KRYZYS DUCHA

KARMA I WYPADKI
(CZĘŚĆ 7)
LINK! DO CZĘŚCI 6

LINK! DO CZĘŚCI 8

Jeśli pójdziemy w głąb prawdziwej natury karmy, będziemy lepiej rozumieć jak związane są zewnętrzne przyczyny z doświadczeniami i czynami we wcześniejszym życiu; jak również wszystkie wypadki, które nas obecnie dotykają. Aby to zrozumieć musimy przeniknąć głębiej całą naturę człowieka, wówczas zrozumiemy warunki, które są zawoalowane w naszym wnętrzu. Ludzie najczęściej przechadzają się w dwóch stanach: świadomym - kiedy nie śpimy i w nieświadomym - kiedy śpimy.

W czasie snu fizyczne i eteryczne ciało jest porzucane przez ciało astralne i ego, a kiedy się budzimy następuje powrót ciała astralnego i ego do ciała fizycznego i eterycznego.

Kiedy nie śpimy przeżywamy różne psychiczne doświadczenia: radości, smutki, ból, namiętności, włączamy wyobraźnię i pogrążamy się w podświadomości.

Osoby wyżej rozwinięte wiedzą, że podczas snu jesteśmy otoczeni przez świat duchów, a w czasie czuwania w rzeczy i fakty świata materialnego i nasze zmysły.

Dlaczego nie wszyscy widzą świat duchowy?

Ponieważ w normalnym życiu, aby zobaczyć duchowe fakty i duchowe rzeczy otaczające nas na obecnym etapie rozwoju może to być dla człowieka w najwyższym stopniu niebezpieczne. Nie każdy jest gotowy na jego przyjęcie, ponieważ jest w tym świecie nie tylko siedziba aniołów lecz i innych niezwykłych istot i zjawisk, których człowiek jeszcze nie wybiera swoim umysłem. Dużo ludzi nadal nie jest w stanie przejść świadomie w duchowy świat, który nas otacza. Nasze ego jest bardzo blisko ziemi i jest w stanie rozeznać tylko te siły, które obejmują nasze zwykłe życie. Dla ego świadomy świat duchowy, który jest naszym prawdziwym domem nie istnieje, a to nie pozwala nam rozwijać swojego astralnego ciała.

W nocy miewamy sny, albo je zapamiętujemy, albo zaraz po przebudzeniu pogrążamy się w naszym fizycznym i eterycznym ciele i je zapominamy. Kierujemy uwagę na zadania zewnętrzne, a sny uważamy za nocne marzenia, mary. Osoby, które natychmiast zastosują się do swojej wewnętrznej istoty rozważają swoje sny, które bywają dokładną odwrotnością sytuacji, która może wystąpić w czasie naszego czuwania; taka osoba potrafi wyczuć grunt pod własnymi nogami.

Kiedy człowiek budzi się na wyższym poziomie wówczas sny stają się jawą. Wtedy doświadczamy proroczych snów.

Osoby, które gaszą swoje ego i mocniej wnikają w swój wewnętrzny świat znajdują swoją wewnętrzną jaźń, pokonują wtedy swoje zewnętrzne pragnienia i wchodzą na drogę do wewnętrznej istoty ludzkiej, już nie działają za pomocą swojego ego, tylko przenikają przez niego wyższe siły, otwierają się na Światło Chrystusowe. Coraz mocniej wpływają w nich strumienie energii Chrystusowej, które odcinają ich namiętności, pożądania, chciwość, zawiść, dlatego Święty Paweł powiedział:

„Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.”
(Gal. 2, 20)

Paweł powiedział słowa, które go dyskredytowały w oczach świata, zarzuty wobec niego były bardzo poważne i obciążały autorytet Pawła. Ludzie nie rozumieli jego słów, była to dla nich całkowita nowość. Tymczasem Paweł nie rezygnował tylko kładł na nich większy nacisk. Jego zdaniem wiara w Chrystusa wyzwalała z mocy grzechu i zła, zmieniała życie i los ludzi, i to co nie było wcześniej możliwe stawało się możliwe.

Nasz czas przebudzenia i zaśnięcia to nasze przeżycia ze świata materialnego i duchowego; i jacy jesteśmy na jawie wynika ze stanu naszych ciał: fizycznego, eterycznego, astralnego i mentalnego, w jaki sposób są one ze sobą połączone, rozbudzone. Wielu ludzi nadal śpi nawet na jawie, zbyt mocno zeszli do swojej cielesności. Człowiek powinien rozbudzić wszystkie swoje subtelne ciała, jest to konieczne do rozbudzenia prawdziwej ludzkiej natury.

Większość z nas pamięta co się z nami działo od narodzin do chwili obecnej, jest to jedna z możliwych form świadomości, lecz obecna świadomość jest etapem wśród siedmiu różnych świadomości, które obecnie posiadamy i opracowana jest z trzech kolejnych etapów poprzedzających tą świadomość (obecne wcielenie). W następnym wcieleniu także pojawi się w nas forma utworzona z trzech ostatnich wcieleń (kolejnych świadomości).

Taka świadomość, jaką mamy dzisiaj między narodzinami i śmiercią składa się z trzech ostatnich wcieleń. W naszych snach odnajdziemy różne wcześniejsze obrazy z naszych poprzednich wcieleń, niektóre będą chaotyczne, a nasza dzisiejsza świadomość często je odbiera jako zwykłe marzenia senne. Ale w umyśle człowieka są zapisane wrażenia z poprzednich wcieleń, a także obiekty, osoby, a nawet zwierzęta i rośliny. Poprzednie wcielenia chociaż mogą być mgliste i ciemne, jednak przebijają się do naszej obecnej świadomości. Wszystko to przenika z ciała astralnego, lecz kiedy to bywa rozluźnione to i nasze obszary są rozproszone. Bywa, że w poprzednich wcieleniach popełniliśmy przestępstwa, co będzie miało wpływ w naszym obecnym życiu, będzie miało to wpływ na ciało astralne, a człowiek, który je popełnił będzie pod wpływem ciemnych mocy. Oczywiście takie połączenie doprowadzi do poważnych zaburzeń w systemie człowieka.

Dlaczego tak się dzieje?

Kiedy ciało astralne przenika głębiej niż fizyczne i eteryczne powoduje, że nasze ego opada do dwóch dolnych zasad. Ciało astralne przeciska się do fizycznego i budzi w nim wiele elementów, w tym choroby. Choroba wynika z naszego ciała astralnego. Jeśli ciało astralne śpi w nas, jesteśmy zdrowi. Zdrowie to normalny proces snu ciała astralnego, dopóki śpi, ciało fizyczne funkcjonuje dobrze. Kiedy budzi się w nas inna świadomość, wówczas często mamy wyobraźnię, że coś nam się zdarzy, czegoś się boimy. Obserwuję ludzi chorych na raka, wielokrotnie zwierzają się, że ich choroba zaczęła się w chwili kiedy w ich ciele pojawił się znienacka silny ból, coś na wzór uderzenia kijem, rózgą, nagły szturchaniec... ból był nagły, silny i przejściowy, i chociaż ciało fizyczne jeszcze nie ukazuje żadnych zmian to jednak coś najwyraźniej tam się zdarzyło? Bywa, że choroba zostanie odkryta dopiero za rok lub później, ale ci ludzie są przeświadczeni, że właśnie była to jej pierwsza manifestacja. Podobnie jest w innych chorobach, budzimy się rano i czujemy, że coś jest z nami nie tak jak być powinno? Ból fizyczny mówi nam, że ciało astralne naciska na ciało fizyczne i eteryczne, zaczynamy czuć się nienormalnie.

Także kiedy człowiek budzi się duchowo jego ciało przesiąknięte jest bólem, toteż nie można wnioskować, że ból i choroba idą w parze. Choroba ma inny charakter i nie każdej towarzyszy ból. Większość ludzi nie zauważa początku choroby, a szczególnie kiedy nie czują bólu.

Kiedy nie czują bólu uważają się za zdrowych. Nie powinniśmy żyć pod takim złudzeniem, że ból i choroba chodzą parami. Także kiedy doświadczamy bólu robimy wszystko aby go unicestwić, a choroba dalej się rozwija. W takim przypadku należy ruszyć do pracy, ale nie gasić problem przez samo tłumienie bólu przeciwbólowymi prochami.

Musimy pamiętać, że podczas naszego życia na ziemi, kiedy dodajemy własne ego do ciała astralnego i eterycznego spotykamy trzeci wyższy stopień świadomości i poprzez obecne doświadczenia reperujemy swoje poprzednie zaburzenia z poprzednich wcieleń.

Jeśli ciało astralne wepchnie się zbyt głęboko w ciało fizyczne i eteryczne zaczynamy cierpieć na ciele, a w dodatku nasza duchowa świadomość robi się zbyt mglista lub całkowicie przykryta. Widać to już u ludzi z poziomu, którzy całkowicie ignorują swoje sny.

W chwili kiedy nasze ciało astralne jest wypychane z naszego ciała fizycznego, zaczyna wędrówkę w drugą stronę także czujemy w sobie ból, najczęściej całego ciała. Zaczyna budzić się w nas inna świadomość, zwracamy uwagę na sny i zaczynamy postrzegać własną duszę. Tutaj zaczynamy odbierać także ból duszy. Człowiek z reguły na początku nie zdaje sobie sprawy, że jego fizyczne i eteryczne ciała naciskają ciało astralne, tak samo jak wówczas kiedy to spada do ciała.... kiedy spadnie nagle - poczujemy silny gwałtowny ból, kiedy spada powoli, często nie czujemy bólu, ponieważ systematycznie się przyzwyczajamy do nowej sytuacji, a w miarę czasu ciało mdleje i już nic nie czujemy, dopiero kiedy ciało astralne poruszy się gwałtowniej poczujemy ból, niewygodę.

To jest coś na wzór przygniecionego ciała i pozostawionego na dłuższy czas bez ruchu, kiedy to zauważamy bywa już niewładne, jest jak sparaliżowane i trzeba go przywracać do normalnego stanu. Kiedy przygniecionemu ciału chcemy nagle ulżyć pojawia się silny ból ...., wszystko w zależności do jakiego poziomu świadomości przebiło się ciało astralne. Tak spadanie jak i jego wycofanie, każdy jego ruch spowoduje ból. W chwili wycofania nasilają się nasze sny, pojawiają się wizje z poprzednich wcieleń i wzrasta ból. W tym czasie przeżyjemy kolejny raz wszystkie traumy jakie doświadczyliśmy w przeszłości, będzie to nie tylko ból fizyczny, ale również emocjonalny, toteż w tym okresie nikomu nie jest łatwo. Człowiek doświadcza przeróżnych zjawisk równocześnie, a to nie jest łatwe. Toteż przeżyje wielką frustrację, a to tylko nasz film życia cofa się i jest neutralizowana karma.

Ludzie w swojej normalnej świadomości, która jest tak ukształtowana, że człowiek nie może dojść do tego, że ciało astralne schodzi do ciała fizycznego, nie mają takiej wiedzy, a nawet nie chcą wiedzieć i szukają swoich rozwiązań zdrowotnych i nie tylko, u lekarzy i psychiatrów ... każde cierpienie z poprzednich okresów życia będzie w tym stanie mocniej wyciśnięte i nie pomogą łzy czy użalanie się nad sobą ... zazwyczaj człowiek w takim stanie szuka pomocy w świecie zewnętrznym, ale świat zewnętrzny sam nie pomoże jeśli człowiek blokuje swoje pola. Nikt za nas nie oczyści do końca karmy, może jedynie pomóc i dopóki nie zrozumiemy jej zasad możemy z wieloma karmicznymi problemami zmagać się dość długo.

I tu najgorzej ma się sprawa z ludźmi niewierzącymi w reinkarnację, hamują wszystko w sobie w co wierzą: zwalają na choroby genetyczne wynikające z linii przodków, a swoje nieszczęścia na członków rodziny, znajomych i inne osoby ... wymyślą wszystko, aby tylko nie ruszyć własnej osoby i czekają na Boskie zmiłowanie.

Niestety, to przychodzi niezbyt często toteż przenoszą swoje cierpienia, żale, choroby na następne życie, bo takie jest prawo karmy, które trzeba rozumieć.

Nie tylko choroby uderzają w człowieka jako karmiczny proces, ale także zewnętrzne wydarzenia, np. wypadki. Często obciążamy za nie konto innych osób, szukamy winowajców, a tu się kłania „pani karma” i każe płacić pełną cenę za ewentualne szkody, które to my wyrządziliśmy naszym bliźnim i samym sobie. Bywa, że niektóre wypadki zatrzymują nas, kiedy wchodzimy na niewłaściwe drogi, odciągamy duszę coraz bardziej od harmonii.

Wielu ludzi pyta:

Czy śmiertelne wypadki, to skutek czegoś złego z poprzedniego życia?

Wypadki opierają się na prawie przyczyny i skutku. Te, które powodują cierpienia są zwykle przyczyną negatywnej karmy. Jednak nie wszystkie muszą być przeniesione z poprzednich wcieleń, np. jazda samochodem po spożyciu alkoholu, który powoduje utratę przytomności, a taka sytuacja stwarza „instant karmę”, może to być natychmiastowa śmierć w katastrofie. Jeśli człowiek doświadcza ciężkiego obrażenia ciała; pod wpływem bolesnego zdarzenia następuje szybkie dojrzewanie, które może zmienić negatywną karmę z przeszłości.

Instant karma ma swoje indywidualne życie. Prowadzi do natychmiastowego rezultatu i nie tylko w wyżej wymienionym przykładzie - podczas wypadku samochodowego. Bywa, że komuś damy w twarz, a on nam natychmiast odda, podajemy komuś szklankę wody i on nam podaje szklankę wody, kłaniamy się komuś i ktoś się nam odkłania, kupujemy komuś prezent i ktoś także nam kupuje - jest to natychmiastowa neutralizacja; reakcja, która nie powoduje salda. Istnieje jeszcze karma „masa”, czyli klęski żywiołowe, katastrofy lotnicze, pociągowe, trzęsienia ziemi, powodzie, cyklony, itd. Konsekwencją tej karmy jest długi zasiew, ziarna kiełkują bardzo wolno, czasami są mocno opóźnione, dotyczą wielu istnień ludzkich. Ta karma jest niczym drzewa, które muszą długo rosnąć i długo dojrzewają ich nasiona. Trudno też ustalić kiedy ta karma miała początek, ale jedno jest pewne, ostatnie działanie usuwa z pamięci karmicznej wszystkie poprzednie zdarzenia, bez względu co by się nie wydarzyło. Wyniki tej karmy są bardziej gorzkie niż słodkie, a efekty tej karmy zazwyczaj czyszczą już woluntariusze, jednocześnie tworząc dla siebie dobrą karmę. Tutaj kłania się miłosierdzie.

Człowiek w swoim życiu powinien być niczym szachista, świadomy swojego działania, powinien umieć przewidzieć własne decyzje. Powinien nauczyć się unikać sytuacji, które prowadzą na obszary wysokiego ryzyka życia, nie wprowadzać swoich osobistych złożonych sytuacji, np. zdrady i tego wszystkiego co bywa w życiu trudne, a nawet niemożliwe do rozwiązania.

Nasze życie jest proste i przewidywalne, toteż łatwo nim zarządzać w prosty sposób, w dodatku niedrogi. Należy nauczyć się także przyjmować takie życiowe sytuacje, które możemy kontrolować i kierować nimi sami. Jeśli widzimy, że coś idzie źle możemy sami przekierować własne problemy na inny tor i to natychmiast, aby zapewnić sobie równowagę życia.

Proste życie sprawia, że znacznie łatwiej jest jasno uświadomić sobie wszystkie życiowe lekcje i można uczyć się ich szybciej, a w miarę własnego rozwoju jesteśmy bardziej przewidywalni; i tak powoli uczymy się rozwiązywać i złożone sytuacje. Z biegiem czasu rozwijamy naszą intuicję, która zaczyna nam pomagać w złożonych sytuacjach. Uczmy się od dzieci, które doświadczają wprzódy swojego domu, rodziców, od których dostają nauki o potencjalnych zagrożeniach. Kiedy rodzic widzi, że dziecko jest pojętnym uczniem wypuszcza go na głębsze wody, ale nadal obserwuje co to jego dziecko robi. Często widzimy, że rodzice muszą prowadzić swoje dzieci długo, szczególnie w obecnym świecie, który jest mocno złożony i dziecko nie umie sobie w nim poradzić, czasami z powodu ambitnych rodziców, którzy stawiają mu coraz wyżej poprzeczkę. Podobnie jest z nami i z Boską interwencją w naszym życiu.

Duchowa nauka zaczyna się w Domu Boga, w tym wiecznym Domu wiecznej miłości i rozkoszy i kto oddaje się w Jego ręce nadchodzi czas, że szybciej przytomnieje, dojrzewa i umie zarządzać swoim życiem.

Każdy człowiek musi uczyć się tworzyć własną karmę i rozpuszczać wszystko to, co w niej jest negatywne lub niepotrzebne. Jeśli idziemy razem z Bogiem zaliczymy to szybciej.

Wszyscy musimy nauczyć się odpowiedzialności za swoje działania i starać się nie robić niczego co bezużyteczne lub przestarzałe, czego w życiu nie chcemy. Nauczmy się robić rzeczy użyteczne, umiejmy nimi zarządzać we własnym życiu, środowisku, umiejmy się komunikować z innymi ludźmi. Bóg chce, abyśmy byli dyrektorami własnego życia, po to dał nam wolną wolę, toteż nie czekajmy aż On zrobi za nas wszystko. Traktujemy Go tylko jako przewodnika, doradcę, opiekuna, obrońcę; wolna wola to nasza wolność, w tym również do szczęścia wiecznego i nieskończonego.

I ciesz się wolnością, ale pamiętaj, jeśli źle postawisz nogę na swojej drodze to będzie dla ciebie jak mydlana bańka ... szybko możesz ją stracić.

cdn...

6 Ap. 2012

WIESŁAWA