Wszystko na świecie jest przemijające, nasze kariery, bogactwo a
nawet zdrowie. Wszystko jest ciągłym płynnym strumieniem, co nam się
wydaje dzisiaj pełnią, jutro może już tego nie być... jedyne co jest
dla nas pewne, że jutro wszystko może przeminąć a nasze życie
wypełni ciemność.
Ciągle się martwisz o swoje bezpieczeństwo, o pieniądze, dobrobyt,
utratę przyjaciół, rodziny, i czym więcej masz tym bardziej jesteś
przerażony i zdezorientowany bo zdajesz sobie sprawę, że możesz to
wszystko stracić w ciągu jednego dnia.
Im wyżej wspinasz się na drabinę dobrobytu tym trudniej znaleźć ci
na tej ziemi zaciszne miejsce, tym trudniej odpocząć, przezwyciężyć
lęk, boisz się spaść ponownie w dół i ciągle czuwasz nad tym
wszystkim i kręcisz się w kółko niczym w kieracie... i ciągle chcesz
czegoś nowego, większego i czym więcej pozyskasz tym bardziej jesteś
zagubiony... i myślisz, że cały świat jest przeciwko tobie... i bywa,
że ze wszystkimi walczysz.
A ja ci mówię - zwolnij bo stracisz równowagę i upadniesz... i
będziesz krzyczał z bólu i rozpaczy.
Naucz się żyć w inny sposób, obudź w swoim sercu głębokie
przekonanie, że tylko Jeden stoi na szczycie drabiny i tylko Jeden
czuwa nad nami wszystkimi - Bóg, a my jego dzieci musimy dbać o
własne serce i wiarę aby nie oddalić się od tego Potężnego Źródła,
które śledzi nasze serca, który wzmacnia nasze siły nawet kiedy cały
świat jest przeciwko nam....
To dzięki Niemu wspinamy się na swoją drabinę w kierunku Nieba,
dzięki Niemu powstajemy kiedy upadamy i ponownie jesteśmy gotowi na
nową wspinaczkę, ponieważ widzimy przed sobą coś znacznie większego
niż ziemskie bogactwo... i bez względu na to jakie przeszkody będą
ustawione przed nami to je pokonamy, bo żyjemy wiarą, silną wolą i
nie obchodzi nas wcale co kto myśli na nasz temat... a ta droga
wymaga wielkiej odwagi i wysiłku... ale my puszczamy wszystkie
ziemskie zabezpieczenia, ponieważ znajdujemy schronienie w ramionach
Boga... i światłość wypełnia twoje komnaty serca, poruszasz się w
kierunku Nieba, czujesz wewnętrzną równowagę, już wiesz... kto ma
Boga nie chce niczego, sam Bóg mu wystarcza. Kto służy Bogu jest
zanurzony we wszystkim, nie brak mu żadnych dobrych rzeczy. Człowiek
doświadcza kompletności, już niczego mu nie brakuje, żyje w pełni
wszystkiego, w całości, w pełnej całości, chociaż jest na ziemi
biedny jak myszka.
A gdy mamy doświadczenie tej jedności w Duchu zdajemy sobie sprawę,
że wszystko co się dzieje wokół nas jest Wiecznym Bożym Planem, a
nasz naturalny stan jest niczym innym tylko spokojem i wewnętrzną
ciszą, i tylko w tym stanie jesteśmy związani z Bogiem, przeżywamy
pełnię Boga, pełnię życia, miłości i spokoju. W tym wzniosłym stanie
świadomości łatwo puścić wszystkie nasze pragnienia i przyjąć tylko
to co Bóg wysyła w naszą stronę.... już się nie skarżysz, że nie masz
niczego i nikogo... kto znajdzie się w tym miejscu ma wszystko,
ponieważ kto nie ma niczego i nikogo ten ma Boga.
Jak długo trzymamy się na świecie czegoś lub kogoś to tak naprawdę
nie mamy Boga, tak naprawdę nie jesteśmy kompletni, nie dosięgnęliśmy głębi naszej istoty... kiedy ją dosięgniemy, sam Bóg nam wystarcza!
Vancouver
3 July 2013
WIESŁAWA