Lecznicze właściwości wody utlenionej - a właściwie nadtlenku wodoru
w niej zawartego -
to temat, o którym coraz więcej się słyszy. Na forach internetowych
krążą opinie, że to doskonały środek zabijający beztlenową,
patogenną mikroflorę, grzyby Candida itp. oraz ogólnowzmacniający
układ odpornościowy. To niezwykle interesujące, ponieważ mówimy
o zupełnie nowym zastosowaniu tej substancji - o przyjmowaniu
wewnętrznym.
Temat wody utlenionej budzi szczególne kontrowersje również dlatego,
że wywołuje skojarzenia z tematem wolnych rodników (atomów lub grup
atomów, którym brakuje elektronów), o których wiadomo, że wywierają
wysoce
niekorzystny wpływ na tkanki organizmu poprzez swoją silną
reaktywność.
Na początku roku 2008 nakładem Wydawnictwa Hartigrama
ukazała się
książka, która wszystko to, co dociera do ludzi jako nie do
końca precyzyjnie sformułowane pogłoski, wyjaśni w sposób przystępny,
dokładny i rzeczowy. Uczyni to językiem zrozumiałym dla większości
ludzi.
Mowa o książce Iwana Pawłowicza Nieumywakina
"Woda utleniona - na straży
zdrowia".
Przez wiele lat woda utleniona była znana jedynie jako doskonały
środek
antyseptyczny, stosowany do dezynfekcji ran. Informacje o
stosowaniu
wewnętrznym wody utlenionej nie przechodziły na ogół do
opinii publicznej.
Sama myśl, że wodę utlenioną możnaby (oczywiście
w stanie rozcieńczonym)
spożywać doustnie sprawiłaby, że co bardziej
wykształceni z pewnością popukali
by się w głowę, myśląc w tym
czasie oczywiście o osobie, która rzuciłaby taki pomysł.
To jednak nie fikcja literacka, ale metoda, nad którą pracowało na
przestrzeni naszego wieku wiele światłych osób potrafiących
samodzielnie myśleć. I wykorzystywanie wody utlenionej to, jak
pokazują relacje wielu ludzi, metoda skuteczna, co w bardzo
przekonujący
sposób wyjaśnia Iwan Nieumywakin. Lecz czy jest to
wiarygodna osoba?
O autorze:
Iwan
Nieumywakin to profesor
medycyny, współtwórca tzw. medycyny
kosmicznej - metod leczenia i
wykonywania zabiegów w ekstremalnych warunkach panujących na orbicie
okołoziemskiej. Jego wynalazki i opracowania od lat są
wykorzystywane we współczesnych gabinetach lekarskich. Niewielu z
nas, wykonując badanie pojemności płuc, wie, że na końcu ustnika, w
który dmuchamy znajduje się wynalezione przez Profesora urządzenie o
nazwie "Suchy spirometr". Profesor Nieumywakin swoją wiedzę
zawdzięcza 50 latom pracy naukowej, wykonywanej
we współpracy z
najbardziej światłymi umysłami rosyjskiej nauki. Większość
tego czasu poświęcił na badania mechanizmu oddychania, opracowywanie
i
testowanie nietypowych mieszanek oddechowych (zawierających np. hel
i inne gazy) i wiele innych. Wszystko to sprawiło, że prof. Nieumywakin nabył
ogromnego doświadczenia i wiedzy o wielu
mechanizmach fizjologicznych organizmu.
Wiedzę tę wykorzystał praktycznie, opracowując unikalną metodę
metoda leczenia
przy użyciu nadtlenku wodoru (woda utleniona to 3% roztwór wodny
nadtlenku wodoru).
Była ona wykorzystywana od lat 50 ubiegłego stulecia do pokonywania
rozmaitych dolegliwości u radzieckich kosmonautów oraz wysokich
rangą urzędników państwowych. Teraz, kiedy technika ta została
odtajniona, możemy bez przeszkód przeczytać o niej
ze szczegółami w książce pt. "Woda utleniona - na straży zdrowia".
Wygląda na to, że nikt nie wie o tym więcej od Nieumywakina. I nic w
tym dziwnego - jest współtwórcą i wielkim popularyzatorem metody.
Biorąc do ręki dzieło Iwana Pawłowicza Nieumywakina "Woda utleniona
- na straży zdrowia", warto mieć świadomość tego, że traktuje ono o
znanym
i powszechnie stosowanym środku, dostępnym w aptekach za cenę
jednego złotego.
Mówi zatem o możliwościach leczenia przy pomocy taniego i
nadspodziewanie
skutecznego specyfiku (a takim jest niewątpliwie woda utleniona), na
który
każdy
może sobie pozwolić bez uszczuplania domowego budżetu.
W dotychczas wydanych książkach autorzy zazwyczaj nie wyjaśniają,
dlaczego
woda utleniona działa tak wszechstronnie i czym zawarty w
niej tlen różni się od
tlenu cząsteczkowego, który wdychamy. Poza
tym ich autorzy sądzą, że nadtlenek
wodoru
H2O2 (obecny w wodzie utlenionej) rozpada się na wodę i tlen
cząsteczkowy.
Jest to
jednak po prostu nieprawda! Nadtlenek wodoru (składnik wody
utlenionej) rozkłada się bowiem na wodę i tlen ATOMOWY.
Jakie konsekwencje pociąga za sobą ta różnica? O tym obszernie pisze
Iwan
Nieumywakin
w swojej książce. Dość wspomnieć, że tlen atomowy jest ważnym
czynnikiem pomagającym przywrócić i zachować zdrowie człowieka.
Przyroda
zadbała, by w naszym organizmie działał mechanizm obronny,
nazywany układem immunologicznym. Jego komórki - leukocyty i
granulocyty (odmiana leukocytów),
wytwarzają nadtlenek wodoru, który
w trakcie rozkładu produkuje tlen atomowy,
bez którego nie zachodzi
ani jedna reakcja biologiczna czy energetyczna.
Jednocześnie, będąc bardzo mocnym utleniaczem, niszczy on każdą
patogenną mikroflorę - niezależnie od tego czy są to grzyby, wirusy,
czy bakterie.
W wyniku złego odżywiania, zanieczyszczenia środowiska i innych
szkodliwych czynników, układ odpornościowy ulega osłabieniu. Jego
komórki nie są zdolne do likwidowania wszystkich zagrożeń. Autor
traktuje
przyjmowanie roztworu nadtlenku wodoru jako
sposób na jego wspomożenie.
Chociaż naukowcy od dawna poważnie zajmują się zagadnieniem wpływu
wody
utlenionej na przebieg leczenia różnych chorób (gangreny, sączących
i ropnych ran
w chorobie popromiennej, chorób nowotworowych), badania te nie
uzyskały szerokiego rozgłosu. Przyczyną tego stanu rzeczy jest
zajadły sprzeciw ogromnego przemysłu wytwarzającego syntetyczne
lekarstwa, jako jednej z głównych
gałęzi biznesu, który
przynosi wielkie dochody żerując na nieszczęściu ludzkim,
oraz opór
przedstawicieli
tego przemysłu wobec podważania ich "autorytetu".
Jak twierdzi Nieumywakin - "Nie ma takiego zjawiska jak choroba
jednego
narządu -
chory jest cały człowiek." I leczyć trzeba człowieka, a nie rękę,
nogę
czy wątrobę.
Ponieważ podejście do człowieka, jako do całości (tzw. podejście
holistyczne) jest
się również
teza Nieumywakina, głosząca, że "niezależnie
od tego, jakimi
cudownymi właściwościami dysponował by nadtlenek wodoru,
to
skuteczność jego oddziaływania na organizm będzie znacznie większa,
Zanim weźmiecie się za wodę utlenioną (i tym samym za zawarty w niej
nadtlenek
wodoru), konieczne jest oczyszczenie jelit, wątroby,
stawów i krwi..." I również o tym profesor Nieumywakin pisze w swej
książce. Podaje łatwe do zastosowania metody oczyszczenia organizmu,
które bez nakładów finansowych można przeprowadzić
w zaciszu
domowym.
No a potem - biegiem do apteki po wodę utlenioną...
Relacje osób,
które stosują leczenie wodą utlenioną:
Szanowny Iwanie Pawłowiczu!
Piszę z klinicznego szpitala wojewódzkiego w N. Jeden nasz
pacjent cierpi na nowotwór żołądka - gruczolaka o małym
stopniu zróżnicowania w IV stadium rozwoju. Leżał w centrum
onkologicznym, gdzie stosowano odpowiednie leczenie i skąd
został wypisany z rokowaniem przeżycia jeszcze jednego
miesiąca, o czym poinformowano jego najbliższych. W naszej
zaś klinice poddano chorego dwóm cyklom zabiegów
endolimfatycznego wprowadzenia Fluorouracilu i Rondoleukiny.
Dodatkowo aplikowaliśmy nadtlenek wodoru za pomocą aparatu
"Izolda", ponieważ nie mamy skonstruowanego przez Pana
urządzenia "Helios-1". Od przeprowadzonego przez nas
leczenia upłynęło już 11 miesięcy, pacjent żyje i pracuje.
Zadziwił nas i zainteresował ten przypadek. Niestety
spotykaliśmy się z publikacjami o zastosowaniu nadtlenku
wodoru w onkologii jedynie w literaturze popularnej i w
Pańskich artykułach - wywiadach.
(Autor listu prosił o
nieumieszczanie jego danych)
Chcę podzielić się z Panem
tym, co stało się ze mną w czasie, gdy zaczynałam zażywać
wodę utlenioną (H2O2). Mam 73 lata, przeszłam zawał serca,
udar mózgu, prawa strona [ciała] praktycznie nie działała,
przez bóle kręgosłupa, stawów oraz w okolicy serca, z trudem
poruszałam się po pokoju, fgłowę mogłam odwracać jedynie
wraz z tułowiem a to i tak nie wszystko. Zaczęłam przyjmować
fwodę utlenioną (H2O2) zgodnie z Pańskim zaleceniem. Po
jakichś 2 tygodniach poczułam niewielką ulgę, a pod koniec
miesiąca, jak gdyby rozluźniła się jakaś sprężyna, po czym
praktycznie zanikły bóle w okolicy serca i w stawach. Minęło
już 7 miesięcy, a ja czuję się jak 10 lat przed chorobą.
Samodzielnie chodzę do sklepu, wykonuję gimnastykę a całe
lato kopałam w ogródku. Nawet chodziłam na bosaka i od czasu
do czasu chłostałam się pokrzywą. Teraz wszyscy moi sąsiedzi
przeszli na taki sam tryb życia i zrozumieli, że nie
wkładając wysiłku w swoje zdrowie, nie osiągnie się żadnego
pożytku, tym bardziej od lekarstw, którymi nas tylko trują.
Dziękuję Bogu, że jest Pan na świecie. Zdrowia Panu życzę i
Pańskim współpracownikom.
T. Gordiejewa, Kirow
Mam 64 lata. Mając 50 lat
przeszedłem zawał, po półtora roku pojawiło się
nadciśnienie, przy czym ciśnienie podniosło się do 250/140
mm słupa rtęci. Zanim skończyłem sześćdziesiątkę doszła
arytmia z migotaniem komór, tachykardia napadowa, przerost
prostaty, który przerodził się w guza prostaty. Od 52 roku
życia mam grupę inwalidzką, i niezależnie od dużej ilości
przyjmowanych lekarstw oraz leczenie w szpitalach , mój stan
się pogarszał. W rezultacie miałem ciężką zadyszkę, z trudem
chodziłem, w związku z napuchniętymi nogami nie byłem w
stanie się schylić, poruszałem się wyłącznie z pomocą
bliskich, pogarszała się pamięć a w głowie wciąż mi
szumiało. Myślałem już o tym, by zakończyć swe życie na
Ziemi, by nie męczyć siebie i najbliższych oraz lekarzy,
którym od samego mojego widoku robiło się niedobrze. Na
początku roku 2000 zapoznałem się z zaleceniami profesora
Nieumywakina i zacząłem przyjmować wodę utlenioną (nadtlenek
wodoru) według jego metody, a także zacząłem gimnastykować
się na ile pozwalały mi siły, przyjmować naprzemienne
prysznice, wychodzić niezależnie od pogody, czyli przestałem
liczyć na osoby trzecie, zająłem się własnym zdrowiem, jak
mawia Iwan Pawłowicz, całościowo.
W
efekcie, obecnie (październik 2003 r.) uważam siebie za
praktycznie zdrowego człowieka. Ciśnienie krwi spadło do
130-140/85-95 mm słupa rtęci, ekstracystole (nadkomorowe
pobudzenia przedwczesne serca) oczywiście zdarzają się, ale
nie zauważam ich, swobodnie chodzę, kręgosłup zgina się,
wykonuję stanie w pozycji Świecy, staję na głowie,
opuchlizna nóg ustąpiła. Ma rację profesor Nieumywakin: na
zdrowie trzeba sobie samemu zapracowywać. Ja poświęcam na
poranną gimnastykę i zabiegi około godziny, w ciągu dnia na
spacer, bieg truchtem- 1-1,5 godziny.
Pozostały czas to praca na działce. Ale przecież mimo tego,
że lat mi przybyło, czuję się o wiele lepiej niż nawet przed
chorobą. Okazuje się, że wszystko jest bardzo proste, ale
bez własnego wkładu pracy zdrowia nie będzie. Nie chodzę do
lekarzy, a jeśli już się wybiorę, to oni dziwią się, że
jeszcze żyję, bo według ich prognoz powinienem już dawno
umrzeć. Mówię im, że nie doczekają się. Zresztą niektórzy z
nich już umarli. I co się okazuje? Wielu, do których
wcześniej się zwracałem nie mogło mi zalecić, co mam robić.
Mógł to uczynić jedynie Główny Uzdrowiciel Narodowy Rosji.
Jaki mam mieć teraz stosunek do oficjalnej medycyny, która
porzuca pacjentów, dla których w ogóle istnieje?
Z szacunkiem i wdzięcznością za mądre i proste rady, których
zastosowanie chorych zmienia w zdrowych.
I.P. Potzorow, Lipieck
Na starość uzbierało się wiele
bolączek i już wydaje się, że przywykliśmy do nich, ale
ciągłe uczucie osłabienia, rozbicia, zmęczenia, nawet po
nieznacznym wysiłku, uczyniły życie "nie do życia". Za radą
I.P. Nieumywakina zaczęliśmy (ja i mąż) przyjmować wodę
utlenioną (nadtlenek wodoru). Po pierwszych dziesięciu
dniach niczego nie poczułam, ale potem zaczęły dziać się
cuda. Jelita zaczęły wyrzucać z siebie coś niewyobrażalnego.
Jakieś błonki, czerń, kamyki, i trwało to ponad tydzień.
Wkrótce to samo zaczęło się u męża. Jeśli by Pan tylko
wiedział, jak odżyliśmy, można by rzec, odmłodnieliśmy o
10-15 lat. Czy to możliwe, że to wszystko przez nadtlenek
wodoru? W.I. Morozowa,
Tomsk
Z całego serca dziękuję za
zalecenie dotyczące zażywania wody utlenionej. Jestem
inwalidą II grupy, mam 77 lat. 44 lata przepracowałem dla
nauki. W 1990 roku przebyłem rozległy zawał serca. Od tamtej
chwili cierpię na bóle dławicowe, nie mogłem przejść 5 minut
od domu do Instytutu bez zatrzymywania się i zażycia
nitrogliceryny. I to mimo faktu, że leczyłem się
najnowocześniejszymi środkami. Rok temu stan gwałtownie się
pogorszył i byłem zmuszony odejść na emeryturę.
Przeczytawszy o korzystnym wpływie nadtlenku wodoru w
informatorze "ZSŻ" , zacząłem przyjmować go codziennie. Po
kilku tygodniach stenokardia, która jak wiadomo, związana
jest z niedotlenieniem mięśnia sercowego, całkowicie znikła.
Tlen z nadtlenku wodoru w pełni zaspokoił potrzeby serca.
Stopniowo wykluczyłem przyjmowanie wszystkich lekarstw
służących rozszerzeniu naczyń. Zażywając tylko nadtlenek
wodoru, czuję się, wspaniale- jak by podmieniono mi serce. Z
przyjemnością prowadzę samochód, latem pracowałem na
działce, kopałem grządki, sadziłem, pielęgnowałem, zbierałem
urodzaj. Obecnie bez wysiłku przechodzę dystans 5 km.
Profesor G.P. Kutuzow,
Łobnia
Opowiem o tym, jak w ciągu
sześciu lat cierpiałam na astmę oskrzelową. Szczególnie w
nocy było niedobrze. Nie mogłam spać, dusiłam się. A w tym
informatorze przeczytałam wywiad z profesorem I.P.
Nieumywakinem. Natychmiast uwierzyłam w nadtlenek wodoru i
zaczęłam przyjmować go zgodnie z zaleceniami doktora. No i
stał się cud. Astma oskrzelowa męcząca mnie tyle lat
rozstała się ze mną. Jakież to szczęście, gdy człowiek się
nie dusi i może prowadzić normalne życie! Walentyna K.,
Dimitrowgrad
Nie pomylę się, jeśli powiem, że każdy z nas najbardziej boi się
udaru mózgu. I ja również
się boję. Jakieś 20-25 lat temu zaczęło pojawiać się u mnie co jakiś
czas obrzmienie lewego policzka, a przy nacisku na lewy policzek
odczuwałam ostry ból, i jednocześnie powstawał stan zapalny lewego
ucha i lewej powieki. Zwróciłam się do lekarzy. Otolaryngolog
przepisał mi wibromasaż chorego ucha, a na wzrok i w celu
zlikwidowania zaczerwienienia powiek zalecono mi zwykły masaż powiek
przy pomocy szklanego pręcika. Kiedy po dwóch tygodniach przekonałam
się o absolutnej nieskuteczności tych zabiegów, po prostu z nich
zrezygnowałam. Straciłam tylko nadaremnie swój czas i niemal
przegapiłam moment, kiedy jeszcze można było sobie pomóc. Wówczas to
postawiłam sobie diagnozę - stan przedudarowy. I co teraz robić, jak
się ratować? Zauważcie, że był to przełom lat 70-80. Zabroniona była
Joga, oddychanie metodą Butenki, Borys Bołomow w więzieniu za swą
książkę "Nieśmiertelność - to realne". Odszukiwano dysydentów,
sadzano do więzień, a artykuły w "Zdrowiu" były jednakowe, nic nie
mówiące i stereotypowo prostackie. Prosty rozum mógł się tym udławić
a ja postanowiłam w pojedynkę stawić czoła mojej chorobie!
Pomocny okazał się mój zawód. Jestem inżynierem geologii i większość
swego życia spędzałam w zdrowych warunkach. Mieszkaliśmy w namiotach
bez telewizora, był za to stary radioodbiornik "Rekord" ,za pomocą
którego wraz z kolegami słuchaliśmy "Radio Svoboda" [wolna Europa].
Bezlitośnie ją zagłuszano, ale my wśród piekielnego szumu staraliśmy
się rozróżniać słowa. Na tej fali o 5.00 rano zawsze podawano ( i do
dziś się podaje) wszelkie nowinki o zdrowiu nacji amerykańskiej. W
jednej z tych audycji usłyszałam następujące (przytaczam niemal
dosłownie): Udar nie zagraża tym, którzy regularnie dbają
o zęby, z pomocą nadtlenku wodoru i wody pitnej.
Amerykańscy uczeni,
którzy w ciągu 10 lat obserwowali dwadzieścia tysięcy pacjentów,
doszli do wniosku, że to znacznie zmniejsza ryzyko wylewu krwi do
mózgu. Od tej pory do dnia dzisiejszego przyjmuję wode utlenioną
codziennie, przecież jest tania, łatwa w użyciu i dostępna jako
środek do przemywania otwartych ran. Jest pomocna w leczeniu całkiem
poważnych chorób i pozwala opierać się całej armii szkodliwych
bakterii i wirusów. Jaki jest rezultat 20 lat wiernej służby
nadtlenku wodoru? Zacznę od tego, że w wieku 64 lat mam wszystkie
swoje zęby, wzrok stuprocentowy, czytam najdrobniejszy druk w "ZSŻ",
dykcję mam wyraźną, pamięć
bez zakłóceń, smak, węch i apetyt najwyższej klasy. Nie zostało
nawet wspomnienie
po chorobie ucha. Jestem bezgranicznie wdzięczna przypadkowo
usłyszanej informacji. Zresztą, teraz już nasi uczeni twierdzą, że
jeśli by nasze białe ciałka krwi nie produkowały nadtlenku wodoru
(który produkują z tlenu atmosferycznego i wody), to Ziemia dawno
już należała by wyłącznie do bakterii, wirusów, grzybów, pasożytów i
innego świństwa.
Oczywiście, jeśli wraz z zastosowaniem nadtlenku
wodoru prowadzić rozsądny tryb życia
(a ja to wiem, bo zawód geologa uczy ascetycznego stylu życia),
wymagający ciągłego treningu organizmu, to problemy zdrowotne gdzieś
znikną. Mam 64 lata. W ciągu 40 lat
bez przerwy miałam wysoki opad erytrocytów (OB.- 35-40 ml/h)
[prawidłowy to 1-2/h]. Zasięgałam porady wszelkich lekarzy,
próbowałam znaleźć przyczynę i wszystko na
próżno. Doszłam do wniosku, że w czasie porodu zarażono mnie
streptokokkiem, który znajduje się we krwi. Lekarze nie wiedzieli
jak się go pozbyć. Przeczytawszy artykuły profesora I. P. Nieumywakina
o nadtlenku wodoru, natychmiast w niego uwierzyłam
i zdecydowałam się działać. Wykonałam oczyszczenie jelit i zaczęłam
pić H2O2 według recepty. Po 10 dniach zrobiłam analizę krwi i nie
uwierzyłam własnym uszom, gdy lekarz powiedział, że wszystkie wyniki
są idealne. Nawet EKG było w normie, chociaż wcześniej pokazywało
zakłócenia przewodzenia. Radość moja, rzecz jasna, nie miała granic.
Cierpiałam 40 lat i w czasie 10 dni stałam się zdrowa.
L. Jaśko, Wołgograd
Mój mąż przeszedł ciężki uraz mózgu. Jest inwalidą I grupy. Niedowład
lewej strony,
w tym i języka. Utrata zmysłu smaku, węchu, apetytu i sytości,
wrażliwości na światło, mowę, pamięci itd., jest tego wiele. Sama
jestem inwalidką II grupy: astma oskrzelowa, stenokardia, (wszystkie
dolegliwości długo można wyliczać). Po wywiadzie z Nieumywakinem z
dnia 26 marca zaczęliśmy przyjmować bez poradzenia się z lekarzami
wode utlenioną. Zdecydowaliśmy, że nie mamy nic do stracenia, a nuż
pomoże. I początek już jest! Mąż zaczął mówić, nie wypada mu już z
lewej strony ust pożywienie, pojawiło się uczucie łaknienia i
sytości, zaczął odróżniać smaki, poprawił się kolor skóry, zaczął
zapamiętywać przystanki autobusowe. U mnie też są postępy, choć nie
takie jak u męża. T. Wierbiło, Krasnojarsk
Mąż ma gruczolaka stercza. Przeszedł wszelkie operacje. Niezależnie
od tego pogorszyło się oddawanie moczu i stan jelit. Po lekturze "ZSŻ"
zaczął przyjmować nadtlenek wodoru. Skutek: Wartość znacznika PSA
[ang. Prostate Specific Antigen, antygen gruczołu krokowego]
obniżyła się z 6,6 do 2,0, co stanowi normę, unormowała się czynność
pęcherza moczowego, nocą rzadko wstaje, a wcześniej zdarzało się to
3-5 razy.
Jelita zaczęły normalnie pracować. L. Grinberg, Saratow
Od 35 roku życia cierpię na nadciśnienie, arytmię, zapalenie żył z
towarzyszącym obrzękiem nóg. Po punkcji szpiku kostnego w ciągu 20
lat męczyło mnie zapalenie korzonków. Leczyli mnie, ale i tak
chodziłam zgięta jak paragraf. Zaczęłam pić wodę utlenioną. Po
pierwszym cyklu dziesięciodniowym niczego szczególnego nie
zauważyłam. Za to po kolejnych dziesięciu dniach zaczęły dziać się
cuda. Znikła arytmia, ciśnienie krwi, które nie spadało poniżej
160/100 wyniosło 120/90, obrzęki nóg z objawami zapalenia żył
również znikły. Ale, co zadziwiające, wyprostowały się plecy i
zaczęły czernieć włosy. Galina Konstantynowna, 65 lat,
Moskwa
Zaznajomiwszy się z materiałami I.P. Nieumywakina o nadtlenku
wodoru, zdecydowałem
się napisać do Was. Pojawił się u mnie interesujący materiał
potwierdzający teorię i praktykę profesora.Mnie osobiście 3% roztwór
nadtlenku wodoru pomaga. Podam tylko jeden przykład. Po
przeniesionym wylewie, pojawiło się u mnie wiele nieprzyjemnych, tak
zwanych efektów pobocznych ordynowanych przez lekarzy medykamentów,
które komplikowały i tak skomplikowaną już sytuację. Konkretnie, z
pomocą wody utlenionej udało mi się uwolnić
od brodawek, które pojawiły się w bardzo niewygodnym miejscu - w
kroczu. Lekarze, do których się zwracałem, zaproponowali operacyjne
usunięcie . Jednak przewidując powikłania mogące mieć miejsce w moim
opłakanym stanie, zdecydowałem uciec się do nadtlenku wodoru.
Przed
snem żona pomagała mi nałożyć tampony wykonane z papierowych
serwetek namoczonych w 3% roztworze nadtlenku wodoru bezpośrednio na
zaatakowane miejsca i pozostawiała je tam do rana. Powtarzałem te
zabiegi w ciągu 3 tygodni. Jakież było moje zdziwienie, kiedy
pewnego poranka odkryłem, że wszystkie brodawki znikły. Wcześniej
usuwano mi je kilkukrotnie za pomocą przypalania jakimiś
urządzeniami, ale one pojawiały się znowu w tych samych miejscach.
Co zaś dotyczy stosunku działaczy medycyny oficjalnej do nadtlenku
wodoru, to w większości jest to stosunek negatywny. I nie ma co się
dziwić, sprzedaż drogich lekarstw jest o wiele bardziej zyskowna niż
sprzedaż wody utlenionej. Poza tym nie zaprzestaje się prób
nadtlenek wodoru z wszelkimi możliwymi nie działającymi dodatkami,
I, wyobraźcie sobie, że ludzie kupują te śliczne buteleczki i
pojemniczki, albowiem cieszą się one popularnością napędzoną za
pomocą reklamy. Należy zauważyć, że we wszystkich tych produktach
zawartość tlenu jest o wiele mniejsza niż w zwyczajnym nadtlenku
wodoru (wodzie utlenionej).
Do tego zawartość tlenu to ważny aspekt. Iwan Pietrowicz Pawłow
swego czasu powiedział, ze życie, to ciągła walka z niedotlenieniem.
Znane porzekadło uznanego na całym świecie uczonego dotyczy
wszystkiego,
co żyje na naszej planecie. Wiadomo, że nadtlenek może działać jak
katalizator w plazmie
i białych krwinkach. Ma zdolność do przenikania przez błonę
komórkową erytrocytów zapewniając im dodatkową ilość tlenu. Zresztą
komórki naszego ciała, które walczą
z infekcjami, nazywamy granulocytami. One produkują nadtlenek wodoru
i są jak by pierwszą linią obrony przed bakteriami i wirusami.
Obecność w organizmie człowieka cząsteczek nadtlenku wodoru odgrywa
ogromną rolę. Uczestniczą one w wielu procesach zachodzących w
naszym ciele. Nie zamierzając rozwijać tu wykładu z mikrobiologii,
chcę tylko nadmienić, że proteiny, karbohydraty, witaminy i
minerały, by uczestniczyć w pełnieniu ważnych funkcji życiowych,
nieodzownie wymagają obecności nadtlenku wodoru.
Nie przypadkowo w naukowej literaturze medycznej opublikowano ponad
sześć tysięcy badań naukowych nad zastosowaniem nadtlenku wodoru,
powtarzam - prostego, taniego
i w znacznym stopniu wszechstronnego środka. Jednak oficjalna
medycyna woli ten fakt przemilczać. Na całego za to reklamuje się
szalenie drogie preparaty, efekt których nie został do końca zbadany
a konsekwencje ich zażywania są niejasne. Tak, że, życzę Wam
zdrowia. Nie spieszcie przyjmować lekarstw, nie mając o nich
dokładnej informacji.
Woda utleniona to wielkie źródło tlenu atomowego, i do tego
uczestniczy on w procesie niszczenia przez komórki krwi szkodliwych
bakterii. Właśnie dlatego wciąż płukam usta mieszanką nadtlenku
wodoru i szczerze mówiąc, czuję, że mój ogólny stan się poprawił.
Oprócz tego, jak już pisałem, udało mi się z pomocą właśnie
nadtlenku pozbyć brodawek, które przeszkadzały mi w poruszaniu się,
przez co życie znów się do mnie uśmiechnęło. Teraz jestem w stanie
sam robić to, czego nie mogłem wcześniej. Wielkie dzięki redakcji
i profesorowi Iwanowi Pawłowiczowi Nieumywakinowi. Popchnęliście
mnie do skorzystania w procesie leczenia z wody utlenionej, i efekt,
na szczęście okazał się pozytywny. ENGE, Kalifornia
|