Każdy człowiek ma swoje poziomy doświadczenia...
każdy na swojej drodze ma swoje kłody i kamienie.
To dzięki nim następują w nas głębokie i trwałe przemiany.
I nie mówię tego, bo wyczytałam gdzieś tą mądrość w książce,
na necie...
mówię z własnego doświadczenia.
To co myślałam o życiu na początku mojej życiowej drogi już
dawno stało się tylko mitem. Musiałam przedefiniować już
prawie wszystko co wówczas uważałam za prawdę. Ale i sęk w
tym, że wówczas to pasowało do mojego poziomu.
I myślałam, że już wszystko wiem, ale niestety musiałam
pożegnać tę wiedzę.
I jeszcze nie wiedziałam ile mam pracy przed sobą, aby
odkryć samą siebie.
Wówczas nie wiedziałam, ile jeszcze muszę ze swojej drogi
zepchnąć tych ciężkich kłód i kamieni... bo moje życie miało
być piękne, nie naznaczone ani jedną łzą. Ale los zakpił
sobie ze mnie i co jakiś czas rzucał mi pod nogi nowe
przeszkody.
A ja ciągle wykonywałam tą podstawową meliorację pod coś
większego... odkrycia swojej prawdziwej natury. I z każdym
rokiem... a nazbierało się ich trochę, stwierdzam, że ciągle
zbyt mało wiem o sobie i tym potężnym Wszechświecie. Czym
bliżej terminu opuszczenia tego globu mogę powiedzieć tylko
tyle - wiem, że nic nie wiem!
Na pewno wiem, że przemieszczam się z jednego miejsca na
drugie, chociaż często wcale tego nie pragnę, jednak
zaliczam te nowe etapy, wydaje się całkiem niepotrzebnie...
i niby wybieram w życiu co najlepsze, to jednak ciągle
spotykam na swojej drodze te kłody i kamienie...
i pytam swoją Wyższą Jaźń - dlaczego tak się dzieje?
I otrzymuję odpowiedź...
istnieje tysiące ważnych powodów, te kłody i kamienie
zmieniają twoje życie, ale ciągle to są takie twoje małe
przebudzenia, tak jak stacje kolejowe w drodze do celu. I
dopóki żyjesz, nie będziesz na szczycie... bo życie to
ciągła podróż i ciągłe doświadczenie... i każdego dnia
dokładasz nowe skarby do swojego kufra, ten skarb to twoje
wielkie bogactwo... ale to gromadzenie go wymaga wysiłku. I
chociaż nie są to dolary ani złoto, twoja walka o te skarby
trwa, to on prowadzi cię do twojego głębokiego życia. Życia
w Prawdzie. Z każdym rokiem przybywa ci mądrości, miłości i
tego prawdziwego spokoju... a to ma większe znaczenie dla
człowieka niż dolary i złoto.
I nie baw się w małe dziecko, które chce szybko dorosnąć...
i porzuca wszystkie zabawki... i udaje dorosłego. Nie będzie
to skuteczne, bo nawet jak szybko dorośnie, to szybko
poczuje niechęć do tego wzrostu... i zawsze będzie trzymać w
tajemnicy swoje zabawki, które zostały przedwcześnie
porzucone.
I nie ułatwiasz tym swojego duchowego rozwoju... bo ten
rozwój jest ograniczony i bolesny... i nie może być
długoterminowy. Ile to widzisz ludzi, którzy zaczęli swoje
dorosłe życie przedwcześnie... a po wielu latach spotykasz
ich w piaskownicy, ze swoimi zabawkami, w dodatku
zapłakanych... bo to dorosłe życie przysporzyło im
przedwczesnego cierpienia... odebrało dziecięce marzenia...
a ich dalszy wzrost został utrudniony.
Ścieżka duchowa istnieje abyśmy się mogli oderwać od
cierpienia... i tak wchodzenie na nią niezależnie od naszej
dojrzałości wywoła ostre boleści, nie jedną nieprzespaną noc
niezależnie od naszej metryki urodzenia... ale ci bardziej
dojrzali, mocniej doświadczeni szybciej się z tym uporają i
niezależnie od ich wiekowej metryki zobaczysz ich fizyczną
lekkość, świetlistą twarz i usłyszysz piękny głos... ale
przede wszystkim, ujrzysz ich wolność od pragnień.
Owoce zbierane w końcu lata są słodsze niż na jego
początku... tak też jest z owocami zbieranymi w drugiej
dekadzie życia... są cenniejsze niż te z pierwszej dekady...
bo ogrodnik bardziej doświadczony, ponieważ podąża za swoim
doświadczeniem a nie naukami innych osób... już nie
naśladuje ślepo nikogo... i nie ma w nim obsesji, czy jest
oświecony czy nie! To jest problem innych ludzi, którzy
jeszcze myślą, że wiedzą wszystko!
Oświecenie i duchowa służba jest celem i taka osoba idzie tą
samą drogą, nie wchodzi na boczne ścieżki nawet kiedy
pojawia się ta trudna przeszkoda... usuwa ją... i nadal
stawia swoje kroki na tej samej ścieżce.
Czemu ja opisuję swoje doświadczenia?
Ponieważ moje serce naciska aby podzielić się tym wszystkim
z nowymi poszukiwaczami Prawdy...
i czuję wyraźnie, że mój umysł dogonił tą wiedzę i nadał jej
formę. Ale za tymi moimi lekcjami kryje się pot, łzy i
wzburzona krew... bo było naprawdę ciężko osiągnąć ten punkt
mojego życia... w drodze do mojego celu.
Vancouver
1 Jan. 2018
WIESŁAWA
|