Kiedy pojawia się w twoim życiu cierpienie szukaj jego
rozwiązania w zasięgu własnej ręki... trzeba samemu
rozwiązać własny problem a przy okazji przyjrzeć się sobie
dobrze, a już broń Boże nie uciekać przed problemem, ten się
sam nie rozwiąże ani nikt za nas tego nie zrobi, a największym nieszczęściem naszych czasów jest to, że wszyscy
chcą być szczęśliwi, a ci nieszczęśliwi są uważani za
niedorajdy... a jeszcze większym problemem jest to, że tym
"niedorajdom życiowym" przychodzą na pomoc tłumy tych
szczęśliwych i na siłę próbują ich uszczęśliwić.
Z
bólu przychodzą również korzyści, ale dzisiaj jeszcze nie
wiesz jak przejść przez to swoje cierpienie... i jakie
korzyści możesz z niego wynieść. Twoje serce musi być
otwarte na inne możliwości, nie tylko na ból. W tym
przypadku wsłuchaj się w świat sercem a nie uszami, wówczas
budzisz w sobie współczucie... czym mocniej cierpisz tym
bardziej wzmacniasz własną siłę... i to ona sprawia, że
cierpienie znika.
I
musimy już wiedzieć, że cierpienie jest częścią naszego
życia i wielkim kluczem do transformacji... bez cierpienia
ten rozdział życia nie zostanie osiągnięty... miłość,
szacunek, wiara są dziećmi cierpienia... to cierpienie
sprawia, że budzi się współczucie, empatia... do tych, którzy również
cierpią.
To jest już doskonała mądrość... i kto ją posiądzie nie
będzie na siłę innych uzdrawiał... oświecony umysł
doświadcza rzeczywistości... przeżyje wszystkie stany, bez
tego nasza dusza nie posiądzie wtajemniczenia... ale te
osoby są już z pułapu Dharmy... i wbrew pozorom ci ludzie
nie śpieszą wszystkim na pomoc... robią to tylko ci, którzy
krążą na kole samsary, którzy mają jeszcze ciemne istnienie
i chcą za wszelką cenę ustawić życie innych ludzi... i
na kole samsary możemy czuć się naiwnie szczęśliwi... lecz
nie wolno tego stanu mylić z nirvaną, która jest stanem
świadomości siebie i otaczającego nas życia.
Dziś u ludzi widzimy duży pęd do naprawiania innych i świata
zewnętrznego... ale to tylko nasze ego chce udowodnić, że
jest lepsze od innych.
Zaprzyjaźnijcie się z boginią mądrości... wchodzenie na
szczyt świątyni mądrości to nie praca jednego dnia... to
stopień po stopniu w procesie wielu zmian: wzlotów i
upadków, w pocie czoła... tylko w ten sposób możemy rozwijać
mądrość.
Jeśli w ciągu jednego dnia uszczęśliwimy wszystkich,
obedrzemy ich z mądrości... dlatego też każdego dnia nie
zdarzają się cuda, bynajmniej nie te, na które wielu ludzi
oczekuje.
Nasza mądrość z reguły tkwi w małych rzeczach, przyziemnych,
które są w zasięgu naszej ręki, nie trzeba ich szukać w
zaświatach ani na wielkich uniwersytetach.
Podobnie nasze współczucie, zatroszczmy się o najbliższych,
tych którzy do nas wyciągają rękę... a dziś tworzą się
fabryki duchowe... najczęściej na potrzeby własnego
biznesu...
fabryki szczęścia, zdrowia, nirvany... i kładzie się na
linię produkcyjną wszystkich jak leci aby tylko zapłacili
kasę... i spotykamy na każdym kroku reklamy, telefony, jak w
ciągu kilku dni zrobić z siebie guru czy cudownie wyzwolić
się z choroby, która często jest wynikiem naszych duchowych
doświadczeń i nasza dusza celowo ją pielęgnuje aby
przyspieszyć swój wzrost, bo ta choroba często budzi w nas
naszą transformację.
To dzięki wielu chorobom wchodzimy na ścieżkę współczucia i
mądrości, to dzięki cierpieniom zapalamy ogień we własnej
świątyni... to dzięki cierpieniom otwieramy wiarę i szukamy
Boga... inna sprawa, ognia trzeba doglądać aby nam nie
strawił całej świątyni, nie obrócił jej w popiół... ale
trzeba to robić mądrze.
Duchowość to bardzo kruche rzemiosło, codzienna dyscyplina...
i wielkie to błogosławieństwo, kiedy samodzielnie znajdujemy
tą swoją ścieżkę do mądrości, do Światła Prawdy.
A
na początku tej drogi jakże często chwytamy rozpalone węgle
w dłonie... i rzucamy nimi w tych, którzy stoją nam na
przeszkodzie... i ileż w nas wówczas gniewu, bo intuicyjnie
wiemy, że to nasza droga... a inni akurat umyślili sobie, że
będą nas na siłę prowadzić swoimi drogami, i chcemy czy nie
chcemy mamy być szczęśliwi tak jak i oni... mamy robić to co
oni robią, mamy iść tam gdzie oni chodzą... ale ty bądź tam
gdzie jesteś, w przeciwnym razie stracisz życie.
I
jeśli jeszcze dzisiaj coś cię w tym miejscu trzyma, nie szarp
się na siłę i zatrzymaj się, rozejrzyj się dobrze i
zastanów się co źle zrobiłeś, czego jeszcze twój umysł nie
strawił i daj sobie ten czas na własne zrozumienie!
Bądź cierpliwy, sekret twojego szczęścia jest w tobie a nie
w świecie zewnętrznym, toteż nie pędź za nim owczym pędem... na złamanie
karku.
Vancouver
23 Apr. 2016
WIESŁAWA
|