"Abba Ojcze tchnij w nas Ducha,
Jezu chwała Ci".
Wielu z nas dobrze zna ten werset, część z nas przypomina sobie
dalsze słowa pochwalnej pieśni, w której prosimy Boga o dar łaski i
oświecenia, o dary Ducha Świętego, a jednocześnie chwalimy Jego
wielkość. Inne słowa równie pięknej pieśni uczą nas wzywać Ducha
Świętego do naszego życia:
"Przyjdź jako
źródło pustyni,
Mocą swą do naszych dusz,
O, niech Twa moc uzdrowienia
Dotknie uleczy mnie już.
Przyjdź jako mądrość do dzieci,
Przyjdź jak ślepemu wzrok,
Przyjdź jako moc w mej słabości,
Weź wszystko co moje jest."
Ta pieśń jest piękną i rzeczową modlitwą, dobrze przeanalizowana
pokazuje jak i o co powinniśmy prosić, a jednocześnie zawiera
odpowiedzi na liczne pytania dotyczące mocy Ducha Świętego, która
jest cudem już sama w sobie.
Chciałabym, aby ten krótki wstęp pomógł Wam dotrzeć do dalszych
treści zawartych w tym artykule. Pomysł na jego napisanie pojawił
się u mnie dzięki wpisowi na naszej księdze gości. Wpisowi, którego
autorka zadała zdać by się mogło irracjonalne pytanie: "A jak
nauczyć ludzi latać?". Nie zamierzam dawać Wam w tym temacie
odpowiedzi, jednak poczułam, że kwestia którą tym pytaniem rozwinęła
autorka wymaga dalszego opracowania. Pytanie nawiązywało do mojego
ostatniego artykułu "Ona prowadzi mnie do Chrystusa" i w moim
odczuciu właśnie w tym kontekście okazało się bardzo trafne i
ciekawe (Dziękuję Ci B.).
Nie stanowię żadnego autorytetu, nie jestem nikim więcej niż my
wszyscy tutaj, a może nawet mniej. Są jednak inne autorytety, które
na pytania przez nas stawiane udzieliły odpowiedzi wiele, wiele
razy. To nie tylko osoby, ludzie żyjący w obecnym świecie, czy nasi
przodkowie. To również istoty przebywające z nami cały czas w
wymiarze duchowym. Taką cudowną postacią, niebiańską istotą jest
oczywiście również Matka Boska. Powołam się tutaj na Jej przesłania,
gdyż również o Niej mowa była w moim ostatnim artykule.
Mieliście już okazję zapoznać się z tematem objawień w Medjugorie i
apelami Maryi o modlitwę. Dziś chciałabym przybliżyć Wam przesłania
Matki Boskiej dotyczące roli Ducha Świętego, konieczności zmiany
własnego życia i roli tych zmian w życiu całej ludzkości. Do tego
spotkacie się również w tych przesłaniach z motywem płaszcza
ochronnego Najświętszej Panienki, którego rola jest w dzisiejszych
czasach dla nas nieoceniona. Komentarze, które pozwolę sobie
zamieścić do tych treści są moimi indywidualnymi odczuciami,
przemyśleniami, skojarzeniami i nie chciałabym nikogo nimi urazić.
Dlatego proszę byście przede wszystkim poszukiwali w słowach Maryi
odpowiedzi na postawione przez siebie pytania, byście pozwolili
swoim sercom samym pojąć ich treść.
Orędzie Medjugorie, 25. luty 1993r.
"Drogie dzieci! Dziś błogosławię was moim macierzyńskim
błogosławieństwem i wzywam was wszystkich do nawrócenia. Pragnę, aby
każdy z was zdecydował się na zmianę życia i aby pracował więcej w
Kościele nie poprzez słowa czy myśli, lecz poprzez przykład, tak aby
wasze życie było radosnym świadczeniem o Jezusie. Nie możecie mówić,
że jesteście nawróceni, bowiem wasze życie musi stać się nieustannym
nawracaniem się. Dzieci, Bóg da wam poznać, co macie konkretnie
czynić i jak się zmieniać. Jestem z wami i biorę was wszystkich pod
swój płaszcz. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie."
Dlaczego Matce Boskiej tak bardzo zależy na tym by każdy z nas, bez
wyjątku zmienił swoje życie, by każdy pracował dla Kościoła (w moim
odczuciu Kościół oznacza tu lud Boży) nie poprzez słowa i myśli, ale
poprzez przykład? To zdaje się zupełnie oczywiste. Wdrażając zmiany
we własne życie zdobywamy doświadczenie, poznajemy i zaczynamy
rozumieć to, o czym do tej pory tylko mówiliśmy, czytaliśmy, czy co
słyszeliśmy. Ludzie, którzy żyją wokół nas, nasi bliscy, znajomi,
przyjaciele obserwują naszą pracę, widzą zmiany w naszym zachowaniu,
stosunku do życia, ludzi i świata, ale przede wszystkim zmiany w
stosunku do Boga.
Kiedy Bóg staje się nieodłącznym elementem (jeśli
tak można powiedzieć) naszego życia, wówczas staje się On pośrednio
również nieodłączną cząstką życia innych, którzy z nami współżyją w
naszym małym światku. Zmieniając własne nawyki i przyzwyczajenia,
likwidując własne wady, pracując nad swoim językiem, emocjami,
ogólną postawą, nawet nie będąc tego świadomymi, dajemy przykład
innym. Nasza praca musi być jednak inicjowana czystymi intencjami.
Dlatego Maryja mówi nam wyraźnie
"Dzieci, Bóg da wam poznać, co macie konkretnie czynić i jak się
zmieniać". Sam Bóg bowiem jest swoistym inicjatorem tych
zmian, dzięki Niemu odczuwamy potrzebę ich wprowadzenia, dzięki
Niemu wiemy co powinniśmy zmienić i jacy powinniśmy się stać.
Ktoś oczywiście zaraz może mi zarzucić, że to wszystko jest tylko
łatwo powiedzieć. I nie będę zaprzeczała, że faktycznie tak jest.
Rzeczywistość jest znacznie trudniejsza, jednak już sama świadomość
konieczności, czy istniejącej, żywej potrzeby wprowadzenia
określonych zmian w życiu jest małym kroczkiem naprzód. My ludzie
zwykle mamy to do siebie, że chcielibyśmy robić wielkie susy,
skacząc z jednej krawędzi zaraz na tę drugą, jak to mawiają "ze
skrajności w skrajność".
Musimy jednak pamiętać i przyzwyczaić się
do tego, że zmiany na poziomie duchowym, zmiany w relacjach z
Bogiem, a tym samym z całym światem następują latami, a czasem
znacznie dłużej. Jeden krok może nam zająć całe życie. Ale ten jeden
krok warto postawić, bo zawsze jest krokiem naprzód. Większość z nas
czuje, że ma jakąś rolę, misję do odegrania w tym świecie. Ta misja
to między innymi pomoc w rozwoju całej ludzkości, jak również
planety Ziemi. Ten rozwój nie pozostaje też bez istotnego oddźwięku
dla całego wszechświata.
Trudno jest stawiać krok naprzód będąc pierwszym w tłumie.
Szczególnie trudno nie cofnąć się, gdy widzimy, że tłum nadal
pozostaje w miejscu. Jednak nie powinniśmy się na tej drodze obracać
za siebie (żona Lota), bo wtedy pokazujemy innym, że nie jesteśmy
pewni własnych wyborów. Zauważcie jednak, kiedy dzielnie i odważnie,
zdecydowanie podążamy naprzód, nie obracając się, po jakimś czasie
zaczniemy słyszeć za sobą kroki i oddechy. Będą to inni ludzie,
którzy też zechcę odważnie jak my podążać tą trudną ścieżką. Nie
znamy się osobiście, każdy z Was może zatem zapytać w tej chwili "Co
Ty o tym możesz wiedzieć?".
Zapewne nie wiele - odpowiem. Mam
dopiero dwadzieścia pięć lat, wiele jeszcze przede mną i nie jeden
raz jak sądzę zmieni się moja osobowość i sposób postrzegania wielu
spraw. Mam jednak nadzieję i wierzę, że będzie się ona zmieniała
tylko w jednym kierunku. Mogę również powiedzieć, iż staram się
wdrażać zmiany we własne życie, zmiany drobniutkie i większe jak
rzucenie palenia, nie picie alkoholu, nie jedzenie mięsa,
preferowanie zdrowego sposobu odżywiania się, leczenie naturalnymi
metodami, poznawanie ziół, świadome oddychanie, panowanie nad
emocjami, zmniejszenie wpływu stresu i nerwów na moje życie,
aktualnie nauka całkowitego wyzbycia się negatywnych, czy nawet może
nie tyle negatywnych co nie pozytywnych myśli o innych ludziach, jak
również nauka milczenia (którego opanowanie przysparza mi wiele
trudności). No i oczywiście wprowadzenie do życia regularnej, żywej
modlitwy i zaufania do Boga.
Po co to piszę? Żebyście wiedzieli, że między innymi takie drobne
zmiany w życiu każdego z nas inicjują zmiany u innych. Dokonując
naprawy własnego życia, nie dokonujemy wielkich rzeczy, ale kiedy
tysiące ludzi takich jak my dokonuje naprawy własnego życia, czy
wówczas nie dokonuje się na naszych oczach wielka rzecz?
Orędzie Medjugorie, 25. maj 2003r.
"Drogie dzieci! Również dziś wzywam was do modlitwy. Odnówcie
modlitwę osobistą, a w szczególny sposób proście Ducha Świętego, aby
pomógł wam modlić się sercem. Dziatki, oręduję za wami i wszystkich
was wzywam do nawrócenia. Jeżeli się nawrócicie to wszyscy wokół was
będą odnowieni, a modlitwa będzie dla nich radością. Dziękuję, że
odpowiedzieliście na moje wezwanie."
Komentarz, który przeczytaliście powyżej znajduje wyraźne i oczywiste
potwierdzenie w słowach Maryi
"Jeżeli się
nawrócicie to wszyscy wokół was będą odnowieni, a modlitwa będzie
dla nich radością". I choć może nam się wydawać wręcz
nieprawdopodobnym, że tak ważną rolę w całym tym procesie odgrywa
każdy z nas z osobna, jest tak w rzeczywistości. Nie chodzi o to,
byśmy z tego powodu byli pyszni i dumni. A jedynie o to, byśmy byli
faktycznie świadomi wpływu jaki mamy na innych i byśmy mogli
świadomie kształtować swoją postawę wobec życia.
Matka Boska wzywa nas do nawrócenia. Słowo to samo w sobie
moglibyśmy rozpatrywać w różnym kontekście. Powszechnie nawracać
kojarzy nam się z powróceniem do wiary w Boga i życia ku Jego czci i
chwale. To właściwe skojarzenie. Popatrzmy jednak też nieco bardziej
przyziemnie. Cała ludzkość niemalże żyje obecnie trybem
niewłaściwym, nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie skrajnego
materializmu, zawiści, agresji, interesowności itd. Ten niewłaściwy
tryb również dotyczy rzeczy i spraw tych całkiem małych, drobnych i
w pojedynczym ujęciu niemal niezauważalnych, jak wewnętrzne
pragnienie bycia lepszym od kogoś w jakimkolwiek zakresie,
pragnienie posiadania czegoś ( niekoniecznie dóbr z wyższej półki,
rozchodzi się o samo pragnienie posiadania), potrzeba bycia
docenianym, chwalonym, nagradzanym itp. To drobiazgi, które jak
wmawia się nam w ramach nauk o samorealizacji, samoakceptacji,
doskonaleniu siebie czy o osiągnięciu sukcesu, są normalne,
naturalne i zgodne z naszą ludzką naturą.
Owszem są one normalne i
naturalne, w świecie stagnacji, w świecie, który stoi w miejscu. Są
jednak potężną przeszkodą w świecie, który się rozwija. W człowieku,
który podąża naprzód drogą oświecenia. Nawrócenie zatem będzie w tym
przyziemnym rozumieniu, zmianą sposobu myślenia o tych sprawach,
zmianą sposobu postrzegania pewnych sytuacji. Będzie polegało na
kształtowaniu poczucia bycia równym z innymi, a nawet gorszym,
jednak ta niedoskonałość jako, że już uświadomiona, będzie miała
prowadzić do skutków pozytywnych. Nawrócenie będzie polegało na
wyzbyciu się wszelkich pragnień, pożądań, chęci i oczekiwań tak, aż
dusza ludzka zacznie cieszyć się z tego co otacza ją i co jest jej
dane w teraźniejszości, w tym momencie. Nie będzie czuła potrzeby
bycia docenianą, bo docenienie wynikało będzie z samego tego faktu,
iż może kroczyć drogą prowadzącą do Boga, nie będzie czuła potrzeby
bycia chwaloną, bo zamieni ją na potrzebę chwalenia Boga, nie będzie
czuła potrzeby bycia nagradzaną, bo najwyższą jej nagrodą będzie
obecność Boga w jej życiu.
Orędzie
Medjugorie, 25. listopad 2006r.
"Drogie dzieci! Również dziś wzywam was módlcie się, módlcie się,
módlcie się. Dziatki, gdy się modlicie jesteście blisko Boga, a On
daje wam pragnienie wieczności. To jest czas, kiedy możecie mówić
więcej o Bogu i więcej czynić dla Boga. Dziatki, dlatego się nie
opierajcie, ale pozwólcie by Bóg was zmieniał i wszedł do waszego
życia. Nie zapominajcie, że podążacie drogą ku wieczności. Dlatego
dziatki pozwólcie, by Bóg was prowadził tak jak pasterz swe stado.
Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie."
Owce ufają swemu pasterzowi, on je prowadzi na pastwiska, gdzie mogą
nasycić się i wypocząć, on dba o ich bezpieczeństwo, mimo iż wilki
polują i czekają na ofiarę, wreszcie to pasterz po całej tej
wyprawie każdego dnia prowadzi swoje owce do domu. Z nim czują się
bezpieczne. Tak samo dusza ludzka winna zaufać swojemu Bogu Ojcu i
dać się Mu poprowadzić niczym owieczka swemu pasterzowi. Bóg
zmieniając nas pozostawi nam jedno pragnienie - jest nim pragnienie
życia wiecznego, którego obietnicę znajdujemy w Piśmie Świętym.
"Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem,
Kto we Mnie wierzy, ten
choćby nawet umarł, ożyje,
a każdy kto żyje i we mnie wierzy,
przenigdy nie umrze."
(Jn, 11: 25-27)
"Albowiem zapłatą, którą płaci grzech,
Jest śmierć,
Lecz darem, który daje Bóg,
Jest życie wieczne,
Przez Chrystusa Jezusa, naszego Pana"
(Rz, 6:23)
Zaufanie jest podstawowym elementem, który musimy wprowadzić w nasze
życie jeżeli chcemy podążać drogą Boga. Zaufanie bowiem pozwoli nam
zastosować się do słów Maryi
"Dziatki,
dlatego się nie opierajcie, ale pozwólcie by Bóg was zmieniał i
wszedł do waszego życia". Realizacja zaś tych słów przyniesie
nam korzyści w zmianach jakie będziemy w życiu naszym wdrażać.
Poddając się w zaufaniu działaniu i mocy Boga, pozwalając by nas
zmieniał wedle własnego Planu pozwalamy dziać się temu, co było dla
nas przygotowane. Miłość oznacza pełną harmonię, porządek zaś
akceptację przeznaczenia. Opierając się utrudniamy i opóźniamy
działanie Boga. Natomiast kiedy pozwalamy Mu działać w nas, wówczas
współpracujemy w rozwoju naszej duszy, w jej prawidłowym
kształtowaniu, oczyszczeniu, apokalipsie i odrodzeniu do nowego
życia.
Orędzie
Medjugorie, 25. kwiecień 2003r.
"Drogie dzieci! Również dzisiaj wzywam was, abyście otworzyli się na
modlitwę. W okresie minionego Wielkiego Postu zrozumieliście jacy
jesteście mali i jak mała jest wasza wiara. Dziatki, również dziś
zdecydujcie się na Boga, aby On w was i poprzez was zmieniał serca
ludzi, ale i wasze serca. Z radością noście Zmartwychwstałego Jezusa
w tym niespokojnym świecie, który pragnie Boga i wszystkiego co
Boże. Dziatki, jestem z wami i kocham was szczególną miłością.
Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie."
We wprowadzeniu do tematyki objawień (część 2) mogliście również w
teorii znaleźć potwierdzenie dla tego o czym tutaj czytacie. Dla
przypomnienia jedynie zacytuję w tym miejscu fragment z Mickiewicza:
"Duch więcej
rozwinięty ma naturalnie posłannictwo prowadzić ludzi niższych w tej
mierze. Jest to główny dogmat mesjanizmu. Opatrzność używa takiego
ducha za swój organ. Bóg nie używa innego sposobu przemawiania do
ludzi, obiera na to sobie człowieka".
Kiedy więc Maryja prosi nas, byśmy wybrali ścieżkę prowadzącą do
Boga i na niego się zdecydowali, aby w nas i poprzez nas zmieniał
serca ludzi, prosi nas byśmy pozwolili Duchowi Świętemu rozbudzić,
rozpalić nasze serca, by Bóg mógł naszą duszą, jej postępowaniem i
słowem świadczyć o swojej obecności w życiu ludzkości. Bóg
zmieniając nas wpływa na nasze środowisko, a wpływając na nie, dalej
rozwija i zmienia nas. Dusza bowiem, która daje się prowadzić i
rozwija się w świetle co rusz zauważa nowe, wcześniej niezauważalne
niedoskonałości swojego istnienia i wówczas Bóg dalej i dalej,
więcej i więcej dokonuje zmian w sercu i duszy człowieka.
Orędzie Medjugorie, 25. maj 1998r.
"Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was byście poprzez modlitwę i ofiary
przygotowali się na przyjście Ducha Świętego. Dziatki, to jest czas
łaski więc ponownie was wzywam, abyście zdecydowali się na Boga
Stworzyciela. Pozwólcie Mu, żeby was przeobrażał i zmieniał. Niech
wasze serce będzie gotowe, by słuchać i żyć, wszystkim tym co dla
każdego z was zaplanował Duch Święty. Dziatki, pozwólcie Duchowi
Świętemu, by was prowadził drogą prawdy i zbawienia do życia
wiecznego. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie."
Duch Święty odgrywa niezwykle istotną rolę w procesie nawrócenia,
oświecenia i aktywnego stąpania po drodze do wieczności w Domu Ojca.
O tej roli możecie również poczytać na tej stronie. Jego obecność
pomaga człowiekowi w podążaniu ścieżką Boga, czy przede wszystkim
pomaga w jej odnalezieniu pośród milionów dróg wokół nas. Modlitwa
do Ducha Świętego jest wobec tego naszą prośbą o moc i siłę, która
wprowadzi nas na właściwą drogę i poprowadzi tą drogą do momentu w
którym dusza dostąpi zjednoczenia, w którym cele i priorytety duszy
zgodne są w pełni z harmonią, miłością, celami Boga.
Jak powiedział niegdyś Jiddu Krishnamurti:
"Najważniejsze
jest zrozumienie lęku. Gdy jego nie ma, panuje wolność. Tylko wtedy
można odkryć, co jest prawdą. Gdy tego "co jest" nie zniekształca
lęk, wówczas to "co jest" jest prawdziwe. Nie są to słowa. Prawdy
nie da się mierzyć słowami. Miłość nie jest słowem, nie jest wiarą,
ani czymś co można by pochwycić i uznać za "swoje ". Bez miłości i
piękna to co nazywamy Bogiem, jest pustym słowem".
Jest jeszcze wiele innych istotnych, ważnych elementów, od których
zależy możliwość osiągnięcia przez duszę właściwego postrzegania.
Najważniejsze jednak związane są z naszym życiem w społeczeństwie, z
naszym współistnieniem z ludzkością jako całością, jako jednością, z
naszym poświęceniem i miłością.
Orędzie iz
Medziugorje, 25. maj 2000r.
"Drogie dzieci! Raduję się z wami i w tym czasie łaski wzywam was do
odnowy ducha. Dziatki, módlcie się, by Duch Święty zamieszkał w was
w pełni, tak byście mogli w radości dawać Świadectwo wszystkim,
którzy są daleko od wiary. Dziatki, szczególnie módlcie się o dary
Ducha Świętego, abyście każdego dnia i w każdej sytuacji w duchu
miłości byli bliżej brata - człowieka i byście w mądrości pokonywali
wszelkie trudności. Jestem z wami i oręduję za wami przed Jezusem.
Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie. "
Modlitwa o obecność Ducha Świętego w naszym życiu będzie jak widać
jednym z podstawowych kroków na naszej ścieżce do przemiany.
Transformacja, o której istnieniu już wiemy odbywa się na wielu
poziomach, jednak musimy pozwolić jej następować, trwać. Ewolucja,
której definicję do dziś znaliśmy również podlega zmianom.
Stanęliśmy już na etapie, w którym zmienia się nie tylko ciało, ale
zmienia się dusza. Ewoluujemy we wszelkich możliwych aspektach.
Przede wszystkim jednak rozwija się w nas miłość w zarysie
dotychczas nam nie zrozumiałym, znanym tylko z opowieści,
przypowieści, baśni, świętych pism. Duch Święty pomaga nam w tej
ewolucji, dając nam siłę i wiarę do pokonania wszelkich trudności.
Jak również dając nam umiejętność bycia podporą i przykładem dla
innych, a wszystko w duchu miłości.
"I ofiarowałem moje serce ziemi
poważnej i cierpiącej, i w świętej nocy składałem obietnice, że będę
ją kochał wiernie, bez lęku, nie odrzucając nic z ciężaru jej
nieszczęść i nie gardząc żadną z jej zagadek". (Holderin, Śmierć
Empedoklesa)
3 March 2010
GODAN
|