KRYZYS DUCHA

WIARYGODNOŚĆ

Wiarygodność jest koniecznością w wielu aspektach. Dzięki niej możemy uzyskać w banku kredyt, znaleźć dobrą pracę, odpowiedniego partnera, przyjaciół.

Podobnie zyskujemy wiarygodność w środowisku, kiedy każde nasze słowo będzie brzmiało wiarygodnie, kiedy człowiek nie jest łapany na kłamstwach, manipulacjach, kiedy będzie budził powszechny szacunek. Wiarygodną osobę rozpoznamy po jej czynach, a nie po pustych deklaracjach bez pokrycia jakimi całe piekło jest wybrukowane. Czujemy się z taką osobą komfortowo, wiemy, że nas nie oszuka, nie zmanipuluje naszych słów.

I często bywa, że kiedy rozmówca ma dla nas zbyt dobrą ofertę wówczas zmniejsza się jego wiarygodność, ponieważ przemawia przez niego zbyt duże piękno argumentów, które najczęściej służą za przynętę. Można łatwo stracić wiarygodność ale trudno ją ponownie odzyskać. Człowiek jest tym co reprezentuje sobą, swoim słowem i czynem.

Wiarygodność tak samo odnosi się do duchowej osoby, szczególnie kiedy mówi o wysokich zasadach duchowego życia. Dla wiarygodności jest potrzebna uczciwość, dotrzymywanie obietnic, złożonych zobowiązań. Wiarygodność musi się pokrywać w 100% z tym co człowiek nosi w sobie wewnątrz i prezentuje na zewnątrz.

Aby być wiarygodnym często musimy prezentować własną wiedzę, ale musimy prezentować ją ostrożnie. Wiedzą ciężko jest się komunikować ponieważ każdy z nas ma inną szkołę, inne jej zrozumienie, inny poziom świadomości. Jeśli zbyt mocno ją wpychamy w umysły innych ludzi mogą nas uznać za aroganckich, wszystkowiedzących. I jeśli tej umiejętności komunikowania się swoją wiedzą nie wyważymy, nie będziemy pokorni w jej serwowaniu nie rozwiniemy swojej emocjonalnej inteligencji. Umiejętność komunikowania się z innymi ludźmi odgrywa ważną rolę w wiarygodności.

Ludzie, którzy słuchają innych poważnie i robią własne przemyślenia, świadome komentarze, postrzegani są wiarygodnie, inaczej ma się sprawa z tymi co nie słuchają, przerywają dyskusję, a nawet zakrzykują innych swoją wiedzą i obrażają kiedy brakuje im swoich argumentów ... nawet ci najbardziej w niej obkuci mocno tracą na wiarygodności, co więcej wyglądają na bezmyślnych i zarozumiałych.

Chcesz być wiarygodny, naucz się słuchać kiedy ludzie mówią do ciebie, zadaj pytania, wyjaśnij czego nie rozumiesz zamiast szybko a w dodatku bezmyślnie atakować, to sprawia, że ta osoba wątpi w twoją wiedzę, którą ty chcesz na siłę komuś wdrążyć.

Komunikując się z innymi nie męcz ich długimi wywodami, niekończącymi się powtórzeniami tych samych tematów, nie należy również przesadzać z faktami lub nieprawdziwymi opowiastkami. Należy trzymać się prawdy. I nie chłostaj szybko ludzi swoim słowem jeśli nie rozumiesz o czym mówią, wprzódy spróbuj to rozgryźć w ciszy i dopiero po przemyśleniu, sprawdzeniu odpowiednio reaguj. Nie wyrażaj swoich frustracji, nie podnoś na nich głosu, umiej podczas dyskusji powstrzymać swoje emocje na wodzy. Musisz się z tym liczyć, że z krzykaczem ludzie nie chcą rozmawiać.

Na świecie żyją oświecone osoby. Kto to jest? Czy naprawdę ludzie ich rozpoznają czy raczej mają na ich temat marne informacje? Czy są to osoby spędzające nieustannie swój czas na modlitwach w kościołach, czy na innych medytacjach? Nie! Są to osoby, które osiągnęły poziom prawdziwej wiedzy, która została uznana za ostateczne osiągnięcie duchowe. I nie jest to żadna wiedza zdobyta w kościelnych szkołach czy innych instytucjach, to jest osiągniecie prawdziwego samopoznania, samowiedzy opartej na dużej intuicji ... i nie ma znaczenia czy ktoś w to wierzy, że w człowieku może samoistnie otworzyć się taki poziom świadomości. Samowiedza jest to zrozumienie natury absolutnej rzeczywistości na poziomie ludzkiego umysłu i intelektu i nie jest kwestią żadnej wiary! Ci ludzi różnią się bardzo od osób zwanych świętymi, chociaż dźwigają w swojej świadomości wiele wspólnych elementów. To wszystko odbywa się w człowieka trzech stanach świadomości, tak na jawie jak i we śnie.

Jako istoty ludzkie mamy naturalne skłonności do wiary w jakąś rzeczywistość, która wykracza poza ograniczenia tego co materialne, każdy z nas ma doświadczenia ciała i umysłu, lecz ma także świadomość, że pewnego dnia ich władza się kończy ... lecz dużo ludzi ma także świadomość, że jesteśmy w stanie niekończącego się ducha. Jest to nieograniczona i niepodzielna świadomość bycia, ale ludzie najczęściej postrzegają tylko ciało i umysł. Ludziom na tym poziomie ciężko jest nawet sobie wyobrazić, że istniejemy w transcendentalnej rzeczywistości a jeśli już dorastają do tego myślenia nadal twierdzą, że jest to czymś tajemniczym i bardzo odległym od nas. To dzięki takim osobom mamy na świecie tyle zamieszania na temat naszej duchowości. Z reguły opierają swoje poznanie na wiedzy paru osób z danej grupy wyznaniowej, do której przynależą. W takim stanie jest większość z nas, ślepo wierzący w formy nauczania religijnego, w dodatku fanatycznie broniących tylko swojej wiary jako tej niekwestionowanej i niepodważalnej.

Jednak prawda jest taka, że transcendentalna rzeczywistość nie jest odległa od nas, znajduje się w naszym prawdziwym „ja”, jest naszą istotą i zawsze jej doświadczamy w naszej świadomości, ale w tej prawdziwej podstawie bytu - Jestem.

Jednak nasza wiedza o niej nie jest jasna, zawsze myli się z naszym ciałem i umysłem, dosyć jasno doświadczamy jej podczas snu. Niestety zbyt dużo ludzi w to wątpi, chociaż jej transcendentalna prawdziwość jest wiarygodna i niepodważalna. Wielu ludzi obala tą wiarygodność, są to ludzie, którzy nie znają dogłębnie tej sprawy i nie rozumieją całości człowieka bytu. Z drugiej strony trudno się dziwić, ponieważ te nauki przynależą do mędrców lub osób oświeconych, którzy przekroczyli odpowiedni stan świadomości. I jeszcze raz wspomnę, nie należy tej kwestii mylić z osobami świętymi. To inny poziom świadomości.

Jest grupa ludzi, która nie doświadczyła tego stanu ale ich intuicja osiągnęła już poziom, który pozwala usunąć im wątpliwości co do wiarygodności tej wiedzy. Są przekonani, że naprawdę tak jest, chociaż jeszcze nie doświadczają tych stanów. Ci będą następni w grupie oświeconych. To ci ludzie dążą do prawdziwej wiedzy i głębszego zrozumienia. Wyciągają ze swojej głębi jasność zrozumienia czyli wewnętrzną mądrość, patrząc wewnątrz własnego serca wchodzą w fazę oświecenia.

Oświeceni występują we wszystkich systemach religijnych i społecznych, zarówno pobożnych jak i bezbożnych, jest to nic innego jak tylko ścieżka życiowa człowieka, który obiera jego szczere życiowe przedsięwzięcia.

W życiu tylko prawda i miłość mogą otworzyć wewnętrzną mądrość a nie oczytanie czy wykłady na najlepszych uniwersytetach.

Prawdziwa duchowość, znaczy budzenie się, nawet kiedy człowiek nie ma pojęcia, że śpi. Tak, tak, większość z nas nadal śpi. Ludzie żyją w głębokim śnie i również w nim umierają nigdy się nie budząc. Jest to bardzo przykre, ponieważ ci nigdy nie poznają piękna swojego życia, tej prawdziwej ludzkiej egzystencji. Kto z was widział tak naprawdę piękny kwiat, kto tak naprawdę poczuł jego zapach, kto tak naprawdę kochał w swoim życiu i kto tak naprawdę był kochany?

Powiecie mi w tej chwili, że widzieliście w swoim życiu morze pięknych kwiatów, czuliście całą gamę ich zapachów ... a ja wam mówię, nie widzieliście ich prawdziwego piękna i nie znacie ich zapachów.... i potwierdzą te moje słowa ale tylko ci, którzy wiedzą o czym piszę.

Podobnie jest z miłością, czy naprawdę znacie smak miłości? I mnie się tak wydawało przez długie lata mojego życia i myślałam, że w tej kwestii już nic mnie nie zaskoczy. Aż do dnia kiedy zobaczyłam kwiat nieziemskiej urody, poczułam jego zapach ... a była to ta sama pelargonia w moim ogrodzie, którą pielęgnowałam przez całe lato, tylko ukazała mi swoje inne piękno aż krzyczałam z zachwytu, zobaczyłam jej prawdziwą barwę i ostrość jej płatków, listków, jakich nie można spotkać w naszej zwykłej rzeczywistości, zobaczyłam ją z poziomu dużo wyższego wymiaru ... to co my widzimy swoimi ziemskimi oczami to tyko marna kopia tej prawdziwej natury ... ponieważ nasze oczy widzą na tym globie wszystko jak przez mgłę, jak we śnie. Zatraciliśmy w sobie ten piękny dar czystego widzenia. Nasze wszystkie zmysły stały się płytkie i słabe.

A jakże poczułam się szczęśliwa, jakże prawdziwa kiedy doświadczyłam Boskiej Miłości, która objęła mnie swoimi ramionami a ja rosłam i rosłam, mojemu szczęściu nie było końca. Po powrocie z tego stanu szybko sobie uświadomiłam, że ja tak kochać nie potrafię, to co ja potrafię wyciągnąć z mojego serca jest tylko małym ziarenkiem. Szybko zdałam sobie sprawę, że w tym ziemskim życiu nikt nie dał mi nawet cienia tak pięknej miłości. Bóg był dla mnie wyjątkowo łaskawy, dał mi w tym życiu posmakować prawdziwej czystej miłości, dzięki czemu mogę rozpoznać prawdziwą jej naturę. Od tamtej pory jestem gotowa podążać za Bogiem, jestem gotowa rzucić dla Niego wszystko co mnie trzyma na tej ziemi, tylko dla jednej minuty tej pięknej miłości, która ode mnie niczego nie żąda. Chociaż nie zostało wypowiedziane ani jedno słowo to mój świat nabrał dźwięku, zapachu, koloru i jakże chciałabym złamać tą barierę, która ciągle nas ogranicza i wypuścić tą miłość na wolność.

I jakże mnie to martwi, co świat zrobił z tej pięknej i prawdziwej miłości, tej ponadczasowej, wiecznej; umysł ludzki nie może tego zrozumieć ale i nie potrafi zaprzeczyć, ponieważ każdy człowiek czuje gdzieś w swoim wnętrzu tą wielką tęsknotę - doskonałą miłość. I jeśli ludzie na tym świecie cierpią to właśnie z powodu braku prawdziwej miłości a nie z powodu innych braków.

Miałam to wielkie szczęście, dano mi zasmakować prawdziwej miłości i czym może mnie teraz zachwycić ten świat? Jedynie niesmakiem...

Ludzie boją się śmierci ... ale jest ona narodzinami w innym wymiarze... inna kwestia to śmierć i nasze zmartwychwstanie w tym samym życiu, w tym samym ciele. Niestety, dla ludzi, którzy nie zrozumieli życia śmierć jest straszna. Dużo ludzi uczyniło wysiłki aby tą kwestię uświadomić światu, niestety świat nadal śpi i trudno wtargnąć do tej śpiącej świadomości, toteż te moje słowa nadal pozostaną dla nich niewiarygodne.

Czas aby włączyć światło świadomości a ciemność natychmiast zniknie, czas aby zrozumieć, że w chwili kiedy się budzimy tak na prawdę umieramy dla tego świata i rodzimy się w czymś nowym.

Toteż w roku 2000 wielu moich znajomych stwierdziło - fajna z niej była kobieta, a teraz ciężko się z nią dogadać ... ponieważ stracili kumpla ze swojego poziomu myślenia. Nagle zaczęłam postrzegać wiele rzeczy w innym świetle. Nadal żyjemy w tym samym ciele, ale nasze potrzeby są już jakieś inne, inne wypływa z nas myślenie, działania, czujemy się lepsi, pragniemy pokoju, miłości, jesteśmy pełni współczucia dla innych istot, którym w razie potrzeby chętnie śpieszymy na pomoc.

W obecnym czasie ludziom brakuje cierpliwości, chcą mieć wszystko ekspresowo, w tym własny duchowy rozwój. Coraz więcej jest ludzi, którzy chcą podnieść na wyżyny swojego ducha, szybko dotrzeć do Boga, ale najlepiej w ciągu jednego weekendu, w czasie wolnym od pracy, najlepiej na zaawansowanych transcendentalnych medytacjach. Coraz więcej jest takich, którzy chcą zostać wielkimi mistrzami po zaliczeniu jednego kilkudniowego kursu, i koniecznie udokumentowanego dyplomem ... ha, ha ... duchowość oznacza budzenie się i stopniowe zrozumienie głębszej wiedzy, a ta ciągle przed nami odkrywa nowe tajemnice. Wchodzimy w nią warstwa po warstwie, kiedy przebijamy jedną pojawia się nowa a pod nią jeszcze jedna itd ... kiedy odpowiesz sobie na 1 pytanie, to w tej samej chwili pojawią się 2 następne ... i tak w nieskończoność. Nasza wiedza to całokształt naszego życia, i nie tylko po jego dobrej stronie, ale i tej złej. Musimy rozeznać rzeczywistość na bardzo wielu poziomach.

A jakże wiele ludzi nadal nie zdaje sobie sprawy, że osoby przebudzone nie mają łatwego życia, im mocniej się budzą tym spotykają na swojej drodze silniejsze przeszkody, większe ataki ludzi-ignorantów, którzy nadal siedzą w dybach tego świata.

Ile osób, tych z duchowych szkółek, niedzielnych kursów jest gotowych na wyśmiewanie ich przez tłumy, ignorowanie, piętnowanie jak najgorszego zbója? A ilu z nich zostanie fizycznie skrzywdzonych, ilu straci życie? Tak, tak, taki najczęściej bywa los tych, którzy przedstawiają światu inne poziomy rzeczywistości. Pseudo-duchowi chcą tylko sławy i łatwego zysku... nie są gotowi na dźwiganie krzyża. Niestety, budzenie się na wyższym poziomie jest ciężkim krzyżem jaki człowiek musi dźwigać o własnych siłach.

Zanim wejdziesz na swoją duchową drogę, zatrzymaj się chwile i dobrze przemyśl: co jest twoją siłą prowadzącą cię w tym kierunku? Czy tylko twój egoizm by zaimponować światu, czy może ów siła wypływa z naturalnego źródła? Czy prowadzi cię twoje serce a może tylko idziesz za owczym pędem? Czy obrana droga jest naprawdę korzystna dla twojego ducha? Jaką tak naprawdę masz na dzisiejszy dzień świadomość? Czy jesteś w stanie ją określić, czy tylko fantazjujesz? Czy pcha cię w tym kierunku ogólna wiedza i chęć zaimponowania światu? Czy raczej jesteś samotną wyspą i szukasz swoich celów na własną rękę i do własnego pożytku ... a może chcesz służyć innym?

Są to bardzo ważne pytania, kiedy zaczynasz swój duchowy bieg, ważne jest w dniu dzisiejszym i później, kiedy po wielu latach musisz wybrać nowy cel: co zrobić ze swoją wiedzą, mądrością, czy chcesz się z nią podzielić czy raczej wolisz milczeć? A może ta twoja duchowa droga okaże się tylko małym życiowym epizodem?

Porozmawiaj ze sobą w uczciwości swojego serca, skieruj się w kierunku prawdy i miłości. Pamiętaj, w każdej chwili jedną z najbardziej duchowych rzeczy, którą zawsze możesz zrobić jest przyjąć swoje człowieczeństwo ... a to nie wymaga szkół, dyplomów. Naucz się wprzódy prostych słów: dziękuję, przepraszam, jak się czujesz, naucz się życzliwości, grzeczności i uśmiechu, zrozum tą małą zawiłość subtelnego życia, to co daje drugiemu poczucie radości, piękna, a z twojej strony będzie małą lekcją pokory i doda szacunku innej osobie.

Skoro nie umiesz używać słowa przepraszam, dziękuję, a w twoim umyśle jeszcze dzwoni tylko chaos twoich argumentów, twój umysł nie jest gotowy na wysokie duchowe loty. Wprzódy z małego dziecka przekształć się w dorosłego człowieka i popatrz jaki to człowiek w tobie rośnie.

Następny etap będzie jeszcze cięższy, musisz rozumieć, rozumieć, rozumieć ... musisz wybaczać, wybaczać i jeszcze raz wybaczać ... i musisz mieć wielką nadzieję, że nigdy nie braknie ci do tego siły, ponieważ twoje życie będzie oczekiwać od ciebie niesienia pociechy całemu światu. I nie wyobrażaj sobie, że świat ci za to podziękuje, dobrze zapłaci ...

"Żebym nie wiem co uczyniła dla świata, to świat i tak mnie w zęby kopnie."
(Matka Teresa z Kalkuty)

I tak cię podsumują, że jesteś opętany przez diabła, ale ty nie możesz tracić wiary w żadnego człowieka, musisz umieć się mu poświecić choćby był największym draniem, czasami dostaniesz za to jeden uśmiech, czasami tylko ćwierć słowa ale najczęściej spotkasz się ze skamieniałym sercem.

„A nic dla nikogo nie znaczyć - to jedno z największych cierpień.”
(Matka Teresa z Kalkuty)

Ale ty ciągle trwasz na swoim posterunku bo wierzysz w drugiego człowieka, czekasz aż ten się przebudzi i zrozumie sens życia.

Oświecenie - ciężko ten stan zrozumieć, trudno wytłumaczyć, coś z ciebie uchodzi na zawsze aby inne mogło w pełni żyć, to jest najgłębsze i najcięższe człowieka doświadczenie i najmniej wiarygodne .... ponieważ czego człowiek nie doświadczy, nie dotknie swoimi palcami trudno mu w to uwierzyć.

I jakże trudno w tym naszym świecie odziać się w szatę ideału i idąc ziemską drogą nie skalać jej w ziemskim kurzu i brudzie.

30 Sep. 2013

WIESŁAWA