KRYZYS DUCHA

WASZE LISTY DO NAS - ARCHIWALNE EMAILE
LINK! DO WASZE LISTY DO NAS - INFORMACJA WSTĘPNA

LINK! DO WASZE LISTY DO NAS - NAJNOWSZE EMAILE
LINK! DO WASZE LISTY DO NAS - ARCHIWALNE EMAILE

EMAIL Z DNIA 31.12.2013

Szczęśliwego Nowego Roku 2014 życzy Barbara

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 29.12.2013

Andrzej,
Germańska Nowa Medycyna jest zbiorem ustaleń i zasad, mocno opiera charakter choroby na uniwersalnych biologicznych zasadach na 3-ch poziomach: fizyczne organy, mózg, psychika .... na ten temat można pisać i pisać i tak jak w każdym temacie można znaleźć zwolenników i przeciwników, tak jest i w GNM.

Zwolennicy wynoszą wiedzę Hamera pod niebiosa a jego przeciwnicy obwiniają go o wiele zgonów wśród jego pacjentów ... dla mnie to oczywiste, że chodzi tu o konflikt interesów ... i dla mnie to oczywiste, że jeszcze żadna metoda nawet ta najbardziej cudowna nie ocaliła wszystkich ludzi ... inaczej bylibyśmy już nieśmiertelni ... a jednak prawie wszyscy schodzimy z tego świata za przyczyną jakiejś choroby! Każdy z nas jest inny, każdy potrzebuje innej terapii a nawet każdy ma swojego lekarza, jeśli na niego nie trafi jego losy mogą potoczyć się w zupełnie odwrotnym kierunku.

Każdy z nas ma inne potrzeby biologiczne, każdy ma inne środowisko ... każdy organizm oprócz potrzeby jedzenia, picia i spania potrzebuje towarzystwa, miłości i celu do życia. Jeśli coś w tym wszystkim zakłócimy nie czujemy się dobrze, zalewają nas negatywne emocje. Obecnie nasze życie bardzo się zmieniło, najczęściej to nieszczęśliwa walka, niby żyjemy w wielkiej cywilizacji, a ludziom coraz trudniej przetrwać ... toteż coraz więcej pojawia się chorób cywilizacyjnych: rak, cukrzyca, choroby serca, wylewy, alergie i wiele innych ... które rosną w zastraszającym tempie. Czasami do uzdrowienia potrzebny jest człowiekowi nie cudowny lek czy uzdrowiciel ale mała dawka miłości, zrozumienia a to już budzi układ immunologiczny!!!

Każda choroba wymaga również czasu na gojenie, nie można uleczyć w parę sekund. Nawet jeśli ktoś poczuje się chwilowo lepiej to jednak potrzeba mu czasu na całkowity balans.

Osobiście uważam, że każda metoda uzdrawiania, która przynosi człowiekowi ulgę i uzdrowienie jest tą najlepszą dla niego... jedynie musi być oparta na naturalnych sposobach, ponieważ tylko natura potrafi przywrócić w 100% całkowity balans i całkowicie uzdrowić człowieka.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 29.12.2013

Witam Panią

Jestem starym czytelnikiem i sympatykiem RS, jestem ciekaw jak pani "widzi" Nową Medycynę dr Hamera.

Załączam najlepsze życzenia Noworoczne dla całego zespołu.

Namaste

Andrzej Bk

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 27.12.2013

V. K. czakra serca budzi się bardzo długo, u mnie trwało to co najmniej z 10 lat, nawet nie miałam pojęcia, że to się dzieje, szukałam choroby serca ... ale wyniki były dobre ... przez wiele lat przeżywałam napadowy wielki ból w klatce piersiowej, tak jakby mnie ktoś przebijał nożem, przychodził nagle, w najmniej oczekiwanej chwili i gdzieś po minucie znikał, jeśli trwałby dłużej chyba umarłabym z bólu, nie mogłam się poruszyć, wydać głosu, zmieniałam się w kamienny słup ... po 13 października 2000 było tych ataków coraz mniej, były już bardzo słabe, chociaż moje serce jeszcze mocno szalało, każdego dnia miałam tachykardię, wysokie ciśnienie krwi, wszystko uregulowało się jakoś na wiosnę 2001, nagle w moim sercu poczułam wielki spokój, jakby go w ogóle nie było ... i stało się to bez żadnego leczenia, aż przykładałam rękę w jego miejsce i sprawdzałam czy jeszcze bije... biło, spokojnie i dość mocno, często czułam jego bicie aż w głowie, ale tu budziła się już czakra korony, stąd to bicie serca w głowie ... czakra korony otwiera się jeszcze dłużej, powoli tak jakby żółw kroił wielki kawał sera na cieniutkie plasterki ... plasterek po plasterku następują tam wielkie zmiany, czuje się to w każdej minucie życia, nie jest to łatwe ... czym dłużej trwa ten proces tym mocniej doskwiera człowiekowi prąd elektryczny ... z początku to takie robaki krążące pod skórą, później to już krzesło elektryczne ... aż potrafi paraliżować ciało, w moim przypadku czym dłużej żyję z Kundalini, tym więcej we mnie prądu ... często proszę Boga aby to ode mnie odsunął, bo żyć nie można ... niestety ... jedynie healingi przynoszą mi ulgę, kiedy przekazuje energie innym ludziom ... i dzisiaj już wiem, że nie będzie końca tego procesu, czym dalej w ocean tym głębiej i więcej wody ... tak czy owak trzeba to jakoś przeżyć.

Wygląda na to, że jesteś skazana na healowanie ludzi do końca swojego życia, teraz rozumiem problem Bruno Groeninga, kiedy mu zakazali uleczania jego organy się spaliły.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 27.12.2013

Droga Pani Wiesławo,
ogromnie dziękuję za podzielenie się ze mną swoimi doświadczeniami w procesie przebudzenia się kundalini. Nie mam pojęcia co dalej się wydarzy w moim duchowym życiu ponieważ to jest tak nadzwyczajne doświadczenie, że nie da się ani go kontrolować ani przewidzieć. Wyraźnie czuję, że jest to działanie Potężnej Mocy Ducha Świętego.

Jak tylko przybyłam do USA 30 lat temu ofiarowałam swoje życie Panu Bogu. Miałam różne duchowe doświadczenia ze Świętymi a dwa razy odwiedzili mnie Aniołowie Boży: mój Anioł Stróż i Św. Rafał Archanioł. Wyglądali zupełnie jak ludzie, a właściwie jak piękni, uduchowieni młodzieńcy. Jeszcze wtedy nie odczuwałam bólu w moim ciele.

Tak jak Pani opisuje to ja już przeszłam ten etap:

"Niemniej jednak Twoja Energia Kundalini zbliża się do czakry serca, przechodzenie tej bramy jest niezwykle bolesne ... i nie chce Cię tu straszyć, ale trzeba to przeżyć, nie ma innej drogi ... w swoim czasie poczujesz dolegliwości w sercu, szybkie jego bicie, brak oddechu, wysokie ciśnienie krwi i wiele innych ..."

Mój poprzedni list napisałam w wielkim skrócie bo napisać o wszystkich doświadczeniach zajęłoby mi wiele czasu i stron. Właśnie w listopadzie miałam wielkie problemy z oddychaniem, duże ciśnienie krwi, szybkie bicie serca i ból w okolicy serca.

Udałam się do Urgent Care aby mnie zbadali ale nie mogli zrobić EKG bo było za dużo we mnie elektryczności. Komputer nie mógł pracować. Chociaż czuje się nieźle, że mogę pracować to jednak nadal odczuwam lekkie bóle.

Tym razem na zwolnieniu byłam 4 miesiące, najbardziej odczuwałam problemy z pamięcią, dziwna sensacja w oczach, wydawało się że zęby wychodziły ze szczęk, byłam kompletnie głucha momentami, bolała cała czaszka i kość ogonowa, szyja. Miałam brzuch wypełniony jakimś fluidem i gazami, problemy z żołądkiem, jelitami. Miałam wrażenie że robaki niewidzialne z wielką szybkością biegają po całym ciele a to był prąd elektryczny, nie miałam siły aby chodzić, siedzieć... itd.

3 lata temu byłam 6 miesięcy na zwolnieniu lekarskim z powodu ogromnie bolesnych skurczy mięśni w całym moim ciele. Moje ciało stało się twarde jak kamień i brzuch mój był jak w 9-cio miesięcznej ciąży. Były przy tym też inne dolegliwości. Bardzo się męczyłam fizycznie, duchowo a nawet moralnie bo byłam z powodu tych symptomów wiele razy wyśmiana, oczerniana, pogardzona.

Pani Wiesławo, dziękuję za Twój list. Bardzo mi pomógł zrozumieć moje doświadczenie z kundalini i już jestem spokojna. Chociaż jest to ogromne cierpienie to jednak będę go znosić cierpliwie z modlitwą, poddając się całkowicie Woli Bożej.

Nie doświadczam żadnych wizji ani nie słyszę żadnych dźwięków ani głosów. Kiedy nastąpił ten wybuch światła to ogarnęła mnie Potężna Moc. Napełniła mnie ogromną Bożą Radością. Nie miałam potrzeby jedzenia. Byłam lekka i bardzo radosna przez około 10 dni. Ta Moc trwała we mnie i jakby wystawała ze mnie około 1 metra ze wszystkich stron. Miałam wrażenie że ta Moc patrzy moimi oczami i mówi moimi ustami.

Dzięki Pani stronie naprawdę wiele się nauczyłam i zrozumiałam. Niech Pan Bóg ma Panią w swojej opiece, Pani rodzinę i tych wszystkich drogich Pani znajomych. Będę pamiętać w modlitwie za Panią.

Szczęść Boże, Pani Wiesławo
V. K.

PS. dedykuje dla Pani śpiew pewnego Litwina o niezwykłym glosie.
LINK1!, LINK2!

EMAIL Z DNIA 25.12.2013

Tobie Wiesiu i Tobie Dobry Samarytaninie twórcom tak wspaniałej strony życzę spokojnych Świąt Bożego Narodzenia w gronie rodziny, przyjaciół. Dziękuję Wam za piękne życzenia i za tego wspaniałego pilota, który przeniesie mnie i wszystkich, którzy tego chcą w lepsze jutro.

Na nadchodzący Nowy Rok 2014 życzę Wam wytrwałości i "natchnienia", do pisania tych wspaniałości, które można znaleźć tylko na Waszej stronie.

Dziękuję za to, że istniejecie i tworzycie.

Małgosia

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 23.12.2013

V. K.

Życie nauczyło mnie jednego - nie ma przypadków!!! A nasza strona od samego początku służy ludziom z takimi doświadczeniami. Może nie wszystko co przeżywacie jest już tą Energią Kundalini w całej jej krasie, ale na pewno w 90% jest to budzenie się waszego ducha, który właśnie kręci się niespokojnie spędzając wam sen z powiek.

Piszesz, że cierpisz na dziwne symptomy, lekarze diagnozują swoje a tak naprawdę żadnego dowodu na to nie mają, szczególnie na fibromyalgię. Od co najmniej 10 lat jestem pewna, że pod tym schorzeniem kryje się przebudzenie duchowe i diagnozuje się coraz większą ilość ludzi na tą chorobę, na którą nota bene nie ma żadnego leczenia ani żadnych medycznych testów ... choroba sama przychodzi, sama odchodzi ... nie można jej udowodnić, nie można jej leczyć ... jedynie brać środki przeciwbólowe ... albo cierpliwie znosić ból. I w moim przypadku na samym początku i u mnie padła taka diagnoza, wszystko mnie bolało, nawet zdrowe zęby... nie bolały tylko włosy i paznokcie.

Byłaś szczęściarą bo mogłaś pójść jeszcze do pracy, ja niestety już nie, mój stan był tak opłakany, że otrzymałam rentę aż do wieku emerytalnego. Moja „fibromyalgia” przeczołgała mnie dokładnie, żyć się odechciewało ... ale jakoś przeżyłam ten okres i nawet prochów nie łykałam ... bo już wiedziałam co to jest, chociaż lekarze zdiagnozowali u mnie jeszcze z 10 poważnych chorób, w tym nawet guza mózgu ... którego nigdy nie było ... dopiero po jakimś czasie znalazł się lekarz, który postawił mi właściwą diagnozę -  „massive spontaneous awakening kundalini” czyli potężne spontaniczne przebudzenie się Energii Kundalini ... i kazał lekarzom zaprzestać medycznych eksperymentów ... a mi doradził znaleźć sobie grupę duchową w celu wsparcia.

Ze 3 lata dochodziłam do siebie, przeżyłam niesamowite doświadczenia nie tylko na ciele ale i duchu ..., w tym doświadczenia światła. Już co najmniej od 1995 roku towarzyszyły mi w moim życiu ... nawet się ich bałam ... nie umiałam ich wytłumaczyć ani nikt tego zjawiska nie umiał mi wyjaśnić ... od października 2000 roku każdej nocy przeżywałam potężne wybuchy światła w ciele, w tym palący się kręgosłup. Przez wiele lat moim ciałem wstrząsało, wyrzucało go w górę a równocześnie wybuchało wokół mnie i we mnie potężne światło, miałam wrażenie, że to bomba atomowa... aż w końcu zapaliło się światło, które już ciągle we mnie płonie, świece się w środku jak neon, to też mnie mocno zadziwiło.

Teraz już mnie nic nie dziwi chociaż nie ma dnia aby nie zdarzyło się coś niezwykłego. Już co najmniej od 3-ch lat z moich oczu szczególnie w ciemności leją się smugi świateł, niczym reflektory z samochodu, oczywiście widzę to tylko ja i te osoby, które postrzegają energię.

I nie zdziwił się nawet mój okulista kiedy się do niego z tym zgłosiłam, który zna to zjawisko, chociaż niezmiernie rzadko się z nim spotyka - nawet zwołał innych swoich kolegów po fachu aby sobie to obejrzeli, zaglądali w moje oczy z milczeniem ... nie było pytań ani komentarzy... mój okulista powiedział mi tylko abym się tego nie bała, że nic złego z moimi oczami się nie dzieje, ale ostrzegł mnie, że mogę na jakiś czas stracić wzrok, ale wzrok wróci... i tak się też stało ... przez parę godzin byłam niewidoma ... a później powrócił wzrok w dodatku lepszy niż poprzednio, nawet maszyny to potwierdziły.

Świecąca twarz, to też mnie nie dziwi, a raczej świecące całe ciało ... osobiście u siebie po raz pierwszy zauważyłam to zjawisko w listopadzie 2000 roku ... pierwsze co zauważyłam to to, że moje dłonie się mocno świecą jakąś dziwną światłością, w tym samym czasie zmieniał się ich kształt, przybywało na nich linii i pojawiały się nowe znaki ... to był większy szok niż świecące ciało ... mam nawet z tego okresu zdjęcia tych moich dłoni ... mój syn chciał sfotografować nowe linie, znaki... ale moje dłonie nie dały się fotografować, wychodziły całe w świetle, były prześwietlone, niezależnie w jakiej pozycji były ustawione wszystkie zdjęcia wychodziły jednakowo ... Cała wyglądałam jakby mnie ktoś posmarował oliwą, jasna i błyszcząca... a to tylko sygnał, że światło zaczyna dominować w człowieku, ustępuje ciemność ... jeśli ktoś podąża za tym co piszę ...

Wybuch światła w tobie, uzyskałaś nowe połączenie, najprawdopodobniej w splocie słonecznym. O przebudzeniu Energii Kundalini w zasadzie mówmy dopiero wówczas kiedy ta energia przedrze się przez czakrę serca, z niższych pokładów może jeszcze wrócić do swojej groty i dalej długo sobie jeszcze spać, a może nawet nigdy już się nie przebudzić.

Niemniej jednak Twoja Energia Kundalini zbliża się do czakry serca, przechodzenie tej bramy jest niezwykle bolesne ... i nie chce Cię tu straszyć, ale trzeba to przeżyć, nie ma innej drogi ... w swoim czasie poczujesz dolegliwości w sercu, szybkie jego bicie, brak oddechu, wysokie ciśnienie krwi i wiele innych ... co ze swojej strony mogę ci powiedzieć, życzę dużo cierpliwości i wytrwałości, będą ci bardzo potrzebne.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 23.12.2013

Całkiem przypadkowo "weszłam" na waszą stronę internetową i znalazłam bardzo dużo ciekawych dla mnie wiadomości.

Bardzo dziękuję Wam za to, że taka strona istnieje bo te wszystkie wiadomości są bardzo potrzebne dla ludzi szukających wyjaśnień szczególnie na temat kundalini.

Ja sama od kilku lat cierpię na bóle i różne dziwne symptomy. Lekarze stwierdzili, że to jest Fibromyalgia. Dopiero informacje na Waszej stronie pozwoliły mi zrozumieć tę moją chorobę. Byłam przerażona moją chorobą, wiele miesięcy nie mogłam nawet pracować i byłam na zwolnieniu lekarskim.

Miesiąc temu poczułam się trochę lepiej i znów podjęłam pracę ale jestem słaba i nie wiem czy symptomy powrócą czy już nie. Właśnie miesiąc temu wydarzyło się coś niezwykłego, otóż doznałam w swoim ciele jakby potężnego wybuchu światła i moc tego wybuchu mogłam porównać to bomby atomowej chociaż ten wybuch był bardzo delikatny. Było to bardzo jasno niebieskie światło.

Pewnego dnia byłam w sklepie i ktoś powiedział, że moja twarz się świeci. Ale ja byłam bardzo słaba i moje myślenie było bardzo ograniczone i nic nie odpowiedziałam. Człowiek ten był aż nerwowy że ja nie dałam odpowiedzi i powtórzył jeszcze raz, że on nie żartuje i że moja twarz świeci!

Nie bardzo rozumiem co oznacza ten wybuch światła. Bardzo proszę mi odpowiedzieć na tę moją ciekawość.

V. K.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 18.12.2013

Jolanto, pisałam już wielokrotnie, nie udzielam osobistych konsultacji na internecie. Na naszej stronie można znaleźć bardzo dużo informacji na temat raka i nie tylko ... ale wybór leczenia należy do czytelników, którzy szukają wskazówek do leczenia swoich dolegliwości. Człowiek człowiekowi nie równy, tak jak również różne są typy raka. Co zadziała na jednego chorego na drugiego może w ogóle nie zadziałać ... a nawet zaszkodzić!

Jednak w przypadku choroby raka jest jedna ogólna zasada, którą należy przestrzegać, mianowicie ważna jest właściwa dieta, przede wszystkim należy bezwzględnie unikać spożywania wszystkich produktów mięsnych, cukrów, mocnych używek (alkoholu, kofeiny itd). Wskazana jest dieta warzywno-owocowa wzmacniana odpowiednimi suplementami ... i tu ważny jest typ raka. Inne będzie leczenie w przypadku raka mózgu, inne w przypadku raka wątroby. Pisałam o tym już nie jeden raz ... nie można brać żadnych suplementów ot tak z przypadku, bo ktoś powiedział, że to leczy raka ... chory lub osoba prowadząca chorego powinna sama określić co będzie w jej przypadku najbardziej wskazane, jaka dieta, jakie suplementy, które można ze sobą łączyć a których nie należy!!! ... tutaj potrzeba trochę głębszej wiedzy niż jednej info z netu ... jak to najczęściej dziś obserwuję. Mamy na polskich blogach 99% internetowych lekarzy, a śmiertelność z powodu raka i tak się podnosi i jest naszą największą plagą.

Zanim ustawimy odpowiednie leczenie należy zapoznać się z wieloma materiałami. Na naszej stronie jest ich pod dostatkiem. Spędziliśmy wiele dni i nocy aby ten materiał dać wszystkim ludziom i to zupełnie za darmo. Może z tego skorzystać tysiące ludzi dzięki naszej dobrej woli i wielu naszych sponsorów, dzięki którym istnieje ta strona. I dziękujemy wszystkim za tą pomoc, to jest wasza wielka cegiełka miłosierdzia, dzięki której ocaleje wielu ludzi.

Ja wiem, że potrzeba trochę czasu aby się z tymi materiałami zapoznać i umieć ustawić to co będzie nam najlepiej służyło. Leczenie to również czas, należy dać sobie czas na zdrowienie, a co często obserwuję ludzie chcą natychmiastowego uzdrowienia. Niecierpliwość to zły doradca. Obkurczanie guzów trwa czasami nawet do 2-3 lat i wymaga systematycznego leczenia.

Co ja ci Jolanto mogę doradzić, wprzódy poczytaj i ustaw właściwą dietę, wprowadź bardzo subtelnie kilka suplementów, witaminę D3, C, cynk, a później powoli rozszerzaj to co uznasz za potrzebne ... nie wolno dawać wszystkiego bez opamiętania ... możesz spokojnie zastosować mieszankę z ziół: nagietek, pokrzywa, krwawnik, znajdziesz recepturę na naszej stronie w celu oczyszczenia organizmu... rak to dużo toksyn i należy je umiejętnie usunąć. Nie polecam akupunktury, głębokich masaży, i innych urządzeń, które mogą gwałtownie rozwalić powłokę guza, uwolnione komórki rakowe mogą przemieścić się w inne miejsca ciała dając liczne przeżuty.

Zapoznaj się w miarę dobrze z terapią Gersona (nie jest wskazana przy guzach mózgu), zapoznaj się z innymi filmikami na temat leczenia raka, możesz skorzystać z bioenergii ... obecnie zaczynam pracę z chorą na raka okrężnicy, jest już po operacji, chemioterapii, radiacji ... i z nowym przerzutem ... bardzo cierpi, jest hospitalizowana.

Trafiłam do tej osoby poprzez pielęgniarki ze szpitala, które dają mój telefon chorym. Jeszcze kilka lat temu te same walczyły ze mną. Ale inna już sprawa czy chory wybierze ten sposób leczenia czy zda się tylko na kliniczne leczenie.

Zapoznaj się z tym linkiem. Może ci się na coś przyda: LINK!

Życzę dużo siły (bo będzie bardzo potrzebna tak choremu jak i jego członkom rodziny) w zwalczaniu choroby i całkowitego jej wyleczenia. Nie wolno tracić wiary, nie wolno obdzierać chorych z nadziei tylko ją bezustannie wzmacniać ... to jest najsilniejszy element terapii.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 18.12.2013

Witam,

Czy wykorzystując Pani ogromną wiedzę i doświadczenie może Pani udzielić konsultacji w dobraniu diety dla osoby chorej na raka. Jest tak dużo sprzecznych informacji, że trudno się połapać. Bardzo proszę o pomoc.

Z góry dziękuję
Pozdrawiam
Jolanta

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 07.12.2013

Witaj Mary... Wiesi obecnie nie ma ale ja coś skrobnę... jak na moje oko wszystko co jest na stronie jest ze sobą spójne... tylko trzeba mieć odpowiednią wiedzę i mądrość aby to dostrzec. Trzeba podkreślić, iż każda religia ma swoje plusy i minusy... w każdej religii występują zakłamania i piękne perły mądrości... Należy umieć korzystać z wielu źródeł, nie być zakleszczonym tylko w jednej "świętej" księdze, a resztę odrzucać jako dzieło "szatana".

Co do ruchu New Age to w swoim życiu spotkałem się już chyba ze wszystkimi możliwymi definicjami... każdy sobie definiuje ów "termin" według własnego uznania. Jedni widzą w nim "demona" inni widzą w nim ludzi nowej ery... pełnych serca i miłości Bożej chcących nieść Prawdę po krańce świata. Szczególnie ten termin przeraża katolików... tak jak słowo "czakry" czy "kundalini" - jak człowiek mało wie na te tematy to będzie ostrożny i nieufny... często z braku wiedzy będzie agresywny i będzie walczył z owymi terminami ale czy agresja cechuje ludzi prawych, mądrych i pobożnych?

Człowiek stale łączący się sercem i umysłem z Bogiem nie powinien mieć problemów w rozpoznawaniu prawdy.

"Każdy, kto z prawdy pochodzi, słucha głosu mego"
(J 18, 37)

Ale co zrobić gdy się prawdy nie słyszy? gdy jest się jak puste naczynie którego nie ma jak napełnić... wtedy jedynym rozwiązaniem jest łączenie się z Bogiem i proszenie Go aby napełnił nas swoim Duchem Prawdy i Mądrości... aby zapalił w nas światło zrozumienia i rozpoznania. Niech owa Mądrość wchłonie się w nas podczas owej kontemplacji jak wchłania się woda w żyzną glebę i tego również Tobie życzę, aby owe Boże Światło pomogło Tobie w rozpoznaniu i zrozumieniu rzeczy i terminów, których na dzień dzisiejszy nie rozumiesz lub masz co do nich obawy.

Pozdrawiam

Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA 07.12.2013

Witam, na Pańskiej stronie znajduje się wiele ciekawych informacji. Jednak nie są one ze sobą spójne. Mieszanka Chrystusa, spowiedzi, modlitw, a jednocześnie pisaniu o czakrach, potem o buddystach, o rzeczach z Wed, hinduizmu... coś mi tu nie gra? Jaki jest Pani stosunek do ruchu New Age?

Liczę na odpowiedź, pozdrawiam
Zaciekawiona i zaniepokojona równocześnie

Mary

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 04.11.2013 NR 2

Witaj Jarku, trochę nadto się rozpisałam i z mojej odpowiedzi wyszedł mi artykuł, znajdziesz go tutaj: LINK! :)

Pozdrawiam

Wiesława

EMAIL Z DNIA 04.12.2013 NR 2

Witam pani Wiesławo,

Mam na imię Jarek. Od jakiegoś czasu jestem stałym czytelnikiem Pani strony vismaya-maitreya.pl. Czytam ją często, gdyż tematyka, którą Pani porusza jest bliska mojemu sercu (część), a część to po prostu prawda o tym co się wokół nas dzieje i nie mówi się o tym w mediach głównego nurtu...

Poczułem potrzebę napisania, po przeczytaniu artykułu MY POLACY I NASZE POSTAWY - poruszyła Pani bardzo istotny temat, który ostatnio często zajmuje moje myśli.

Z roku na rok widzę w „naszym” społeczeństwie coraz więcej obłudy, zakłamania, zawiści, wrogości i wiele tego typu zachowań (a nawet sposobów życia, myślenia).

W artykule pisze Pani o Polakach w Polsce. że mieszka w Kanadzie lecz nie pisze Pani, co mnie bardzo interesuje, że ludzie mieszkający w Pani nowym kraju są też tacy jak Polacy, czy zupełnie inni.

Bardzo proszę o kilka słów na temat - jacy są Polacy w Kanadzie, a przede wszystkim jacy są Kanadyjczycy.

Często zastanawiam się nad tym skąd w nas, Polakach się TO wzięło - jedną z moich teorii, jest to, że media / system / NWO celowo ludziom to „robią”. Lecz jeśli tak jest, to społeczeństwo całego świata powinno się tak zachowywać...

Pozdrawiam ciepło

Jarek

EMAIL Z DNIA 04.12.2013 NR 1

Witam.

Odnośnie ostatniego wpisu: JA DAŁEM CI ŻYCIE; polecam wszystkim "Księga Szczęścia" Bo Yin Ra. Zresztą całą twórczość tego człowieka. Może znaleźć w internecie zapiski, np. na himavanti.

Pozdrawiam :-)

ODPOWIEDŹ NA EMAILE Z DNIA 02.11.2013

Dziękuję Wszystkim za listy ... tak czasy są niezwykle ciężkie a ludzkie postawy bardzo trudne do zrozumienia. Tak, misa nienawiści jest dużo potężniejsza niż misa miłości ... i w tym momencie cisną mi się tylko słowa Matki Teresy: „co bym dla tego świata nie zrobiła, to świat i tak kopnie mnie w zęby”.

Nie jest łatwo, ale psy szczekają a karawana jedzie naprzód ... odwracam się do nich plecami i razem z Dobrym Samarytaninem robimy swoje... i jak to wspaniale, że Pan Bóg do tej niewdzięcznej pracy dał mi takiego wspaniałego robotnika a zarazem przyjaciela. To potężny filar i nie pozwala człowiekowi upaść na buzię.

To co czasami wyprawiają na necie nasi Polacy przerasta ludzkie wyobrażenie, i powiem szczerze - już mnie nic nie dziwi, nic nie smuci, to ujadanie co niektórych pod moim adresem mnie na tyle wzmocniło, że nic nie jest już w stanie mnie zatrzymać, czym histeryczniej na mnie wrzeszczą tym bardziej jestem uparta ... i obiecuje walczyć za pomocą słowa z ludzką obłudą dotąd dopóki będę miała siły, i nie ważne jakie mi jeszcze łaty przyszyją, jak to od jakiegoś czasu pisze mi wyrafinowaną biografię rodzina Kisielów z Bydgoszczy (internetowe pseudonimy- Zenobiusz i jego żona Wizja), która zaczęła tworzyć o mnie nawet wierszyki, tak po chrześcijańsku (bo to oni teraz zasiedli w pierwszych siedzeniach w KK i dyktują ludziom jak mają żyć), i śmiać mi się chce kiedy się zarzekają, że jestem nic warta, że mnie nawet nie zauważają na necie, ale jakoś tak przypadkiem poświęcają aż tyle swojego czasu by zniszczyć moją opinię ... już nie wiedzą jak mnie mają ugryźć to rozwieszają po necie informacje, że trudnię się prostytucją ... ot i jak ma być w naszej Polsce dobrze, skoro polska inteligencja (za którą się uważają Kiślowie) szmacą naród polski, ot tak z czystej ideologicznej nienawiści ... to dzięki takim ludziom mamy te wszystkie życiowe „smakołyki” i takie potężne zakłamanie ...

Wiem, lepiej by było na takich nie zwracać uwagi, ale najwyższy czas aby tą ich nienawiść zatrzymać, czas aby takich ludzi zauważyć w naszym społeczeństwie i położyć szlaban na ich kłamstwa i obłudę...

Dlaczego tak się dzieje? Wystarczy popatrzeć na naszą pracę i wszystkie informacje jakie przekazujemy ludziom, w tym w zakresie zdrowia; wychodzimy naprzeciw biznesom farmaceutycznym, mafiom medycznym, społecznym manipulacjom, religijnej obłudzie, wszystko to co niszczy człowieka życie ... stajemy w jego obronie... toteż trudno się dziwić, że są tacy, którzy będą nas prześladować, chcą za wszelką cenę zniszczyć i histerycznie wyją, kiedy tylko widzą moje imię... i chwytają się wszystkich argumentów ... psy szczekają a karawana jedzie dalej ... ale i ja nie będę już taka subtelna i nie będę się bawić w zakrywanie tych ludzi nazwisk.

I jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy nas wspierają i życzę wszystkim czytelnikom Wszystkiego Najlepszego.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 7

Pani Wiesiu,

Właśnie przeczytałam Pani artykuł My Polacy i Nasze Postawy, poza tym jestem Pani wierną czytelniczką od początku istnienia Pani strony, nawet troszkę korespondowałyśmy za czasów Księgi Gości.

Mieszkam w Irlandii obecnie i czy to Polska czy Zielona Wyspa kiedy tylko mam do czynienia z Polskimi chrześcijanami też mi się dostaje po uszach od wiedźm, czarownic i toksycznych wampirów, których trza omijać.

Wierze, że Pani się nie poddaje choć wierze też, że jest cholernie ciężko, bo widzę ile Pani przeszła i ile pracy włożyła w przekazanie swojej wiedzy, za co jestem wdzięczna, bo wciąż z niej korzystam, założę się, że jest mnóstwo takich osób jak ja. Dlatego proszę istnieć... dla nas :-)

Jezusa też opluwali, wyśmiewali i zabili. He... Polaków świadomość jest na poziomie przedszkola i tyle.

Keep shining :-)

Beata

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 6

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, szczególnie panią Wiesławę.

Chciałem napisać kilka słów pokrzepienia odnośnie ostatniego wpisu: MY POLACY I NASZE POSTAWY. Niewiele przychodzi mi do głowy :-) Nie chciałbym też przyciągać złego rozpisując się o nim, a temat rósł by w miarę pisania... A misa nienawiści nie zniknie z tego świata, póki będziemy wciąż na nowo ją napełniać. Dlatego napiszę kilka pozytywnych słów mojej Przyjaciółki: Wiara, Czystość, Moc, Zaufanie, Miłość.

Wszystkiego dobrego życzę KAŻDEMU!

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 5

Droga Wiesiu!

Zaglądam na Twoją stronę niemal od początku jej istnienia. Tyle tu wspaniałych i ważnych informacji, Twoich przemyśleń i doświadczeń, którymi chętnie dzielisz się z innymi. Ja również mam za sobą sporo mistycznych doświadczeń podobnych do Twoich. Były takie sytuacje, że nie wiedziałam czego się spodziewać czy śmierci czy nowego życia. Teraz jestem wprawdzie spokojna i zrelaksowana mentalnie, ale duchowo czuję próżnię i nie wiem czego się spodziewać. Jakbym czekała na jakiś reset. W zasadzie interesuje mnie tylko sfera ducha. Żyję w jakiejś przestrzeni, która mnie zmienia. Czasem czuję jakbym odrywała się od ziemi, bo tak trudno mi się uziemić. Mam wrażenie niesamowitej lekkości, moje ciało jest w stanie jakiejś nieważkości, moje mięśnie nie mają siły, stałam się bardzo delikatna, mam bardzo wyostrzone zmysły, wszystko widzę ostrzej i wyraźniej. Mam niewiele zainteresowania dla spraw codziennych. Najchętniej medytuję, przebywam w samotności i czuję, że staję się inną osobą.

Czytałam wiele na temat transformacji, o osiągnięciu świetlistego ciała. Między innymi na Twojej stronie Wiesiu. Nie wiem czy są to informacje aktualne. Chciałabym wiedzieć czy kwestia wzniesienia jest wciąż możliwa... Bo po grudniu 2012 kiedy nic się nie wydarzyło, wszystkie wiadomości na ten temat przestały się pojawiać.

Co do Twojej walki z ciemnotą ludzką, z niechęcią niektórych ludzi, to mogę tylko poradzić, aby takich blogów i kontaktów unikać. Rozkrzyczanych, wszechwiedzących i tak łatwo oceniających ludzi. Lepiej nie rzucać pereł przed wieprze... I nie warto sobie zawracać tym głowy. Większość docenia Wiesiu Ciebie, Twoją pracę i wkład w budzenie duchowe ludzi.

Serdecznie pozdrawiam, Ela

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 4

Droga Wiesiu,

nie przejmuj się proszę podłością, zawiścią, czy brakiem tolerancji ze strony innych ludzi. Wszak sama wiesz najlepiej, że każdy człowiek jest na innym poziomie rozwoju duchowego i każdy musi dojrzeć do tego, aby zrozumieć że jedyną, wszechobecną i wszechpotężną siłą w relacjach z ludźmi, ze światem i z Bogiem jest miłość, zatem inne odczucia są nie na miejscu. Każdy ma swoją karmę i swoją lekcję do odrobienia, niech więc dojrzewa w swoim tempie. Cóż, pozostaje tylko wysyłać im miłość i życzyć szybkiego odzyskania pamięci i życia w miłości i świetle.

Z Miłością, Światłem, w Prawdzie

Grażyna

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 3

Witam serdecznie Pani Wiesiu.

Przykro mi bardzo że jest pani tak atakowana. Niestety musze przyznać że nasz naród polski (nie wiem czy to ostatnie lata czy zawsze tak było) jest okropny... to prawda co pani pisze że ci co uważają się za pobożnych chrześcijan, ci co w pierwszych ławkach w kościele co niedziela przesiedzą są najbardziej podli.

Nie raz spotkałam się z przeróżnymi ludźmi i sytuacjami nawet tu we Włoszech Polacy nie są lepsi, nawet księża polscy, długo by pisać o tym... też wiele osób uważa mnie za dziwoląga, bo sprzeciwiam się i mówię wiele na to co mi się nie podoba i co uważam za niemoralne, a także że jeżeli ktoś robi wszystko wbrew Bogu a uważa inaczej i nawet księża... jeżeli ktoś w ogóle zwraca uwagę albo mówi że sami niewiedzą co głoszą i co oznacza msza święta itd. to że jest to ksiądz nie oznacza że może wszystko a najgorsze że wykorzystuje bezczelnie ludzi a ci ufają mu bezgranicznie i uważają że grzeszę.

Ostatnio nie chce nawet utrzymywać kontaktów, chodzę na włoskie msze i modlę się do Boga jak tylko potrafię jeżeli robie źle osądzi mnie sam. Często myślę może lepiej niech coś się stanie, niech ten świat ziemia rozpadnie się bo naprawdę to co się dzieje jest nie do opisania i nie do zrozumienia.

A co do ludzi lepiej Pani Wiesiu mieć garstkę prawdziwych przyjaciół, ludzi którzy zrozumieją będą zawsze gdy potrzeba niż tłum fałszywych. Najbardziej boli że po ludziach, przyjaciołach po których najmniej się spodziewamy, którym oddalibyśmy wszystko zawodzimy się ale jest to dla nas jakaś nauka. Ja dzięki Pani zrozumiałam bardzo wiele, dziękuje serdecznie i pozdrawiam także Samarytanina. Jest wielu ludzi którzy są z Panią nawet jeżeli są rozsypani po całym świecie. Proszę być dobrej myśli:)

PS w jednym z artykułów pisała pani że pochodzi z Województwa Świętokrzyskiego :) milo ja również z powiatu Ostrowieckiego:)

Dorota

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 2

Dotknięta przez Boga

Smagana przez Wiatr
Spalana Ogniem Żywego
Rozkwitasz jak Kwiat
Wydajesz Owoc i Wzrastasz
W nieskończoności

Nie ma dla Ciebie ziemskiego miejsca
Nic zaoferować może ten świat
Oddałaś życie dla Tego Jedynego
Nie mieścisz się już w żadnych ludzkich proporcjach
W żadnych ramach
Jesteś jak Żywa Woda
I wtedy nie chcą Cię znać..

A ludzkie oko jest małe ..
nie widzi
A ucho zatkane ..
nie słyszy
A ludzki rozum jest ciasny
A ludzka Dusza w niewoli małego ja

I człowiek zniewolił Duszę własną
I rządzi się mały ułomny jak pan
Poddany ciemnemu prawu
Nie widzi już Prawdy nie Słyszy już Niebiańskich drgań
Jest sam w pokoju ciemnym i ciasnym bez ścian
Okrutny się stał jak bestia, przed, którą ostrzega
A sam ją karmi wyznawca jej praw
Obłuda, obłuda u człowiek mieszka
Pycha, egoizm brzydota i strach

I pędzi tak w otchłań bez dna i dzieci swe tam pcha

A ty ani się waż mówić o Kwiatach i Światłu
O Wolności, Miłości, Niebiańskich Dźwiękach
O Bogu, który od zawsze nas Zna od zawsze nas Kocha
Miłością bez końca

A ty ani się waż z Miłości do stworzenia
Kogokolwiek ratować
Nawet ich własne dzieci
Oni mają się bać
Oni mają gnać w przepaść
Oni mają żyć w nędzy bez prawdziwej Miłości
W czarnym więzieniu bez ścian
I cały ten ich świat cię zniszczy, podepta
Opluje, ośmieszy
Najchętniej zabije w imię ... Chrystusa

I Jedni nie wiedzą, co czynią a drudzy wiedzą to doskonale
A serce Twoje odpuścić nie daje
Bo Miłość już taka jest
Kto więcej Widzi i więcej Wie
Kto w Ogniu Najwyższego się Zrodzi
Podąży na wojnę o ludzkie Dusze
Nie zważy na siebie
Bo nie do siebie już należy
Pójdzie na śmieć i życie o Prawdę
Choć dla jednego zagubionego zaświeci Latarnię!
Dla Boga

Ja mała i głupia, nie wykształcona nic nie znacząca
dla tego świata .. poświadczę [serce] w Imię Chrystusa!!

Anna:)

EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 1

Dzień dobry Pani Wiesławo! Piszę ponieważ strasznie boli mnie krytyka Pani osoby i działalności. Nie ulega wątpliwości, że żyjemy w bardzo dziwnych i jednak trudnych czasach. Proszę niech Pani nie zaprzestaje swojej działalności bo dla wielu osób jest ona bardzo ważna. Przesyłam Pani ułożoną przez moją 11-letnią córkę modlitwę:

Dziękuję Ci Boże za przepiękny świat cały, który jest ogromny a nie jak mrówka mały.
Każde zwierzę, każde stworzenie, nawet ten liść co szeleści.
Jest tego tyle, że w głowie się nie mieści.
Nikt Panie nie jest tak mądry, sprawiedliwy i twórczy.
Potrafisz Panie stworzyć wiele miliardów ludzi, a każdego kochać jak jedynaka.
Dziękuję Ci Panie za wszystkie stworzenia i za moją rodzinę.
Dziękuję Ci Boże za wszystko co dla mnie zrobiłeś.
Ale najbardziej za to, że mnie stworzyłeś. Amen.

Ja dodam jeszcze od siebie że dziękuję za to, że PANI jest.

Pozdrawiam serdecznie

Ilona

EMAIL Z DNIA 27.11.2013

Droga Pani Wiesławo,
Mam przyjaciółkę i ciocię o Pani imieniu i wiem, że są mądrymi i życiowymi kobietami. Kiedy pomyślę, że Szymborska też nosiła wasze imię, to poprzez wiersze które pisała, myślę że bardziej rozumie Wiesławy i ich potencjał.

Nie o tym jednak chciałam do Pani napisać. Proszę robić swoje, nie przejmować się opiniami na Pani temat. Jestem pewna, że czas i mądrość naszego Stwórcy zrobi swoje. Szkoda tylko, że tak długo czasami musimy czekać na pewne prawdy, mam na myśli nasze korzenie.

Jednak, kiedy pomyślę, że gdybym te informacje otrzymała dużo wcześniej, czy się z nimi urodziła to prawda ta nie byłaby dla mnie skarbem. Czasy w których żyjemy dla jednych są zwyczajne a dla innych szczególne bo czują przemiany ale nie cywilizacyjne lecz duchowe.

Kochana Pani Wiesławo, pisze te słowa bez podtekstów ale po to aby Panią wesprzeć mą myślą, chociaż Pani nie znam... jedynie z tych artykułów i paru zdjęć. Róbmy swoje, rozsiewajmy wszędzie gdzie się da dobroć, pomocność, spokój, tolerancję ale nie akceptacje.

Nasz dobry Stwórca też toleruje to co robi nasza cywilizacja a swoje ciało oddal nam ludziom na pożywienie. Mam na myśli Florę i Faunę i co się dzieje, masakra, jedna wielka katastrofa. Nie da się bez wiedzy duchowej budować domu ale aby tą wiedzę poznać trzeba chcieć czytać, dokształcać się, rozumieć itd ale przede wszystkim miłować, szanować, kochać wszystko i wszystkich na planecie i samą naszą Matkę Ziemię za to że tu jesteśmy w tym życiu.

Pani Wiesiu proszę Panią niech pani robi swoje, jest Pani potrzebna dla wszystkich takich jak ja, która parę lat temu poszperała w internecie i Pani stronę umieściła jako "Favorite" bo warto.

Wiele różnorakich spojrzeń na duchowość człowieka, na zioła, rośliny, naturalne leczenie. Są to tematy, które mnie interesują, a ostatnio poświęcam też dużo uwagi znaczeniu kamieni, ciekawy jest turmalin, labradoryt, kryształ górski.

Pozdrawiam Panią serdecznie, proszę myśleć pozytywnie, pokojowo, niech wreszcie ta niewiedza się przemieni, i nastanie patrzenie duszą a nie ciałem.

Życzę Pani udanych artykułów, dużo uśmiechu, bo ten działa na wszystko a jestem pewna, że kiedyś już po naszej ziemskiej misji nasze dusze się spotkają, miłości, światła, radości jeszcze raz ode mnie.

Beata

EMAIL Z DNIA 15.11.2013

Dziękuję Wiesiu za to co piszesz, zawsze dodajesz mi otuchy, aby dalej iść, aby siebie bardziej kochać, wybaczać i dalej iść, nie obwiniać siebie samej za to, że jestem inna od innych, za to że nie umiem się dopasować, za to że ciągle mam pytania i ciągle szukam.

Jestem sobą, jestem jedyna w swoim rodzaju i taką kocha mnie Bóg. Każdy z nas jest czymś specjalnym. Mam nadzieje że już przeszłaś ten niełatwy okres po śmierci Marysi. Tyle wiemy, a ciągle mamy momenty że jesteśmy tylko ludzkimi istotami w takich momentach. Tak naprawdę jesteśmy Bożymi Istotami, obecnie odkrywamy to w sobie.

Chce wyjść poza moją piaskownice, Twoje artykuły, mają mądrość i wiele humoru...
D Z I E K U J Ę ... Ja jadę do Brazylii... będę także u Jana od Boga, chce zobaczyć to spirytualne centrum, coś mnie tam ciągnie, chciałam tam jechać jeszcze z chorym mężem, ale on nie wierzył w duchowe uzdrowienie, tylko w medycynę tą jaką znał.

Każdego dnia poznaje siebie na nowo i szukam prawdy, o samej sobie. Więcej zaglądam do wewnątrz... Szukam prawdy dlatego wybieram się w kolejną podróż.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie i wszystkiego dobrego... Artykuły rewelacja proszę o więcej.

Namaste

Małgosia

EMAIL Z DNIA 09.11.2013

Całym moim Sercem pragnę podziękować Tobie Wiesiu i Tobie D.S. za Wspaniałą pomoc, podczas tej podroży.

Bogusław

EMAIL Z DNIA 07.11.2013

Pani Wiesławo bardzo chciałabym podziękować pani za artykuły przez panią pisane i za tą stronę. Zawsze w dniach, w których się pojawiają wątpliwości i zwątpienie lubię przeczytać któryś z pani artykułów i wszystkie ciemności ustępują, a w ich miejsce wstępuje światło. Czuć że to nie pani pisze a sam Bóg oświeca pani umysł żeby poprzez panią dotrzeć do innych ludzi. Niech się pani nigdy nie poddaje i dalej podąża tą cudowną drogą. Jeszcze raz bardzo dziękuję.

Justyna

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 01.11.2013

Tomasz,
zadałeś mi aż 3 pytania, na które nie da się odpowiedzieć w kilku słowach, a odpowiedzi na Wasze listy nie jest miejscem, gdzie można się mocniej rozpisać. Jednak spróbuję w kilku zdaniach podzielić się moją wiedzą na ten temat.

1. Kometa Ison, która pojawiła się w roku 2013 ... czy to tylko normalne astronomiczne zjawisko czy zły omen jak to nam przedstawia w swoich przepowiedniach Nostradamus ... wspomina o planecie jaśniejszej niż księżyc w pełni, która pojawi się w okresie 2013 roku(?) ... i będzie zapowiedzią przyjścia Antychrysta, czyli na świecie będzie nerwowo, burzliwie i krwawo, będą długie wojny, ucisk, zguba dla ludzi i zwierząt, głód i wielkie zniszczenie. Studiujący Biblię wymieniają kometę jako specjalny znak, zwiastun czegoś wyjątkowego, z jednej strony przyjście Chrystusa, a z drugiej katastroficzne wizje. Amerykanie twierdzą, że kometa Ison zwiastuje okres kiedy obecny prezydent, który występuje dla wielu jako czarnoksiężnik z krainy Oz zupełnie pogrąży USA ... ponieważ w marcu 2013 zaobserwowano ją na Hawajach, w miejscu urodzenia prezydenta Obamy. Ludzie obawiają się, że grawitacja Ison spowoduje na Ziemi wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi i inne kataklizmy. Największy wpływ tej komety na Ziemię przewidywany jest na 14-15 styczeń 2014r. NASA uspakaja, że nic takiego Ziemi nie grozi, jednak ludzie postrzegają tą kometę jako znak ostrzegawczy od Boga.

Hopi twierdzą, że to jest niebieska Kachina, a wiele innych spekulacji mówi, że to może być planeta Nibiru, która na Ziemi dużo zmieni już w okresie Bożego Narodzenia 2013, porównuje się ją do piołunu. Kometa Ison będzie najlepiej widoczna na Ziemi 28 list. 2013, może być taka jasna za dnia jak księżyc. Osobiście jestem bardzo powściągliwa aby wyrażać moją osobistą opinie na ten temat ... nie jestem po to aby straszyć ludzi, złowróżyć, tym bardziej, że nie mam wpływu na takie kosmiczne wydarzenia a nawet losy tego świata ... jednak moje serce jest bardzo spokojne ...i będzie co będzie ...

2. Dzieci na cmentarzach ... czy powinny tam być? W naszej narodowej tradycji dzieci są zabierane na cmentarze i jest to zupełnie normalne. Podobnie w wielu innych kulturach, nawet u Kanadyjczyków, chociaż po tej stronie oceanu cmentarze są tylko dla zmarłych, rzadko widuje się na nich ludzi odwiedzających groby. Nie ma też święta zmarłych.

Osobiście uważam, że małe dzieci nie powinny przebywać w miejscu pochówku, to jest duży stres dla niedojrzałych dzieci. Są bardziej wrażliwe i takie widoki jak wkładanie do grobu... czy nawet do trumny ukochanej babci, dziadka, cioci ... a nawet matki czy ojca do może wywołać w nich potężną traumę. Kilka lat temu obserwowałam 5-letniego chłopczyka, któremu zmarł ojciec. Za życia bez przerwy wisiał na jego szyi, był z nim bardzo związany, kiedy zobaczył go w trumnie wyraźnie się go bał, nie chciał podejść bliżej, nawet nie chciał patrzeć na trumnę ... i wiem, że właśnie ten widok pozostanie mu przed oczami do końca życia ... pytam, czy to naprawdę taki widok powinien towarzyszyć dziecku, które wspomina swojego ojca ... czy nawet daleką kuzynkę?

Patrząc na zachowanie Zachariusza widziałam jakie to było dla niego głębokie przeżycie, i widziałam na jak długo zniknął z jego twarzy uśmiech ... myślę takie praktyki mogą mocno uszkodzić psychikę dziecka. Pogrzeby są bardzo trudne nawet dla dojrzałych ludzi, tak samo pobyt na cmentarzach. Pamiętam swój pobyt w Polsce kiedy odwiedzałam po wielu latach groby rodziców, męża, nogi mi się uginały kiedy stałam i patrzyłam na wyryte na płycie nagrobnej ich nazwiska.

3. Esencje roślinne a raczej kwiatowe Bacha ... oczywiście - słyszałam a nawet je stosowałam w czasie pierwszej fazy przebudzenia Kundalini. Często je zalecam ludziom, są bardzo pomocne. O drugim panu nie słyszałam. Nie pisałam o olejkach kwiatowych Bacha, może gdzieś wspominałam (?) ponieważ nie jest to fizyczną możliwością pisać na wszystkie tematy. Są również inni ludzie, którzy piszą dobre artykuły, toteż często dajemy ich linki na naszej stronie w celu wzbogacenia wiedzy. Zbieramy w jedno miejsce wszystkie ciekawsze informacje szczególnie dotyczące naturalnego leczenia... wiadomo że zawsze będzie czegoś brakować... ciężko byłoby umieścić na jednej stronie absolutnie wszystko :)

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 01.11.2013

Pani Wiesławo,

1) czy kometa Ison to tylko znak od Boga? pogróżka? czy coś straszniejszego? zbliża się nieubłagalnie do Ziemi...
2) dziś 1 listopada wszystkich świętych, czy Pani też jest tego zdania że dzieci nie powinnyśmy prowadzić na cmentarz? że cmentarze są dla zmarłych nie dla żywych? może warto o tym napisać...
3) esencje roślinne, słyszała Pani o nich? esencje Bacha lub esencje Drzymulskiego, biorę je od sierpnia, są niesamowite... rozpuszczają wszystko co złe w organizmie, może przegapiłem, ale nie widziałem u Pani na stronie tego tematu.

Przepraszam jeśli się mylę, raz jeszcze dziękuję za tą stronę...

Tomasz

EMAIL Z DNIA 29.10.2013

Witam pani Wiesławo i Dobry Samarytaninie, dziękuję za stronę. Szczególne ukłony w stronę pani Wiesławy za artykuły. Czytam już od miesięcy i jestem oczarowana. Piękne.

Pozdrawiam serdecznie.

Barbara

EMAIL Z DNIA 27.10.2013

Tą drogą pragnę przesłać wyrazy współczucia dla całej rodziny, przyjaciół Marysi, także dla Ciebie Wiesiu.

Wielka tajemnica śmierci. Śmierć Jezusa Chrystusa. Strach, ból... Czym jest śmierć? Czy jest tylko końcem życia, a może jego początkiem? Tak, tu na ziemi jest ona końcem, ale przecież śmierć to także narodziny w innym wymiarze...

Dla mnie śmierć jest przejściem z życia do życia. Wiem o tym, ale tak bardzo boli i nie mogę puścić tych których kocham, których dusze odchodzą...

Cierpienie to ważna część naszego życia, każdy z nas w jakiś sposób cierpi. Ból i cierpienie często towarzyszy umierającym, także tym, którzy są przy nich. Czy nasza dusza spłaca tylko karmiczne długi, a może jest to także możliwość, by w następnym życiu dusza poszła wyżej, dlatego decyduje się zakończyć życie na ziemi w taki bolesny sposób, aby w następnym życiu zrobić wielki krok na drodze do doskonałości!? Dusza decyduje, co chce przeżyć, co chce uzyskać, doświadczyć poprzez swoje życie, a także śmierć, dla siebie i innych.

Jan od Krzyża pisał:
"W głębi tych tajemnic dusza nie wejdzie inaczej, jak tylko poprzez ucisk i cierpienie wewnętrzne i zewnętrzne. Potrzeba także wielkich Łask Bożych, tak dla umysłu jak i zmysłu oraz silnych ćwiczeń duchowych. Przez gęstwinę wszelkiego rodzaju cierpień może dojść do bogactw Bożych."

Bhagavadgita mówi:
"Gdy człowiek rodzi się, musi przyjść śmierć. Gdy człowiek umiera, muszą przyjść nowe narodziny".

Pamiętajmy nasza Jaźn jest nieśmiertelna. Ta cudowna Błękitna Perła, ciało naszej Jaźni..

Marysia żyje, jej narodziny świętuje inna część rodziny, która jest teraz razem z nią...

Namaste

Izaura

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.10.2013

Wiesław, dobre to pytanie, dlaczego muszą umierać tak młodzi ludzie? lecz odkąd świat istnieje zawsze tak było i nadal tak jest ... może chociaż ten link nieco wyjaśni Twoją frustrację: LINK! chociaż ja także w obliczu takiej śmierci zadaje Panu Bogu pytanie: czy naprawdę ta śmierć była potrzebna? Ale również wiem, że są dusze, które przychodzą w nasze życie tylko na krótki czas... po to by nas czegoś nauczyć, np. miłości, i odchodzą, właśnie to była ich misja na tej Ziemi.

Namaste

Wieslawa

EMAIL Z DNIA 24.10.2013

Zadaję sobie pytanie: Dlaczego musiała odejść ta młoda i dzielna dziewczyna? Pomoc medyczna była, pomoc Pani była, opieka rodziców i rodziny była, wielu dobrych ludzi, ich dobre myśli, modlitwy, pieniądze były a odeszła.  Można odpowiedzieć: Wola Boża.

Jak ją rozpoznać? Czy można się poddać w różnych sytuacjach i stwierdzić, że to Wola Boża, czy trzeba działać, walczyć do końca, nawet w sytuacjach czasami beznadziejnych, nawet wtedy, gdy czasami przychodzą do głowy myśli: "A może sprzeciwiam się Woli Bożej".

Z uwagi na wiele szlachetności, które na co dzień Pani czyni, brak odpowiedzi będzie przyjęty ze zrozumieniem. Ewentualna odpowiedź może być krótka. Odpowiedzią może być odesłanie mnie do jakiegoś artykułu, napisanego przez Panią wcześniej lub innego źródła.

Pozdrawiam

Wiesław R.

EMAIL Z DNIA 19.10.2013

Chciałam się z wszystkimi podzielić moimi ostatnimi doświadczeniami, które dotyczyły moich duchowych zmagań z grzechem, z dotychczasowym życiem.

Otóż półtora roku temu zachorowała moja mama, pojawiły się silne zawroty głowy, zasłabnięcia, dolegliwości fizyczne przełożyły się na cierpienia duchowe. Najpierw zawierzyłam lekarzom, były szpitale, diagnozy, leczenie, które nie dawało rezultatu - stan mojej mamy stopniowo się pogarszał. Zaczęłam wtedy szukać pomocy w Bogu - wiem że nie taka kolejność powinna być, ale to dopiero uświadomiłam sobie po czasie - to najpierw zawierza się Bogu i jego decyzjom.

Doświadczenia były tym trudniejsze, iż zawiedli mnie bardzo ludzie, Ci najbliżsi, na których liczyłam w trudnych chwilach i wtedy ... pozostał Bóg i Jezus Miłosierny. Od tego momentu w moim życiu nastąpiło prawdziwe nawrócenie. Do tej pory wydawało mi się, że jestem super wierzącą osobą, której nic nie można zarzucić, jak bardzo się jednak myliłam.

Bóg wybrał ten czas na mój powrót do NIEGO. Wszystko w oczach i zamysłach Stwórcy jest dokładnie zaplanowane - w chwilach ogromnego zwątpienia, a nawet rozpaczy zaczęłam przyzywać Bożego Miłosierdzia, z wielką ufnością odmawiałam koronkę, litanię do Najświętszej Krwi Jezusa oraz Gorzkie Żale, aby uczcić mękę Zbawiciela. Powoli zaczęły następować zmiany w moim życiu, uspokajałam się, wiedziałam, że Jezus nigdy mnie nie zostawi, nie zawiedzie jak inni ludzie, że zawsze mogę do NIEGO zwrócić się z wielką ufnością o pomoc a ON zawsze wysłucha i pomoże. Jest to czas ogromnej próby, wewnętrznych zmagań - to prawdziwa noc duszy, która się miota, aby ostatecznie dostąpić ukojenia w Panu. Innego znaczenia nabrała Spowiedź święta - od tej pory czułam prawdziwe przebaczenie i łaski Boga.

Wtedy uświadomiłam sobie, że krzyż który dźwigam nie jest taki straszny i ciężki - bo Jezus dźwiga go razem ze mną, to On podnosi mnie w chwilach upadku.

Ostatnio bardzo dokuczała mi czakra serca, transmutowałam wszystkie dotychczasowe przeżycia, ból był przeogromny, ale nie ma innej drogi by wznieść się na wyższe Chrystusowe wibracje. Porzuciłam większość moich dotychczasowych zainteresowań, które nie bardzo przystawały do wymagań jakie stawia przed każdym Chrystus, przestały mnie interesować seriale, niektóre filmy, dom mój ucichł, zniknęli pseudoprzyjaciele, poświęcam dużo czasu na modlitwę, refleksje, słucham wartościowych audycji.

Każdemu błądzącemu i poszukującemu polecam, aby całkowicie zawierzył Bogu, aby z ufnością dziecka rzucił się w ramiona Chrystusa Miłosiernego, aby czcił jego mękę, a przede wszystkim odmawiał koronkę do Bożego Miłosierdzia, która ma ogromną moc. Z Bożą pomocą nie ma sytuacji bez wyjścia.

Niech każdy zaufa Chrystusowi, a ON nie pozwoli zginąć, poda zawsze dłoń, pocieszy, nada nowy sens życiu, pokaże, że JEMU zawsze można zaufać, a ON nigdy nie zawiedzie.

Moje dwa sny z tego okresu mnie w tym utwierdziły - w jednym żegnałam stare swoje życie w formie pogrzebu, by zaraz po tym uczestniczyć w obrzędzie chrztu świętego i narodzenia do nowego życia, a w drugim śnie usłyszałam głos "Jezus Chrystus Cię oczyścił".

Maria

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 16.10.2013

Mayer, cieszę się że lubisz naszą stronę i dziękuję za zaufanie do nas ... od początku istnienia tej strony naszym założeniem było dać ludziom wiedzę z różnych półek, odgrzebać z gruzów stare dobre nauki, wiedzę, naturalną medycynę i życiową mądrość, która zawsze była przyjaciółką ludzi. To co osobiście piszę to głównie moja wiedza, to co płynie z mojego umysłu, to co ja czuję, co odbieram podczas moich mistycznych doświadczeń ... zdaje sobie sprawę, że wiele tych rzeczy jest nadal owiane tajemnicą dla większości ludzi, toteż często w ogóle nie rozumieją o czym ja pisze... stąd też ataki na mnie, wyzywanie mnie od New Age, dopasowywanie mnie do jakiś tam religii itd ... a ja tylko przekazuje to co ja czuję, a ta strona nigdy nie była żadnej natury religijnej czy coś w tym stylu, to tylko nasze spojrzenie na świat i ludzi, i kto ma otwarty umysł to za nami podąża, a kto nie, to nas atakuje ... oprócz swoich prywatnych doświadczeń dzielimy się wiedzą o wszystkich powiedzmy „teoriach spiskowych” w które jesteśmy obecnie wszyscy wplątani, które próbują dominować w naszym życiu, nadają mu kierunek, ... wiemy, że dzisiaj manipulacja ludzkimi umysłami jest potężna ... i trzeba mieć na wszystko otworzone oczy ... i mądry ten, kto potrafi czerpać z mądrości, odróżnić fałsz od prawdy. Niestety, wiele ludzi wiruje w tym zamęcie niczym kurz na wietrze, nadal brakuje im zdrowego spojrzenia na całokształt naszego życia.

Osobiście mogłabym pisać i pisać, szczególnie jeśli chodzi o tematy duchowe, bo to płynie ze mnie jak woda w rzece, tutaj nie muszę niczego udowadniać, to tylko kwestia wiary, inaczej to wygląda kiedy przekazujemy to co mówi świat, to trzeba sprawdzić, znaleźć prawdę, często ostrzec przed manipulatorami, a to też wymaga sprawdzenia, nie można iść do jasnowidza i zapytać o prawdę i na tej podstawie kompromitować innych ludzi... trzeba ją rzetelnie samemu sprawdzić choćby nawet moja intuicja krzyczała, że tak jest ... a to trwa w czasie. Najłatwiej przekopiować jakiś artykuł, nadać mu dobry tytuł i czynić sensację ... dlatego niektóre rzeczy, o których pisze trwają trochę w czasie ... staram się to sprawdzać na wszystkie możliwe sposoby.

Z drugiej strony prowadzimy tą stronę tylko w dwie osoby: Dobry Samarytanin i ja ... a oprócz tej strony mamy także swoje codzienne życie, a nawet musimy trochę odpoczywać ... co ostatnio ja czynię, w większości jestem na łonie natury, mamy jeszcze piękną pogodę i korzystam z jej uroków, obecnie rzadko spędzam czas z komputerem a nawet w domu ... kilka dni temu wróciłam z jednego wyjazdu, wybrałam się już na następny, na całodniowy odpoczynek w lesie, i już za dwie godziny wybywam ponownie na kilka dni i tam gdzie będę nie będzie nawet radia ... i może w następnym tygodniu coś tam napiszę ... póki co dałam sobie urlop od strony i pisania ... jednak myślę że w zimowych miesiącach, kiedy w Vancouver więcej pada wrócę do pisania i może zaspokoję twoje pragnienia.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 16.10.2013

Witam,
Od dwóch lat wiernie śledzę waszą stronę. Treści do których dotarłem dzięki wam zmieniły w sposób znaczący to jak zapatruje się na otaczającą rzeczywistość i świat i wszechświat. O większości spraw, problemów, i tematów wcześniej miałem znikome pojęcie choć interesowałem się wieloma tematami które poruszane są na waszej stronie.

Ostatnio smuci mnie jednak fakt że praktycznie jedynymi treściami jakie są zamieszczane na waszej stronie są linki, filmy, teksty dotyczące prawie wyłącznie tematu szkodliwych szczepionek. Tematu skądinąd bardzo ważnego i także mnie interesującego jednak wcześniej można było u was znaleźć artykuły i filmy dotyczące wielu aspektów i problematyki ducha obecnych czasów, historii ludzkości, naukowych etc. Wiem że łatwo się domagać takich treści a trudniej redagować taką stronę. Mogę się tylko domyślać ile czasu potrzeba poświęcić na prowadzenie tej strony. Absolutnie nie krytykuje waszych treści i obranego kierunku. Proszę jedynie o próbę (w miarę waszych możliwości oczywiście) umieszczenie od czasu do czasu jakiś treści związanych z historią, astronomią, nauką, lub różnymi zjawiskami, cywilizacjami itp. Tym bardziej iż na TV właściwie nigdy nie można było liczyć jeśli chodzi o pokazywanie prawdy, i w ogóle ciekawych interesujących aczkolwiek często trudnych tematów.

PS. Uświadomiłem sobie że żalę się trochę a zapomniałem o najważniejszym. Przede wszystkim dziękuje wam Wiesławo i Dobry Samarytaninie że jesteście tu i robicie to co robicie.

Pozdrawiam
Wasz wierny czytelnik
Mayer

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 15.10.2013

Witaj Mariolu, szczerze mówiąc nie znam Stewarda Swierdlowa, nie czytałam jego publikacji... Jeśli chodzi o moją wizję przeszłości, to Lemuria była długo przed Atlantydą, obecnie żyjemy w Kali Yudze czyli epoce Żelaza. Atlantyda była wyższą epoką a Lemuria jeszcze wyższą, wcześniej była Ziemia Mu. Cykle Wszechświata idą po kolei: Złoty, Srebrny, Brązowy i Żelazny (wszystkie te epoki opisują dokładnie Wedy). W naszej epoce Żelaznej (Kali Yudze) jest największy duchowy upadek i nie tylko, runie także nasz materializm, to tylko kwestia czasu ... i to nie jest żadna nauka, ponieważ nie da się tego naukowo udowodnić, to wewnętrzna mądrość, wiedza i prosta ludzka logika.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 15.10.2013

Dobry wieczór! Pani Wiesiu chciałabym zapytać o pani zdanie na temat Stewarda Swierdlowa. Jego wersja naszej prawdziwej historii nie zgadza się z tym co wiem od Pani. Podam jeden z przykładów: Pani napisała, że Lemuria związana jest z dobrymi, wysoko uduchowionymi osobami natomiast Swierdlow mówi, że Lemurią władali reptilianie a Atlantą przedstawiciele układu gwiezdnego z Lyry.

Dziękuję Mariola

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 11.10.2013

Witaj Roman...

Ogólnie z tego co widzę to ciężko dostać ten specyfik, w Polsce w ogóle go nie ma. Znalazłem na szybko trzy angielskie linki (LINK1!, LINK2!, LINK3!) ale nie gwarantujemy że są to pewne źródła itd, my dajemy jedynie informacje o specyfikach ale ich nie sprzedajemy ani nie rozprowadzamy, trzeba niestety szukać pewnych rzeczy na własną rękę.

PS. Pamiętaj że poza tym specyfikiem są jeszcze inne naturalne terapie, które też mogę się Twojej mamie przydać (LINK!), im więcej wiesz tym lepiej :)

Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA 11.10.2013

(...) Tak się złożyło że moja mama choruje na raka i choć ma słuszny wiek to wcale nie jest powiedziane że to juz koniec. Znalazłem specyfik pod nazwą Carctol opis i działanie super ale moje pytanie brzmi: gdzie kupić ten specyfik a właściwie lek Carctol?

Proszę o udzielenie mi takiej informacji, co do ceny to już mniej istotne bo w tym przypadku cena nie gra roli. Czekam niecierpliwie na odzew.

Pozdrawiam

Roman

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 09.10.2013

Yar, dziękuje za zaufanie do nas.

Pytasz o numer 333, który jest powiązany z cyfrą 3, kiedy pojawia się trzykrotnie, tyle razy zwiększa swoje wpływy.

Numer 3 to zachęta, pomoc, komunikacja, wolność, przygoda, entuzjazm, inspiracja, twórczość ... energia, która łatwo zawiera kontakty, jest otwarta, spontaniczna, życzliwa, pełna wiary, nadziei, miłości, optymizmu. Patrzy na świat innymi oczami, otwartym umysłem, jest społecznie świadoma i otwarcie manifestuje swoje pragnienia. Towarzyszy jej pasja, sztuka, zdolności parapsychiczne, umie siebie wyrazić.

Numer 3 jest Istotą Trójcy: umysł, ciało i duch. Liczba ta symbolizuje zasadę wzrostu, obfitości i energii w akcji.

333, tak zwana liczba Aniołów... kiedy pojawia się w Twoim życiu, znaczy Aniołowie odpowiadają na twoje modlitwy, prośby i chcą ci pomóc.

333, znaczy, jesteś zapraszany do wzorca bezwarunkowej miłości, pomocy, jeśli wejdziesz na tą ścieżkę dostaniesz wskazówki.

333, odnosi się również do Wniebowstąpionych Mistrzów, kryją się pod nim Wielcy Duchowi Nauczyciele, którzy niegdyś chodzili po Ziemi.

333 pojawia się ludziom, którzy kochają ludzkość i mają w nich wiarę i pracują z nimi na wszystkich poziomach, kochają ich i chronią.

Toteż wykorzystaj swoje naturalne umiejętności, pomagaj i służ światu i ludziom w pozytywny sposób, najlepiej tak jak umiesz i podnoś innych na duchu.

Liczby 3, 33, 333, 3333, itd. oznaczają Prawdę.

333 to równoboczny trójkąt, a to jest liczbowe przedstawienie Prawdy.

Kiedy widzisz liczbę 333 oznacza to, że jesteś zgodny z Boską Prawdą, Światłem i Miłością ... ale wprzódy połącz się z Aniołami i wybalansuj swój umysł, ciało i ducha, i bądź świadom swoich nowych możliwości, które wkraczają na twoją ścieżkę ... lecz nie zadzieraj nosa ... pycha może cię tylko zgubić. I wiedz, że praca z ludźmi jest bardzo szlachetna lecz i bardzo niewdzięczna i nie oczekuj zbyt wiele w podziękowaniu...

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 09.10.2013

Pani Wiesławo, z całego serca dzięki za ezoteryczną wiedzę, co pomaga mi i gronu osób wokół mnie się rozwijać. Oprócz podziękowań za niesamowicie konkretny zbiór informacji (które rzecz jasna polecamy komu że tak powiem się da:)) zachodzę z pytaniem, niesamowicie nurtującym moje serce i choć nigdy nie spotkałem osoby kryjącej się pod Wiesława :) wierzę, że istota tak świadoma pomoże mi dociec w końcu dlaczego 333 spotykam ciągle, wszędzie, w dziwnych zbiegach okoliczności otoczony jestem trójkami bardziej niż ktokolwiek kogo znam bo taki już jestem, że dzielę się przeżyciami i odzwierciedla mi to otoczenie. Proszę o podpowiedź dlaczego 333, przecież nie pisałem się na duchowego nauczyciela i nie wiem czy podołałbym, wierzę nieskończenie i wciąż szukam, proszę o odpowiedź, będę czekał, i tak długo czekam więc zaczekam na Pani odpowiedź. Pozdrawiam Yar...

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 08.10.2013

Spoko Adam, póki co nasz statek płynie nadal ... nie jest to łatwa praca, ponieważ świadomość ludzi jest ciągle na bardzo niskim poziomie. Kiedy czytam na necie, że medycyna chińska jest zła i demoniczna to nie dziwi mnie fakt iż tematy które my tu poruszamy są dla tych ludzi tak samo nasączone. Toteż musimy się z tym liczyć, że będą na nas ataki właśnie takich ignorantów i ludzi kroczących ciągle po omacku.

Dobremu Samarytaninowi przydałby się urlop, pracuje na stronie na całym etacie ... to pracoholik ... ja od czasu do czasu odrywam się od strony nawet na dłużej, szczególnie kiedy wyjeżdżam dalej od domu, nie zaglądam na nią całymi tygodniami. Robię sobie urlop od internetu. Właśnie wróciłam niedawno z Jukatanu, odpoczęłam, oczyściłam się ze stresu po dosyć trudnych wakacjach ... tak, że należy oczekiwać paru nowych tematów na Rose of Sharon. Pozdrawiam i dziękuję za Twoje zainteresowanie naszą stroną.

Wiesława

EMAIL Z DNIA 08.10.2013

Pozdrawiam Serdecznie Wiesławę i Dobrego Samarytanina!!!

Jestem Waszym czytelnikiem od jakiś 2 lat i nie wyobrażam sobie byście dalej nie działali...

Każdorazowo, gdy mam możliwość surfowania po necie odwiedzam Waszą stronę i czerpię z niej całymi garściami. Nie przeczytałem jeszcze wszystkiego a na nowe czekam z ciekawością i utęsknieniem. Myślę, że Bóg Was prowadzi i da Wam siłę, byście prowadzili ją nadal i jak powiedział Jurek Owsiak: "Do końca świata i jeden dzień dłużej!". Wierzę, że ciemna strona nie da nam rady! Bardzo dziękuję, że jesteście i życzę dużo wytrwałości. A Pani Wiesławo, życzę udanego i zasłużonego urlopu. Na pewno wkrótce się ziści i będzie udany. Osobne pozdrowienia dla Dobrego Samarytanina. A kiedy Ty jedziesz na urlop? ;)))

Adam z Zielonej Góry

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 01.10.2013

JF... Strach i intuicja ... i jak w tym wszystkim odnaleźć emocjonalną wolność? Wprzódy popatrz i dobrze wysłuchaj co mówią do ciebie obronne lęki, bo właśnie one także są wysyłane z twojej intuicji, która może przewidzieć realne zagrożenie.

Wiadomo, że człowiek ze słabą samooceną bardziej lęka się życia, nowych wyzwań, toteż musisz nauczyć się odróżniać irracjonalny lęk i uzasadnioną intuicję. Drugi krok, to podejmij odpowiednie decyzje, wysłuchaj co mówi do ciebie lęk i przekształć go w odwagę.

I pamiętaj, prawdziwa intuicja nie będzie cię spychać w dół, nie będzie dla ciebie destruktywna, toteż naucz się odróżniać niezdrowe obawy od intuicji. Musisz je kontrolować skąd przychodzą, czy ze świata zewnętrznego czy z twojego serca.

Intuicja, twój najlepszy osobisty doradca, i jeśli uporządkujesz swoje osobiste lękowe foldery przemówi do ciebie czystym głosem. Lęk, to inny głos w twojej psychice, który zakłóca głos czystej intuicji. Intuicja, czyli twój wewnętrzny głos to również twoja wewnętrzna mądrość ... i słuchaj jej dobrze, nie spapraj tego zewnętrzną głupotą i paranoją ... i pamiętaj, mądrość jest znacznie silniejsza niż strach.

Mądrość to także cisza, a w ciszy umysłu i serca dojrzewają w człowieku piękne kwiaty, z których przenika subtelna energia, to dzięki niej każdy twój obraz nabiera życia, czyli wnika w ciebie strumień świadomości o większej mocy, niczym większe napięcie prądu a wówczas widzisz lepiej wszystkie szczegóły, które cię otaczają, twój umysł nabiera ostrości. Doceń ten twój wewnętrzny blask i pozwól mu oświecić twoje życie.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 01.10.2013

Pozdrawiam was!

Nie wiem czy to intuicja czy serce (dla mnie są bardzo podobne) podpowiada by do was napisać. Kilka miesięcy temu coś się we mnie zmieniło. Zdarza się, że czuję wszystkich dookoła kiedy jadę metrem, czuję jak cały ciężar napiera na serce, czasem mam wrażenie, że zaczynam się dusić.

Mam często inne myśli niż kiedyś. Objawia się to zwykle tak jakbym patrzył z innej perspektywy. Nie ze swoich oczu. Często patrzę na naturę podczas spacerów a potem mam wrażenie jakby ludzi zachowywali się jak natura tylko, że trochę bardziej skomplikowanie. Ciężko jest to opisać. Mam też wrażenie jakby wszystko co mi się przytrafia było moim działaniem i przykładów jest zbyt wiele by opisać i nie chcę was zamęczać tymi przykładami. Mój cel jest inny. To co przeżywam w sobie to często walka. Walka z myślami, wiem, że to dziwnie brzmi ale to tak jakby myśli przeszkadzały mi. Nie mogę wtedy słuchać. Kiedy wreszcie uda mi się wyciszyć wszystko do mnie mówi jednak nie jak głosy w głowie tylko uczuciami. Jakby moje serce rozmawiało z całym otoczeniem.

Przeczytałem 2 artykuły na waszej stronie. I dlatego poczułem żeby napisać. Wiesławo zawarłaś w jednym z nich słowo klucz. To tak jak opisałaś kwiat, który pielęgnowałaś cały czas. Zobaczyłaś jego inną naturę. Ze mną jest podobnie, zdarza mi się właśnie w taki sposób coś obserwować.

Jednak często czuję, że moje myśli mnie blokują, sprawiają mi czasami cierpienie. Czytałem, żeby sobie afirmować pozytywne słowa i czuć w sobie pozytywne uczucia wtedy. Jednak wtedy znów zagłuszam tą ciszę tylko, że innymi myślami. To właśnie jest przeszkodą. Piszę do was bo czuję, że jeśli mi odpiszecie to coś się zmieni. Nie oczekuję konkretnej odpowiedzi. Jestem w stanie wysłuchać każdej odpowiedzi z waszej strony. Czuję po prostu, że może mi ona pomóc w jakiś sposób.

Będę bardzo wdzięczny jeśli po przeczytaniu tej wiadomości będziecie czuć w jakim miejscu na drodze się teraz znajduję. Czuję, że przeszliście podobne momenty bo opisujecie właśnie to co czuję. Właśnie dlatego wam ufam. I z tego powodu też napisałem. Macie znacznie większe doświadczenie. Czy moglibyście powiedzieć mi jak radziliście sobie w momentach podobnych do moich?

Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź chociaż czasem i cisza jest dobrą odpowiedzią.

Jeszcze raz pozdrawiam was bardzo ciepło.

JF

EMAIL Z DNIA 12.09.2013

Pani Wiesiu:) chcę powiedzieć że rozumiem bardzo dobrze jak ludzie potrafią być okrutni... sama często się przekonuję... niestety jak mi ktoś powiedział... całego świata nie zmienimy... ale na pewno próbujmy zmiany zacząć od siebie:) W moim życiu wiele się wydarzyło złego i dobrego... wiele popełniłam błędów... ale dużo się nauczyłam... stałam się silniejsza... zdarzały mi się dziwne sytuacje... czasem mnie przeraziły, czasem zdziwiły... szukałam wyjaśnień wszędzie... często zdarzały mi się dziwne dolegliwości... szukałam odpowiedzi... pomocy, zrozumienia tego wszystkiego i tak natrafiłam na Pani stronkę... i powiem tak Bardzo mi Pani swoimi artykułami, wiadomościami pomogła... zaczęłam inaczej patrzeć na wszystko... wiele mi wyjaśniło... Chce powiedzieć, że robi Pani coś pięknego dla ludzi... jest na pewno wielu, którym to pomogło mi na pewno:) Dziękuję Pani i współpracownikom... przytoczę takie powiedzonko którego często moja ciocia używa... Jeszcze się taki nie urodził który by wszystkim dogodził:) i to prawda... a ci co źle o Pani piszą lub mówią myślę że boją się bo wreszcie ludziom otwierają się oczy na wszystko... i to ci którzy nie są w porządku to robią... jestem pewna że jest bardzo wielu ludzi którzy są z Panią... Ja również:) Dziękuję że Jesteście i nie rezygnujcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:) Pozdrawiam bardzo serdecznie z Turynu... i Słonecznej jeszcze Italii.

Dorota

ODPOWIEDŹ NA EMAILE 09-10.09.2013

Dziękuje za Wasze listy skierowane do nas w ostatnich dniach... ciężko mi będzie odpisać na wszystkie indywidualnie, toteż napisze dłuższy wpis bardziej ogólny.

Dziękuje Ani z White Rock, BC, że nam zwróciła uwagę, że zalinkowana przez nas strona nie spełnia naszych oczekiwań ... tak, byłam zapewniona, że to będzie o zdrowiu, a jak widać wyszła z tego brudna polityka ... poniekąd to moja wina, nie zadałam sobie trudu aby tam od czasu do czasu zajrzeć i sprawdzić co się tam naprawdę pisze ... bardzo przepraszam, już zdjęliśmy ten link i więcej nie będziemy nikomu robić reklamy.

Aniu pragniesz być woluntariuszem w hospicjum ... to nie jest łatwa praca, chociaż czasami tylko siedzisz na krześle i wydaje się że nic nie robisz, bo ta praca polega na sercu i miłosierdziu, tam czasami tylko siedzisz i patrzysz na człowieka, potrzymasz go za rękę, obetrzesz łzy, podasz szklankę wody, zawołasz pielęgniarkę czy spełnisz inne życzenie kiedy wyniknie taka potrzeba. Hospicjum to miejsce, w którym człowiek żegna się z tym światem, jest już na końcu swojej drogi i musisz się liczyć z tym, że każdego dnia możesz być świadkiem takiego odejścia, a to w każdym przypadku jest bardzo bolesne i nie ważne, że to zupełnie obcy ci człowiek ... twoje serce i tak płacze ... nie mniej potrzeba nam takich ludzi i dzięki Bogu mamy takich i to w każdym wieku, to widać po ilości woluntariuszy obu płci w hospicjach, szpitalach. Jeśli szukasz takiego miejsca polecam ci znaleźć takowe bliżej twojego miejsca zamieszkania. Widzę mieszkasz w White Rock, BC, a tam bez wątpienia znajdziesz nie jedno takie miejsce, jest tam również szpital, skontaktuj się z nimi, na pewno coś dla ciebie znajdą, ważne aby było blisko domu, będziesz mogła więcej czasu poświęcić potrzebującym ludziom a nie tracić go na dojazdy. Przez całe lato jeżdżę z Van. do hospicjum w Port Moody, mieszkasz na tym terenie, więc nie muszę ci pisać ile na to poświęcam czasu, w dodatku, kiedy „jedynka” jest w przebudowie. Ale w moim przypadku jest taka potrzeba, wyciągam człowieka z guza mózgu ... i udało się ... 3 dni przed jego planowaną przez lekarzy śmiercią pacjent wyszedł ze śpiączki i już lada dzień wraca do domu, zostało mu dane drugie życie. Ostatnie badania TCscan zdumiały lekarzy! I życzę ci Aniu do tej pracy dużo siły i cierpliwości.

Pozostałe listy-
dziękuję za zaufanie do mojego pisania wszystkim pozostały czytelnikom, którzy mnie wspierają i dodają otuchy do dalszego pisania, ot zawsze miałam do tego talent ale po 2000 roku wyszło ze mnie zupełnie inne pisanie, takie natchnione... nagle biorę długopis do ręki i piszę bez żadnego dumania o czym to będzie ... to płynie we mnie jak woda w rzece i przelewam swoje myśli na papier ... piszę, bo czasami jest to silniejsze ode mnie i trudno mi to powstrzymać. Proszę tylko Boga aby to moje pisanie służyło dobru, rozwijało miłość, i wznosiło prawdę. Abyśmy mogli żyć na świecie jak jedna wielka rodzina, ale niestety rozglądając się wokół siebie widzę i złe rzeczy, dużo złych rzeczy... i też o tym piszę a nawet krzyczę, to także moja część osobowości, nie godzę się na zło, kłamstwo, gwałt, obłudę, wojnę ... a już krzyczę bardzo głośno kiedy widzę, że ludzie z własnego powodu wpadają do dołu ... i trudno mnie za to winić, że buntuje się przeciwko kłamstwu, obłudzie, wulgaryzmom, niszczeniu innych ludzi ... i żyje mi się z tym bardzo ciężko, bo walcząc o naprawę świata, zbyt często jestem bezsilna ... nic dziwnego, że w takich chwilach upadam, bo moja wizja świata nie pasuje do tej naszej rzeczywistości, daleko jej od tej pokojowej i przyjacielskiej sielanki ... i nic nie poradzę, że taka jestem, że nie daje się wcielić w tą liczną armię ludzi, którzy dużo krzyczą, mało robią i jeszcze wyzywają wszystkich od głupców, agentów i Bóg wie czego i plują po ludziach jak po najgorszych śmieciach ... i nawet sami pewnie w to nie wierzą, co wygadują o innych ale za wszelką cenę bronią tej swojej wątpliwej prawdy.

Już nie raz odgrażałam się że zejdę z neta i naprawdę mam taką ochotę, lecz kiedy czytam listy czytelników kierowane do mnie (chociaż nie brakuje i złośliwych) to jednak te dobre mają przeważającą siłę miłości i dodają mi sił i otuchy do dalszego pisania. I jakoś nie mam siły opuścić tej garstki czytelników, którzy tym moim pisaniem czują się pokrzepieni.

Pamiętam i ja miałam takie chwile, kiedy budziłam się do innego życia i były mi potrzebne chociaż najmniejsze słowa otuchy, wsparcia, zapewnienia, że nie żyjemy na tym świecie sami, że jest ktoś dużo Większy, kochający i miłosierny, który zawsze nas wesprze w każdej życiowej sytuacji. Szukałam opowieści, choćby to miały być tylko bajeczki dla dzieci, właśnie takich osób, które już tą drogę przemierzały przede mną i wiedziały co piszą, i pokrzepiały serca wątpiących. To ich pisanie było dla mnie najlepszym lekarstwem, dodawało mi siły i mogłam wytrwać w chwili kiedy nie miałam wsparcia z żadnej innej strony. Ja już przeszłam tą drogę, samotna po pustyni w dodatku bez kropli wody... i wiem jakim doskonałym napojem jest w takiej chwili słowo, które karmi i prowadzi dalej przed siebie i pozwala wytrwać najcięższe chwile w życiu ... i nie trzeba koniecznie wchodzić na drogę tego człowieka, który to pisze, mówi... każdy musi znaleźć swoją ... i długimi dniami szukałam takich pisarzy, spędziłam miesiące w bibliotekach, i karmiłam się słowami świętych ludzi z każdej religii, latami szukałam prawdy ... a oni wszyscy, z każdej religii nieśli mi napój życia ... toteż kiedy już wyszłam z tej swojej pustyni postanowiłam i ja opisać te rzeczy, które dla innych wydają się dziwne i niepojęte ... ale są i tacy, którzy doceniają moją wiedzę w tym temacie i moje doświadczenia ... i chociaż zdaje sobie sprawę, że mogą to być tylko nieliczni czytelnicy, to jednak myślę, że warto ...

i zdaje sobie sprawę, że większość nie rozumie mojego języka, że będzie prowadzić ze mną walkę ... i ta większość często wygrywa, rzuca mnie na kolana. Jestem tylko człowiekiem i upadam, ale mam w sobie i taką siłę, że nie potrzebuje długiego czasu aby ponownie się pozbierać i dalej iść naprzód ... toteż znowu chwytam za pióro, które spełnia rolę cudownego lekarstwa, które koi serce i rózgi, które czasem zadaję moim ciętym słowem... jeśli widzę utrapionych to im służę i staram się osłodzić życie a kiedy widzę łobuzów to wyciągam swoją rózgę.

Póki co planuje krótki urlop, te wakacje nie były dla mnie łatwe, w Van było upalne lato a ja zaledwie byłam może ze 3 razy na plaży ... i chociaż jeszcze nie wiem kiedy to będzie, za tydzień, za dwa ... ciągle mnie coś zatrzymuje, ... a może wcale żadnego urlopu nie będzie, jak mojego planowanego w tym roku wyjazdu do Polski
, może tylko sobie tak marzę? Ale póki co pisze dalej ... i dziękuję Dobremu Samarytaninowi, że mi pomaga tyle lat w prowadzeniu tej strony, chociaż także czuje się zmęczony różnymi sytuacjami, bez jego pomocy by jej nie było, i też mu czasami nie jest ze mną łatwo bo mam silną osobowość, ale zawsze taka byłam, od dziecka, chociaż wyglądam na słabą osobę i jak mówił mój manager, kiedy pojawiłam się na kanadyjskim college, że jestem jego najbardziej nieśmiałą studentką. Dobry Samarytanin jakoś nie chce z tego mojego towarzystwa rezygnować, chociaż już mu to proponowałam.

I życzę wszystkim naszym czytelnikom wszystkiego najlepszego w tym naszym ziemskim życiu, a przede wszystkim szybkich lotów do Światła aby zaczerpnąć jak najwięcej mądrości i miłości, aby to Światło było Waszą pochodnią tu i tam ... i świeciło Wam nieustannie.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 10.09.2013 NR 2

Witam serdecznie

Jestem stałą czytelniczką stronki i staram się czytać to co mnie interesuje. Czasami czytam również listy czytelników, którzy piszą maile... Chciałabym Kochani zwrócić uwagę na osobę Dobrego Samarytanina, który jest współzałożycielem tej stronki i tak na dobrą sprawę to dzięki niemu ta stronka działa tak waśnie jak działa. Dlatego też bardzo proszę aby kierując podziękowania za wszystko co dzieje się na stronce nie zapominać o Dobrym Samarytaninie.

Serdecznie pozdrawiam - stała czytelniczka.

EMAIL Z DNIA 10.09.2013 NR 1

Witam.

Pani nam nie może tego zrobić!! Pisałam już kilka razy ale nigdy nie zależało mi na publikacji a teraz owszem. Nie umiem ładnie pisać ale myślę, że każdy zrozumie sens. Ta strona zmieniła bieg moich myśli, zmieniła moją duszę, zmieniła mnie. Kręciłam się w kółko, szukałam czegoś co miałam na wyciągnięcie ręki tuż obok. Została Pani można powiedzieć moim nauczycielem. Czerpie z Pani wiedzy, duchowości tyle ile potrafię, staram dzielić się tym z innymi. Myślę, że także dla wielu odwiedzających tę stronę jest Pani drogowskazem na tej drodze.

I teraz mielibyśmy zostać SAMI??? Mając trochę doświadczeń życiowych wiem (i bardzo mocno w to wierze), że tak naprawdę 90% społeczeństwa to normalni (mający duże pokłady dobra) ludzie. Owszem robią głupie no i czasami niedobre rzeczy z nudy, nierozwagi, chciwości, głupoty. Ale to nie są ich cechy stałe, potrafią się pokajać i naprawić. Tych naprawdę złych jest tylko mały procent, tylko głośno krzyczą i rzeczywiście robią dużo szkody wszędzie gdzie się pojawią. I czekają na opór aby walczyć i wywoływać zło.

A dobrem można się dzielić w różny sposób. To nie tylko dobra materialne, które niestety nie są wielką wartością dla człowieka oświeconego. Czasami wystarczy gest, spojrzenie, uśmiech, przekazana wiedza, poczucie bezpieczeństwa, wskazanie drogi, dodanie otuchy, wiara w drugiego człowieka i nade wszystko wiara w Boga. A tu na Pani stronę wchodzą w większości osoby które są anonimowe, czytają, zmieniają swoją osobę, rodziny, otoczenie a teraz co?? Mają zostać sami? One potrzebują tego wszystkiego a nie są w stanie sami ukierunkować swojego życia aby nie pobłądzić.

Czy mają szukać po omacku i znowu trafić na jakąś osobę oszusta. Każdy powinien doprowadzić swoje dzieło do końca. Pani zaczęła wielką Rzecz nawet ośmielę się powiedzieć, że bardzo Wielką. I mam nadzieję, że pomimo doznanych upokorzeń da Pani radę to dalej prowadzić i przygotować na zamknięcie tej strony. Teraz chciałabym aby obudzić śpiących i obojętnych ale dobrych ludzi odwiedzających tą stronę. Możemy stracić dostęp do wiedzy którą Pani Wiesława dysponuje!!

Módlmy się aby, Pani Wiesława była odporna na ataki zła którego coraz więcej w tym świecie. Aby otaczali ją tylko dobrzy ludzie.

Pozdrawiam

Daneczka

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 7

Szanowna Pani

Chciałam serdecznie podziękować za modlitwy za mojego siostrzeńca Maksymiliana. Maksymilian zmarł w nocy z soboty na niedzielę. Mózg przestał pracować. Jego matka a moja siostra to dzielna kobieta, zgodziła się na pobranie jego organów-podziwiam ją za to bo nie wiem czy sama bym się na to zdobyła. Teraz musimy się uporać z rozpaczą, dodajemy sobie otuchy nawzajem i przyzwyczajamy się do myśli, że Maksia już nie ma wśród żywych.

Dzisiaj weszłam na Pani blog i przeczytałam artykuł "Codzienna Przemoc", wspomina tam Pani o naszej tragedii i prosi o modlitwę -dziękuję. Zasmuciła mnie bardzo wiadomość o tym, że ma Pani takie kłopoty i zdecydowała Pani nie pisać więcej. Proszę Panią żeby Pani tego nie robiła. Pani artykuły czytam już od kilku lat. Wydaje mi się jakbym Panią znała osobiście. Bardzo mi Pani pomogła w życiu. Moim zdaniem jest Pani atakowana przez szatana a ludzie to tylko jego narzędzia.

Był czas w moim życiu że Przeżywałam koszmar, nie wiedziałam kim jestem i poco jestem, nie wiedziałam co mam robić i gdzie iść-to było straszne, ciemna rozpacz w duszy. Na zewnątrz wszystko było normalnie, dziwiłam się że nawet moje dzieci nic nie zauważają. Modliłam się ale nawet nie wiedziałam o co mam się modlić więc modliłam się do Boga żeby mnie nie opuścił. Pewnej nocy, nie mogłam spać, modliłam się żeby Bóg mi dał siły i stało się ze mną coś dziwnego. To nie było nic gwałtownego jak w Pani przypadku gdy się w Pani budziło kundalini, nie wiem jak to opisać-to był obłoczek który wniknął we mnie. Poczułam się jakby cała skorupa brudu ze mnie odpadła, jakbym była w środku rozszerzona bez granic, jakby na mnie zstąpił Duch Święty. Zasnęłam spokojnie i rano świat był inny i zmieniał się co dnia. Zadawałam sobie pytania tak jakby od podstaw-kim jest Bóg, kim jestem ja i wiele innych nurtujących mnie pytań. Wydawało mi się że zrobiłam krok w przestrzeń, gdzieś w kosmos. Pierwszy raz opisuję te przeżycia i nie znajdę chyba odpowiednich słów. Szkoda-bo to było piękne. Zaczęłam pisać wiersze, trochę zdziwiona, lubiłam rysować a skąd mi się wzięły te wiersze? Nurtowały mnie dziwne pytania i to do takiego stopnia że o niczym nie mogłam myśleć tylko o jakimś pytaniu, jakby mi ktoś je zadawał, odpowiedzi otrzymywałam w oka mgnieniu. To nie działo się według normalnego toku myślenia. Wypowiadałam nieraz nie swoje zdanie, tak jakby ktoś w środku układał moją mowę-wszystko było dziwne ale piękne. Przytoczę mój wiersz z tego okresu-

Przebudzenie

Jak krystaliczna źródlana woda,
Lub w górach haust powietrza czysty.
Jak nie skończona przestrzeń kosmosu,
Umysł mam teraz taki przejrzysty.

Dawniej wśród mgieł błądziłam,
Po omacku kroki stawiałam.
Wierzyłam, że ku światłu idę,
Zdawało mi się, że drogę widziałam.

Przepełniłam duszę bezładem,
Który mi ciążył brzemieniem.
Ziarna od plew nie odróżniałam,
Szczęście myliłam z cierpieniem.

I kiedyś, gdzieś, w pół kroku,
Gdy już nie miałam nic do stracenia.
Zaczęłam wszystko jasno pojmować,
Życie innego nabrało znaczenia.

To co nieważne - odrzuciłam,
Przyjęłam los z otwartą głową.
Stałam się jak naczynie puste,
By je wypełnić treścią nową.

Umysł mam teraz czysty,
Oczy i uszy otwarte.
Ujrzałam to co jest we mnie,
I otworzyłam nowej księgi kartę.

I wtedy właśnie trafiłam przypadkowo na Pani blog, wiele spraw mi Pani wyjaśniła. Uczucie z tego okresu minęło, tęsknię za tym uczuciem, wiersze zostały a ja dalej nie wiem co mnie spotkało? Dziękuję Pani za wszystko.

Justyna

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 6

Witam serdecznie Wszystkich czytających stronę Wiesławy. Codziennie zaglądam na tą stronę z nadzieją na zaspokojenie i wiem, że Wiesia poświęca mnóstwo swego prywatnego czasu na pomoc innym, bezinteresowną pomoc, ot taką ludzką przysługę-to jednak zawsze znajdzie chwile, żeby wstawić artykuł który trafia do serca, który jest teraz potrzebny, a często bezcenny... dla mnie, dla Ciebie i dla Ciebie też. Bardzo, bardzo przepraszam panią, Pani Renato za to niefortunne zdjęcie, proszę mi wybaczyć, mnie czytelnikowi i użytkownikowi Rose Of Sharon.

Bogusław

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 5

PANI WIESŁAWO!

Czytam codziennie Państwa stronę. Jest ona wspaniała, o czym już kiedyś wspomniałem. Nauki - bo te są dla mnie tu najważniejsze - które są tu kapitalnie prezentowane, są wspaniałym skarbem dla ludzi, ale nie wszyscy dorośli do ich treści. Kilkadziesiąt lat temu musiałem za każdą książką ganiać po "specjalnych sklepach", aby dostać, np. "Doktrynę tajemną", czy inną książkę, która wydawało mi się że akurat na mnie czekała i to w tym właśnie sklepie. Lecz owe książki, np. Bławatskiej, Leadbetera, Sineta, Besant czy Steinera i wielu anonimowych autorów - były tak trudnym językiem pisane, że nieraz chciało mi się siąść w kącie i płakać nad losem ludzkości. Zgłębiłem też książki Okultyzmu czy Tybetańskiej, Egipskiej księgi umarłych itd. i wiele innych, dość "ciężkich opracowań. Najwięcej o Jezusie i o Jego Miłości dowiedziałem się z Buddyzmu czy Hinduizmu, od wielkich Mistrzów (którzy opisywali wiele systemów wznoszenia się ludzkości, np. w swoich systemach Yogi itd. Szkoda, że nie spotkałem tyle miłości na temat innych religii w Chrześcijańskich opracowaniach. Kiedy po raz pierwszy otworzyłem Państwa stronę, a później robiłem i robię to nieustannie - stwierdziłem, że jest tu opisane wszystko "to samo", co w owych książkach, lecz w o wiele piękniejszym, a co ważniejsze zrozumialszym dla wszystkich języku. Staram się każdemu, który tego potrzebuje polecać Państwa stronę, bo wiem intuicyjnie, że jest to strona pełna miłości i prawdy! Wiem także, że większość ludzi nie rozumie tych wielkich słów mądrości tam ukazanych, są zasklepieni pomiędzy "pracą, jedzeniem a spaniem". Podziwiam Panią, że wzniosła Pani tę potężną energię Kundalini i przeszła tyle "męczarni" i jeszcze ma siłę, aby poświęcać się ludzkości! Za to bardzo Panią cenię!!!!!! Nie rozumiem też tych, którzy z zazdrości Panią oczerniają, nie zdając sobie w ogóle sprawy, że nawarstwia się tylko ich negatywna karma, która ich przyciągnie w odpowiednie warunki egzystencji, na które zasłużyli itp.

Nie zanudzam, dziękuję - PROSZĘ WYTRWAĆ!!!!!

Z Poważaniem i Miłością

Leszek

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 4

Pani Wiesławo

Od dłuższego czasu, prawie codziennie wchodzę chociaż na parę minut na Pani stronę. Z całego serca dziękuję Pani za tą piękną stronę. Niektóre napisane przez Panią artykuły czytam po parę razy. Czasami trafię na zdanie, które trafia do duszy, zapisuję je na kartce, która później wielokrotnie czytam (takie złote myśli). Wiem, na świecie jest dużo bólu i przemocy. Ludzie mają puste serca, nie mają świadomości, kaleczą innych i siebie. Proszę pamiętać, że są też i tacy ludzie, dla których czytanie Pani strony jest dużym wsparciem. Ja dzięki Pani artykułom zmieniłam się.

Pozdrawiam Panią z całego mojego serca. Dziękuję za ogrom Pani pracy, nie idzie ona na marne.

Ania

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 3

Nie może się Pani poddać w swojej pracy... Wiem jak trudno jest walczyć o prawdę, gdyż ludzie byli i są obłudni... Ale miejmy nadzieje że kiedyś to przeminie. Pani robi naprawdę kawał porządnej roboty, są ludzie którzy naprawdę bardzo lubią czytać Pani artykuły, bo wiele wnoszą do życia, nakierowują, motywują... Tymi złymi ludźmi niech się Pani nie martwi, oni dostaną swoją nagrodę... Niech Pani idzie na przód nie zważając na ich nienawiść, ponieważ tacy ludzie jak Pani wskazują nam, zagubionym drogę. Ci źli mają oczy lecz nie widzą, ale to ich problem. Pani nic złego nie robi, więc proszę się nie poddawać... A listy z wyzwiskami usuwać z uśmiechem na twarzy, nie czytając ich nawet :) Pozdrawiam ciepło, życzę wszystkiego dobrego. Szczęść Boże.

Natalia

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 2

Pani Wiesławo,

przeczytałam dziś Pani korespondencję z osobą, która dopomina się swoich praw związanych ze zdjęciem użytym na stronie. Przykro mi z powodu ataków, które Panią spotykają, rozumiem też frustrację, którą to budzi. Nawet jeśli faktycznie zdecyduje się Pani na zaprzestanie prowadzenia strony to i tak należy się Pani szacunek za całą pracę, którą włożyła Pani i inne osoby w tworzenie tego wirtualnego miejsca. Już kiedyś dziękowałam za jego stworzenie, ale tego nigdy za wiele, więc dziękuję jeszcze raz. Ludzie, którzy potrafią otwarcie i nie dogmatycznie mówić o Bogu są potrzebni, bo tylko dzięki nim ten świat ma szansę się zmienić. Ja póki co robię to cichutko - w swoim otoczeniu. Dzielę się swoimi odczuciami, nie mam natomiast wiedzy, nie mam odpowiedzi na większość pytań. Chciałabym móc nadal czytać o Pani doświadczeniach, jeśli nie będzie to możliwe poprzez stronę to być może chociaż w formie mailowej może Pani wysyłać artykuły do grupy stałych bywalców.

Pozdrawiam z całego serca

EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 1

Pani Wiesławo,
W równym stopniu jak Pani ubolewam nad poziomem moralno-etycznym niektórych naszych rodaków, którzy posuwają się do takich obrzydliwości.

Właściwie dopiero dzisiaj natknęłam się na... Pani odpowiedz z dnia 9 marca 2013 była pełna zachęty dla nowej strony ''Nasze Zdrowie'', wiec z entuzjazmem otworzyłam link: (link usunięty przez nas aby go dalej nie reklamować) który Pani ze szczerym sercem i sumieniem zamieściła w nadziei, że niejaki Pan - Paj miał zacne zamiary lecz niestety ten link nie ma nic wspólnego ze zdrowiem Pani Wiesławo!

Oczywiście to jest niezwykle bolesne i smutne, że ponownie ktoś podstępnie Panią "podszedł" i próbuje skaleczyć Pani dobre imię i jakże zacne, szczere i piękne Pani serce oraz podważyć Pani działalność na stronie Rose of Sharon.

W moim zrozumieniu spraw duchowych (t.j. w/g Wspaniałych Wyższych Praw Falun Dafa) widzę to tak, że tacy jak Pan Paj nawet chyba nie zdają sobie sprawy ile sami sobie wyrządzają szkody, gdyż tylko ignorant, arogant i głupiec za sprawą zniesławienia innych, wypchany jak kukła rządza sławy może dopuścić się takich występków.

Jestem całym sercem z Panią i popieram Pani dzielną odwagę, mądrość, wiedzę i postawę oraz działalność na stronie Rose of Sharon.

Czytam wiele Pani wierszy i artykułów i przesyłam dalej do szerszej grupy znajomych w Polsce i w Kanadzie tak aby propagować; Prawdę, Dobroduszność i umiejętność Wybaczania za sprawą Bezinteresownej Miłości.

Myślę że Bogowie w Niebiosach cieszą się tymczasem, że tu na Ziemi mają swoich boskich przyjaciół jak Pani, Pani Wiesławo!

Życzę wytrwałości, silnej woli, miłości, wstrzemięźliwości i niczym nie zmąconej odwagi do osiągnięcia Wyższej PRAWDY... i zapewniam Panią, a zapewne Pani to już wie, że każdy kto szczerze poszukuje czystości swojego serca stoi po Pani stronie.

Załączam gorące pozdrowienia i ukłony. Gdyby potrzebowała Pani jakiejś pomocy woluntariusza w hospicjum to jestem do Pani usług.

Ania z White Rock, B.C.

KORESPONDENCJA Z DNI 04-07.09.2013

Renata 1:  (temat wiadomości: Szczęść Boże) No taka pobożna strona i taka gafa .. Wstyd naprawdę wstyd .. Kraść zdjęcia z czyjegoś bloga... A prawa autorskie? Na moim blogu zastrzeżone jest kopiowanie zdjęć i używanie ich .. (LINK!)

a tu moje soczki zabłądziły.. (LINK!) (obrazek jest obecnie podmieniony)

Upowszechnianie zdjęcia bez mojej zgody naruszono osobiste prawa autorskie oraz majątkowe prawa autorskie (art. 78 w związku z art. 16 ustawy, art. 79-80 w związku z art. 17). Chciałam zauważyć, że naruszenie osobistych praw autorskich skutkuje również odpowiedzialnością karną. Zgodnie z art. 115 ust. 1 prawa autorskiego kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu (zdjęcia) albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. Takiej samej karze podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie albo publicznie zniekształca taki utwór, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie (art. 115 ust. 2).

Osoba, której autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osób, która naruszyły te prawa m.in. zaniechania naruszenia, usunięcia skutków naruszenia, naprawienia wyrządzonej szkody oraz wydania uzyskanych korzyści.

Regulaminy portali w różny sposób regulują kwestię praw autorskich. Na moim blogu jest wpis ostrzegający o prawach autorskich (LINK!).

Znam swoje prawa i będę ich dochodzić i walczyć o odszkodowanie. Czekam na decyzję i szybki kontakt polecam lekturę o prawach autorskich (LINK!).

Wiesława 1: Witaj Renatko, Bóg zapłać - za twoje "szczęść Boże", zaczęłaś ten swój list bardzo pokojowo i pobożnie, jak to na dobrego człowieka przystało... ale z tego co tu dalej wyczytałam ... taka gafa i afera w jednym ciele ... podwędziłam ci zastrzeżoną przez Ciebie fotografię ... ups sorrki ... naprawdę nie zauważyłam, że była dla ciebie taka cenna.

Toteż jeśli jesteś pewna w 100% mojego nadużycia, proszę podaj mnie do sądu, oskarż o naruszenie twojego majątku, praw osobistych i z tego co widzę masz nawet ochotę wtrącić mnie do więzienia na całe 3 lata ... jeśli taka wola Boża i twoje miłosierdzie, posiedzę jeszcze i te 3 lata w więzieniu, ponieważ nie mam na tyle pieniędzy aby ci wypłacić odszkodowanie za naruszenie twojego majątku... i jeśli już tak musisz walczyć o to swoje odszkodowanie, i taka jesteś obeznana w tych paragrafach, to walcz kobieto, walcz, słusznie ci się należy, czekam na twój pozew sądowy.

Obiecuję, nawet nie wezmę sobie obrońcy i na pewno wygrasz proces bo ja w tych paragrafach taka dobra nie jestem. Nigdy w życiu nie sądziłam się z nikim ... a przeżyłam już swoje latka. Namaste.

Renata 2: A zapytać o pozwolenie na użycie? było by tak za grzecznie? pewnie bym się zgodziła, wystarczyłoby tylko fotografię podpisach moim nazwiskiem, tego w kościele nie uczą? Wszystko to co w internecie jest niczyje?

Otóż pomyłka, nie interesuje mnie wiek ani stanowisko, złodziej to złodziej, internetowy czy inny.. jaka różnica? Ja nie kradnę i mnie nie okradaj bo cholernie tego nie lubię. Na moim blogu widnieje mrugający gif "NIE KRADNIJ" ale któż to raczy wziąć sobie do serca?

Po co te żale? Są na to paragrafy, ale nie chce mi się po sądach włóczyć mam inne przyjemniejsze rzeczy do zrobienia.

z Bogiem ... i Nie Kradnij

Wiesława 2: Czekam na pozew, uczciwa Renatko ... żale to masz ty... i to ty mnie chcesz uczyć przykazań, a nie ja ciebie ... i to ty chcesz mnie zawlec do sądu a nie ja ciebie ... jeśli zasłużyłam, droga wolna, przyjmę karę na siebie i nie widzę powodu abyś mi jeszcze bardziej ubliżała ... wolę aby tym sąd się zajął, bo ty do tego jeszcze nie dorosłaś aby oceniać ludzi ... Namaste.

Renata 3: tak młodo wyglądam? to się cieszę... nikogo wlec nigdzie nie będę, szkoda czasu. Ubliżam? a gdzie? "Ty"-kam? też nie... wiec o co kaman? nie widzę sensu dalszej rozmowy..

Wiesława 3: Więc po co piszesz? po to abyś usłyszała coś przykrego... odpisałam jeden list i dalej nie mam ochoty na korespondencję z tobą ... czekam na ten pozew ... nie bądź gołosłowna ... a jak ty wyglądasz w ogóle nie wiem i nawiasem mówiąc w ogóle mnie to nie obchodzi ... wystarczy, że znam twoje myśli i intencje ... i to mi już zupełnie wystarczy ...

Wiesława 4: Renatko, gwoli zadośćuczynienia i pokuty z powodu moich zawinionych win przeciwko twoim dobrom majątkowym od dzisiaj strona Rose of Sharon została zawieszona na zawsze ... nie będę już jej redagować, jak i nie będę pisać gdziekolwiek indziej na necie, ani kraść ludziom ich majątku, czy to ci wystarczy czy spodziewasz się jeszcze innej rekompensaty?

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 30.08.2013

Sylwia,
każda osoba może czuć się samotnie, nieważne czy jest sama czy w tłumie ... szczególnie dzisiaj w dobie wielkiej cywilizacji nie jest nam łatwo żyć, gdzie jesteśmy jednym z klawiszy we wspólnej klawiaturze, i nie pozwala się nam odgrywać solowych roli! Najczęściej nasze uczucia i emocje nie są zrozumiałe dla większości świata, nawet dla tych ludzi, którzy mają dobrą wolę ... nurt myśli i działań innych ludzi, którzy za wszelką cenę chcą sobie nas podporządkować, w domu, w pracy a nawet na ulicy, lub umieszczają nas w nurcie zdarzeń, który wcale do nas nie należy, w nurcie, który w ogóle nie ma z nami pokrycia ... toteż rośnie w nas niezadowolenie, bezsilność, samotność aż w końcu tego nie wytrzymujemy i wybucha z nas wielka złość.

Nie ma żadnej tajemnicy w tym procesie, to jest normalna reakcja obronna naszego organizmu, niezależnie od tego czy jesteśmy wysoko czy nisko w swoim rozwoju duchowym, kiedy w naszym życiu zaczyna brakować spokoju, bezpieczeństwa, kiedy czujemy się spychani nie na nasze tory ... to dusza zaczyna walkę o swoją przestrzeń, i wpycha nas w samotność ... to w samotności rośnie cisza i spokój, to wówczas skupiamy się na rzeczywistości, stajemy się świadkami sami siebie i tego faktu, że nasze życie jest czymś więcej niż tylko zbiorowym doświadczeniem ... a może tylko zbiorowym chaosem? Właśnie w samotności zaczynamy budzić się i zadajemy sobie pytanie: kim naprawdę jestem? Ale jeszcze na tym etapie budzimy się w gęstej podświadomości, nie obywa się to bez cierpienia i samotności a nawet uczucia straty, i każdy poziom świadomości, przez który się przebijamy ma swoje poziomy samotności ... i nie ważne, że na zewnątrz wokół siebie mamy miłość i wsparcie życzliwych nam osób ... a my jednak tańczymy swój samotny blues ... a to wszystko tylko po to aby połączyć się z wszelkim życiem i stać się całością, ale w naszych tkankach szaleje iluzja samotności ... na tym etapie jest to dla ciebie męczące i ty jesteś męcząca dla innych, masz uczucie, że przeżywasz załamanie psychiczne, opętanie, że ktoś tobą włada, że przestałaś być sobą ... lecz jak sama piszesz, masz silniejsze chwile i umiesz łączyć się ze swoimi aniołami i widzisz ich pomoc i siłę jaką ci dają, toteż próbuj częściej korzystać z ich wsparcia.

I musisz być cierpliwa, nie da się przemeblować samego siebie w ciągu jednej godziny, czy kilku miesięcy, a nawet rok na to to zbyt krótki okres czasu ... to jest cena jaką trzeba zapłacić aby przedostać się przez mały otwór do nowej rzeczywistości prawdy, gdzie życie będzie łatwiejsze, bardziej zrozumiałe, kiedy zacznie w twoim życiu dominować prawda i mądrość ...

Zaufaj Bogu i idź do przodu, wiedz, że nasze życie składa się z wielu mniejszych i większych fal, to co ty obecnie przeżywasz jest tylko jedną falą ... i raz jesteś na jej wierzchołku a drugi raz na samym jej dole i topisz się w głębi ... i przyjdzie taki czas, że wypłyniesz na spokojne wody i wreszcie poczujesz w swoim sercu spokój ... a nawet będziesz pragnąć samotności, ludzie i świat będą cię męczyć.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 30.08.2013

Droga Pani Wiesławo!

Powiedzmy, że jest Pani moją ostatnią deską ratunku. Postaram się opisać krótko, nie wiem, czy list mój zostanie przeczytany, ale jeśli ma być przeczytany, to będzie. Jestem na wielkim zakręcie mojego życia, nie wiem, czy ten zakręt przejdę. Od dawna dzieje się ze mną coś dziwnego. Moje odczucia są różne, ale ponad 3 lata temu zetknęłam się trochę z duchowością (tak to nazwijmy), i teraz widzę niektóre rzeczy inaczej. Przejdę do konkretów.

Proszę mi wyjaśnić, co według pani dzieje się ze mną? Czy jest to bardzo ciężki proces przebudzania, czy szaleństwo, a może co gorsza jakieś opętanie?

Mimo, że mieszkam miedzy ludźmi, czuje się strasznie samotna, bardzo samotna, czasami tak samotna, że płaczę strasznie i wołam do Boga o pomoc; o pomoc w zmianie tego stanu lub żeby mi pozwolili odejść z tego świata. Czuje się bardzo źle, mam dzieci, męża, ale nie widzę sensu życia, tęsknię za czymś i nie potrafię określić za czym. Nie potrafię nawet wyjaśnić słowami tej samotności, która rozdziera mi dusze. Bardzo często modle się o śmierć, nie zależy mi na życiu, nie boje się śmierci, w zasadzie nie boje się niczego, jedynie złych mocy. To jedyne, z czym nie chce mieć nic wspólnego.

Na zewnątrz jestem bardzo otwarta, uśmiechnięta, miła, ludzie mnie lubią, może czasami myślą, że jestem dziwakiem, bo żyję po swojemu. Ale w mojej duszy rozgrywa się dramat, nie potrafię zrozumieć, po co żyję, po co tu jestem, nie mogę się odnaleźć. Jeszcze kwestia mojej wiary. Jestem urodzoną katoliczką, ale na dzień dzisiejszy (mam 35 lat) jestem bardzo na bakier z kościołem, ale w głębi duszy bardzo mocno wierzę w Boga, modle się, tylko że po swojemu, modlę się do Anioła Stróża, i często, gdy wydaje mi się, że jestem już na samym dnie przychodzi pocieszenie, tak jakbym dostawała znak i nowy motor na jakiś, zazwyczaj krótki czas.

Oprócz uczucia samotności musze jeszcze wspomnieć o wielkiej obojętności wobec innych, może raczej dystansie, bo w sumie to chyba nie jestem obojętna na ludzką krzywdę, ale mam naprawdę wielki dystans do ludzi, a nawet można powiedzieć że się boje ludzi i trzymam raczej z boku, do mojego wnętrza prawie nie wpuszczam nikogo (zostałam kilka razy skrzywdzona w różnym etapie mojego życia przez różne osoby). I jest jeszcze jedno bardzo brzydkie uczucie we mnie. Agresja... jak sobie nie radzę sama ze sobą, reaguje agresją, krzyczę na dzieci i do męża. Trudno mi samej określić, czy jest to pokazówka przed mężem, może żeby zwrócić na niego uwagę, nie jestem pewna. Czyli nie do końca radzę sobie z emocjami. I teraz nie wiem, czy mam udać się po pomoc do psychologa, czy modlić się, czy co robić. Jestem bardzo odważną kobietą, tak jak juz pisałam, nie ma we mnie strachu, ale nie mam wystarczająco odwagi, żeby odejść na zawsze. Proszę mnie teraz nie posądzać o depresje, nie uważam samobójstwa za coś złego, nie potępiam osób, które to zrobiły, uważam, że wybrały taką drogę, bo sobie nie radziły. Czasami jest to impuls, ale u mnie to proces długotrwały, od dawna myślę, czy to nie jest wyjście...

W każdym bądź razie w mojej duszy dzieje się szaleństwo, jakaś walka, czasami jest tam wielka pustka, czuję się wypalona. Czuję, jakbym się urodziła za późno, nie nadążam za dzisiejszym życiem, dzisiejszym światem... Czy są inne tak pokręcone i samotne osoby? Moją ucieczką są kwiaty, muzyka, drzewa, koty... i praca, bo chyba nie potrafię siedzieć bezczynnie. To, jak postrzegam świat, kryje w głębi duszy, gdyż spotkałoby to się z wielkim niezrozumieniem wśród otoczenia, być może stąd właśnie moja samotność, brak mi towarzystwa do głębokich rozmów.

Jeśli znajdzie Pani chwileczkę na przeczytanie mojego chaotycznego listu i na odpisanie, będę wdzięczna. Może czyjaś podpowiedź, że nie jest dziwne, że jestem dziwakiem przyniesie ulgę, że jednak nie jestem sama na tym świecie, że są inne równie samotne dusze. Jeśli Pani nie odpisze, to też w porządku, widocznie nie mam dostać odpowiedzi, jedynie, niech mnie Pani w myślach wesprze, prześle pozytywną energię i optymizm.

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

Sylwia

EMAIL Z DNIA 20.08.2013

I znowu artykuł z pułki własnych doświadczeń... jest Pani bardzo otwartą, silną i odważną osobą, Pani Wiesiu... nie każdy by tak potrafił... dziękuję za to... chłonę Pani artykuły z zaciekawieniem... wiele z nich wynoszę... uczę się... choć idę własną drogą... czakry... kundalini... ja nie lubię tego nazywać... może i tak jest... ale to nie wszystko... Bóg wie lepiej, czego mi potrzeba... wystarczy szczera modlitwa Serca i bycie na co dzień w każdej sytuacji dobrym człowiekiem... współczującym... pomagającym... to przynosi radość... szczęście... zadowolenie... to jest dobre...

Ale tak jak Pani Wiesia pisze, znajdą się tacy, którzy będą podważać każde twoje słowo... ale na szczęście i tacy, którzy zauważą w tym tą jedyną i prawdziwą mądrość... a tych jest więcej, bo to oni wchodzą przeważnie na Pani stronę... i to jest fajne... uczymy się jeden od drugiego... przecież nikt nam nie każe przyjmować wszystkiego... jeśli nie chcesz, to daj temu wolność... przemilcz... i rób swoje... to ty decydujesz, co w danym czasie jest dla ciebie prawdą, a co nie... nikt cię nie zmusi... zrozumienie tak i tak przyjdzie wcześniej, czy później... tylko trzeba się wyciszyć... otworzyć na to... słuchać tylko jednego nauczyciela, tego którego ma się w Sercu... nie na zewnątrz, tylko wewnątrz... a tak jak Pani Wiesia podkreśla... to nie jest łatwa droga, tak jak niektórzy nam obiecują... wiem, o czym mówię... to jest indywidualna droga każdej duszy... i nie jedno cierpienie ją wieńczy... oj niejedno... Bóg doświadcza, aby człowiek stał się pokorny... silniejszy... odważniejszy... dobry... współczujący... aby zauważył obok siebie bliźniego... wyciągnął do niego rękę... aby zrozumiał, że każdy człowiek jest ważny... aby uznał tylko prawdy płynące od Boga... aby zrozumiał, że wszystko, czego potrzebuje, ma już w sobie... w swoim Sercu... bo Bóg daje wszystko, tylko człowiek lubi to czasami podeptać... myśli, że bez Boga jest silniejszy... mądrzejszy... i że wystarczy mu wiedza tego świata... a tak nie jest... gdy to zrozumiemy... poczujemy... w życiu człowieka zaczynają dziać się cuda... cuda życia codziennego w Bogu...

Święte słowa Pani Wiesiu... można wiele czytać... uprawiać jogę... medytować... i może to i fajne... pomocne... szanuję to, ale ja tego akurat osobiście nie preferuję... bo to trzeba po prostu czuć, bo to co dobre dla jednego, nie musi być dobre dla drugiego... też tak miałam na początku... chłonęłam każdą książkę związaną z rozwojem duchowym... techniki jogi... medytacje... czakramy... kundalini... w mojej głowie powstał mętlik... kup moją książkę, a ukażę ci drogę do szczęścia... rozwieję wszelkie twoje wątpliwości... nie wiedziałam, co jest prawdą, a co nie... wyślij sms na ten numer, a za jedyne 2,46 zł przepowiem ci przyszłość... odżywiaj się tak i tak... zrezygnuj z tego... jedz to... pij to... nie pij tego... chodź do kościoła... albo po co tam idziesz?... moja religia jest lepsza niż twoja... telewizja ukazuje katastroficzny obraz świata... wszystko się tak jakby wali... internet pokazuje drogę do miłości poprzez pornografię... skąd młody, dorastający człowiek ma wiedzieć w dzisiejszych czasach na czym polega prawdziwa miłość? Boże gdzie my żyjemy... każdy próbuje przekabacić cię na swoją stronę... rób tak... nie, rób inaczej... masz niestety zablokowane wszystkie czakry... pokażę ci, jak je otworzyć... pokaże ci, jak to zrobić... zaznasz szczęścia... przyciągniesz super związek... będziesz pływał w pieniądzach... znajdziesz wymarzoną pracę... tylko za jedyne 69 zł cały pakiet... kup już dziś, a otrzymasz rabat itp. po prostu wszędzie prawdziwi nauczyciele, tylko ty jesteś jakiś inny... głupi... to, że wierzysz całym Sercem w dobro i miłość... to że modlisz się za innych... to że czujesz się w miarę z tym co masz w twoim życiu szczęśliwy... to nieważne... przecież twoje czakry są zablokowane, a ja chcę ci pomóc... do zwariowania to... a wszystko tylko po to, abyś nie dotarł człowieku do swojego Serca... abyś nie mógł się wyciszyć... abyś nie był sobą, tylko robotem funkcjonującym według norm i zasad, które nakłada na ciebie społeczeństwo... a gdy próbujesz się z tego całego systemu wyłamać jesteś inna... jesteś nikim... bo co on / ona sobie myśli... musisz się podporządkować, albo podcinamy ci skrzydełka... chcesz kierować się Sercem? rób to w domu... tu obowiązuje inny system - system upadłego rozumu... dualizm... gdy przechodzisz koło figurki z Matką Boską i czynisz znak krzyża, 95% ludzi spogląda na ciebie dziwnie, wstydzi się za ciebie i odwraca głowę, choć w niedziele widzisz ich w kościele jako gorliwych katolików... ale jak to tak oficjalnie na ulicy oddawać cześć Maryi? przecież to siara... nosisz na szyi krzyż z Panem Jezusem... po co? schowaj Go... to siara... to nie te czasy... co pomyślą sobie ludzie? jakaś fanatyczka? ale załóż sobie jakiś kamień... kryształ... choć zaprogramuję go ci... o jaki piękny... i ma magiczne działanie... pomaga na to i na to... może... ale kto go stworzył...? noś to wszystko... ciesz się tym... jeśli ci to pomaga, bo tak myślisz i czujesz... a myśl powiązana z uczuciem ma siłę stwórczą... tylko pamiętaj Boga masz jednego, a On mieszka w twoim Sercu... nic nie zabierzesz ze sobą na tamten świat, oprócz swoich uczynków i miłości, którą posiadasz albo i nie... a ile ci zostało dni... tego też nie wiesz, choćbyś zaangażował najlepszą wróżkę i zapłacił jej... ona ci tego nie powie... bo nie wie nic, o twojej przyszłości... ją zna tylko Bóg... i na Nim buduj swoją świątynie... W Bogu... ZAHIR

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 2

Basiu, Twoje myślenie przewróciło się o 180 stopni, a może to tylko Twoje pola świadomości zostały mocniej oświecone?

Oczywiście umysł nie może działać sam z siebie, trzeba zrozumieć wszystkie jego procesy chemiczne i elektryczne. Zadać sobie pytanie, kto jest jego sterowniczym?

Świadomość człowieka jest fascynująca i każdy z nas ma swoje osobiste pola wartości, możliwości, swoją bibliotekę wiedzy, filozofii, wierzeń ... mamy także swoje punkty wątpliwości a nawet ignorancji ... więc Twoje myślenie, wątpliwości czy inne uczucia wypływają tylko z Twojego umysłu, w którym jak widzę, ciągle zachodzą zbiorowe świadome i nieświadome procesy, niby coś czujesz, kontrolujesz a jednak ciągle coś odbywa się mechanicznie ...

Twój umysł coś pamięta ... ale nie utożsamiasz tego, że ciągle jesteś mocno podłączona do zbiorowej świadomości, i tego, że nadmiernie przenosisz swoje emocje do umysłu ze świata fizycznego.

Niemniej obserwuję w Tobie budzenie się Natury Świadomości, woła do Ciebie Twoja Jaźń i budzi Cię do nowego życia, zaczynasz czuć głód Boga. Twój umysł wchodzi w stan wiedzy, w którym nie wystarczają mu już zwykłe przekonania, poszukuje w samotności i izolacji czegoś więcej ...

Twoje pola świadomości oparte na 5-ciu fizycznych zmysłach, jeszcze czerpią wiedzę z banku pamięci - podświadomości ... lecz Twój umysł stara się stworzyć już inną bazę danych - większą świadomość - niematerialną.

Każdy człowiek jest zaczepiony w wyższych polach świadomości, które są wieczne i niezniszczalne ale dopóki nasz kierunek życia jest nadawany przez podświadomość nie odkryjemy tajemnic Natury i jej ukrytych sekretów.

Jeśli ludzie poddają się codziennie pod ignoranckie pranie mózgów, szukając u innych ludzi wartości życia, wiedzy, poklasku, czują się lepiej w społecznych klimatach, dotąd będą walczyć z negatywnymi stronami umysłu.

Większość ludzi nie dostrzega tej rzeczywistości i nieświadomie prowadzą wyścig po ziemskich drogach, osiągają sukcesy, budują własne kariery i nie wykorzystują swojego wyższego potencjału, nieświadomy umysł skacze z jednego tematu na drugi, ciągle szuka nowych informacji i chce nimi zabłysnąć .. i tak wędruje bez celu przez swoje życie ... niby kształcąc swój umysł a tak naprawdę utrzymuje go w niewiedzy, i oszukuje nawet samego siebie stwarzając w swoim umyśle mit własnej wielkości ...

Ale bywa, że dusza znajduje w swoim umyśle cichy moment i przyzywa człowieka do innej krainy, do prawdziwej Natury, tej, która jest nieskończona, tej, która skupia Najwyższe Tajemnice ... a kluczem do niej jest modlitwa ... i nie ważne jaka jest długa, ważne, że pochodzi z serca ... ten człowiek wykuł już w litej skale maleńki otwór, przez który oświeca go Boskie Światło ...

Namaste

Wiesława

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 1

Zahir, nie jestem wyrocznią ani wszechwiedzącą, sama mam wiele pytań ... czasami czekam na właściwe odpowiedzi na moje pytania całe lata ... i żadna wiedza tego świata tu nie pomaga ... i cóż czasem po naszej wiedzy, choćby była wyjątkowa kiedy ludzie - ignoranci wszystko nam zaprzeczają i stwarzają problemy. Świat jest pełny uczonych, mądrali lecz jakże trudno w tym tłumie spotkać prawdziwie mądrego człowieka.

Tutaj potrzebna jest mądrość, która jest ważniejsza niż wiedza. To mądrość jest Twoją zbroją a tarczą obronną miłość, która rozprasza każdy atak, i cóż po wiedzy kiedy człowiek jest ubogi w te cnoty ... jeśli cokolwiek czynisz z miłością, przybierze to postać miłości, szczególnie kiedy czynisz coś dla dobra drugiego człowieka.

Sama musisz nauczyć się podejmować ważne decyzje, nie wszystko można powiedzieć ludziom, nie wszystko zrozumieją a jeszcze zniszczą Twoje szlachetne cele. Sama musisz uświadomić sobie swoje szlachetne cele, rozważyć dobro i zło a potem dokonać wyboru. I pamiętaj, każdy Twój najdrobniejszy gest do drugiego człowieka znajdzie w nim odbicie, co wysyłasz to wraca do ciebie. Kiedy kochamy, wierzymy, jesteśmy silniejsi, jakaś niepojęta siła pomaga nam osiągnąć nasze cele.

Toteż wybuduj własną drogę i podróżuj po niej ... lecz pamiętaj, i na tej drodze możesz natknąć się na wroga, ale poszukaj swojej mądrości i omiń tą przeszkodę. Idź za głosem swojego serca.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 2

Witaj Wiesławo, od kilku lat wchodzę na Twoją stronę niemal codziennie. Czytając Twoje przemyślenia muszę wyznać, że jesteś pierwszą osobą z którą zawsze się zgadzam. Do tego o czym Ty piszesz doszłam kilka lat temu sama w swojej samotności i rozważaniach. Jednak do dnia dzisiejszego mam problem z wyrażeniem prawdy - tego co myślę słowami. Czytając Twoje wypowiedzi cieszę się za każdym razem, że moje rozważania nie pozostają w oderwaniu od rzeczywistości. Przez wiele miesięcy zastanawiałam się jak z Tobą można się skontaktować. Może błędnie poszukiwałam. Mam jedno pytanie z którym zwracałam się do wielu osób, w tym wielu osób w Kościele. Przeczytałam też wiele książek osób które opisują swoje osobiste doświadczenia w tym temacie.

Od roku 2009 wydaje mi się, że z Bożą pomocą otwarłam się na inne myślenie, to tak jak ktoś obróciłby mnie o 360 stopni. Poprzedzone to było pewnym moim stanem z którego nie zdawałam sobie sprawy i do dnia dzisiejszego ten temat mam nie wyjaśniony. Tłumaczę to sobie, że Bóg tak chciał, że jest to pewna łaska Boża, i nie jest to bez znaczenia. Ale od tego też czasu systematycznie budzę się o 3 w nocy na modlitwę, i tylko na modlitwę. Wygląda to tak jak bym była zaprogramowana. Nie rozmyślam o niczym, budzę się sama, albo coś mnie budzi i zaczynam się modlić z całego serca, a następnie zasypiam. I tak jest noc w noc. Nie widzę w tym też nic złego, nie czuje strachu, ani niczego negatywnego.

Czasami mam wrażenie, że ktoś przychodzi i prosi o tą modlitwę. Jak jestem bardziej zmęczona po całym dniu pracy to trochę ciężej jest mi się wybudzić, i wtedy odmawiam nie pełny różaniec, czy też nie pełną koronkę. Innym razem zdarza się tak, że modlę się słowami (modlitwą) której nie znam i której bym nie wypowiedziała w ciągu dnia. Zastanawiam się coraz częściej o co to chodzi? Od roku czasu, jak gdzieś wyczytałam, że to mogą przychodzić dusze czyśćcowe, to modlę się w ich intencji. Przepraszam, że pozwalam sobie tak pisać, ale jak masz swoje zdanie w tym temacie, to bardzo chętnie bym go wysłuchała. Ja jestem osobą we wszystkim widzącą wolę Boga, i w tym co dobre i w tym o mniej dobre.

Mam za sobą wiele różnych dziwnych zdarzeń, których nie potrafię sobie wytłumaczyć, ale to o co pytam jest dla mnie na dzień dzisiejszy najważniejsze. Z cztery miesiące temu zastanawiając się nad tym głębiej zapytałam Boga, o co w tym wszystkim chodzi? Prosiłam, żeby mi w jakiś sposób dał odpowiedź. Dwa dni później zawołała mnie koleżanka z pracy (nigdy na te tematy z nią nie rozmawiałam i nie mam z nią na co dzień kontaktu), że miała sen w którym ja byłam, i musi mi go opowiedzieć, bo był dla niej niecodzienny.

W tym śnie widziała mnie w pustym pokoju, gdzie nie było żadnych przedmiotów, byłam tylko ja radosna, wesoła i białe duchy, anioły, które wychodziły ze ścian w liczbie mnogiej i one były ze mną. Ja się nie bałam i obcowałam z nimi z radością. Przyjęłam ten sen jako odpowiedź Boga, że wszystko jest ze mną w porządku. Nie mam wokół siebie ludzi o podobnym postrzeganiu świata, nie mam z kim pogadać na te i inne tematy i dzielnie pozostaję w swoim postrzeganiu świata sama, ale czasami się zastanawiam, czy to nie jest tylko moja prawda.

Pozdrawiam Basia

EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 1

Witam Pani Wiesiu...

Mam takie pytanie, na które już dłuższy czas próbuję znaleźć odpowiedź... może Pani będzie mogła mi w tym pomóc... bo w internecie jest parę na nie odpowiedzi, ale są one bardzo zróżnicowane... moje pytanie jest następujące - Czy przyjmując Ciało Chrystusa, można Nim się podzielić w myślach z drugą osobą, którą się czyście kocha i dla, której chcemy jak najlepiej?

ZAHIR

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 13.08.2013

Izo... Modląc się musimy wyrażać właściwe intencje. Niektóre osoby używają modlitwy rzucając w innych przekleństwa. Nie sugeruję, że ty tak czynisz ale zawsze kiedy się modlimy musimy mieć czyste serce i myśli. Nie wolno dopuścić do tego aby je coś zakłócało. Modlitwa jest naszą prośbą, może stać się kanałem ... toteż baczmy o to o co prosimy!

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 13.08.2013

Witam serdecznie,
Mam pytanie: czy modląc się za kogoś stajemy się kanałem dla niechcianej energii o której uwolnienie modlimy się? Zdarzyło się coś, ale trudno mi to poskładać, a wiedza ograniczona.

Będę wdzięczna za odpowiedź
Iza

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 10.08.2013

Tomasz

Deepak Chopra opisuje jak stosować w codziennym życiu starożytną mądrość - Ayurvedę. Jego książka - „
Zdrowie bez granic. Leczenie ducha i ciała na poziomie kwantowym” jest również przewodnikiem jak wykorzystać uzdrawiającą moc umysłu.

Doskonałe zdrowie to nie tylko dobra forma fizyczna, to również praca z umysłem - spokojny i zrównoważony ogranicza choroby, starzenie się, jest jednym z głównych elementów doskonałego zdrowia, samopoczucia.

Ayurveda - nauka znana od 5000 lat, stanowi podstawę do przywrócenia naturalnej równowagi ciała i umysłu.

Nasze ciało potrafi samo się odbudować, zregenerować, uzdrowić, ale trzeba mu stworzyć właściwe warunki. Każdego roku odnawia się 98% naszej całkowitej liczby atomów. Co 5 tygodni nasza skóra jest nowa, co 5 dni nasz żołądek ma nową wykładzinę ... itd. ... ale należy organizmowi dostarczyć odpowiednich budulców, warunków ... przede wszystkim właściwego pożywienia, zredukować stres, przywrócić równowagę z naturą (co wzmocni połączenie ciała i umysłu). To wszystko znane jest od lat i nawet mało kto podejrzewa, że jest to już uzdrawianie na poziomie kwantowym. A jest to przede wszystkim skutek znajomości żywności, ziół, olejów, jogi i innych rutynowych codziennych ćwiczeń, zachowań. Wg Ayurvedy należy zrównoważyć elementy takie jak: Vata, Pitta, Kapha (LINK!).

Każdy z nas musi wypracować swój odpowiedni wzorzec, jego miernikiem jest nasze samopoczucie, każdy z nas będzie miał swój indywidualny program, nie można nikogo wkładać w te same szablony ... nie można nikomu narzucać własnych żywieniowych nawyków, a nawet zachowań np. sterować inną osobą, kiedy ma spać, kiedy pracować... każdy z nas jest unikalny, każdy wyjątkowy ... jeden będzie pił mleko i będzie żył długo i w zdrowiu, a drugi nie ... to my sami musimy ustalić, wybudować własną ścieżkę zdrowia ... a to nasz mózg buduje nowe neutronowe ścieżki i wprowadza w nas zmiany i przygotowuje nasze ciało do adaptacji. W naszej nauce jest to neuroplastyczność ... a w Ayurvedzie - mądre doświadczenie i zastosowanie tej wiedzy w życiu. Tylko z własną dyscypliną dostajemy prawo do tworzenia zmian i przemiany naszego życia ... niestety, obecnie naszą słabą stroną i wielkim dylematem jest brak mocnych motywacji i zaangażowania w zdrowy wzorzec życia ... niby dzisiaj tyle o tym się mówi ... ale to tylko puste gadanie ... a my chorujemy coraz bardziej i to na wszystkie odmiany chorób.

Najbardziej niepokojący jest duży stres, który powoduje w nas dużo zaburzeń, w tym większość nowotworów. Ayurveda pomaga zapobiegać chorobom, stresowi, podnosi naszą świadomość, ale trzeba dłuższego czasu, choćby roku aby naprawić przy jej pomocy naszą potarganą kondycję, aby zmienić stare atomy na nowe, wyreperować niedociągnięcia, odzyskać w głowie i sercu spokój ... formatowanie nowego nawyku trochę trwa a trzeba i swojemu nowemu formatowi nadać ostrości. Oczywiście i tu nie wystarczy kilka dni pracy nad sobą.

Toteż prawda jest taka, że kiedy już walczymy z chorobą, musimy zastosować oprócz mądrości Ayurvedy inne, bardziej głębokie leczenie, w zależności od choroby. Wiele chorób to często także wyścig z czasem, toteż w tym okresie oprócz stosowania metod Ayurvedy musimy wdrążyć inny, bardziej skuteczny schemat leczenia.

Aby zmienić swoje negatywne nawyki, przede wszystkim trzeba wiedzieć czym one dla nas są np. palenie, nadmierne picie alkoholu, narkotyki, siedzenie całymi dniami przed komputerem, mało snu, zła żywność ... od tego zacznijmy nasze kwantowe uzdrowienie, stawiajmy temu czoła, zwróćmy się do mądrości Ayurvedy, nauczny się zmieniać nasze niewłaściwe oprogramowania umysłu. Przeskanujmy własny umysł, ciało i podejmujmy właściwe decyzje. Umiejmy walczyć z pokusami, wyrzućmy z siebie strach, złość, ... i fizyczny głód ... nie objadajmy się, szczególnie dzisiaj, pustymi w dodatku zatrutymi kaloriami.

Zacznijmy od ustawienia własnej odnowy biologicznej na co najmniej 6 miesięcy i zaobserwujmy co się będzie zmieniać w naszym życiu.

Nie wiem gdzie można w Polsce nabyć książki Deepaka Chopry, w Kanadzie jest ich pod dostatkiem ... musisz sam poszukać, może ktoś ci odstąpi na Allegro czy gdzieś indziej... i życzę ci Tomku dobrej pracy nad sobą i całkowitego uleczenia twojej choroby.
Pamiętaj: niezależnie jakie będziesz miał nastawienie do niej, nie przeklinaj jej (jak to często obserwuję u chorych ludzi), zrozum ją, zastanów się skąd się w tobie wzięła, to połowa Twojego sukcesu, znaleźć źródło ... druga połowa to twoja wiara, wybuduj ten mur obronny, wówczas i twój układ immunologiczny będzie walczył, w tym przypadku najgorsza jest kapitulacja, brak cierpliwości i wieczne wątpliwości.

Dzięki swojej wierze możesz odnieść wielkie zwycięstwo... nie stosuj daremnych walk o zdrowie poddając się zabójczym zabiegom... które z jednej strony walczą z chorobą a z drugiej łamią zdrowe zasady. Co najczęściej widzę u ludzi, którzy przegrywają z chorobą?  Brak dyscypliny i cierpliwości!!! Pamiętaj że Twoje życie jest źródłem Twojej siły!!!

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 10.08.2013

Dzień Dobry, mam serdeczną prośbę, trafiłem na temat Ayurwedy po raz pierwszy i nie bardzo jestem zorientowany w temacie, potrzebuję informacji i pomocy. Chodzi mi o związek Ayurwedy z medycyną, z leczeniem raka a konkretnie to czerniaka czyli raka skóry. Czy znają Państwo kogoś w Polsce, kto używa Ayurwedy do celów medycznych?

Natrafiłem na autora książek: Deepaka Choprę, który jest podobno jednym z największych propagatorów Ayurwedy na świecie. Czy ten człowiek jest dla Państwa jakimś autorytetem, czy można polegać na jego książkach?

Chodzi mi konkretnie o książkę: "Zdrowie bez granic. Leczenie ducha i ciała na poziomie kwantowym". Czy mają Państwo jakąś opinię na temat tej książki? Może posiadają Państwo tę książkę lub ktoś z kręgu Państwa znajomych? Już dawno została wyprzedana i na rynku wtórnym, antykwarycznym jest praktycznie nie do zdobycia. Bardzo chętnie odkupiłbym tę książkę. Bardzo liczę na pomoc, proszę o jakiekolwiek wskazówki i informacje.

Pozdrawiam

Tomasz

INFORMACJA OGÓLNA Z DNIA 02.08.2013

Marysia jest wspaniała i tak dzielnie walczy o swoje zdrowie ... nie jedna dorosła osoba nie potrafi z tak wielką dyscypliną przyjmować wszystko co jest jej potrzebne do leczenia ciężkiej choroby. Ma na buzi uśmiech ale w sercu nosi cierpienie, stara się nigdy nie płakać przy mamie, ale kiedy z nią rozmawiam jej oczy wypełniają się łzami, jest jej ciężko ... dlatego proszę jeszcze raz o wsparcie jej przez modlitwę, aby miała na tyle siły by to wszystko zwalczyć.

Dziękuję
Wiesława

EMAIL Z DNIA 02.08.2013 NR 2

Dzięki za wszystko co uczyniłaś dla ratowania Boba i jego powrót do życia oraz przebudzenie, jest to wspaniały i radosny widok jak człowiek z biletem już tylko w jedna stronę otrzymuje szanse nowego życia, jak otwierają się przed nim kolejne drzwi a za nimi czekają na niego nowe doświadczenia i lekcje.

Takiej możliwości nie należy zmarnować, jestem pewna, że już niedługo Bob będzie chodził i cieszył się każdą chwilka swego pięknego bo opartego na wierze życia. To wielka satysfakcja dla Ciebie a dla innych radość.

Małgorzata

EMAIL Z DNIA 02.08.2013 NR 1

Jak bardzo raduje się ludzkie Serce, gdy może zobaczyć taki cud, jak Pani fotografię z uśmiechniętym Bobem... gdy można poczuć, że Bóg wysłuchuje nasze modlitwy... Serce człowieka to przepiękny talizman wypełniającej się w nas Bożej miłości... nie potrzeba innego... bo tylko Serce prawdę Ci powie... Bob wraca do zdrowia, choć lekarze nie dawali mu wielkiej nadziei... Marysia się uśmiecha i jest pełna życia... a babcia Izuni wkłada całe swoje Serce w to, aby jej wnusia miała piękne i normalne dzieciństwo... życie to cud... a człowiek z otwartym Sercem stanowi jego podstawę... wszystko, co pochodzi z wnętrza... z czystości Serca - jest więcej warte niż jakakolwiek rzecz materialna... człowiek nie musi poznać wszystkich tajemnic przychodząc tu na ziemię, ale powinien dowiedzieć się, co to prawdziwa miłość, a ta objawia się w nas codziennie, gdy otwieramy nasze Serce na drugiego człowieka poprzez Jedność w Bogu... i nie zawsze musi to być kontakt bezpośredni... czasami wystarczy intencja modlitwy i błogosławieństwa, a drugi człowiek odczuje Twoją miłość i dobroć płynącą z Twojego Serduszka... z Serca do Serca - ZAHIR

EMAIL Z DNIA 30.07.2013

Długo czekałem na ten artykuł. Dziękuję Wiesiu. Dziękuję DS. Ucałuj Marysie.

Pozdrawiam
Bogusław

EMAIL Z DNIA 29.07.2013

Słoneczka blask...

Kochana Marysiu... za każdym razem, gdy trzymałam w ręku różaniec i modliłam się w Twojej intencji zastanawiałam się, jak wygląda ta dziewczynka, która została dotknięta w tak młodym wieku jedną z najcięższych chorób... dziś, gdy weszłam na stronę www.vismaya-maitreya.pl przyszła niespodziewanie odpowiedź, bo Pani Wiesława wstawiła zdjęcia z Twoich urodzin... i wiesz co Marysiu, teraz jeszcze bardziej wierzę w moc naszej wspólnej modlitwy o Twoje uzdrowienie... :-) nie pytaj mnie dlaczego, ale ja wiem, że będziesz zdrowa i że czeka Cię jeszcze wiele pięknych i niezapomnianych chwil w Twoim życiu... jesteś silna, a Twoja wiara jest wielka... uda Ci się Marysiu przezwyciężyć wszystko... a jeżeli ja i inni w to wierzą, to Ty nie masz prawa w to wątpić... ;-) ... jesteś kochana otoczona ludźmi, którzy mają w sobie wiele czystej, bezwarunkowej miłości, a ta jest dla Ciebie teraz Twoim pożywieniem... energią, która Cię zasila... jesteś śliczna kochanie... tyle w Tobie życia... zobaczysz, wszystko będzie dobrze... a to dla Ciebie z okazji Twoich urodzin:

Słonko wschodzi na Niebie,
codziennie tylko dla Ciebie,
bo Bóg ukochał Cię szczerze
i wysłuchuje Twoje pacierze.

Nie ma Marysiu rzeczy niemożliwych,
gdy ma się wokół Aniołów prawdziwych.

One energią miłości Cię co dnia otaczają
i Twoje najskrytsze marzenia spełniają.

Ty jesteś Bożym darem dla tej ziemi
i to się już nigdy nie zmieni,
dlatego ciesz się każdą chwilą,
a Anioły Twe życie niech umilą.

Otacza Cię tylu wspaniałych ludzi,
a Twoje Serce na nowo do życia się budzi.

To Marysiu nie koniec - to dopiero początek,
bo Twoje życie to piękny wyjątek.

Jesteś Słoneczkiem dla tej ziemi
i to się już nigdy nie zmieni...

życzę Ci Marysiu wszystkiego najlepszego
i wiele radości z życia przyszłego,
niech Boża miłość Cię prowadzi w blasku
o zmierzchu i o poranka brzasku.

ZAHIR ;-)

P.S. Marysiu... HAKUNA MATATA - to znak, który dzisiaj do mnie przyszedł ze Źródła... myślisz, że to przypadek??? dzielę się Tobą tym znakiem, ponieważ oznacza - NIE MARTW SIĘ... proszę kochane Słoneczko - nie martw się o nic... On Cię uzdrowi... tylko uwierz w to całą sobą... i nie lękaj się proszę... nie postrzegaj Twojej choroby, jako coś złego... wiem, że jest Ci ciężko i cierpisz niejednokrotnie, czuję to... ale pamiętaj w tym wszystkim, że po burzy na Niebie wyjdzie Słońce i że to doświadczenie zbliży Cię do Niego jeszcze bardziej niż innych, którzy nie przeżywają tego co Ty, tak że kiedyś wspominając to co minęło, z uśmiechem na twarzy, będziesz mogła powiedzieć: "Pan do mnie przyszedł i mnie uzdrowił..." i będziesz mogła w ten sposób dawać Jego świadectwo innym poprzez Twoje uzdrowienie... i tak będzie... masz jeszcze Marysiu tyle tu do zrobienia w imię Pana...

Wiem kochane Słoneczko, że dużo myślisz teraz o Twojej chorobie... ale jest taki pewien sposób, aby Cię od tego odciągnąć w chwilach, gdy jesteś sama... u mnie to działa... i właściwie jest to sposób dla każdego, kto ma jakieś strapienia w swoim życiu i czegoś się lęka... zacznijcie czytać i słuchać Sercem słów naszego Pana, a one was uzdrowią z całego tego lęku i "chorób"... gdzie je znajdziecie? no gdzie? w takich książkach jak "Sekret", a może "Moc przyciągania"... "Przebudzenie"... "Rozmowy z Bogiem", a może jakiś wróżbita (tarocista), jasnowidz, plejadianin lub "lekarz" leczący "Światłem" - powołujący się na Boga i pobierający za swoje usługi zapłatę - je przed wami odkryje i was uleczy???

Nie... nigdzie tam nie znajdziecie tego, czego szukacie... choć może wam się tak wydawać... ale to tylko iluzja... droga na skróty... ona nie prowadzi do prawdziwego Boga, którego macie w Sercu, bo jedyną Księgą Mądrości, która uczy o prawdziwej i czystej Miłości Ojca do nas oraz o życiu w Nim - jest BIBLIA... każda inna księga czerpie z niej swoje mądrości i przeistacza je na swoje... i nie ma w tym nic złego... ale tylko BIBLIA zawiera w sobie wszystko, aby nas uzdrowić... otworzyć nasze Serca... dać nam moc miłości poprzez Boga w nas, Jego Syna Jedynego Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego... życzę Marysiu przyjemnej lektury... zagłębiaj się w słowie naszego Pana - Ojca Jedynego - Boga w Trójcy Przenajświętszej...

Wiem... może niektórzy pomyślą, że mam nierówno pod sufitem... ale to nie jest już dla mnie istotne... bo wszystko, co "myślę i czynię" opiera się na mojej wierze w Boga... nie ma innej opcji... jest tylko Jeden - JAM JEST..., ale oni Go odtrącili, bo nie uwierzyli... i ukrzyżowali Go, bo myśleli, że mogą posiąść mądrość bez Niego... za pomocą magii, rytuałów i kart - za pomocą Szatana, który nie pochodzi od Pana, bo Pan uzdrawia Marysiu tylko czystą Wodą i Duchem Świętym... a Ty wierzysz w Niego Marysiu - i to jest w tej chwili najważniejsze... Bóg powiedział JA JESTEM ALFĄ I OMEGĄ... KTO BĘDZIE WE MNIE TRWAŁ, A JA W NIM - TEN BĘDZIE MIAŁ ŻYCIE WIECZNE... po co wam wszyscy Ci ziemscy nauczyciele, którzy patrzą, aby napełnić własne kieszenie!??? prawdziwego nauczyciela macie w Sercu... nie opierajcie się na niczym i nikim... tylko na Nim polegajcie i Jego wychwalajcie poprzez Syna Jego Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego...

Wielu próbuje dziś mącić wasze umysły dla własnej sławy, ale ten który JEST i BĘDZIE działa w ciszy waszego SERCA... On nie pobiera zapłaty... On nigdy nie żąda nic dla siebie, bo On kocha was prawdziwie... usłyszcie Jego głos w sobie i nie dajcie się zwodzić temu, co na zewnątrz, bo wszystko czego potrzebujecie macie w sobie... bo ziemia przeminie, a wy w Nim będziecie trwać na wieki... boicie się??? czego??? Pana, który przyszedł i ponownie przybędzie, gdy tylko otworzycie na Niego swoje Serce...??? To On was ukochał prawdziwie... Nikt, kto pochodzi z tego świata - nie da wam tej miłości, za którą tak bardzo tęskni wasze Serce... bo ta miłość jest Źródłem, które nigdy nie wysycha, a wy pijąc z niego już nigdy nie będziecie pragnąć... ta Samarytanka przy studni, która spotkała Jezusa - jest tego dowodem... Jezus nie widział podziałów... On kochał wszystkich ludzi równo... ale, kto to zrozumiał... kto, zrozumiał, po co Jezus przyszedł i po co głosił te wszystkie przypowieści??? obudźmy się wreszcie do prawdziwego życia... bez podziałów... w jednym Duchu... w jednym Sercu... w jednym Ciele... w jednym Bogu... to On poprzez swojego Ojca przyszedł ponownie na ziemię i zmartwychwstał, abyśmy my mogli żyć na wieki... a co my robimy??? deptamy to co nam przykazał... sądzimy, że Jego przykazania nas ograniczają... ale, czy tak jest??? czy nie ograniczamy się sami...??? Jego przykazania uczą czystości, mądrości, poszanowania drugiego człowieka, poszanowania siebie samego w Duchu, na Sercu i na Ciele... czy coś tak pięknego może być ograniczeniem...??? "Szanuj Ojca swego i Matkę swoją"... - "oto moja Matka i mój Brat"... - mówił Jezus... wszyscy jesteśmy jedną rodziną... naszym Ojcem jest Bóg prawdziwy, a naszą Matką jest ziemia, na której mieszkamy... Bóg dał nam Matkę ziemię i życie na niej... przed czym się tak lękacie??? o co się tak martwicie??? wystarczy dla każdego... Bóg dał nam wszystko, czego nam potrzeba... a Jezus nam to pokazał poprzez swoje zejście na ziemię i swoje nauki... po co rozdzielił chleb i ryby na pustyni??? po co przemienił wodę w wino... po co mówił, że Ci co są ostatnimi - będą pierwszymi... a kto się wywyższa będzie poniżony... aby nam pokazać, że ten kto jest pokornego, prostego, cichego Serca i kto wierzy całym sobą, całym swoim Sercem, całym swoim Duchem - temu będzie dane wszystko od Ojca Jego...

"Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją, ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebiański je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?" Mt 6,26... ile razy Pani Wiesława powtarzała w swoich przekazach, że to co zasiejesz - to będziesz zbierał??? tak trudno to zrozumieć, że nic co ziemskie z tego świata do tamtego tak i tak nie zabierzesz??? co możesz zabrać??? możesz zabrać tylko ze sobą Twoje Serce... a jakie jest Twoje Serce człowieku, gdybyś miał już dziś stąd odejść...??? czy jest przepełnione troską o bliźniego, czy siebie samego...??? jakie są Twoje uczynki??? co zgromadziłeś...??? Bóg daje tylko obfitość... rozdziela pomiędzy ludzi talenty, ale tym wszystkim trzeba się w Jego imieniu z miłością dzielić... bez oczekiwań... pożądań... zapłaty... bo nic co pochodzi od Boga nie zatrzymasz dla siebie... z prochu powstaliśmy i w proch się obrócimy, ale nasze Serca będą żyć wiecznie... a co z Twoim Sercem...??? co dałeś temu światu w imieniu Boga??? co opowie Twoje Serce, gdy staniesz przed Nim w dniu ostatecznym??? Dobra, które nagromadziłeś na tej ziemi przeminą, co zostanie to Twoje Serce... Twoja czysta miłość, która nigdy nie umiera, bo jest energią pochodzącą od Boga jedynego... przepraszam, jeśli ktoś poczuł się dotknięty... ale piszę tylko tak jak czuję... tak jak jest... czytałam wiele... wierzyłam wielu... ale na końcu został jeden - Bóg Ojciec... a na moim regale pozostała już tylko jedna Księga - BIBLIA... to nie znaczy, że krytykuję autorów, tych wyżej wymienionych książek, bo każda z nich przeszła i przez moje ręce, ale ja nie znalazłam w nich tego, którego szukałam, bo ja szukałam całej prawdy, a nie jakiś mrzonek, jak się wzbogacić, jak przyciągnąć swoją drugą połowę, afirmacje - jak tego dokonać, itp. bo jakby nie było, ktoś robi na tym pieniądze i mąci ludziom nieźle w głowie, aby zagłuszyć głos ich Serca, w którym mieszka prawdziwy Bóg... to super, że Joe Vitale przeistoczył się z bezdomnego człowieka w bogatego i że na zawołanie ma wszystko, czego zapragnie poprzez swoje afirmacje, ale gdzie tam miejsce dla Boga??? gdzie w tych książkach jest Bóg??? prawdziwy Bóg i prawdziwe życie... takie codzienne życie... gdzie człowiek jest tylko człowiekiem... gdzie doświadcza od czasu do czasu cierpienia... gdzie jest chora na nowotwór Marysia... gdzie jest ktoś, kto stracił akurat kogoś bliskiego... ktoś, kto boryka się z problemem znalezienia pracy i nie może jej znaleźć... ktoś, kto ma depresję... ktoś kto jest samotny... stary... czy autorzy tych książek im pomogą??? nie... oni nie pomogą nikomu... to tylko chwilowa fascynacja płynąca z ich słów, która nas osacza, ale nie sprawdza się codziennym życiu, które jest takie jakie jest... ale jest jeden, który wam pomoże i do którego powinniście się uciekać ze swoimi prośbami - to Bóg - On zawsze was wysłucha, a Jego słowa i obietnice nam dane są wieczne... pozdrawiam z Serca do Serca - ZAHIR

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 27.07.2013

Jeżeli Cię sparaliżuje i jesteś pewien że ktoś Cię atakuje to gdy jesteś w stanie coś powiedzieć (będąc sparaliżowanym) to powiedz słowo "Bóg" albo "Jezus" ale musisz to powiedzieć na głos - wtedy rozejdzie się pewna "fala" dźwiękowa co zmiecie te ciemne siły - wiem bo sam tak robiłem i działa to doskonale, jest tylko jeden problem, nie zawsze jest się w stanie cokolwiek powiedzieć podczas paraliżu - gdy nie możesz mówić musisz znaleźć jakiś punkt w swoim ciele którym musisz poruszyć aby się wybudzić, ja skupiałem się na nogach, starałem się nimi poruszyć i jakoś mi się udawało z tego stanu wyjść, albo ogólnie szarpałem z całych sił całym ciałem - nie zawsze paraliż senny (lub paraliż przysenny - inne określenie tego samego) jest spowodowany przez ciemne siły, czasem to po prostu zbyt duża ilość energii przez nas przepływa i nas paraliżuje, ale gdy czujesz ciemne siły lub je widzisz no to wiadomo kto ten paraliż spowodował - tak czy siak ja śpię od bodajże ponad roku na fotelu bo gdy jest się w tej pozycji dużo ciężej jest człowieka sparaliżować.

Ogólnie do wszystkich ludzi raz na jakiś czas przychodzą ciemne istoty, są wysłane po to aby nas albo uszkodzić albo zabrać nam naszą energię, czasem pewnie nikt ich nie wysyła, same krążą i przychodzą do przypadkowych osób, czasem bywa taka istota raz u danej osoby i nigdy już nie powraca a czasem przyczepia się do niej na dłużej, musisz się ochraniać w jakiś sposób, modlić się, otaczać światłem, myć aurę na swój sposób w medytacji, oczyścić umysł itd.

Ogólnie temat nie jest łatwy bo ja już tyle lat jestem atakowany i jakoś nie znalazłem rozwiązania jak skutecznie się bronić przed takimi istotami, fakt że nie mają już ze mną tak łatwo jak jeszcze kilka lat temu no ale wciąż te ataki mam, paraliżów już jako takich nie mam ale ataki we śnie tak, choć już zdarzają się dni wolne gdzie nic mnie nie atakuje, kiedyś tak nie było, ja jestem po prostu cierpliwy ale też non stop się wzmacniam, jestem silniejszy mentalnie niż kiedyś, ważna abyś i ty się w jakiś sposób wzmacniał, czy to poprzez medytację czy coś innego, rób coś aby ewoluować a tym istotom będzie ciężej cię uszkodzić iż tak to nazwę.

Pozdro, DS :)

EMAIL Z DNIA 27.07.2013

Dziękuje z Całego serca zastosuje się do tych rad. Pozdrawiam.

Skoro to TY odpisałeś Dobry Samarytaninie to miał bym jedno jeszcze pytanie do Ciebie bo czytałem w twoich artykułach o tych atakach negatywnych sił. W moim przypadku to tak od 15 roku życia co jakiś czas towarzyszą mi takie ataki gdzie zasypiam i jak gdyby ciało śpi i umysł ale świadomość jeszcze nie i wtedy mam taki paraliż ciała że nie mogę się ruszyć.

Czytałem o tym że naukowcy nazywają to paraliżem sennym ale w tym czasie czuje tak silną obecność czegoś naprawdę złego jak by mnie to oplatało, jak by chciało wejść we mnie... odczuwam tą ciemną energie i zawsze walczę z tym i ciężko mi się wyzwolić wtedy bo właśnie nie mogę się od tego poruszyć. Często pomaga mi gdy skieruje świadomość na Boga i proszę go o pomoc, choć nie zawsze ale za każdym razem po tym jestem wyczerpany i w pokoju jest tak inaczej... niby się pali świeca i jest jakieś światło od niej ale tak naprawdę jest jakoś tak ciemno, tak mrocznie. Czuje że coś nie daje mi spokoju, że często coś mnie prześladuje.

Powiedz mi bo masz doświadczenie z tego typu istotami czy energiami... co to może być i czemu to mam? aha i zawsze przed atakiem jakoś tak wcześniej już wyczuwam że coś będzie mnie atakować... jak by czuję tą obecność już wcześniej zanim moje ciało zaśnie ale tylko dwa razy po takim podobnym ataku czułem pieczenie w okolicy czakry trzeciego oka.

Z góry Dziękuję Ci za pomoc i jeszcze raz Pozdrawiam

Marcin

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 26.07.2013

Witam, Wiesia jest obecnie mocno zajęta i nie ma czasu więc opisuje za nią. Piszesz, że przebywasz czasem wśród negatywnych ludzi, a może warto dopilnować aby w przyszłości nie znajdować się w ich towarzystwie? Pamiętajmy że kto z kim przystaje takim się staje.

Skoro sam sobie nie możesz poradzić, czasem Twój umysł nie zachowuje się tak jakbyś tego chciał, nie jest pod Twoją kontrolą to przydałaby Ci się może jakaś praktyka, która by to zmieniła. Np Eckhart Tolle jest dobrym tego przykładem, pewnie znasz jego filmiki, może warto jeszcze raz je przestudiować, są na www w dziale medytacje. Warto podczas medytacji oczyszczać się białym światłem, oczyszczać swój umysł, oczyszczać swoją aurę, można też medytować będąc w czystym strumieniu światła który nas oczyszcza albo medytować pływając w krystalicznie czystej wodzie która ma moce oczyszczające, w medytacji również warto prosić anioły od Jezusa i swoich opiekunów aby pomogły nam w oczyszczeniu umysłu, gdy umysł będzie czysty to nasze czyny będą inne, mniej nerwowe.

Odetnij się od ludzi którzy Ci szkodzą, oczyść umysł, wycisz się, napraw relację z ludźmi na których Ci zależy, przeproś innych których skrzywdziłeś z powodu swojego złego zachowania i powierz się Bogu, tak z głębi serca i powinno rozwiązać to kilka Twoich problemów :)

Pozdrawiam, DS :)

EMAIL Z DNIA 26.07.2013

Pani Wiesławo
Zwracam się do Pani z wielka prośbą, od jakiegoś czasu zajmowaliśmy się i interesowaliśmy z moja drugą połówka rozwojem duchowym, często śledziliśmy Pani stronę. Od stycznia tego roku tak już zacząłem wprowadzać to wszystko w praktykę, medytacja, zostałem weganinem, starałem się robić jak najwięcej żeby nie zaniżać swoich wibracji, nie tłumić świadomości.

Przedstawię może wszystko od początku. Od dziecka miałem dom bardzo patologiczny gdzie ojciec pił, mama w pracy, a ja sam się wychowywałem, można powiedzieć że robiłem co chciałem, ciągłe programowanie się TV plus do tego zbyt szybkie dojrzewanie względem innych rówieśników.

Po czasie imponowało mi to co złe i zawsze ciągło mnie do tych negatywnych kolegów plus z wiekiem miałem coraz to większy popęd seksualny. Horoskop Dzierzbickiego dokładnie opisuje mój charakter podaje link.

Ale jest tez moja druga strona we mnie... od dziecka wiedziałem że z naszą wiara jest coś nie tak, że ludzie tak naprawdę nie czują i nie wierzą w Boga bo czułem że to powinno wyglądać inaczej. Czułem że ja mam zapisane życie w świadomości, drogę która prowadzi do przebudzenia, nie wiedziałem co to jest ale często rozmawiałem z Bogiem i miałem odczucia że ja musze być inny, że nie mogę grzeszyć i żyć w nieświadomości. Wiedziałem że będę musiał wybrać świadome życie, że znaki w moim życiu czy ludzie... że wszystko będzie mnie nakierowywać na życie w świadomości.

Problem jest w tym że staram się, medytuję, robiłem wszystko żeby w sobie to zło zniszczyć, a co jakiś czas zawsze wychodziło tak że ulegałem pokusom po których znowu żałowałem wszystkiego. Najgorzej to jest gdy przebywam wśród negatywnych ludzi, mają na mnie jakiś mentalny wpływ że zmienia mi się tok myślenia i przestaje już wtedy dążyć do Boga i potrafię zrobić jakieś głupstwo a potem znowu żałuje i modle się i przepraszam Boga Ojca za to.

Zniszczyłem przez to życie mojej drogiej połówki :( strasznie tego żałuje i mam wielką ranę serca z tego powodu :( bo tak naprawdę ten prawdziwy ja nigdy by tego nie zrobił. Pragnę trwale się zmienić, iść ścieżką rozwoju, jednak szatan nie daje mi spokoju, czasami czułem jak bym w swoim ciele czy umyśle nie był sam, jak by mnie było wielu ale ten jeden, ten prawdziwy ja przez tych wielu ciągle żyje w cierpieniu.

Nie chce takiego życia, ciągłych wzlotów i upadków. Wyrzekłbym się całego świata żebym tylko mógł być prawdziwym sobą, świadomym sobą... bo za każdym razem wracam do swoich starych nałogów typu komputer, TV, gry komputerowe czy nawet pornografia. I za każdym razem po czasie tego bardzo żałuje.

Potrzebuje pomocy bo nie wiem czy coś się do mnie nie przykleiło czy jakieś energie negatywne gdzieś we mnie się nie zagnieździły bo ciągle próbuję i próbuję a nie wychodzi mi trwała zmiana która jest mi zapisana.

Prosił bym o jakąkolwiek pomoc, o radę, o cokolwiek :( bo sam próbowałem ale sobie sam nie mogę poradzić.


Z góry Pani Bardzo Mocno Dziękuję.

Marcin

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.07.2013

Witam, trzeba byłoby się zastanowić czy na pewno to uczucie "prądu" jest tym za co je bierzesz bo może to coś zupełnie innego a bierzesz to za atak myślokształtami. Może tak na prawdę nie ma to z tym nic wspólnego? Czasem niestety zdarzają się niemili sąsiedzi ale jedyna opcja to modlitwa, ew. rozmowa z nimi o ile czujemy że jesteśmy w stanie coś tym zdziałać.

W Twoim przypadku pewnie będzie dobrym rozwiązaniem modlitwa za tą osobę, powierzenie ją Jezusowi, aniołom itd, Ty osobiście powinieneś (tak mi się wydaje, sam musisz zdecydować czy w dobrym kierunku podpowiadam) być spokojem, mieć czysty umysł, nawet jeżeli ktoś coś złego w Twoim kierunku puści to niech to spłynie po Tobie jak po kaczce jak to się mówi, coś w stylu tego co praktykuje Eckhrat Tolle - zachowuje spokój w każdej sytuacji, obserwuje ją, rozumie do jakiegoś stopnia, czasem trzeba się nauczyć być biernym obserwatorem tego co nas otacza, bez ingerencji w otoczenie, bez ingerencji w czyjeś zachowanie, po prostu obserwacja z pozycji czystego umysłu. Mam nadzieję że trochę moje rady pomogą, a jak dalej będą jakieś problemy to rozmawiaj z Bogiem aby On pomógł Ci rozwiązać Twoje problemy, aby nakierował Cię na właściwe tory, aby pokazał Ci drogę jaką musisz iść aby poradzić sobie ze wszystkimi problemami jakie w swoim życiu masz.

Proś też Ducha Świętego o pomoc, o prowadzenie, o dobre myśli które pomogą Ci stawić czoła problemom jakie kołaczą się w Twojej głowie, niech wypełni Cię mądrością i spokojem... i wiedzą jak iść dalej przez życie.

Pozdrawiam, DS :)

EMAIL Z DNIA 24.07.2013

Dzień dobry,

Chciałem bardzo podziękować Wiesławo oraz Tobie Dobry Samarytaninie za to co robicie. To dzięki Wam rozpoznałem u mnie niezwykły proces jakim jest energia kundalini. Jeśli jest taka możliwość chciałbym również od czasu do czasu napisać jak u mnie wygląda to w praktyce. Przeżyłem wielką ciemnicę. Nacierpiałem się jak mało kto. W obecnej chwili trwa u mnie proces oczyszczania ze wszystkim blokad, leków, traum psychicznych.

Jednak mam pewien problem... Jeśli ktoś o mnie myśli czyli wysyła swój myślokształt dostaje w okolicach czakry serca tylko z tyłu po plecach - tylna czakra serca? - prądem. Mam bardzo natrętną sąsiadkę, która ma pewne problemy psychiczne... wiele razy próbowała skakać z okna, nieraz przyjeżdżała straż... często bardzo nie przyjemne słowa można od niej usłyszeć.

Czyżby opętanie? nie wiem... W każdym razie jakby zły duch ją opętał ... Bóg wyrwał mnie pogrążonego z ogromnej ciemności... Diabeł próbuje wszystko zrobić żebym powrócił na stare miejsce ... Zły duch kieruje nią i robi wszystko, aby mi uprzykrzyć życie ... dostaje od niej co chwile czarnymi myślokształtami (nienawiści). Wizualizuje fioletowy płomień jednak to nic nie daje i tak myślokształty dochodzą od niej. Jest to bardzo nie przyjemne gdy co chwilę dostaje prądem i strasznie osłabia to moje samopoczucie. Czy jest jakiś sposób, aby bronić się przed tymi myślami nienawiści wysyłanych od niej żeby nie dochodziły do mnie?

Dominik

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 23.07.2013 NR 2

Witaj, Wiesia na razie nie ma czasu aby odpisać i chyba jeszcze nie będzie go miała przez jakiś czas więc może ja coś sklecę. Bo ogólnie z tego co czytam to widzę, że problem zaczął się wraz z zaczęciem brania leków, wieloletnie łykanie tych tabletek nie jest obojętne dla naszego stanu psychicznego itd.

Moim zdaniem zrobiłeś bardzo dobrze że je odstawiłeś, teraz musisz dojść do balansu chemicznego w mózgu, bo leki mogły go zachwiać. Ja bym proponował prostą medytację, nie wiem czy dobrze doradzam ale ja tak kiedyś robiłem i chyba na Twoim miejscu zrobiłbym podobnie, sam zdecydujesz czy skorzystać z moich rad czy też nie, a mianowicie siadasz do medytacji w słupie białego lub złotego światła, ta energia wypełnia Twoje ciało, Twój umysł i powoduje że jesteś spokojny i stajesz się coraz bardziej czysty, pozwalasz aby ta energia wypełniała Ciebie, weszła w każdą komórkę Twojego ciała, aby Cię uzdrowiła, skup się na oddechu, na wdech niech ów energia przechodzi przez czakry, przez kręgosłup aż do czubka głowy i niech z czubka głowy zrobi się taka fontanna tej energii która obmyje Twoją aurę, skup się na oczyszczeniu, swojego mózgu, swoich ciał energetycznych, swojej aury itd.

Wdychaj dobrą energię, wydychaj złą i proś aniołów aby zneutralizowały wszystko złe co wydychasz. Przed medytacją zapalaj świeczkę i wzywaj swoich opiekunów, Jezusa, Maryję itd aby Ci pomogli poradzić sobie ze swoimi problemami. Dobrym sposobem na medytację jest również chodzenie w niej po plaży, odczuwanie piasku, pływanie w krystalicznie czystej wodzie, tego typu medytacje uspokajają człowieka, nie musisz się w takiej medytacji spinać, możesz się prawdziwie zrelaksować, chyba tego Ci teraz trzeba. Relaksu, wyciszenia, niech złe myśli z Twojego umysłu poznikają jak chmury na niebie, pozwól wszystkiemu co złe odejść z Twojego życia, otwórz się na nowe, w swoim czasie z pewnością do Ciebie przyjdzie to co powinno, co pochodzi od Boga, powierzaj się mu z głębi serca, wszystko się stanie w swoim czasie, Ty jedynie rób swoje, dbaj o siebie, bądź dobry dla innych a od lekarzy to bym się trzymał z daleka ;-) ale pamiętaj że musisz pracować nad sobą, po tak długim braniu leków musisz jakoś się poskładać, złożyć się ponownie do kupy, widea z Eckhartem Tollem pomagają, spróbuj osiągnąć stan w jakim on się znajduje, chociaż na kilka minut dziennie w takim stanie bądź. Pamiętaj również o zdrowej diecie :)

Pozdrawiam, DS :)

EMAIL Z DNIA 23.07.2013 NR 2

Witam
Od 11 lat leczę się psychiatrycznie - miałem już 6 diagnoz - ostatnia to schizofrenia cenestopatyczna. Pewien bestsellerowy psychiatra Scott Peck w książce "Droga rzadziej wędrowana" pisze, iż choroba psychiczna to problem, a zarazem rozwiązanie i nie powinno się jej odrzucać i że dzięki chorobie zrozumie się to czego mamy się nauczyć.

Moja pierwsza psychoza została spowodowana przez tabletki antydepresyjne. Musiałem się wtedy zmierzyć z wieloma problemami: śmiercią, sensem życia, wiedziałem już bowiem że świat nie jest wcale taki jakim go widzę. Było tego za dużo. Chociaż zostałem kilka tygodni później sklasyfikowany jako psychopata, w psychozie kochałem świat (coś jak modlitwa myślna) i błogosławiłem cały świat i wszystkich ludzi. Dziś nie pamiętam już szczegółów, ale robiłem to w sposób zupełnie objechany. Wyczytałem, że Einstein odkrył teorię względności dzięki temu, że wyobrażał sobie iż podróżuje siedząc na krześle umieszczonym na początku strumienia światła. Wykorzystywałem jego pomysł.

Pewnego dnia wciągnął mnie film, w którym mistrz sztuk walki uczył swojego wnuka pokonywać ludzkie możliwości. I wtedy przyszedł mi do głowy pewien głupi pomysł. Pomyślałem, czy miłość potrafi wychodzić z człowieka tak jak z Jezusa Miłosiernego. Nie spodziewałem się że zaświecę, ale chciałem to poczuć na zewnątrz. Za pierwszym razem mnie połaskotało w okolicach serca, ale było mi mało i za drugim wyszła na zewnątrz wiązka energii o średnicy kilku centymetrów na wysokość około pół metra. Trwało to może pół minuty, po czym to przerwałem, ponieważ jestem z natury dość lękliwy strasznie się przestraszyłem, runęło moje całe widzenie świata. Nie wiedziałem co to jest. Doświadczenie przeszło wszelkie moje oczekiwania. Głównym jednak problemem była wtedy jednak gwałtownie postępująca gonitwa myśli, której nie byłem świadomy (powodował ją prozac i większość leków które mi później podawano).

W szpitalu pani psycholog pytała o jakieś odczucia pochodzące z ciała - powiedziałem o energii z serca. 10 razy zapytała skąd ta energia nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, odpowiadałem że nie wiem. Nie dałem sobie wmówić że jestem debilem i moje doświadczenie wciąż jest dla mnie zagadką.

Wielokrotnie przywołuje wspomnienia tego obrazu, który jest w każdym kościele i w każdym domu przypominając moje doświadczenie, w chwili kiedy to piszę też. Kilka razy chciałem już do Pani napisać, (co najmniej od 5 lat), ale nie zrobiłem tego. Myślę czy powinienem spróbować wysłać miłość jeszcze raz? Ale boję się tego. Jestem z praktykiem, ale z teorią mocno nie nadążam.

Ale to nie koniec historii. Przez 5-6 lat łykałem psychotropy, a mój stan nie poprawiał się, zaczął się wręcz pogarszać, potem przestałem wychodzić z domu i stałem się tak wrażliwy na zewnętrzne bodźce że nie umiałem z tym żyć.

Do profesorki poszedłem po 10 latach od pierwszej wizyty u psychiatry, nie żeby się leczyć z schizofrenii (pogodziłem się już z tym, że się nie wyleczę), ale z powodu drażliwości. Jest ona wojewódzkim konsultantem ds. schizofrenii i ku mojemu zaskoczeniu na dzień dobry powiedziała mi że nie mam schizofrenii. Zachęciła mnie na terapię do grupy schizofrenicznej. Z powodu nadmiernej reakcji na bodźce było to dla mnie trudne przeżycie. Nastąpił dziwny objaw: na terapii czułem się dobrze, w domu fatalnie. Powiększano dawki leków, jednak to nie rozwiązało problemu. Przerwałem terapię. Nie cofnięto mi jednak psychotropów - ordynator robił habilitację i nie miał czasu dla pacjentów - dowiedziałem się że jestem niejasnym przypadkiem, ale szczegółów nie poznałem.

Rok później wróciłem na terapię. Ordynator, już po awansie, stwierdził na podstawie dokumentacji, podbudowany opinią profesorki - "nie miał pan nigdy schizofrenii, jedynie 'przygody' - odstawiamy leki". Już w pierwszych dniach po powrocie do domu poczułem dziwne zjawisko. Poczułem jakby z czubka głowy wydobywał się taki jakby dymek, tworzyła się taka chmurka, która powiększała się i nagle znikała, potem zacząłem czuć że wdycham powietrze czubkiem głowy. Przez parę tygodni pojawiało się to codziennie. Po pewnym czasie powiedziałem o tym psychologowi, bo pamiętałem, że było takie pytanie w teście psychologicznym. Najwyraźniej nie wiedział jednak dlaczego to pytanie tam jest. Opowiadał o joginach, którzy tego doświadczają, ale oni nikomu o takich rzeczach nie opowiadają. Mój stan się jednak pogorszył, a oddychanie czubkiem głowy to schizofrenia cenestopatyczna. Ordynator powiedział - próbowaliśmy, ma pan jednak schizofrenię.

Chociaż od momentu pojawienia się oddychania czubkiem głowy szukałem w internecie informacji nic konkretnego nie mogłem znaleźć. Jednak w kilka dni po przerwaniu terapii otrzymałem newsletter z portalu "spojrzenie.com.pl" z medytacją o dwóch sercach wg. książki "pradawna sztuka uzdrawiania", przypomniałem sobie też wiersz, który ma Pani na stronie tytułowej. Pisze tam wyraźnie, że czuje się łaskotanie w dwóch sercach. Ja to najwyraźniej nadinterpretuję.

Od rozpoczęcia leczenia mam kłopoty z koncentracją i natłokiem myśli (leki przez 10 lat ten stan ciągle pogarszały). W tym roku w prima aprilis rzuciłem leki - taki był plan. Od dawna chciałem wypróbować na sobie terapię opisaną przez ważną w amerykańskiej psychiatrii osobę. Doktor zamknął po prostu pacjentów chorych na schizofrenię na dwa lata. 80% wyzdrowiało i wróciło do życia. Został oczywiście zniszczony przez przemysł farmaceutyczny i pozbawiony stanowiska. Bo neuroprzekaźniki synapsy i w ogóle to nienaukowe. 80% to prawie 100%, a mam w obwodzie kilka sposobów które chciałem wypróbować. Wiedziałem już że po odstawieniu psychotropów myśli i emocje zaatakują mnie z niewiarygodną siłą. Wiele dni nie mogłem z myślami nic zrobić. Przetrzymałem. Stopniowo, dzięki wskazówkom Eckharta Tolla, udało mi się jednak okiełznać umysł na tyle, że wrócił do równowagi. Kiedy się położę nie pojawia się prawie żadna myśl. Wypróbowałem też jego sposób na radzenie sobie z negatywnymi emocjami. Negatywne emocje zaatakowały mnie z potworną siłą. Zwykle ludzie wyładowują je po kilku minutach na innych - potem kaftan, psychiatryk, psychotropy. Dzięki odcięciu myśli od emocji zaczęła ona tracić swoje negatywne zabarwienie i chociaż czułem to silnie jeszcze przez kilka dni (coś jak motywacja, albo radość z dobrze wykonanego zadania) od tego czasu nie pojawiły się więcej.

W kilka dni po odstawieniu lekarstw poczułem się tak jakby ten niewinny oddech ciemieniowy chciał mnie zabić, był bardzo silny. Zwróciłem się do uzdrowiciela pranicznego - międzynarodowego mistrza. Najwyraźniej problem nie był w głowie, ale w brzuchu, jeszcze przez wiele dni czułem ciepło, czasem punktowo, czasem rozlane na większym obszarze. Od tego czasu nie czułem tego oddechu, ale czułem czasem słabsze czasem silniejsze impulsy światła w głowie, czasem przenikające moje ciało. Zacząłem też między snem a jawą czytać jakieś książki, które pojawiają się w mojej głowie. Nie pamiętam o czym one były, nie zostaje to w świadomości. Nie tak dawno, podczas oglądania filmu w TV trwam poczułem, po raz pierwszy od psychozy, energię, która wychodzi z serca na zewnątrz.

Jestem prostym człowiekiem, zdecydowanie bardziej praktykiem niż teoretykiem, nie potrafię czytać uczonych książek. Nie potrafię też się intensywnie modlić (koncentracja, natłok myśli). Zdecydowanie preferuję rozwiązania prostsze nad tymi skomplikowanymi. Podoba mi się medytacja o dwóch sercach, jest prosta, sam ją jakby odkryłem, boję się jednak jej wykonywać. Nie wiem bowiem czy trafię do szpitala przez jej wykonywanie, czy przez zaniechanie jej wykonywania. Dobiega końca czwarty miesiąc bez leków. Jesień będzie trudniejsza, a nie chciałbym jednak do leków wracać.

Jest jeszcze uzdrowiciel. Książka "Psychoterapia praniczna" pozwoliła mi zrozumieć że leczę się zawsze sam, ale jego wsparcie jest bardzo silne (także w schizofrenii!!!), a czasem działa cuda.

Domyśla się Pani, że nie ma na świecie człowieka, któremu mógłbym o tym wszystkim opowiedzieć. Mam nadzieję, że Pani mnie zrozumie i jakoś zainspiruje.

Pozdrawiam

Grzegorz

EMAIL Z DNIA 23.07.2013 NR 1

Znaki dane mi Tobie...

...a znaków jest tak wiele... i to właśnie szczególnie w świecie natury możemy je spotkać... bo tak jak Pani Wiesława wczoraj pięknie napisała swoim Serduszkiem - wszystko co nas otacza ma swojego ducha... energię... nic nie jest martwe, gdy zaczynasz obejmować wszystko Sercem... nie mówię, że wtedy nie ma już potknięć... to niemożliwe... jeszcze niejednokrotnie człowiek upada podczas swojej wędrówki... ale to normalne... i "dobre"... to należy do indywidualnego procesu rozwoju każdego z nas... a gdy się z tym pogodzisz, wszystko wydaje się być "takie proste"... - "nie musisz myśleć... działać... planować"... przestajesz słuchać, co mówią inni, bo Ty masz już wszystko zapisane w sobie... w swoim Sercu... nagle nie masz już pragnień... oczekiwań... po prostu żyjesz... jesteś... a Bóg "robi wszystko za Ciebie"... stawia Ci na drodze odpowiednich ludzi... zdarzenia... i znaki, które są dla Ciebie kierunkowskazem, którędy masz pójść... a Twoje Serce prowadzi Cię zawsze tam, gdzie trzeba... i choć czasami przytłoczony, tak jak każdy człowiek swoimi codziennymi obowiązkami i targany być może wątpliwościami, to jednak ufasz Twojemu Sercu - bo ono nigdy Cię jeszcze nie zawiodło w przeciwieństwie do przebiegłego rozumu...

Wszystko się jednak zmienia, gdy Twoje Serce podłącza się do rozumu i nastaje między nimi Jedność... Unia... wtedy rozum zaczyna działać już pod dyktando Serca i wysyła Ci znaki, które nie pozwalają Ci zwątpić, że miłość to największa, najpiękniejsza i jedyna napędzająca energia tego wszechświata, którą należy się dzielić... bo energia musi płynąć... nie możesz jej zatrzymać... i to jest chyba najbardziej fascynujące w tym wszystkim... bo dzięki Sercu i miłości, którą w nim nosisz, zauważasz to, co czasami dla innych ludzi - żyjących jeszcze w iluzji tego świata, pod zasłoną - wydaje się być niewidoczne... ale to jest proces indywidualny... nie można go przyspieszać... nie można nikomu nic narzucać, jak wielokrotnie podkreślała już Pani Wiesława... wszystko w swoim czasie... dlatego nie denerwuj się, gdy coś czego pragniesz Sercem nie wydarza się, bo jeśli płynie to faktycznie z głębi Twojego czystego Serca, to wcześniej, czy później - znajdzie odbicie w Twojej rzeczywistości... w Twoim życiu... i nie denerwuj się, gdy ktoś Cię nie rozumie... postrzega pewne sprawy inaczej... puść to... daj mu szansę, odkrywać ten świat samodzielnie... jego Serce znajdzie własną drogę... nie uzależniaj się od nikogo i niczego, bo potem boli... to nie znaczy, że masz być egoistą... nie... to nie tak... to oznacza, że Ty możesz się tylko dzielić tym, co masz w Twoim Sercu... czystą miłością... "nie ma miłości poza Tobą"... Ty jesteś miłością, którą możesz obdarować cały świat, a drugi człowiek jest Twoim odbiciem i gdy Bóg stawia Ci go na drodze - to on nosi w sobie ten sam zaczyn miłości co Ty... a jeśli nie, to wasze drogi bardzo szybko się rozchodzą, bo ten drugi lub Ty macie do przepracowania jeszcze jakieś lekcje... i być może się potem jeszcze kiedyś spotkacie, albo i nie... to wola Boża - nie Twoja ma się wypełniać... dlatego nie uzależniaj się od niczego i od nikogo... to ważne... kochaj drugiego człowieka, jak siebie samego... miej dla niego miłosierdzie... uśmiechaj się szczerze... bo Twoja pomoc... Twoje miłosierdzie... Twój uśmiech... może być dla tego człowieka bardziej znaczący niż Ci się wydaje... ale nie uzależniaj się od tego... nie miej w stosunku - do tego człowieka lub do tej konkretnej sytuacji oczekiwań... nie wiąż z tym swoich pragnień... bo Twoje pragnienia i oczekiwania często mogą być sprzeczne z naturą drugiego człowieka, jeśli nie są zgodne z Twoim i jego Sercem... a wtedy boli... kogo? Ciebie... tylko Ciebie, bo Ty stwarzasz świat w Tobie i projektujesz go na zewnątrz...

I jeszcze jedno... nie bój się... chociaż się boisz... nie lękaj się niczego... chociaż się lękasz... wiem, to trudne... nawet bardzo... bo porzucić lęk oznacza być sobą... zdjąć maskę iluzji... a co jeśli komuś w Twoim otoczeniu nie spodoba się Twoje prawdziwe oblicze? ale czy myśląc i działając Sercem można mieć brzydkie oblicze?... nie... otwarte Serce jest przepiękne... pełne Światła i Miłości... wiem... trudne to... nawet bardzo trudne... być sobą... być wolnym od wszystkiego... żyć tu i teraz... polegać tylko na swoim Sercu... polegać po prostu na Bogu... ale wierz mi z biegiem czasu przyzwyczaisz się... zrozumiesz... przebaczysz sobie... i dasz się ponieść Twojemu Sercu... ten moment przychodzi do każdego... do każdego kto ufa Bogu... i kto się na Niego otworzy... nie boi się Go prosić... i wyznać - "Panie bez Ciebie nie ma mnie... Ty jesteś moim życiem... prowadź Panie... tylko Ty znasz moją Drogę do Domu"

A w tym wszystkim ciągle trzeba pamiętać o równowadze... harmonii... jedności Serca... Ducha... i Ciała... ale każdy jest tylko człowiekiem... i w pewnych sytuacjach zapominamy... to sytuacje podbramkowe, gdzie dajemy wciągnąć się w wir świata zewnętrznego i jego problemy... ale i to należy do procesu uczenia się... po to tu jesteśmy, aby się uczyć i wyciągać wnioski, jak następnym razem zrobić coś lepiej... jak włożyć w to więcej Serca... wczoraj miałam sytuację, gdzie siedząc z pewną osobą w pewnym miejscu i prowadząc ożywioną rozmowę, zapomniałam przez chwilę o tym, aby pozostać w równowadze... a myślami nagle byłam gdzieś daleko... nie skupiałam się na tu i teraz... po prostu odfrunęłam :-) nieopodal tego miejsca był taki mały kącik zabaw, wygospodarowany dla dzieci i stała tam taka mała tablica jak w szkole... mój wzrok przyciągnął napis na tej tablicy, który mnie "zaskoczył"... a brzmiał następująco - "Unia z Mistrzem" - przez myśl mi przebiegło, które małe dziecko mogło wpaść na taki pomysł, aby coś takiego zapisać, a przede wszystkim nie popełniło żadnego błędu w słowie "Mistrz"? no dobra, może zapisał to ktoś z dorosłych... z rodziców... mimo wszystko... "dziwne"... nie... nie ma przypadków... uśmiechnęłam się sama do siebie i pomyślałam... - wiem Panie... wiem, że mam polegać tylko na Tobie i z Tobą we wszystkim się jednoczyć... Ja też Cię kocham... przepraszam... wybacz mi, ale jestem tylko człowiekiem i czasami się zapominam... ale kocham Cię... tak bardzo Cię kocham... jestem wdzięczna... :-)

Wiele jest w naszym życiu takich sytuacji... przypadków? zbiegów okoliczności? które innym mogłyby wydać się bez znaczenia... dla mnie są one jednak ważne... bardzo ważne... bo język Boga - to język znaków... tak jak kiedyś mi ktoś bliski mojemu Sercu powiedział... - "to nie język polski"... wtedy tego nie rozumiałam... tak wiele nie rozumiałam... i choć dziś rozumiem więcej niż wtedy - to nadal się uczę, chętnie się dzielę i chętnie przyjmuję... dziś podczas porządków w ogródku przyciągnął moją uwagę mały kamyk... nic specjalnego, pomyślałam sobie... ale on nie popuścił... "choć... podnieś mnie (wydawał się do mnie szeptać)... chce Ci coś przekazać"... podeszłam... schyliłam się... wzięłam go w dłoń... cóż zwykły kamyczek... taki jak każdy inny... a jednak nie do końca... nie... ten kamyk był w kształcie Serca... kto lub co go tak ukształtowało? - uśmiechnęłam się sama do siebie... bo wiem... jestem o tym przekonana, że to ja stwarzam swoją rzeczywistość i jeśli czuję miłość w Sercu, to wszystko na mojej drodze staje się miłością... miłość to najsilniejsza energia jaka istnieje... nie ma innej... wszystko inne to iluzja... zacisnęłam mocno na kamyczku moje palce... poczułam jego energię... przeszło mnie ciepło... a w Duchu usłyszałam słowa - "Kocham Cię" :-)

Bóg jest wszechobecny - dzielę się z wami miłością energii tego kamyczka, a szczególnie z chorą na nowotwór Marysią, która prosi o modlitwę... wszystko będzie dobrze kochane Słoneczko... Bóg jest z Tobą, a i Pani Wiesia z tego co piszesz, gdzieś tam blisko... :-) Słonecznego dnia wszystkim... z Bogiem... - ZAHIR

Czy Serce z kamienia może mieć Serce? ;-)

EMAIL Z DNIA 22.07.2013

Nadziei blask jest w nas...

W mym Sercu nadziei blask,
bo widzę czystą miłość w nas.

Ta miłość niezachwiana,
bo pochodzi od Pana.

On otacza mnie miłością,
i Serca wytrwałością.

Tu i teraz dla Pana żyję,
a moje Serce dla Niego bije.

On mym Oblubieńcem,
splatanym z kwiatów wieńcem.

Na Nim me życie się wspiera,
a ma miłość do Niego me Serce rozpiera.

Wola Twoja niech Panie będzie
i mój Anioł do mnie przybędzie.

Moje Serce otwarte,
a ręce rozwarte...

czekam w cierpliwości na Ciebie...
wiem... będzie jak w Niebie...

Kocham Cię Panie... - ZAHIR

P.S. Dziękuję Pani Wiesiu... po prostu dziekuję... z Serca do Serca... ZAHIR

ODPOWIEDŹ OGÓLNA NA OSTATNIO DOCHODZĄCE EMAILE:

Dziękuję za Wasze słowa, wsparcie, za wszystkie Wasze listy, które rozjaśniają moje dni. Właśnie dzisiaj są mi potrzebne kiedy przybyło w moje życie kilka ciężko chorych osób, kiedy patrzę i zmagam się z ich cierpieniem ... każde miłe i dobre słowo pozwala mi łatwiej przejść przez ich ból ... mój uśmiech często jest napojem dla ich zdrowia, dzięki temu i na ich twarzach widzę pogodny uśmiech i piękny blask w oczach.

Czytam wszystkie Wasze listy, w tym te adresowane wyłącznie do mnie ale nie mam obecnie zbyt dużo czasu aby na nie odpowiadać, obiecuję, że kiedy znajdę więcej czasu odpowiem na wszystkie które tego wymagają... toteż proszę o cierpliwość ... w życiu mamy rzeczy ważne i ważniejsze, toteż jeszcze raz proszę o wyrozumiałość ... tą drogą proszę również o modlitwę za wszystkich chorych ludzi, którzy w te wakacje nie mogą korzystać z uroków słońca i wody tylko muszą się zmagać z ciężkimi doświadczeniami życia.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 19.07.2013

Pan moim Pasterzem...

Polegam na Tobie Panie,
niech się Twoja wola stanie.

Kocham Cię z Serca całego,
jako mojego Umiłowanego.

Jesteś wodą mojego życia,
w którym jeszcze tyle do odkrycia.

Polegam na Tobie Panie,
bo w Tobie skończyło się moje poszukiwanie.

Teraz jestem całością,
i cieszę się życia radością.

Nim Ciebie w mym życiu spotkałam
bardzo się wszystkiego lękałam,
błądziłam wielokrotnie ciemną drogą,
ale to Ty, za każdym razem mego Serca byłeś odnową.

Niosłeś mnie w swych ramionach - choć nie wiedziałam,
bo większość mego życia w iluzji przespałam.

Potykałam się o niejedno cierpienie,
ale Ty dałeś mojemu Sercu ukojenie.

Polegałam na iluzjach zewnętrznego świata,
ale Ty wysłałeś mi Twojego Świetlistego Brata.

On otulił mnie miłością czystą,
przyodziawszy swą szatę jedwabistą.

Człowiek, czy Anioł? - się pytałam
i całym Sercem Go pokochałam.

On otulił mnie swoimi silnymi skrzydłami
i zaprowadził do niebios bram diamentowymi schodami.

To On dał mi klucz do Serca Twego,
aby otworzyć piękność i czystość mojego.

Tak wzrastam Panie co dnia w Twej miłości,
a w moim Sercu wieczna szczęśliwość gości,
bo to co ziemskie kiedyś przeminie
i wiem, że znów znajdę się z Tobą w niebiańskiej krainie.

Moja misja jednak tu nie dobiegła końca,
bo trawi mnie nieustannie w Sercu miłość gorąca.

Gdzieś na tym świecie jest moja Druga Połowa,
w niej przyjdzie mej miłości w Tobie odnowa.

Płomyczku - czekam wytrwale co dnia i nocy na Ciebie,
bo pragnę całym Sercem, aby już teraz było Ci jak w Niebie.

Wierzę, że Bóg połączył nas już Sercami,
a my uniesiemy się niebawem do Nieba duszami i ciałami.

Całą nadzieję spotkania Ciebie w Bogu pokładam
i moje życie w Jego ręce dziś składam.

Powierzam Tobie moje za Nim Serce stęsknione Panie,
usłysz proszę Jego i moje miłosne wołanie,
bo choć ten świat bardzo wielki,
nie pozwól odejść mi z niego bez mojej odbicia kropelki.

Płomyczku wzywam Twoje kochane Serduszko,
przyłóż do mojego Twe uszko
i znajdź w nim Twojego bicie
to ja Twoja Druga Połowa - Twoje idealne odbicie.
ZAHIR

Wierzę całym Sercem, że Pan zawsze doprowadza swoje owieczki do celu... czasami są to kręte ścieżki... bardzo kręte i pełne cierpienia... ale Pan kocha nas nieskończenie... jego miłość przerasta wszystko co ziemskie... On wie dokładnie czego pragnie nasza Dusza i jeśli jest to zgodne z Jego planem dla nas, to na końcu tej drogi zaznamy raju na ziemi... bo Pan chce dla nas jak najlepiej... a my jako ludzie nie możemy widzieć i wiedzieć wszystkiego... choć często upieramy się przy swoim...

Kiedyś ktoś bardzo bliski mojemu Sercu powiedział mi, że rzeczywistość jest bardziej fantastyczna niż fantastyka... ale to piękne stwierdzenie... dziś, gdy patrzę / obserwuję otaczający mnie świat i ludzi - często wracam do Jego słów i myślę, jak bardzo miał rację i jestem tak bardzo wdzięczna, że po mojej twarzy płyną gorące łzy... życie jest cudem... to my najczęściej tylko zamykamy na nie nasze Serca, bo czujemy się oddzieleni... ja też tak robiłam, bo widziałam tylko swoje pragnienia i miałam swoje oczekiwania... a Pan ich nie spełniał, lecz doświadczał różnymi bolesnymi doświadczeniami... ale to one mnie wzmocniły... dały siłę... nic nie dzieje się przypadkiem... wszystko ma swój głębszy sens... nawet to najboleśniejsze - śmierć drugiego człowieka... teraz z perspektywy czasu to wiem... straciłam w krótkim czasie dwie ukochane, bliskie mojemu Sercu osoby... i choć jeszcze dzisiaj trudno mi się chwilami z tym pogodzić, to staram się w tym widzieć dobro... jeśli można to tak wyrazić... (słowa są niczym w porównaniu z tym, co się czuje w Sercu)... takie doświadczenia uczą szacunku do życia, do drugiego człowieka... pokory Serca... ale przede wszystkim tego, że miłość jest największą wartością i cnotą, którą obdarzył nas Bóg i kazał się dzielić... (kochaj Bliźniego swego, jak siebie samego)... no właśnie ale to trzeba zrozumieć, a właściwie poczuć Sercem...

Pani Wiesława tyle razy o tym już pisała... aby pokochać drugiego człowieka, trzeba mieć tą miłość w sobie... kochać siebie... i nie chodzi tu o samolubstwo... tylko o to, że jeżeli kochasz i szanujesz siebie, to potrafisz przekazać to dalej... stajesz się pomocny, uprzejmy, miłosierny... nie zazdrościsz... nie pożądasz... nie oceniasz... chcesz tylko aby ten drugi człowiek był tak samo szczęśliwy jak Ty... aby wszyscy ludzie byli szczęśliwi... nawet największy wróg... to jest prawdziwa miłość... to jest łaska od Boga... i tego nie zdobywa się drogą przyspieszonego rozwoju duchowego... otwieraniem na siłę czakr... płaceniem komuś za to pieniędzy... nie to jest droga subtelna... delikatna... droga wyciszenia... wewnętrznego spokoju... Bóg przychodzi do każdego Serca... trzeba się tylko wsłuchać w swoje Serce... porzucić wszelkie oczekiwania... i usłyszeć Jego pukanie... a potem zaprosić Go do czystego, otwartego Serca i gorąco się modlić... całym sobą... bo kto zakotwiczy się w Bogu / w swoim Sercu - ten już nigdy nie odchodzi... nie grzeszy... nie krzywdzi... nie wymaga... tylko poddaje się Jedynemu... dlatego czasami kojarzymy to ze śmiercią... z odejściem z tego świata... też tak miałam... ale to była tylko moja iluzja oddzielenia... bo kto kocha Boga - jest już w sobie całością i żyje wiecznie poprzez miłość... dlatego nie bój się bracie / siostro tylko wgłębiaj się w pokłady miłości Twojego Serca, bo na Jego dnie jest wszystko czego potrzebujesz... tam jest ten jedyny Skarb - bezwarunkowa miłość, wiara, nadzieja, radość, szczęście - niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz Ciebie... bo Ty żyjesz już w Bogu i nie lękasz się niczego... nawet śmierci... bo Twoja miłość do Niego i Twoje zaufanie przekracza granice tego świata... tak czuje i pisze moje Serce... i tym się z wami dzielę... bo pragnę również waszego szczęścia... przebudzenia w Bogu... myślę, że gdy pokłada się do końca swoją nadzieję w Bogu - to tak właśnie jest... przychodzi bezgraniczna miłość do wszelkiego stworzenia... obojętnie kim jest dany człowiek, czy jest dobry, czy zły w oczach innych... bo jeśli Ty masz w sobie bezgraniczną miłość, a Twoje Serce jest miłosierne i wrażliwe - to ten człowiek, którego spotykasz i który stoi przed Tobą jest tym samym - jest Twoim odbiciem... tak trafiłam tu... bo na tej stronie Pani Wiesława przemawia z Serca do Serca... uczy wielu rzeczy, ale nigdy nie narzuca... szanuje drugiego człowieka i jego uczucia... to cudowna kobieta... jej pozytywną energię wyczuwa się na odległość... tak wygląda miłość człowieka do człowieka...

Pan otwiera nasze Serca poprzez różne doświadczenia... często są to te niełatwe... trudne... w których przeżywamy wiele cierpienia... ale tak widocznie musi już być... droga duchowego rozwoju nie jest łatwa, tak jak już wielokrotnie podkreślała to w swoich wypowiedziach Pani Wiesława (Bóg jej zapłać za to co robi i czym się dzieli)... ale na końcu tej Drogi jest światło... Światło miłości Boga do człowieka... bo On nigdy Cię nie odrzuci... nigdy nie powie, że jesteś niegodny Jego miłości... Bóg kocha nas bezwarunkowo...

Błogosławieństwa kochani z Serca do Serca - ZAHIR

EMAIL Z DNIA 18.07.2013 NR 3

Drodzy Przyjaciele,
pragnę Wam serdecznie podziękować za prowadzenie strony Rose of Sharon. Robicie wiele dobrego, przecieracie szlaki ścieżki duchowej dla innych osób, prowadzicie, tłumaczycie, przekazujecie wiedzę o zakrętach życia i przeszkodach jakie mogą się pojawić. Dziękuję Wam. Czytanie Waszych artykułów pozwoliło mi uwierzyć w dobro tego świata, w sens jego złożoności, pozwoliło odkryć fałsz tradycji i socjalizacji, jaki podaje się Nam codziennie i w który mocno wierzyłam. Potem moja dusza zbuntowała się. Mój umysł pogrążył się w depresji, z której nie widziałam wyjścia. Powoli staram się odbudować nowy porządek i oczyszczać się z negatywnych myśli. Wasze artykuły pozwalają mi codziennie się zmieniać i dokształcać.

Dziękuję
Justyna

EMAIL Z DNIA 18.07.2013 NR 2

Żyję, bo wiem, że tam jesteś... (w moim Sercu)

Me Serce Płomyczku w Twoim żyje
już dłużej tego przed sobą nie kryję.

Oddałam Ci moje Serce całe,
bo moje poprzez miłość do Ciebie i ludzi stało się za małe.

Idę sama przez życia trud,
aby Cię spotkać u niebios wrót.

Tam gdzie nie ma już bólu i cierpienia,
tylko rozkosz czystego, miłosnego spełnienia.

Przybądź mój Płomyczku drogi,
w moje skromne, ale kochające Cię szczerze Serca progi.

W moim Sercu miłości jest wiele,
usłysz wreszcie, w którym bije ono kościele.

Świątynia mego Serca pełna miłości,
w niej tęsknota nieustanna za Tobą gości.

Moim Panem jest sam Bóg,
a moją rodziną Jego Boski Ród.

Aniołowie mnie wspomagają
i w poszukiwaniach Ciebie pomagają.

Inspirują mnie swoimi niebiańskimi dźwiękami
i pomagają napotykanymi codziennie znakami.

Wiem, że Droga nasza już niedaleka,
a na końcu niej nasza wspólna, czysta i od Boga pochodząca - miłość czeka.

Naszą miłość dzielić będziemy się z całym światem,
bo ona jest święta, piękna i pachnie niebiańskim kwiatem.

Proszę Płomyczku, nie ustawaj w Twoich poszukiwaniach... i znajdź mnie w biciu Twojego pięknego Serca... wiem, że tam jesteś... i czuję, że tęsknisz - tak samo jak ja...

P.S. Dziękuję Daneczko za Twoje pokrzepiające moje Serce słowa... Jestem Istotą Światła i Miłości, tak jak wszyscy, którzy tu przychodzimy... żyję dla dobra tego świata... dla Boga... dla drugiego człowieka... tylko ostatnio coraz bardziej brakuje mi mojego idealnego odbicia - mojej drugiej połówki... a moja płeć taka jak Twoja :-)... pozdrawiam ciepło... szczególnie Panią Wiesię... ZAHIR

EMAIL Z DNIA 18.07.2013 NR 1

Witajcie.
(Do Zahir)

Nie wiem czy jesteś kobietą czy mężczyzną osobą młodą czy starszą ale wiem co czujesz. Był okres w moim życiu gdy po wielkich zawirowaniach zostałam sama, tak bardzo tęskniłam do tej Jakieś mojej drugiej połówki. I emocje nie zawsze były fajne.

Z czasem tę moją tęsknotę powierzyłam Panu. I przyszło wyciszenie i serca i emocji. Wierze, że spotkam tę MOJĄ połówkę i wierzę, że odgadnę znaki jakie Pan mi podsunie. A póki co to staram się pracą i dobrymi myślami zapełnić moje dni .

Daneczka

EMAIL Z DNIA 17.07.2013 NR 2

Nawet nie wiem jak zaczac ten list. Chyba od slowa " dziekuje". Dziekuje za Wasz czas i poswiecenie. Dziekuje za niesienie dobrej nowiny i caly trud, ktory sie z tym wiaze. Od jakiegos czasu szukalam na stronie adresu mailowego, az w koncu przedzierajac sie przez jej przepastne zasoby natrafilam na niego.

W zasadzie nie mam pytan. Albo wrecz odwrotnie - jest ich tyle, ze ich zadawanie wydaje sie bezcelowe bo wiem, ze sama musze na nie odpowiedziec. Postanowilam jednak napisac, by dac swiadectwo Jeszcze Optymistce. Od wielu lat mam (a w zasadzie mialam) takie same watpliwosci i zarzuty wobec swiata. Doskonale rozumiem jej slowa. Nawet kiedys uzylam nastepujacych slow: "nie chce miec drugiego dziecka bo dlaczego mialabym mu fundowac to nasze ziemskie piekielko?". Czlowiek rozgladajac sie wokol ma wrazenie, ze swiat zwariowal. Czulam sie w tym zagubiona i osamotniona, przy okazji popelnilam wiele bledow i zranilam wielu ludzi. Z poczatkiem tego roku cos sie zaczelo zmieniac. W moim otoczeniu i we mnie. Poczulam glod Boga, wiedzy o sobie, wszechswiecie i rozwoju duchowym, o naszym miejscu na ziemi.

Zaczelam chlonac ksiazki na ten temat, przeszukiwac internet, swiadomie i otwarcie podejmowac ten temat z ludzmi wokol mnie. Pierwszy raz od wielu lat mialam w rece Pismo Swiete, zaczelam systematycznie medytowac i sie modlic. I oczywiscie mozna uznac, ze jestem jednostkowym przypadkiem, jednak wokol mnie jest wiele osob, ktore jakby budzily sie ze snu. Moj dobry kolega - zagorzaly ateista dwa miesiace temu zostal ochrzczony. Takich przykladow jest wiecej. Powoli zaczynam dostrzegac fale zmywajaca nam z oczu bloto. A ta fala oczysci wszystko, potrzeba tylko czasu. Chyba zbyt wiele wymagamy od Boga oczekujac, ze w ciagu pol roku (od grudnia 2012) wszystko sie zmieni.

Kostki domina zostaly ruszone, jestem jedna z nich, teraz fala bedzie sie rozlewac. Usilnie w to wierze, ale zalerzy to tylko od nas. Juz w tym czasie dwukrotnie doswiadczylam mocy Boga i modlitwy do niego. Pewnej nocy ogarna mnie ogromny lek. Wynikal ze zwyklych przyziemnych spraw, ale jego skala byla niewspolmierna, irracjonalna. Kiedy lezalam w lozku oblaly mnie zimne poty, nie moglam zasnac. Zaczelam w kolo powtarzac "Boze, pomoz mi, Boze, pomoz mi". Nie wiem jak dlugo powtarzalam te slowa jak mantre, ale nagle strach zniknal. Odszedl. Poczulam rozplywajacy sie spokoj i usnelam.

Za drugim razem Jezus przyszedl do mnie we snie. Stalam na zielonym pagorku, nagle zobaczylam zlatujace z gory anioly. Byly dostojne i piekne. Potem pojawil sie Jezus. Splywal z nieba. W pierwszej chwili mocno sie wystraszylm. Pomyslalam, ze to koniec swiata, ze nie zdaze nadrobic tych wszystkich zlych rzeczy, po czym odwazylam sie na niego spojrzec. Jego twarz, oczy, usmiech, wszystko wyrazalo pelna milosc i akceptacje. Usmiechnelam sie takze i zaczelam do niego biec. Obudzilam sie szczesliwa, pelna energii i wiary.

Juz tesknie za tym uczuciem, a wiem, ze to dopiero poczatek mojej drogi. Jednoczesnie bardzo sie tego boje. Boje sie cierpienia, bolu, utraty tego wszystkiego, na czym do tej pory tak mi zalezalo. Boje sie, ze sie podolam, ze sie poddam. Boje sie wielu rzeczy, ale teraz juz wiem, ze tylko to da pelne oczyszczenie. A jedynym sposobem na rozproszenie tego strachu jest modlitwa. W tej chwili czuje sie jak dziecko, poruszam sie niepewnie i po omacku, dlatego tym bardziej dziekuje za prowadzenie tej strony, a tym samym takich osob jak ja.

Mam prosbe o zamieszczenie chocby fragmentu mojego listu, zeby Jeszcze Optymistka zobaczyla, ze moze wcale z tym swiatem nie jest tak zle, a zmiany juz sie zaczely.

Mialo byc krotko, wyszlo o wiele wiecej, ale plynelo z serca.

Pozdrawiam
Ania

EMAIL Z DNIA 17.07.2013 NR 1

Tęsknota mego Serca

Na rozstaju Dróg
stał miłosierny Bóg.

Spojrzał mi głęboko w oczy
i zrozumiał mój sen proroczy.

Objął me Serce miłością
i naznaczył wytrwałością.

Ale me Serce stęsknione - nie potrafi dalej tu w samotności żyć,
cóż nie będę tego przed światem dłużej kryć.

Bo choć życie to dar wielki,
nie ma sensu bez drugiej odbicia kropelki.

Łzy gorące spływają co noc po mej twarzy,
a cały dzień Twe piękne i pełne miłości Serce mi się marzy,
bo ono idealnym odbiciem mojego,
tak dzień i noc lgnie do miłości Twojego.

Tak dobiega me życie końca,
choć w Sercu miłość gorąca.

Pali co dnia i nocy jak ognia płomieniem,
trawi tęsknotą i duszy wspomnieniem.

Nie ma już miejsca dla mnie samej na tym globie,
jedyna nadzieja pozostaje Ukochany w Tobie.

Gdzie jesteś moja Druga Połowo?
chcę wreszcie zacząć z Tobą me życie na nowo,
bo Ty jesteś moim idealnym odbiciem,
mego Serca tęsknotą i odkryciem.

Ty jesteś dla mnie życia spełnieniem
i mego Serca największym marzeniem.

I choć pragnę by me Serce dla Twego wytrwało,
to czuję, że czasu bez Ciebie zostało mi już tu bardzo mało...
dlatego jeśli usłyszysz mego Serca w Twoim gorące bicie,
porzuć dla mnie te swoje tajemnicze ukrycie.

Bo miłość, którą chcę Cię obdarzyć,
może Ci się tylko raz w życiu przydarzyć.

Ona czysta, gorąca, namiętna i od Boga płynie,
spotkajmy się proszę wreszcie Ukochany w tej niebiańskiej krainie,
gdzie miłość Serc jest najpiękniejsza
i od rozumu ważniejsza...

Przybądź proszę Płomyczku...

P.S. Czasami trzeba ulżyć swojemu Sercu... przepraszam za sentymentalność, ale Serce nie sługa... może ktoś z was tęskni tak samo jak ja za swoją drugą połową Serca i rozumie, co to znaczy... Pozdrawiam Pani Wiesiu gorąco i dziękuję jeszcze raz z Serca za wszystko... niech Bóg Pani błogosławi i da dużo zdrówka, aby ta strona trwała na wieki... z Serca do Serca - ZAHIR

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 13.07.2013

Łukasz ... już niejednokrotnie pisałam - budzące się energie w naszym ciele na początku tego okresu powodują wielkie zagubienie a także ból i cierpienie. Energia płynie nie tylko z góry, przede wszystkim budzi się ciało, to ono musi być gotowe na przyjęcie tej olbrzymiej energii.

Cóż z tego jeśli masz w domu super nowoczesny komputer jeśli on nie jest sprawny, wówczas nawet najszybszy internet nie wprowadzi go w ruch, musisz przede wszystkim mieć sprawny i gotowy sprzęt.

Energia z góry oddziaływuje na wszystkich ludzi, ale większość naszych ciał zbudowane jest z węgla z duża ilością pustej przestrzeni ... a jak wiadomo węgiel nie jest zbyt trwały i łatwo się pali, więc nadmierne ilości ciepła, które wytwarza się pod wpływem działającej energii łatwo może nas spopielić, toteż u ludzi na tym poziomie są zawory bezpieczeństwa i nie należy ich na siłę zrywać poprzez stosowanie niemądrych technik!!!
Kiedy ciało będzie gotowe zawory bezpieczeństwa same pękają i wpuszczają energię i jest to proces zupełnie naturalny.

Pisałam już wielokrotnie o ciele krzemowym, które już jest zdolne przyjmować wyższe energie. I to my musimy zbudować w ciele to wyższe okablowanie aby dotrzeć i móc wpuścić w ciało nieograniczoną kosmiczną energię.

Nasz ludzki akumulator pobiera energię z dwóch źródeł:
1. z tlenu, z pożywienia, ze słońca
2. z energii kosmicznej, która ma ogromna inteligencję, ona wie jak uruchomić nasze komórki, jak je oczyścić, naprawić, zwiększyć ich potencjał ... beż żadnych naszych instrukcji.

Wiem coś na ten temat ... najlepiej to widać kiedy healuję chore osoby, ta energia sama wie gdzie ma podążyć, nie czeka na moje polecenia ... biegnie prosto tam, gdzie jest potrzebna, nawet jeśli ja nie jestem świadoma, że w tym miejscu jest problem. Kto jeszcze tak myśli, że może nią zarządzać, sterować, jest jeszcze na niskim poziomie rozwoju. Można ją jedynie prosić o naprawienie problemu... to my możemy uczyć się od niej a nie ona od nas ...

Energia kosmiczna płynie do nas praktycznie cały czas i stale napełnia nasze ciało i przynosi poczucie radości, szczęścia, zdrowia. Czym mocniej wibrują nasze atomy tym więcej przyjmujemy tej energii, która daje nam siłę życiową.

Żywność i tlen wytwarzają w ciele prąd, ale jaka będzie jego jakość zależy już tylko od nas, jak się będziemy odżywiali, dotleniali, takie wprowadzimy w siebie wartości i tak na energetyzujemy własne ciało.

Zatem tylko od nas zależy jak wypełnimy nasze atomy, czy zdołamy tym prądem oświecić jeden własny pokój, czy całe mieszkanie, czy będziemy w stanie zapalić 100W żarówki czy tylko 25W? A może nawet nie będziemy w stanie zapalić tych 25W? A może zapalimy żarówki o mocy 1000W?

Z reguły człowiek posiada w sobie energię równą 30 wodorowych bomb ... a te silniejsze ciała mają duuużo większą moc.

Do Boskiej energii kluczem jest miłość i miłosierdzie. To pod ich wpływem człowiek jest zdolny zrobić WSZYSTKO! Aby zrealizować siebie w pełni potrzebna jest również MOC WIARY! Energia inspirowana takimi atutami jest zdolna połączyć się z Bogiem.

Ale pamiętajmy ... NIE używajmy tej energii aby pokazać światu swój potencjał, w dodatku sprzedając go za spore pieniądze ... nie po to tu jesteś! Narodziłeś się tutaj aby zjednoczyć się z Bogiem i poświęcić swoje moce na pomoc słabszym ludziom.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 13.07.2013

Witam :)

Na wstępie chciałbym podziękować za Pani artykuły na stronie vismayi, są naprawdę bardzo dobre i zawsze czekam na następne. Moja przygoda z transformacją zaczęła się w październiku 2012. Od tej pory jestem kompletnie zagubiony... Czytam, czytam i nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć. A ta energia jest ze mną cały czas i czuję jak płynie z góry. Nie wiem co robić... Byłbym wdzięczny za pomoc.

Pozdrawiam Łukasz

EMAIL Z DNIA 11.07.2013

Szanowna Pani Wiesławo!

Z wielkim zaciekawieniem śledzę Pani przekazy i czekam z niecierpliwością na kolejne... a przeważnie jest tak, że pisze Pani akurat o tym, co jest mi potrzebne na daną chwilę... przypadek? - nie ma przypadków - tak jak powiedział mi kiedyś, ktoś bardzo bliski mojemu Sercu...

W tym miejscu chciałabym tylko wyrazić mój szacunek i uznanie dla Pani... to co Pani pisze, a jednocześnie robi dla społeczności internetowej, która interesuje się Pani stroną - jest wielkim darem od Boga... poprzez swoje doświadczenia płynące z głębi Serca i dzielenie się nimi z nami, otwiera Pani przed każdym z nas nowe drzwi i szansę zrozumienia własnego rozwoju duchowego oraz własnych doświadczeń na tej pięknej, choć nie zawsze łatwej drodze... cieszyłabym się dlatego niezmiernie, gdyby było więcej takich odważnych i otwartych Sercem ludzi jak Pani, którzy potrafią się dzielić swoją wiedzą Serca, nie narzucając drugiemu człowiekowi swoich przekonań... tym bardziej przykro mi, gdy są ludzie, którzy nie potrafią zaakceptować wolności słowa i prawa każdego człowieka do własnego rozwoju... ale w Sercu mam nadzieję, że nie da się Pani tym zniechęcić i nadal będzie Pani robić to, co dyktuje Pani Serce... a to jest piękne i przepełnia moje Serce czystą radością i nadzieją na to, że w końcu cały świat ogarnie to uczucie bezwarunkowej miłości i płynącego z niej szczęścia oraz pokoju... tak bardzo w to wierzę... całym Sercem... również dzięki Pani osobie... szczególnie spodobał mi się Pani ostatni przekaz pt. TO TWOJE SERCE WYGRA... nic dodać i nic ująć... wszystko płynie prosto z Serca do Serca... to się czuje... właściwie to nie trzeba tu więcej słów...

Tak dalej Pani Wiesławo... jest Pani wielkim Skarbem dla tego świata... Przepraszam, jeśli nie zawsze tak myślałam, ale ja też się tylko tu uczę i doświadczam... dziękuję za to, że Pani jest...

Pozdrawiam wszystkich ciepło, a szczególnie Tego, który otworzył moje Serce na to całe piękno, które niesie ze sobą prawdziwa i czysta miłość... Kocham Cię... Jesteś Słoneczko na zawsze w moim Sercu* Namaste - ZAHIR :-)

EMAIL Z DNIA 09.07.2013

Witam i pozdrawiam

Moja droga do duchowości była dość kręta. Najpierw byłem wierzący, potem straciłem wiarę widząc to całe zło panoszące się na świecie - zadawałem pytanie, skoro każdy normalny człowiek pomógłby drugiemu, potrzebującemu to dlaczego Wielki Bug tego nie robi, nie pomaga swoim owieczkom i pozwala im umierać często w mękach?

Wtedy nie mogłem sobie tego wytłumaczyć i dlatego zwątpiłem. Ale zawsze lubiłem czytać książki bo tam jest ukryta duża wiedza, doświadczenia i przemyślenia ludzi na różne tematy. Najpierw czytałem o duchach i życiu po śmierci, potem o reinkarnacji i wielu innych sprawach i mogę powiedzieć że właśnie ta wiedza zdobyta mnie nawróciła na wiarę w Boga.

Czytam jednak cały czas bo jest dużo ciekawych tematów i książek. Ale teraz wiem, że Bóg nie patrzy bezczynnie, pomaga nam - sam to odczułem co najmniej kilka razy gdy miałem podjąć ważne decyzje - wtedy spotykałem na swojej drodze ludzi, którzy mi pomogli, doradzili, zobaczyłem sceny lub słuchałem "przypadkowo" rozmów, które pomogły mi w moich sprawach. Już od dawna nie wierzę w przypadki, one nie istnieją, wszystko ma jakiś sens i czemuś służy, trzeba tylko zatrzymać się i zastanowić nad tym co się właśnie usłyszało, zobaczyło, obejrzało. Bóg nie po to dał nam wolną wolę aby nam otwarcie podpowiadać czy otwarcie mówić co mamy zrobić, on podsuwa nam myśli, sytuacje, obrazy a my sami mamy wybrać co zrobimy z natłoku informacji jakie do nas docierają, intuicja i głos sumienia czy serca w tym nam może pomóc.

Prosząc Boga o coś raczej nie dostajemy tego gotowego ale powiedziałbym dostajemy wybór, możliwości do osiągnięcia tego o co prosimy i sami musimy zdecydować czy skorzystamy z tej możliwości czy wybierzemy inną - wolna wola się kłania.

Ja w każdym razie czuję od jakiegoś czasu niewidzialną pomoc w moim życiu, pewnie ona była wcześniej ale teraz zacząłem ją dostrzegać ale staram się być dobrym człowiekiem i postępować w myśl zasady - nie rób innemu co tobie niemiłe. Wydaje mi się taką pomoc może każdy dostać jeśli tylko będzie się starał być po prostu dobrym człowiekiem.

Na Waszą stronę zaglądam i czytam interesujące mnie tematy, Wasza praca tak jak książki, które mnie nawróciły na pewno pomogła i pomaga nadal wielu ludziom szukającym odpowiedzi na pytania. Sam od jakiegoś czasu też piszę bloga również i na takie tematy, w końcu trzeba się dzielić swoimi przemyśleniami i wiedzą a może przez to w jakimś kawałeczku świat będzie lepszy.

Gratuluje i życzę sił i czasu do dalszej pracy.

Sławek

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 08.07.2013

Problem cierpienia zwierząt jest dla mnie jeszcze bardziej bolesny niż problem ludzkiego cierpienia, ponieważ zwierzęta są bardziej bezbronne niż ludzie.

Religia chrześcijańska mówi, że to wina człowieka, że zwierzę cierpi z powodu jego grzechu ... a przecie to nie zwierzę zgrzeszyło przeciw Bogu, dlaczego więc musi być ukarane tak samo jak człowiek?

Często zwierzę cierpi i nikt tego nie widzi, toteż człowiek czuje się usprawiedliwiony, ale cóż na to Bóg? Dlaczego nie jest łaskawy dla zwierząt, czy koniecznie muszą cierpieć? Przecież czują ból i mają swój umysł, który sprawia, że również cierpią. Czas kiedy człowiek myślał, że zwierzę nie ma duszy i nie cierpi już dawno przeminął, coraz więcej ludzi łączy się w bólu ze zwierzętami, coraz więcej im pomaga, broni, leczy ...

Moim zdaniem zwierzęta cierpią ponieważ też mają swoją anatomię, organy, a nawet żywią się tym samym pokarmem co ludzie, toteż trudno się dziwić, że w dzisiejszym świecie cierpią nawet na te same choroby co człowiek.

I musimy sobie jeszcze zadać pytanie: czy to Bóg uczynił złych ludzi, którzy walczą między sobą, zabijają się? Czy to Bóg uczynił ze zwierząt drapieżników, które zabijają słabsze? Czy to Bóg wymyślił choroby, wirusy, które nas wszystkich zabijają, nie tylko tych co mają ciała z mięsa ale nawet rośliny?

To wszystko utworzył dla Ziemi inny przywódca; stworzył choroby, śmiertelne zarazy, nienawiść między ludźmi a nawet między zwierzętami, ptakami, nasiał kąkoli w naszą zdrową pszenicę, ponieważ mają w sobie zbyt dużo Boskiego instynktu i Boskiego światła, które zapewniają żywym istotom Boskie życie, toteż według ciemnych sił muszą być zniszczone!

Popatrzmy na wieloryby, delfiny ... cóż zawiniły Bogu, że aż tak cierpią, w dodatku z rąk ludzi, którym są bezgranicznie oddani? Bóg na pewno nie maczał w tym swoich palców, dał nam jedynie wolną wolę i przygląda się nam uważnie co z nią robimy!!! Dlaczego Bóg milczy ... a może rozszerza swoją dobroć i łaskę i daje nam czas na własny rachunek sumienia, na zastanowienie się nad tym wszystkim co właśnie człowiek wyprawia na tym świecie?

I wiem, że Bóg jest sprawiedliwy ... i wiem, że przyjdzie taki dzień, że Bóg ukróci cierpienia niewinnych ludzi, zwierząt i innych istnień i ukróci działania ciemnym siłom (jak je zwał tak zwał, może to być szatan, reptilian, demon) ... zatrzyma te ich bezsensowne i okrutne zachowania, wszystkie te absurdy, które sprzeciwiają się naszemu dobremu życiu. Bóg nie jest sadystą, to nie On tworzy cierpienie, On tak zaprojektował świat aby była na nim bezinteresowna miłość i harmonia a nie wieczne walki i wojny ... między ludźmi, zwierzętami, ptakami itd.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 08.07.2013

Witam serdecznie!

Na wstępie chciałem podziękować za bardzo ciekawą i fajnie prowadzoną stronkę na której dowiedziałem się wiele przydatnych informacji. Nie ukrywam że od kilku lat śledzę jej przebieg co niewątpliwie wpłynęło na mnie bardzo pozytywnie (miło jest przeczytać jakiś artykuł lub oglądnąć film na temat którego dzisiejsze media nie przeznaczają w ogóle czasu, ignorują, lub udają że dana sytuacja nie ma miejsca). Ja również uważam że życie w prawdzie, a przede wszystkim miłość do świata jest niezbędna w rozwoju duchowym i poznaniu egzystencji człowieka.

Pisze natomiast bo od pewnego czasu mam wątpliwość w stworzenie harmonijnego i przesyconego Bożą miłością świata przyrody. Dlaczego tak uważam? Kilka dni temu oglądałem w TV dokument o sawannie, który wywarł na mnie niemiłe wspomnienie. Mianowicie przedstawiona była scena ataku hien na gazelę w którym zwierze zostało zjadane żywcem (od odbytu po brzuch)!!! Niestety jako weganin jestem bardzo wrażliwy na tego typu sytuacje, przez kilka dni miałem w głowie widok cierpiącej gazeli. Moje pytanie brzmi: Czy możliwe jest aby Boża energia, która wypełnia wszechświat była tak okrutna dla niewinnych zwierząt? Jaka siła spowodowała że świat przyrody jest tak brutalny? Byłbym bardzo wdzięczny o rozjaśnienie mi tej sytuacji.

Dziękuję za odpowiedź
pozdrawiam Bartek

EMAIL Z DNIA 07.07.2013

wypełniona
trzepotem słów,
szumiących skrzydeł fal
trwająca
w światłości nie znającej mroku
w złotym tonie
świetlistej mocy
mieniących się niebiańskich barw
tysiącami płatków korony
w wieczności ujmującej
w Boskim wszechwidzącym oku
w oceanie życia
w wiecznym świętym ogniu
w Jego oddechu tańcząca
w świętym uwielbieniu Ojca

pomimo trudów
i wielkich zakrętów
pomimo wad
głupoty i błędów
lenistwa
upadków bez dna
pomimo wagi straszliwych grzechów
w śmierci bez wyjścia
bez sił by się podnieść samemu
bez sił by powrócić
... bez celu

bo uświęca mnie każdego dnia
uzdrawia mnie z każdym biciem serca
unosi mnie przy każdym oddechu
Jezus Chrystus

I wchłania mnie Jego Miłości niezwyciężona
magnetyczna, prze silna, nieskończona
nigdy nie upuszczająca
wieczna i coraz mocniejsza
Święta Światłość Ojca

Każdemu...

Anna:)

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 25.06.2013

Jego książki raczej na 100% nie ma w języku polskim, to samo tyczy się jego płyt, nie widziałem aby ktoś te przedmioty sprzedawał w Polsce (może gdzieś ktoś je sprzedaje, nie wiem). Ogólnie nie interesowałem się mocniej sprawą zakupową (iż tak to nazwę) ale z tego co widzę to można zakupić różne jego książki itp na zagranicznych stronach np na http://www.ebay.com/ czy na http://www.amazon.com/. Z pewnością można je zakupić jeszcze w innych miejscach ale to już trzeba samemu sobie je znaleźć ;-)

Podrawiam, DS.

EMAIL Z DNIA 25.06.2013

Witam. Mam pytanie, próbuję od jakiegoś czasu zakupić książkę (najlepiej tłumaczoną na polski) i płytę dr Leonarda Coldwella, czy w Polsce są one osiągalne?

Pozdrawiam
Katarzyna

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (2)

Anna... nagietek zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród uzdrawiających ziół, lecz należy wiedzieć, który gatunek nagietka nas uzdrawia! Właściwości lecznicze ma tylko nagietek w pomarańczowym kolorze, całe koszyczki kwiatu są do użytku.

Nagietek działa na wiele schorzeń a nawet regeneruje uszkodzoną skórę i tkanki. Można go użyć do użytku zewnętrznego, np. w stanach zapalnych skóry, rozpuszcza blizny, w przekrwieniach, więc można stosować go do kąpieli czy przemywań, również w raku skóry - w formie maści i naparów. Stosuje się go także w formie wewnętrznej - picie nagietkowych naparów, np. przy chorobach nowotworowych,
szczególnie ważny jest w rekonwalescencji raka po zabiegach operacyjnych, niszczy komórki nowotworowe ... poza tym stosuje się napary w chorobach układu pokarmowego: w zapaleniu jelit, żołądka, dwunastnicy, wątroby, w żółtaczkach, przy powiększonych węzłach i problemach kobiecych (miesiączkowych) ... na naturalnym leczeniu na Rose of Sharon znajdziesz więcej o nagietku...

Nagietkiem byli mocno zainteresowani rosyjscy naukowcy w czasie II Wojny Światowej, ponieważ ma zdolności przeciwzapalne, przeciwgrzybicze ... i nawet wyprodukowali z niego witaminę PP, która rozszerza naczynia krwionośne.

Tak jak widzisz, w nagietku jest potężna moc uzdrawiająca. Nie wiem jakie zioło ty kupiłaś, ale podejrzewam, że to jest ten sam nagietek i uważam, że nadaje się na herbatki do picia. Myślę, nowe opisy na ziołach mają coś wspólnego z ostatnimi przepisami dotyczącymi używania ziół (jako szkodliwych... ), nie pierwszy raz widzę takie zmiany, powoli wprowadzają nam nową świadomość - ziółka są beee ... i nie wolno ich spożywać ... ale ważne, że one nadal są w sprzedaży... a nagietek jest nadal tym samym nagietkiem i ma uniwersalne zastosowanie i nie wolno się go bać, podobnie jak innych ziół, które nam służyły przez długie tysiąclecia. I nie dajmy sobie ich odebrać, przekazujmy ustnie tą wiedzę naszym dzieciom i wnukom!!!

Namaste

Wiesława

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (1)

Droga Kamilo
droga duchowa, to jest droga każdego z nas, w dodatku bardzo indywidualna i nie ma co oczekiwać aby nam ktoś podał do ręki wszystkie drogowskazy. To my idąc tą swoją drogą powinniśmy zostawić za sobą własne ślady, nadawać nazwy, które mają znaczenie dla nas. Dla jednego nazwy przemówią bardzo mocno, dla innego pozostaną niezauważone, wszystko zależy od naszych przekonań i pola świadomości.

Dlatego opinie innych ludzi nie powinny mieć dla nas decydującego znaczenia, pojęcia innych mogą być dla nas mylące.

Musisz wiedzieć, co jest w Twoim sercu, skoncentrować się na dobroci, prawdzie, unikać nienawiści, i złych rzeczy, a wszystko inne nie ma znaczenia, bo skoro jesteś dobrym człowiekiem to na pewno otworzy się dla Ciebie prawdziwa duchowa ścieżka, a ludzie muszą zrozumieć, że to oni mogą mieć o Tobie błędne wyobrażenia. Może się zdarzyć, że to Twoje słowa mogą być dla nich zbawienne.

Musisz też wiedzieć: w życiu każdego istnieje wiele pytań bez odpowiedzi a nawet jeśli dostaniemy odpowiedzi, musimy je przesortować ... lecz najważniejsze aby była w Tobie mocna wiara, która zmieni Twoje życie na lepsze i da nadzieję, wtedy sama zrozumiesz: kim jesteś!

I tak trzymaj, dopiero zaczniesz swobodnie oddychać, a to jest bardzo ważne.

Twoja duchowa ścieżka jest tym co Twoja dusza wpisuje w system Twoich wartości a wiadomo, że dusza każdego człowieka ma różne cele i życzenia.

Najlepszym sposobem aby znaleźć swoją drogę jest podążać za głosem własnego serca, bez tego nie zobaczysz własnej ścieżki, mądrości, szczęścia, pokoju i nie będziesz duchowo wzrastać.

Człowiek cierpi z powodu własnych emocji i tych, których kocha, im bardziej duchowo rośnie tym więcej poświęca czasu na bezinteresowną służbę innym ... nie cierpimy kiedy nie kochamy, nasze głębokie rany związane są z naszą miłością lub nie wypełnieniem własnych ziemskich pragnień ... ale w tym przypadku tylko miłość prowadzi nas do duchowego wzrostu ...

Życzę abyś szybko odnalazła się na swojej drodze ... i nawet kiedy dopadnie Cię cierpienie, wiedź, że to jest Wielkie Misterium, kto chce duchowo dojrzewać, nie może go unikać.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (2)

Dzień Dobry,
Mam następujące pytanie: poleca Pani do picia koszyczek nagietka. Kupiłam zioła „Koszyczek nagietka” firmy FLOS i tam jest napisane, że jest on przeznaczony wyłącznie do stosowania zewnętrznego. Czy faktycznie można to pić bez szkody?

Sprawdziłam jeszcze inną firmę "HERBAPOL" i tam też piszą o stosowaniu do płukania gardła i jako okłady.

Uprzejmie proszę o odpowiedź czy ziół tych firm faktycznie nie można pic i ewentualnie jakiej firmy zioła są polecane do picia.

Z góry serdecznie dziękuję
Anna

EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (1)

Witam!

Trafiłam na waszą stronę kilka lat temu, od tamtego czasu do niej wracam i czytam wybiórczo różne artykuły.

Słowem wstępu o mnie: mam 27 lat, mieszkam w Warszawie, pochodzę z Moskwy. Od wczesnego dzieciństwa pamiętam, że przepełniała mnie świadomość, że jest to mój ostatnie życie 'tu', w okresie dorastania ta świadomość przeistoczyła się w paraliżujący lęk przed *życiem*. Może było to spowodowane też i tym, że byłam pod każdym względem 'obcym' wśród rówieśników, widziałam i odczuwałam świat inaczej. Silnie przeżyłam kryzys tożsamości, mocno chciałam stać się jednym z nich, przez co zatraciłam siebie i przysporzyłam sobie wiele cierpienia i niepowodzeń, zamknęłam się na ludzi i na siebie. Od kilku lat staram się powrócić do *siebie*. Na początku było to chaotyczne poszukiwanie - w tym czasie trafiłam na Waszą stronę, która często bywała dla mnie źródłem do przemyśleń i dalszych poszukiwań odpowiedzi w sobie.

W moim przekonaniu żadne książki i słowo pisane nie zastąpią kontaktu i dialogu z drugą osobą, niestety ludzi z którymi mogłabym *porozmawiać* znam bardzo mało, jedną z nich jest moja siostra chrzestna, mieszkająca w Moskwie. Nie widziałyśmy się dwadzieścia lat. W grudniu zeszłego roku będąc w Moskwie odwiedziłam ją i złapałyśmy *kontakt*. Spotkanie jej oraz jej znajomych jest jednym z tych wydarzeń, które nastały w moim życiu w *odpowiednim dla mnie czasie*. Takich zdarzeń w przeciągu ostatnich dwóch lat mam coraz więcej. Czasami są one miłe i przyjemne, czasami zadające chwilowy ból i cierpienie. Wszystkie je łączy jedna cecha: wymuszają na mnie zmianę swoich przyzwyczajeń, spojrzenie na siebie z innej strony, co często samo w sobie bywa przykrym i bolesnym doświadczeniem. Czasami mnie to motywuje, bo w końcu gdyby droga oświecenia była łatwa i przyjemna to wszyscy bylibyśmy buddami, czasami niestety hamuje i dobija, czuję w środku napiętą strunę, trwogę, strach przed nieznanym i bezsilność. To wszystko bardzo pasuje mi do artykułów o transformacji i cierpieniu z tym związanym.

Zasmuca mnie moje ego. Wiem, że moja motywacja do zmian bierze się z tego, że nie chcę cierpieć, chcę dobrze się czuć ze sobą i sobie ufać, a to kłóci się w moim przekonaniu z *prawdziwą drogą* i mam wrażenie, że cokolwiek bym nie robiła to zawsze będę *fałszywa*, robiąca/żyjąca pod publikę. Czuję się *podzielona*, a takich podziałów w mnie na różnych poziomach jest wiele. Moją liczbą urodzenia jest 11 i bardzo mnie uspokaja to, że jest w tym zapisany dualizm, który dane jest mi odczuwać w prawie każdym aspekcie mojej osobowości. Jednak nie chciałabym wpaść w pułapkę ograniczania się takim zaszufladkowaniem siebie.

Dlaczego do Was piszę? Czasami *zapominam* i gubię się, chciałabym znaleźć swój drogowskaz, gwiazdę polarną, która będzie mi świecić nawet w najciemniejszych momentach. Już kilka razy byłam w miejscu, które nazywam *stepem bez gwiazd*, udało się mi z niego wrócić, ale czuję, że to były przedpola czegoś większego i to mnie obecnie przytłacza, wiem/czuję, że powinnam tam pójść znowu, wkroczyć jeszcze głębiej niż poprzednio. Obawiam się, że nie mogę sobie w pełni ufać, część mnie to moje ego orientujące się na złudzenia. Z drugiej strony: moje ego to nadal część mnie, wiele razy *mnie/nas* ratowało za co jestem mu wdzięczna. Więc tu jest drugi mój problem: równowaga w jedności - jak odnaleźć, jak utrzymać?

Dziękuję bardzo za możliwość napisania do Was, za to że poświęciliście swój czas na przeczytanie moich słów.

Pozdrawiam Kamila

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.05.2013

Droga Katarzyno, nikomu nie można radzić jak ma przejść własną drogę, ta droga to jest program i szkoła dla każdego z nas i każdy z nas indywidualnie musi ją wybrać. Czasami zanim podejmiemy właściwe decyzje trwa to wiele lat i nikt nam tego nie obiecywał że będzie łatwo. Piszesz że ogarnia Cię pustka, zwątpienie, chaos - świadczy to o tym, że Twoja dusza pragnie już czegoś innego ale Ty nie jesteś jeszcze gotowa na te zmiany, ciągle ją trzymasz we własnym więzieniu. Pierwsze co ja bym Ci osobiście radziła to wyciszyć siebie, może to być przez modlitwę, medytację, kontakt z naturą i dopóki one nie staną się ciche i spokojne trudno Ci będzie wyjść z chaosu, a wtedy nie ma mowy abyś umiała odczytać drogowskazy postawione na swojej drodze.

Co do podszeptów intuicji trzeba być bardzo cierpliwym i przyjdzie taki dzień że zacznie z Tobą współpracować. Wszystkie pomocniki takie jak: książki, biżuteria, kamienie naturalne, czy inne talizmany są tylko małym uzupełnieniem do tego co powinno zakiełkować naturalnie w Twoim sercu. To jest tylko taka biżuteria i balsam dla duszy i nie można się całkowicie na tym koncentrować. Ty musisz bezpośrednio kontaktować się z Bogiem, poczuć Boga, chociaż wiem że bywa to trudne ale jak naprawdę pragniesz tego całym sercem to na pewno to otrzymasz.
Pamiętaj o tym, że Bóg dał nam wolną wolę po to abyśmy sami podejmowali decyzje o swoim życiu. Ja lub inne osoby mogą służyć Ci dobrą radą ale wcale nie znaczy, że masz wykonywać wszystko co oni Ci sugerują, tutaj kłania się Twoja wewnętrzna mądrość.

Życzę abyś odnalazła swoją własną ścieżką i przeszła ją całą i w miarę szybko dotarła do celu.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 24.05.2013

Witam, jestem stałą czytelniczką Pani strony, znajduję tu wiele ciekawych i pomocnych informacji. Kilka lat temu zaczęłam otwierać się na "inne" życie i świat, nagle życie, które do tej pory prowadziłam stało się puste, bez głębszej wartości, nie znaczy to, że go nie doceniam, uważam, że to najwspanialszy dar, jakim obdarował nas Bóg! Chodzi o to, że ja nie potrafię już cieszyć się tym co mam, że czegoś mi brakuje, chcę odnaleźć głębszy sens swojego życia-problem w tym, że nie potrafię.

Zaczęłam czytać różne książki o przebudzeniu (OSHO, E. TOLLE itd), słuchać i oglądać różne programy, teoretycznie wiele przekazywanych spraw do mnie dociera, są chwile, że zaczynam coś rozumieć, a potem znowu pustka, zwątpienie, chaos w głowie, tyle się mówi o kontakcie z Bogiem i swoją duszą,a ja nie potrafię, modlę się o to, ale mam wrażenie, że nikt tego nie słyszy-panuje totalna cisza! Nie mam żadnych podszeptów, intuicji, tak jakbym była totalnie odcięta od swojego prawdziwego JA.

Zaczęłam nawet nosić biżuterię z kamieni naturalnych (kryształ górski-wspominała Pani o nim kiedyś), byłam w miejscu, które podobno posiada bardzo dużo boskiej energii (ODRY), na nic to się nie zdało. Może nie jest mi dane w tym życiu skontaktować się ze swoją duszą, poczuć Boga? Tylko jak dalej żyć? Wiem, że Bóg jest częścią mnie a ja Jego ale ja tego nie czuję! Nie potrafię się na Niego otworzyć, a pragnę tego z całego serca!

Proszę mi doradzić co robić? Jak odnaleźć tą właściwą ścieżkę, którą powinnam się udać, co robię nie tak?

Pozdrawiam

Katarzyna z Torunia

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 22.05.2013

Małgorzato, co można tutaj jeszcze dodać ... każdy ma swoją drogę przeznaczenia ... z moich obserwacji wiem także, że każdy kogo Bóg dotyka swoim palcem ma swoje piękne i ciężkie chwile, bez wyjątku ... jakoś to tak się dzieje ... prawda jest również taka, że nie wszyscy ci, którzy piszą, że są oświeceni nimi są ... toteż i różnice miedzy doświadczeniami ... ja obserwuję ludzi życie i wcale nie muszą pisać ani mówić, że są przebudzeni, ale po ich doświadczeniach mam 100% pewność, że są!!!

Mistyka na całym świecie jest do siebie podobna ... chociaż ma swoje indywidualne doświadczenia i łatwo zidentyfikujesz takich ludzi, tak jak łatwo identyfikujesz na ulicy kobiety, mężczyzn, dzieci ... raczej nie masz z tym problemu ... jest tylko jeden warunek - na mistyce trzeba się trochę znać ... laicy zawsze będą mieli inne zdanie ... ot to jest cała tajemnica.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 22.05.2013

Co do tych ataków. Dlaczego u jednych są one codziennie i to trwa latami, u innych w fazie początkowej przebudzenia i jest to jak nawałnica, potem się wycisza (u mnie) a jeszcze u innych nie ma "nocnych" doświadczeń, za to na jawie doświadczają różnych przykrych przeżyć często paradoksalnych. TO SAM BÓG WIE.

Jest takie piękne zdanie w Biblii, napisane przez umiłowanego ucznia Jezusa: "Jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem". Pytać własnego serca, tego najtkliwszego narzędzia rozeznania i bardziej ufać własnemu sercu, niż iluzorycznym przypadłościom, zjawom lub innym ludziom. DS - niech Bóg będzie z Tobą.

Wiesiu - dziękuję za ostatnie wpisy. Z Bogiem.

Małgorzata

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 14.05.2013

Nie wydaje mi się abym miał słabą energetykę, nagminne atakowanie przez demony raczej tyczy się dusz silniejszych, które sobie z tym poradzą (choć pewnie różnie z tym bywa), nie wiem jak sprawa wygląda u Ciebie, sam musisz rozeznać z jakiego powodu Cię nachodzą. Ja jako tako znam swoją drogę i wiem w którym kierunku zmierzam, mi z ciemnymi siłami nie po drodze, można powiedzieć że jest między nami duża niezgoda co do tego jak powinno być na naszej planecie ;)

Co do bioenergoterapeutów... to ja osobiście bym sobie ich darował, no chyba że znajdziesz jakiegoś na prawdę wysoko rozwiniętego ale do tego też musisz mieć rozeznanie itd więc... trzeba uważać... ja po żadnych takowych nie chodzę... staram się normalnie funkcjonować, fakt w nocy funkcjonuje inaczej niż byłoby to gdyby nie te ataki no ale... jest jak jest i do wszystkiego można się przyzwyczaić. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, a przynajmniej nie takiego jakiego byśmy chcieli. Nikt normalny nie chciałby aby jakieś istoty nieznanego pochodzenia przeszkadzały mu w spaniu, a co więcej stanowiły potencjalne zagrożenie dla jego zdrowia a może i nawet życia. Gdy człowiek ma słabą energetykę to może stać się pożywką dla demonów, wtedy one robią z człowieka swego rodzaju "farmę" i regularnie biorą to co nie ich - taki człowiek musi się wzmocnić i bronić przed próbami okradnięcia go z energii.

Wiele osób, które duchowo mocniej się rozwijają często mają tak owe ataki, gdyż każdy kto kroczy za Jezusem będzie prześladowany, takie są realia. Demony starają się aby człowiek, który zaczyna pączkować aby jego kwiat nigdy nie ujrzał pełnego rozkwitu, trzeba być wytrwałym i całkowicie zawierzyć się Bogu aby przejść tego rodzaju próbę. Tak więc sam musisz wyczuć czemu "oni" Cię atakują. Może w czymś im wadzisz... a może to dusze czyśćcowe proszące o pomoc? Warto czasem zapalić kilka świeczek za tych, którzy nas atakują, szczególnie wtedy gdy nie wiemy o co tym istotom chodzi i nie za bardzo wiemy z kim mamy do czynienia... Warto również poświęcić kilka chwil na medytację aby wzmocnić swoje pola i je oczyścić, im jesteśmy silniejsi wewnętrznie tym lepiej dla nas ;)

Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA 14.05.2013

Witam, czytając artykuły o nocnych atakach to tak jakbym o sobie czytał bo już 10 lat z tym się męczę ale i po takim czasie jakieś uodpornienie mam i swe sposoby odpierania ataków. Mam 2 pytania jeśli można:

-Dlaczego ja i autor jesteśmy tak mocno atakowani czy to wynika ze słabej energetyki naszych ciał?

-Czy można u bioenergoterapeuty "wyleczyć" się z tego?

Dziękuję za obszerny artykuł dzięki niemu wiem że nie zwariowałem:)

Z góry dziękuję za odpowiedź i z chęcią podzielę się swoimi doświadczeniami jeśli będzie potrzeba. Pozdrawiam Marcin z Bydgoszczy.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 12.05.2013

Cierpienie w życiu człowieka ... miliony ludzi cierpi, jedni z powodu chorób, inni z głodu albo innych nieszczęść. Cierpienie mieszka w każdym domu ... a ludzie ciągle pytają: dlaczego Bóg na to pozwala?

Łatwo takie pytanie zadać, gorzej odpowiedzieć, nawet jeśli człowiek na tyle wzrośnie i jego odpowiedź wydaje się być rozsądna. Różnie też odpowiadają religie, wszystko zależy od ich filozofii... a co ja mogę na to odpowiedzieć?

Człowiek żyje we Wszechświecie, gdzie rządzi prawo przyczyny i skutku i w jego konsekwencji pewne przyczyny są nieuniknione. Na wskutek ludzkich zaniedbań i nadużyć własnego życia został uszkodzony strumień całego życia na Ziemi, cierpi nie tylko człowiek ale i cała natura jako taka. I wchodzą na drogę zła kolejne pokolenia. Co gorsza, coraz więcej ludzi daje przyzwolenie na zło albo już nie odróżnia dobra i zła ... toleruje się rzeczy, które NIGDY nie powinny być tolerowane! I w ten sposób zło łapie w swoje sieci coraz większe rzesze ludzi ... i cała ludzkość wzdycha i boleje ... dlaczego Bóg do tego dopuszcza?

A to nie Bóg nas karze, tylko człowiek dopuszcza się do bestialstwa, nawet w stosunku człowieka do człowieka, więc czegóż możemy oczekiwać od Boga ... aby zbawił nas wszystkich i też był tolerancyjny dla dobrych i złych w tym samym stopniu? Czy to by było sprawiedliwe i moralne i zrobiłoby nam wszystkim dobrze?

I co bym tu nie napisała w tym temacie, to i tak znajdzie się jakiś filozof, który będzie mnie przekonywał a nawet karcił i będzie się rozwodził nad Boską sprawiedliwością na swój sposób ... aby tylko jego filozofia wygrała ...

A Bóg już nie jeden raz przemawiał do ludzi i daje im bez przerwy wskazówki, ale człowiek i tak Go nie słucha i biegnie w kierunku swojego zniszczenia.

Lecz często widać, że kiedy złoży go choroba, okrutny ból dokuczy, dusza blisko grobu, to ten składa ręce do Boga i jakoś potrafi się z Bogiem komunikować, nawet zdarza się to zagorzałym ateistom.

Toteż może to jest taka Boska metoda i Wielka Mądrość aby w ten sposób zawrócić człowieka z jego złych dróg jeszcze za jego życia?!

Czym człowiek bardziej naznaczony przez cierpienie wtedy jest pokorniejszy i widzi dramat innych ludzi ... budzi w sobie współczucie i miłość.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 12.05.2013

Witam, na początku chciałbym Pani podziękować za informację, które przekazuje Pani w swoich wpisach dzięki nim wiele zrozumiałem ale jest jedno małe ale pojawiły się też wątpliwości może potrafiłaby je Pani rozwiać. Pisze Pani wielokrotnie że bóg nas kocha chce dla nas jak najlepiej to czemu tego nie robi dobrze tylko wysyła nas w takie miejsca jak nasza matka ziemia gdzie większość ludzi jest skazana na porażkę. Ciężko jest tu znaleźć coś pozytywnego rozwijającego inspirującego wręcz przeciwnie zewsząd wylewają się na nas ścieki pomyje i to co najgorsze. Wszystko jest postawione większość walczy o swoje prawa z mniejszością dobro jest postrzegane jako coś nienormalnego. Ostatnio rozmawiałem z kolegą i opowiadał mi że ktoś z naszych znajomych upadł i leżał kilka godzin na trawniku. Zdziwiony pytam się czemu nie pomogłeś a on na to że wcześniej komuś pomógł to na drugi dzień zapukała do niego policja z oskarżeniem że okradł tego co mu pomógł. Wielokrotnie w swoim życiu spotkały mnie wielkie tragedie ale się po nich podnosiłem teraz wychowuję 2 moich synków i widzę jaki ja mam wielki wpływ na ich życie jak wiele zależy ode mnie. Przenosząc to spostrzeżenie na ogół to można dojść do wniosku że rodzice i ich podejście do wiedzy przekazywanej dziecku ma największe znaczenie dla małego człowieczka. Później otoczenie w jakim się wychowa też odciśnie na nim swoje piętno wpłynie bardzo na przyszłość każdego dziecka najlepiej oddaje to...,,Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci''. Uważam, że dla większości ludzi największe znaczenie dla ich rozwoju ma miejsce urodzenia, rodzice którzy ich wychowają i czas w którym się urodzą. Pewnie się wiele nie pomylę twierdząc, że 90% ludzi się nie odetnie od tej wiedzy którą ktoś im wcisnął do głowy a nawet nie będzie sobie zdawać sprawy że można myśleć i żyć inaczej.

Dzisiaj w komentarzach pod artykułem o kościele znalazłem taką perełkę: ...,,Odwaga przyznawania się do Kościoła nie była by potrzebna, gdyby religie wzajemnie się szanowały i ceniły za wspólne głoszenie, że istnieje Bóg, który jest Źródłem Miłości bezwarunkowej! Religie, które się wywyższają nie mają nic wspólnego z Bogiem, ponieważ dla Boga Wszyscy jesteśmy Równi i stanowimy Jedno! Kto nas nauczy miłować, ponieważ nienawiści mamy już dosyć?!'' Mógłbym tak pisać i pisać ale Pani lepiej się w tym orientuje i wie doskonale jak ten świat wygląda.

Jak to wszyscy mówią Bóg nas kocha jest dobrocią, miłością, to czemu nas skazuje na życie w takim miejscu czy jest dla niego coś nie do wykonania, przecież jest wszechmocny stworzył ten jakże wspaniały świat. To jaki problem zesłać na ten świat super rozwinięte duchowo dusze w miliardach i uzdrowić naszą matkę ziemie, żeby ludzie mogli się rozwijać od na najmłodszych lat w odpowiednich warunkach a nie jak teraz nasiąkać ta zgnilizną i jak tu być dobrym jak się rozwijać duchowo. Trudno myśli ubrać w słowa ale sens jest dobry.

Ta myśl nie daje mi spokoju mogła by mi pani jakoś to spróbować wyjaśnić.

Dziękuję Pani za poświęcony czas na przeczytanie mojej wiadomości i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.

Pozdrawiam

Wojtek

EMAIL Z DNIA 10.05.2013

Witam gorąco, dzisiaj trafiłam na Waszą stronę i mnie przyciągnęła mocno.

Od półtora miesiąca w moim życiu zachodzą duże zmiany. Wszystko się zaczęło od momentu gdy mój mąż zaproponował rozwód i nie chciał już dalej pracować nad naszym związkiem. Coś we mnie wtedy tak bardzo pękło, ból był tak wielki że myślałam iż nie wytrzymam ani sekundy. Wołałam wtedy do Boga by mi pomógł bo nie dam rady i powoli zaczęło spływać na mnie uspokojenie. Rozpoczęłam swoją wędrówkę do światła i do siebie samej. Z powrotem odnalazłam i Boga i siebie, a może cały czas odnajduję. I ta moja droga teraz zaprowadziła mnie na Waszą stronę.

Pisze ponieważ czuje teraz potrzebę jakiegoś pokierowania moimi poszukiwaniami, lepszym zrozumieniem siebie, świata i Boga. Potrzebuje kogoś kto choć troszkę mógłby być moim nauczycielem. To co jest na waszej stronie, treści są tak dobre, cudowne i przepełnione energią. Interesowałam się po trochu wszystkim ale nie odpowiadają mi koncepcje w których nie ma Boga, bo Bóg jest :) i wiem też że jest we mnie tylko czasem tak trudno mi jest go usłyszeć.

Teraz cały czas modlę się, medytuję i próbuje zrozumieć co mam robić w życiu (oprócz cieszenia się oddechem, dotykiem i ciepłem słońca) nie wiem co robić z moim walącym się małżeństwem, zwierzyłam je Bogu, bo moje wysiłki by coś naprawić chyba przynosiły odwrotny skutek.

Poszukuje wciąż... i czuje że teraz nadszedł czas by choć na jakiś czas ktoś mi w tej podróży potowarzyszył.

Czy zechcielibyście chociaż wirtualnie w małym stopniu wziąć pod skrzydła małą duszyczkę, która się pogubiła mocno w życiu i powoli zaczyna widzieć świat takim jakim jest...?

Pozdrawiam gorąco i śle mnóstwo miłości

Justyna M.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 09.05.2013 (2)

Drogi M.

Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie: czy każdy człowiek może uzdrawiać energią?

Jak wiemy, obecnie aby uzdrawiać energią, wielu ludzi kończy kursy, np. reiki itp ... i już staje się „energetycznym uzdrowicielem”. Wiele takich kursów nie trwa dłużej niż jeden weekend po parę godzin dziennie i uczestnicy już otrzymują dyplomy i czują się gotowi do przekazywania energii. W wielu przypadkach i tego nie robią, wystarczy, że coś tam poczytają albo się nasłuchają i już zaczynają praktykować.

Nie sztuka wstrzyknąć komuś swoją energię, sztuka ściągnąć ją z Najwyższego Źródła, i wiadomo, że trudno to uczynić jeśli człowiek nie posiada dobrze dostosowanych i otworzonych własnych kanałów energetycznych. Nie wystarczą same symbole, wizualizacje, polecenia, np. w przypadku reiki łączące z wyższymi polami świadomości; każdy uzdrowiciel powinien mieć dobrze wykształcony system czakr i własnych połączeń energetycznych aby mogła przez nich popłynąć energia. Wiadomo, że taki energetyczny system wytwarza się bardzo długo i nie ma siły aby przebudził się w ciągu kilku dni a nawet tygodni. A to jest dopiero początek transformacji, która trwa długie lata.

Jeśli kanały energetyczne są niewłaściwie wykształcone człowiek próbujący ściągać energie może nabawić się nieprzyjemnych rzeczy.

Nieumiejętnie poprowadzona energia w dodatku w niegotowych do tego kanałach może być bardziej niebezpieczna niż igranie z ogniem. Dokładnie, takie kanały są zbyt szybko przepalone, niczym elektryczne bezpieczniki, które wysiadają kiedy wpływa większe napięcie prądu. Trzeba mieć wiedzę o energii i umieć się z nią obchodzić, a nie tylko jak widzę, co robi wiele osób, bawić się w healerów lub fantazjować, a takim postępowaniem mogą ściągnąć na siebie duże problemy.

Inaczej wygląda praca healerów z wrodzonym darem uzdrawiania. Inna jest ich świadomość, niewątpliwie posiadają tą energię prosto z Najwyższego Źródła i znajdują się pod specjalną opieką swoich opiekunów ...

Szkoleni uzdrowiciele często czują się odsączeni, wyczerpani, wyssani z energii, często zapadają na choroby, tracą na wadze, nie potrafią ochraniać siebie i szybko się wypalają. Już po kilku latach pracy zaczynają doświadczać różnych dziwnych stanów i to jest sygnał aby skończyć uzdrawianie. Z reguły etatowi healerzy pracują zaledwie kilka lat.

Healerzy z wrodzonym darem - jest to już wyższy poziom świadomości, posiadają wysokie wibracje ciała, są naturalnymi healerami, są mocno intuicyjni i świadomi energii. Jest to ich wewnętrzne bogactwo, wiedza i mądrość, a nie tylko wiedza nabyta na kursach czy z książek. Naturalni healerzy mają swoją nawigację płynącą z ich serca, która ich prowadzi poprzez połączenie z Najwyższym Źródłem. Otrzymują instrukcje z wewnątrz i z wewnątrz są aktywowane ich kanały energetyczne, które mają potrzebną moc do uzdrawiania. Dodatkowo wpływa w ich ciało poprzez otworzoną czakrę korony wielki strumień energii z Uniwersum.

W takich osobach budzą się wewnętrzne sekretne kody, nie muszą używać symboli i innych narzędzi, w swoim czasie wszystko następuje spontanicznie i wszystko odbywa się za przyzwoleniem Boga. Taka osoba jest naczyniem, za pomocą którego przepływa energia w ciała innych ludzi, w służbie innym.

Te osoby przychodzą na Ziemię w tym konkretnym celu i radzą sobie ze wszystkimi energiami, posiadają wyżej wzniesionych przewodników. Jest to już genetyczny kod aktywowany przez Najwyższe Źródło. Naturalni healerzy zawsze pojawiali się na Ziemi i wszyscy są połączeni tym samym Boskim kodem.

Nazwa wampir energetyczny, to ci ludzie, którzy biorą od nas energię bez naszej zgody (wysysają ją). Jeśli świadomie ich spotykamy i przekazujemy im energię, trudno ich nazywać wampirami. Aby komuś pomóc trzeba wprzódy zgody tej osoby, nie robimy nic na siłę. I można przekazać energię tylko na pewnym poziomie. Tutaj kłania się prawo dawania i brania.

Dawanie i branie to takie lustro, którego odbicie w równym stopniu wraca do nas, gdzie nie powinno być egoizmu. Egoizm jest niepożądaną cechą przy dawaniu i braniu energii. Pozytywna jest bezinteresowność. Ale nawet jak dajemy energię bezinteresownie lecz bez równowagi możemy stać się męczennikami, inni mogą nas „zabić z życzliwością” aby tylko od nas uzyskać naszą energię. Wydaje mi się, że to wystąpiło w twoim przypadku.

Wampiryzm zazwyczaj jest skryty, poprzez otwór w aurze wampir łączy się z naszymi polami. Wampiry energetycze nie muszą być złymi ludźmi, bywają słabi, chorzy i wyczuwają innych silniejszych intuicyjnie.

Jeśli widzimy wokół siebie takich ludzi, ochraniajmy się modlitwą i tnijmy wszystkie połączenia, które przeczuwamy, niczym nici za pomocą nożyc, oczywiście wybaczając tym ludziom. Już w przeciągu kilku godzin, dni, poczujemy się lepiej.

Są również psychiczne ataki, to już zupełnie inne doświadczenie. Zdarzają się ludzie, którzy rzucają w naszym kierunku świadomie „bomby energetyczne” w postaci klątw, przekleństw ... i wszystko po to aby wykraść naszą energię albo nas zniszczyć. Nie ma to nic wspólnego ze świadomym dawaniem energii i jest niezwykle niezdrowe a nawet może zabić człowieka w którego jest celowana taka zła energia. Tu wyraźnie widać, że takie osoby działają przy pomocy demonicznych sił. I tu podobnie pomoże modlitwa, zrywanie więzów kiedy czujemy się osaczeni, chociaż z tym bywa gorzej, bomby energetyczne spadają na nas gwałtownie bez żadnych wcześniejszych symptomów. Dobrze więc każdego dnia otaczać się kokonem białego światła i prosić o pomoc Archanioła Michała i innych swoich opiekunów. Kiedy wyczyścimy swoje pola, ulga przychodzi po kilku dniach. Dobrze jest wypowiadać słowa: chcę otrzymywać i przekazywać tylko zdrową energię.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 09.05.2013 (2)

Droga Pani Wiesławo.

Jestem w szoku z powodu Pani wiedzy, która jest ogromna. Czytam Pani stronę od dawna, lecz dopiero teraz zdecydowałem się napisać.

Bardzo interesują mnie artykuły o energii. Potrafię wyczuć energię oraz wysłać ją drugiemu człowiekowi. Potrafię także ściągnąć energię z otoczenia, lecz nie mówię tutaj o wampiryzmie. Mam straszne problemy ze zdrowiem, ale to długi temat i nie będę go rozwijał aby nie zniechęcić Pani przed przeczytaniem całego listu. Dokładnie rok temu praktykowałem programowanie swojej podświadomości (wszystko w oparciu o wizualizację leczniczej energii) oraz ściągałem energię z jądra ziemi bądź kosmosu na siebie. Wszystko po to, żeby wyzdrowieć. W tym samym czasie zacząłem chodzić na akupunkturę. Mój stan w miesiąc poprawił się tak mocno, że nie mogłem w to uwierzyć. NIGDY wcześniej nie czułem się tak jak wtedy. Wydawało mi się jakbym dostał nowe życie. Mój stan zdrowia ze złego poprawił się na bardzo dobry. To samo mogę powiedzieć o psychice. Wynika z tego, że uzdrowiła mnie energia, a akupunktura zharmonizowała jej przepływ.

Wszystko trwało do czasu, kiedy zgodziłem się na spotkanie z wampirem energetycznym. Po ok 3 godzinnym spotkaniu czułem się tak źle, że wracając do domu wymiotowałem. Od tego dnia przez długi okres czułem pustkę w sobie, tak jakby ktoś odebrał mi osobowość, a wszystkie dolegliwości zdrowotne powróciły.

Co powinienem zrobić, żeby nie "oddawać" energii innym ludziom? Jeśli mogłaby mi Pani w jakiś sposób pomóc, to byłbym niezmiernie wdzięczny.. Nawet jeśli odpisze mi Pani w jednym, krótkim zdaniu, to bardzo dziękuję.

Pozdrawiam.

M.

EMAIL Z DNIA 09.05.2013 (1)

Bo życie, to nie wojowanie z sobą i innymi, a totalna akceptacja wszystkiego i wszystkich! dopiero wtedy można coś zmienić wokół siebie! życzę pozytywnych przemyśleń!

czytelniczka

EMAIL Z DNIA 04.05.2013 (3)

Kochani, Droga i Szanowna Wiesiu, jestem od dawna stałą czytelniczką prowadzonego przez Was serwisu informacyjnego: https://www.vismaya-maitreya.pl.

Dzięki Tobie i Dobremu Samarytaninowi oraz zamieszczonym przez Was bardzo licznym, ciekawym i pouczającym artykułom, tekstom, filmom itd. wiele się dowiedziałam, a nawet nauczyłam i wiele zrozumiałam.

Wasza strona jest moim zdaniem rzetelnym źródłem informacji, a wiele poruszanych przez Was problemów pojawia się na innych stronach - zatem jest możliwa do zweryfikowania przez czytelników.

Ww. materiały dotyczące w szczególności tematyki duchowości, prawdy o człowieku i jego pochodzeniu, o religii, o erze wodnika, o przepowiedniach, czasie przebudzenia duchowego ludzkości, a także o naturalnych metodach leczenia, zdrowym odżywianiu itd. stanowią duży i znaczący wkład w proces podnoszenia świadomości i ujawniania rzeczy celowo ukrywanych przed tzw. zwykłymi ludźmi przez tych którym się zdaje, że są "niezwykli".

Dziękuję Wam ze szczerego serca i serdecznie zachęcam do kontynuacji, bez względu na chwilowe triumfy skundlonych zwolenników manipulacji i obłudy, "prawda zwycięży" bo tak jak Miłość jest atrybutem Boga, zatem wytrwajcie, wspieramy Was licznie - tak właśnie jest, bo jest nas coraz więcej.

W Miłości i Świetle
Grasja

EMAIL Z DNIA 04.05.2013 (2)

Księga Izajasza 6.8
I usłyszałem głos Pana mówiącego:
"Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?"
Odpowiedziałem: "Oto ja, poślij mnie!"
I rzekł [mi]:
"Idź i mów do tego ludu:
Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia,
patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania!
Zatwardź serce tego ludu,
znieczul jego uszy,
zaślep jego oczy,
iżby oczami nie widział
ani uszami nie słyszał,
i serce jego by nie pojęło,
żeby się nie nawrócił
i nie był uzdrowiony".
Wtedy zapytałem: "Jak długo, Panie?"
On odrzekł: "Aż runą miasta wyludnione
i domy bez ludzi,
a pola pozostaną pustkowiem.
Pan wyrzuci ludzi daleko,
tak że zwiększy się pustynia wewnątrz kraju.
A jeśli jeszcze dziesiąta część [ludności] zostanie,
to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu
jak terebint lub dąb, z których pień tylko zostaje po zwaleniu.
Reszta jego [będzie] świętym nasieniem".

Tutaj czytamy, że niewiele ludzi zostanie po żniwach, które nadchodzą. W Ew. wg Św. Mateusza 13.24 gospodarz pozwolił i pszenicy i chwastom rosnąc. Dopiero jak nastaną żniwa, zostanie chwast od pszenicy oddzielony. Dlatego moja Jeszcze Optymistko... "bedziemy rośli" na takim polu, gdzie widzi się codziennie różne chwasty i zboże, aż do dnia żniw...

Wiesia ma racje, że Świat wielkimi krokami idzie w kierunku zagłady. Ja jestem także optymistką, do dzisiaj wierze, że w człowieku obudzi się Niska jego Świadomość (która bardzo boi się zmian w życiu i jedzie po starych torach myślenia, daje się sobą manipulować) poprzez modlitwę poprosi Wyższą Świadomość, aby rozpaliła w duszach ludzkich Światło, które ocali człowieka przed zagładą. Miłosierny Bóg daje nam każdego dnia szanse na poprawę...

Niestety... jak widzę obecną sytuację na świecie to widzę, że te słowa powyższe z Pisma Świętego się spełnią, wszystko się dokona, człowiek wybrał cierpienie.

Poprzez codzienną szczerą modlitwę płynącą z głębi serca, będziemy w stanie ponownie nawiązać kontakt z Wyższą Świadomością, ze światłem i Źródłem.

My wszyscy jesteśmy ziarnami, albo chwastami... które zostały zasiane, dojrzewaliśmy a teraz nastał czas żniw. Jakim jesteśmy ziarnem, a może chwastem... każdy może sobie sam na to pytanie odpowiedzieć, czytając poniższe słowa z ...

Ew. wg Św. Mateusza 13.18
Wy zatem posłuchajcie opowieści o siewcy!
Wyjaśnienie przypowieści o siewcy.

<<Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na miejsce skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny.>>

Ew. wg Św. Mateusza 13.24
Przypowieść o chwaście

<<Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast? Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? A on im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza.>>

Wiesiu... nie łatwe to zadanie, które dostałaś od Boga, ale Ty to robisz WSPANIALE i wspierana jesteś przez Dobrego Samarytanina i wielu innych ludzi. Zbieraj dalej to zboże...

Namaste

Izaura

EMAIL Z DNIA 04.05.2013 (1)

Witam serdecznie. Od dłuższego czasu czytam pani stronę, bardzo cenie informacje na niej zawarte. Pisze Pani wielokrotnie o szacunku dla zwierząt, którego wielu ludziom brakuje. Projekt o którym chciałabym Pani napisać nie jest omawiany w publicznej telewizji, ani w radiu czy popularnych gazetach. Niewielu ludzi o nim wie, dlatego do pani pisze w tej sprawie. Czy mogłaby Pani wspomnieć o tym projekcie na swoim blogu, który czyta wiele osób i w ten sposób rozpowszechnić te informacje .

Dziękuję .

Petycja: LINK!

Czym jest "Stop Vivisection": LINK!

EMAIL Z DNIA 03.05.2013

Wiesiu, serduszko ty moje kochane, całą Bożą miłością jestem przy Tobie, zawsze kiedy czytam Twoje artykuły, zawsze kiedy myśl moja jest z Tobą. Serdecznie pozdrawiam Ciebie i współpracownika. Niech światło Bożej miłości wspomaga Twoje zbiory.

Bogusław K.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 27.04.2013

Droga, jeszcze optymistko ... chociaż przenika z Ciebie zbyt wiele pesymizmu nie jesteś w tym swoim uczuciu osamotniona, jest więcej takich ludzi, którzy nie widzą już dla Ziemi ratunku ...ale my - Wiesława i Dobry Samarytanin jesteśmy jeszcze optymistami, inaczej już by nie było Rose of Sharon.

Ale podobnie jak ty widzę od dawna nędzę i zło tego świata, i właśnie stąd ta strona i wiedza na niej zgromadzona, stąd nasza praca. Jak dla wielu wiadomo, którzy nas śledzą od początku, jest ona bardzo ciężka i niewdzięczna ale na pewno zalicza się do tych wyjątków - JEST DARMOWA, nikt z nas na niczym tutaj nie zarabia a w podziękowaniu jakże często dostajemy kubły pomyj na głowę ... i nie tylko, zdarzają się nam i boleśniejsze wynagrodzenia, kiedy po wizycie sił demonicznych trzeba lizać przez długie tygodnie własne rany nie tylko psychiczne ale także fizyczne ... ku uciesze popleczników szatana.

I ja tak bardzo chciałabym przejść do krainy miłości i piękna...
i ja tak bardzo chciałabym żyć w krainie dobrych i życzliwych ludzi ...
i ja chciałabym móc hasać na polach i lasach ze wszystkimi zwierzętami a nie zabijać je i zjadać ...
i ja chciałabym jeść pachnące jabłka i maliny jakie jadałam z ogrodu moich dziadków, rodziców a nie tą bezwonną plastelinę ...

I ja cieszyłam się dobrą nowiną, że w 2012 świat nam się odmieni na lepsze, ale jak widać Bóg się nie śpieszy nam z odsieczą, pewnie ma w tym swój ukryty cel ... może nam przedłużył czas aby ludzie naprawili siebie ... nie wiem???

Jednak wierzę, że Bóg ma dla nas coś dobrego, pamiętam bardzo dobrze mój sen z roku 2000 - Bóg zasypał cały świat grubą warstwą złota, dał go ludziom ... znaczy przewiduje dla Ziemi dobrobyt ... ale i doskonale pamiętam pewną wizję z listopada 2000 kiedy Jezus ukrzyżowany pokazywał mi, że pragnie ... i ukazał mi cały świat w pożodze ognia ... pamiętam sen z Panem Bogiem z czerwca 2001, kiedy Bóg prosił abym mu zebrała do spichlerza dojrzałą pszenicę ... była bardzo dorodna ale bardzo stargana, jakieś straszne dziwadła w niej mieszkały ... a w drodze do tej pracy wyszedł mi na drogę drewniany krzyż, przy którym upadłam na kolana i objęłam go w pół ... już wtedy wiedziałam, że zacznie się w moim życiu jeszcze większy ciężar ... jeszcze wtedy nie wiedziałam, ile jeszcze przyjdzie mi przeżyć upokorzeń i trudności ... dzisiaj już wiem ... a przecie to jeszcze nie koniec drogi ...!

Ale jak widać ja i Dobry Samarytanin (pomimo jego ataków i trudności) nie rezygnujemy, nadal marzymy, że ten świat będzie lepszy ... toteż tak dzielnie trwamy na posterunku wśród tych wszystkich burz, które mocno się nasiliły w ostatnim czasie, nadal pokazując ludziom, jak to może być na świecie pięknie. Ale to wszystko zależy nie tylko od nas, tylko od nas wszystkich!!!

Jak pięknie może żyć człowiek, po przyjacielsku, w pokoju, który miłuje swojego bliźniego i całą naszą naturę ... niestety ... aby tak się zdarzyło do tego mojego chcenia i tych małych wyjątków jest ciągle zbyt mało chętnych. Jak widać ludzie wolą walkę, obłudę, oszczerstwo, mają swoiste upodobanie aby wdeptać w błoto drugiego człowieka ...

Jeszcze w latach 90-tych mówiłam: ludzie są dobrzy, tylko 20% ludzi na świecie jest złych ... i słuchali mnie Kanadyjczycy i kiwali głowami w zadumie i odpowiadali: to ty jesteś dobra i tak widzisz świat, bo świat w 80% jest zepsuty, ale jak widać ja tak mocno chciałam wierzyć, że jednak jest dobry, tak jak i wszyscy ludzie ... i z dziecięcą naiwnością widziałam świat po swojemu.

Dzisiaj już nie mówię: na świecie mamy 80% sprawiedliwych i dobrych, dzisiaj odwróciłam tą statystykę a nawet ją zawyżyłam, ciężko mi się doszukać na dzień obecny nawet 10% sprawiedliwych i dobrych ... i nie umiem się z tym pogodzić i wojuję z innymi o prawdę i godność drugiego człowieka ... bez względu na to, że spotykają mnie z nich strony bolesne ciosy.

Bo dzisiaj widzę, że świat dąży do zagłady ... i tak jak kiedyś Bóg szukał choćby kilku sprawiedliwych w Sodomie i Gomorze a nie znalazł nawet jednego, ja walczę o tą garstkę dobrych i pragnę o poszerzenie tej grupy aby dać światu choćby iskierkę Ducha Bożego, aby rozświetlić te straszne ciemności ... i ciągle jestem optymistką, że mi się to uda i ciągle trwam na placu boju, ciągle wierzę, że znajdzie się ta garstka i dzięki ich dobrym sercom Bóg ulituje się nad wszystkimi

... a tu każdego dnia po przebudzeniu zastaję świat i ludzi w coraz żałośniejszym stanie ... nadszedł czas, że człowiek musi się ochraniać nie przed dzikimi zwierzętami tylko przed innymi ludźmi ... i czy Bóg zechce ocalić taki świat?

Namaste

Wiesława i Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA 27.04.2013

Witam!

W końcu napisałam do Was. Chcę się podzielić refleksją, że od czasu gdy osiągnęłam lat 12 zaczęłam zauważać przemiany na Ziemi i jest to przemiana w śmierć, upadek, destrukcję. Pierwsze obserwacje dotyczyły przyrody, dalsze ludzi.

Coraz więcej dzieci morduje swoich rówieśników, coraz więcej rodziców katuje swoje dzieci, coraz więcej ludzi szuka jedzenia w śmietnikach, coraz więcej szczepionek zawiera rtęć, coraz więcej warzyw jest GMO a więc przechodzenie na wegetarianizm ze względu na chęć oszczędzenia zwierzętom masakry w rzeźniach jest nieciekawą perspektywą, dylemat zjeść gmo warzywo czy mięcho z anabolikiem? Okropne filmy z prezenterami tv, którym źrenica zmienia się na pionową, doniesienia o krwawych rytuałach, palenie Chrześcijan w Afryce, katastrofy atomowe, nwo, depopulacja, przepowiednie... teorie spiskowe niosące bardzo duży ładunek negatywnej energii niby mające ostrzegać...

JA WAS PROSZĘ BARDZO PRZEKONAJCIE MNIE, ŻE PO 21.12.2102 PRZESZLIŚMY TRANSFORMACJĘ DUCHOWĄ I JESTEŚMY LEPSI. PROSZĘ! DAJCIE MI NA TO DOWODY. Nie szukam zaczepki nie zrozumcie mnie źle, ale nie chcę słyszeć o medytacji dla świata ani buddystach medytujących za oświeceniem siebie i innych, o ludziach medytujących w domach, wykręcających ciała w asanach bo to nie prawda, że jednostkowy rozwój przyczynia się do rozwoju ludzkości. Każda asana poświęcona jest jakiemuś bóstwu i nawet jogini ostrzegają przed pochopnym otwieraniem ciała na te bóstwa, joga to nie gimnastyka...

Poznałam Wielkich Mistrzów Reiki (2) i jednego radiestetę, ludzie Ci nie chcieli udzielić mi prostej porady o ile im nie zapłacę! Tacy WYSOKO ROZWINIĘCI DUCHOWO ludzie a taki brak empatii wobec cierpienia. Przecież oni już są zbawieni, oni są niczym święci bodhisatvowie a dopóki nie zobaczą pieniążka nie kiwną palcem by pomóc cierpiącemu! Radiesteta usiłował mi sprzedać odpromienniki bez komentarza jestem bezrobotna. Chrystus mówił: "Darmo wzięliście darmo dawajcie" dlaczego oni wyciągają łapę po kasę? Bo prosperity idzie w parze z bogactwem duchowym? Może i tak. A bogaci nie lubią się dzielić. A dlaczego "ratownicy Ziemi" wspaniali Plejadianie kontaktują się z panią Marciniak a nie z przywódcami państw. Wydawnictwo o nomen omen ciekawej nazwie, źle się kojarzącej zarabia dzięki kosmitom z Plejad? Wow! Dobry biznes, taka spółka kosmiczna...

Mam dość TYCH BZDUR! Pewnie powiecie, że idzie nowe, nowe dzieci Indygo, Kryształowe, tęczowe itp. Nie wiem, ja widzę, że dzieci nadal chętnie sprawdzają jak pali się pies i jak ładnie rozsadzić żabę petardą. Dzieci Indygo? Może ja też jestem Indygo? Ludzie są jedną wielką rodziną wiem to odkąd skończyłam 5lat i a nie od 2012r. A w rodzinie różnie bywa.

Proszę Was o dowody, takie naprawdę widoczne, że po przemianie jesteśmy lepsi. Bo ja nadal na komunikat: Robisz mi przykrość -dostaję odpowiedź: "a co mnie to obchodzi!?" Taaa widzę dookoła jesteśmy lepsi, mam 14kg niedowagi bo nie stać mnie na dobre odżywianie i niestety jak umrę z głodu nikt tego nie zobaczy. I naprawdę nie uwierz, że to wszystko przez zmiennokształtne jaszczurki!

Proszę o same optymistyczne, widzialne i namacalne przykłady, że jednak zmierzamy w dobrym kierunku!

Pozdrawiam serdecznie
Jeszcze optymistka

EMAIL Z DNIA 26.04.2013

Witam Panią serdecznie,
Czytam Pani stronę od dość dawna. Bardzo Pani dziękuję za wspaniałą i trudną pracę oraz bardzo podziwiam za to co Pani tworzy. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi, czytając, otrzyma z tego pozytywne korzyści. Stanowi to dla mnie dużą wartość, jak zapewne dla wielu. Bardzo to rozwija i rozszerza ogólną i szczegółową wiedzę tak potrzebną i niezbędną w obecnym czasie. Życzę Pani wiele sił i wszelkiego zdrowia oraz takiej właśnie uczciwości i miłości jaką Pani prezentuje. Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam z całego serca.

Ryszard

EMAIL Z DNIA 17.04.2013

Wiesia pisze o cieniach, które pojawiają się w naszej ziemskiej wędrówce. Akurat dzisiaj miałam sen, w którym mogły być one obecne. Ich cechą (zadaniem..?) było nękanie mnie, pokazanie, że to ja jestem zła. W tym śnie było mi źle, całe otoczenie było ciemne i bezbarwne a postaci krążyły dookoła mnie, jakby chciały mnie do czegoś nakłonić ale nie bardzo natrętnie, jednak cała atmosfera była bardzo niemiła. Przed snem, gdy zamykałam oczy modliłam się do Jezusa z uczuciem większego zaangażowania niż zwykle, tak, jakby to zaangażowanie nie wypływało z mojej czysto ludzkiej natury (nie umiem tego inaczej opisać).

Może te postaci to były byty odrębne a może coś, co miałam (mam) w swojej podświadomości. Gdy się obudziłam serce waliło mi mocno ale nie odczuwałam bólu i lęku (jak niegdyś) a raczej przekonanie, że Bóg, Jezus jest obecny w tym doświadczeniu.

Głównym i powszechnym motorem kreującym życie człowieka jest strach. Przychodzi w końcu czas, gdy pojawia się jasny promyk i owe byty same prze nim znikają (ze strachu). I nie jest tak, że już nie ma cierpienia ale gdzieś, w swoim wnętrzu się wie, że TO JEST TO.

Wiesiu, pozdrawiam - Marysia

EMAIL Z DNIA 14.04.2013

Droga z Chrystusem jest nierozerwalnie związana z cierpieniem, jednakże często boimy się podjąć tego krzyża. Niekiedy jest to po prostu niewygodne, nieraz zaś ogarnia nas lęk, że nie podołamy, że to wszystko nas przygniecie. Jednak wiara nie polega na ciągłym lęku, na przywiązywaniu się do cierpienia, czy też na tym, żeby specjalnie zadawać sobie ból w celu zbliżenia się do Boga. Droga z Chrystusem jest współcierpieniem razem z Nim, jest to wzniesienie się ponad własne cierpienie.

Ci, co prawdziwie wierzą są optymistami, nie są czuli na obelgi i zniewagi, bo działa w nich Bóg i rozdaje łaski. Ja sama myślałam wcześniej tak, jak większość ludzi, z powodu wielu doświadczeń życiowych. Od niedawna jednak mój sposób myślenia uległ zmianie dzięki przeczytaniu na Waszej stronie o energii kundalini, które są dzisiaj moim światełkiem. Dodam, że ze stroną Vismaya mam do czynienia od 2010 r. i przez cały ten czas nie wchodziłam do działu o energii kundalini ze strachu, że to coś złego. Wtedy zaś (12 Grudnia 2012), w czasie przeglądania strony natknęłam się na słowo kundalini w innym dziale i zaczęło to mnie interesować.

Od tej chwili już wiedziałam, że na pewno chcę iść za Chrystusem i zaczęłam odczuwać wielką tęsknotę za Bogiem. Jednak to nie oznacza, że moje stare myślenie nagle znikło - te myśli są ciągle ze mną, ale zdaję sobie sprawę, że to fałszywe przekonania, które w jakiś sposób przejęłam. Bardzo dużo kosztuje mnie walka z nimi. Pomaga mi w niej modlitwa różańcowa. Bardzo dziękuję Wam za to, co robicie.

Paulina

EMAIL Z DNIA 13.04.2013

Jak widać obecny świat nadal jest pełny "faryzeuszy", można ich spotkać wszędzie, rozmnażają się oni jak "grzyby po deszczu". Przed nimi już Jezus ostrzegał... "Faryzeusze" atakują wtedy, kiedy czują się zagrożeni przez PRAWDĘ, utratą władzy, ośmieszeniem. Ich "obrona" to atak, często bardzo prymitywny... za nimi idą, tylko im podobni, reszta, która ma w sobie choć trochę światła, miłości, rozumu, nie da się poruszyć i zwieść. Im bardziej człowiek prosty, pokorny, tym bardziej rozumie prawdę, tym bardziej żyje według Praw Boga. Jezus takich miłował i chętnie z nimi przebywał, to właśnie tacy ludzie przyjmowali Jego nauki i żyli wedle nich.

"Faryzeusze" często działają w ukryciu, albo jawnie, podjudzają przeciwko każdemu człowiekowi, który pomaga ludziom poznać PRAWDĘ, każdemu, który został wysłany przez BOGA po to, aby przynieść ludziom światło. Tutaj widać, że ludzkość do dzisiaj nie pojęła, zrozumiała nauk Jezusa!

Człowiek, coraz bardziej "cofa się w rozwoju". W obecnym świecie patrząc na zachowania i postępowania, możemy dokładnie zobaczyć w jakim opłakanym stanie znajduje się duch ludzki, z jakich poziomów ich dusze przyszły na Ziemie. Każdy z nas ma szanse się rozwijać, to wielki dar od Stwórcy, ON każdej duszy daje szanse, poprzez ponowne narodzenie się w materii.

Musimy sobie uzmysłowić, że wzrost, rozwój duszy człowieka, może odbywać się poprzez życie, przeżywanie, doświadczanie tylko tu na Ziemi. Nie zaprzepaszczajmy tej szansy, która została nam dana od naszego Stwórcy. Każdy z nas zbierze, co zasiał.

Izaura

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 12.04.2013

Witam cię Macieju Pokora, oczekiwałam twojej wizyty w moich progach ... ładnie to wszystko jak zwykle próbujesz zamataczyć ... to wszystko takie twoje i wcale niczym mnie nie zaskoczyłeś ... kolega stronę pokazał i co, już zdążyłeś całą przeczytać? Wszystko ogarnąłeś Tak Dokładnie? A może od lat na niej mieszkasz i szukasz na mnie haka?

Wiele obecnie jest teorii spiskowych które z każdym kolejnym dniem przybierają miano prawdy, ujawniamy to dla dobra wszystkich ludzi, nie trawimy brudnej polityki  czy manipulacji ludzkimi umysłami, a ty przecież w tej dziedzinie jesteś mistrzem, toteż tak mocno jest ci nie na rękę to moje pisanie.

Zajęcie Kolego to ty sobie znajdź a mnie już ty życia nie urządzaj, zajmij się sobą, a nie prześladujesz ludzi na necie ... nie oczerniaj, nie dręcz, nie siej psychicznego terroru wokół siebie, bo to ani ładnie ani grzecznie ... w dodatku wyzwać starszą panią, oj nieładnie ... nie nauczyła cię tego mamusia, że starszym należy się szacunek? I żaden nauczyciel w szkole nie dał rady przekonać cię do tej życiowej zasady? Znaczy, taki toporny jesteś na szacunek nie tylko do starszych kobiet a nawet do innych ludzi, których każdego dnia szmacisz na necie. I czym bardziej człowiek wartościowy ty tym bardziej w niego godzisz. Kim ty jesteś?

I możesz sobie wymyślać pod moim adresem ... możesz dalej tworzyć bzdury do tego co już natworzyłeś - jakobym zajmowała się prostytucją, molestowała dzieci, no i to moje nieszczęsne kundalini, które „zniszczyło” mój mózg itd ... - to twój styl i taki gorzki jego smak ... a ja cię w dowód na twoją prawdomówność poproszę tylko o jedno ... znajdź mi chociaż jedną osobę na tym świecie, jedną wśród milionów, którą bym w jakikolwiek sposób uszkodziła, proszę tylko o jedną, ale nie taką wirtualną, nie przyprowadzaj mi Toli, tylko żywą, którą można by było dotknąć i stwierdzić jej obecność żywymi oczami, łącznie z jej dowodami krzywdy przeciwko mnie ... peryskop, znajdź tylko jedną ... czekam!!! I wiesz co peryskop, nie ważne ile mam w głowie masy mózgowej, może to być nawet 1 deko, ale ty musiałbyś z butów wyskoczyć aby dać jej radę z twoim wygórowanym IQ ... bo to nie chodzi o kilogramy mózgu i IQ, tylko o jakość ducha, który urzęduje w ludzkim ciele.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 12.04.2013

Chciałbym zgłosić mały błąd na stronie, może to mały błąd w programowaniu, może przeoczenie. Chciałbym Ci jednak w tym pomóc, bo to dość mocno rzuca się w oczy. Stronka jest w html-u więc pewnie nie będzie problemu z przeglądnięciem paru linijek i skorygowaniu tego.

A tak na poważnie, jako typowy internauta. Twoją stronę pokazał mi kumpel, byłem zadziwiony faktem że ktoś codziennie jest w stanie toczyć tyle JADU na wszystko wokół. Zycie jest abstrakcją, ale dzień w dzień doszukiwać się spisków i zamachów na nasze życie? Doprawdy, rozumieć można opinie ale drążenie głupot - szczepionki czy tajemniczy haarp będący tak tajną instalacją że można go nawet oglądnąć na google maps, w przeciwieństwie do obszaru 51 który z GM został wycięty (Spisek, wołać Macierewicza!). Tak czy siak, cały pomysł wydaje się być żałosny, godzina za godziną siedzieć w swojej jamie i knuć co jeszcze wymyślić by łatwowierni i szukający sensacji ludzie czuli zaciskający się wokół sznur gabinetów cieni? Proponuję znaleźć porządne zajęcie, bo jeśli istnieje prawdziwe spieranie mózgów to twoja władza z cienia z uciechą patrzy jak odciągasz masy od prawdziwych problemów serwując im wynaturzone głupoty. A gdy już znajdziesz zajęcie to skończ napychać serwerowniom kieszenie, wyjdź z ukrycia i rozpocznij prawdziwe życie. Póki co jedyne co czuję to zobojętniony przez społeczeństwo żal (znieczulica szaleje). Powodzenia i krzyżyk na drogę.

Eagle

UWAGA OGÓLNA 11.04.2013

Moi drodzy, bardzo Was proszę, nie wydawajcie mi rozkazów, co my z Dobrym Samarytaninem mamy robić na tej stronie ... co powinno być natychmiast tu włożone, w dodatku na głównej stronie i jeszcze zakreślone na czerwono. Już nie raz poruszaliśmy sprawę reklamowania cudzych prac, biznesu, my nie jesteśmy firmą reklamową. Wszystko co tu wkładamy jest sprawdzane, czasami kilkakrotnie, i sami oceniamy, czy to jest na naszą stronę odpowiednie. Poza tym nie reklamujemy rzeczy, na których ludzie robią własny biznes. My dajemy wiedzę całkiem za darmo.

Dziękuję.

Wiesława

EMAIL Z DNIA 10.04.2013

Witam Panią, Pani Wiesławo! Przeczytałam Pani info na temat: Atak na Vismayę. Chcę tylko dodać że o terapii Gersona czytałam również w polskiej gazecie w zeszłym roku, i jeśli taki pan z tytułami który się nazywa Pokora nie wie, to znaczy, że może sobie kupił tytuły, albo pracuje dla jakichś specjalnych sekcji i jest dobrze opłacany. Ale nie ma sobie co zawracać głowy takimi osóbkami (ja ich nazywam ludzikami) muszę przyznać, że robi pani dobrą robotę P. Wiesławo, jeśli nie dla polaków w kraju to może za granicą, a nawet jeśli dla jednego człowieka ... to warto. I nie ma się czym przejmować ludzików jest pełno na całym świecie, a pan Pokora musi nauczyć się pokory :)

POZDRAWIAM

Gracja <3

EMAIL Z DNIA 08.04.2013

Dlaczego w obecnych czasach mezczyzni tak atakuja kobiety, a szczegolnie na necie, moze dlatego ze sa nie widoczni i moze jedna osoba, ukrywac sie pod wieloma imionami i w ten sposob podpuszczac i prowadzic swoje gierki, wojny...obrzucac kogos blotem, ublizanie. To bardzo smutneprzykre, ale niestety prawdziwe... Tutaj pozwole sobie zacytowac te slowa: "Lepiej nie odzywac sie wcale i wydac sie glupim, niz sie odezwac i rozwiac wszystkie watpliwosc" Mark Twain.

Tacy panowie, w ten sposob atakuja w kobiecie to, czego w sobie nie maja, atakuja to, czego im brakuje. Tu nie chodzi tak o madrosc, inteligencje ale wiecej o duchowosc kobiety o jej sile. Im bardziej mezczyzni sa "wyksztalceni" tym bardziej atakuja. Najbardziej atakuje sie te kobiety, ktore maja odwage powiedziec prawde i trafia w "czuly punkt". To chora meska duma i jego ego nie daje mu spokoju. Tak naprawde, tacy mezczyzni sa pelni kompleksow, arogancji, pelni strachu, bo atak rodzi sie wlasnie ze strachu i lekow wewnetrznych. Wiadomo, ze strach paralizuje jak jad i taki czlowiek nawet nie potrafi jasno myslec. Tacy mezczyzni bardzo "wysoko zachodza w zyciu" tyrani" i "dyktatorzy", to odzwierciedla sie w ich zyciu zawodowym i prywatnym. Tutaj widac brak aspektu kobiecego, energi kobiecej u kogos takiego, takze aspekt meski bardzo jest bardzo przebarwiony negatywnymi cechami. Zrownowazenie energi, aspektu, kobiecego i meskiego. To dotycza sie zarowno kobiet i mezczyzn...

To co Wiesia pisze, nie jest zrozumiale dla wszystkich, dla mnie takze. To wynika z tego, ze jestem na innym stopniu rozwoju jak Wiesia...moja wiedza, na pewne tematy, byla i jest bardzo mala i dlatego jestem Wiesi i wszystkim tym, ktorzy przyczynaiaj sie ze ta strona istnieje bardzo wdzieczna i dziekuje za ich bezinteresowna prace i ich czas, ktory poswiecaja, dla takich ludzi jak ja, ktorzy szukaja prawdy na "wlasna reke", bo nie wystarcza im ta prawda ta powszechna wszystkim znana, ta prawda byla wiele razy zmieniana i przekazywana od czlowieka do czlowieka, byla spisywana, nie na "goraco" tylko dawno po tym, co sie stalo, wydarzylo, co komu pasowalo dopisywal, a co sie nie podobalo nie wspominal...Kronikarze inerpretowali i przekazywali to po swojemu...to jest znane do czasow dzisiejszych, medie czesto przekazuja to, co im jest "odgornie nakazane" dozwolone, a nie to, co naprawde jest...

Jak pierwszy raz weszlam na ta strone, to bylam zdumiona, roznorodnoscia tematow i co tu jest fascynujacego, i sprawia, ze ta strona jest tak popularna i uwielbiana, ze przyciaga tyle ludzi...to, to ze nic tu nie jest "narzucane", jest wolnosc...Kazdy "bierze sobie to", co mu potrzeba...wszystkie religje sa przedstawione, bez narzucania i ukierunkowywania w jakm kolwiek kierunku...to sie nazywa wolnosc...

Wiesi" goscinnosc" jest wspaniala, juz nie wspomne o jej cierpliwosci i umiejetnosci wybaczania..(to pokazuje jej prawdziwa subtelnosc i jej pieknosc i prostote, oraz niesamowita madrosc wewnetrzna-Wiesi bogactwo)...a szczegolnie dla takich, ktorzy nie widza, co znaczy zachowywac sie jak "gosc" i zaraz zaczynaja" przestawiac meble" i nawet zaczynaja "przebudowywac" u niej na swoj sposob i to w bardzo arogancki i prymitywny sposob...jesli to sie nie uda to atakuja ja slowami... Zrozumienie czegos w zyciu na to trzeba niektorym dni, tygodni, lat, a moze i potrzeba wielu zyc tu na ziemi, aby to zrozumiec..To zalezy od wielu czynnikow... Jesli potrzebuje "madrosci" prawdy to czytam na tej stronie... i jestem zdumionamile, jak dokladnie to znajduje, czego w danym momencie zycia potrzebuje..Czasami wydaje mi sie, ze Wiesia umie czytac mysli, tych ktorzy naprawde szukaja prawdy...

Wiesia jest kobieta, ktora ma polaczenie ze subtelnymi swiatami, posiada ten promien, ktory laczy ziemie z innymi wymiarami..tutaj znowu niewielu to zrozumie, ale przyjdzie na to czas jesli czlowiek jest gotowy poznac prawde, to bedzie mu to dane...ale nie wtedy gdy czlowiek tego rzada...Tutaj klania sie pokora. Takie promienie nie maja wszystkie kobiety, niestety nie, wiele kobiet zataracilo to polaczenie, poniewasz przestaly byc "prawdziwymi kobietami", za duzo w" nich meskosci". Zatracily swoja delikatnosc, subtelnosc, wrazliwosc, intuicje itd. Tylko kobieta jest w stanie przyjac i dac "mieszkanie" duszy, ktora chce zejsc na ziemie... Kobiety " gestosc", subtelnosc ciala. Niestety wiele kobiet to zatracilo i dlatego jest to takze jedna z przyczyn nieplodnosci u kobiet.

Obecny czas jest bardzo wazny dla kobiet i mezczyzn, tu chodzi o przetrwanie, czlowieka, ludzkosci. Tak jak sie obecnie "prezentuje " nie ma szansy aby przezyl. Teraz odzielone zostana" ziarna" od plewy.

Trzeba odnalezc samego siebie, poznac, kim sie jest naprawde, po co sie tu przyszlo i jakie ma sie zadanie do spelnienia. Po co tracic energie na niepotrzebne i bezsensowne wojnny. Czasu mamy naprawde bardzo malo i powinismy byc wdzieczni takim ludzion jak Wiesia i Dobry Samarytanin, poswiecaja swoj czas i umozliwiaja publicznie, kazdemu na darmowe korzystanie z tych wszystich madrosci... Niestety w Polsce wielu ludzi obralo kierunek, agresywny, niewiedze, egoistyczne zachowania, walka o przetrwanie, czesto kosztem drugiego czlowieka. Niekiedy panuje terror np. w miejscach pracy, juz nie wspomne o rodzinach...

Wszyscy ci co mysla ... Pomodle, sie wspowiadam, najwazniejsze ze jetem dobrym przykladnym "katolikiem", niech sie dobrze zastanowia nad swoja postawa... Oto proznosc czlowieka, czlowiek nie zadaje sobie najmniejszego trudu, brak jest potrzeby szukania prawdy, nie dazy do tego..nie ma do tego poprostu pociagu -do wszystkiego innego tak, ale nie do poszukiwania prawdy na wlasna reke... Po smierci, niektorzy widza prawde, ale takze nie wszyscy..jesli im bedzie to danepoznac pewne prawdy...inni beda sie ponownie rodzili na ziemi, aby jej szukac... Wielu mysli, po smierci bede mial spokoj...po smierci dopiero sie zaczyna... Sluchaj glosu serca..niestety wielu juz dawno zatracilo z nim kontakt... Trzeba siebie samego wziazc pod"lupe" i krytycznie siebie przeanalizowac... czasami wystrczy wybaczyc, sobie i innym.

Calej prawdy nie jestesmy w stanie zobaczyc, nie wspomne jej pojac, to nastepuje stopniowo... Trzeba dojrzec do poznania prawdy...

To wszystko, co sie dzieje w Polsce takze w innych krajach, stosunek czlowieka do czlowieka jest bardzo niebezpieczne... Nawet zwierzeta sie tak nie zachowuja... MILOSIERDZIE BOZE jest nie do pojecia, jak BOG widzi, co czlowiek czyni i pomimo to, w tu i teraz may szanse poprawy, zmiany zycia. Zastanowmy sie jutro moze byc juz za pozno!!

Musimy sobie uzmyslowic ze Wiesia nie chce "obalac" naszych watpliwosci, czy prowadzic walki na slowa, nie stara sie zmieniac naszych pogladow, czy nie "wciska nam czegos na sile", kazdy ma wolna wole. To my sami mamy za zadanie wszystkie nasze watpliwosc, niejasnosci przezwyciezyc i wprowadzic w nasze zycie jasnosc..."porzadki i przemeblowania" robmy w samych sobie, a nie u innych...

"Szukaj prawdy jasnego plomienia, szukaj nowych nieodkrytych drog"...

Wiesiu, Dobry Samarytaninie

Marta - ta ktora szuka prawdy na wlasna reke

EMAIL Z DNIA 04.04.2013

Witam,
Chciałam napisać tylko krótkie parę zdań do Pani Wiesławy. Stronę odkryłam parę miesięcy temu i jestem chyba już uzależniona :))) Chciałam podziękować za tak wspaniałe informacje zawarte na stronie. Pomagają mi każdego dnia i zawsze wracam do medytacji które Pani opisuje.

Namaste:)

Kamila G.

EMAIL Z DNIA 03.04.2013 (2)

Wiesiu, współczuję z powodu tych wrednych ataków na Ciebie. Tzw. "peryskop" robi spore zamieszanie również na innych stronach.

Pozdrawiam. Marysia.

EMAIL Z DNIA 03.04.2013 (1)

Witam

Dziękuję za to, że istnieją tacy ludzie jak Pani. Przeleciałam pół świata aby odnaleźć tą stronę bardzo ja lubię. Byłam u siostry i w dzień wyjazdu mówi ona do mnie poczytaj tego bloga. Była to data 5 lub 6 Luty 2013 artykuł był świetny jakby zgadzał się z tym co czułam w danej chwili. Rozterki obawy... Szukałam później po datach tego artykułu ale jakoś nie mogę go odnaleźć. Może tak miało być.

Pozdrawiam

Monika S
.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 02.04.2013

Marzena, dziękuję za twój list. Książkę "Rozmowy z Bogiem" przeczytałam chyba tylko 1 tom. Jakoś źle mi się to czytało, odłożyłam ją i już nigdy nie powróciłam do jej czytania, dawno temu trochę jeszcze ją przekartkowałam, a teraz nawet nie widzę tej książki w mojej biblioteczce. Nie wiem gdzie się podziała? Co ja mogę Ci doradzić? Przeczytać możesz ale to co zrobisz z tą wiedzą to już ty powinnaś ustalić.

Namaste

Wieslawa

EMAIL Z DNIA 02.04.2013

Witam Wiesławo,
Od dłuższego czasu czytam Waszą stronę i dzięki niej znalazłam wiele odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Ostatnio w moje ręce trafiła książka „ Rozmowy z Bogiem” Neal Donald Walsch - czytam ją z zaciekawieniem i mam mieszane uczucia.

Jest bardzo kontrowersyjna, chociaż z drugiej strony trudno odmówić racjonalności większości zamieszczonych tam prawd. Ponieważ jesteś dla mnie osobą z ogromną wiedzą duchową i Twoja opinia jest dla mnie bardzo cenna, proszę o informację czy czytałaś tą książkę i co o niej sądzisz?

Pozdrawiam serdecznie.

Marzena

EMAIL Z DNIA 26.03.2013

Wiesiu, ta droga jest najprostsza i najkrótsza. W miarę wędrówki jest coraz mniej siebie i coraz więcej siebie.

Marysia

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.03.2013

Hmmm, dobre pytanie. Wszystko zależy, gdzie mieszkasz ... jeśli w Warszawie to myślę najprostsza droga może być przez Otwock

A tak na poważnie ... to tylko wie twoja dusza ... jeśli jest wystarczająco dojrzała na pewno wybierze drogę przez serce, miłosierdzie i wiarę . Krótszej już nie znam.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 24.03.2013

Wiesławo,

która droga jest najprostsza do Boga Ojca?

Pozdrawiam

Lucyna

EMAIL Z DNIA 23.03.2013

Kochana Wiesiu dziękuję Tobie za pełen mądrości artykuł lustrzane odbicie. Wiele razy w tym lustrze zobaczyłam swoją własną brzydotę, niedoskonałość, ale i jest i w nim piękno, także się mi samej we mnie się nie podoba... to staram się zmienić, naprawić... także ludzie których napotykam na mojej drodze życiowej w nich widzę to, co mam w sobie zmienić, nareperować, pokazują mi także to piękno które jest we mnie, a którego do tej pory sama nie widziałam.

Twoje artykuły są dla mnie drogowskazem i rozszerzają moje horyzonty umysłowe, zwracają uwagę na to, co mam w sobie zmienić, poprawić, po ich przeczytaniu staje się do samej siebie bardziej krytyczna i konsekwentnie staram się zmienić, nie zawsze to jest łatwe, niektóre zmiany uwolnienie się od czegoś trwa tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Przerwanie tych sznurów które uzależniają mnie od pewnych osób nie jest łatwe, ale nie poddaje się, każdy z nas jest przez coś, przez kogoś zniewolony...ale najważniejsze nie poddawać się, pozbyć się strachu, zwątpienia beznadziejności, odzyskać swoją radość wewnętrzną, pomimo upadku ciągle się podnosić i próbować na nowo wyzwolić się... Spokój wewnętrzny harmonia, wejście w swoje wnętrze, to jest to, co pomaga człowiekowi odciąć te sznury uzależnienia, odzyskać swoją wolną wolę na nowo.

Wielu z nas myśli że ciągle ma tą własną wole, ale przed laty oddaliśmy ją w ręce innych i w obecnym życiu mamy ją odzyskać i stać się nowym człowiekiem. Dlatego dla mnie osobiście Twoje artykuły Wiesiu są pomocne i bardzo często odpowiadają sytuacji w jakiej się znajduję... często się śmieję i mówię że Wiesia dokładnie wie czego moja dusza potrzebuje do zmian do odnowy, to jest po prostu cudowne, kliknę na Twoją stronę i mam tyle odpowiedzi, drogowskazów... jesteś CUDOWNA, dziękuję że istniejesz i że Bóg postawił mi Ciebie na mojej drodze życiowej, nie ma przypadków w życiu... to jest po prostu piękne jak człowiek czuje i uzmysłowi sobie, że jest tą maleńką cząstką tej wielkiej kosmicznej całości. Niech Bóg Ciebie chroni i prowadzi i aby jak najwięcej ludzi otworzyło swoje serca i dzięki Twoim artykułom dostali impuls na zmianę siebie i życia a wtedy wszystko dookoła nas zacznie się zmieniać

Pozdrawiam, dziękuję za Twoją bezinteresowną pracę dla ludzi

Małgorzata

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 21.03.2013 (2)

Pola,
urodzona 11 czerwca ... 11-stka to światło, ale ty nie masz 11-stki w swoim przeznaczeniu (a może masz... nie podałaś roku urodzenia), jesteś nią naznaczona z dnia urodzin i ta pozycja ma jakiś tam wpływ na twoje życie, w którym wyraźnie widać, że twoja dusza budzi się ... 11-stka urodzona w bliźniętach, przenika z niej dualizm, miotają nią różne emocje ... i dobre i złe ... to takie dwa oblicza, jedno z nich jest bardziej ukryte ... niczym dwie strony księżyca, jedno widzisz, drugie nie i nigdy nie wiadomo w jakiej formie może się zamanifestować.

Piszesz, że na co dzień przyciągasz różnych ludzi, nie rozumiesz tych zależności ... Są dwie grupy ludzi, jedni przyciągają podobnych do siebie, druga przyciąga przeciwieństwa, jednak obie mają ten sam cel - wykorzystać twoją energię. Wszyscy komunikujemy się z sobą za pomocą eterycznych sznurów. Eteryczny sznur to szybka komunikacja i wymiana energii.

Zdrowe sznury tworzą piękne związki, przesyłają prawidłowe informacje i czystą energię. Niezdrowe - tworzą podziały, konflikty, wytwarzamy strach, lęk. Na szczęście taki negatywny sznur nie trwa długo i jeśli się zawiąże a my go w porę odetniemy rozpłynie się za kilka godzin, dni ... jeśli nie, będziemy czuć się źle i to bez powodu ... znaczy trzymamy ciągle ten sznur ...

Jeśli w kimś jest strach, lęk poczuje się także źle w obecności pozytywnych osób (boi się, że ci wyczuwają jego prawdziwe intencje), jeśli między nimi dochodzi do wymiany energii oczyszczanie bywa bolesne, niezrozumiałe, ale niekoniecznie złe, toteż nie wolno z góry nikogo demonizować ... skoro nie możemy zrozumieć co się z nami w tej chwili dzieje lepiej się oddalić (od takiej osoby, miejsca), lecz jeśli poczujemy, że jednak ta osoba ciągle nas magnetycznie przyciąga, znaczy potrzebujemy jej pomocy ... i kiedy podchodzimy do pozytywnych osób bez lęku poczujemy się dobrze i wymieniamy swoje energie w pozytywny sposób zawiązują się prawidłowe związki... Lecz bardzo często zdarza się, że podchodzimy do tej osoby przez atak ... to już jest próba kradzieży cudzej energii, przez osłabienie jej energetycznych pól. Z góry wiadomo też, że i tamta osoba będzie się ochraniać i różna może być jej reakcja w zależności na ile ten atak dotrze do jej ciała emocjonalnego, wyżej rozwinięte osoby są bardziej wrażliwi emocjonalnie ... ale mimo wszystkiego nie niszczą drugiej osoby w bezwzględny sposób.

Jeśli w nas jest strach, lęk, np. ktoś boi się od kogoś odejść pomimo że czuje się przez niego zniewolony, wie, że ten związek nie jest dobry a jednak w nim trwa, wówczas tworzą się sznury uzależnienia, które mogą trwać całe życie i dochodzi do ciągłego wampiryzowania ... taki kabel może nam całkowicie zatruć życie. Kiedy oddajemy władzę nad swoim życiem innym ludziom źle funkcjonujemy, uzależniamy się od nich i nawet kiedy zrywamy te kable ciągle się odnawiają, w tym przypadku z powodu strachu.

Ostatecznie wszystko: strach, lęk, niepokój, depresja, rodzą się pod wpływem jakiegoś strachu lub raczej strachu przed jakąś realizacją. A to wszystko wnosi w człowieka cierpienie, popada w różne umysłowe, emocjonalne i duchowe męki.

Kiedy strach przenosi udrękę do psychiki, następnie wpływa na emocje, umysł i ducha. Duży strach pochłania cały umysł, i trudno go zniszczyć lub nawet ograniczyć. Stwarza nowe życiowe problemy, nękają nas nasze emocje i dyktują swoje działania. Strach nie pozwala na pozytywne działania, tworzy niestabilne środowisko, człowiek czuje się samotny, odizolowany, niezrozumiały a to wszystko wpływa na nasze emocje. Jeśli ktoś próbuje na nas wpływać strachem nawet w najbardziej komfortowym środowisku doprowadzi do depresji.

Najbardziej źle ludzie przyjmują odrzucenie, nie tylko osobiste ale i społeczne ... a w naszym środowisku mamy coraz częściej pod dostatkiem takich, którzy za wszelką cenę próbują kogoś dołować, każdego dnia znajdują nowe ofiary ... często obserwują to w polskim środowisku na necie, kiedy to „nietypowego” człowieka z innymi poglądami jakiś człowiek czy cała grupa podobnych próbuje ograniczyć, wykluczyć, wypisać ze społeczeństwa, ponieważ ludziom najczęściej brak zwykłej tolerancji i humanitarnej twarzy ... chcą udowodnić, że są czymś lepszym, bardziej wartościowym towarem ... jednym słowem nadludźmi ... dzięki tym nadludziom obecnie cały nasz świat cierpi ...

A to wszystko wpycha takie ofiary w stan depresji, wywołuje strach, lęk, a nawet samobójstwa ... . Brak u ludzi tolerancji, miłości (bo te dwie sprawy są jednak mocno ze sobą związane) i powodują, że nie czujemy się bezpiecznie, toteż kluczem do przezwyciężenia depresji, strachu, jest znalezienie sobie prawdziwych i szlachetnych przyjaciół i ich miłości...ale niestety strach uniemożliwia znalezienie miłości!!!

Wiele ludzi popadający w takie stany cierpią od dzieciństwa, przyczyną jest ciągły „subtelny” atak od „subtelnego” świata, który ciągle nas subtelnie bombarduje i stopniowo niszczy naszą osobowość i tak to właśnie wygląda w późniejszym okresie życia.

Najważniejsze w tym stanie jest aby uwolnić umysł od lęku, strachu. Najbardziej owocne będą medytacje, modlitwy, afirmacje. Medytacja powinna być tym punktem zwrotnym, ale długa to jeszcze droga do odzyskania siebie. Stworzona słabość bywa potężnym murem i czyha na nas choćby we snach, rośnie w siłę ... i ciągle trzeba z nią walczyć! I bardzo ważne aby wierzyć w to, że tą walkę wygramy!

Punkt zwrotny: medytacje, spokojna muzyka, piękna poezja, która koi serce, śpiewanie mantr i zwrócenie się do Boga są bardzo istotnym elementem naszego uzdrowienia. Jeśli to nastąpi człowiek rodzi się na nowo... powraca spokój, zaczyna żyć zgodnie z samym sobą i ze swoim środowiskiem. Dopóki miota się na wszystkie strony, wiadomo ... trzeba nadal pracować ... aż lęk wewnątrz zupełnie ustąpi. Nie wolno się poddawać!!!

Wiadomo, każdy z nas w swoim życiu trafia do głębokiej zatoki, ale sami musimy zwiększyć własny duchowy poziom energii, który w końcu da nam możliwość dostępu do wyższego poziomu ochrony Boga. Wówczas przyjmujemy Go w zupełnie inny sposób!

Dla spokoju serca proponuję kadzidełka: jaśminowe, różane, z drzewa sandałowego, świętą sól, a nawet święconą wodę ... czy ktoś wierzy czy nie, to wszystko pracuje w gojeniu naszego serca i bardzo uzdrawia ducha, z biegiem czasu człowiek staje się bardziej otwarty i pewny siebie ... ale nie na zasadzie brudnych chwytów ... staje się szlachetny!!! Cały czas należy wzmacniać się ziołami, proponuję: dziurawiec, szałwię, gingo bilobę, żeń-szeń, bazylię, rozmaryn, tymianek, lukrecję.

Odpisałam nieco dłużej, ponieważ obecnie nie jest to tylko problem Poli ... coraz więcej osób je zgłasza i ciągle tych osób przybywa ... ludzie nie bardzo wiedzą, skąd to wszystko się bierze? Jeśli mówimy o czyjejś niesprawności, to zazwyczaj mamy na myśli fizyczne ciało i jego kłopoty, niestety ten termin obejmuje i tych, którzy źle funkcjonują na duszy. I uważam, że większą zbrodnią jest zabić duszę człowieka niż jego ciało.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 21.03.2013 (2)

Droga Pani Wiesławo

Trafiłam na Pani stronę poszukując informacji o numerologicznej jedenastce, którą jestem. Studiuję ją uważnie, powoli przyswajając treści. Nie do końca rozumiem to, co się ze mną dzieję, ale mam wrażenie, że jest Pani jedyną osobą, której bez lęku na ten moment mogę o tym opowiedzieć. Od ponad roku dręczą mnie sny o końcu świata - nieprawdopodobnie realistyczne, przychodzą i odchodzą, często sceny z nich wręcz powtarzają się - zawsze jest w nich palące wielkie słońce. Mam 21 lat, urodziłam się 11 czerwca, mieszkam sama z mamą. Mam silną osobowość. Nie wiem skąd się to bierze, ale od zawsze ludzie lgną do mnie.

Jestem przepełniona ich historiami. Zwykle znajomości te są jednostronne. Przyciągam szaleńców, straceńców, schizofreników, każdy z nich zbliża się do mnie, dyskretnie prosi mnie o pomoc, radę, mówi do mnie, opowiada. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje. Nie potrafię funkcjonować w dzień, wciąż czuję niepokój, z którym nie potrafię sobie poradzić, od 2 lat kiepsko sypiam. 21 grudnia 2012 roku jadąc autobusem przysnęłam po to, żeby chwilę później obudzić się spocona, ze strachu, że za chwilę umrę. Naprawdę uwierzyłam, że to się stanie.

Niektóre osoby mówią mi, że mam dziwną, negatywną energię, że jestem smutna. Zwykle są to osoby, z którymi jestem w stanie porozmawiać o duchowości, ale czuję, że one są jakby niżej, nie tu, gdzie ja. Moje samopoczucie powoduje, że czuję się odosobniona i samotna, pomimo olbrzymiej ilości ludzi wokół mnie. Jestem nadwrażliwa, szybko się wzruszam. Nie jestem osobą wierzącą, ale czuję, że coś ciągle obok mnie jest. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Czuję, że mam coś do zrobienia.

Już teraz czytając to, co do tej pory napisałam czuję się głupio. Strasznie to wszystko chaotyczne. Z nikim o tym nie rozmawiałam, kiedy tylko zaczynam temat, nagle orientuję się, że to nie ma sensu, urywam go. Wszystko to, o czym napisałam nasila się i trwa już od jakiegoś czasu. Zauważam to. Czytam Pani stronę, próbuję znaleźć odpowiedź. Układam ją, buduję, przyswajam - staram się, ale.. to nie jest proste. Pani Wiesławo, co mi jest?

pozdrawiam, pogubiona pola

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 21.03.2013 (1)

W zależności do czego chcemy je zastosować, jedne z najlepszych kadzideł do oczyszczenia pomieszczeń, do medytacji są: szałwiowe, z drzewa sandałowego, frankincense, różane i wiele innych.

Wiesława

EMAIL Z DNIA 21.03.2013 (1)

Witam serdecznie! Mam pytanie. Właśnie przeczytałem artykuł na temat modlitw uwalniających i jest tam mowa o ogień, kadzidło, woda i sól. Moje pytanie brzmi: Jakiego zapachu powinno się używać kadzidła? A może to nie ma znaczenia? Będę czekał na odpowiedz i z góry dziękuję. Z Bogiem!

Krzysztof G.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 19.03.2013

„Piłat skorzystał ze sposobności odwzajemnienia się zazdrosnym, złośliwym przywódcom żydowskim, za ich zmuszanie go do wydania wyroku skazującego Jezusa wbrew jego woli i sprawiedliwości. Było to zwyczajem umieszczać nad głową ukrzyżowanego skazańca, tablicę z napisem jego winy. W wypadku Jezusa, Piłat kazał napisać - „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski”, Marek podał ten napis - „Król Żydowski”, a Łukasz jako ‘Tenci jest On Król Żydowski’.

Wszystkie te trzy podania mogą być prawdziwe, albowiem napis był w trzech językach: greckim, hebrajskim i łacińskim”.

Po resztę wiadomości na ten temat odsyłam do Biblii. I to jest cała tajemnica "podwójnego krzyża", jak z powyższego cytatu widać jest to tylko tablica z napisem.

Pozdrawiam

Wiesława

EMAIL Z DNIA 19.03.2013

Droga Wiesławo witam Cię serdecznie! Jestem czytelniczka na twoim blogu. Mam pytanie odnośnie strony poniedziałkowej 18.03.2013. Ostatnie zdjęcie z ukrzyżowanym JEZUSEM CHRYSTUSEM - co to za dziwny podwójny krzyż ...! To nie jest krzyż Chrystusowy - skąd wytrzasnęłaś to zdjęcie???...DZIWNY krzyż odwrócony. Uważam, że to błąd, ale kontroluj to następnym razem. Pozdrawiam

Elisabeth

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 17.03.2013

Krzysztof,
nigdy nie wolno wątpić w Boga ... tego nauczyły mnie długie godziny życia w udręce, kiedy szatan pętał mi ręce, nogi i rozum, kiedy wszystko wydawało się być stracone i beznadzieja wypełniała moje serce ... to jednak okazywało się, że Bóg przy mnie czuwał, chociaż w żaden sposób w tamtych ciężkich chwilach moje zmysły Go nie wybierały.

I musimy mieć także świadomość, że obok nas w dzień i w nocy czuwa silny przeciwnik Boga, i niestety zakłóca nas i podkłada nogi... toteż bacz na każdy swój krok! Nigdy wcześniej nie baczyłam tyle na swoje kroki co obecnie, najmniejszy mój błąd okrutnie mści się na mnie. A w dzisiejszym życiu czasami nie jest łatwo podjąć właściwą decyzję...

I niestety w życiu każdego przychodzi taka chwila, zaczynają się wątpliwości ... i wiadomo, że ulegną im ludzie słabi, którzy szukają w życiu łatwej drogi ... to wówczas wchodzą w nasze życie chmary innych ludzi ze swoimi mądrościami i nas przekonują do własnych racji, ... my się cieszymy, że mamy wsparcie, a słabsi podążą za nimi jak za cudownym lekarstwem. Lecz ci silniejsi zauważą, że coś tu nie tak, że ci zamiast pomóc tylko nas mocniej dołują, bo tak czuje to nasza dojrzała dusza i wcale nie jest szczęśliwa ... a i bywa, że inni całkowicie załamują wiarę w Boga, nawet u tych silniejszych ... toteż ja gnam ze swojego życia takich, którzy odbierają mi wiarę i chęć do dalszego życia, którzy robią wszystko aby zniszczyć mój wizerunek, wywołują we mnie poczucie winy ... bez względu na to, z którego są kościoła.

Ciężko znaleźć człowieka, który nas wyciągnie z tego dołu, chociaż dobrych ludzi jest trochę na tym świecie ... to jednak ktoś/coś blokuje im do nas dostęp ... ale Pan Bóg jest silniejszy i kiedy człowiek w Niego mocno wierzy, kiedy nie może podesłać Ci łodzi jak Ty toniesz, rzuca Ci na ratunek choćby jedną deskę ... i jesteś na powierzchni ... bo tą deską ratunkową jest sam Bóg... a przy Tobie czuwa Chrystus, znam ci ja te wizje, ujrzysz Go kiedy w Tobie zaczyna budzić się Ciało Chrystusowe ... toteż możesz być spokojny, a ja nie jestem zdziwiona, że tak intensywnie kręci się przy Tobie władca tego świata ... on już wcześniej to wiedział - kto jest Twoim Protektorem, co się z Tobą dzieje ... zanim Ty ujrzałeś na własne oczy ... zanim jeszcze wszystko zrozumiesz i poukładasz sobie w jedną całość.

Ty ujrzałeś, ale wielu ludzi nadal jest ślepych i głuchych, ich zmysły jeszcze śpią ... nie mają łatwego zadania - muszą tylko wierzyć ... toteż wątpią, błądzą, modlą się do „złotych cielców”...  z reguły ci nie proszą o wieczne życie tylko o walizkę wypełnioną dolarami ... trzeba im dać czas na zrozumienie Boskich prawd ... nic na siłę ... musimy być tolerancyjni dla takich osób. Miejmy tylko nadzieję, że nie pogubią się do końca, toteż powinniśmy otaczać ich modlitwą, o ich zrozumienie i powrót do Boga.

Chrystus jeszcze nikomu żadnej krzywdy nie wyrządził ... i chociaż Twoje drogi mogą nadal być trudne ... to trzeba pamiętać, że nie jest łatwo iść za Jezusem, nie łatwo przebudzić w sobie Ciało Chrystusowe, do tego potrzebne jest także cierpienie, właśnie ten Krzyż ciężki i bolesny ... który otworzy nasze zrozumienie i wew. mądrość ... to jednak Ty masz już w garści i deskę ratunkową i mapę jak płynąć dalej ...
reszta należy do Ciebie!

I tak szczerze, jestem o ciebie spokojna, bo Twoja dusza jest dojrzała, masz głębokie wew. rozeznanie duchowych spraw ... dlatego musisz się liczyć z tym, że Twoja droga życiowa nie będzie łatwa. Nie mniej wiem, że Ty się nie poddasz, bo kiedy Bóg uchwycił Twoją dłoń to już jej nigdy nie wypuści, nawet jak jeszcze zwątpisz, upadniesz, On będzie przy Tobie, i jak będzie trzeba sam Cię poniesie dalej ... i tego się trzymaj!!!

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 17.03.2013

Witam serdecznie! Od niedawna przeglądam i sobie studiuję stronkę rose of sharon i musze przyznać, że jest w tym palec Boży. Dziękuję wielkiemu Bogu niebios, że ma sługi swoje przez których głosi prawdę i zbawienie. Siostro Wiesławo niech Pan Bóg Panią błogosławi bo jest Pani ewidentnym narzędziem w Jego ręku i przez Pani świadectwa niejedno jeszcze serce zawróci z ciemności do światła! Jestem człowiekiem skromnym i można powiedzieć, że z dużym bagażem doświadczeń. Byłem protestantem przez wiele lat i wiele rzeczy się nauczyłem i zrozumiałem. Świat duchowy istnieje naprawdę a o tym przekonałem się mając 13 lat. Mój świętej pamięci ojciec praktykował coś złego i był w stopniu zaawansowanym.

W moim rodzinnym domu działy się rzeczy niewyobrażalne o których nie mogłem za bardzo mówić, ponieważ ludzie nie rozumieją tych rzeczy a nawet się z tego naśmiewają. Czułem się z tym źle, ponieważ chciałem komuś opowiedzieć co widziałem i słyszałem, ale moja rodzina patrzyła na mnie jak na osobę niepoczytalną. W wieku 13 lat słyszałem w nocy w moim domu potężny ryk demona przez 3 noce się to działo. Byłem przerażony i bałem się że to coś może mnie zabić.

Dziwny był fakt, że moi wszyscy domownicy w czasie tej manifestacji spali grobowym snem i nikt z nich się nie zbudził. Po 3 nocach poszedłem do mojego ojca i powiedziałem jemu, że słyszę diabła. Wyraz oczu mojego ojca zmienił się kiedy mu to powiedziałem i wiem że coś uczynił, ponieważ potem już nigdy tego nie słyszałem. Kiedy zaufałem Bogu wszystko się zmieniło w moim domu. Mój ojciec wiele spraw zrozumiał przed śmiercią i stanął po stronie Boga! Przez wiele lat praktykował duchowy satanizm i jakiś demon naobiecywał mu różnych rzeczy które nigdy się nie spełniły! Na pewnym etapie swojego życia chciałem poznać czym się interesował mój ojciec i jakie mogą być tego konsekwencje.

Zacząłem studiować duchowy satanizm i wtedy zobaczyłem tak naprawdę kim był mój ojciec i w co się nieświadomie wpakował. Diabeł obiecuje ludziom wielkie rzeczy i wiele z nich się spełnia np. telekineza i różne ponad naturalne sztuczki które sataniści wypracowują sobie przez tzw. medytacje mocy. Zauważyłem, że szatan przywłaszcza sobie atrybuty Boskie tzn. np. otwieranie, zamykanie, oczyszczanie czakr, fioletowy płomień, uzdrowienie itd. to wszystko on przypisuje sobie! Z tym że wyjątkiem, że Pan Bóg daje oryginał a diabeł kopię! Moja cała rodzina mama, siostry, bracia zaufali Bogua Pan wykorzystał mnie jako swoje narzędzie. Jednak po wielu latach cała moja rodzina przestała uczęszczać na nabożeństwa niedzielne, ponieważ pewien pastor dopuścił się oszustwa. Odwrócili się jakby od Pana z powodu zgorszenia jednego człowieka! Przez całe noce wołałem do Pana i pytałem dlaczego się tak stało! Cała moja praca obróciła się w nicość!

Przez około 4 lata nie czytałem w ogóle biblii bo nie chciałem. Zniechęciłem się do religii maksymalnie, zacząłem prowadzić życie tzw. rozpustne. Upijałem się, bawiłem, szalałem i na niczym mi nie zależało. Jednak w głębi duszy czułem się z tym okropnie-czułem się tak jakby moje serce krwawiło. Historia lubi się powtarzać i po tylu latach załamania najpierw diabeł wyciągnął do mnie rękę mówiąc mi, że on prowadzi człowieka bez jakiejś tam księgi objawionej i że jest żywy i się porusza w życiu każdego który złoży jemu pokłon. W moim życiu zaczęły się problemy, w małżeństwie, w rodzinie, życiu osobistym, pojawiły się myśli samobójcze. Były szepty: skończ z sobą a będziesz miał wszystko z głowy! Po co się męczyć! Pracy nie masz, małżeństwo ci się wali, oszuści i złodzieje pastorzy, a nawet diabeł odważył się powiedzieć że Bóg nie ma juz takiej mocy jak kiedyś w Egipcie! Ja oczywiście w to uwierzyłem! Bo tak naprawdę byłem wychowany! Mówiono mi: Krzysztof nie czytaj apokryfów bo to jest diabelstwo! Krzysztof uważaj na wszystko co jest ponadnaturalne bo szatan potrafi przyjąć postać nawet anioła światłości!

Zerwałem kontakt z tymi ludźmi całkowicie. Zacząłem wołać do Pana. "Boże Mojżesza, Eliasza i innych proroków czy Ty potrafisz jeszcze przemawiać tak jak kiedyś w Egipcie! Tak jak do Mojżesza! "Miałem sen. Przyśniła mi się strona rose of sharon. Wiem, że długa droga przede mną ale warto na nią wejść i zasmakować miłości Bożej. To dziwne, ale mam nocne wizje chociaż nie mam jeszcze praktyki i zrozumienia czakr, kundalini... Wielokrotnie objawiał mi się Pan Jezus niosący krzyż w oknie mojego pokoju. Myślałem że to urojenie, ale przecierałem oczy siedząc na łóżku i wizja była dalej. Dziękuję Bogu, że żyje i mam nadzieję że wszystko się jakoś ułoży i będzie dobrze! Dzięki za Was Bracia i Siostry!

Krzysztof G.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 12.03.2013 (2)

Ingebjorg,
znajdź mi chociaż jedno miejsce na naszej stronie, które promuje pop i techno? I zachowaj swoją ironię na inne okazje, jeśli ciebie rozwija heavy metal i rock ... good luck ... rozwijaj się dalej ... my nie piszemy o pięknych słowach piosenek, które wyciskają łzy z oczu bo są takie piękne i tkliwe, mówimy tutaj o rytmie muzyki, która wpływa negatywnie na ludzki mózg, i dobrze ci radzę, zapoznaj się z mądrzejszymi tego świata, którzy nad tym pracują, jaką trucizną jest ta muzyka na nasz mózg, bez względu jakie piękne słowa znajdziesz w swoich balladach.

Jeśli twój mózg jest zdolny do słuchania na dłuższą metę 110 decybeli i więcej, to znaczy, jesteś już człowiek-ciężki metal. Pamiętaj nasze systemy nerwowe mogą tolerować ok 7 decybeli, i tak naprawdę trzeba by było się zastanowić w jakim kierunku ta muzyka cię wynosi? Póki co, i jest to naukowo udowodnione (nie wg kościoła herezji) wnosi w młodych ludzi bunt, depresję i agresję. A kiedy jeszcze użyte są podprogowe sygnały dochodzi do różnych uzależnień a nawet samobójstw ... może zanim kłócić się ze mną zapoznaj się wprzódy z Medical Journal co mówią o tym psychiatrzy i ile pacjentów rocznie mają po takiej „duchowej medytacji”.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 12.03.2013 (2)

Witam. Swojego czasu z wielkim zainteresowaniem czytałam Waszą stronę. Przejrzałam jednak na oczy gdy natrafiłam na te przykre herezje, typowo kościelne śmieszne stwierdzenia osób nie mających pojęcia czym jest prawdziwa muzyka i wręcz nawiedzonych na temat muzyki ciężkiej, Wy akurat ostrzegaliście przed heavy metalem i rockiem.

Niestety nie wiem, jak ograniczone horyzonty myślowe należy mieć, by ostrzegać przed tą muzyką. Rozumiem, że polecacie pop i techno o treściach godnych prawdziwego wyszydzenia. To właśnie taka pseudo "muzyka" usuwa ostatnie resztki świadomości i inteligencji.

Mocnej muzyki słucham od wielu lat chodź jestem młoda, akurat może nie dosłownie rocka i heavy metalu a punka i rocka lat 80, jednocześnie rozwijam się duchowo pragnąc odnaleźć swoje prawdziwe Ja i Światło. Muzyka ta pomaga mi niesamowicie w życiu codziennym, dodając odwagi i chęci do życia. Muzyka ta ma wspaniałe treści otwierające oczy na obłudę społeczeństwa, muzyka ta także jest w formie cudownych, pełnych romantyzmu i miłości ballad. Być może w pewniej części również przez tą muzykę zaczęłam wstępować na ścieżkę rozwoju Duchowego. Nie wiem, jak można napisać więc coś takiego. To bardzo przykre.

Chciałabym Państwu życzyć wybrania drogi Prawdy i otwartych horyzontów myślowych, bez zamykania się na czyste paranoje wyssane z palca.

Pozdrawiam Was ciepło.

Ingebjorg

EMAIL Z DNIA 12.03.2013 (1)

Droga Wiesławo

Dziękuję, że tak szybko odpisałaś. Chciałem jeszcze dodać, że dziewczyna o której pisałem dała mi też wiele, wiele miłości, ja jej. To doświadczenie było tak mocne, że zaczęła we mnie pękać skorupa strachu w której się ukryłem - Ja prawdziwy. Jestem wdzięczny nie tylko za to, ale za wszystko co mnie spotkało w życiu.

Dziś wiem, że droga do Kundalini wiedzie przez serce, nie przez kość ogonową :) Nie szukam już Kundalini. Moim jedynym pragnieniem jest jedność z Bogiem, który jest Życiem, jest Miłością. On przejawia się jako Świadomość Chrystusowa, jako Natura Umysłu. Jest wszędzie i nie jest niczym ograniczony. Może przyjąć każdą postać. Gdy byłem w różnych kościołach, społecznościach, sangach doświadczałem zawsze tej samej Obecności, tylko inaczej nazywanej. Bóg nie uczestniczy w podziałach. Jego Duch jednoczy.

Wiem, że Jezus zrobił wielki wyłom w lodzie oddzielenia człowieka od Boga. Ten wyłom nigdy już nie będzie zasklepiony. Moc Ojca była w nim w takiej pełni przejawiona jakiej Świat przedtem nie widział. Przez ten wyłom świeci Nieskończone Światło Miłości. Już nie można zaprzeczyć tej Miłości.

Teraz kiedy widzę człowieka widzę Boga. Kiedy widzę opadający liść widzę Boga. Widzę go w szumie fal. Czuję Go w swoim oddechu. Najbardziej jednak widzę Go w swoim sercu. A w moim sercu jest cały Świat, bo mój Ukochany w nim jest.

Namaste <3

Krzysztof S.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 11.03.2013

Krzysztof,
Przebudzenie Kundalini, czy to ma miejsce u osób, które wznoszą się na drodze samorealizacji czy przebudzone spontanicznie, zawsze jest potężnym wyzwaniem dla człowieka, to taka potężna zmiana okablowania z 110 volt na 1000 ... a najgorszy jest okres kiedy człowiek jeszcze nie jest do niego dostosowany.

Oczyszczenie samych kanałów energetycznych trwa wiele lat i to w dzień i w nocy, ciało praktycznie nie ma odpoczynku. Wyzwalają się różne emocje, wspomnienia, traumy, przeszłe życia ... taka osoba bez powodu będzie śmiać się i płakać ...

Żyjemy na Ziemi z jej wszystkimi konsekwencjami a już poruszamy się w kierunku Całości. Przebudzona osoba jest niezwykle wrażliwa, drażni ją każdy szelest, nawet brzęcząca mucha w powietrzu, niewłaściwe słowo, wyczulona jest na zło, fałsz, poza tym czuje nieustanny ból komórek, organów, które przyjmują większą energię i poszerzają się... to taki mistyczny poród ... w ciele wyzwala się gorączka, silniejsze wibracje co powoduje szarpanie ciałem i inne zjawiska. Często są tak niezrozumiałe, że osoba czuje strach i próbuje to wszystko powstrzymać, co oczywiście jest niemożliwe i powoduje jeszcze silniejszy ból. Człowiek codziennie obserwuje nowe i nigdy nie wie co się przydarzy za minutę.

Budzeniu Kundalini towarzyszy emocjonalna huśtawka z powodu gwałtownych przesunięć energii, co oczywiście objawi się w naszej osobowości... doskonale ten rozdział Kundalini opisał Gopi Krishna w swojej autobiografii, przez 12 lat walczył z własnymi emocjami, już w późniejszych latach pisał jak bardzo umilił życie swojej rodzinie ... a przecież wcześniej zanim ta energia przebudziła się u niego znał to zjawisko i codziennie medytował ... a kiedy się przebudziła nawet jej nie rozpoznał!

Bycie z taką osobą to wielkie wyzwanie i potężne zrozumienie, z potężną dawką cierpliwości, może znajdzie się jedna osoba, która prawdziwie zrozumie człowieka podczas tego procesu? Toteż z reguły bywają na tej drodze sami.

Nie łatwo zmagać się z tymi wszystkimi symptomami, które towarzyszą Kundalini ... człowiek zaczyna żyć w dwóch światach i na przemian w każdym z nich, budzą się w nim spontanicznie dary, np. uzdrawiania, pisania, poezji, i inne ... otwierają się mistyczne doświadczenia, podróże astralne, widzenie zjawisk normalnie nie widzialnych, przepowiadanie przyszłości, rozróżnianie duchów etc ... ale przede wszystkim budzi się potężna mądrość i wiedza ... i nie ta książkowa ... tylko jakaś niepojęta dla innych ludzi.

Czytając biografię św. Teresy z Avila łatwo zauważyć (dla znawców tematu), że była w tym procesie 16 lat, czego ona w tym czasie nie przeżyła, nawet groziła jej inkwizycja ... i chociaż jak sama pisała była to kobieta o słabej pamięci i nieuczona przyćmiewała swoją wiedzą nie jeden światły ówczesny umysł, sam papież był nią zainteresowany. Niestety nie była w tym czasie rozumiana, tylko Jezuici jej coś tam wyjaśnili i to ich wskazówki pomagały jej w życiu.

Czasami należy przerwać bywanie z ludźmi, szczególnie tymi, którzy nas atakują, nie rozumieją i nie robić sobie z tego tytułu żadnych wyrzutów, lepiej być samotnym, wtedy niczego nikomu nie trzeba udowadniać, tłumaczyć się przed ignorantami, trzeba zadbać o siebie i zająć się jakąś kreatywną pracą, a w tym procesie takowej nie brak, toteż jest możliwość pogłębienia siebie. Lepiej samemu tańczyć w domu niż na burzliwych partach, lepiej samemu medytować, śpiewać czy pisać wiersze, swoje uczucia przelewać na papier, niż zwierzać się innym ludziom ... którzy nas później tylko ośmieszą.

Nie musisz uczęszczać na kursy, seminaria, grupowe medytacje itd ... wewnętrzny nauczyciel jest w tobie, budzi się razem z twoim Kundalini a wszyscy ci, którzy podsycają tą energie przy pomocy zewnętrznych nauczycieli wcześniej czy później zawieszają się, bo ich wewnętrzny nauczyciel śpi.

Namaste

Wiesław

EMAIL Z DNIA 11.03.2013

Droga Wiesławo

Bardzo mi się spodobały Twoje przesłania-liryki "Twoja wewnętrzna moc" oraz "Kosmiczna świadomość". Poczułem je jakby były skierowane do mnie w odpowiedniej chwili. To mnie wspiera, bo coraz bardziej czuję i widzę wszędzie Boga i Jedność.

Od ponad dwóch lat czytam niemalże wszystko co pojawia się na witrynie Vismaya-Maitreya. Chciałem wcześnie już do Ciebie napisać i podzielić się tym czego doświadczyłem i czego doświadczam.

Moja przygoda z kundalini rozpoczęła się trzy lata temu kiedy poznałem dziewczynę, która miała spontaniczne przebudzenie kundalini, ze wszystkimi syndromami, które opisujesz na swojej stronie. Byłem z nią przez pół roku i związek ten skończył się nagle, ale przedtem zostałem kilkakrotnie pobity przez nią i czułem się bardzo zraniony. Bardzo ją kochałem. Opowiadała mi u ujawniających się u siebie zdolnościach nadnaturalnych, jasnowidzeniu, widzeniu w nocy, o wizjach szamanów, którzy potem kontaktowali się z nią na "jawie". Wszystko to mnie przytłaczało i zaczęło ze mnie wychodzić odrzucenie z dzieciństwa, moje lęki i niedowartościowanie. Czułem się gorszy.

Szukałem sposobów na otwarcie kundalini. Praktykowałem "oddech kobry", krija jogę, tummo, zaawansowane praktyki "ciulen" z dzogczen. Wszystko to jednak powodowało, że oddzielałem się od siebie, od tego kim jestem. A byłem zalękniony i słaby w środku. Byłem w środku dzieckiem i broniłem się ze wszelkich sił, aby nie skonfrontować się ze swoim lękiem, z odrzuceniem przez ojca i matkę. Wiesz Wiesławo? - ja przeszedłem prawie wszystkie ścieżki. O mało nie zostałem nawet pastorem. Przez całe życie szukałem. Nawet dobrze nie wiedziałem czego.

Dopiero konfrontacja z tym przed czym próbowałem uciekać w sobie, przed poranionym chłopcem, gdy poczułem, gniew, żal i smutek, pozwoliła mi zrozumieć, że nie muszę już uciekać i mogę po prostu zaufać. Mogę zaufać Bogu, który jest dla mnie wszystkim. Bóg jest dla mnie wszystkim. Nie ma nic innego. Nie ma żadnej walki i przeciwieństw. Jest tylko On.

To pozwala mi patrzeć nawet na najbardziej "przerażające" rzeczy jako przejaw Boga. To "przerażające" jest ludzką wizją, wizją która oddziela od Boga. Bóg jest Jeden i nie ma nic poza Nim. Wiem, że wszystko co było w moim życiu było właściwe. Uczę się akceptować to wszystko.

Wiesławo, wiem, że poczujesz to co chcę Ci przekazać. Więc przekazuję Ci to z radością i miłością.

Dziękuję.

Namaste <3

Krzysztof S.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 10.03.2013

Krzysztof, co ja mogę ci odpisać ... że to prawda - bo ja widzę czakry ... jednak ty ich nie widzisz i zawsze będzie to w twoim poletku zwątpienia ... lecz prawdę piszesz, że mury kościoła i nie tylko, ograniczają nas a dużo ludzi siedzi w obrębie tych murów i nic poza tym, nawet nie chcą widzieć dalej ... osobiście także nie chcę na siłę nikomu nic udowadniać, jeśli ktoś dojrzewa na tej drodze jakoś to wie a nawet widzi czakry, jak ja je widzę, i nie tylko czakry ale ruch energii w ciele człowieka i wokół niego ... wiele mistyków pisze na ten temat, trzeba tylko ich wnikliwie czytać i zadać sobie trud szukać jeszcze dalej. Nie bać się wiedzy, sięgać po nią na wszystkie półki, zaglądać nawet tam, gdzie pisze - zakazane!

Na naszej stronie podajemy życiorysy mistyków ze wszystkich religii i nie czynimy tego ze zwykłej fantazji ale właśnie po to, aby zobaczyć co tacy ludzie mają nam do przekazania, jak dobrze poczytasz to znajdziesz tam nieco więcej niż to widać na pierwszy rzut oka.

Ja podam ci tu jedną wspaniałą lekturę mistyczki i świętej Teresy z Avila, masz czas i ochotę, poczytaj wnikliwie co pisze ta „prosta” kobieta, o jakich komnatach ona pisze, które przemierza dusza LINK!  ... i poczytaj charakterystykę czakr ... czy to ci czasami nie przypomina jej komnat?

I czytaj nie tylko tą stronę, sięgnij jeszcze gdzie indziej, ja jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić, mogę w dniu dzisiejszym jeszcze nie dostrzegać wielu rzeczy czy widzieć je zupełnie inaczej czego ty nie jesteś w stanie jeszcze pojąć. Zawsze miałam ten problem, że moje słowa albo przemawiały natychmiast do ludzi albo mnie w ogóle nie rozumieli, a ja nie mogłam zrozumieć ich poziomu myślenia, bo dla mnie to było jak czarne na białym.

Podobnie znajdziesz w Biblii, siedem palących się świeczników, siedem rzek, źródeł ... nie szukaj nazw „czakry” czy inne egzotyczne określenia, użyj rozumu. Zapytaj Ducha Świętego, Najmądrzejszego Przewodnika, ten Cię nie okłamie, tylko się nie spodziewaj, że przemówi do Ciebie ale podrzuci co trzeba, przyśle dobrego nauczyciela.

Czakra to nazwa pochodząca z Indii, w Chinach już masz na nią inne określenia ... w naszej kulturze to zostało wykasowane, bo pewnie tego ktoś nie zrozumiał czy z innych powodów? ... ale przecież wiemy, że człowiek jest podłączony do jakiejś kosmicznej energii, toteż musi także mieć swoje energetyczne zasilanie i jakieś oprogramowanie właściwe do jego poziomu, bez tego tej energii nie dostanie ... przecież to proste, jeśli masz dobry TV ale nie ma w domu prądu ten dobry aparat jest bezwartościowy, tak jest i z nami, bez sieci energetycznej jesteśmy tylko gliną. Potrzebny był ten dech życia aby Adam stał się żywy.

Onego czasu w Vancouver Children Hospital była walka o życie 14 letniego chłopca, był w komie, diagnozowany - infekcja mózgu. Podłączyli go pod całą cudowną aparaturę, w tym pod EEG mózgu i czytali z niego każdy jeden życiowy impuls ... rodzice poprosili mnie abym przyszła do szpitala i razem z lekarzami stałam przy jego łóżku, oczywiście lekarze mnie ignorowali ... ale w chwili kiedy nadchodziły ataki padaczki ja byłam w stanie przewidzieć to ok 30 sek. wcześniej niż aparatury ... i wiedziałam jak silny będzie atak. Jak mówiłam idzie seizures (epilepsja), lekarze patrzyli na aparaty i mówili - no (nie). Za parę sekund okazywało się, że ja miałam rację.

Trzech lekarzy obserwowało mnie przez kilka godzin i doszło do tego, że zignorowali maszyny - patrzyli na mnie, maszyny tylko potwierdzały moje słowa. I nie pytaj mnie skąd ja to wiedziałam, bo ja do dziś nie wiem ... to nie pierwszy i ostatni taki przypadek, zresztą każdy jest inny, tylko patrząc na człowieka jakoś wiem co się z nim dzieje, często ostrzegałam lekarzy - ten pacjent ma wew. wylew i mówiłam, w którym miejscu ... nieraz dostawałam burę - nie jesteś lekarzem, nie stawiaj diagnoz ... ale za parę godzin ten sam lekarz pytał mnie: skąd to wiedziałaś... ano skąd? Nie szeptał mi żaden Anioł, Jezus, czy inna duchowa istota, to była tylko moja intuicja ... ale czy tylko moja?

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 10.03.2013

Witam serdecznie. Mam na imię Krzysztof i chciałbym napisać, że od niedawna studiuję wiedzę jaką przekazujecie na stronie ROSE OF SHARON. Piękna wiedza i budujące słowa. Jednak tak jak Wy kieruję się w swoim życiu słowem Bożym, którym jest biblia. Mam pytanie odnośnie czakr. Otóż nie widzę w biblii nic na ten temat (może nie widzę) a poza tym w życiu proroków również nie ma wzmianki o tych rzeczach żeby oni to praktykowali. A może nie jest to ujęte? Zauważyłemże jest to ciekawa nauka jednak tak sobie myślę, że Pan Bóg mógłby przecież zamieścić jakieś informacje na ten temat? Mój email ma charakter pokojowy i nie chcę w żaden sposób siać jakiegoś zamętu i.t.p.

Przez 15 lat byłem protestantem, ale obecnie jestem SAMOTNYM CHRZEŚCIJANINEM i dobrze się z tym czuję. Ludzie próbują często ograniczać Ducha Bożego do murów kościoła, a przecież to nie na tym rzecz polega. Pozdrawiam bardzo serdecznie Was jako przyjaciel i brat w Jezusie Chrystusie.

Krzysztof S.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 09.03.2013

XXI wiek stał się czasem i miejscem, gdzie mocno się zderza mądrość ludowa i „przejrzystość” nowoczesnych badań naukowych.

Naturalne środki, które przywracają do równowagi całe ciało, umysł i duszę potwierdzone są przez doświadczenia w wielowiekowej tradycji leczenia, są stare jak świat. Naturalne podejście daje nam nie tylko zdrowie, ale dobre samopoczucie, siłę i wspaniałą energię, która podnosi naszą świadomość.

Ciało człowieka nie powinno być wiecznym polem bitwy, w której wrogie bakterie i wirusy powinny być pokonywane przez coraz bardziej skuteczne „cudowne” leki chemiczne, które się nam codziennie objawiają ... ale niestety, my jesteśmy w coraz gorszej zdrowotnej kondycji.

Natura sama w sobie jest uzdrowicielem, ale większość z nas już dawno o tym zapomniała, jak żyć zgodnie z naturą.

Chemiczne leki z reguły tłumią objawy chorób i nie są rozwiązaniem na dłuższą metę a nawet w wielu przypadkach prowadzą do przewlekłych chorób.

Naturalne leczenie jest ścieżką zdrowia, która przyjmuje zupełnie nowy styl życia zgodnie z prawami natury, poprzez prawidłowe odżywianie się, ćwiczenia gimnastyczne, picie ziół i inne naturalne sposoby, wszystko po to aby być zdrowym, szczęśliwym i nie myśleć każdego dnia, że dopadnie nas jakaś nowa bakteria czy wirus.

Toteż cieszy mnie, że coraz więcej ludzi zaczyna myśleć w tym kierunku, każda nowa osoba na naturalnej ścieżce zdrowia jest mile widziana i serdecznie witana przez wszystkich zwolenników naturalnego leczenia.

I już dzisiaj w tym miejscu mogę napisać: będzie to dobra strona i szybko stanie się popularna, czego Paj życzymy Ci z całego serca. Twoja praca i wiedza na pewno nie pójdą na marne, wierzymy w to, że skorzysta z niej dużo ludzi. Witamy w naszym klubie - w naturalnej światowej klinice zdrowia.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 09.03.2013

Witaj Wiesławo

Mam prośbę, czy mogłabyś mi pomóc w rozreklamowaniu bloga o medycynie naturalnej? Wklejam link: (link usunięty ponieważ były tam informacje inne niż początkowo miały być). Dopiero zaczynam moją publikację, niebawem będzie więcej artykułów, z góry dziękuję i pozdrawiam, Paj.

EMAIL Z DNIA 07.03.2013

Dziekuje Pani Wieslawo za odpowiedz. A to rzeczywiscie pomylka, i Pani jest pewnie wlasnie w m o i m wieku - a nie mojego syna.

Czytajac Pani slowa czulam sie tak jakbym czytala moje wlasne; dokladnie. Wlasnie dlatego nasz "dom" nazywa sie "monastic", i jest to jedyny "Monastic" Catholic Worker w kraju. Zalozylam go raczej juz tylko "symbolicznie", po dziesieciu latach uczestnictwa w Catholic Workers (w Washington D.C., gdzie mieszkalismy), ale nikogo (nawet i z Catholic Workers!) nie interesujemy. Mid-west okazal sie szokujaco inny; kompletnie "prowincjonalny", przypomina mi Polske. tak to Utknelismy z calym resource tutaj sami (ja i Steven moj maz); i dobre i to. Zreszta niemal zawsze bylismy "kompletnie nierozumiani" i "estranged" (nawet wsrod "dzialaczy", bo okazalo sie ze "rozumiemy rzeczy glebiej i szerzej" i wiele rzeczy nie pasowalo... stad podziwialam Pani kategorie mistykow ; nasz resource jest tez pelen tej wiedzy.

Pani web site mnie zdumial i oniemialam nad jego otwartoscia i objetoscia (czego u Polakow nigdy nie spotkalam). Bylam "jezdzaca pielegniarka" oraz potem przez 10 lat masazysta i bioenergoterapeuta (w Waszyngtonie i okolicach), znam wiec troche wiedze i medyczna, a takze i tzw. "alernatywnej medycyny" i duchowosc tzw. "New Age" (nie "shallow" lecz glebsza); a w Polsce bylam "poeta", studiowalam tez teologie, filozofie, historie, wychowujac sie w Kosciele, stad to wszystko co znalazlam na Pani website bylo dla mnie "so familiar" - ogrom tez i bogactwo naniesionej wiedzy bardzo bardzo wazny... (antropologia, historia, krytyczne spojrzenie na rzeczywistosc, wiedza, sciences... to wszystko jest kardynalnie wazne... a nikt nie zdaje sobie sprawy jak bardzo - by wogole rozumiec co sie naokolo dzieje...

Napewno sie spotkamy Po drugiej stronie, wiec niech sie Pani nie martwi...

Calujemy - Krystyna i Steven
 (Dubuque, Iowa)

P.S. Czy otrzymala Pani Resource ktory przeslalismy Piotrowi B. (pomylilismy sie co do tego jak to przeslac) ?. Zwlaszcza niech sobie Pani przejrzy druga czesc (ksiazki). Nie spotkalam tu takich Polakow.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 28.02.2013

Bóle głowy - bywają z różnych powodów, istnieje wiele typów bóli głowy. Często bywają bolesne i irytujące, to jednak większość z nich (75%) nie są przyczyną poważnych zaburzeń.

Najczęstsze przyczyny to: stres, zmęczenie, głód, zła postawa ciała, zmęczenie oczu, tytoń, alkohol, brak snu, u kobiet w okresie menopauzy, niewłaściwa dieta.

Typowe migreny są o charakterze pulsującym, z reguły zaczynają się rano wzmagają się stopniowo, mogą im towarzyszyć nudności, wymioty, zaburzenia widzenia, wrażliwość na światło i hałas. Mijają po dwóch, trzech dniach.

W obecnym czasie bóle głowy są najczęstszym skutkiem po chemioterapii.

Chemioterapia wywołuje niedokrwistość, obniżenie płytek krwi, zwęża naczynia krwionośne, w które ciężko się jest wkuć - czasami jest to w ogóle niemożliwe, toteż inny jest przepływ krwi i nic dziwnego, że nasze nerwy w tym komórki mózgowe tak reagują. Osoba po chemioterapii czy innym zatruciu chemikaliami cierpi na bóle głowy i inne bóle ciała.

Osoby cierpiące ratują się najczęściej Tylenolem i Aspiryną, które w nadmiarze uszkadzają wątrobę.

„Duchowe” bóle głowy - te największe pojawiają się kiedy otwiera się lub rozszerza czakra korony. Są to intensywne bóle głowy o różnym charakterze (tępe, ostre, kujące, pulsujące ... ), osoba ma wrażenie, że czaszka pęka na tysiące kawałków.

Z początku odczuwa się martwy punkt na czubku głowy, z biegiem czasu to miejsce zaczyna boleć niczym wbity tam kolec, później będzie to już pręt, ponieważ ból idzie z rdzenia przedłużonego (medulla oblongata), słychać dziwne wyładowania w głowie, którym towarzyszy prąd elektryczny i w całym ciele jest uczucie ognia. Kiedy wzmacnia się aktywność energii te wyładowania powtarzają się rytmicznie co parę sekund (osobiście mam wrażenie, że przez moje ciało podróżują z wielką szybkością samochody wyścigowe). W czakrę korony wpływa coraz więcej energii, w czasie odpoczynku można poczuć jej siłę, potrafi wyrzucić do góry całe ciało (szczególnie na początku procesu), powoduje także zmiany hormonalne a to też nie jest dla człowieka łatwe.

Duchowe bóle głowy trwają latami, w zależności od poziomu duchowego osoby, czym więcej wnikających energii tym są silniejsze. Zwiększające się wibracje w ciele powodują wiele różnych innych symptomów, wielkie bóle głowy poprzedzi trzepotanie i ból w okolicy serca, problemy z oddychaniem, bóle w okolicy łopatek (czakra serca się otwiera lub poszerza) ... wszystkie te symptomy pojawiają się w nocy, najczęściej 2-3 nad ranem. Utrzymują się rano, doświadczani tym procesem mają problem ze wstawaniem, muszą jeszcze poleżeć i wyrównać energię w całym ciele. Najlepiej wówczas przeciągać się ... nie wolno przeć na ciało, zmuszać go do nadmiernej aktywności, pozwólmy sobie  w tym okresie na leniuchowanie.

W czasie duchowego przebudzenia dużo energii koncentruje się wokół duchowego oka, szczególnie w czasie snu, spoczynku. Cały rdzeń przedłużony przynależy do duchowego oka, toteż podczas duchowego przebudzenia w tym miejscu czujemy największy ucisk, ból i dyskomfort. Kiedy wzrasta Kundalini ściąga energię tak z ziemi jak i z Uniwersum, która za pośrednictwem kanałów nerwowych w rdzeniu przedłużonym zbiera się w okolicy przysadki i szyszynki. Duchowe oko jest odbiciem subtelnego świata w rdzeniu przedłużonym, zwanym inaczej Centrum Chrystusa. Świadomość istot oświeconych jest w środku Centrum Chrystusa. Wszystkie ich czyny, myśli, spostrzeżenia pochodzą z tego miejsca. Toteż to Centrum w człowieku przebudzonym jest najaktywniejsze ... nie jest łatwo to wszystko zrozumieć, tak jak niełatwo zrozumieć duszę ludzką a jeszcze trudniej Boga.

Osobisty duchowy rozwój to droga z ciemności w światło, w krainę cudów, trudna to droga, pełna cierpienia ... często błądzimy, lękamy się, zatrzymujemy, wątpimy, wołamy o pomoc ... zapewniam Was ta droga jest dobrze oznakowana, kto szuka ten znajduje, wie ... i chociaż wygląda, że tracimy na niej sporo lat, to jednak te lata nie są utracone, w każdej chwili się uczysz, poznajesz, docierasz do wiedzy i Absolutnej Prawdy!

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 28.02.2013

Witajcie!

Ponieważ piszę do Was pierwszy raz, zaznaczę, że ta strona jest dla mnie jak anioł w internecie, tyle dobra i prawdziwej wiedzy, piękna inicjatywa w czasach gdzie jest pełno fałszywych oświeconych.

Zwracam się z prośbą o poradę. Od małego, co prawda nadal jestem „mały” bo mam 22 lata, miewam bardzo silne migreny. Ostatnio jest ich chyba więcej. To jest ból pulsujący, który zaczyna się zwykle od rana, albo od południa i nasila się z każdą minutą, tak, że pod koniec dnia nie jestem w stanie funkcjonować, skoncentrować myśli, czy nawet zasnąć. Zwykle radziłem sobie proszkami przeciwbólowymi, teraz unikam wszelkiej chemii i lekarstw - trucizn - tego typu. Pytanie jak naturalnymi sposobami uśmierzyć takie okresowe bóle głowy? Czy to ma coś wspólnego z zablokowaniem jakieś czakry, czy przepływu energii?

Drugą kwestią, jest zjawisko które przytrafia się znacznie częściej, kilka razy w tygodniu, może nawet codziennie.. słyszę taki pisk w uszach, o nawet teraz jak piszę tą wiadomość, to go słyszę. Nie jest to nieprzyjemne, ani głośne, zwykle dość subtelne. Pojawia się i znika, z niewiadomego powodu. Czy to też mogą być jakieś objawy energetyczne, czy coś niepokojącego?

Pozdrawiam, Tomasz

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.02.2013

Piszę w zastępstwie Wiesławy gdyż chwilowo jest niedostępna; Tego typu pytania powinnaś kierować tam gdzie przeczytałaś tego typu informacje, u nas nie ma nic o tym iż chrzest, sakramenty św. czy znak krzyża zamykają czakry oraz że prowadzą do zniewolenia ducha, my się nie zgadzamy z tymi poglądami.

Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA 24.02.2013

Kochana pani Wiesławo od kilku miesięcy przeglądam strony Roses of Sharon oraz inne mówiące o transformacji świadomości. Spotkałam się z artykułami w których jest napisane, że chrzest, sakramenty św. oraz znak krzyża zamykają czakry, oraz prowadzą do zniewolenia ducha. Jest również dużo krytycyzmu wokół Kościoła i Papieża. Sama jestem katoliczką i trudno jest mi zaakceptować takie poglądy. Próbuję patrzeć na to sercem, ale mam mętlik, ponieważ cały system wartości w którym zostałam wychowana runąłby w gruzach. Pani Wiesławo jest pani osobą bardzo uduchowioną, jeśli to możliwe bardzo panią proszę o odpowiedź na moje wątpliwości.

Dziękuje i pozdrawiam serdecznie.

Anna

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNA 23.02.2013

Więcej informacji o podróżach astralnych znajdziesz tutaj: LINK!

Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA 23.02.2013

Witajcie,

Znalazłam do Was kontakt na waszej stronie. Jestem w trakcie poszukiwania swojego ja, to początek i myślałam o podróżach astralnych, chciałam poczytać, wpisałam w google i znalazłam Waszą stronę. Przeczytałam wpisy z 2007 r. i zainteresowały mnie, ponieważ opisane w nich symptomy, występują również u mnie, Czuje ulgę że wszystko jest ze mną ok i po raz kolejny podczas gdy miałam wątpliwości trafiam na kogoś takiego jak Wy, to jest to światło hahahahhaah :) Chciałam się dowiedzieć coś o podróżach astralnych, możecie udzielić mi jakieś informacje, albo gdzie szukać prawdy? Los mnie prowadzi czuje to, tylko boje się temu oddać, coś mnie jeszcze trzyma, teraz jestem u Taty w Vancouver i pierwsza strona na jaka weszłam jest prowadzona przez osoby z Vancouver :):):)

Pozdrawiam i wszystkiego dobrego.

Karolina

ODPOWIEDŹ NA EMAILE Z DNI 17-21.02.2013

Nasza strona Rose of Sharon mówi dużo o duchowości ... nie tej religijnej tylko czysto osobistej wynikającej z czystego serca człowieka i jego wnętrza.

Owszem, używamy i opisujemy sporo pojęć religijnych, biorąc pod uwagę, że te w dużym stopniu kształtują naturę człowieka. Każdy z nas ma swoje powiązania, swoje pojęcia, swoje komunikacje tak z dobrym jak i ze złym światem ... i to trwa cały czas, jeszcze na długo przed czasami biblijnymi.

W XX wieku dużo ludzi obudziło się na pojęcie: aura, czakry, prana ... które nie są obce w religiach Wschodu, wiadomo, że człowiek ma swoje centra energii, nie jest to nowa koncepcja duchowa, żadna religia New Age, jak to dzisiaj przypisuje nam wiele ludzi, to starożytna nauka o świecie ducha, jego energii i naszego ziemskiego ciała poprzez które przebiega ta energia.

Nowe (a może stare?) myśli, wiedza, wewnętrzna mądrość odżywają w tych czasach w naszych ciałach i tworzą nowy strumień duchowości, którego nie można określić za pomocą kilku zdań.

Nowa nauka, myśli, wiedza, mądrość objawiają się w nas a nie na zewnątrz, jak to sugeruje wiele osób ... to nasze wnętrze dotknięte nowymi doświadczeniami objawia światu, że coś nowego, wielkiego przenika w nas prosto z „Nieba” i kształtuje nową świadomość a wiele osobistych doświadczeń jest zwiastunem nowego stylu życia.

Gdziekolwiek się znajdziemy, gdziekolwiek będziemy się modlić nasza energia idzie za nami, odkrywamy w sobie nowe pokłady nieznanych nam dotąd tajemnic. I nie ma tu żadnych dogmatów czy doktryn, zaczynamy podążać za nowym, zaczynamy zdecydowanie z tego korzystać - z nowych pokładów energii, która napływa do nas każdego dnia.

Ja wiem, że dla wielu wygodniej jest żyć w otoczeniu szczególnych zestawów praw i reguł, które ktoś nam już w życiu wcielił (zalecił) a my musimy jedynie mieć do nich zaufanie, toteż wielu zdaje się na tradycyjne religie i porusza się tylko na jednym torze nie zdając sobie sprawy z istnienia innych ... i są tacy, którzy je świadomie ignorują, wg zasady - moje jest lepsze, to ja mam rację, i są tacy, którzy po prostu boją się dotykać nieznanego, ich pola świadomości jeszcze głęboko śpią ...

Każdy z nas ma swoją indywidualną ścieżkę a dana religia jest przeznaczona do wspólnej ścieżki całych grup ludzi, nie koniecznie o tych samych myślach, poglądach, kulturze, doświadczeniach. Coraz częściej spotykam ludzi, którzy szukają PRAWDY na własną rękę, zaglądają w każde źródło bez względu na religię ... podążając indywidualnym torem w poszukiwaniu prawdy często musimy się zaprzeć samego siebie, odnaleźć swój fundament w indywidualnym bycie, umieć połączyć się z tym co nieznane, nieokreślone a przy tym rozwinąć swoją wielką dyscyplinę ... tu trzeba mieć twardy kręgosłup, nie jest łatwo spotkać się ze swoją mistyczną siłą ... i możemy wybrać łatwiejszą opcję - iść za owczym pędem i uwierzyć nawet w to, w co inni o nas mówią (czy to prawda czy nie?!) Pozwolić sobie narzucić z góry określone programy, które zawężają drogę do otwartej świadomości i prowadzą do wysokiego stopnia duchowego zesztywnienia.

Czy my ludzie koniecznie musimy iść za owczym pędem, czy wszyscy musimy mieszkać w tej samej stajni a może najwyższy czas włączyć w ten nowy proces własne myślenie, własną wewnętrzną mądrość i intuicję?

Czy inni powinni udzielić nam odpowiedzi na nasze pytania:
- kim ja jestem
- jak mam rozpoznać Boga
- jak uzyskać z Nim połączenie?

Często takie prowadzenie odbywa się na zasadzie - prowadził ślepy ślepego ...

A może te pytania skierować wyłącznie do własnego serca?

To my sami musimy się odnaleźć, właśnie tam w głębi naszego serca ... i tam umieć znaleźć Boga, a nie w grubej księdze czy na innym duchowym seminarium choćby tym najlepszym ...

Czas przejąć własny ster do ręki i podjąć to wyzwanie ...
ustalić samemu:
- kim ja jestem
- do kogo przynależę
- i jaki jest mój cel życia?!

Czas wejść w święte milczenie na poziom nicości, pustki, z której wszystko powstaje i ostatecznie wraca. Tylko w czystej ciszy znajdziesz swój byt, prawdę, miłość, oświecenie, Boga. Tylko w ciszy możemy być wolni.

Cisza to tajemnica poza naszym umysłem, mózgiem, to nasz piękny klejnot zawarty w nas samych.

Kiedyś napisałam słowa:

Największą szkołą w życiu jest
zrozumieć jego sens
i nie żałować,
że za późno
tylko cieszyć się,
że zostało nam to objawione ...

Nasze doświadczenia to transformujące procesy życiowe, które zsyłają nam nie tylko dary ale i trudne lekcje do przerobienia.

I uwierzcie - nikt tego nie zrobi za nas!

PS. Leszek W.: w dacie 28.05.1958 jest podwójna wibracja przeznaczenia, ja to nazywam podwójną karmą, 38/11 i 56/11, w tym przypadku 56/11 jest bardziej dominująca, więcej o jedenastkach znajdziesz na stronie.

Jak widzimy sporo ludzi zgłasza ruchy energii w swoich ciałach, są to rożnego typu doświadczenia, nie jeden raz wzbudzą lęk, głębokie przemyślenia a nawet uśmiech na twarzy. Nowe bywa trudne, niezrozumiałe, budzi obawy, lecz wszystko to co znajduję w Waszych listach jest zupełnie normalne.

Namaste

Wiesława

EMAIL Z DNIA 21.02.2013

Dziękuję wam, że jesteście. Matrix kiedyś się zakończy, a ludzie przebudzą się ze snu...

Pozdrawiam z Łomży, Tomek

EMAIL Z DNIA 20.02.2013

Witam serdecznie,

Jestem częstym gościem strony ROSE OF SHARON .Cieszę się bardzo z możliwości kontaktu z Wami. Moja przygoda z duchowością zaczęła się stosunkowo niedawno bo w sierpniu 2011 r. a mam 44 lata.

Bardzo przypadło mi do serca co Pani Wiesława pisze o duchowości, a w szczególności o Bogu i sercu.

Chciałam się podzielić z Wami moim niesamowitym doświadczeniem. Na stronie internetowej znalazłam wzmiankę o An Kana Te. Jest tam nagranie zdania, które można odsłuchać w języku Elohim. Zaciekawiona odsłuchałam. Niesamowite było to, co zdarzyło się później . Miałam wrażenie, że ktoś trzyma mnie za ręce. Widziałam taką żółtą energię otaczającą moje dłonie. Nie zwróciłabym na to uwagi gdyby nie fakt, że było mi zimno, siedząc przy komputerze od jakiegoś czasu. Natomiast moje dłonie stawały się coraz cieplejsze. Miałam wrażenie, że ktoś przy mnie jest. Towarzyszyła mi myśl o medytacji. (jest u mnie rzadką praktyką) Położyłam się do łóżka żeby medytować. Wtedy doznałam czegoś dziwnego. Przez moją głowę przepłynęło coś w rodzaju wyładowania z trzaskami i białym światłem, bardzo intensywne. Otworzyłam oczy, nie byłam przestraszona, raczej zdziwiona .Postanowiłam kontynuować.

Miałam jeszcze dwa takie doznania, ale nie tak silne. Na koniec miałam wrażenie, że jakaś energia wypłynęła mi przez lewą dłoń. Miałam bardzo podniesione wibracje. Na drugi dzień czułam czyjąś obecność, bardzo wyraźnie i myśl medytuj. Podczas medytacji wibracje znacznie się podniosły, a przez moje ciało przepłynęła energia tym razem z góry w dół .W tym samym dniu wieczorem doznałam niesamowitego uczucia . Ogarnęła mnie wszechobecna radość, szczęście, wdzięczność, miłość, a przede wszystkim Wszechobecność BOGA. Boga czułam wszędzie, miałam wrażenie, że jest we wszystkim na co spoglądam. Łzy płynęły mi po policzkach. Nawet teraz, kiedy o tym piszę. Nigdy w swoim życiu czegoś takiego nie doświadczyłam. Teraz wiem, że Boga nie trzeba szukać, On jest obecny cały czas w naszym życiu. Przydarzyło to mi się na początku grudnia 2012 r.

Od jakiegoś czasu kiedy jestem w stanie wyciszenia, przez moją głowę przepływa strumień energii (nie potrafię sprecyzować, czy przepływa, czy po prostu jest w głowie i go słyszę) Dzieje się tak od ponad roku. Nie wiem co to jest i dlaczego tak się dzieje. Dlaczego doświadczam różnych rzeczy? (to opisane nie jest moim jedynym doświadczeniem, ale uważam, że najbardziej niesamowite) Dlatego zdecydowałam się do Was napisać . Prosząc o poradę i pomoc w zrozumieniu.

Pozdrawiam, Ilona.

p.s.
Dziękuje, że mogłam Wam o tym opowiedzieć.

EMAIL Z DNIA 17.02.2013

Pani "Wiesławo"!

Stworzyliście naprawdę kapitalne źródło prawdy. Nie myślałem jeszcze 20 lat temu, że w ogóle jest możliwym, aby w tak mądry, zdecydowany i otwarty sposób starać się "przebudzać" nieprzebudzonych. Z dużą satysfakcją przyjąłem, iż mam także 38/11 (moja data urodzenia: 28.05.1958). Interesuję się szeroko rozumianą Teozofią, ale i antropozofią itp. od ponad 20 lat. "Zgłębiłem" wiele dziesiątek książek, lecz teksty - artykuły, które są w tymże portalu Internetowym utwierdziły mnie, że nie było to przypadkowe i daremne. Dziękuję bardzo za kapitalny przekaz i Pozdrawiam.

Leszek W.

ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 15.02.2013

Witam :)

Rób dalej swoje, jak czujesz czyjąś negatywną obecność to wzywaj Archanioła Michała aby zrobił porządek w Twoim mieszkaniu i wypędził wszelkie negatywne istoty, co do trzasków w sobie to raczej złym objawem to nie jest więc tutaj byłbym spokojny :)

Dobry Samarytanin

EMAIL Z DNIA DNIA 15.02.2013

Witam P. Wiesławo i resztę załogi :)

pisze przede wszystkim z wielkim wyrazem szacunku i podziękowaniem za te wszystkie wiadomości, które niesamowicie otworzyły moją świadomość na odbiór Boga. to wspaniała misja, działajcie dalej!

Długo się zastanawiałam, jak się z Wami skontaktować aż w końcu znalazłam możliwość... otóż, piszę z prośbą o poradę. Nie znam nikogo takiego kto przeżywałby symptomy, które zdarzają się mi. Moja historia `przebudzenia duchowego` ciągnie się kilka lat. Od zbłądzenia po totalne i szokująco niespodziewane wybudzenie - szybkie i całkowite zerwanie ze wszelakimi nałogami... i w obecnym stanie mam coraz większą wrażliwość ciała fizycznego. Nie mogę przyjmować takich posiłków jak kiedyś.

Mam imponujące sny, śnią mi się modlitwy, rozmowy z Bogiem, rozmowy z jakimś przewodnikiem (anioł stróż?), który nakazuje mi się modlić i nie ustawać. Sny najczęściej uderzają w tematykę wody, przemieszczania się. Słyszę również dźwięki wewnątrz ciała w nocy zwłaszcza w godzinach 0-3 w nocy i przed zaśnięciem. Bywa że tydzień jestem aktywna, bywa, że przez tydzień leżę w łóżku i nie mam siły. Robiłam badania i wyszły niemal idealne więc wszystko jest dobrze. Czuję wibracje, zaczynam postrzegać aury. Nie do końca wiem co to oznacza, nie chcę tu prorokować o kundalini... natomiast miło by było zaczerpnąć porady od starszych `kolegów`. Od niedawna codziennie joguję, mantruję, modlę się. Nie jem mięsa, idę w stronę Boga.

Sądzę, że moje ego teraz dostaję w kość bo bardzo nieswojo się zachowuję i trudno tu o akceptację względem siebie, jeśli takie (czyli raczej złe i gryzące) myśli są w głowie...

Jeżeli zechcecie się podzielić radami z młodszą koleżanką co jeszcze mogłabym zrobić bardzo proszę o odzew.  Jak reagować na te wszystkie symptomy zwłaszcza jeśli czuję czyjąś obecność w pomieszczeniu, czuję, że niepokój sięga gardła i zabiera dech w piersi. Wiem, że panika nic nie daję, ale trudno mi o spokój jeśli słyszę trzaski w sobie i inne tego typu dźwięki...

Każda porada w związku z odczuwaniem `energii` jest mi bliska sercu i na pewno wezmę ją do siebie.

Dziękuję, i z poważaniem życzę miłego dnia.

D.