KRYZYS DUCHA

OŚWIECENIE CZY RELIGIJNE ZNIEWOLENIE?

Który człowiek jest bardziej duchowy? Ten, który idzie przez świat własną drogą i jest już wyzwolony z więzów swoich egoistycznych pragnień i jego umysł nie jest zajęty żadną ideologią, czy człowiek, który ma umysł ciągle zamknięty w jakiejś formie, ciągle z czymś walczy... jak nie z rządem to z Bogiem...

... kto stawia jakiekolwiek granice, nawet w miłości jest uwięziony we własnym lochu... ciągle się zmaga i ciągle się wyrywa do świata żywych, do tych, którzy noszą już w sobie niezniszczalne błogosławieństwo dobrych uczynków... tych, co ani ogień, ani wilgoć, ani wiatr nie zniszczą... a które wzmacniają serce cnotliwymi zasadami, oświetlają umysł i pozwalają korzystać z wewnętrznej mądrości... i czy to nie jest dostęp do twojej prawdziwej fortuny, do prawdziwego szczęścia, czy to nie jest klucz do sensu życia?

To jest sztuka twojego życia, twórcza magia, która otwiera cię na światło, przynosi nowe prawdy, podbija dumę, gniew, gasi emocjonalne pożary...

... a cóż robią wierni wyznawcy religii?

Chronią napisane słowo, dążą do utrzymania człowieka wewnątrz własnych wartości, dostosowują do własnych celów i potrzeb własnego ducha... i głoszą świętoszkowate slogany, które tylko usypiają ducha ludzi, jednocześnie go zabijając, ponieważ temu nie wolno się samodzielnie rozwijać, musi kroczyć tą samą drogą co całe stado owiec, muszą żyć według tego samego szablonu i nikomu z tego stada nie wolno myśleć inaczej, tylko tak jak religijna starzyzna mu każe...

... chociaż twoje serce czuje to inaczej... czuje, że jakaś kurtyna zasłania mu prawdę... czuje, że jego droga jest drogą przymusu... człowiek czuje się osaczony własnym grzechem... i ciągle upada pod jego ciężarem i szamocze się jego serce, ciągle czuje się zbrukane... i nie umie unieść tego ciężaru...

... nie czuje, aby działała jego ścieżka cnoty, pomimo, że nieustannie oczyszcza wszystkie swoje błędy.

Któż nas uczynił takimi grzesznikami, że żadne światło tego oczyścić nie może? I daremne nasze ofiary...

... jeśli człowiek sam nie zadba o swoją moralność, nie uczyni swojego życia czystym, cnotliwym, żadna religia go do tego nie zmusi.

Żyjemy w świecie wielkich religii, wielu prawd objawionych i jesteśmy otoczeni inteligentnymi umysłami, a nigdy w starożytności nie było tyle ucisku na tle religijnym jak to przerabiamy w czasach nowożytnych... ile to popłynęło już krwi w Imię Boga...

... a ile jeszcze popłynie?

... śmiem twierdzić, że wielkie rzeki...

... i obym tylko się myliła... bo trudno dziś mówić o religiach, że są one wolne od nienawiści i gniewu... że są uczciwe i pozbawione tyranii, że są bez uprzedzeń... i w rękach dobrej administracji tych mądrych nauczycieli.

Raczej wszystkie religie próbują narzucić wiernym posłuszeństwo i wprowadzają w życie swoich wiernych swoje własne obyczaje...

... a przecież Bóg oświeca serce człowieka, czyni go cnotliwym, nie wchodzi w konflikty religijne, nie wysyła swoich wyznawców na wojnę i nie wojuje z innymi wyznawcami... bo dobrze wie, że tamci też wierzą w Boga... a dzisiaj według różnych religii i różnych filozofii, wygląda na to, że każda religia ma innego Boga...

... twój Bóg i mój Bóg to ten sam Bóg...

... i każdemu z nas daje łaski, wiarę, moc i każdego z nas oświeca swoim Światłem. Wszystkie istoty ludzkie posiadają naturę Boga, uczynił cię człowieku na swoje podobieństwo i tchnął w ciebie swój oddech...

... a co ty człowieku zrobiłeś z własnego rozumu, czym go nakarmiłeś, że aż tak daleko odszedłeś od rzeczywistości...

... i daj ludziom spokojnie żyć...

... i pozwól im spokojnie oddychać...

... bądź tolerancyjnym dla ich wiary...

... a zobaczysz, że na świecie zniknie tyrania i odmieni się los wielu ludzi...

... zostaw w spokoju krewnych, przyjaciół, sąsiadów i rodaków, nie narzucaj im swojego Boga... i nie kompromituj ich Boga, bo czyniąc w ten sposób nie różnisz się wcale, ani od ateisty, ani od religijnego fanatyka.

Obaj nawołują do rozsądku, ale obaj nie rozumieją tematu Boga do końca. Jeden hańbi twórcę plując Mu w twarz z pogardą... a drugi też zatracił własne granice w swojej miłości do Boga (ale czy to naprawdę jest miłość?)... i obaj rozciągają wśród ludzi nienawiść, wojny i topią ich we własnej krwi... i jeden i drugi są siebie warci... nie pozwalają ludziom żyć w spokoju, według własnych potrzeb.

Czasami człowiek szuka Boga, a otrzymuje straszny los, bo w sercach innych ludzi nie ma litości boskiej, wolności, bo ich wizja Boga jest zupełnie inna... i  to najczęściej ci nazywają się naszymi zbawcami... a pod pieczą tych naszych zbawców nasze życie jest pełne prześladowań, właśnie przez tych "oświeconych" ignorantów, którym się umyśliło, że są naszymi sędziami.

Człowiek musi być sędzią dla samego siebie, musi znaleźć własne sumienie i rozpoznać prawdę... a ta prawda to jego moc i mądrość... to jego własny rozsądek, musi nauczyć się odrzucić zło, przemoc, kłamstwo, mord...

... musi sam przekroczyć granice swojego moralnego obowiązku, nakarmić głodnych, napoić spragnionych, odziać nagich, wspomóc słabych, dać opiekę chorym, i oświecić swoim dobrym uczynkiem ignorantów.

Nigdy nie będziemy naprawdę wolni, skoro znajdzie się ktoś w naszym towarzystwie, kto próbuje być wyżej i narzuca nam swój kierunek życia, wiarę, zakłóca naszą zwykłą myśl, odbiera wewnętrzny spokój...

... zapomnij, że będziesz żyć spokojnie, kiedy znajdzie się w twoim towarzystwie chociaż jeden człowiek, który narzuca ci na siłę swoją wiedzę, wiarę i próbuje dyrygować twoim życiem.

Ludzie wówczas są wolni, kiedy ci z większości zabezpieczą spokój mniejszości... a nie wcielą ich na siłę do swojej grupy, ponieważ takie zachowanie doprowadza tylko do większej tyranii.

Vancouver
12 Aug. 2016

WIESŁAWA