego by o
Bogu nie wiedział już świat, nie
szukam i nie tworzę nowych regułek aby Go określić. Regułki
zawsze są ograniczeniem i żadna z nich nigdy nie będzie pasować
do Boga. Tylko słabi ludzi malują Boga po swojemu, posypują Go
lukrem, a ja staram się przekazać, jak należy Go szukać -
najlepiej w wewnętrznej ciszy i wypełnić Nim pustkę własnego
serca. Uczę jak znaleźć do Niego własną drogę, ale to sami
musicie ją wybrać i sami rozpoznać Boga i sami musicie przyjąć Go do własnego
serca!
Mądry człowiek nigdy nie będzie udowadniał innym, że Bóg
istnieje, tylko wchodzi we własną ciszę, tam Go szuka i poznaje
Go każdego dnia, w każdej minucie coraz mocniej się do Niego
zbliża, w każdej godzinie osobiście wkrada się w świat boskich
tajemnic za pomocą własnych metod ... i to co sam rozezna jest
najcenniejszym paliwem dla dalszego życia ... i nadal będzie dla
człowieka do końca jego życia wielką tajemnicą na ile rozezna
Boga? Jedno jest pewne, że Bóg potrafi nas zaskoczyć nawet w
ostatniej minucie życia.
I nikt tu nic nowego już nie wymyśli, nikt nie obali tego faktu,
ani mocne słowo filozofa, ani najmocniejsze argumenty i doktryny
niewiernych, lepiej będzie w tej sprawie zachować milczenie!
Błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli, a mądrością
dziecka jest ufność.
Wielu ludzi
pyta skąd wzięliśmy nazwę Rose of Sharon. Cała nasza domena
nie jest przypadkowa, jest starannie dobrana. Każdy jeden
szczegół. Ja wiem, że czasami może wielu ludziom jest to
ciężko zrozumieć. Wielu toczy z nami bój od samego początku
... ale to jest kwestia naszej świadomości ... może jeszcze
dzisiaj tego dużo ludzi nie pojmuje, a już jutro otworzą się
im oczy i na te prawdy.
„Potężną
twierdzą jest imię Pana,
tam prawy się schroni.”
(Prz 18, 10)
Nie tylko
Imię Boga jest cenne, bardzo ważne są i nasze imiona,
ponieważ ich wibracja wpływa na całe nasze życie. Kiedy
wibrują pozytywnie, są dla nas cenną wieżą, naszym schronieniem.
Nasze imiona ujawniają: kim jesteśmy. Dla każdego są czymś
wyjątkowym, szczególnie te, które wibrują pozytywnie,
które od zawsze nasączone były dobrą energią! Toteż nauczymy
się dobrze wybierać imiona naszym dzieciom, a sobie różne nicki, pseudo - imiona,
aby nie sprowadzić na siebie czegoś
nieproszonego, niechcianego. Imię jest naszą osobistą
pieczęcią.
Bóg ma wiele Imion, ale wszystkie reprezentują Jego Boskie
atrybuty, Jego Boską naturę. Bez względu na to w jakim
języku je wypowiesz i w jakim przedziale czasu było
używane, i bez względu na to, przez jaką kulturę i religię.
„O
Panie, nasz Panie jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.”
(Ps 8, 1)
Jednym z
Imion Boga jest Rose of Sharon (Szarońska Róża).
„Ja jestem różą Saronu, lilią dolin, jak lilia między
cierniami..."
(PnP 2, 1 ... )
Ten werset
jest utożsamiany z Jezusem Chrystusem. Jezus Chrystus był
człowiekiem, ale miał Boską naturę. Róże są pięknymi
kwiatami, kwitną w różnych kolorach, wszystkie są piękne,
lecz Chrystusa utożsamia się z różą białą i czerwoną.
W ten
sposób określa się Jego dwie natury:
- kolor biały jako boskość, czystość, niewinność
- czerwony, jako Jego człowieczeństwo i Jego krwawą agonię i
cierpienie za nas.
Miłość Jezusa Chrystusa - to wielka tajemnica dla zwykłego
człowieka, który potrafi powiedzieć o niej tylko tyle, że
jest wspaniała, potężna i piękna ... ale Jego Miłość jest
czymś dużo większym; to pachnący i piękny kwiat, który
zawsze odświeża duszę .. czujesz jej woń i smak, jakby ktoś
na ciebie wylewał najcudowniejszy balsam. Niczyja miłość nie
smakuje tak, jak Miłość Boga, a ten najpiękniejszy z synów
ludzkich wie jak ją człowiekowi ofiarować, kiedy jego dusza
jest gotowa na przyjęcie Chrystusa.
Kiedy jej człowiek chociaż raz zakosztuje, nigdy więcej Go
nie zdradzi i zamieni wszystkie bogactwa świata, choćby za
jedną chwilę spędzoną w Jego obecności.