„Wiem, że większość ludzi, nawet tych dobrze sobie radzących z
problemami najwyższej złożoności, rzadko jest w stanie zaakceptować
choćby najprostszą i najoczywistszą prawdę, jeśli zmusza to ich do
ogłoszenia fałszywości wniosków, które z upodobaniem przedstawiali
swoim kolegom, mówiąc o nich innym z dumą, i z których, nić po nici,
utkali materię swojego życia.” (Lew Tołstoj)
Przypuśćmy, że całe swoje życie poświęciliście niesieniu ulgi
cierpiącym pacjentom. Z czasem uznano was za wybitnych fachowców,
wybrano do władz lekarskiego stowarzyszenia, jednego z największych
i - dla nie wtajemniczonych - najbardziej szacownych gremiów na
świecie. Jego członkowie osiągają łącznie zysk brutto w wysokości 50
milionów dolarów dziennie. Jako całość, rada stowarzyszenia stanowi
prawdziwą potęgę ekonomiczno-polityczną. Gdyby w powietrzu wisiały
jakieś zmiany, co byście zrobili, aby utrzymać swoją pozycję?
Jednostki dominujące w społeczności zawsze są niechętne zmianom.
Władza patrzy na takie same dane, co zwykli obywatele, lecz odsiewa
informacje, które mogłyby jej zaszkodzić.
Przed stu osiemdziesięciu laty, gdy po raz pierwszy pojawiły się
problemy, o których mówimy, medycyna znajdowała się w powijakach.
Technologia pozwalająca określić skuteczność leków oraz terapii
praktycznie nie istniała.
Podczas Wojny Secesyjnej chirurdzy wycierali zakrwawione noże w
fartuchy, po czym przystępowali do kolejnej operacji. Chirurdzy nie
wiedzieli, że muszą umyć ręce przed przyjęciem porodu, więc co
czwarta matka umierała na skutek gorączki połogowej (infekcja
posocznicą). Dr Ignaz Semmelweis, węgierski położnik z Wiednia,
zaobserwował, że akuszerki regularnie myły ręce przed odebraniem
porodu, i powszechnie wiadomo było, że wywoływały one posocznicę u
pacjentek znacznie rzadziej niż chirurdzy. Dr Semmelweis
zainstalował umywalkę przed salą porodową i żaden chirurg nie był
wpuszczany do środka, zanim nie wyszorował porządnie rąk. Infekcja
posocznicą zniknęła bez śladu. Dr Semmelweis poinformował o tym
fakcie społeczność medyczną, lecz przypłacił to utratą zmysłów na
skutek ciągłych szyderstw i prześladowań.
W Stanach Zjednoczonych co najmniej siedem tysięcy badaczy,
naukowców, lekarzy i dentystów zna przynajmniej częściowo
następującą informację. Około połowa z nich, zwolennicy wolnej od
rtęci stomatologii, czuje się zagrożona przez swoje medyczne
stowarzyszenia, jak również stanowe izby lekarskie i
stomatologiczne. Scott Mc Adoo z Denver w stanie Kolorado, jeden z
najlepszych dentystów, jakiego miałem przyjemność kiedykolwiek
odwiedzić, powiedział:
- Podanie do publicznej wiadomości, że jest się zwalczającym rtęć
stomatologiem, jest równoznaczne z wejściem do jaskini lwa.
Izba Stomatologiczna Stanu Kolorado zamierza cofnąć mu licencję na
wykonywanie zawodu.
Jedynymi uczonymi i lekarzami, którzy nie czują się zagrożeni, są
toksykolodzy. Od lat usiłują przekonać opinię publiczną, że rtęć w
„srebrnych” wypełnieniach jest śmiertelną trucizną. Towarzystwo
Toksykologiczne opublikowało dziesiątki rozpraw na temat toksycznych
właściwości rtęci. Niestety, Amerykańskie Towarzystwo
Stomatologiczne (American Dental Association; w skrócie ADA)
dysponuje dostatecznie dużą władzą ekonomiczno-polityczną, aby
uciszyć każdego lekarza, którego ludzie chcieliby słuchać.
Większość medycznych badań jest sponsorowana przez przemysł
farmaceutyczny, toteż badaczy nakłania się, aby dbali o jego
interesy. Na przykład dziesięciodniowa kuracja wrzodu trawiennego
została odkryta przed ponad jedenastu laty. Najczęściej wrzody
wywołuje infekcja bakteriami H-pylori (Helicobacter pylori). Pisałem
o H-pylori w Beating Alzheimer’s (Pokonać Alzheimera) w grudniu 1989
roku. Październikowy numer Reader’s Digest z roku 1995 podaje
wiadomość, że mniej niż połowa amerykańskich lekarzy zna prawidłowy
sposób postępowania ze swoimi 25 milionami wrzodowców. „Lekarze mogą
z niechęcią podchodzić do nowych metod, podczas gdy firmy
produkujące leki nie chcą porzucić lukratywnego rynku środków
zobojętniających kwasy”. Zantac i Tagamet to dwa najlepiej
sprzedające się w Stanach Zjednoczonych środki przeciwwrzodowe.
Dr nauk medycznych i weterynarii Joel Wallach przeprowadził 27 000
autopsji zwierząt, a także 10 000 autopsji ludzi. W rozmowie ze mną
powiedział, że bez względu na rodzaj choroby ustalonej po
oględzinach zwłok głębszą przyczyną zgonu było niedożywienie. W
pewnym momencie przerwał dalszą praktykę i zajął się sprzedażą „Body
Toddy” i „Mineral Toddy”, płynów zawierających witaminy oraz
mineralne składniki uzupełniające. Z produktami dra Wallacha
zetknąłem się kilka lat temu. Nie wypróbowałem Body Toddy na sobie,
lecz potraktowałem nim nasze domowe rośliny. W ciągu lata rozrosły
się tak bardzo, że musiałem je poprzycinać równo z ziemią i zacząć
wszystko od początku. Dzisiaj używam obu produktów.
Niedożywienie jest podklinicznym symptomem rozwijającym się w
procesie choroby Alzheimera. Słyszałem, że według lekarzy ludzie
tracą pieniądze na witaminy i minerały, które w końcu są wydalane z
organizmu. A co ich zdaniem dzieje się z lekarstwami? Wolę wysiusiać
warte pięćdziesiąt centów witaminy i minerały, niż umrzeć na
Alzheimera albo zmarnować ponad sto tysięcy dolarów na wizyty u
lekarzy nie mających najmniejszego pojęcia, jak walczyć z tą chorobą
czy jakąkolwiek inną chroniczną przypadłością. Wszyscy tradycyjni
lekarze potrafili jedynie marnować mój czas, a także wyciągać ode
mnie pieniądze. Żaden z nich - dosłownie ani jeden - nie wiedział,
co robić. Co więcej, tradycyjna społeczność medyczna prześladowała
każdego lekarza, jakiego zdarzyło się mi odwiedzić, który wiedział
cokolwiek o zwalczaniu chronicznych chorób. Jeśli jakiś lekarz
przywraca zdrowie pacjentom, których inni lekarze nie potrafili
wyleczyć, spotyka się z niechęcią kolegów, zaś izby lekarskie
dokładają starań, aby zniszczyć jego reputację, praktykę, a w końcu
pozbawić go prawa wykonywania zawodu. Do głosu dochodzą arogancja,
ignorancja i pieniądze.
Mam przyjaciela, który jako lekarz posiadał chyba największą wiedzę
fachową w swojej specjalności w całych Stanach. Napisał przeszło
osiemset artykułów opublikowanych w prasie medycznej. Był osobistym
lekarzem kilku najpotężniejszych ludzi świata. Jego nazwisko
znajduje się we Who’s Who Stanów Zjednoczonych oraz Who’s Who
świata. Na uniwersytecie, gdzie prowadził wykłady, lekarze mieli
rozległe praktyki. Mój przyjaciel nie przynosił tylu pieniędzy, ile
oczekiwali starzy dobrzy kumple, zaczęli więc kierować do niego co
uboższych pacjentów. Jego pacjenci mieli lepszy wskaźnik powrotu do
zdrowia niż pacjenci kolegów pobierających znacznie wyższe opłaty.
Gdy wieść o tym rozniosła się szerzej, wielu pacjentów zrezygnowało
z usług swoich dotychczasowych lekarzy i przeniosło się do mojego
przyjaciela. Uniwersytet wylał go z pracy. Mój przyjaciel podał
uczelnię do sądu, wygrał 300 000 dolarów, ale i tak wypadł z obiegu.
Już nikt nie uważa go za starego, dobrego kumpla. Hołdująca
tradycyjnym poglądom społeczność medyczna udaje, że go nie
dostrzega. Wszyscy wokół unikają go. Na skutek ciągłej presji
rozpadło się jego małżeństwo, a on sam popadł w narkomanię i jest
bardzo chory. W końcu cofnięto mu licencję na wykonywanie zawodu.
SPOJRZENIE PARALAKTYCZNE
Przypuśćmy, że jesteście oficerem obcego wywiadu poszukującym
doskonałej, niewykrywalnej trucizny, przy pomocy której chcecie
zniszczyć wroga, tak aby nie padł na was choćby cień podejrzenia.
Przypuśćmy, że wasi uczeni odkryli działającą na niskim poziomie,
powolną truciznę - płynny metal, nieradioaktywny i najbardziej
śmiercionośny pierwiastek w całym układzie okresowym. Toksyna ta ze
szczególnym upodobaniem atakuje mózg oraz tkankę neurologiczną, a
zwłaszcza otoczkę powlekającą neurony, poprzez które przekazywane są
procesy myślowe w mózgu.
Początki klinicznych symptomów są tak zdradzieckie, że lekarze nie
potrafią określić etiologii dolegliwości pacjenta. U jednej osoby
może rozwinąć się schizofrenia, u innej drżenie lub Alzheimer,
ponieważ trucizna zawsze atakuje najsłabszy organ i gen. Gdybyście
zdołali nakłonić dentystów waszego wroga, aby umieszczali tę
diabelską truciznę w jamie ustnej swoich pacjentów - w odległości
„dwóch cali od mózgu” - obejmując tą działalnością 85 procent
populacji, spowodowalibyście poważne rozdarcie w materii tamtego
społeczeństwa. Setki tysięcy jego obywateli trafiłyby za waszą
sprawą do szpitali psychiatrycznych. Bylibyście w stanie zniszczyć
całe rodziny. Ludzie chorzy są mało wydajni jako pracownicy,
stwarzają kłopoty. Pobierają zasiłki. Trafiają do więzień. Możecie
sprawić, że setki miliardów dolarów pochodzących z podatków zostaną
wydane na utrzymanie psychicznie chorych oraz uwięzionych.
Moglibyście spowodować, aby wasz wróg wydał biliony dolarów na
niezbędną opiekę medyczną nad zatrutymi pacjentami, zanim ci w końcu
rozstaliby się z życiem. A do tego, chorzy, nie w pełni wykorzystani
pracownicy nie są w stanie zapłacić podatków. Najlepsze zaś w tym
wszystkim jest to, że dentysta byłby ostatnią osobą, którą chorzy
podejrzewaliby o podkładanie trucizny.
Gdyby powyższy scenariusz okazał się prawdziwy, gdyby jakiś naród
skazał dziesiątki milionów(1) naszych obywateli na zagładę, z
pewnością wypowiedzielibyśmy mu wojnę, a moment odkrycia takiego
faktu zyskałby miano „Dnia Niesławy”. Niestety, jedyna niezgodność z
przedstawionym schematem polega na tym, że nie ma żadnego oficera
obcego wywiadu. Bardzo bym chciał, żeby takowy istniał, gdyż dalsze
informacje byłyby wówczas łatwiejsze do przełknięcia.
A oto, co przed nami ukrywano:
1. Podstawowa przyczyna Alzheimera ma charakter jatrogenny(2).
Chorobę tę wywołują lekarze za pośrednictwem „srebrnych” wypełnień
stomatologicznych, które zatruwają mózg oraz system nerwowy. Rtęć ze
srebrnych wypełnień atakuje tkankę mózgową i z łatwością przenika
barierę krew-mózg. Jony par rtęci są zbyt małe, aby system
immunologiczny mógł je rozpoznać. Dopiero gdy nagromadzi się ich
więcej w osłonkach nerwowych otaczających synapsy, nasz system
obronny zaczyna traktować te tkanki jak ciała obce i atakuje osłonki
nerwowe, jak gdyby były one obcymi intruzami.
2. Jeśli chory na Alzheimera jest w stanie prowadzić na poły
zrozumiałą pięciominutową rozmowę, nie pozwólcie, aby jakiś
niedouczony lekarz wmawiał wam, że Alzheimer jest nieodwracalny.
Pewien anestezjolog po lekturze Beating Alzheimer’s przez sześć
miesięcy konsultował moje informacje z dentystami i lekarzami, a
potem usunął trzynaście kanałów korzeniowych. Wyleczył się z
Alzheimera w ciągu dwóch godzin. Co chwilę ktoś łapie mnie za rękaw
w sklepie lub restauracji i mówi, że uratowałem mu życie.
Nie da się ustalić, ile milionów ludzi zmarło w wyniku schorzeń
neurologicznych o nieznanej etiologii. Prawidłowa nazwa Alzheimera
powinna brzmieć „Chroniczne zatrucie rtęcią na niskim poziomie”.
Zatrucie rtęcią ze „srebrnych” wypełnień stomatologicznych stanowi
czynnik sprawczy u większości osób, u których wykryto Alzheimera. I
w tym miejscu oskarżam ADA o ukrywanie swojej winy w taki sam
sposób, jak to czynią producenci papierosów lub Dow Chemical
wytwarzająca silikonowe implanty piersi, którzy zaprzeczają
związkowi swoich produktów z chorobą.
Ci spośród nas, których życie zostało przewrócone do góry nogami na
skutek zatrucia rtęcią, mogą żyć ze świadomością, że nasi dentyści
popełnili kardynalny błąd, nie zwracając wcześniej uwagi na
toksyczność rtęci. Nie możemy jednak tolerować faktu, że ADA zrobiło
wszystko, co w jego mocy, aby pacjenci nie dowiedzieli się, iż byli
zatruwani przez „srebrne” wypełnienia. Dopuściło, aby ponad dziesięć
milionów „srebrnych” amalgamatowych wypełnień znalazło się w naszych
ustach, zaledwie dwa cale od mózgu, po tym jak znaleziono dowody
potwierdzające występowanie poważnych problemów na skutek zatrucia
spowodowanego przez „srebrny” amalgamat. ADA usiłowało ochraniać
swoje zyski oraz reputację, a nie pacjentów. W tym czasie tysiące
odwiedzających stomatologa osób zapadły na katastrofalną chorobę,
której mogły uniknąć. Jeżeli trudno wam uwierzyć, że nasi dentyści
ukrywają fakt zatrucia co najmniej 12 procent populacji,
przeczytajcie notatkę na szarym tle poniżej.
Skoro lekarze wiedzieli, że rtęć jest trucizną, dentyści musieli to
także wiedzieć. Przecież to proste. Od roku 1830 hierarchowie -
starzy dobrzy koledzy z ADA oraz nasi profesorowie stomatologii -
musieli wiedzieć, że dentyści umieszczają w ustach swoich pacjentów
truciznę. Okłamywali studentów stomatologii. Okłamywali nas. W
kulturalnym towarzystwie kłamstwo określane bywa terminem „błędna
nazwa”. Dentyści amalgamat rtęci nazwali „srebrnym” amalgamatem.
Srebrne wypełnienie jest błędną nazwą. Mamy tutaj do czynienia z
klasyczną zasłoną dymną - kamuflażem. To znaczy z oszustwem.
ADA przyznało, że 5 procent pacjentów wykazało objawy alergii na
„srebrny” amalgamat. W tym miejscu nie ma mowy o jakiejkolwiek
alergii. ADA próbuje wykazać, że trucizna nie jest trucizną. W
wydanej w roku 1990 The Pharmacological Basis of Therapeutics
(Farmakologiczna podstawa terapeutyki) Goodman i Gilman piszą: „Poza
nielicznymi wyjątkami zatrucie rtęcią nie jest diagnozowane u
pacjentów ze względu na zdradziecki rozwój schorzenia, niejasny
charakter wczesnych objawów klinicznych, a także słabą znajomość
tego typu przypadków wśród lekarzy”.
Nie da się ustalić, ile milionów ludzi zmarło na skutek przewlekłych
chorób wywołanych przez zatrucie rtęcią. Według ADA zaledwie pięć
procent(3) (13 milionów) pacjentów stomatologów miało uczulenie na
„srebrny” amalgamat. Stan taki utrzymywał się tylko do momentu, gdy
Centrum Zwalczania Chorób stwierdziło, że z definicji mamy do
czynienia z epidemią. Wtedy ADA zmniejszyło swoje szacunki do
zaledwie jednego procenta. Nawet w takim przypadku daje to jednak 2
600 000 pacjentów, którzy ulegli zatruciu. Ostatnio słyszałem, że
ADA określiła w swoich wypowiedziach liczbę zatruć jako nieznaczną -
mniej niż sto przypadków.
W końcu nawet największe media miały tego wszystkiego dość.
Specjalne wydanie emitowanego przez CBS programu 60 Minutes (60
minut) nosiło tytuł „Czy masz w ustach truciznę?” Nadano je na
antenie ogólnokrajowej 16 grudnia 1990 roku. W programie omówiono
między innymi przypadki niezwykłych uzdrowień po usunięciu wypełnień
z amalgamatu. „Czy masz w ustach truciznę?” okazał się najbardziej
oglądanym programem telewizyjnym, jaki kiedykolwiek wyprodukowano w
cyklu 60 minut. Panorama CBC wyemitowała „Truciznę w twoich ustach”
w Londynie. Te dwa programy zniszczyły wiarygodność przemysłu
stomatologicznego. ADA wiedziało, że jeśli nie zdoła podważyć
rewelacji ujawnionych w telewizji, jego dni będą policzone.
POLOWANIE NA CZAROWNICE
W dwóch stanach, Kolorado i Minnesota, izby stomatologiczne
wykorzystały Biuro Prokuratora Generalnego oraz miliony dolarów
podatników, aby odebrać licencje stomatologom i lekarzom, którzy
informują swoich pacjentów, że amalgamat rtęci jest odpowiedzialny
za nękającą ich chorobę. Biuro Prokuratora Generalnego w Kolorado
wydało 4 miliony dolarów w ciągu dwudziestu dwóch lat na śledztwo w
sprawie dra Hala Hugginsa, aby ostatecznie zwrócić mu licencję.
Zanim Hal uznał, że dalsza walka nie ma sensu, wydał przeszło 700
tysięcy dolarów na pokrycie kosztów sądowych. AMA (Amerykańskie
Towarzystwo Medyczne) odebrało dr Sandrze Denton licencję na teren
Kolorado, ponieważ utrzymywała kontakty z drem Hugginsem. Dr Sandra
Denton należy do najbystrzejszych, najbardziej zaangażowanych
lekarzy, jakich kiedykolwiek miałem okazję poznać. Została
zwyczajnie wrobiona. Nie zrobiła nic złego. Izba Lekarska Stanu
Kolorado cofnęła jej licencję, aby pozbawić dra Hugginsa wsparcia ze
strony społeczności lekarskiej.
Znam wielu ciężko chorych pacjentów, którym dr Denton pomogła. Pewna
młoda kobieta była bliska śmierci. Inni lekarze nie potrafili
wyjaśnić jej stanu, nie rozumieli też podłoża jej choroby. Dr Denton
dokonała prawidłowej diagnozy, a potem odwołała połowę wizyt w ciągu
następnych dwóch tygodni, aby starannie zaopiekować się tą jedną,
ubogą pacjentką. Poleciła swoim pielęgniarkom, aby nieustannie nad
nią czuwały. Dostępni w okolicy chirurdzy nie chcieli jej operować,
ponieważ była bliska śmierci. Dr Denton załatwiła samolot, który
przewiózł chorą z Seattle do Colorado Springs. Dwaj chirurdzy
szczękowi usunęli tytanowe implanty z dolnej szczęki pacjentki, a
także wszystkie „srebrne” wypełnienia. Śmiali się przy tym z dr
Denton. Mówili Sandrze, że jej pacjentka umrze na stole.
Młoda kobieta zaczęła wracać do zdrowia już w dwie godziny po
zabiegu. Sześć miesięcy później ponownie wszczepiono jej dwa
tytanowe bolce w dolną szczękę, aby utrzymać w odpowiednim położeniu
uzębienie i wówczas błyskawicznie wpadła w schizofrenię. Dr Denton
musiała błagać chirurgów, aby usunęli jej implanty, a kiedy to
nastąpiło, kobieta szybko doszła do siebie. Od tamtych wydarzeń
minęło kilka lat i dzisiaj pacjentka Sandry prowadzi normalne życie.
Dr Denton przeniosła się do Anchorage na Alasce, gdzie odegrała
istotną rolę w zmianie prawa stanowego, tak aby utrudnić izbom
lekarskim unieważnienie licencji lekarza stosującego w swojej
praktyce odmienne od tradycyjnych metody leczenia. Tak bardzo cenię
jej doświadczenie, że przed kilku laty pojechałem w grudniu z
Seattle w stanie do Anchorage na Alasce, aby wziąć udział w jej
programie alergicznego odczulania. Od tego momentu nie muszę już
odwiedzać alergologów, nie zdarzają mi się także krótkotrwałe zaniki
pamięci. Mózgowe reakcje alergiczne na ulubione pożywienie oraz
wrażliwość na substancje chemiczne, określane przez lekarzy
środowiskowych jako „brain-fag” i „brain-fog”,
występują również w chorobie Alzheimera(4).
Tak wielu lekarzy popadło w konflikt ze swoimi izbami lekarskimi za
wskazanie chronicznego zatrucia rtęcią na niskim poziomie jako
przyczyny schorzenia swoich pacjentów, że na spisanie ich przeżyć
potrzeba kilku tomów. Jeszcze więcej tomów zapełniłyby relacje o
zatrutych pacjentach dentystów, którzy wrócili do zdrowia po
usunięciu z zębów „srebrnych” wypełnień. Były prezes Towarzystwa
Toksykologicznego w rozmowie ze mną powiedział:
- Wiemy, że rtęć jest trucizną. Uczymy o tym naszych studentów.
Stosowanie „srebrnych” wypełnień stomatologicznych to decyzja
ekonomiczno-polityczna. Nie wiń o nią lekarzy.
Autor: Tom Warren
Tłumaczenie: Mirosław Kościuk
Źródło: Nexus
PRZYPISY
1. Dla osoby niepoinformowanej „dziesiątki milionów” wydają się
zapewne liczbą niedorzecznie wysoką. Zważywszy że przez 180 lat
dentyści stosowali amalgamat rtęci do wypełnień stomatologicznych,
powyższe przybliżenie jest właściwie bardzo ostrożne. Siedem procent
naszej populacji podlega hospitalizacji w instytucjach zdrowia
psychicznego, niekiedy nawet na całe życie. Dziś 7 procent naszego
społeczeństwa to 18 milionów ludzi. Podstawowym, subklinicznym
objawem zatrucia rtęcią jest depresja endogenna. Amalgamat rtęci
został ostatnio w sposób jednoznaczny powiązany z wieloma
schorzeniami neurologicznymi. Jeśli środek ten stanowi bezpośrednią
przyczynę choroby zaledwie połowy pacjentów szpitali
psychiatrycznych, uzyskamy liczbę 9 milionów osób, których życie
zostało zrujnowane przez rodzinnych dentystów. Ponadto w Stanach
Zjednoczonych żyją 4 miliony chorych na Alzheimera. Opierając się na
doświadczeniach z przeszłości, należy oczekiwać, że ADA uczyni
wszystko, co w jego mocy, aby zdyskredytować Adolph Coors Human
Study Results, które zostaną opublikowane w roku 1997. Badania te -
pierwsze tego typu na świecie - obejmują usunięcie amalgamatu, jego
wymianę i ponowne usunięcie, a także efekt wywierany przez „srebrny”
amalgamat na procesy chemiczne zachodzące we krwi. Ich rezultaty
dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że chroniczne zatrucie rtęcią na
niskim poziomie z tak zwanych „srebrnych” wypełnień
stomatologicznych stanowi podłoże wielu przewlekłych chorób, których
przyczyn, jak dotąd, nasi lekarze nie potrafią wyjaśnić.
2. Jatrogenia - stan chorobowy wywołany przez lekarza. - Przyp. red.
3. Dr Alfred Zamm uważa, że dokładniejszą liczbą jest 12 procent. 12
procent to ponad 30 milionów Amerykanów, których system
autoimmunologiczny został narażony ma zatrucie rtęcią.
4. Mózgowe reakcje alergiczne na ulubione pożywienie oraz wrażliwość
na substancje chemiczne wywołujące brain-fag oraz brain-fog są
elementami patologii choroby Alzheimera. Brain-fag przypomina stan,
w jakim znajduje się rozkapryszone senne dziecko, które potrzebuje
drzemki. Brain-fog najbardziej przypomina stan narkotycznego
odurzenia.
BIBLIOGRAFIA
1. Hahn i inni, „Dental Silver Tooth Fillings: A Source of Mercury
Exposure Revealed by Whole-body Image Scan and Tissue Analysis”,
Uniwersytet Calgary, Alberta, Kanada, 3 sierpnia 1990, 2641-2646.
2. Hahn i inni, „Whole-body Imaging of the Distribution of Mercury
Released from Dental Fillings in Monkey Tissues”, Uniwersytet
Calgary, Alberta, Kanada, 3 sierpnia 1990, 2641-2646.
3. W.R. Markesbery, „Trace Elements in Isolated Subcellular
Fractions of Alzheimer’s Disease Brains”, Brain Research 533, 1990,
125-131.
4. Wenstrup i inni, „Trace Element Imbalances in Isolated
Subcellular Fractions of Alzheimer’s Disease Brains”, Brain Research
533, 28 sierpnia 1989, 123-189.
5. Alfred V. Zamm, „Dental Mercury: A Factor that Aggravates and
Induces Xenobiotic Intolerance”, Journal of Orthomolecular Medicine,
drugi kwartał, 1991, vol. 6, nr 2.
Tom Warren
Copyright © 1999/2000
Źródło:
LINK!