MIECZ PRAWDY

PASTERZ I OWCE



Kochasz Boga...
to się jednocz z Nim w komnacie swojego serca...
tam Go szukaj, tam słuchaj, tam z Nim rozmawiaj...

Kochasz Chrystusa...
to się z Nim spotykaj we własnym wnętrzu
zapraszaj do własnej komnaty
na najbardziej intymne rozmowy, wyznania....

niby to małe rzeczy
ale uczą być Wielkim...

a ty siedzisz w rzędach
a umysł wędruje ci prosto na cudze plecy
patrzysz jak ta znowu się ubrała,
że ma już za długie włosy...
zamiast szukać zjednoczenia wewnątrz...

i ten niekończący się przewód
wylewania swoich grzechów przed konfesjonałem ..
i nadal ich powielania... bez końca i końca
czyli bycia ofiarą własnych wierzeń i złudzeń...

i myślisz jeden z drugim
wyjawię kapłanowi wszystkie grzechy,
przyjmę opłatek
i jestem już bielszy
niż śniegu płatek...

Nic z tego!
To tylko twoja hipokryzja pozwala ci tak myśleć,
pokazuje twoje marne oblicze...
to tylko w ziemskich domach Boga,
w których zamyka się umysły ludzkie,
nie zachęca do samodzielnego myślenia,
gdzie rodzą się mądrale tego świata
lecz nadal brak tam dużej ilości mędrców...
gdzie panuje fałszywe wyobrażenie o Bogu...
ta twoja hipokryzja obraża inteligencję i miłość Boga!

Prawdę poznasz wtedy
kiedy zmienisz stare szablony myślenia,
zrozumiesz prawdziwe znaczenie przebaczenia,
prawdziwe znaczenie walki dobra ze złem,
potrafisz uzdrowić siebie i pojmiesz: kim naprawdę jesteś?!
Potrafisz pomóc innym nie oczekując nic w zamian!

A dzisiaj ludzie biorą pieniądze nawet za modlitwę...
to wielka hipokryzja
a ty stoisz przed zamglonym lustrem...
i błąkasz się między urojeniami, omamami, nienawiścią,
przeciwnym punktem spojrzenia na te same sprawy,
które prowadzą do prawdziwej komnaty Boga...
i argumenty aby atakować tych
którzy już wyszli poza ramy hipokryzji,
którzy nie mają możliwości obrony...
bo ciągle hipokrytów jest zbyt dużo na tej ziemi
i ci duchowo wyzwoleni przegrywają
jak kiedyś Jezus z tłumem przed Herodem....

hipokryta, to ten, który ma swojego przeciwnika
aby się najeść do syta... swoją hipokryzją, głupotą...
i szybko stają się agresorami
jak ktoś nowy wyzwolony się pojawi,
który myśli inaczej,
który nie śpiewa w ich kościele
nie modli się przed ich obrazami...
nie podąża za stadem owiec
ani za ich pasterzem...

owce, może to dobre i łagodne istoty
to jednak jeszcze mocno nie świadome
więc muszą być komuś przynależne...
jakże im daleko jeszcze do pasterza...

jeśli ty się ciągle czujesz taką owcą
to krocz za swoim pasterzem...
ale zastanów się, ile on ma twarzy,
a jaką dziś nosi maskę a jaką jutro ubierze?...
i do czego cię w swoim czasie przeznaczy...
czy tylko ostrzyże cię z twojej wełny...

ale się za bardzo nie zdziw
kiedy sobie z ciebie uczyni paschalną pieczeń!

Namaste

Vancouver
12 Dec. 2014

WIESŁAWA