WIELCY LUDZIE

POTĘŻNE DRZEWO

"...On wyrósł przed nami jak potężne drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści oswojony z cierpieniem... wzgardzony tak, iż mieliśmy go za nic, lecz On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści..." (Iz.53: 2-4)

Człowiek najpierw powinien się modlić, nawiązać kontakt z Boskim Światem. Nie powinien szukać światowych doradców i oczekiwać od nich znaków, przekazów etc... w swojej życiowej podróży. Tylko Bóg każdego człowieka poprowadzi właściwą drogą. A człowiek zanim odnajdzie Boga musi dużo wycierpieć.

Tam, gdzie zapala się więcej światła ciemne moce śpieszą natychmiast aby go zagasić. Dusza przeżywa ciemności i wątpliwości, nic innego jej się nie jawi tylko śmierć. Jednym z większych takich męczenników noszących rany Chrystusa był Ojciec Pio.

24 lipca 1931 roku powiedział otwarcie:

"...W pierwszych dniach okrutnej próby czułem się źle ale potem Pan mnie podtrzymał więc przystosowałem się do nowych okoliczności..."

"...8-15 sierpnia 1931 rok - Ojciec Pio jest cały czas zrezygnowany, gdyż przygniata go nowa próba. Większą część dnia spędza na medytacji. Ojciec przeżywa wszystko głęboko. Stygmaty nadal krwawią zwłaszcza rana w sercu..."

"...15 listopada 1931 rok - Ojciec cierpi i modli się... modli się i cierpi, siedział na chórze, modlił się. Sądząc po wyglądzie i po bólu malującym się na twarzy wydawał się troszkę przygnębiony ale potem podniósł się na duchu..."

"...2 stycznia 1932 rok - spędza teraz swe dnie na modlitwie..."

"...23 marca 1932 jest nadal spokojny w izolacji, która trwa od czerwca 1931 roku. Modli się i cierpi ... i jest zadowolony..."

Tak było naprawdę. Doświadczał bólu trudnego do wytrzymania i zawsze mówił:

"...nie dla mnie tylko dla tych biednych stworzeń, które bez winy cierpią z powodu Jezusa..."

Odosobnienie Ojca Pio, odrzucenie go i próba oszkalowania nie powiodła się. Przyszedł jednak dzień, w którym Bóg przywrócił go do łask. 3 lata życia w zamknięciu, posądzenie go o fałszerstwo, o kontakt ze złymi mocami... nie powiodły się. Był krótko mówiąc - ukrzyżowany bez krzyża, który zmuszony do bezczynności uświęca siebie i innych.

Również czas kiedy Jezus był przybity do Krzyża, wprzódy oczerniony i pobity, skopany i opluty, ubrany w koronę cierniową... ale był to czas najbardziej użyteczny dla zbawienia świata.

Ojciec Pio znał ten proces - kroczenia drogą świętości. Wiedział, że spotka na niej ból i cierpienie a jednak nie rezygnował, nie dołączył do świata, nie pozwolił w żaden sposób zmanipulować własnym ciałem i umysłem. Nie poddał się światu a nawet swoim przełożonym, którzy wmawiali mu wiele niedorzeczności. Nie pozwolił wtargnąć do swojego ciała złym mocom, doświadczał diabelskich prześladowań i tkwił nadal na swojej drodze.

Był drzewem, które się nie łamie, które nie zmogły największe wichury. Czym mocniej cierpiał tym mocniej się modlił. Cierpiał i czasami cichutko się żalił, pragnął śmierci lecz nie oddał własnej duszy złym mocom.

W swoich listach do Ojca Agostino pisze:

"...Mój duch czuje się samotny, zupełnie sam, wszystko milczy, wszystko nie wyłączając samego nieba, które dla mnie stało się jak z brązu. Cierpiałem połowę piekła, bo w połowie tego wielkiego cierpienia nie traciłem jeszcze nadziei... "

Czuł potrzebę prawdziwej i szczerej rozmowy z Bogiem. Ciągle mówił:

"...chcę uratować się za wszelką cenę na przekór szatanowi..."

Ojciec Pio był tak blisko Boga i tyle wycierpiał.

DLACZEGO?

Sam mówił:

"... to straszne nie wiem jak Pan Bóg może pozwolić na to wszystko?"

Mało, że cierpiał z ciemności z zewnątrz z powodu ludzi, to jeszcze ogarniały go ciemności duszy. Przeżył 10 lat wielkiej burzy, przerzucany z klasztoru do klasztoru i maltretowany do krwi przez szatana. Wysunięto podejrzenie, że defraudował pieniądze, które otrzymywał w ofierze. Kontrolowano go, poniżano.

Pracował ciężko dzień i noc, był więźniem konfesjonału i długich modlitw a był posądzany o kłamstwo i kradzież. Przełożeni obwiniali go o zakłócenie spokoju w klasztorze, nie mogli mu wybaczyć, że ludzie oczekiwali całymi godzinami na jego pojawienie się i garnęli się do niego. Dręczyli go, przeżywał istne piekło na ziemi. Posądzali o kontakty z kobietami.

Któregoś dnia chwycił za pióro i napisał do Arcybiskupa Manfredonii:

"...Z głębokiej ciszy mojej celi dochodzą mnie od jakiegoś czasu echa obmów, jakie krążą wokół mojej skromnej osoby. Wszystko to nieprawda. Nie mam nic wspólnego z tym wszystkim co powiedziano i co mówi się, co pisze się, co twierdzi się i potwierdza, co drukuje się na mój temat. Muszę także dodać iż odczuwam wstręt do niegodnego postępowania jakie prezentują fałszywi prorocy, którzy także powołują się na mnie, ponieważ wielokrotnie za pośrednictwem moich współbraci oraz pobożnych i wiarygodnych osób powiadomiłem ich, iż wszystko co czynią jest raną głęboko rozdzierającą me serce, że propagandy. Oni jednak postępują w swym chorobliwym fanatyzmie, nie zwracają uwagi na Najwyższe władze kościoła. Upominałem ich nawet ... aby powstrzymać ten fałszywy entuzjazm i aby wezwać ich do przestrzegania Św. Oficjum. Wyraża życzenie aby znikły te mroczne cienie, które otaczają moją skromną osobę i które padają na moją biedną matkę prowincje zakonną, która cierpi i milczy od tylu lat i na pobożny lud San Giovanni..."
(cyt, z książki - "Ukrzyżowany bez Krzyża" - Fernando da Riese Pio X)

Ataki na O. Pio spadły również przez anonimowe listy, kierowane do przełożonych, nie oszczędzały uczciwości i czystości Ojca. Podejrzewano, że nocą przychodziły do klasztoru kobiety, wchodziły także do kościoła. Wystawiano na szwank jego moralność i jego święte posługiwanie. Można o wielu takich zarzutach jakie postawiono O. Pio poczytać w wyżej wymienionej książce i nie tylko w tej, również w innych źródłach i innych autorów.

Ojciec Pio był drzewem ogromnych rozmiarów jakie rzadko rodzi się na Ziemi. Mimo wielkich wstrząsów aby go usunąć razem z korzeniami nie udało się. Ludzie zawsze schodzili się do niego i nie zapominają go do dzisiejszego dnia. Jego kult po jego śmierci w roku 1968 jest jeszcze większy.

Porywiste wichry już dawno przepadły, a Święty Ojciec PIO zapisał się w historii ludzi jako ktoś bardzo wyjątkowy.

Ciemne moce, o których mówił i pisał O. Pio, atakowały go nieustannie przez całe jego życie, wrażliwa jego dusza znała ten wielki ból. Walczył od 5-tego roku życia. Do dzisiaj zdumiewają wszystkich na ten temat jego zeznania i świadków tych wydarzeń.

CIEMNE MOCE
- jak je określić?

Są to istoty kosmiczne o bardzo niewielkiej ilości światła. Grupa dusz żyjąca bez Bożego Światła, w wielkiej nienawiści i strachu okupują najniższe pokłady świadomości kosmicznej. Ich świadomość jest bardzo niska i obdarzona wielką ignorancją, nie uznają Boga i Jego Światła. Podzieleni na wiele hierarchii walczą z każdym, u kogo pojawia się więcej światła. Najmocniej cierpią istoty ludzkie obdarzone wielkim światłem. Ciemni sami nie posiadają wysokich pól świadomości, nie mają ochoty pracować nad własnym rozwojem duchowym i nie chcą dopuścić innych aby wznieśli się nieco wyżej. Stosują różne metody, triki, kosmiczne hipnozy, straszą w formie eterycznej, niszczą człowiekowi życie i robią wszystko aby go zniewolić, podporządkować sobie a kiedy to uczynią czerpią z niego energię, potrzebną im do życia. Zniechęcają tak mocno aby człowiek sam sobie odebrał swoje życie, wtedy mają nad tą duszą pełną kontrolę. Historie wampirów wypijających krew nie są znowu takie bez pokrycia, może troszkę upiększone ...

Posiadają swoje wielkie aczkolwiek nędzne moce, są zdolni do wszystkiego co najgorsze. Najlepszy przykład czerpiemy z Ziemi. Wiele takich "niskich" dusz - ciemnych inkarnuje się razem z dziećmi światła. Dlatego świat nadal jest uwikłany w wielkie tragedie. Niskie eteryczne istoty potrafią również zmieniać dusze żyjących ludzi. Czyniąc z nich albo swoich niewolników albo współpracowników. Najwięcej są zakotwiczeni w czwartym wymiarze, który nie bez kozery wiele ludzi zwie diabelskim.

Najwyższe ich hierarchie inkarujący się na Ziemi są znani pod nazwą Iluminaci, uwikłani w różne dziwne zdarzenia i czarną magię. Zajmują wielkie stanowiska nie tylko w rządzie, ale nawet jako liderzy różnych religii. Mistrzowie kłamstwa, oczerniania, przekrętni, pozbawieni najmniejszych skrupułów, działają w dzisiejszych czasach w białych rękawiczkach. Bardzo dużo na ten temat napisał David Icke. Opisał dokładnie całą tą strukturę i wyjawił nazwiska Iluminatów- masonerii, wtargnął w ich życie i ich zdemaskował. (LINK!). Ale jego książki są dzisiaj niedostępne, są na wagę złota a on również jest prześladowany, zostawiony bez środków do życia.

Ciemne kosmiczne moce wnikają w ludzkie umysły w różny sposób. Szukają otwierających się furtek w ciele człowieka, czyhają kiedy jest osłabiony i chory, kiedy nadużywa alkoholu i narkotyków, kiedy bywa zastraszony i doprowadzony do rozpaczy, wówczas atakują i przejmują nad nim kontrolę. Wywołują fale strachu, nienawiści do drugiego człowieka, próbują obniżyć wibracje w ciałach normalnych ludzi. Cierpią całe rodziny niewinnych ludzi. (LINK!)

Zachodzi wielkie pytanie podobne jakie zadawał Ojciec Pio:

DLACZEGO BÓG DO TEGO DOPUSZCZA?

Dlaczego rodzą się takie dusze,
zwane dziećmi belzebuba,
dlaczego atakują niewinnych ludzi,
dlaczego odbierają im życie?

Dlatego, że Światło nie pozwala upaść żadnemu stworzeniu. Walczy o wszystkie istoty, nawet te, które posiadają w sobie znikomą ilość światła. Światło pozwala na ich rozwiązywanie karmicznych pętli. Dają im czas i "przymykają" oko na wszystkie ich działania, a poszkodowanych wzmacniają swoją miłością i światłem. Nie na darmo powiadały nasze babcie na niezbyt dobrych ludzi ... Bóg trzyma ich na opamiętanie...!Ale wszystko do czasu ...jeśli te istoty w danym im czasie nie umieją wyrwać się ze swoich okowów napełniają własne dusze potężnym bólem i cierpieniem, przyjmą na swoje pola eteryczne wszystko co naszykowali dla swoich ofiar.

A te ofiary poprzez zmaganie się z tą wielką siłą i poprzez własne cierpienie, pokorę i cierpliwość, swoją modlitwą i zrozumieniem umożliwiają sobie kontakt z Najwyższymi Świadomościami, które NIGDY nie pozostawią poszkodowanych osób samotnie, chociaż przeżywają chwile, że tak jak O. Pio - wolałby umrzeć. Jego postawa została mu solidnie wynagrodzona. Bo przecież wielu z tych ludzi, którzy mu solidnie dokuczyli nawróciło się, zrozumiali swoje błędy, powrócili w ramiona Boga. O. Pio nie był też dla wielkich grzeszników zbyt miły, uchodził za hardego, nieraz wygonił od konfesjonału, krzyczał i nie chciał nawet z niektórymi osobami rozmawiać. Ale tak się też zdarzało, że właśnie taka jego postawa powodowała ich skruchę i powracali do niego prosząc o przebaczenie. Tych przyjmował z otwartymi ramionami i cieszył się jak małe dziecko. Wiedział, że wyrwał nową duszę z ciemności.

LUDZIE TESTU


Hiob

...jak Hiob, Jezus, Ojciec Pio, Marta Robin ... i wiele jeszcze innych przychodzą na świat z bardzo wysokich poziomów Świadomości. Przychodzą woluntary i nadstawiają własne ciało na wielką próbę. W ten sposób oczyszczają upadłe dusze, dzielą się z nimi własnym światłem, które Bóg wlewa w ich ciało.

Dopóki człowiek tkwi w ciemności nie widzi wyższych rzeczywistości a nawet o nich nie myśli. Ich pola są czarne i mocno zakłócone, potrafią mówić dużo o Bogu i pod jego płaszczykiem atakują innych, którzy próbują wskazać drogę do Światła. Hamują proces rozwoju człowieka, używają wszystkich nędznych chwytów aby zniszczyć drugiego.

Czas aby się troszkę zastanowili nad swoim postępowaniem... kogo niszczą...? Bóg zawsze stanie w obronie uciemiężonych, zawsze weźmie górę sprawiedliwość. Obłuda musi umrzeć.

Postępujcie z honorem, przecież w tym co robicie nie ma ani Boga ani miłości. Szkalować człowieka, niszczyć jego dobra, jego pracę, jego życie, jego rodzinę, której wielokrotnie nawet nie znacie nie pochodzi od Boga. Taka postawa nie pozostanie bez echa w kosmosie.

W roku 2000 zanim jeszcze ujawniły się w moim życiu jakiekolwiek oznaki mistyczne przeprowadziłam bój na śmierć i życie z ... niewidzialną siłą. Właśnie te moce przybyły do mnie pierwsze, wiele miesięcy wcześniej niż pojawiło się oficjalnie Światło. Nie wiedziałam co się dzieje? Czegoś takiego nie spodziewałam się przeżyć nigdy w życiu. Tyle niesamowitych historii uderzało we mnie boleśnie, każdego dnia, dom popadł w ruinę, kiedy tylko siadłam do samochodu był już wypadek, bałam się wychodzić na ulicę, nagle zaczęła mnie nękać dziwna choroba, niemoc, dziwne ataki... z powietrza? byłam bita... a w mieszkaniu oprócz mnie nie było nikogo...? Opuszczona, nawet mój syn nie rozumiał co się ze mną dzieje. Słuchał tylko cierpliwie moich jęków i skarg mój jedyny brat.

Też nie rozumiał, ale jak umiał tak mnie wspierał. Dzwoniłam do Polski każdego dnia. Modlił się z całą swoją rodziną o moje zdrowie i o spokój w moim życiu. Jest osobą bardzo świadomą, otwartą na wszystkie poziomy życia i kosmosu. Ale to co się działo w moim przekraczało jego wyobraźnię. Dużo rozmawialiśmy na ten temat już 3 lata później, kiedy odwiedziłam ich w Polsce, w naszym rodzinnym domu. Moja bratowa słała mi święcone obrazy, różne relikwie, jak umieli tak mnie bronili. I wierna sąsiadka, która tkwiła przy mnie każdego dnia od samego rana, nic z tego nie rozumiała, ale nie opuściła mnie. Mój brat i bratowa którejś nocy też zostali zaatakowani. Brat jeszcze klika lat później nie mógł spokojnie o tym mówić, dla niego był to szok. W tym też czasie zauważyłam, że weszła w moje ciało jakaś potężna siła, niesamowita chęć walki o przetrwanie, chwyciłam za Biblię, usiadłam do modlitwy, całymi dniami modliłam się, widziałam ratunek tylko w Bogu. Już dużo później mój syn powtarzał: - jakże ci zazdroszczę twojej siły życiowej, nawet nie wiesz jaka jesteś mocna? A ja w tamtym okresie nie mogłam nawet chodzić, podpieram się na szczotce.

Przyszedł dzień 25 października 2000, ktoś na to co dzieje się w moim życiu otworzył mi oczy. Nie mogłam uwierzyć...

3 listopada 2000 miałam pierwsze spotkanie z Jezusem. Podawał mi na dłoni swoje serce (LINK!). 4 listopada następne, pojawił się w koronie cierniowej, i następnego dnia ponownie ... ukrzyżowany.

Płakałam w głos, nic nie rozumiałam. Od tego dnia atakowało mnie już bez przerwy. Dzień i noc siedziałam zwinięta na kanapie w kłębek. Nawet nie miałam komu się pożalić. Kiedy próbowałam złośliwie komentowali moje skargi. Więc płakałam, milczałam i po całych dniach modliłam się. Jedyna moja mała przyjaciółka wiedziała o wszystkim, nie dało się ukryć, była ze mną całymi godzinami każdego dnia. Któregoś dnia uwierzył też jej mąż, kiedy znalazł mnie całą we krwi, bardzo się przestraszył i już nigdy od tamtego czasu nie próbował sobie ze mnie żartować. Zawieźli mnie na emergency. Lekarz nie mógł się nadziwić, skąd mam tak głębokie obrażenia. Założył wiele szwów na mojej głowie.

Znam ci ja dotyk ciemnych mocy... a żeby jeszcze było ciekawiej zawsze przychodzą im do pomocy podobni ludzie. Nie wiem, które z nich jest bardziej okrutne? Wolę mierzyć się z tymi niewidzialnymi, wtedy w mojej obronie stają aniołowie i inne istoty... niestety nie mogę liczyć na ich pomoc kiedy atakują mnie ludzie. Wtedy przez dłuższy czas jest cisza. Niebo milczy. Jest mi przykro, modlę się za nich... i chyba o to tu chodzi...? ale jestem tylko człowiekiem słabym i kruchym... więc najczęściej wylewam łzy.

Dwa dni temu znalazłam na internecie, nie po raz pierwszy wspaniałe dzieło na mój temat, kogoś kto uchodzi za bardzo kochającego Boga. Mało tego, że zaatakował mnie to również wmanipulował moją rodzinę, połączył też moje życie z nieznanymi dla mnie osobami, myślę też jakieś ofiary jego nienawiści. Ten człowiek robi to nie po raz pierwszy. Nawet nie chce mi się wspominać ani jego czynów ani jego imienia..., ale pamięta je dużo osób i wstrętne chwyty, jakimi nie posługują się uczciwi i zdrowi na umyśle ludzie.

Czytałam kilka razy aby cokolwiek zajarzyć z tego tekstu. Wygląda na to, że wysłałam już kupę ludzi do szpitala psychiatrycznego, stosowałam metody policyjne czy jak to rozumieć, trochę jestem na ten temat za głupia, nie mogę tego rozgryźć? może byłam specjalnie przeszkolona według metod CIA? a może jestem amerykańskim klonem, którego stworzono aby prześladowała Pana Brodę w Polsce?

Zadziwił się sam Vancouver... wiele osób już czytało to dzieło, odezwały się głosy aby Pana zatrzymać... aby coś z tym zrobić...! Więc niestety muszę zareagować, milczenie może oznaczać przyznaniem się do winy...?

Ani Vancouver nie uchodzi za kolebkę medytacji ani za środowisko samych psychicznie chorych czy... reikowców...? wielkie nieporozumienie...Zanim rzuca się takie słowa w eter trzeba poważnie się zastanowić...!

Zmanipulowałam podobno wiele osób przez vismaya-maitreya, kontroluję ich umysły, wysysam z nich informacje naukowe, energie, doprowadzam ich do szału psychicznego... To brzmi jak największy horror, jakiego nawet nie wymyślił jeszcze Holywood. Czarownice, że średniowiecza wysiadają w porównaniu ze mną. Wymienia moje nazwisko, miejsce zamieszkania i moich wspólników, cała siatka czarnoksiężników - jakich w ogóle nie znam, ani jednego nazwiska!

Mamy XXI wiek, żyjemy w dobie oświecenia, wchodzimy w piąty wymiar, o którym mówi już cały świat. Najwyższy czas aby ludzie tego pokroju ... już... uprali własne koszule - jak to mówił O. Pio. bez tego nie wejdą w następny wymiar. "... Będzie płacz i zgrzytanie zębami..."

Poniżej zamieszczamy tekst, który został opublikowany na www (LINK!) wierszokleta, na stronach Pana Mirosława Brody.

Przepraszam Panie Mirosławie, ale nie ukradłam tych informacji z Pańskiej głowy tylko przekopiowałam z Pańskich stron, gdzie wyczytałam, że wolno wszystko kopiować więc uważam ich za własność publiczną podpisaną Pańskim pseudonimem a dotyczą szkalowania mojej osoby. Oby później Pan mi nie zarzucał, że Pana kompromituję... bo w zasadzie kto kogo tu kompromituje...?

I jakież to Panie Mirosławie posiadasz cenne informacje w tej swojej głowie, że ja aż całe 2 lata tam mieszkam i piszę na ten temat książkę? To zaczyna być intrygujące... a nawet Pan wie jakim imieniem ją podpisuję... wygląda na to, że to Pan mieszkasz w mojej głowie, skoro Pan tak dobrze widzisz co ja robię na drugiej półkuli...?

Dla jasności: Nie obchodzi mnie ani Pana życie ani Pana informacje! A tym bardziej nie mam ochoty pisać pamiętnika z Pańskiej głowy, za wysoko się Pan ceni albo nabawił się wielkiej paranoi.

Wszystko co Pan piszesz to bzdury, bzdury, bzdury... o jakich świat nawet nie słyszał, a właściwie już usłyszał dzięki Pana "bajkowej" wyobraźni.

Uważam też, że czas najwyższy aby Pan już odciął od siebie te "Zlewki energii", które Pan przyjmujesz z niewiadomego źródła? po co wpuszczać w swoje ciało kosmiczny śmietnik i skazywać się na takie cierpienia o jakich Pan wspominasz? Należy dobrze wyczyścić własną głowę i nie szukać kozła ofiarnego we mnie i amerykańskiej policji. Oni nie znają ani mnie ani Pana. Ale jak Pan będziesz takie głupoty na internecie pisał, to szybko poznają, to poważna instytucja i mogą nie poznać się na Pańskich żartach.

Moja dobra rada,
którą ja zawsze stosuję.
Odcinam się od ludzi, którzy zakłócają mój spokój
i otaczam własnego ducha Boskim Światłem,
co dnia oddaję go w ręce Chrystusa,
stwarzam wokół siebie piękną i świetlistą komnatę
i nie lękam się ani o ciało fizyczne ani o duchowe,
bo jest w najlepszych rękach.

Ja już się nie boję ani o mój sukces życiowy ani o kompromitację, jest jeszcze klika osób na tym świecie, którzy wiedzą dokładnie kim ja jestem? żyją w środku wielkiego miasta w cywilizowanym kraju.

Przeszłam w swoim życiu przez coś co długo uważałam za przekleństwo... ale dzisiaj dziękuję gorąco Bogu, że mnie przeprowadził przez gęsty i ciemny las. Chociaż wyszłam z tego ledwo żywa, to jednak dzięki tym moim doświadczeniom stoję dzisiaj mocno na własnych nogach... nie na tych fizycznych... tylko duchowych! Wiem kim jest Bóg i czego ode mnie oczekuje i żadna mara nie jest już w stanie zakłócić mojego spokoju.

Dziękuję co Boże,
że dostałem od Ciebie na to życie
KARMĘ HIOBA.

A na Pańskie internetowe oszczerstwa mój ukochany Ojciec Pio podesłał mi te słowa:

 " ... Z głębokiej ciszy mojej celi dochodzą mnie od jakiegoś czasu echa obmów, jakie krążą wokół mojej skromnej osoby. Wszystko to nieprawda. Nie mam nic wspólnego z tym wszystkim co powiedziano i co mówi się, co pisze się, co twierdzi się i potwierdza, co drukuje się na mój temat. Muszę także dodać iż odczuwam wstręt do niegodnego postępowania jakie prezentują fałszywi prorocy, którzy także powołują się na mnie, ponieważ wielokrotnie za pośrednictwem moich współbraci oraz pobożnych i wiarygodnych osób powiadomiłem ich, iż wszystko co czynią jest raną głęboko rozdzierającą me serce, że zdradzają prawdę i aby w swym chorobliwym fanatyzmie, nie zwracają uwagi na Najwyższe Władze Boskie...

Vancouver
4 Oct. 2007

WIESŁAWA