Sambucus migra, czyli bez
czarny i osiem innych gatunków Sambucus, które rosną na
całym świecie w strefie umiarkowanej, były tematem pracy
doktorskiej dr Alicji Zobel na Uniwersytecie Warszawskim,
która pracowała w Zakładzie Cytologii Roślin. Badała długie
komórki, całe wypchane związkami fenolowymi - zwanymi wtedy
garbnikami, a naukowo - proanthocyanidynami. Analiza (HPLC)
chemiczna wykazała miksturę wielu związków, z których
epicatechiny i pochodne kwasu galusowego są w odpowiedniej
proporcji, niekiedy lepszej niż te związki z zielonej
herbaty.
W 1981 roku magistrantka pani profesor - Mira Gadzała
zrobiła wspaniałą pracę o działaniu biochemicznym tych
wyciągów z liści bzu oraz czystego związku - epicatechiny.
Dostała tytuł, nagrodę ministra i obie panie przedstawiły
dane na zjazdach Fotochemicznych Akademii Medycznej, na
zjazdach Antyrakowych w Toronto w 1999 roku, ale nie
patentowały swoich odkryć, bo to są naturalne wyciągi i
związki chemiczne i nie podlegają patentom.
Po rozpoczęciu pracy w Trent University w Peterborough w
Kanadzie w 1987 roku pani Zobel razem z tamtejszymi
studentami biochemii badała dalej „herbatki”, czyli napary
liści bzu czarnego, zielonej i czarnej herbaty oraz herbaty,
którą przywiózł Atis Ruchirawat z Tajlandii (jego mama jest
biochemikiem, sekretarzem naczelnym Princes Chulabhorn
Institute w Bangkoku). Badała te herbatki na przyswajanie
tlenu i zużywanie go przez mitochondria do wytwarzania
energii (opublikowane w 1991 roku). Okazało się, że
najlepiej działała herbatka z bzu czarnego. Niestety w
Polsce bez nie jest popularny, bo rośnie „za wygódką”,
dookoła ogrodu jak zielsko, i nie trzeba za niego płacić
pieniędzy.
Już tak jesteśmy psychicznie skonstruowani, że jak dużo
zapłacimy to znaczy, że musi działać, a jak jest za darmo,
to znaczy że nie działa. Działa, tylko jest po prostu tanie
i nie ma pieniędzy na reklamę.
Ale nasze babcie robiły nam napary z kwiatów na poty, a
owoce mające alkaloidy na „ostre kaszle”. Dr Zobel radzi:
liście bzu czarnego zalewać wodą i pić, jako herbatkę. A na
zimę trzeba ususzyć liście i pić herbatkę z suszu.
Podobnie działają Sambucus abakus, corocznie odrastający i
Sambucus racemosa o podobnych liściach, ale czerwonych
owocach. Tyle mamy roślin i krzewów zdrowotnych dookoła, na
podwórku, ale je ignorujemy. Nie ignorujmy jednak naszego
zdrowia, pamiętajmy, że można trzymać komórki rakowe w
szachu, pijąc herbatkę z bzu czarnego. Zalewajmy te same
liście w ciągu jednego dnia kilka razy, gdyż przy dłuższym
parzeniu roślina wydziela inne związki.
- Picie herbatki z czarnego bzu (liście) to jest czysta
prewencja, tania kuracja profilaktyczna. Zatem pijcie na
zdrowie i piszcie, jak działa - prosi pani Zobel i podaje
e-maila: zobelala@yahoo.ca
Bez czarny (liście) oraz
zielona herbata - naturalne antyutleniacze
Zielona herbata wywodzi się z
Chin, północnej Birmy i Indii. Już 4700 lat temu Chińczycy
docenili jej właściwości smakowe i lecznicze - z tych czasów
pochodzą pierwsze zapiski na temat jej dobrodziejstw.
Niestety nie miał tego szczęścia nasz Czarny bez (Sambucus
migra), który do dzisiaj jest mało znany (liście). Zielona
herbata otrzymywana jest z liści krzewu herbaty chińskiej (Thea
sinensis).
Jak powstaje zielona herbata? Zaraz po zbiorze liście
herbaty chińskiej poddawane są działaniu pary wodnej,
następnie są zwijane i suszone. Podobnie można przyrządzać
czarny bez - w tym przypadku wystarczy ususzyć liście.
Herbata zielona oraz liście czarnego bzu są zdecydowanie
zdrowsze i wartościowsze od tradycyjnej herbaty, gdyż w
procesie ich otrzymywania najważniejsze związki nie ulegają
dezaktywacji.
Obie herbatki (zielona i czarny bez) zawierają alkaloidy
purynowe i katechiny. Pierwsze to kofeina, teofilina i
teobromina. W roślinach tych znajdują się 4 główne
katechiny: epikatechina (EC), epillokatechnina (EGC),
galusan epikatechiny (ECG) i galusan epigallokatechiny (EGCG).
Związki te stanowią do 30 proc. suchej masy liści, są bardzo
silnymi przeciwutleniaczami (inaczej antyoksydantami).
Badania wykazały, iż jedna a katechin - galusan
epigallokatechiny (EGCG) jest do 100 razy bardziej wydajna
aniżeli witaminy C i E.
Lista dobrodziejstw (benefisów) liści obu roślin jest długa.
Otwiera ją profilaktyczne działania powstawania zakrzepów -
katechiny zawarte w herbatkach zapobiegają agregacji płytek
krwi. Ponieważ katechiny zapobiegają utlenianiu złego
cholesterolu (LDL) - pijąc te herbatki zmniejszamy ryzyko
wystąpienia miażdżycy. Katechiny usuwają także szkodliwe dla
DNA wolne rodniki, co z kolei chroni nas przed nowotworem, a
także przed zbyt szybkim starzeniem się. Katechiny działają
ponadto przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo, a także
przeciwwrzodowo, pomagają odtruwać organizm, poprzez
wiązanie jonów metali ciężkich. Obie herbatki obniżają
poziom cholesterolu we krwi, poprawiają pamięć i jasność
umysłu (dzięki alkaloidom purynowym), wzmacniają zęby (tutaj
„wykazują się” jony fluorkowe).
Bardzo popularna herbata czarna nie posiada większości z
wymienionych właściwości, zabija je fermentacja -
nieodłączny proces powstawania tego gatunku herbaty. Podczas
fermentacji katechiny utleniają się do barwnych związków -
teaflawiny i tearubigenu, dzięki którym herbata ma
specyficzny kolor.
Opracowała Walentyna Rakiel-Czarnecka
Źródło:
LINK!
|