KRYZYS DUCHA

SMUTNE OBLICZE POLAKA

Polska - piękny kraj i stara jego historia, bardziej stara niż to nam się przedstawia ... wydawałoby się - żyć nie umierać.

Kiedy około 30 lat temu moje przeznaczenie katapultowało mnie z Polski byłam okrutnie nieszczęśliwa. Płakałam całymi dniami, ponieważ w żaden sposób nie mogłam wrócić do kraju, w którym się urodziłam, wychowałam, gdzie złożone są kości moich dziadów i pradziadów. Wyjeżdżając na wycieczkę do Grecji nigdy nie pomyślałam nawet na chwilę, że to jest mój wyjazd z Polski na zawsze. To z Polską miałam związane plany na przyszłość, chociaż już wówczas Polska rzeczywistość nie była różowa; jestem z epoki PRL, w którym życie nie było łatwe, pamiętam puste półki i długie kolejki nawet za chlebem ... i jak mojej wypłaty starczało zaledwie na pół miesiąca. Pamiętam buntownicze postawy Polaków, którzy po długim milczeniu zaczęli się buntować, za wszelką cenę kompromitowali system, który wówczas panował w Polsce.

Później przyszła propaganda sukcesu, ale mnie już nie było w Polsce, słyszałam tylko z daleka jak rośnie w moim kraju dobrobyt. Wszystko było posypane lukrem sukcesu, a ja w międzyczasie zmagałam się z nową rzeczywistością, życiem na emigracji i nie było łatwo, niemniej z perspektywy spędzonych lat za granicami Polski dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nie mam większych problemów, jestem wolna od nacisków innych ludzi, nie targa mną depresja, niechęć do życia i ogólnie mówiąc czuję się dobrze i chce mi się żyć.

Dlaczego to piszę?

Podczas mojej ostatniej wizyty w Polsce i w Anglii (maj-czerwiec-lipiec 2014) szybko zauważyłam smutne oblicza Polaków, którzy patrzą pesymistycznie na dalsze życie. Lękają się o swoją przyszłość, walczą z depresją i innymi chorobami, dużo osób straciło kontrolę nad własnym życiem, na ulicach widać sporo ludzi po alkoholu, jeszcze więcej palaczy, mam odczucie, że przewyższa w używkach ilość kobiet nad mężczyznami ... spotykałam ludzi smutnych albo złych, z byle powodu warczą na siebie, jednym zdaniem są w bardzo złej psychicznej kondycji.

Drugie co szybko rzuciło mi się w oczy - to puste ulice już po godzinie 19-tej, brak ludzi młodych, gdzieś się wszyscy podziali ... hmm, jak słuchy niosą, większość wyjechała do Anglii i na zachód Europy, już w pierwszym dniu mojej podróży odkryłam, że Londyn mówi po polsku. Jeszcze nie opuściłam lotniska Getwick i już spotkałam tam wielu naszych rodaków, którzy osiedlili się w Anglii.

W Anglii Polaków można spotkać wszędzie. Wyjechali z Polski z nadzieją na lepsze życie. Brytyjskie zarobki są o wiele większe niż polskie, ale niestety koszty życia na Wyspach też są bardzo wysokie. Toteż na czym się da zaciskają paski. Lecz co by nie powiedział o życiu Polaków w Anglii jest im tam łatwiej żyć niż niejednemu Polakowi w Polsce.

Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale jak bez nich normalnie funkcjonować w dzisiejszym społeczeństwie?

Drugą rzeczą, dużo ważniejszą jest nasze zdrowie, bez niego nie ma normalnego życia, nawet jeśli mamy w kieszeni sporo pieniędzy.

Stwierdzam, że sytuacja zdrowotna Polaków w Polsce jest do „bani”. Pomijam już plagę zachorowań na raka, chorobę cywilizacyjną i wielkie utrapienie całego świata; uważam, w większej części przyczyną tej choroby jest złe odżywianie się. W Narodzie Polskim nadal panują stare nawyki i przyzwyczajenia, na obiad ma być mięso, na kanapkach kiełbasa, salceson, kaszanka z grilla ... a tak naprawdę zaspakaja się głód nie myśląc o wartościach odżywczych spożywanych pokarmów i masowo wykupuje się najtańsze produkty. Mnie wegetariance również nie było łatwo żyć w Polsce, przecież nie wypadało częstować gościa jarskimi daniami, mięso nadal jest luksusem a na deser kawał słodkiego ciasta, chociaż ja wolałam warzywa i owoce ... a przede wszystkim nikt z obcujących ze mną nie mógł pojąć (oprócz Dobrego Samarytanina), że ja jem bardzo małe posiłki. Mogę wszystkiego skosztować ale w bardzo małych ilościach.

Toteż nic dziwnego, że wśród Polaków szaleją choroby, skraca się długość życia, na domiar złego wielu spotkanych przeze mnie znajomych stwierdziło, że już nie chce się im żyć, chcą jak najszybciej umrzeć... a nie są to ludzie wiekowi. Nie mają już ochoty zmagać się ze swoim życiem, codziennymi brakami a co dopiero podejmować nowe wyzwania, toteż spacerując polskimi ulicami wielu polskich miast wszędzie spotykałam bardzo smutnych ludzi. Ciężko sobie kupić uśmiech u Polaka. Ludzie nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać, najczęściej reagują krzykiem, obrzucają się oskarżeniami a w moich oczach obie walczące strony są ofiarami .... a ten trzeci co ich skłóca stoi za ich plecami i śmieje się z nich do rozpuku. Podobne odczucie mam z Anglii, tam także mało zadowolonych, skorych do żartu, do pozdrowień innych. Nie piszę tego złośliwie, to tylko moje osobiste obserwacje ... i także nie było mi łatwo żyć w takim nastrojowym klimacie, też kąciki moich ust opadały w dół ... bo jak się tu radować wśród samych smutnych.

Co się w Polsce zmieniło na korzyść?

Odnowione budynki, kolorowo pomalowane, lepsze drogi, ulice, nowe rynki, ronda, zaopatrzenie w sklepach, niestety, życie przeciętnego Polaka to przeważnie kredyt i zmartwienie czy będzie z czego zapłacić następną ratę. Inna sprawa, ilość galerii handlowych w Polsce, nawet budynki szkolne zamienia się na galerie, lecz więcej tam zwiedzających niż kupujących. Sama zwiedziłam kilka ... ale nie było mnie stać aby w nich coś kupić, pomijając już jakość towarów.

Inna rzecz, która się polepsza - to ruch po zdrowie, na ulicach więcej rowerzystów, biegających z kijkami, a to pachnie optymizmem, że od tej grupy zarażą się następne osoby, a jest to najlepsza recepta na depresję, załamania, przywrócenie radości życia, podniesienie jakości zdrowia ... recepta aby przywrócić uśmiech na twarzy, porozmawiać z ludźmi w parku, na ulicy.

Z moich osobistych obserwacji, największą rozrywką dla Polaków jest TV i wyjście z domu do kościoła.

Przestańmy być tacy poważni, nie uśmiechajmy się tylko na potrzeby biznesu, bądźmy bardziej ciepli niż zimni. Niestety od Polaków czuć wieczny chłód, arogancję a w ich smutnych oczach widać pustkę, szczególnie w tych po pięćdziesiątce. I też trudno się dziwić, w tym wieku dla wielu Polaków zamykają się perspektywy na dalsze życie, są spychani ze swoich stanowisk w pracy ... gorzej, tracą pracę z byle powodu najczęściej z braku zdrowia a z drugiej strony podwyższa się im wiek emerytalny, co oczywiście budzi w ludziach żal i złość. Brak pracy to brak przyzwoitego życia a i młodzi zmagają się z bezrobociem.

Z mojego rodzinnego miasta niegdyś przemysłowego, które zatrudniało całą okolicę ubyło co najmniej 20 000 osób ... wygubiono przemysł, młodzież wyruszyła w świat za pracą, nie wszyscy znaleźli ją w kraju. Widzę wyraźnie, moje miasto w którym się wychowałam opustoszało, jeździ tu zaledwie kilka linii autobusów ... szok ... z kilkunastu linii zostało zaledwie kilka z powodu braku pasażerów. Jeśli się tam już coś buduje, to nową handlową galerię ... ale i ta dobra w takim mieście, szczególnie na deszczowe dni, można gdzieś pospacerować i nacieszyć oczy światowym dobrobytem. Można czasami wypatrzeć tańszy produkt ... i słyszałam w Polsce na każdym kroku ... buduje się i odnawia, bo Unia daje, to dzięki niej w Polsce taki luksus .... i aż mi się skóra jeży na całym ciele gdy pomyślę co to będzie kiedy Polacy będą kiedyś musieli za to wszystko zapłacić ... jakoś bardzo nie wierzę w te darmowe prezenty! Tylko dwie osoby w tej kwestii przyznało mi rację, reszta myśli, że Polska ma wspaniałego ojca chrzesnego!

Za każdym razem kiedy po raz kolejny odwiedzam Polskę, widzę jak ona coraz mocniej topnieje ... niby jest, a mam odczucie, że jej już nie ma ... i ten smutek na twarzach Polaków, który jeszcze długo będzie mi towarzyszył tu na ziemi kanadyjskiej, który niszczy życie ... a przede wszystkim mówi, że w człowieku umiera wiara, pomimo, że Naród Polski wydaje się być na zewnątrz tak mocno modlący, pełen wiary i jedności z Bogiem. Przecież Bóg w sercu to radość bez ograniczeń, a może Polacy tracą również nadzieję w Boga ... tak jak wielu utraciło już nadzieje na lepsze jutro Polski .... stąd te smutne oblicza ... i moja osobista refleksja, czy Polska jako Polska nadal istnieje?

I jest jeszcze ta jedna wielka nadzieja, coraz więcej ludzi postrzega prawdziwą rzeczywistość, ludzie budzą się, nie chcą już być tylko stadem owiec na cudzym pastwisku.

12 July 2014

WIESŁAWA