MIECZ PRAWDY

ZAPAL DRUGĄ ŚWIECĘ

Mówisz... powiedz mi całą prawdę...
ale czy jesteś na nią gotowy,
aby ta nagła błyskawica z pogodnego nieba
oślepiła twoje oczy?

Jeśli nie jesteś gotowy
światło musi oświetlać cię stopniowo...
bo inaczej stracisz oczy...
ale nie możesz być cały czas zakochany w nocy,
wcześniej czy później musisz wyjść przed oblicze słońca...
bo to jest źródłem światła i wzrostu.

Każdy człowiek ma swoją lampę...
jest światłem w środku
i nawet kiedy na ziemi zgaszą wszystkie światła,
to jego lampa czeka na niego...
by człowiekowi pokazać:
kim jest naprawdę!

Wszyscy mamy swoje jasne i ciemne strony,
ale jak daleko nasza lampa rzuci promienie,
to tą ciemność przepędza...
a to światło to pocałunek Boga,
który wnosi w człowieka prawdę i miłość,
a te dokonują w nim wielkie cuda.

I mocno wierzę, że w ostateczności
prawda i miłość będą miały do powiedzenia ostatnie słowo...
Prawda pokona wroga, zło które dziś triumfuje...
Prawda doprowadza nas do serca...
zło deprawuje.

I pomimo, że jeszcze dziś jesteś tą prawdą oszołomiony...
a w świecie ani nie ta historia...
ani nie ta teologia...
nie to współczucie...
nie ta miłość...
tylko wydaje się prawdziwy ten żebrak na ulicy
co smętnie gra na gitarze w oczekiwaniu na parę groszy...

ale czy ty go widzisz
a może tylko udajesz, że uszedł twojej uwadze?
I jest w nim dużo smutku... może ból... może jest niekochany...
i próbuje dopasować do siebie swoją muzykę...

i nie szuka sławy, sukcesu... tylko kromki chleba...
a może chce tylko zwrócić na siebie uwagę...
aby chociaż przez małą chwilkę nie być takim samotnym...
może chce ogrzać się w twoim świetle...

chodząca nędza też chce miłości... bo serce głodne
i któż ma odwagę podejść... zapytać o zdrowie...
dzisiaj to prawdziwe męstwo, być razem z tymi,
co chcą także przetrwać... utrzymać się przy życiu...

i myślisz, że ci wystarczy do zapalenia twojej lampy
tylko modlitwa, medytacja, osiągniecie wewnętrznego spokoju...
myślisz, że już znalazłeś lekarstwo na swoje problemy...
to tylko tęczy kropelki... musisz nauczyć się jeszcze kochać,
ale nie słowami wyznań i obietnic...
musisz usłyszeć i krzyk serca drugiego człowieka,
który dzisiaj czołga się jak wąż po ziemi...

pokaż swoją troskę... podnieś go... zapal jego lampę...
tylko płonąca świeca może dać ogień tej nie płonącej...
i dopiero wówczas możesz budować swoje gniazdko miłości...
dopiero wówczas poznasz prawdę... o życiu... szczęściu... śmierci...
a ta Prawda rozświetli twoje oczy... przebudzi twoje wnętrze.

Mój kochany Boże, namaluj mi moją drogę...
ale tą prawdziwą... drogę po której będę mogła przejść do Ciebie...
niech posiądę w jednej ręce siłę... a w drugiej cierpliwość...
i niech będzie to co ma być!

Namaste

Vancouver
22 July 2016

WIESŁAWA