Dirk Schröder urodził się w Altena w
Nadrenii-Westfalii, w Niemczech w 1954 roku. Dziennikarz podróżnik,
pisarz, fotograf i wykładowca, od 2004 roku eksperymentuje
i prowadzi badania nad życiem bez jedzenia. Jest autorem książek:
„Odżywiany Światłem. Pokonywanie granic - życie pełne Światła” i
„Żegnaj jedzenie, przekąski są w porządku”. W książkach tych opisał
swoją osobistą podróż do bretarianizmu, oraz zawarł w nich rozmowy z
uzdrowicielami, lekarzami, specjalistami od postów i ekspertami
pranicznego życia: dr Michaelem Wernerem i Jasmuheen. Sprawny
fizycznie, zdrowy i pełen energii, Dirk Schröder jest inspiracją dla
innych.
Supreme Master Television:
Dirk Schröder zawsze
interesował się poszerzaniem granic ludzkiego umysłu i ciała.
To zainteresowanie doprowadziło go do rezygnacji z pierwszej pracy.
Dirk Schröder:
Studiowałem inżynierię
elektryczną, jestem inżynierem. Zawsze chciałem robić coś,
co przynosi korzyści innym ludziom. Wylądowałem w Siemensie i miałem
pracownika, który był tam począwszy od jego stażu. Pracowałem z nim
aż do momentu, gdy przeszedł na emeryturę. Widziałem, co się stało z
tym człowiekiem. To był tak negatywny model życia, że powiedziałem
sobie: „Nie, Dirk, nie chcesz skończyć w taki sposób”. I wtedy moja
kariera zmieniła się bardzo szybko. Zrezygnowałem. Postanowiłem
pisać przewodniki. Moi rodzice, ludzie blisko mnie, załamywali ręce
z przerażenia, mówiąc: „Co się z nim stało?” Ale ja tak bardzo byłem
zadowolony z tego pomysłu. Podróżować po kraju tygodniami i
miesiącami, odkrywając najmniejsze szczegóły. W tym czasie miałem
dziewczynę, która była dobra w językach i potrafiła poprawić moją
gramatykę, więc powiedziałem: „Dobrze, zrobimy to”. I od tego czasu
moje życie rzeczywiście się zmieniło. Robiłem rzeczy, które
sprawiały mi przyjemność. Na początku nie przynosiły zysku, ale
byłem tak szczęśliwy z tym, co robiłem. W ten sposób uświadomiłem
sobie, że ważne jest, by robić to, co jest dla mnie dobre i
odpowiednie.
SMTV: Pewnego dnia w 1996
roku, Dirk natknął się na fotografię, która zmieniła jego życie na
zawsze. Było to zdjęcie tradycyjnej sauny amerykańskich Indian.
Schröder: Około 15 lat temu,
zobaczyłem na jakiejś ulotce zdjęcie amerykańskich Indian i zdałem
sobie sprawę, że muszę tam pojechać. W tym czasie żył Archie Fire
Lame Deer (który w międzyczasie zmarł). Wszedłem do jego sauny, i
poczułem się jak w domu. Od Archiego nauczyłem się jak odprawiać
rytuały. A potem pojechałem do Ameryki, do miejsca, gdzie mieszkał w
rezerwacie, Rosebud, w Rezerwacie Pine Ridge, w stanie Południowa
Dakota. W ten sposób nawiązałem kontakt z rdzennymi Amerykanami.
Jedno prowadziło do drugiego i od tego czasu również organizowałem
tradycyjne sauny samemu. Muszę powiedzieć, że w tym miejscu czuję
się jak w domu.
SMTV: Poprzez swoje studia
z Archim Fire Lame Deer, Dirk odkrył wymiar duchowy, którego nigdy
wcześniej nie doświadczył. To doprowadziło go do badania innych
lokalnych tradycji.
Schröder: Później wszedłem w
kontakt z szamanizmem. W muzeum szamanizmu w Laponii widziałem różne
przedmioty i szamańskie bębny, i zastanawiałem się, co to jest
-najpierw wyłącznie z przyczyn zawodowych, ale potem poszło to
dalej. W ten sposób, nagle wszedłem w kontakt z całkiem nowym
światem, który następnie badałem prywatnie. Zbiegło się to z moimi
podróżami, tak że mogłem odwiedzić dużo więcej rdzennych
mieszkańców. Z ich sposobu życia nauczyłem się bardzo dużo.
Nauczyłem się, że powszechne jest, że się nie je ani nie pije przez
cztery dni. Poprzez tego typu post otrzymałem wyjątkowy dostęp do
boskiego źródła. I to zmieniło również moją świadomość - że możliwe
jest życie bez picia przez cztery dni.
SMTV: Ale dopiero w 2004
r., organizując tradycyjną saunę podczas obozu wśród natury, Dirk po
raz pierwszy dowiedział się o możliwości życia całkowicie bez
jedzenia.
Schröder: Po saunie, zwyczajem
jest rytualny posiłek. I w takim rytualnym posiłku, uczestniczył
ktoś, kto był tam pierwszy raz. Przyjechał z daleka. I powiedział:
„Och właściwie, nie musimy jeść. Możemy również żyć światłem”. To
zelektryzowało mnie. Pomyślałem: „To nie może być prawda”. Potem
mówił dalej, że w czasie 7-dniowego procesu transformacji, nic się
nie pije. Dla mnie to było niewiarygodne. Doświadczyłem już 4 dni
bez picia, ale 7 dni?! To po prostu całkowicie zmieniło moje
spojrzenie na świat i zaciekawiło mnie. Człowiek opowiedział mi o
Jasmuheen i 21-dniowym procesie. Natychmiast kupiłem książkę i
przeczytałem ją. To wywołało we mnie oddźwięk. Wtedy powiedziałem:
„Znam to, co ta pani napisała, i zrobię to”. Zajęło mi to trzy lata
zanim byłem gotów powiedzieć: „Dobrze. Teraz jest na to czas”. Po
przejściu tego procesu, nie jadłem nic przez długi czas, żeby być
pewnym, że to działa.
Przeszedłem przez proces życia
Światłem, i pragnę poinformować tych, którzy chcieliby to zrobić,
proszę nie przechodźcie przez tę przemianę bez profesjonalnej
pomocy.
Wierzę, że wszyscy tęsknimy za czymś,
co uczyni nas szczęśliwymi, i szukamy tego na zewnątrz, ale to jest
w nas. Taka jest natura tego, co wokół nas. Od kiedy zdałem sobie
sprawę, że jestem w punkcie, gdzie jestem bardzo szczęśliwy, mogłem
połączyć to z pisaniem i fotografią. No cóż, potem wszystko ułożyło
się na miejsce. Muszę powiedzieć, po tak wielu doświadczeniach
życiowych, że nic się nie dzieje na próżno. I wierzę, że to odnosi
się do wszystkich, że każdy krok w życiu jest ważny, aby znaleźć
szersze spojrzenie.
SMTV:
Jaki był ten
21-dniowy proces?
Schröder: Z perspektywy czasu,
podzielę te 3 tygodnie na części.
Pierwszy tydzień był po prostu
kluczowy. W pierwszym tygodniu, przez 7 dni, nie je się ani nie
pije. Wiedziałem, że przez 4 dni mogłem obyć się bez jedzenia i bez
picia. A potem to było bardzo ekscytujące i muszę powiedzieć, że
5-ego dnia obudziłem się i pomyślałem: „Hej, jeszcze żyję, to
niewiarygodne”. Otrzymywałem także pomoc z książek Jasmuheen, które
czytałem. Miałem zapytania i kiedy otworzyłem stronę, tam była
odpowiedź. Zauważyłem, że naprawdę przychodziły (intuicyjnie)
wiadomości, do których następnie natychmiast się stosowałem. To było
wspaniałe. Z drugiej strony, zauważyłem, jak chude stawało się moje
ciało. Jednak widziałem, że na tej bardzo zapadniętej twarzy były te
błyszczące, jasne oczy i to bardzo mnie ucieszyło. Było w nich takie
życie. I wtedy powiedziałem mojemu ciału: „Wciąż jeszcze żyjesz”. I
powiedziałem do niego: „Będziemy żyli dalej i dokonamy tego”. W
pierwszym tygodniu widziałem też anioły. Anioły przyszły do mnie i
to było niesamowite. Mówiły do mnie. Również skarciły mnie, bo nie
leżałem tak dużo, jak było zalecane. Czułem, Jasmuheen również to
opisała, że w obszarze nerek, w jakiś sposób dokonała się przemiana.
I teraz rozumiem, że ta zmiana była przygotowana przez te energie
Światła.
W drugim tygodniu byłem zupełnie
słaby. To jest okres, kiedy dozwolone jest picie soków owocowych
rozcieńczonych dużą ilością wody. Czułem się całkiem wyczerpany, jak
po poważnej operacji. Miałem wrażenie, że potrzebuję odpoczynku; nie
mogłem robić nic fizycznie. I powoli odzyskałem wagę. Straciłem
ponad 8 kilogramów, a potem zaczęło się poprawiać. W drugim tygodniu
czułem, że nadszedł czas na regenerację.
A w trzecim tygodniu, to było w jakiś
sposób jak integracja, powiedziałbym. Byłem wzmocniony. Poczułem się
lepiej, i miałem wrażenie, że jestem dostosowany i zmieniłem się. To
było jasne. A potem w ostatnim dniu, w sobotę, kiedy proces się
kończył, na krótko przed końcem, miałem odbyć chodzenie po ogniu.
Przeszedłem przez ogień z intencją, by teraz proces został
zintegrowany. To było naprawdę wspaniałe. To naprawdę fenomenalne,
jak to zadziałało. I wraz z tym, 21-dniowy proces dla mnie został
wspaniale zamknięty. Byłem tam w niedzielę i pomyślałem sobie: „Cóż,
czemu miałbym znowu jeść? Jaka jest przyczyna, żeby znów zacząć
jeść?” I wtedy stało się jasne, że w poniedziałek rano będę
kontynuował. Skoro nie było powodu, żeby wrócić z powrotem do
jedzenia, zatem będę kontynuował. Pewnej nocy śniłem, że dołączyłem
do ludzi, którzy żyli Światłem. I to było tak potężne, więc wsparcie
energetyczne było bardzo zauważalne.
Były dwie rzeczy, o które się
martwiłem. Po pierwsze, moja waga była wciąż dużo niższa niż to, co
sobie wyobrażałem, wciąż poniżej 60 kilogramów, wciąż wyglądałem
bardzo mizernie. Ale czułem się cudownie. Po drugie, wciąż było mi
bardzo zimno. Zawsze czułem zimno. Musiałem coś wypić, żeby było mi
ciepło. Wtedy, ponieważ jestem podróżującym dziennikarzem, miałem
możliwość pojechania do Grecji. Pomyślałem sobie: „Dobrze, w Grecji
jest ciepło”. Mogłem również opuścić typowe dla mnie otoczenie, żyć
tak jak chciałem, bez jedzenia, aż będę miał uczucie prawdziwej
integracji. Postawiłem także ultimatum Duchom i powiedziałem:
„Obecnie nie czuję się dobrze. Kiedy ważę za mało, nie emanuję tym,
co czuję, i nikt nie będzie mi wierzył. Nie chcę też zamarznąć.
Jeśli nie będzie to działało i do pewnego momentu nie poczuję się
lepiej, wtedy zacznę znowu jeść”. To było bardzo jasne ultimatum i
jasne przesłanie dla duchowego świata. I to podziałało.
SMTV: Dirk Schröder
wierzył, że 21-dniowe przejście wyraźnie było dla niego procesem
duchowym.
Schröder: Przeszedłem dużo
stopni po drodze. Moje powiązanie z Indianami Lakota było
wprowadzeniem i zrobiło bardzo wiele. Podczas tego 21-dniowego
procesu, to było bardzo jasne. Zauważyłem, że przybyła wiadomość i
natychmiast nacisnąłem przycisk nagrywania na mikrofonie i nagrałem
to wszystko. To było takie jasne. I było to naprawdę moją intencją,
ponieważ przygotowanie było kluczowym słowem. „Jeśli znajdziecie
czas przez 3 tygodnie, wtedy to może być inicjacja”. I potem
zauważyłem, że coś zaskoczyło: „Tam właśnie chcę zmierzać”. Żyć bez
jedzenia, to jest miłe, ale chcę tej inicjacji, tego duchowego
procesu. Taka była moja intencja, i tak się stało. Dostrzegłem to
dla siebie. Dlatego wydarzyło się wiele magicznych rzeczy, i one
pozostają. Mogę teraz powiedzieć, że potrafię zastosować je w dużo
jaśniejszy sposób i mam dużo silniejszą intuicję, i mogę to wyrazić
przez swoje zachowanie. I to jest wspaniały dar.
SMTV: Jakich fizycznych i
mentalnych przemian doświadczyłeś osobiście?
Schröder: Czuję się bardziej
trzeźwy, potrzebuję mniej snu. Wiele rzeczy mogę wykonywać lepiej od
innych. A ponieważ nie jem, nie mam też depresji, jaką normalnie się
ma. Po posiłku jest się zmęczonym. Tak, wtedy to staje się rutyną.
Budzę się i jestem w dobrej formie aż pójdę spać. I może minąć 20
godzin, podczas których pracuję cały czas albo konsekwentnie coś
robię. Ale cały czas czuję się silny i czuję się dobrze. Postrzegam
to jako wielki dar. Kiedy pracuję fizycznie, tu w przyrodzie, kiedy
ciągnę ciężkie rzeczy, wtedy młodzi mówią: „Hej, nie wiem skąd
czerpiesz swoją energię”. Już samo to pokazuje mi, że kiedy nie
musimy trawić pokarmu, uwalniamy energię. I to też było dla mnie
ważne, ponieważ zawsze było dla mnie ważne bycie silnym a także
wytrwałym. Wkrótce po zakończeniu mojego procesu, jeździłem na
nartach, bo chciałem wiedzieć, jaka będzie moja kondycja. I naprawdę
było tak jak wcześniej - mogłem zjechać z góry szybko, tak jak
przywykłem. I tu zrozumiałem: „Tak, to działa”.
SMTV: Pan Schröder był
również ostrożny i podczas całego procesu konsultował się ze swoim
lekarzem.
Schröder: To było bardzo ważne,
że mój lekarz, lekarz rodzinny wiedział o tym. Dzień wcześniej
powiedziałem mu: „Chciałbym, by pan tam był i prowadził mnie”.
Zawarłem z nim układ, że jeśli będę miał przeczucie, że sprawy nie
idą dobrze, mogę do niego zadzwonić o każdej porze dnia lub nocy, i
on pomoże mi przerwać proces. Zawsze byłem gotowy, że gdybym nie
czuł się dobrze, a to oznacza, że gdybym usłyszał wewnętrzny głos
mówiący: „Stop!”, natychmiast bym przerwał. W 7 dniu ten lekarz mnie
odwiedził. Nie mogłem mówić. Nie martwił się o mój stan, ponieważ
miał pewne przeczucie. Było we mnie życie. Nie było powodu przerywać
teraz. A po trzecim tygodniu, zaczął jak w poście: „Teraz przestań
pościć i zjedz zupę. Powiedziałem: „Nie, nic! Nie jem zupy. Nie jem
już”. I to całkowicie zmieniło jego pogląd na świat. Tak, wiele się
nauczył, np. że można wytrzymać bez picia przez 7 dni. Rozmawiałem z
nim później, by zawrzeć to w książce, którą napisałem. A potem
poprosiłem go o zbadanie mnie. Myślę, że to było w 4 lub 5 tygodniu.
Wziął wyniki badania krwi, wrócił i powiedział: „Podręcznikowe
wartości”. I potwierdzaliśmy to jeden, dwa i trzy razy; za każdym
razem było pozytywne. I ważne było dla mnie, że mam od strony
medycznej, na ile to możliwe, po prostu pewność, że wszystko jest w
porządku. Gdyby nie było w porządku, to chciałbym zacząć znowu jeść.
Ale teraz po tym długim czasie, po ponad 4 latach, wiem, że możliwe
jest życie bez jedzenia.
SMTV: Teraz wyjaśni on nam
jak rozumie przejście od postu do trwałego stanu życia bez jedzenia.
Schröder: Myślę, że post jest
procesem oczyszczającym, w którym ciało po prostu otrzymuje wyraźny
sygnał: detox. Podczas gdy, według mnie, życie Światłem jest nowym
zainstalowanym programem. Ten program nazywa się: “Będę się odżywiać
z innego źródła”. Miałem odczucie, że dokonało się fizyczne
przekształcenie i zinterpretowałem je jako: “Możliwe jest
absorbowanie tej energii bezpośrednio”. Słyszę to także od innych
ludzi, którzy również dokonali tej zmiany. Tak, chciałbym
powiedzieć, że ta energia, ta boska, czy kosmiczna, energia, czy
jakkolwiek ją nazwiemy, jest energią, która nieustannie spływa na
Ziemię, i że możemy teraz, poprzez przejście na życie Światłem, być
w stanie korzystać z tej energii bezpośrednio, bez pośrednictwa
roślin i zwierząt. I dla mnie jest to fascynujące. Post jest prostym
programem, by odtruć i wyczyścić ciało. To także jest bardzo ważne.
Gdy przyjrzymy się różnym kulturom i religiom... Islam wprowadził
go, by ciało miało wtedy czas, by odpocząć, wszystko oczyścić i
odtruć. I tam, wielu przekonało się, że następuje silne połączenie.
I to jest dar postu. Jak wspomniałem wcześniej, dzięki życiu
Światłem, macie ten dar, ale tak naprawdę jest on nieustający.
SMTV: Dirk Schröder opisał
swoje odczucia podczas życia Światłem.
Schröder: Tygodnie i miesiące
po procesie, to było coraz bardziej jak cud. Tak, 4 tygodnie
niejedzenia. 5 tygodni niejedzenia. 6 tygodni. To wciąż trwało. “To
nie może być. To nie może być. To nie powinno być. To jest
niemożliwe”. I czułem się coraz lepiej. Kiedy wzrosła moja waga,
zadałem sobie pytanie: “Skąd się to bierze?” Przytyłem 8 kilogramów.
I to było jak cud. I to właśnie odczucie: “To cud nie musieć jeść
kiedy inni jedzą”. To jest naprawdę wspaniałe. I muszę dodać, że
fizycznie czuję się tak dobrze. Nie ma już tego uczucia pełności.
Nie choruję. Po prostu cały czuję się dobrze i pełen siły i energii,
czysty. I takiej pewności siebie nigdy przedtem nie znałem. Ta
pewność siebie pojawi się w odpowiednim momencie. To naprawdę jest
wielki dar. A po tak długim czasie, stało się to teraz całkiem
normalne.
Kontaktując z innymi ludźmi, stale
zauważam: “Ach, oni potrzebują tego i potrzebują tamtego”. Ja tego
teraz nie potrzebuję. I jest to naprawdę wielkie uczucie wolności;
teraz mam odczucie, że faktycznie mogę wybierać. Jestem w tej
dwoistości. Mogę czegoś próbować, ale już nie potrzebuję tego do
życia. Wcześniej, zadręczałem się tym, tym przekonaniem, że “Och,
muszę zarabiać pieniądze, by kupić jedzenie. Muszę dużo zapakować do
plecaka na wycieczkę, by przetrwać”. To była duża część mojego
życia. Myślałem o tym wiele. A dzięki życiu Światłem, stałem się
wolny. Mogę po prostu żyć powietrzem i miłością. To bardzo
przyjemne.
SMTV: Pan Schröder opisuje
stan swojego zdrowia po tym jak zastosował odżywianie się bez
jedzenia.
Schröder: Generalnie,
powiedziałbym, że nigdy nie choruję. Pamiętam, że był kiedyś taki
dzień, gdy szedłem na seminarium i po prostu nie czułem się dobrze.
Jakiś cielesny ból. Przespałem noc. Następnego dnia wciąż było to
samo, a później znów czułem się dobrze. Zauważyła to także moja
żona. Po forsownych dniach kursów i bycia z ludźmi, kiedy fizycznie
dużo pracowałem bez przerw, byłem wyczerpany. Moja żona
zaobserwowała, jak szybko zdrowiałem. Albo także, kiedy razem
wyjeżdżamy i robimy to samo. Podczas gdy ona potrzebuje więcej snu
dla odzyskania sił, ja już odzyskuję formę. Zauważyłem, że nie
choruję w tym sensie, że nie miewam przeziębień, żadnego kaszlu.
Mówiąc uczciwie, wcześniej także byłem całkiem zdrowy. I nie mógłbym
tak naprawdę powiedzieć, że cała sprawa zależy od życia Światłem,
ale jestem tak zdrowy jak nigdy przedtem.
Moje wrażenie i doświadczenie jest
takie, że kosmiczna energia jest tam zawsze i nie zależy od tego co
robię. Nie muszę wykonywać żadnych praktyk duchowych. Czuję, że ja
jestem tam zawsze. To jest jak prezent, gdy ja to robię. Gdy na
przykład siedzę w naturze i po prostu relaksuję się, pozostając w
ciszy, gdy obserwuję rośliny albo zwierzęta. To jest jak premia, że
tak powiem.
O tak, moje życie zmieniło się do tego
stopnia, że nie ma już narzuconych przerw, przygotowywania śniadań,
obiadów, kolacji. Ludzie ciągle myślą: “Och, masz tak dużo czasu”.
Tak, to prawda, ale ja wciąż pracuję. Na przykład, jako dziennikarz
podróżnik kiedy piszę artykuł, piszę i piszę i piszę. I całkiem
zapominam o czasie. Uświadamiam sobie, że muszę narzucać sobie
zrobienie przerwy. Dobrze, stop! A wtedy, pojawia się nawyk: “No
dobrze, pójdę się napić trochę kawy”. I idę gdzieś napić się czegoś,
chociaż tego nie potrzebuję, ale jest to po prostu zrobienie sobie
przerwy. Oczywiście, mogę bardziej wypełnić swój dzień. Wieczorem,
gdy się zastanawiam, myślę: “Wow, i to wszystko wydarzyło się
znowu!” To całkowita zmiana. Ode mnie zależy, jak wykorzystam swój
czas. Ale jak wspomniałem wcześniej, mam poczucie istnienia o wiele
większej siły. I uświadamiam sobie, że potrzebuję mniej snu.
Budzę się tuż po szóstej rano z
radością i entuzjazmem. Najpierw wchodzę do wody albo pod zimny
prysznic, i witam dzień. Potem przychodzi pewna rutyna, poranny
rytuał, by prawdziwie przywitać dzień. I musze powiedzieć, że jestem
wdzięczny każdego dnia, że żyję. Zaglądałem śmierci w oczy. Wiem od
mojego ojca, który zmarł w nocy, że każdy dzień jest darem. Zaczynam
więc mój dzień i medytuję siedząc. Albo wykonuję jakieś ćwiczenia
fizyczne. Gdy pojawia się jakaś bardzo pilna sprawa, na przykład
muszę zrobić mnóstwo rzeczy przed podróżą, to zawsze jest ta sama
sytuacja, że jest za mało czasu. Pracuję więc w nocy. A moja żona
mówi wtedy: “Jesteś niesamowity! W ogóle nie jesteś zmęczony
następnego dnia”. I to jest naprawdę różnica. Przedtem, kiedy nie
kładłem się spać przez całą noc, byłem słaby następnego dnia. Teraz
jest dobrze. Albo prowadzę samochód, albo non-stop pracuję, albo coś
robię. Naprawdę, jestem pewien, że tego nie potrzebuję. Jest w tym
także silne skupienie umysłu.
SMTV: Ostatnio, coraz
więcej ludzi jest zainteresowanych życiem Światłem. Jak myślisz,
dlaczego tak jest?
Schröder: No tak, trudno
powiedzieć bo obecnie moja uwaga jest skupiona na życiu Światłem.
Zaobserwowałem, że Jasmuheen szeroko rozpowszechniła tę ideę, i
jestem naprawdę bardzo wdzięczny jej za to, ponieważ zachęca do tej
idei już od długiego czasu. Od dawna prowadzi seminaria i podróżuje
po całym świecie, rozpowszechniając ją. Jest to oczywiście jedna z
przyczyn, że ludzie stali się tego świadomi i mają jakiś wzór do
naśladowania. Zrozumiałem, że ten film - “Na początku było Światło”
- poruszył wielu ludzi. Wysłuchali wielu wywiadów. Otrzymali
informacje z różnych stron, od naukowców i także od ludzi, którzy
przez to przeszli. Według mnie to była najważniejsza przyczyna
wydania mojej książki. Powiedziałem: “Tak, świat potrzebuje tej
informacji”. Jedna z hipotez, którą słyszałem, jest taka, że jest
nowa energia, przez którą jesteśmy prowadzeni. A później, coraz
więcej ludzi będzie żyło dzięki tej kosmicznej energii. Rzekłbym, że
to jest jakby przygotowanie. Jest coraz więcej ludzi, dla których
stało się to normalne, jak na przykład dla mnie. Pełnię teraz rolę
wzoru. Stale jacyś ludzie przychodzą do mnie i mówią: “Ach, pierwszy
raz spotykam kogoś, kto żyje Światłem i udaje mu się przetrwać! Ja
tylko o tym czytałem, a teraz widzę, że to działa”. To daje ludziom
odwagę. Długo się zastanawiałem, czy powinienem mówić o tym
publicznie, ponieważ w naszej kulturze, jeśli jesteśmy zbyt szybcy z
takimi dziwnymi ideami, kiedy wychodzimy przed szereg, wówczas
jesteśmy traktowani z wrogością. Widzę jednak, że jesteśmy teraz w
okresie, kiedy tak wiele rzeczy się zmienia, więc mam odwagę mówić:
“Nie mam nic do stracenia. Po prostu muszę to ujawniać”. Myślę, że
tworzymy pole (grupowe). Rozmawiałem wcześniej o polu, z którym się
połączyłem kiedy zaczynałem, i to pole rozrasta się. Ludzie wchodzą
w sytuacje, w których ufają sobie bardziej i mogą bardziej na siebie
liczyć. I ostatecznie, możliwe jest życie Światłem. Według mojej
opinii, jest to jakby przygotowanie, i wtedy idzie o wiele łatwiej.
Wtedy nie potrzebujemy już 21 dni, ponieważ pole (grupowe) jest
dostatecznie duże.
SMTV: Oprócz pisania, Dirk
Schröder utworzył także obóz w dzikiej przyrodzie w Bawarii u
podnóża wspaniałych gór Alp, i naucza tam dorosłych, rodziny i
dzieci jak na nowo połączyć się z naturą.
Schröder : Tak. Uczę takich
metod przetrwania jak: “Jak mogę zrobić bezpieczne schronienie? Jak
mogę rozpalić ogień bez zapałek? Co mógłbym zjeść w naturze?”
Szukamy żywności i picia. To jest przyczyna, dla której przychodzi
wielu ludzi, dzieci, młodzież, całe rodziny. Tym, czego nauczyłem
się od rdzennych kultur i Indian jest to, że połączenie z naturą i
duchowość są jednym i należą do siebie nawzajem. A w naszej
kulturze, my je oddzielamy. Tzn. jedno jest przetrwaniem, a drugie
jest duchowością. Ludzie, którzy tu przybywają by uczyć się o
przetrwaniu, wpadają tu od razu w naturę, w połączenie z drzewami, w
okazywanie wdzięczności Matce Ziemi za jej dobra. Gdy oni pomyślą o
tym przez chwilę, wówczas uświadamiają sobie co z nimi zrobili.
Wracają do pełnego szacunku współ-istnienia. I wówczas, od razu, u
wszystkich następuje połączenie się z duchowością. Zyskują całkiem
nową perspektywę. Naprawdę, jestem bardzo szczęśliwy widząc, że
dzieje się to z dziećmi lub dorosłymi. Od razu budzi się w nich ich
potencjał, poprzez połączenie z roślinami i żywiołami. To jest moje
główne zajęcie.
Muszę powiedzieć, że stosujemy też
inne podejście, które jest takie jak w rdzennych kulturach, że swoje
dzieci uczy się poprzez bycie ich mentorami. Jestem przekonany, że
każda osoba, która przychodzi na ten świat ma pewien potencjał, ma
dar, ma zadanie. Naszym zadaniem jako dorosłych, jako mentorów, jest
widzieć ten skarb i pomóc im, naszym podopiecznym, tak by te skarby
mogły wyjść na światło dzienne. Zauważam, że dzięki życiu Światłem,
moje widzenie w tym kierunku jest o wiele klarowniejsze, że
występuje intuicja. I mogę teraz rozmawiać i mieć dobre relacje z
ludźmi inaczej niż przedtem. Tę metodę,
którą nazywamy "nauczaniem
kojota", naprawdę sobie przyswoiłem. Zadając właściwe pytania,
jestem w stanie ujawnić i zwiększyć ich możliwości. Widzę rezultaty
w ludziach, którzy kilkakrotnie tu wracają. To naprawdę wspaniałe.
Jednocześnie, są tu takie czynniki
pobudzające ducha, jak indiańska sauna i chodzenie po ogniu. Widzę,
że ludzie zdobywają nowe szersze doświadczenia, które są połączone z
duchowością. Uświadamiam sobie, że nie jesteśmy w stanie pojąć całej
tej sprawy, jeśli nie przeniesiemy się do innego wymiaru. Widzę, że
ludzie, którzy tu przybywają, są gotowi, by ustanowić to połączenie.
Jestem przekonany, że potencjał znajduje się w każdym z nas. Musimy
po prostu mieć dobry sposób, by to przeprowadzić i odkryć, i
doświadczyć tego samemu. Wtedy jest to całkiem łatwe. Dlatego też
podtrzymuję samoświadomość natury, duchowe doświadczenie i
połączenie z naturą, ponieważ
wszystko jest jednością.
SMTV: Ze swojej
fantastycznej podróży po życiu świętym Światłem, jaką konkluzję
kreśli pan Dirk Schröder o egzystencji człowieka na Ziemi? Czy
uważasz, że życie Światłem jest czymś, czego każdy może dokonać, czy
przychodzi to z siły kosmicznej albo od Boga?
Schröder: Moim zdaniem,
jesteśmy istotami Światła, które przybyły na Ziemię i reinkarnowały
się, by zdobyć ziemskie doświadczenie. Dlatego tu jesteśmy, by
poczuć tę rzecz, by to dostrzec, by tego doświadczyć we wszystkich
formach, bo nie możemy tego zrobić w naszym ciele duchowym. I
dlatego, myślę, że w zasadzie każdy z nas jest w stanie połączyć się
z kosmiczną energią, bo jesteśmy istotami Światła. Jednak z drugiej
strony, myślę, że pewne przejście musi zaistnieć w naszym duchu, w
tym co nas otacza i być może w naszym ciele fizycznym, tak byśmy
mogli bezpośrednio używać tych energii, które, jak sądzę, są tam
zawsze. Zamiast jechać okrężną drogą poprzez rośliny i zwierzęta,
możemy czerpać tę energię bezpośrednio. I jest to czysta, zdrowa
energia. I jest ona nieustająca; jest tam zawsze. Nie muszę stać w
promieniach słońca, by zatankować, by wystarczyło na cały dzień,
ponieważ wszyscy wiemy, że kiedy świeci słońce, gdy pogoda jest
ładna, czujemy się po prostu dobrze czy jemy czy nie. A kiedy pada
przez cały dzień, wtedy ludzie nie czują się dobrze, bo nie ma
słońca. Widzę więc, że istnieje bardzo silne połączenie pomiędzy
ludźmi i słońcem. Ktoś żyjący Światłem może wówczas bezpośrednio
korzystać z tego światła.
SMTV: Mówiąc o energii, to
istotnie mogłoby bardzo oszczędzać zasoby, gdybyśmy już nie
spożywali ani roślin ani zwierząt. Jaki potencjał dostrzegasz w
życiu Światłem - pod względem ekonomicznym, w odniesieniu do
środowiska, czy też w powiązaniu ze zmianami klimatu?
Schröder: Tak, to jest szerokie
pole. Jeśli chodzi o mnie, oczywiście, to nie muszę już więcej robić
zakupów. I naturalnie, dzięki temu, oszczędzam czas i pieniądze.
Patrzę na drugą stronę pytania: Jaka byłaby nasza gospodarka, gdyby
nikt nie robił zakupów? Wszyscy jesteśmy tak zależni od kupowania i
od tego systemu. I naturalnie, cały cykl uległby zmianie.
To wszystko byłoby korzystne
dla uzdrowienia Ziemi, ale wiele rzeczy upadłoby, ponieważ
nasz system jest zbudowany na żywności. I jest to po prostu nasza
zachodnia kultura. Wkraczamy do każdego odległego rejonu świata, by
promować nasze dobrze znane markowe produkty, więc są one w
sprzedaży we wszystkich zakątkach. Gdybyśmy to teraz zmienili, cały
system by się zawalił, i wyłoniłoby się coś wspaniałego, jestem o
tym przekonany. Być może pewnego dnia dotrzemy tam, ale według mnie,
nie jest to celem życia Światłem.
SMTV: Zmiany klimatyczne to
obecnie gorący temat, i jest to także zagrożenie dla naszej Ziemi.
Jaka jest twoja opinia?
Schröder:
Tak, gorący w najpełniejszym
tego słowa znaczeniu. Zauważyłem, że kiedy świeci słońce i
nie ma chmur, wtedy zawsze to gorąco aż parzy. Właśnie słyszałem w
wiadomościach, że gruszki w Bodensee będą zrywane trzy tygodnie
wcześniej niż zwykle, ponieważ dojrzały trzy tygodnie wcześniej. I
zauważyłem, że wiatr jest bardzo silny, że wyrywa drzewa z
korzeniami, zostawiając w lesie wiatrołomy. Normalnie, wiatr tutaj
nie jest tak silny. Widzę, że natura reaguje gwałtownie. Staje się
coraz bardziej ekstremalna. Jestem o tym przekonany. Lubię używać
indiańskiej metafory “Matka Ziemia”, bowiem dzięki połączeniu z
naturą, widzę, że jest tam wszystko. Jeśli rozejrzymy się dookoła,
wszystko jest tutaj w obfitości. Jeśli coś biorę, to wraca to bardzo
szybko. Tak oto, ta Ziemia całkowicie nas zaspokaja.
Od pokoleń eksploatujemy
Ziemię i straciliśmy dla niej szacunek. A teraz, według mnie, coś
się dzieje. Jeśli nadal będziemy
postępować tak jak dotychczas, to Matka Ziemia będzie musiała
się z tym zmagać, i miara się przebierze. Wówczas ci, którzy szanują
ją mniej, dostaną to na co zasługują. I to właśnie ma miejsce w
zmianach klimatycznych. Będzie coraz cieplej. A kiedy osiągniemy
poziom graniczny, nie będziemy w stanie tego wytrzymać. To będzie
zbyt gwałtowne. Według mnie, jest to konsekwencja naszego ludzkiego
błędu tu na Ziemi. Jeśli zmienimy nasze postępowanie, natura bardzo
szybko odnowi się sama, wysyłając więcej piorunów,
by zatkać dziurę ozonową. Może nie załatamy dziury ozonowej, ale
musimy coś tu zrobić zaraz, nie w roku dwutysięcznym którymś,
ale tak szybko jak to możliwe.
I musimy naprawdę czynić dobry użytek z naszych zasobów,
naszej wiedzy technicznej i naszej inteligencji na tej Ziemi, z
korzyścią dla wszystkiego. Wszystko co musimy zrobić to doprowadzić
całość do jednomyślności. I wtedy będziemy żyli w raju na Ziemi.
SMTV: Zapytany o jego
filozofię życia, pan Schröder podzielił się z nami swoimi
refleksjami.
Schröder: Dotarłem do punktu,
gdzie żyję w taki sposób jak chcę, robiąc rzeczy, które są zabawą.
Od tej chwili, powiedziałem: “Chciałbym żyć robiąc to co robię, i
abym także mógł w każdej chwili to zostawić, w każdej chwili
umrzeć”. Naprawdę chciałbym żyć w tej świadomości i widzieć, że moje
doświadczenia życiowe przenoszą
się na innych ludzi. Tak naprawdę znaczy to, by iść przez
życie świadomie. Znajduję się teraz w punkcie, gdzie widzę, iż moją
rolą jest przekazywanie informacji innym. Że możliwe jest życie
światłem. Możliwe jest połączenie z naturą. I tak to właśnie czuję.
Dla mnie, nie ma rozdziału między pracą a wypoczynkiem. Wszystko co
robię powinno mieć cel powinno być zrozumiałe i dawać zadowolenie.
Chciałbym, aby mnie to ciekawiło. I iść dokądkolwiek mnie poniesie,
i tam robić swoje rzeczy. I
wtedy, odpuszczam, i tak jest dobrze.
SMTV: Jak myślisz, co jest
najważniejszą rzeczą, jaką życie może nam zaoferować?
Schröder: Najważniejszą rzeczą,
jaką życie może nam zaoferować, myślę, że jest szczęście, śmiech,
radość i połączenie serc. Jestem wielkim wielbicielem Masaru Emoto i
jego kryształów i kryształowych tworów. Czymś co zawsze mnie
poruszało, był film, na którym wkłada on do wody zdjęcie
promieniejącego japońskiego dziecka, by zobaczyć, jaki rodzaj
kryształu z tego wyjdzie. Kryształ, który się pojawił był podobny do
kryształu miłości. I jest to, jak myślę, najważniejsze
doświadczenie. Jesteśmy tutaj na Ziemi, by żyć w wibracji miłości.
Wtedy szczęście przychodzi samo.
SMTV: O czym marzysz?
Schröder: Wiele moich życzeń i
marzeń już się spełniło. A potem pojawiło się nowe pragnienie. Odkąd
miałem coraz więcej doświadczeń łączenia się z naturą i zobaczyłem,
co ona ma ludziom do zaoferowania, moje marzenie i życzenie jest
takie, byśmy znów żyli w wielkich społecznościach, byśmy żyli w
strukturach społecznościowych, byśmy zgadzali się ze sobą szanując
się nawzajem, byśmy posyłali dobre słowa. I by każdy żył w spokoju.
Byśmy dotarli do pokojowej egzystencji. Byśmy mieli szacunek dla
siebie nawzajem, i byśmy ponownie nawiązali połączenie z Ziemią. Oto
moje marzenie. I chciałbym, byśmy mieli całkiem duży kawałek ziemi
gdzie moglibyśmy się udać, gdzie byśmy się rozwijali, gdzie dzieci i
ludzie starsi znów żyliby razem. Mieszkałem z ludami plemiennymi i
widziałem radość kiedy starsi zajmowali się dziećmi. Byłem wzruszony
do łez na ten widok. Chciałbym, byśmy znowu byli tam, gdzie każdy ma
miejsce w życiu, gdzie uczymy się żyć i traktować siebie nawzajem z
pełnym szacunkiem w tym okresie czasu, z całą wiedzą i
kompetencjami, które mamy. Oto moje życzenie i jestem przekonany, że
odniesiemy sukces.
SMTV: Czy masz przesłanie
dla świata?
Schröder: Wielkie pytanie. Od
pewnego czasu, mówię tak: "Jesteśmy tymi, na których czekano", jak
zrozumiałem z proroctwa Hopi. I moje przesłanie dla świata jest
takie, by każdy z nas poszukiwał i odnalazł swój potencjał do
rozwoju i do życia. Ponieważ wtedy, takie jest moje przekonanie, że
kiedy każdy żyje takim jakim on/ona jest, wtedy nie ma zawiści, nie
ma wojny, złych słów. Wówczas będziemy żyć
w szczęściu i z zadowoleniem.
Moje życzenie byłoby takie: aby wszyscy szukali swojego
potencjału i rozwijali go.
SMTV: Dziękuję za wywiad. I
dziękuję, że dzielisz się swoimi doświadczeniami o stylu życia
praną. Twoje wysiłki pomagają uczynić nasz świat bardziej
interesującym i rozległym miejscem do życia. Niechaj twój pobyt na
Ziemi będzie pełen niebiańskich błogosławieństw.
Schröder: Dziękuję! I chciałbym
zakończyć go indiańskim słowem MITAKUYE OYAS’IN, które znaczy coś
jak "Wszyscy jesteśmy spokrewnieni". Dla mnie, to słowo mówi
wszystko.
Po więcej informacji o Dirku
Schröderze prosimy zajrzeć na stronę:
www.derspirituelleweg.de