MIECZ PRAWDY

DOLA CZŁOWIEKA

Nasze ludzkie przeznaczenie...
ano, kształtuje się ono według starych prawd jak świat...

“uważaj na swoje myśli, bo staną się słowem,
uważaj na słowa, żeby nie stały się czynami,
uważaj na swoje zachowanie, bo może zmienić się w przyzwyczajenie”

I cały czas obserwuj siebie, własną postać, bo to ona ukuje twoje przeznaczenie.

Są wydarzenia w życiu człowieka, które spadają na niego niczym gwiazdy z nieba... może jednak z tą różnicą, że kiedy gwiazdy z nieba spadają my je widzimy, ale nie doświadczamy ich na sobie... a przeznaczenie spada na nas w ciemności i czujemy cały jego ciężar...
i ma wielki wpływ na nasze życie i nie mamy wyboru... często jedynie możemy tylko żeglować po wzburzonym morzu, gdzie fala nas niesie w ciemności i czekać na lepszy czas, aby od tego ciężaru się uwolnić.

I kto tym rządzi?
A może to nasz czas, aby nauczyć się żeglowania w ciemności, poczuć oddech burzy i zrozumieć symbole jakie znaczą nam naszą drogę... może to nie są zwykłe błędne ogniki, tylko drogowskazy od naszego losu. Wyznaczają nasze pory dojrzewania, niczym pory roku i dodają siły do dalszej podróży.

Tworzymy własne przeznaczenie... ale za tym wszystkim stoi ktoś, kto pomaga, odpowiada na pytania, rozwiązuje nasze problemy...
ale zobaczysz to tylko wówczas, kiedy złapiesz równowagę w tańcu życia z ciemnością i światłem. Dopóki wirujesz w tym tańcu, brakuje ci jasnych myśli, działań... bo jesteś w nieskończonym ruchu... i często bijesz pięścią o ściany i zalewasz się potokiem łez i jak w takich warunkach możesz być architektem własnego życia?
Przystań i zakotwicz się w ciszy, zrozum co się w twoim życiu dzieje... i zdecyduj którą drogę wybrać.

Bywa, że często ktoś cię wprowadza na nowe ścieżki życia... ale ty uciekasz, a właśnie to czego chcesz tak bardzo uniknąć jest twoim wybawieniem. I tak stajesz się własnym cierpieniem... i nie możesz od niego uciec, nie możesz zmienić koloru własnego losu, nie możesz zbudować mostu na drugą stronę rzeki... i nie umiesz pływać... bo boisz się życia i nie umiesz go wyzwać na pojedynek... boisz się nawet spróbować... i tak w twoim sercu zamieszkują tylko wątpliwości... i strach - kat, który torturuje cię każdego dnia.

Nasze przeznaczenie to nie tylko marzenia, chęci... bo nic z tego nie wyniknie jak będziesz tylko marzyć siedząc na swoich zgliszczach. Musisz zacząć budować i dążyć do osiągnięcia doskonałości. A to już jest praca, systematyczność, samodyscyplina... a ty musisz pokazać światu, że już nie jesteś martwą gliną, tylko, że żyjesz i łatasz swoje dziury w podartym ubraniu... a nawet ściany w mieszkaniu... że już obrabiasz glebę... i siejesz w polu pszenicę... i pieczesz z niej chleb... i czujesz nowy puls życia, bo możesz już włożyć do ust jego gorący kęs... i chociaż jesteś jeszcze smutny, to już mieszka w tobie nadzieja - nadchodzą nowe szanse.

Ale nic nie zdziałasz, kiedy nafaszerujesz się prochami w poszukiwaniu Boga w sobie... i nowego życia, które Bóg ma ci podać na tacy... będąc odurzonym, nawet nie widzisz, kiedy upływa ci życie i zamykasz się coraz mocniej w swojej celi przeznaczenia i jesteś jej więźniem i po raz kolejny zwalasz wszystko na innego człowieka, w dodatku na tego, który wyciąga do ciebie rękę... i spychasz na niego odpowiedzialność za swoje winy

... a wszystko dlatego, że to ty nie umiesz wziąć odpowiedzialności za siebie, nie umiesz zrozumieć sztuki życia. Żaden człowiek na świecie nie może trzymać cię w swoim cieniu... ani żaden nie może wziąć do końca twojego losu w ręce, bo urodziłeś się ze światłem w sercu, które wskazuje ci drogę. Może to być tylko czas, że nie możesz się z nim skontaktować, ale przychodzi i ten czas, że ten błysk nadchodzi i zapala się jaśniej, tylko ty go musisz zauważyć...



... i wówczas otwieraj bramy i ruszaj do przodu... bo nadchodzi wolność i bezszelestnie otwiera okno na świat i pokazuje nowe życie, nowe szanse... i nie bój się go, tylko weź go pod pachę i idź razem z nim... bo to jest twoje przeznaczenie, które pojawiło się w twoich drzwiach na przekór szorstkości losu, czy jak mówili nasi pradziadowie naszej doli, niewidzialnej towarzyszce każdego człowieka, która prowadzi cię przez całe życie po dolinach i wzgórzach... i stawia nad otchłanią... i wyprowadza do światła przez ciemny tunel... i mimo swojej szorstkości nigdy nie zostawia cię bez pomocy... i podpowiada co masz robić, tylko otwórz uszy i oczy... bo wbrew pozorom tylko w ciemności możesz ujrzeć i poznać prawdziwą istotę światła.

Vancouver
1 July 2018

WIESŁAWA