KUNDALINI

ROZWÓJ DUCHOWY I DMT

Niektórzy duchowi nauczyciele twierdzą, że Bóg dał ludziom DMT aby mogli postrzegać równoległe światy i nawiązywać z nimi kontakty. Cząsteczka DMT (dimetylotryptamina) jest psychoaktywną substancją chemiczną, którą naturalnie wytwarza nasza szyszynka i znajduje się także w wielu roślinach. Cząsteczka ta powoduje intensywne wizje i wejście w inne światy... lecz jest różnica między cząsteczką DMT z ludzkiej szyszynki, która jest w odpowiednim czasie wytwarzana naturalnie przez szyszynkę człowieka i tą spożywaną ze świata roślin bez żadnej naszej wiedzy na temat naszej chemii całego organizmu.

Wszystkie substancje chemiczne jakie produkuje nasze ciało (w stu procentowo zdrowym ciele człowieka) są dokładnie wyważone i w odpowiednim czasie zmiksowane według najlepszej Boskiej recepty płynącej prosto z Największego Źródła Mądrości. Żaden człowiek nie potrafi być aż tak dobrym aptekarzem jakim jest Bóg. Substancja DMT naturalnie wydzielana przez ludzką szyszynkę i sztucznie wprowadzana w nasze ciało to całkiem dwie różne rzeczy, z czym później wiąże się osobisty los człowieka.

Pod wpływem DMT wydzielanym w naszej szyszynce człowiek ewoluuje i rozpoznaje prawdziwą rzeczywistość.

Czy boscy prorocy mieli w sobie więcej DMT niż normalni ludzie? Skąd widzieli różne dziwne postacie i opisywali inne światy pomimo, że nie mieli dostępu do roślin zawierających DMT?

To, że wiele ludzi nie jest jeszcze podłączonych do swoich kolorowych snów, wiem od nich samych, ciągle żyją w biało-czarnym świecie, a co dopiero doświadczenia równoległych Wszechświatów. I czym to jest podyktowane, że jeden człowiek widzi już kolorowe sny, przenika w inne wymiary a inny nie?

To nasz układ nerwowy jest naszym źródłem świadomości. Dla mędrców z Dalekiego Wschodu nie jest to niczym nowym, że substancja DMT otwiera drzwi między światem fizycznym a metafizycznym. Cały Wszechświat jest zakodowany w naszym mózgu i działa jak monitor, w dowolnym miejscu wyświetla nam obrazy z dotychczas nieuchwytnych dla nas przestrzeni (z osobistego doświadczenia wiem, że taki monitor zapala się na tylnej ściance głowy i w tym momencie można obserwować świat tyłem głowy bez używania swoich fizycznych oczu ponieważ tam znajdują się receptory kosmicznego oka).

Tacy ludzie mogą doświadczyć życia na innych planetach, historii Ziemi, narodzin ludzkości... i śmiało można powiedzieć, że jest to kolejny etap w naszej ewolucji a nie jakieś diabelskie dzieła jak to nas straszą ci, którzy jeszcze do tego etapu nie dorośli i nie posiadają takowych doświadczeń.

Sztucznie wprowadzane do naszego ciała DMT może wywołać niepożądane działania, szczególnie, kiedy bywa przedawkowane, możemy wtedy doświadczyć: stanów paranoidalnych, ataków serca, uczucia paniki, zaburzeń lękowych, możemy mieć problemy z radzeniem sobie w sytuacjach stresowych.

W chwili, kiedy budzi się nasza szyszynka budzą się również inne partie ciała, działają już inne hormony i wszystko jest podłączone w naszym ciele w harmonijny sposób. Nasz organizm pracuje jak jedna wielka chemiczna fabryka, która w naturalny sposób wytwarza czynniki chemiczne potrzebne do naszej egzystencji. Ludzie, którzy wprowadzają w siebie DMT w nieodpowiedzialny sposób, w celu zabawy, ciekawości nie mogą liczyć na duchową odnowę ciała i duszy. Choć prawda jest taka, że DMT występuje prawie w każdej żywej istocie na Ziemi nie wolno niemądrze eksperymentować z tą substancją.

Szyszynka odpowiedzialna za naszą świadomość jest nadal tajemniczym organem, jak również mamy jeszcze wiele innych tajemnic ciała w dodatku nasza niewiedza w tym temacie też jest olbrzymia, toteż rozsądni ludzie nie zażywają DMT aby budzić się duchowo ponieważ są świadomi tego, że mogą zrobić sobie wielką krzywdę. Wyższe dusze mają świadomość, że można otworzyć poczucie bycia z Bogiem przez pracę nad własnym umysłem. Połączenie z Bogiem jest procesem naturalnym a te osoby, które sztucznie stymulują swoją duchowość, w tym poprzez zażywanie środków halucynogennych w dodatku w nadmiernych ilościach obudzą w sobie bardzo dramatyczne doświadczenia.

Owszem na początku wszystko będzie wyglądało pięknie i kolorowo... i będzie to wielką atrakcją szczególnie dla tych ludzi, którzy ciągle mają biało-czarne sny... i będzie to trwało dotąd dopóki będzie w ciele wystarczająco DMT... ale kiedy następuje spadek rozmazują się piękne wizje a istoty, które przychodzą do nas wyglądają na brzydkie i rozmazane... a taki człowiek dokłada nowe dawki DMT aby poprawić jakość wizji... ale niestety przychodzi czas, kiedy zamiast oświecenia taka osoba postrzega tylko zaćmienie i rozmazanie bo te piękne wizje zaczynają być bardziej betonowe, chaotyczne, męczące a nawet nas mocno straszą.

W naszym "kalejdoskopie" pojawiają się mocne zawirowania, to nasze pola świadomości rozmazują swoje subtelne wzory ponieważ są zbyt mocno stymulowane. A kiedy osoba spożywająca duże ilości DMT jest już od tego środka silnie uzależniona w jej życiu otwiera się brama piekła. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z naszym wyższym rozwojem duchowym, ludzki organizm chcąc się ratować zużywa na to bardzo duże ilości energii... stąd wielokrotnie ci ludzie wyglądają bardzo nędznie i żałośnie... ich cała energia życia idzie na reperacje ich ciała zamiast wznosić ich duchowo... i to jest ich osobisty upadek.

Toteż zanim zaczniecie eksperymentować z DMT na własną rękę zastanówcie się jaki może być tego końcowy efekt... zamiast w Niebie możecie wylądować w piekle.

Nasze ciało jest świątynią Boga i tak jest zbudowane, że kiedy przychodzi właściwa chwila samo dostarczy dla siebie budulca aby zwiększyć swoją inteligencję, świętość, doświadczyć piękna, radości. Samo poszybuje w przestrzeń aby zwiedzać inne wymiary... i nie trzeba męczyć ciała z wychodzeniem duszy na zewnątrz, przychodzi czas, że mózg sam się wzmocni i otworzy głębię świadomości.

W każdym z nas istnieje "prawdziwy świat", może dziś jeszcze ukryty ale rzeczywistość kwantowa już otwiera nam drzwi, coraz bardziej rozumiemy, że jesteśmy wszyscy w jakiś sposób splecieni w strukturę Wszechświata. Wszyscy jesteśmy kobiercem Boga a nasza dusza jest ponad czasowa. I każdego dnia jakaś tajemnicza sonda nas pogłębia, rozszerza i coraz głębiej zanurza w ukrytej rzeczywistości... i produkują się w nas jakieś nowe produkty, jakby na zamówienie, które wzmacniają nasze zmysły. Jak na zamówienie znikają nasze obawy, chaos, pojawia się więcej radości, szczęścia, nie cierpimy już na urojenia... chociaż wielokrotnie to nieświadomy świat tak nas postrzega ponieważ w żaden sposób nie może rozgryźć tej naszej tajemnicy swoimi ciągle starymi polami świadomości.

Oczywiście wiele osób będzie miało odwrotny punkt widzenia, w zależności od swojej wiedzy, działania... ale mam nadzieję, że te informacje pomogą wielu ludziom połączyć co niektóre części własnych puzzli ponieważ duża ilość ludzi budzi się, zaczynają postrzegać w sobie nowe obrazy, i z powodu własnej niewiedzy boją się tych nowych zjawisk ponieważ do tej pory nikt im tego nie mówił.

Jestem na tej drodze doświadczana w różne zjawiska w tym mistyczne od 15 lat... i nie jest to wynikiem zażywanego przeze mnie DMT, tylko jest to proces naturalny... i czuje się błogosławiona przez dopuszczenie mnie do tego wspaniałego świata. Nie muszę brać żadnych dopalaczy czy stosować innych wątpliwych rytuałów abym mogła doświadczyć bycia z Bogiem. Wystarczy mi tylko kilka minut ciszy i spokoju. I nie jest to także łatwa droga, dusza tęskni do domu, przychodzą wspomnienia, sny, wizje... i przebudzenie samej prawdziwej rzeczywistości... ciągle jesteśmy na tej Ziemi, która nas coraz bardziej męczy a nasza tęsknota podróży do naszego prawdziwego domu jest coraz to większa. Takie wielkie tęsknoty można wyczytać w życiorysach świętych.

Można doświadczyć kolorowych pól świadomości bez dodatkowych wzmacniaczy. To nasza szyszynka przesyła nam to połączenie, przywołuje światło w ciemność, zaczyna produkować takie ilości DMT, które wprowadzają nas stopniowo w inny świat... stąd też mnisi, mistycy, pustelnicy przebywają w ciemnych jaskiniach w zupełnej ciemności w celu uruchomienia w sobie szyszynki, ponieważ jest to najlepszy sposób na naturalne wytworzenie w sobie DMT. Podobnie jest w taoistycznych szkołach, gdzie uczniowie muszą spędzić co najmniej 2 tygodnie w całkowitej ciemności, stosować odpowiednią dietę i oczyszczenie ciała... w starożytnej Grecji wyznaczeni na uzdrowicieli uczniowie rozpoczynali ten proces 21 dniowym przebywaniem w ciemnych jaskiniach (do dziś znane są tam szkoły w Palea Epidavros, Elevsinie, Delfach)... wszystko po to aby obudzić w sobie bio-energię - obecnie jest to już wyższy sub-kwantowy poziom, gdzie budzą się w naszym ciele geometryczne fraktale... a do tego wszystkiego doprowadza nas kosmiczne oko informacyjne, które zaczyna produkować dodatkowe ilości DMT, które do tej pory było w naszych ciałach tylko w śladowych ilościach w naszych mózgach i naszych kręgosłupach, w płynie mózgowo-rdzeniowym. Ta aktywacja stopniowo doprowadza nas do Merkaba, czyli fraktalnego Centrum Galaktyki - znanego również jako Hunapku.

Fraktale są tak piękne i żywe, że trudno znaleźć słowa aby je opisać, DMT wytworzone przez naszą szyszynkę zaczyna otwierać nasze DNA, jest to proces kontrolowany podświadomie i utrzymuje naszą duszę na właściwej fali i w odpowiednim wymiarze. Nasz mózg to doskonały sprzęt w aktywowaniu nowych pól świadomości, wypalaniu starych oprogramowań... ale jest również bardzo wrażliwy na wszelkie akty hakowania, bo te zamiast rozwoju szyszynki mogą doprowadzić do jej atrofii. Do całości procesu duchowego potrzebne są odpowiednie wzory synapsów... i na jednym końcu liny mamy swoje osobiste doświadczenia a na drugim absolutnie oświetloną świadomość już przez wyższą energię, wówczas rośnie wąż Kundalini. Nasze wewnętrzne chemiczne laboratorium działa perfekcyjnie i samo uaktywni ten wielki proces, który otwiera po kolei zakodowane informacje w DNA, a wszystko jest inteligentnie zaplanowane przez Wszechświat.

Czy rozwijając się duchowo nie potrzebujemy żadnych ziół czy innych technik?

Owszem, potrzebne są nam zioła do oczyszczania ciała i poszerzania naszej świadomości. Osobiście proponuję pić szałwię i używać jej do palenia w postaci kadzidełka ale musi być to stu procentowo czyste zioło, szczególnie gatunek szałwii białej nazywanej "szałwią mędrca", "wieszcza"... jest dobra do pobudzenia naszego umysłu... na pewno nie zaszkodzi.

Na pewno należy unikać chemicznych leków, rozbijają informacyjne filtry DNA. Psychodeliki pozwalają włamać się do naszego umysłu, ale ten sposób osobiście uważam za hakerstwo... i wcześniej czy później nie ujdzie nam to bezkarnie... toteż wszyscy ci co liczą na rozwój duchowy próbując rozszerzać swoje pola świadomości poprzez palenie marihuany czy zażywanie ayahuaski itd może doprowadzić nas do opłakanego stanu ponieważ możemy przepalić nie gotowe jeszcze nasze subtelne połączenia.

Na temat kosmosu starożytni mędrcy mieli lepsze zrozumienie i potrafili się z nim kontaktować telepatycznie, intuicyjnie. Zupełnie był dla nich niepojęty trans powodowany substancjami psychodelicznymi co było mocno rozpowszechnione w świecie szamanów, którzy otwierali swoją świadomość tylko na pewien czas i ponownie wracali na starą pozycję... ciężko znaleźć w tej grupie osoby w pełni oświecone. Prawdziwie oświeceni nazwali taki stan nietrzeźwą świadomością Boga, bardziej takie metody praktykowane są w rytuałach w celu znieczulenia i uśpienia ciała na rytualnych ołtarzach.

Wschodnie nauki zalecają wzmacnianie aury, energii czakr poprzez bardziej rygorystyczne praktyki takie jak: kontrolowanie oddechu, jogę, medytacje, śpiewanie mantr, przebywanie w ciemności i ciszy. Praktykujący uczeń musi zrozumieć wibracje swojego ciała, ruch energii i inne symptomy budzącego się ciała i duszy i nie wolno wprowadzać się w stan znieczulenia i uśpienia, wszystkie te procesy musimy przeżyć świadomie (w czasie budzenia się ciała i duszy nie wskazane są żadne środki przeciwbólowe). Musimy wszystkie zjawiska jakie w nas występują postrzec przez swoje zmysły.

Wiadomo, że Energia Kundalini powoduje w naszym ciele zmiany naszej osobowości: zmienia się nasze zachowanie, nie potrzebujemy już dużej ilości snu, wystarcza nam 2-3 godziny na dobę, podobnie jest z naszym odżywianiem, zmieniają się nasze smaki, również maleje ilość spożywanego pokarmu, przeważnie będą to warzywa, owoce, ziarna. Oczywiście spada zapotrzebowanie na używki, seks - to nie są już pragnienia osoby prawdziwie przebudzonej, często pozostają samotni lub pozostają ze swoimi partnerami ale ich potrzeby seksualne są już dużo mniejsze... przez co wielokrotnie rozpadają się takie związki.

Osoby przebudzone mają bardziej aktywne ruchy energii w mózgu, znaczy ich siła została przesunięta z czakry korzenia do czakry korony. To tam obecnie ma siedzibę dusza - w szyszynce. Od tej pory wzrastają doświadczenia światła, napływa tajemna wiedza, uruchamia się nasza wewnętrzne biblioteka, odbieramy wiadomości z wewnątrz własnego ciała, otwiera się wyższa wiedza o cyfrach, symbolach, pojawiają się w naszej świadomości różne matematyczne wzory, święta geometria, a to wszystko jest połączone pięknymi bajkowymi i żywymi obrazami, których nie sposób wyrazić w żadnych słowach, to trzeba po prostu przeżyć.

Niestety, większość osób poszukujących szybkiego wzrostu duchowego są gotowi narażać swoje umysły i to za wszelką cenę aby przyśpieszyć ten proces... i nie ważne jest dla nich czy to będzie narkotyk czy inne pokusy... i wkładają swój osobisty wielki wysiłek aby przebudzić w sobie bestię, a rezultaty mogą być katastrofalne. Narkotyki, spożywanie alkoholu, tytoń, chemiczne leki nie służą do doskonalenia mózgu, ale nie łatwo człowiekowi dotrzeć do swojej dojrzałej formy, często na człowieka drodze staje brak własnej odpowiedzialności w dodatku za samego siebie.

Wiadomo, że tego rodzaju substancje niszczą nasz układ nerwowy a nawet doprowadzają do śmierci. Osoby szczególnie nieodpowiedzialne nie mają hamulca, nie potrafią się kontrolować, toteż nie tylko nie podnoszą swojej świadomości, wręcz przeciwnie, wprowadzają się w nieświadomy trans. Musimy więc uświadomić sobie co jest dla nas ważne, lepsze, czy warto wchodzić w środki, które "wykraczają poza"... aby być na chwilę motylem. Bądź czujny, nie przegap swojej podróży, lepiej skup się na swojej naturalnej drodze.

Zrozum sens tego co piszę i zanim rozpoczniesz eksperymenty z paleniem marihuany, z zażywaniem ayahuaski, LSD, czy innych "cudownych", "duchowych" dopalaczy i w dodatku tylko w celu krótkich uniesień i ekstatycznego śpiewu nieprzytomnej duszy lepiej usiądź do medytacji, i nie przejmuj się swoją religią czy jej zupełnym brakiem... i podróżuj w nieograniczonej przestrzeni z prędkością światła bez żadnych konsekwencji dla twojego ciała tak fizycznego jak i duchowego. W dodatku mamy gwarancję, że w ten sposób aktywujemy nasze DNA, przez naszą własną szyszynkę, która napędza w nas wyższą świadomość. Nasze podniesione wibracje również posłużą innemu celowi - dostrojeniu pola energetycznego, a to wszystko niech zagra w nas harmonijnym rytmem, bądź dobrym kompozytorem i twórz dobrą muzykę... bo wiesz, że i muzyka potrafi być ostra i nieprzyjemna, skoro nie umiesz grać na instrumentach.

Światło, rytm, muzyka, miłość
zapala gwiazdy i zawiesza je wysoko
Bóg dał nam Ziemię, wodę, ogień, powietrze
i rozdarła się tkanina Wszechświata
i my spadliśmy tu na Ziemię
i tańczymy taniec smoka
i naśladujemy taniec węża
który staje na ogonie
i wysoko podnosi swoją głowę...

i węże stają się orłami
zaczynają wirować wysoko na niebie...
i był czas, że umarł dla ciebie Wszechświat
urodziłeś się na Ziemi...
i jest czas
umiera dla ciebie Ziemia
ponownie narodzisz się we Wszechświecie.

Vancouver
9 July 2015

WIESŁAWA