KUNDALINI

WĄSKA ŚCIEŻKA - WIERSZE
LINK! DO WĄSKA ŚCIEŻKA

KRZYŻ
(poemat)

  Płynęły dzioneczki
niczym chmurki po niebie,
i żaden z nich jak te chmurki,
w niczym nie były podobne do siebie.

  Kąpały się w słoneczku,
deszczykiem poiły,
wzmacniały własne energie
aby nam dodać siły.
I zapraszały do czegoś nowego.

  A ja niczym dziki ptak żyłam,
który pławi się wolnością swoją.
Nie rozumiałam
co one ode mnie chciały,
do czego tak bardzo
namawiały.

  A te dzioneczki
należały do Pana Wielkiego,
który był i moim Panem.
One Go znały
i przed nim się kłaniały.
Wielbiły Jego potęgę i chwałę.
A ja odwracałam się od Niego.

  I nadszedł jeden dzioneczek,
który daleko przed siebie mnie powiódł.
Zaprowadził do wielkiego, oliwnego gaju.
Spotkałam tam nowych przyjaciół,
którzy też tego Pana nie znali.

Patrzyłam na ich harce.
Smakowałam ich wspaniałego życia.
Był to dla mnie raj na tej ziemi.
Uczyłam się ich tańca.
Słuchałam ich pieśni.
Podglądałam z podziwem
jak wspaniale opanowali,
życiowe zakręty.

  I zazdrościło moje serce
ich ziemskich zdolności.
Czułam się wśród nich wszystkich
niczym ziarenko gorczycy w glebie.

  Drugi dzioneczek nadszedł
i nowe drzwi otworzył.
Wielki Pan w nich stanął,
ubrany w brylantową światłość,
Wzniósł wysoko, dłonie swoje.

Cierpliwie czekał,
kiedy Go wreszcie zauważymy
aby cieszyć się widokiem Jego.
Miłosnym spojrzeniem nas obejmował
i rozczarowania w Nim nie było.
Bo znał naszą ziemską działalność,
nasze marne zachcianki
i pustą miłość.

  Wtem brylantowe błyski
z Niego wyszły.
Oślepiły nasze oczy.
Zdziwili się wszyscy
i wspólnie zawołali:
O patrzcie na tą wielką bramę,
która stoi przed nami otworem.
Nasz Pan w niej na nas czeka.
Za Jego plecami znajduje się Raj,
ale w blasku Pana nie sposób go dojrzeć.

  Odezwały się głosy,
chcemy wejść do tego miejsca chwały.
Poznać jego skarby.
A Pan z Brylantowego Królestwa
obrzucił ich pełnym ojcowskiej
miłości spojrzeniem. Jego magia
wszystkich urzekła.

Rzekł do nich;
przez tą bramę
nie wchodzi się bez oczyszczenia.
Pozwólcie... a ja was oczyszczę
i przekroczycie tą wielką furtę.
Dam dostęp do wielkiego szczęścia.
Oddalcie się... od ziemskiego panowania.

  Zawahali się wszyscy,
...no jakżeż, mamy
zostawić to wszystko?
I padł wzrok Pana na mnie.
Stałam z boku cichutko
pod oliwkowym drzewem,
by mnie nikt nie zauważył.
Ale oko Pana mnie dojrzało,
zadrżałam pod Jego spojrzeniem.

  Z Jego oczu trysnęła wielka miłość
jakiej ja jeszcze w życiu, nie przeżyłam.
Dał gest ręką i wskazał na bramę.
Ja... Ty mnie tam prosisz?
Ale dłużej nie czekałam.
Już dzisiaj nie wiem,
czy z ciekawości czy z trwogi,
przekroczyłam tą furtę
nie znając dalszej drogi.

  Znalazłam się w wielkim złotym globusie,
który jaśniał brylantowym światłem.
Starcy się po nim przechadzali,
puszczając do mnie oczko, figlarne.
Radość malowała ich oblicze,
bo Pan ułowił i przywiódł jedną duszyczkę.
A moje szczęście granic nie miało.
Jestem w raju... i poszło tak łatwo!
A wszyscy się tego bali tak bardzo.

  Rozejrzałam się po tym złotym globie,
pełnym pięknych różanych ornamentów.
Wspaniałe uczucie
napełniło spokojem me serce, wśród śpiewów
niewidzialnych chórów anielskich.
Pan na mnie spoglądał...
i nic nie mówił.
Pozwolił nacieszyć me oczy, niebiańskich
tajemnic doświadczyć.

  I zrodziła się w moim sercu... wątpliwość.
To jest ten Raj... i to wszystko?

  O nie moje dziecię,
odgadując me myśli Pan odpowiedział.
Mam jeszcze komnaty piękne,
gdzie panuje wielka radość,
gdzie króluje wielka miłość.
Choć za mną... Ja ci je pokażę.

Anioł nadleciał
wskazując mi drogę.
Drugą wielką bramę
przede mną otworzył.
Wielki strach mnie przejął,
bo potężny smok strzegł jej wejścia
pokazując mi języki ognia.
Lecz Anioł, mój towarzysz zawołał do niego.
Przepuść ją... jej to dano...
Szybko przebiegłam obok smoka ognistego.
Opuściłam progi gościnnej komnaty.

  A w tym miejscu nowym
moje dziwienie nie miało granic.
A gdzież jest ten Raj?
Moim oczom ukazał się złoty łan pszenicy.
Wyglądała niczym ocean, falując swoimi kłosami.
Straszydła fruwały nad nią
i złowrogo na mnie skrzeczały.
Czego one ode mnie chcą?
...i gdzie jest ten Raj?

  A patrzę na tą pszenicę
i serce mi się kroi.
Kto ją tak podeptał?
Kto zniszczył ten piękny zasiew?
Kto to śmiał robić?

  Wtem głos się odezwał
i nie wiem od kogo.
Masz tyle pracy...
znieś nam te kłosy...
i ulecz tą glebę...
i zasiej nowe ziarno...
a kiedy to zrobisz...
i pole oczyścisz...
to tam... na końcu jego,
czeka na ciebie zapłata.

  Przeraziło mnie to wielkie
przedsięwzięcie.
Przecież ja nie dam rady.
Jestem za mała...
Jestem za słaba...
Ja jestem maleńkim ziarenkiem gorczycy.
Nie przywykłam do trudu takiego.
Lecz głos wołał dalej,
Spróbuj!

  I nie wiedziałam, co mam robić?
Biegłam przez tą pszenicę,
szukając jakiejś drogi.
Jak najprędzej chciałam opuścić,
to wielkie pole.
A głos ciągle wołał...
zatrzymaj się bo nie uciekniesz
...przed przeznaczeniem swoim!

  Wtem po lewej stronie, drewniany
krzyż wyrósł z pszenicy
i patrzył na mnie.
... o nie... ja nie chcę ciebie...
ja wiem co ty znaczysz...

  Rzuciłam się do ucieczki w przeciwną stronę.
Ale niestety... on był szybszy.
Jak lot błyskawicy przeciął mi drogę.
Przede mną stanął
i ramiona swoje, wyciągnął.
Mocno przygarnął do siebie.
Osłabłam w tym uścisku jego.
I co mogłam zrobić,
to tylko przytulić się do niego.

  I zaszumiały kłosy
i straszydła umilkły.
O krzyżu mój krzyżu
...ja nie wiem...
czy cię udźwignę...  

KRYSZTAŁOWA GROTA

  Złoty trójkąt,
związek trzech punktów.
Skąd się wywiódł?
Z życia, czy znikąd,
a może z ciała sekretów?

Wyścielił swe wnętrze
biało-złotym piaskiem.
Dał schronienie, w wielkim sekrecie
Unii człowieka z Bogiem.

  Duchowy związek, jedność,
wielkie pragnienie.
Odrodzonego człowieka
upragniona wolność.
Boska kryształowa grota,
złotego wieku oświecenie.

  Jak wielki kufer, przechowa
twoją mądrość.
Swe życie, rozpoczynasz od nowa.
Odzyskujesz utraconą miłość.

SERCE
(poemat)

Wczesnym rankiem
słonko budziło mnie, z głębokiego snu.
Myło jasnym promykiem
moje zaspane oczy.
Tak ciężko było je otworzyć,
tak ciężko było powrócić
do normalnego dnia.

  A słonko to wiedziało.
Było cierpliwe,
moje udręki dobrze znało.
Swoją anielską pieszczotą,
przywracało
siły, do nowego życia.

  I rzekło,
odrzuć swoje lęki.
Powędruj odważnie
w nieznane krainy
i przemień samą siebie.

  Każda przemiana w tobie
będzie owocem Boskiej miłości.
Usłysz głos odwiecznej prawdy.
Zasiądź do wieczerzy, ze mną
i skosztuj mojej  magicznej manny.
Pij moją niczym niezmąconą
wodę, źródlaną.

  Dodaję ci nadziei,
upajaj się tym błogosławieństwem.
Poznaj samą siebie.
Niech twe życie odmieni,
niech przeszyje twoje serce,
moja złota wiązka promieni.
A ja ci odkryję swoje imię
I w imię mojej miłości,
poczuj je w sobie.

  Stoisz tak blisko prawdy.
Zatańcz w blasku mojego ognia.
To jego siła obudzi,  twój promyk wiary
i wleje, wielką miłość do serca.

No dobrze,
podejmę jeszcze jedną próbę.
Powiedz mi więc,  kim jestem?
Z jakiego królestwa się wywodzę?
Co jest mojego życia owocem?
I pokaż mi swoje oblicze!
Bo oto właśnie co dzień
wołam do Ciebie!

Przyjdź do mnie,
nie zwlekaj!
Swoim tęczowym blaskiem,
uzupełniaj!
Niech poczuję twoje muśnięcie.
Niech twoja obecność, cudu na mnie dokona.
Nakarm mnie
swoim czarodziejskim chlebem,
posiadającym dary, niezliczone.

  Ja wołam do Ciebie!
Pokaż mi swoje oblicze!

  Łagodny dźwięk, dotknął
moje obolałe ciało.
Zawirowało z lękiem.
W tym podmuchu - delikatnym
zobaczyłam,  jak rubinem
błyszczące światło
wznosi mnie do góry.
I huśta na swojej fali
jak małe dziecię.

  Zagubiłam się w świetlistym
tańcu, w tym wielkim mistycznym
oceanie. Dziwowało
się moje serce
i drżało,
ciało całe.

  Szeptałam do siebie :
Kim Jesteś?
A ono rzekło:
Pobiegnij za mną jeszcze dalej!
Złote promienie, duszę mą
przeszyły.
Me serce rozkoszą prawdziwą,
wypełniły.

  A iskry rubinowych płomieni
krzesały już nowe objawienie.
Jak wulkan,  wybuchł Święty Ogień
i zawołał:
- Pójdź, kąp się we mnie,
tak długo czekałem na ciebie!

  W tej samej chwili, Postać Złocista
zstąpiła ze słonka.
Wyciągnęła dłoń,
a na niej,  serce.
Światło różu z niego wytrysło,
miłosnym spojrzeniem,  przeniknęło.
W otoczeniu rubinowego płomienia
nastąpiła wielka cisza.

  Kim Jesteś?-
Drżałam w słupie złotego światła.

Jestem krystaliczną prawdą.
Bez zasłony dziś przed tobą staję.
Poczuj w sobie żar mojego serca
i rozpoznaj moje imię!
Razem obsiejemy piękne wzgórza
i kwiatami przystroimy, Boski ogród.

  Będą trzymał tak długo
moją wyciągniętą dłoń, aż rozpoznasz  
kim jestem
i dosłyszysz moje słowa.
Zaśpiewasz
ze mną słodką pieśń,
zapalimy wonną mirrę.

  Zapraszam cię
do niebiańskiego tańca.
Wybierz ze mną, drogę.
Jam Jest twoim drogowskazem,
Krystaliczną Prawdą, pełnym blaskiem.
Moje słowa zmieniają twoją postać,
podaj mi śmiało dłoń.
Przejdź odważnie
przez wzburzona morze
i płyń dalej na mojej łodzi.

  A teraz pokażę ci, mój wspaniały
podarunek dla ciebie.

  Jak piorun,
uchwycił mnie w swoje ręce.
Wrzucił w straszliwą burzę
cudownych błyskawic.

  Krzyknął do mnie:
tańcz, tańcz
w tym rubinowym płomieniu
bo to ja,  przywołałem cię do siebie.

  Jesteś wolna!
Przenikałaś
przez wszystkie wymiary!
Jesteś w domu!
Pójdź ze mną do jednego
Kryształowego
Serca, i zamieszkaj
w moim Królestwie Miłości.
 

CHCIAŁABYM...

  Czas umyka.
Zmienia przestrzenie,
formy przekształca.
A piękno ciała wiruje
na wietrze, zapomnienia.

  Przemijanie,
jak kartki z kalendarza
były i już ich nie ma.
I twoje trwanie
na tej ziemi, odpływa.

Następny etap,
inna przed tobą droga.
Osiągasz życiowy pułap,
czas do Boga.

  Czas przyjąć światło.
Zaakceptuj
Jego Wolę.  Panie,
chciałabym być... gotowa
na to spotkanie.

  Jeszcze jedno słowo,
żegnaj!
Zamknij duszo
ziemskie wrota.
Tam już inne stoją
otworem.
Wiodą do miejsca,
doskonałego.  

 
WIESŁAWA