Aby uzdrowić własne ciało i duszę musimy pracować na
wszystkich poziomach naszego bytu. Całkowite uzdrowienie nie
jest możliwe przez działanie tylko na jednym poziomie,
koncentrując się tylko na ciele fizycznym... można sobie
stosować cudowne diety, mieszać wyrafinowane receptury a to
wszystko może przynieść dobry skutek na krótki czas, za parę
miesięcy możemy mieć na nowo ten sam problem i zaczynamy
leczenie od nowa. Wówczas należy mocniej przyjrzeć się
samemu sobie i przeanalizować pod jakim negatywnym wpływem
pozostajemy, który utrudnia nam życie.
Nasze zdrowie to stara filozofia życia i pochodzi nie tylko
z wymiaru fizycznego, również z duchowego. Czym więcej
człowiek przyjmuje w swoje życie duchowych zasad tym więcej
ma dobrego życia, zdrowia i przyjemności... wszystko co
dobre wchodzi w jego dom... i to przychodzi bez walki.
Tutaj główną naszą bronią i receptą na sukces są nasze
emocje, które wynikają z naszego całego życia i wszystkich z
nim związanych relacji, i różnych poziomów energii i
świadomości, które wpuszczamy w nasze życie. Na niższych
poziomach mamy: pożywienie, ćwiczenia, pracę, kontakty z
ludźmi i wszystko to co nazywamy stylem życia. Wyższy poziom
to system naszych wierzeń i to jak postrzegamy naszą
śmierć... czy jako koniec wszystkiego czy tylko jako cykl
naszego istnienia. Wiele naszych przekonań, nawet
religijnych jest dla nas bardzo szkodliwych i najczęściej z
tego powodu odbywają się nasze dramaty w naszej psychice. Te
wszystkie dogmaty, doktryny, szczególnie religijne
zakleszczają nas murem, którego nie umiemy przeskoczyć.
Można mieć różne filozofie życia i oczywiście będą one
różnie wpływać na naszą duszę a później na ciało. Oczywiście
pojęcie duchowość oznacza również różne rzeczy dla różnych
ludzi. Wierzyć a chodzić do kościoła to są czasami całkiem
dwie różne sprawy. Jak zabarwimy naszą świadomość tak się
zamanifestujemy w wyższym czystym świecie... albo upadamy
pod ciężarem własnych błędów.
Osoby pracujące nad rozwojem duchowym wiedzą, że musimy
świadomie rozwijać cechy takie jak: radość, współczucie,
dobroć, miłosierdzie... musi nam w życiu towarzyszyć spokój,
miłość, tolerancja, mądrość a przy tym musimy być cierpliwi,
otwarci, elastyczni i odpowiedzialni za siebie i swoich
bliskich. Nie jest to dobrą cechą jeżeli swoje obowiązki
zrzucamy na innych, opóźnia nam to mocno nasz rozwój
duchowy. I niekoniecznie trzeba być religijnym aby nieść w
sobie wszystkie te cechy, niekoniecznie trzeba medytować.
Wyższe dusze nie potrzebują nad sobą bata aby się wyżej
wznosić... to jest poziom naszej świadomości duszy, wymiar,
z którego my przychodzimy na Ziemię (czym wyższy poziom tym
wyższa świadomość duszy)... i bywa, że ludzie religijni
utracili większość tych cech a nawet wszystkie i bywa, że ci
co nie bywają w kościołach a nawet nie medytują posiadają je
wszystkie, ponieważ mają otwarte serca tak na ludzi jak i na
Boga, mają nieustającą łączność z tym co nas w życiu podnosi
i bierze w swoje ramiona.
Prawdziwa duchowość to umieć odnaleźć w tym wielkim świecie
samego siebie i pracować nad swoim wyższym poziomem
świadomości. Dusza człowieka potrafi się wznosić wyżej i
wyżej i nie ma końca tej pracy... a przy takim postępowaniu
na pewno w swoim czasie jako produkt uboczny w życiu takiego
człowieka pojawi się zdrowie, szczęście, spokój... i nie
trzeba nad tym zbyt dużo główkować co tu robić aby się
wznieść na wyższy poziom duchowy... po prostu trzeba być
dobrym, uczciwym, sprawiedliwym a reszta pojawi się sama.
Duchowego rozwoju nie należy mylić ze zdolnościami
psychicznymi. Duchowy rozwój to poszukiwanie swojego
Królestwa Niebieskiego (swojego a nie cudzego) i to jest
krok pierwszy jaki powinniśmy na tej drodze wykonać -
"Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego,
a wszystko inne będzie wam dodane.".
Kiedy znajdziemy się w tym królestwie przyjdzie czas na
zdolności psychiczne i będą one się pojawiać w miarę
budzenia się naszego ducha i jego potrzeb... i nie
oczekujcie, że pojawią się wszystkie na raz... tak jak w
życiu, nie musimy wykonywać wszystkich zawodów aby żyć...
wystarczy tylko się wymieniać rzemiosłem i swoją pracą i w
ten sposób uzupełniając się tworzymy doskonały kolektyw i
zawiązujemy znajomości, przyjaźnie, uczymy się być
potrzebni, odpowiedzialni co wznosi nas wyżej na nasze
stopnie duchowe... kiedy bylibyśmy wszyscy samowystarczalni
tworzyłby się w nas wielki egoizm, który opóźniał by nasz
rozwój duchowy... musimy się już tego nauczyć, że każdy z
nas ma w sobie inne dary i talenty, którymi powinien się
dzielić z innymi i vice versa.
Ale naturalne zdolności budzą się w nas w miarę potrzeb,
często zdarza się, że jesteśmy skazani na samotność i musimy
sobie w takich warunkach sami radzić, oczywiście tacy ludzie
będą mocniej rozwinięci, bardziej zaradni i będą też w
stanie pomóc innym, tym, którzy nie osiągnęli takiego
poziomu rozwoju. I te zdolności psychiczne, które budzą się
w nas bez względu na ich charakter nie są ani dobre ani
złe... to wszystko zależy od tego jak ich użyjemy... jak
przykładowy nóż, albo nim kroimy chleb albo nim zabijamy,
wszystko zależy jak te nowo narodzone zdolności wprowadzimy
w życie. Toteż nie starajcie się w sobie budzić zdolności
psychicznych z pominięciem wcześniejszego rozeznania samego
siebie, bez znajomości swojej moralności a tym bardziej przy
złych nawykach... bo możecie doprowadzić nawet swoje życie
do katastrofy, nie mówiąc już o innych ludziach... jednym
słowem rozwalicie swoje Królestwo Niebieskie a przy okazji
zniszczycie i cudze.
Nie jest to prawdziwy rozwój duchowy, kiedy staracie się
osiągnąć za wszelką cenę odmienne stany świadomości, nawet
kiedy one przychodzą w medytacji i w czasie głębokiego
relaksu, raczej potraktujcie jako wewnętrzne doświadczenie i
nie manifestujcie tego na zewnątrz... a już na pewno nie
czyńcie tego bez pomocy Wyższej Jaźni lub w ujęciu religii
chrześcijańskiej Ducha Świętego.
Nasza dusza i poziom świadomości, w której przebywamy można
porównać do gęstości. Nasza świadomość może być
skompresowana i składa się z bardziej złożonych struktur,
czym niżej schodzimy w dół tym bardziej kompresujemy naszą
świadomość np jak za pomocą komputera, plik możemy
skompresować do mniejszych jego rozmiarów... i kiedy
nagromadzimy takich informacji w swoim mózgu bez liku
wówczas kompresuje się nasza świadomość aby gdzieś to
wszystko umieścić co czyni nasze ciała ciężkimi, to jest
właśnie ta gęstość, o której tu w tym momencie mówimy, w tak
gęstym ciele nasze atomy wibrują powoli, ciężko i ciało
staje się ociężałe... i myślenie nieporadne... i pojawiają
się choroby... i tak różne gęstości gromadzą się na
oddzielnych poziomach tworząc wymiary oparte o swoją
gęstość... a to wszystko jest energią, która nosi różne
nazwy: fizyczna, eteryczna, bio-energia, prana, emocjonalna,
mentalna, duchowa, a wszystkie różnią się od siebie swoją
gęstością, ciężkością i szybkością.
Wszystkie mają różne gęstości i są umieszczone w odpowiednim
wymiarze ale znajdują się w tej samej trójwymiarowej
przestrzeni... w tym przypadku dobrym przykładem jest woda w
jeziorze... dnem jeziora jest mocny stabilny grunt,
następnie mamy już tą ziemię bardziej miękką a później
jeszcze mniej gęsty muł i nad nim zawiesinę jeszcze bardziej
rozrzedzoną a na samej górze będziemy mieć czyściutką
wodę... i w każdym jeziorze może być różna gęstość tych
wymiarów w zależności od podłoża... w jednym jeziorze będzie
dużo pozostałości z traw, korzeni, różnych śmieci... a w
innym jeziorze będzie tylko sama gleba i żółty piasek co nam
da oczywiście mniejszą gęstość.
I
taka jest różnica między nami ludźmi jaki jest zakres
zagęszczenia naszej energii, której w sobie nagromadziliśmy,
każda nasza myśl, działanie, słowo jest jakąś postacią
energii... szczególnie nasze ciała będą ciężkie, kiedy nie
potrafimy oczyszczać się z negatywnych energii i gromadzimy
je w sobie w nadmiarze. Podobnie jest z nadmiarem wiedzy,
którą często gromadzimy bez liku i potrzeby... i mądrujemy
się, że jesteśmy mądrzy... a to oczywiście nie ma nic
wspólnego z mądrością tylko przemądrzalstwem... mądrość nie
rozwija się w ten sposób, mądrość mieszka w nas i budzi się
w nas jako wielki dar... i bywa, że pastuszek na łące pasący
owieczki bywa bardziej mądry niż profesor z Uniwersytetu.
Dobrym przykładem jest tu Jezus Chrystus, który zaginał
swoją mądrością w wieku lat 12 mędrców w świątyni.
I to jacy jesteśmy zależy od gęstości energii, które
oddziałują w nas na siebie... kiedy w szybkim tempie
gromadzą się te gęste energie wypychają te lżejsze i te
coraz gęściejsze osadzają się w nas, niczym brudy i męty w
jeziorze, które wypychają wodę na inne przestrzenie.
Gęste pola świadomości to nasze doświadczenia i wyrażanie
siebie, nasze ambicje, niezdrowa twórczość, rywalizacja.
Mniej gęste pola świadomości to już świadoma przebudowa
starych skostniałych form, pozytywne zmiany i świadome
odczucia.
I
tak człowiek porusza się albo do tej gęstej struktury
energii tworząc ją jeszcze bardziej gęstą, czyli tworzy
świat materialny... albo kieruje się w mniejszą gęstość, w
kierunku świata ducha, czego najwyższym przejawem będzie
bezwarunkowa miłość. Czym czynimy swój świat bardziej
duchowym tym staje się on rzadszy i niewidzialny.
Kiedy skierujemy się do strumienia ducha płyniemy do oceanu
tej wielkiej energii co pozwala nam się rozwijać i dalej
swobodnie płynąć na spokojnym nurcie wielkiej rzeki... aż
połączymy się z oceanem wielkiej energii... czyli naszym
Ojcem. Jeśli pozwolimy sobie na sztywność nasza świadomość
stanie się jak beton a nawet żelbeton... przejmuje nas we
władanie stagnacja, starość, śmierć i następuje rozpadanie.
Na ten stan daje odpowiedzi fizyka - o zachowaniu energii i
masy na poziomie fizycznym i eterycznym.
Nasza fizyczna Ziemia jest tylko modelem fizycznego
Wszechświata, tylko, że bardziej skondensowanego niż
eteryczny Wszechświat dlatego mówimy: "Co na górze to
i na dole". O naszej własnej świadomości i jak
będziemy ją w sobie kształtować zdecyduje to jak
potraktujemy Boga... i jak rozumiemy Jego naturę... czy
powiemy, że Bóg jest Wszystkim... czy jest to tylko utarty
fizyczny symbol jaki jest ukryty w wielu religiach i tylko
za pomocą tych symboli ludzie porozumiewają się z Bogiem...
i tak dla przykładu, ludzie co niedzielę biegają do kościoła
po przyjęcie Hostii a nie potrafią zauważyć Boga już poza
kościołem, na łące pełnej kwiatów, na niebie pełnym ptaków,
w wodzie i w każdym elemencie naszego życia... co oczywiście
takie osoby nie widzące działania Bożego w naszym świecie
mocno kompresują wielkość Boga.
Jakie nasiona w sobie posiewamy takie będziemy zbierać
dalej... i takie będziemy siać jako materiał siewny... z
dobrych nasion wyjdą dobre plony, ze złych nasion wyjdą złe
plony. Z dobrych nasion zbieramy dobre owoce a ich
składnikiem odżywczym będzie nasze duchowe myślenie i
duchowe uczucia: bezinteresowna miłość, współczucie,
wewnętrzny spokój... wówczas budujemy w sobie wyższe ciało
emocjonalne (albo tzw. szczęście Boże)... a to łączy w sobie
wyższe ciało mentalne - czyli nasze rozeznanie i duchową
wiedzę. Ciało duchowe jest lekkie i wynosi nas do poziomu
Świadomości Chrystusa... i wówczas mówi się, że taki
człowiek żyje w Chrystusie a Chrystus w nim. I to wówczas
możemy powiedzieć jak kiedyś powiedział Jezus Chrystus:
"Ja i Ojciec jednym jesteśmy.".
Życie Jezusa Chrystusa było dla nas przykładem dobrych
uczynków, sprawiedliwości, współczucia i wielkiej mądrości,
było wielkim symbolem ukazującym nam naszą wewnętrzną
podróż... stąd też następujące słowa: "Ja jestem drogą
i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak
tylko przeze Mnie."... co te słowa mogą oznaczać dla
osób rozwiniętych duchowo? Znaczą, że musimy obudzić i
ożywić w sobie wyższe ciało duchowe, emocjonalne i mentalne,
czyli przebudzić w sobie Świadomość Chrystusową... dokładnie
takie ciało eteryczne jakie posiadał Jezus Chrystus jako
człowiek żyjący na Ziemi... zbudować w sobie ten most, który
nam da ostateczną łączność z Bogiem.
W
czasie naszej duchowej podróży towarzyszą nam dwie
przeciwstawne sobie siły... jedna skłania nas do budowy
własnego ciała i umieszcza nas w świecie fizycznym nadając
siłę i pozycję naszemu ego... a druga popycha nas w
przeciwną stronę, zmusza do powrotu do Źródła - do naszego
Ojca.
Niby, że wszyscy pragną tej wspinaczki na wysoką górę i dużo
osób można spotkać na jej stokach, wielu mieszka w pobliżu
góry ale znacznie więcej mieszka na nizinach a nawet w
dżungli i nie widzą tej wysokiej góry.
I
jaka jest nasza dusza? To zależy jaką posiądzie gęstość i
formę, czy będzie formą bardziej fizyczną (skompresowaną,
gęstą) czy jest już na poziomie eterycznym, jakie nosi w
sobie programy biorąc pod uwagę jej poprzednie doświadczenia
z poprzednich wcieleń, taki będzie jej obecny obraz... każde
nasze życie to taki nasz indywidualny obraz ale namalowany
przez tego samego artystę, znaczy człowieka, który się
zamanifestował w danym czasie i przestrzeni ale w jego
wnętrzu jest ta sama dusza, która już bywała na tym świecie
(reinkarnacja).
Wiele ludzkich ciał w czasie narodzin ma na swoim ciele
indywidualne znaki. To są osoby zaznaczone... w zależności
od znaku możemy przypuszczać, że takie nowo narodzone
dziecko w poprzednim życiu zginęło śmiercią tragiczną (nie
koniecznie jako noworodek)... i są inne znaki, które
wskazują, że nowo narodzony człowiek opieczętowany jakimś
znakiem jest osobą wyjątkową, często jest już odziany w
wyższe ciało emocjonalne, mentalne i duchowe. W tym ciele
żyje indywidualny strumień życia, czyli wyższa świadomość
zaplątana w ziemskie życie aby wysiewać nowe duchowe ziarno
dla następnych dusz, które zaplątały się na tej Ziemi i nie
umieją wrócić do domu swojego Ojca.
Mamy taki czas, w którym mówimy dużo o diecie
wegetariańskiej, która wg. duchowych nauczycieli pomaga nam
wspinać się na wysoką górę, czyli rozrzedza gęstość naszego
ciała. Owszem, nasza żywność kształtuje nasz metabolizm a w
związku z tym i nasze DNA. Wiadomo, że rośliny, nasiona,
owoce uspokajają nasze umysły.
Mięso sprawia, że nasze ciało i uczucia są mniej wrażliwe,
ponieważ spowalniają metabolizm, co w konsekwencji powoduje
odporność na wyższe energie i wszystkie wpływy duchowe.
Owoce mocno oczyszczają nasze ciała ponieważ jest w nich
dużo wody. Dieta wegetariańska bogata w owoce jest pomocna w
rozluźnianiu więzi między ciałem fizycznym i wyższymi
ciałami... gęste ciało fizyczne trzyma naszą duszę na
smyczy, nie pozwoli jej od siebie zbyt daleko podróżować, a
to nam nie ułatwia kontaktu z Wyższą Jaźnią ponieważ nie
możemy się przebić w wyższe mniej gęste wymiary
i
sama dusza jest cięższa i przy każdym wzlocie spada z
powrotem w dół... jak ja to mówię, każdy schabowy sprowadza
cię z powrotem na ziemię i drepczesz nadal tak samo po niej
jak wczoraj.
Poza tym dieta wegetariańska sprzyja medytacji, modlitwie,
kontemplacji i oczywiście poprawia stan zdrowia a nawet
prawidłowo ustawiona i zrównoważona wg zasad Ajurwedy leczy
nasze choroby w 100%.
Ale sama dieta to za mało aby stać się osobą duchową z
wyższych pól, takie osoby muszą być bardziej duchowo
wyrafinowane, muszą mieć w sobie więcej miłości,
zrozumienia, mądrości... muszą współczuć młodszym braciom
zwierzętom, jednym słowem wykorzystać cały potencjał
duchowych energii.
U
człowieka, u którego dochodzi do duchowego oczyszczenia jest
bardzo dużo cierpienia, ponieważ takie ciało nie było
wystarczająco silne na strumień ogromnej szybko wirującej
energii, która nagle została uruchomiona w jego ciele
(najbardziej cierpią osoby z budzącą się Energią Kundalini
ponieważ jest to niesamowicie wyrafinowana energia, która
mocno rozwala i transmutuje wszystko to co w organizmie
człowieka jest ciężkie i skostniałe). Jedzenie w tym czasie
mięsa zatrzymuje ten proces ale pozostawia energię bólu,
cierpienia i agresji, te energie które towarzyszą zwierzętom
podczas ich śmierci... i już nie należy tego utożsamiać z
Energią Kundalini ponieważ są to dwie różne sprawy nie
mające ze sobą nic wspólnego.
Jeśli chcemy osiągnąć poziom Świadomości Chrystusowej musimy
zrównoważyć nie tylko własne pole świadomości ale również
wpasować się w świat zwierząt, roślin i minerałów... jednym
słowem musimy zjednoczyć się z całym życiem, które nas
otacza.
Nasze wyżywienie i stłumione negatywne emocje są przyczyną
naszych chorób... jeśli chcemy naszego dobrego zdrowia,
szczęścia musimy się przeprogramować... i przestać się
martwić na zapas! I pamiętaj... może mi nie uwierzysz... ale
jesteś stworzony do życia wiecznego!
Vancouver
2 Dec. 2015
WIESŁAWA
|