Oberom Silva o sobie:
Mam 26 lat i jestem Brazylijczykiem. Pracuję jako nauczyciel
jogi. Mieszkam ze swoją życiową partnerką, nie mamy dzieci.
Wierzę, że istnieje kosmiczna inteligencja. Jeśli popracujesz
nad swoją świadomością, nauczysz się żyć praną,
otaczającą nas subtelną energią.
La Vanguardia: Słyszałem, że pan
nic nie je.
Prawdę mówiąc wolałbym nie zaczynać naszej rozmowy od tej
kwestii.
A zatem jest pan joginem?
Jogę uprawiam od dziecka. Nauczyli mnie tego rodzice. Sami
jeszcze w młodości porzucili miasto i osiedlili się na wsi, by
tam żyć z owoców własnej pracy. Tam też przyszło na świat ich
dziesięcioro dzieci.
Dziesięcioro?!
Postanowili podporządkować się życzeniom natury. Nigdy nie
korzystali z metod regulowania płodności. Ani z telewizora.
Co urzekło ich w wiejskim życiu?
Pragnęli żyć świadomie, zgodnie z naturą. Zostali wegetarianami
i wychowali nas na bezmięsnej diecie.
A więc nigdy nie skosztował pan
mięsa?
Nie. W dodatku wraz z moją partnerką jesteśmy weganami. Nie
tylko nie jemy mięsa, lecz także w żaden sposób nie korzystamy
ze zwierząt i nie przyczyniamy się do ich cierpienia.
Na przykład...
Nie jeździmy konno, nie używamy zwierząt do orki. Nie sięgamy po
kosmetyki, jeśli były testowane na zwierzętach.
Ale proszę pamiętać, że człowiek
jest zwierzęciem wszystkożernym i jada także mięso.
Proszę jednak zwrócić uwagę, że nasi przodkowie
myśliwi-zbieracze spożywali bardzo mało mięsa. A odkąd
przyjęliśmy osiadły tryb życia, właściciele stad zaczęli toczyć
spory o tereny do wypasu, te zaś prowadziły do wojen. Krótko
mówiąc dieta mięsna prowadzi do nieszczęść.
Inny przykład?
Żeby wyżywić stado, trzeba uprawiać tysiące hektarów ziemi na
paszę dla bydła. Te zboża mogłyby przecież służyć za pokarm dla
ludzi. (...) Kolejna sprawa: szkody dla środowiska naturalnego.
Hodowla bydła mięsnego zanieczyszcza ziemię, wodę, powietrze.
Każda krowa jest źródłem 500 litrów metanu, a to prawdziwa
trucizna.
I tak dorastał pan jako
jogin-wegetarianin...
Tak. I przed dziewięciu laty zaczęto nazywać nas szaleńcami.
Słucham? A to dlaczego?
Moja mama postanowiła pójść w ślady Teresy Neumann, Paramahansy
Yoganandy, Giri Bali...
Co to za ludzie?
Osoby, które do tego stopnia zapanowały nad swoim metabolizmem,
że nie muszą przyjmować pokarmów stałych. Innymi słowy: oni nic
nie jedzą. Moja mama najpierw zdecydowała się na próbny okres
inicjacyjny, w sumie 21 dni ścisłego postu. I zakończyła tę
głodówkę jako inna osoba: zadowolona, szczęśliwa, spokojna.
To niemożliwe. Jeśli przestaniesz
jeść, umrzesz.
Zmieniając struktury swojej świadomości, możesz doprowadzić do
zmian w pamięci komórkowej.
Prawdę mówiąc nic z tego nie
rozumiem.
Mija już dziewięć lat odkąd nic nie jem. Wystarczy mi, jeśli
cztery razy w tygodniu napiję się soku.
Trudno mi w to uwierzyć.
Wcale nie wygląda pan na zagłodzonego.
Rozumiem, że mi pan nie wierzy, bo mój przypadek może
wydawać się dziwny. Rzecz w tym, że chociaż nie przyjmuję
pokarmów stałych, to wcale nie oznacza, że się nie odżywiam.
Ale czym się pan odżywia?
Tymi soczkami?
Żywię się praną.
To subtelna energia, w której wszyscy jesteśmy zanurzeni, jest
wszędzie, we wszystkich atomach. Aktywna medytacja, stan
świadomego czuwania, gdy jesteśmy w pełni obecni, pozwala nam
przechwycić tę energię i się nią żywić.
Cóż, ja w każdym razie nie
zamierzam igrać ze swoim zdrowiem. Pańskie wyjaśnienia w ogóle
do mnie nie przemawiają.
To dlatego, że mówię o diecie, która przynosi wewnętrzny spokój,
a nie takiej, które obiecują szczupłą sylwetkę?
Ok, jeżeli przestaniesz
jeść, z pewnością schudniesz. Ale potem zapadniesz w letarg, a
ostatecznie - umrzesz.
Przez pierwsze 21 dni głodówki straciłem sześć kilo. Ale już po
trzech miesiącach żywienia się praną przybrałem
siedem kilogramów.
Czyli nawet nie skosztuje
pan tych wspaniałych oliwek?
Dziękuję, ale nie. Pewnego dnia pracowałem z wieśniakami w polu
i poczęstowali mnie potrawą z batatów i manioku. Nie mogłem
odmówić, bo bym ich uraził.
I?
To było przepyszne.
No właśnie. A co na to
wszystko nauka?
Niektórzy lekarze zainteresowali się przypadkiem Hiry Ratama
Maneka i innych, którzy nie jedzą od lat. Albo Prahlada Janiego,
80-latka, który głoduje już dekadę.
No a co się dzieje z układem
pokarmowym takiego człowieka?
Niektóre jego funkcje zanikają, takie jak wchłanianie i
wydalanie, a jednak układ hormonalny wciąż działa bez zarzutu.