Wszystko jest energią, materia i każde nasze słowo, a nawet
myśl. Jakie energie nosimy w sobie tak zadziałamy w
rzeczywistości, takie będziemy mieli zdrowie, intelekt a
nawet urodę. Wszyscy jesteśmy czymś więcej niż ciałem
fizycznym, które odczuwamy najmocniej. Oprócz ciała
fizycznego mamy jeszcze inne ciała
(ciało emocjonalne, mentalne i duchowe),
których większość ludzi nie widzi a nawet nie podejrzewa ich
istnienia. Wszystko razem jest wspólnie połączone i zwie się
jednym wyrazem: CZŁOWIEK.
Tylko energetycznie wrażliwi ludzie dostrzegają te
metafizyczne ciała i to oni potrafią zmieniać energię... a
wówczas dzieją się cuda... bo niczym za przyłożeniem
magicznej różdżki zmieniają swoją i naszą rzeczywistość.
W
człowieku działa wiele energii, jest podłączona do
wszystkich naszych organów ale najmocniej wpływa na nas 5
energii, które budują nas, naszą rzeczywistość i kształtują
naszą świadomość (energie naszych 5 zmysłów). I to my
jesteśmy twórcami tej energii i to my nią zarządzamy... co w
siebie wpuścimy to mamy: np pożywienie, zachowanie, słowa,
myśli - podobne przyciągnie podobne i tak będziemy
funkcjonować. Takie ciało atakują również przeciwne
energie... ale to silne, harmonijne nie przyjmie niższych
wibracji, odbije od siebie, pomimo, że bywa to i dla niego
bolesne i odeśle tam skąd przychodzą.
Nasza świadomość buduje pewną formę naszego życia, naszą
tożsamość - indywidualność. Nasza świadomość to
również nasze wpływy ze środowiska, z którego pochodzimy:
rodzina, przyjaciele, szkoła, praca itd... i tak się również
łączymy w grupy, z reguły przyciąga nas podobne... przyciąga
nas także nasza duchowa rodzina, z której się wywodzimy
(poziom świadomości)... jak ja mówię - nasza rodzina to z
reguły nasze duchowe gniazdo - czyli poziom świadomości, z
którego przychodzimy na Ziemię.
Czym wyższy umysł, wyższa świadomość znaczy człowiek
przychodzi z wyższego pola. Ziemia jest naszym
doświadczalnym duchowym poletkiem, poprzez swoje
doświadczenia możemy zmieniać naszą świadomość... możemy ją
podnieść, albo spaść z tej duchowej drabiny... z powodu
wielu przyczyn, najważniejszą jest ta, która pochodzi z naszego
wnętrza. I trzeba się zastanowić jaka przyjemność jest dla nas
dobra i skąd pochodzi.
Przyjemność czy błogość jest naszym naturalnym stanem naszej
indywidualności, która jest esencją rdzenia naszej duszy,
czym ta dusza jest już przesiąknięta podczas wcześniejszych
inkarnacji. Różne stopnie naszego wrodzonego szczęścia
płyną do naszej świadomości... a wszystko zależy w jakim
środowisku znajdziemy się na Ziemi i jakie przyjemności będą
w nas przebudzone. To środowisko wywrze na nas silne
pragnienie, i w naszej świadomości budzi się coś nowego... i
albo zostaje wyrzucane na zewnątrz albo je stłumimy. Nie
wszystkie nasze pragnienia i marzenia bywają dla nas dobre i
nie jest wskazane aby wszystkie były przez nas realizowane.
Musimy mieć w sobie na tyle mądrości i zdrowego rozsądku aby
umieć tym naszym pociągiem pragnień i marzeń dobrze
sterować. A to wszystko robimy nie tylko dla własnego dobra
ale i dla dobra innych, niekoniecznie to co jest dla nas
dobre bywa dobre dla innych, czyli kontrolujemy w sobie swój
własny egoizm, nie staramy się narzucić światu tylko
własnego trybu życia, który może być zabójczy dla innych.
Jeżeli w naszych pragnieniach będzie to uczucie pokoju i
wyrzucimy go na zewnątrz, zasiejemy wokół siebie dobro...
ale jeśli będzie to pragnienie wojny bo taki właśnie mamy
kaprys, zasiejemy wokół siebie zło, płacz i nienawiść.
Każda nasza niechęć do innej osoby wywoła na zewnątrz
negatywną reakcję i zakłóci pola energii, na które wpływamy,
tym samym zakłócamy swoje własne... ale i bywa, że często
musimy te inne pola świadomości zakłócić, wzburzyć ich fale
aby pobudzić je do myślenia i nowych życiowych akcji,
ponieważ często ludzie wpadają w stan odrętwienia i zamiast
się wznosić tkwią na tym samym polu i nie robią ani kroku na
przód ani do tyłu, mało tego tą swoją stagnacją zatrzymują w
postępie duchowym innych... takim osobom trzeba czasami dać
mocnego kuksańca aby zmusić ich do myślenia i nowych akcji,
inaczej nie wyjdą ze swoich skostniałych pól.
Każdy z nas w różnych sytuacjach zachowa się inaczej, nie
jesteśmy tylko ciałem ale umysłem i emocją i to zadecyduje
jakie w danej chwili przyjmiemy postępowanie, często zmusi
nas do gwałtownych reakcji właśnie ta zabetonowana
świadomość, która jak niczym betonowy mur i nas próbuje
trzymać w miejscu, kontrolować... nic dziwnego, że tak osaczeni będziemy
próbować ten mur rozwalić aby wyjść na wolność... ponieważ
ten mur jest naszym więzieniem i nie pozwala nam zrobić
dalej ani kroku naprzód (tak postępuje wiele religii, trzyma
nas na tych samych polach).
W
takich przypadkach często nawet wyższe dusze zareagują
bardzo gwałtownie, wówczas, kiedy czują zagrożenie,
niebezpieczeństwo, które może zniszczyć większą ilość
ludzi... i to właśnie te wyższe dusze za wszelką cenę dążą
do integracji i ostatecznego zadowolenia.
Nasza Ziemia podobnie jak Wszechświat składa się z różnych
zdarzeń, obiektów, nie wszystkie przynoszą nam szczęście,
większość z nich bywa bolesna, automatycznie hamują naszą
wrodzoną błogość/przyjemność... tym samym zamykają nasze
furtki do przejścia duszy w wyższe stany świadomości,
osiągnięcia Świadomości Chrystusowej (lub ciała
świetlistego) aby doprowadzić nas z powrotem do Domu.
W
naszym życiu mamy większy wybór niż czasami zdajemy sobie z
tego sprawę... a te wybory mogą doprowadzić nas do większego
szczęścia albo mogą być dla nas okrutnym cierpieniem. To my
będziemy tą drogą i to my musimy te elementy, które na niej
spotkamy w sobie zrównoważyć, jednocześnie nie gubiąc tej
właściwej ścieżki, która zaprowadzi nas do Źródła radości.
Kiedy wznosimy się na wyższe pola świadomości, czyli
odrywamy się od swojej dotychczasowej indywidualności, coraz
więcej odsiewamy od siebie złych elementów czyli zła od
dobra, wtedy wnika w nasze ciało coraz więcej światła,
szczęścia i radości... idziemy w górę wraz ze wszystkimi
naszymi ciałami: fizycznym (w którym zachodzą zmiany
molekularne na wyższym już poziomie), emocjonalnym,
mentalnym i duchowym. Powoli wchodzimy w stan błogości,
takie ciała już podniesione, które wszystkie razem noszą
nazwę CZŁOWIEK zostają uzdrowione, rozwiązują swoje problemy
(również innych), nasycane są mądrością, miłością i stają
się jednością... czyli Świadomością Chrystusową. Kiedy
oddzielamy od siebie wszystkie złe elementy stajemy się
doskonałym człowiekiem... czyli taki człowiek potrafi
odróżnić dobro od zła i sieje na świecie dobre owoce.
Świadomość Chrystusowa jest celem naszej następnej ludzkiej
ewolucji. Właśnie teraz nasza Ziemia i ludzkość znalazła się
w tym miejscu.
W
człowieku zamieszkują dwie różne świadomości, dobra i zła,
jakby dwie dusze: anioł światłości i anioł ciemności... to
nasze działanie, słowa, myśli, pragnienia spowodują kim
staniemy się ostatecznie: aniołem światłości czy aniołem
ciemności... czy połączymy się z poziomem Świadomości
Chrystusowej czy polecimy na przeciwny biegun, gdzie władcą
tego królestwa jest szatan, pan ciemności.
To wyłącznie będzie nasza droga i nikt tego za nas nie
wykona, to przez naszą zdolność poznawania, rozróżniania i
mądrość zyskamy swój pułap świadomości. I nigdy nie dotrzemy
do żadnego z tych pułapów, kiedy ciągle mieszamy dobro i zło
w tym samym naczyniu... i możemy jeszcze długo reinkarnować
się na Ziemi i jeszcze długo tak mieszać w swoim garczku
(ciele, umyśle i sercu)... bez większych efektów. Jeśli
chcemy wyfrunąć wyżej do Świadomości Chrystusowej sami
musimy znaleźć te elementy,
które są dla nas przeszkodą
i wyrzucić je ze swojego życia.
Nauczyciele Światła mogą nam w tym pomóc ale do tej grupy
ludzi, którzy wzbili się ponad przeciętną musimy dojść sami.
Tylko dzięki swojej mądrości, miłości, współczuciu otworzymy
wyższe furtki, pod warunkiem, że i nasze ciała będą już
wystarczająco czyste.
Ludzie, którzy osiągnęli poziom Świadomości Chrystusowej
nigdy nie powiedzą, że są tymi, którzy wszystko potrafią, że
wszystko uleczą i załatwią każdy ludzki problem, że zamienią
twój smutek w radość a w dodatku biorą za to pieniądze.
Oni wiedzą, że to nie oni to czynią tylko ten człowiek,
którego to osobiście dotyczy, to musi być przede wszystkim
jego wola. Jedynie co mogą zrobić to
pomóc zrozumieć własną duszę, ułatwić jej drogę stawiając na
niej drogowskaz, pokazać sposoby uzdrawiania, a kiedy ten
człowiek nie potrafi sam tego zrobić wtedy to oni za niego
robią aby mu pomóc (tak jak nasi aniołowie modlą się za nas,
kiedy my nie jesteśmy sami w stanie tego robić, czyli biorą
nas w swoje ramiona tak jak i my bierzemy na swoje barki
tych ludzi, którzy nie są w stanie sami dalej iść ale tylko
do tego czasu i miejsca, kiedy ci będą zdolni już sami iść,
czyli stawiamy ich na nogi). Taki człowiek to Cyrenejczyk a
nie zbawca całego narodu... tych raczej się wystrzegajcie.
Bóg w naszym życiu pojawia się na poziomie Chrystusowym,
wypełnia nas swoim białym i złotym światłem, głęboką
mądrością i miłością. Jego bezgraniczna czysta Świadomość,
która jest poza czasem i przestrzenią daje nam ogromną siłę.
Przechodzimy w wyższą duchową ewolucję i doświadczamy pełnej
wolności.
Świadomość Chrystusowa to potężny wir energii w kształcie
stożka, który potrafi się rozszerzać i zwężać. Podróżuje
szybciej niż prędkość światła i z taką samą szybkością łączy
się z polem, które ułatwia mu ten kontakt, ma łącznie 6
wymiarów przestrzennych.
Żyjąc na świecie boimy się cierpienia ale to ból i
cierpienie przebudzą w nas początki współczucia dla innych i
będą ciągle to pole zwiększać. Kiedy człowiek przekracza już
wyższe wymiary ból i cierpienie są mu już niepotrzebne, ale
nie wolno nikomu mówić, że nie potrzebnie cierpi, i że
pewnie jest głupi, że tkwi w tym stanie... widocznie to jego
poziom i tak ma być. Trzeba mu pomóc ale nie pouczać czy
wyśmiewać się z niego bo akurat my jesteśmy na trochę innym
poziomie świadomości. Kiedy ktoś osiąga stan szczęścia (ale
tego prawdziwego, nie zakłamanego) też nie należy go tępić i
pouczać, że w nim jest coś złego, bo akurat nasza religia
każe nam zawsze cierpieć... to jego gama świadomości... a
może to właśnie w nim jest już pierwszy promyk
Chrystusa i szczerze raduje się jego serce.
Dzieci Chrystusowe przeżywają różne gamy świadomości, ból i
cierpienie, a nawet rozpacz a później nagle puszczają te
stany i bez wyraźnego powodu wchodzą w stan błogości... i
ponownie mogą powrócić do stanu bólu i cierpienia co pomaga
im jeszcze mocniej rozbudzić swoją świadomość... aż w końcu
osiągną czysty spokój, kompletną transcendencję zarówno
bólu i rozkoszy czyli zharmonizują te pola.
Kiedy mamy już zrównoważone 5 własnych zmysłów otrzymujemy
specjalne błogosławieństwo - zdolność usłyszenia Atmicznego
dźwięku (wibracji), który tworzy wszystko i na wszystkich
poziomach, dzięki temu dźwiękowi, który przychodzi do nas
jako niebiańska muzyka zdobywamy prawdę, mądrość, perfekcję.
Taki człowiek zdobywa już wiedzę nie za pomocą książek czy
ziemskich nauczycieli, tylko z Atmicznego zapachu, który wnika
już w jego wszystkie ciała jak powietrze i prowadzi go do
Domu, który jest naszym prawdziwym Domem.
Atmiczna Świadomość, która jest powyżej Świadomości
Chrystusowej jest wszechobecna, dla Niej wszystko jest
możliwe, obserwuje i działa, w każdej żywej istocie i
wszystkich stworzeniach. Do Świadomości Atmicznej nie możemy
się dostać z pominięciem Świadomości Chrystusowej dlatego
często Jezus Chrystus mówił:
„Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie.”
(J 14, 6)
Jezus Chrystus jest naszym pomostem do Atmicznej
Świadomości... i kiedy jesteśmy gotowi działa z prędkością
większą niż światło.
My ludzie w obecnym czasie mamy mało zrozumienia w duchowych
tematach, chociaż tyle rozprawiamy o naszej duchowości i
naszych poziomach świadomości a nawet nie rozpoznajemy, na
którym obecnie jesteśmy. Szczycimy się, że trzymamy Pana
Boga za nogi a nie potrafimy rozwiązać swoich problemów.
W
naszym życiu istotny jest czas, który nieubłaganie mija... i
przetwarza nas! Im wyższa świadomość tym szybciej mija czas.
Niższe poziomy świadomości krążą wolniej, jakby maszyna
czasu zatarła swoje tryby... a my się nudzimy, bez przerwy
patrzymy na zegarek... a jeszcze bardziej rozciąga się czas
u ludzi w depresji, w której wszystko jest wolniejsze i
cięższe.
Dużo ludzi ten stan uważa za chorobę, i sztucznie próbują
wywołać w sobie stan szczęścia, niestety to się nie uda,
jeśli tak to tylko na krótki czas i znowu ta maszyna zaciera
swoje tryby i ponownie wymaga leczenia... i zdarza się, że
może całkiem zatrzeć swoje tryby i zatrzymuje się... dlatego
należy depresję dobrze zrozumieć i dać sobie czas na
pokonanie tego stanu... ponieważ jest to czas, kiedy
przetwarzane są nasze doświadczenia, czasami jest ich wielki
natłok i robi się "korek" w naszym mentalnym ciele... to też
ważny okres życia i trzeba umieć go przejść, pozwolić aby
ten strumień naszych wszystkich doświadczeń przepłynął jak
korek na zatłoczonej autostradzie.
Wyższe pola świadomości są lżejsze i subtelniejsze,
najszybciej leci czas, kiedy człowiek jest szczęśliwy,
podobnie akceptacja przyśpiesza czas i szybkość
przetwarzania.
Wybaczanie, to nasza akceptacja na zdarzenie... toteż nie
blokujmy swojego pola mentalnego mówiąc, że nigdy komuś nie
wybaczymy. Wybaczajmy - dla własnego dobra!!!
Wyższa Świadomość działa wyraziście i integruje przeszłość i
przyszłość. Jeżeli zrozumiemy to zagadnienie szybciej
wypalimy karmę. Budzimy swoją lepszą potencjalną przyszłość,
która jest stworzona w sposób ciągły. Przeszłość jest już
zapisana i nic nie możemy w niej zmienić, toteż zostawmy ją
w spokoju, nie rozdrapujmy starych ran, patrzmy na dzień
dzisiejszy i jak możemy w tej chwili wpłynąć na naszą
przyszłość. Teraźniejszość i nasze działanie w tym czasie
jest kluczem do naszej przyszłości. Zastanówmy się co
wymaga wymiany i jak to z sobą zintegrować aby jutrzejszy
dzień był dla nas bardziej przychylny.
Jeśli zbyt mocno wchodzimy w przeszłość czujemy coraz
większy opór a to działa na naszą niekorzyść i sami sobie
szkodzimy. Dopiero jak puścimy przeszłość ujrzymy inaczej
czas teraźniejszy i naszą przyszłość, znaczy pozwalamy
wzrosnąć naszej świadomości.
Szybciej płynący czas świadczy o tym, że przetwarzamy
szybciej energie na wyższym poziomie... im więcej w życiu
zdarza nam się złych dni, zatrzymajmy się i popatrzmy - co
my źle robimy, i postarajmy się znaleźć naszą prawdziwą i
słuszną drogę, ponieważ te złe dni są naszą kłodą na naszej
drodze i musimy ją usunąć inaczej albo będziemy stać w tym
samym miejscu albo będziemy kręcić się w kółko.
Jeżeli nauczymy się sterować naszą przeszłością i
teraźniejszością możemy powiedzieć, że trzymamy w ręku -
Wieczność... i to jest niczym nasz pociąg, który dowiezie
nas w prawidłowe miejsce... i szybko dojdziemy do takiego
stanu świadomości gdzie i my będziemy mogli być
cudotwórcami, otrzymujemy dostęp do wyższych energii,
stajemy się jej dziedzicami.
Vancouver
27 Feb. 2016
WIESŁAWA
|