ROZDZIAŁ 4
Opowiada, jak Bóg na modlitwie zawiesza duszę przez zachwycenie,
wyjście
z siebie albo porwanie, co zdaniem piszącej, wszystko jest jedno, i
jak duszy potrzeba wielkiego męstwa, aby zdolna była przyjąć te
nadzwyczajne łaski, udzielone jej przez Pana.
1. Cóż więc pocznie i gdzie,
wśród tych utrapień i ciężkości, o których mówiłam,
znajdzie sobie odpocznienie biedny nasz motyl? Wszystkie te próby do
tego zmierzają,
by dusza coraz mocniej pożądała złączenia się z Oblubieńcem. Boska
wielmożność Jego, znając przyrodzoną słabość naszą, przez te
utrapienia i wiele innych cierpień powoli
ją przysposabia, aby nabierała odwagi i męstwa potrzebnego jej do
zjednoczenia
się z Panem tak wielkim i posiadania Go za Oblubieńca.
2. Uśmiechniecie się może, że
o takiej rzeczy mówię i pomyślicie, że to żarty.
Wszak na to, aby wyjść za króla, nie potrzeba, powiecie, szczególnej
odwagi i nie
ma takiej, choćby najniższego stanu niewiasty, która by się na takie
męstwo nie zdobyła.
- Gdyby tu chodziło o poślubienie króla tej ziemi, miałybyście
słuszność, ale do zaślubin
z Królem nieba wielkiej, upewniam was, większej niż wam się zdaje,
potrzeba odwagi. Do rzeczy tak wysokiej natura nasza zbyt jest
nieśmiała i niska. I jakkolwiek byście czuły
i rozumiały, jak bardzo takie zjednoczenie z Bogiem jest rzeczą dla
nas pożądaną,
pewna tego jestem, że bez szczególnej łaski i pomocy Boga niepodobna
byłoby je
osiągnąć. Jakoż zobaczycie, co czyni Pan w Boskiej swojej
wielmożności, aby
zawrzeć z nią te zaślubiny: nasamprzód, jeśli dobrze rzecz rozumiem,
przez
zachwycenie odrywa ją od zmysłów. Gdyby bowiem, będąc przy zmysłach,
ujrzała tak z bliska ogromny on Majestat, snadź niepodobna, by tego
widoku
nie przypłaciła życiem. Mówię tu o rzeczywistych zachwyceniach, nie
o zwykłych słabościach niewieścich. Bo są - jak już o tym
wspomniałam - istoty tak słabej
kompleks j i, że dość im jednej chwili modlitwy odpocznienia, aby
już wpadły jakby
w stan konania. Chcę tu więc opisać różne rodzaje zachwyceń (o ile z
wielokrotnych rozmów moich z mężami duchownymi powzięłam o nich
wiadomość). Nie wiem jednak,
czy potrafię teraz tak jasno i dokładnie te rzeczy przedstawić, jak
mi się to udało na innym miejscu, gdzie już o tym pisałam. Ale tego,
co tam o zachwyceniach i o innych jeszcze łaskach nadprzyrodzonych
powiedziałam, nie zaszkodzi tu powtórzyć głównie dla
tego związku, w jakim one właśnie z tym szóstym mieszkaniem
pozostają.
3. Nieraz zachwycenie w taki
sposób przychodzi, że dusza od jednego słowa, które choćby nie na modlitwie usłyszy od Boga albo dawniej
słyszane
sobie przypomni, tknięta i przeniknięta do głębi, odchodzi od
siebie. Pan w Boskiej łaskawości swojej ulitowawszy się nad nią, iż
od tak dawna cierpi tęskniąc za posiadaniem Jego, w najgłębszym
wnętrzu jej wzbudza, rzekłbyś, i w wielki płomień roznieca one, jak
wyżej mówiłam, iskierkę, iż cała płonąca odnawia się w tym ogniu jak
feniks i pobożnie
ufać może, iż są odpuszczone jej winy. Oczywiście, z tym, że się
pierwej do tej łaski przysposobiła przez te środki, jakie Kościół
przepisuje. Tak czystą, całą i piękną Pan
łączy z sobą w sposób tak głęboko ukryty, że nikt, oprócz ich
dwojga, nie przeniknie
tej tajemnicy. I sama dusza nie poznaje tak złączenia tego, iżby je
potem zdołała opisać, choć dobrze je czuje wewnątrz. Nie jest to
bowiem taki stan, jaki bywa w omdleniu
albo w apopleksji, gdzie człowiek nic nie czuje ani wewnątrz, ani
zewnątrz.
4. Nigdy, o ile ja rzecz
rozumiem, dusza nie jest tak sposobna do rzeczy
Bożych, nigdy nie ma tak jasnego, jak w tym stanie, oświecenia
wewnętrznego
i poznania wielmożności Pańskiej. Może się to zdawać rzeczą
niepodobną, bo jeśli
władze, a wraz z nimi i zmysły, tak są tu pochłonięte, że poniekąd
wydają się jakby martwe, jakże dusza może jeszcze rozumieć, że
poznaje tę tajemnicę? - Tego ja nie wiem, nie wie tego bodaj żadne
stworzenie, wie tylko sam Stworzyciel, jak zna i wiele innych
tajemnic, które się dzieją w tym stanie, to jest w tych dwu
ostatnich mieszkaniach. Mogłabym je obydwa połączyć w jedno, bo z
szóstego mieszkania do siódmego nie ma drzwi zamkniętych;, ale
ponieważ w ostatnim są rzeczy, które się nie objawiają
duszy dopóki do niego nie wnijdzie, dlatego wolałam je rozdzielić.
5. W tym stanie zawieszenia,
jeśli spodoba się Panu objawić jej jakie
tajemnice rzeczy niebieskich za pomocą widzeń wyobrażeniowych, to
dusza
potrafi je potem opisać, bo tak głęboko pozostają wyryte w pamięci,
że nigdy ich nie zapomni. Lecz jeśli te widzenia są w rodzaju czysto
umysłowych, nie zawsze je zdoła powtórzyć; snadź dlatego, że bywają
w tych widzeniach objawienia zbyt wysokie, aby człowiek, póki żyje w
tym ciele śmiertelnym, mógł je pojąć i poznać tak, iżby był zdolny
je wypowiedzieć. Zdarzają się jednak i inne widzenia umysłowe, nie
tak przewyższające, i o tych dusza, gdy powróci do zmysłów, potrafi
mówić i poniekąd je opisać. Ale może nie wszystkie jeszcze wiecie,
co to znaczy widzenie, zwłaszcza umysłowe. Objaśnię to
więc w swoim miejscu, jak mi zlecono, i choć to z mojej strony
wydaje się rzeczą niewłaściwą, może jednak będzie z tego niejaki pożytek dla której
duszy.
6. Zapytacie może: jeśli o
owych tak wysokich łaskach, jakich jej Pan tu użycza,
dusza niezdolna jest mówić ani ich wspominać, jakąż więc z nich
korzyść odnosi?
- O córki, odnosi wielką, tak wielką, że i słów nie ma na wyrażenie
jej, bo jakkolwiek tajemnic tych wypowiedzieć nie zdoła, nosi je
przecież niezatartymi zgłoskami
zapisane w najgłębszym wnętrzu swoim i nigdy ich nie wypuszcza z
pamięci.
Lecz, zapytacie jeszcze, skoro te rzeczy nie przedstawiają się duszy
sposobem
wyobrażeń ani ich władzami swymi pojąć nie zdoła, jakże więc może
chować je
w pamięci? - Tego znowu ja także nie rozumiem. Ale to rozumiem, że
widzenia te
wrażają do duszy jasne poznanie pewnych prawd, a mianowicie tak
jasne i głębokie poznanie wielkości Boga, że chociażby wiary nie
było, która jej mówi, kto jest Bóg, i każe jej wierzyć w Niego i czcić Go jako Boga, samo to poznanie
nieprzepartą byłoby
dla niej pobudką do oddania Mu Boskiej czci i pokłonu, jak Go uczcił
i pokłon Mu oddał Jakub, gdy w owym widzeniu swoim ujrzał drabinę z
ziemi do nieba sięgającą, a wraz z nią widział snadź inne jeszcze
tajemnice, których wypowiedzieć nie zdołał. Z samego bowiem tylko
widoku Aniołów, zstępujących i wstępujących, gdyby go przy tym
światłość wewnętrzna nie oświecała, nie byłby poznał tych wielkich
objawień, które się w owym widzeniu zawierały.
7. Nie wiem, czy się dość
jasno wyrażam; bo choć powtarzam tylko,
co w tym przedmiocie z ust uczeńszych ode mnie słyszałam, być może
jednak, że niedobrze słowa ich spamiętałam. Tak samo i Mojżesz nie
wszystko
zdolny był wypowiedzieć, co w krzaku ognistym oglądał, jeno to
tylko, co Bóg mu wypowiedzieć pozwolił. Ale gdyby duszy jego nie
objawił tajemnic, z których poznał
i uwierzył, że On, Bóg, do niego mówi, nie byłby chyba Mojżesz
podjął się takiego
pełnego trudów posłannictwa. Snadź więc wielkie rzeczy oglądał wśród
cierni onego
krzaka ognistego i stąd nabrał odwagi do tych wielkich czynów, które
spełnił dla
wyzwolenia ludu izraelskiego. Tak więc nie do nas, siostry, należy
roztrząsać
ukryte sprawy Boże i szukać dowodów i racji ku ich zrozumieniu.
Skoro bowiem
wiemy i wierzymy, iż On możny jest i wszechmogący, więc też, rzecz
jasna, że powinnyśmy wierzyć, że takie nieudolne, jakimi my
jesteśmy, stworzenia nie mogą
mieć siły po temu, by zdołały pojąć wielmożności Jego. Chwalić Go
raczej i z całego serca dziękować Mu mamy, że raczy nam objawiać i
daje poznać niektóre z tych wielkości swoich.
8. Pragnęłabym bardzo znaleźć porównanie, które by wam
pomogło do jaśniejszego
choć w części zrozumienia tego, o czym tu mówię; zupełnie
odpowiedniego, sądzę,
że nie da się znaleźć, ale w braku lepszego, poprzestańmy na
następującym.
Przedstawmy sobie w pałacu jakiegoś króla czy możnego pana komnatę
czy, jak to podobno zowią, salon pełen najrozmaitszych kryształów,
porcelan
i innych podobnych sprzętów, ustawionych w takim porządku, że
wchodzący widzi
je niemal wszystkie od razu. Mnie kiedyś zdarzyło się widzieć taki
salon w pałacu
księżnej Alby (u której, z rozkazu, danego mi przez przełożonych
skutkiem usilnego
żądania tej pani, zmuszona byłam się zatrzymać). Wchodząc, zdumiałam
się
i zachodziłam w głowę, do jakiego użytku może służyć takie
natłoczenie różnych ciekawostek i przyszłam do wniosku, że chyba na
to, aby była z nich chwała Panu,
który wszystko stworzył. Teraz rada jestem z tego wspomnienia, bo
dobrze mi przypada
do tego, co tu mam na myśli. Otóż, choć dosyć długo zatrzymałam się
tam, tak zupełnie wszystko co tam oglądałam, i te rozmaite sprzęty,
i kształty, i wyrób ich zapomniałam,
jak gdybym ich nigdy nie była widziała; ani jednego szczegółu
dokładnie nie pamiętałam, ogólnie tylko niejasne pozostało mi
wspomnienie. Tak jest poniekąd i tu, w tym zachwyceniu, o którym
mówię. Dusza tu jest złączona zupełnie z Bogiem i przebywa z Nim w
tej komnacie nieba empirejskiego, które snadź jest w samym wnętrzu
naszej duszy (bo skoro Bóg mieszka w duszy, rzecz jasna, że w niejże
samej muszą być i te dwa ostatnie mieszkania, w których Bóg w
szczególny sposób przebywa). W tym więc zachwyceniu dusza nie zawsze
dostępuje poznania Jego tajemnic (tak bowiem jest upojona rozkoszą
posiadania swego Oblubieńca, iż niczego więcej pragnąć nie umie),
niekiedy jednak spodoba się Panu ocucić ją z tego upojenia, aby w
jednej chwili, jakby w mgnieniu oka, ujrzała wszystkie
cuda, nagromadzone w tej Bożej komnacie. Wtedy gdy wróci do siebie,
pozostaje jej wspomnienie tych wspaniałości, ale opisać ich
szczegółowo nie zdoła, bo natura
jej nie sięga dalej i wyżej nad to, co Bóg w sposób nadprzyrodzony
dał jej ujrzeć.
9. Ale gdy przyznaję, że
dusza w tym zachwyceniu widzi, czy więc będzie to widzenie
przez wyobraźnię? - Tego nie zdołam powiedzieć; mam tu na myśli
jedynie widzenie umysłowe, o widzeniach przez wyobraźnię na teraz
nie mówię. Ale taka jest niewiedza
i taka tępość moja, że w niczym nie umiem wyrazić się, jak należy.
Toteż, jeśli w całej
tej rozprawie mojej powiedziałam co trafnego, rzecz jasna, że nie ja
to powiedziałam.
Jeśli kiedy dusza, mając zachwycenia od Boga, nie otrzymuje w nich
poznania tych tajemnic niebieskich, zachwycenia, według mojego
przekonania,
nie są zachwyceniami; są to raczej czysto przyrodzone omdlenia,
jakim zwykły
podlegać osoby słabej kompleksji, szczególnie niewiasty, gdy zbytnie
natężenie
duchowe zmoże ich siły fizyczne i wprawia je skutkiem tego w taki
stan upojenia,
jak to już, zdaje mi się, objaśniłam, gdy była mowa o modlitwie
odpocznienia.
Z zachwyceniem taki stan nic nie ma wspólnego. W prawdziwym bowiem
zachwyceniu
Bóg duszę całą porywa do siebie i, jako oddanej Mu na własność, jako
oblubienicy swojej, ukazuje jej cząstkę królestwa swego, do którego,
stając się oblubienicą Jego, nabyła prawo. Mała to tylko cząsteczka,
lecz u tego Boga tak wielkiego i rzecz najmniejsza jest wielka.
I chcąc, aby bez przeszkody cieszyła się tą rozkoszną cząstką swoją,
zawiesza Pan
władze jej i zmysły, i w jednej chwili na Jego rozkaz zamykają się
drzwi mieszkań poprzednich i jedne tylko pozostają otwarte drzwi do
tego mieszkania, w którym
On przebywa, aby dusza wolny do Niego wstęp miała. Niech będzie
błogosławione
takie wielkie miłosierdzie Jego! Nieszczęśni zaś ci, którzy
rozmyślnie to
miłosierdzie Jego od siebie odpychają i nie chcą z niego skorzystać!
10. O, siostry moje! Jakże niczym jest wszystko, co
opuściłyśmy, i wszystko, co czynimy,
i co kiedy bądź uczynić zdołamy dla miłości tego Boga, który tak
miłościwie raczy zostawać w społeczności z takimi, jak my, robakami!
A kiedy dana nam jest nadzieja, że już w tym życiu możemy się
cieszyć szczęściem tej Boskiej społeczności, czegóż jeszcze czekamy?
Czemu się ociągamy? Jaka siła jest zdolna powstrzymać nas, byśmy
choć na chwilę zaprzestały za przykładem oblubienicy tego Pana
"szukać po ulicach i rynkach?" O, jakież to śmiechu warte mamidło,
co jest na świecie, jeśli nam do tego celu nie dopomaga i do niego
nie wiedzie! I chociażby wiecznie trwać mogły wszystkie uciechy,
bogactwa i rozkosze jego - wszystko to śmiech i gnój w porównaniu z
tymi skarbami, których posiadaniem cieszyć się mamy bez końca. A i
te skarby jeszcze niczym są w porównaniu ze szczęśliwością
posiadania Pana naszego. Stwórcy i Władcy wszystkich skarbów nieba i
ziemi.
11. O ślepoto ludzka! Kiedyż
już, kiedyż zejdzie nam z oczu ta ziemia? Dla nas,
co prawda, nie ma ona takiego powabu, by zdołała nas zaślepić
zupełnie, wszakże
i w naszych oczach widzę ździebełka i pyłki, które, gdybyśmy im
dopuściły wzmóc się, wielką nam mogą wyrządzić szkodę, jeżeli nie
obrócimy sobie na pożytek tych uchybień i niedostatków naszych,
poznając z nich coraz jaśniej nędzę naszą. Niech one nam otwierają
oczy i poprawią wzrok nasz wewnętrzny, na podobieństwo onego błota,
którym Oblubieniec nasz pomazał oczy ślepego i uzdrowił go. Widząc
coraz wyraźniej wielkie niedoskonałości nasze, coraz goręcej
błagajmy Pana, aby z nędz naszych wyprowadził dobro nasze, iżbyśmy
we wszystkim stały się przyjemne Boskiemu Majestatowi Jego.
12. Daleko, ani się
spostrzegłszy, odeszłam od założenia mego. Wybaczcie
mi, siostry, ale stanąwszy wobec tych wielkości Bożych, to jest
doszedłszy do
tego punktu, gdzie wypadło mówić o nich, nie zdołam, wierzajcie,
powstrzymać
uczucia głębokiej żałości na widok tych niewypowiedzianie wielkich
strat, jakie
sami, z własnej winy naszej, sobie wyrządzamy. Prawda, że są to
łaski, których
Pan sam użycza, komu chce;, ale gdybyśmy Go miłowali tak, jak On nas
miłuje,
snadź użyczałby ich wszystkim. On tego pragnie, by miał komu dawać,
a nieskończona hojność darów Jego nie zdoła nigdy wyczerpać
nieskończonych bogactw Jego.
13. Wracam do rzeczy. W
chwili, gdy Pan zechce na duszę zesłać zachwycenie, zamykają się na
rozkaz Oblubieńca, jak mówiłam, drzwi wszystkich mieszkań, i nie
tylko mieszkań,
ale i samejże twierdzy i zewnętrznych jej murów. Zatrzymuje się
oddech do tego stopnia,
że zachwycona, choćby, jak bywa niekiedy, zachowała jeszcze na
chwilę władzę innych zmysłów swoich, ani słowa przemówić nie zdoła.
Najczęściej jednak i zmysły, i wszystko
od razu ulega zawieszeniu. Ręce i wszystkie członki stygną, jakby
już dusza z nich wyszła; czasem niepodobna już dostrzec
najmniejszego znaku życia. Trwa to w tym najwyższym stopniu
natężenia czas krótki. Skrajne owo zawieszenie stopniowo wolnieje;
ciało jakby znowu nieco życia i tchu nabiera, aby znowu w takiż
sposób umierać, a duszy życia przysporzyć. Samo jednak owo wielkie
zachwycenie, jak mówię, prędko przechodzi.
14. Lecz choć przejdzie, wola
nieraz cały dzień albo i przez parę dni tak
pozostaje jakby upojona, i umysł tak pogrążony w tym, co mu dane
było oglądać,
iż oboje niczym nie są zdolne się zająć, jeno tym, co może duszę
pobudzić do
większej miłości Boga. W tym też kierunku dusza jest cała rozbudzona
i przytomna,
ale w kierunku przeciwnym, to jest, by w kierunku stworzeń miała
myślą się
zwracać i sercem się przywiązywać, jest jakoby drzemiąca i uśpiona.
15. A gdy już całkiem wróci
do siebie, o jakież dusza czuje w sobie zawstydzenie
i jak wielkie i nieugaszone pragnienie poświęcenia całej siebie
Bogu! Jeśli już tamte
stopnie modlitwy, o których mówiłam poprzednio, takie zadziwiające
zostawiają po sobie skutki, jakiż dopiero będzie skutek tej łaski,
tak niewypowiedzianie wielkiej i wzniosłej? Chciałaby dusza mieć
tysiąckrotne życie, aby je całe oddać Bogu. Chciałaby wszystkie,
ile ich jest na ziemi, stworzenia przemienić w tyleż języków, aby
wszystkie za nią chwaliły Boga. Pała żądzą niepowstrzymaną czynienia
pokuty, a przecież, czyniąc ją, ma to uczucie, że nic nie czyni, bo
siła miłości przewyższa dotkliwość bólu. I jasno teraz rozumie,
jakim sposobem męczennicy tak łatwo, jakby zgoła ich nie czując,
mogli znosić okropności męki, jaką im zadawano; Pan ich wspierał
miłością swoją i mękę lekką im czynił. Dlatego też dusze takie
zwykły żalić się Panu, gdy nie tyle im daje cierpień, ile by ich
pragnęły.
16. Za wielką łaskę też sobie poczytują, gdy Bóg im te
zachwycenia daje
w ukryciu, bo gdy co podobnego spotka je przy świadkach, tak wielkie
stąd
mają zawstydzenie i zmieszanie, że przed nim jakby znika rozkoszne
upojenie,
jakim się cieszyły. Martwią się i troszczą, co sobie pomyślą ci,
którzy na to patrzyli.
Znając bowiem przewrotność świata, lękają się, że ci nieproszeni
świadkowie na opak osądzą to, co widzieli, i nie tylko nie oddadzą
za to chwały Panu, jak by powinni, ale jeszcze będzie to dla nich
okazją do niesłusznych wniosków i domysłów. Zmartwienie to jednak i
zawstydzenie zdaje się poniekąd znakiem nie dość głębokiej pokory.
Bo jeśli pragniesz być wzgardzona, cóż cię to ma obchodzić, co
ludzie o tobie pomyślą? Tak kiedyś, w podobnym zmartwieniu, z ust
Pana samego usłyszała jedna, o której wiem: Nie martw się, ludzie
albo Mnie chwalić będą, albo ciebie ganić, więc czy w pierwszym
razie, czy w drugim, zawsze będziesz zysk miała. Wiem także, że ona,
tak upomniana, wielkiej z tych słów nabrała otuchy i pociechy;
dlatego też, gdyby która kiedy w takim smutku była, dla niej te
słowa tu piszę. Chce Pan nasz, aby wiadomo było wszystkim, że ta
dusza już jest Jego własnością
i, że nikomu tknąć jej nie wolno. Na ciele, na sławie, na majątku
niech ją krzywdzą i owszem, wszystko to będzie na chwałę Boskiego
Majestatu Jego, ale na duszy - nie! Tę,
byleby sama była wierna Oblubieńcowi i nigdy nie śmiała grzesznie
oddalić się
od Niego, potrafi On obronić od całego świata, a choćby i od całego
piekła.
17. Nie wiem, czy było mi
dane choć w części wytłumaczyć, co to jest
zachwycenie. W części, mówię, bo zrozumieć i objaśnić ten przedmiot
w zupełności, jest to, jak mówiłam, rzecz niepodobna. Ale czas,
strawiony na tym pisaniu, nie będzie, jak sądzę, czasem straconym, skoro teraz
wiecie,
jakie są znaki prawdziwego zachwycenia i jak skutki tego o całe
niebo są różne
od tych, które sprawuje zachwycenie zmyślone. Zmyślonym je zowie,
nie żebym tę, która je miewa, pomawiała o rozmyślne oszukaństwo, ale, że ona
sama jest
oszukana. A, że znaki i skutki, jakie na niej się okazują, nie
zgadzają się z wielkością
takiej nadzwyczajnej łaski, przeto samaż ta łaska idzie przez nią w
pośmiewisko
i słusznie potem ludzie nie dowierzają i takiej, której Pan
prawdziwie tej łaski użycza.
Niech Jemu będzie błogosławieństwo i dziękczynienie na wieki, amen,
amen.
cdn...
|