Człowiek przebudzony duchowo odróżnia barwy światła i ciemności.
Widzi obecność
zła
i dostrzega prawidłowe wzorce. Tylko ludzie zakłamani udają, że
wszystko jest
w porządku, tworzą iluzje własnego szczęścia. Spotykam
na co dzień osoby uwikłane
w nałogi do tego stopnia, że potrzebują
pomocy i leczenia. Lecz w rozmowie z nimi dostaję odpowiedź, że to
nieprawda, że to ja się mylę. Nie potrzebują pomocy, rzekomo sami
są
zdolni z tym problemem sobie poradzić. Swój nałóg określają -
"jestem smakoszem"
...
i smakują po buteleczce dziennie. Właśnie ci
ludzie postrzegają zupełnie inaczej
nie tylko swoje działania, ale
nawet uważają tych bez uzależnień za osoby chore.
Tylko w wielkim świetle dostrzega się najmniejszy brud. By dobrze
wytrzeć
kurze potrzebne jest światło. Podobnie dzieje się w rozwoju - trzeba
zauważyć najmniejsze
zło, które krąży wokół niego, tak jak dobra
gospodyni widzi każdy okruszek na podłodze
i każdą odrobinę kurzu.
Nie czeka aż zbierze się dużo śmieci tylko natychmiast rusza do
dzieła. Ignorancja, nie zauważanie sytuacji wokół nas doprowadziło
do wielu większych
i mniejszych kataklizmów na świecie. Kiedy
zagasimy problem w zarodku
niszczymy tą iskrę, która może spowodować
potężny pożar.
Tylko ludzie światli natychmiast dostrzegali nadchodzącą falę zła.
Ileż mieliśmy
ostrzeżeń od ludzi o otwartych umysłach, które świat
zignorował, bo w swojej
ślepocie
ŚWIAT nie widział zagrożenia, mało tego ślepi pociągnęli za
sobą naiwnych,
a ci wielokrotnie byli wykonawcami zła nie zdając
sobie nawet z tego sprawy. Więcej... uważali, że czynią dobrze...
przykład: podkładanie samobójczych bomb. Ofiary tak "wypranych
mózgów" oczekują za swój czyn nagrody w niebie.
Tym sposobem doszło
do wielu wojen, człowiek nie uniknął komór gazowych, doświadczył
działania bomby atomowej, głodu i niewolnictwa. A wszystko dlatego,
że w swojej ślepocie nie dostrzegł groźnego niebezpieczeństwa. Tylko
w swojej głupocie można stworzyć sobie piękny świat iluzji, uparcie
wierzyć, że jest się tym wybrańcem losu i żadne zło na ziemi nigdy
mnie
nie dotknie. Niedostrzeganie złych rzeczy nie ochroni człowieka
- właśnie o to chodzi złu.
W ten sposób duża grupa ludzi stała się
nieświadomie strażnikami złych energii.
Bardziej przebudzeni zawsze nadstawiali swoje głowy a nawet je
tracili w obronie tych
mniej świadomych ... lecz jak znamy z
historii zostawali zrozumiani długo po fakcie.
Ludzie zamykający oczy
na ciemność przynoszą światu nowe cierpienia,
chociaż w zasadzie nic
złego nie czynią... lecz również nie walczą
z wytworzonym chaosem,
pozwalają mu rosnąć we wszystkie strony.
Gdyby światło postępowało jak ta grupa ludzi pewnie już by dawno nie
było ziemi
i człowieka. Zginęlibyśmy wszyscy we własnej obłudzie.
Światło wyrywa człowieka
z ciemności, otwiera mu oczy i pokazuje jak
postępować aby ulepszyć
świat, uzdrowić drugiego człowieka, który
jeszcze się nie przebudził.
Dopóki człowiek dobrowolnie poddaje się fali ciemności, nie widzi,
nie słyszy,
nie rozumie
w jakich objęciach przebywa a nawet swoje życie uważa za przyjemne,
pełne miłości dobrowolnie mu się poddaje myśląc, że jego działania
są dobre. W chwili
kiedy promień światła jak silna lampka oświetli
jego drogę dostrzega brud jaki go otacza
i zaczyna rozumieć własny
wewnętrzny mrok. Wtedy przerazi się i chce się z tych więzów wyrwać,
uciec w pas czystości. W tej chwili zauważy, że jakaś niewidzialna
ręka
trzyma go mocno i pociąga na stare miejsce. Kończy się
przyjemne, rozpoczyna
się walka, a ciemność staje się coraz bardziej
odczuwalna.
Kto się przebudzi do tego poziomu dostaje też pomoc światła. Jak
błyskawica
śpieszy na pomoc aby przebić ciemny mur i uratować każde
istnienie.
Tym różni się ciemność i światło. Lecz aby światło mogło pomóc
człowiekowi
potrzebne mu jest jego "chcenie", tylko dążenie
przebudzonego i prawdziwe
rozeznanie przyniesie mu wyzwolenie. Jeśli
osoba nie będzie walczyć tylko
dobrowolnie cofnie się bo zauważy, że
jest to dla niej zbyt duży wysiłek i cierpienie -
przegra. A
ciemność ponownie ją otoczy własnym płaszczem i nakarmi obłudną
błogością.
Są osoby, które od tysiącleci tkwią w szponach ciemności, nie
pozwalają wzlecieć
duchowi. Nie chcą uszkodzić najmniejszej swojej inkarnacyjnej nitki, boją się cierpienia, niestety największe
cierpienia przychodzą w chwili zrywania naszych karmicznych
nici.
Ludzie trzymają się kurczowo ziemskich struktur i wybierają łatwą
drogę.
Uwierzą w każdą inną "prawdę" oddalającą ich od cierpienia
niż pozwolą sobie
na niewygodną pozycję. Trzeba wiedzieć, że aby
wzlecieć do światła należy się
uwolnić od wszystkich powiązań i
wypłynąć już zupełnie wolno - jak liść oderwany
z drzewa, który
podróżuje rzeką do morza.
Należy uczynić siebie niezależnym.
Takim myśleniem, że ciemności nie ma, że to tylko głupia wyobraźnia
człowieka doprowadza, że schodzi jeszcze głębiej po szerokiej
drodze, już bez żadnego wysiłku, oddala się od Boskiego Serca, w tej
drodze nie przeszkodzi mu już nikt. Osoby myslące w ten sposób
zasilają pokłady chaosu. Wielokrotnie błądzi jedna osoba
i pociąga za
sobą dużą grupę ślepców zachwyconych jej działaniami.
Wystarczy się tylko nad tym wszystkim zastanowić a sami odkryjecie
na czym
to polega. Zauważcie, że kiedy stąpacie po złej drodze mało
jest ludzi, którzy znajdą
się aby wam w tym przeszkodzić, albo nie
chcą bo to nie ich sprawa, lub wolą się
nie narażać a są też i ci,
którzy umacniają was w swojej wierze, że czynicie dobrze. Przychodzi
też czas, że osoba zauważa swoje błędy i próbuje wyjść z danej
sytuacji
... i co się dzieje - natychmiast pojawia się ktoś kto ją
próbuje na siłę zatrzymać, dziwnie
się troszczy, opiera się na
miłości bliźniego, ale tak naprawdę w tych działaniach nie ma
miłości. Jeśli nie posłuchacie tych rad spotkacie się ze złośliwymi
uwagami i ironicznym uśmiechem, pojawi się nienawiść.
W takiej chwili możecie być pewni, że wasza nowo obrana droga jest
słuszna.
Tak wygląda przeciwstawianie się złu - manipulacja i atak.
Nauczcie się odróżniać i miejcie odwagę przeciwstawić się złu.
Spróbujcie
przedostać się za mur ciemności. Nie mogę obiecać, że
będzie to łatwe. Wiedzcie,
że zanim staniecie w aureoli światła i wielkiego
szczęścia
nie obejdzie się bez potężnej walki.
Musicie usunąć wszelkie przeszkody i podążyć jedną drogą wzwyż.
Drogę do celu pokazuje nam Prawo Boże. Doświadczycie łaski bycia
świadomym samego siebie, rozpadną się ciemne światki iluzji.
Obserwując świat i ludzi, którzy mówią o oczyszczaniu, o wielkich
wewnętrznych zmianach ... lecz widać, że ich świadoma natura nie odróżnia
całego zła w jakim spoczęła ziemia.
Dyskusje o ego, uziemieniu ...
a przecież człowiek
uziemiony nigdy nie wzleci!
Nie pokona granicy ciemności. Do wzlotu potrzebne jest coś więcej.
Słowo miłość, którego tak bardzo nadużywają dzisiejsi
przebudzeni ... jakże często nie ma pokrycia. A słychać też
takie opinie, że nie można miłować skoro człowiek widzi
tylko negatywne energie i próbuje z nimi walczyć. To już
naprawdę jest dla mnie niepojęte, jakże duchowy nauczyciel
może miłować i zapomnieć o całym brudzie świata. Jakże
miłujący rodzic chce wychować dziecko skoro w swojej miłości
zamyka własne oczy i nie chce widzieć jego złych postaw!?
Czy to jest miłość czy zakłamanie, a może uciekanie od
obowiązku, od trudności życia - droga na skróty!? A ja
mówię, ani to miłość ani miłosierdzie, bo jak można mówić o
prawdziwym uczuciu odwracając się plecami od źle
postępujących, którzy potrzebują pomocy i mądrej wskazówki!?
Przyjdzie czas, że chociaż dzisiaj jeszcze nie rozumieją, to jutro
wam za to podziękują.
Nasuwa się refleksja, czemu to Jezus obrał sobie taką misję i
prowadził walkę
ze złem całego świata, przeciwstawiał się demonom!?
Czyżby było to wynikiem
Jego niskiej świadomości!?
A Może zbyt dobre Jego Serce i Wielkie Miłosierdzie
popychało go do
takiech działań!?
Kto myśli w ten sposób, by nie zawracać sobie głowy
złą energią sam
jest jeszcze zbyt mocno ograniczony i zaplątany w ciemne spirale.
Uciekajcie - oby nie było za późno.
Jeśli chcecie wzlecieć musicie sami przebić się na zewnątrz, dojść
do granicy, a tam dostaniecie ratunek. Wejście na prawidłową drogę
rozpoczyna cierpienia, ale nie zważajcie na trudności, nie pozwólcie
zamknąć
przed sobą NIKOMU bramy wolności. Tam spotkacie się z
Wyższymi Istotami.
Długa droga i olbrzymi wysiłek czeka tego
człowieka, który kroczy do PRAWDY.
Ot i tutaj jest odpowiedź nad ... tajemnicą cierpienia ...
dlaczego w życiu jednych jest go więcej,
a życiu innych pojawia się bardzo rzadko ...
krążą opinie ... ja już oczyściłem się ze złych energii... i dumnie
zadziera głowę
lecz są i tacy, którzy pokornie cierpią i dają taką odpowiedź:
"...Będziesz cierpieć więcej
aniżeli ktoś bliski śmierci.
Pamiętaj,
że taki stan ma przygotować twoją duszę
na boskie zaślubiny ..."
Twoje cierpienie nie wynika z tego,
że Bóg cię opuścił, ale dlatego,
że chce cię wyróżnić.
Tego zaś nie możesz otrzymać
bez przejścia przez gęsty i ciemny las ...
który przez mistyków zwany jest
"duchowym oczyszczeniem, ciemną nocą".
(Ojciec Pio)
Jeśli w twoim życiu wszystko płynie
gładko,
nie uderzają w ciebie złe energie,
radzę ... lepiej się zatrzymaj i wyciągnij mapę,
sprawdź czy droga, po której kroczysz jest właściwa,
czy naprawdę zmierzasz w dobrym kierunku!?
Człowiek żyje w ciemności,
chociaż całymi dniami głosi hymny o wolności
to jednak tkwi głęboko za jej grubym murem.
Będzie wielkim cudem
kiedy ożywi w sobie prawdziwą miłość,
... wspaniałą, pokorną i cichą,
którą zdobywa się w czasie wyrzeczenia innych małych cnót.
Musisz zrozumieć jak bardzo oddalają cię od celu,
wiążą w twojej głębi światło Boże,
nie pozwalają mu zapłonąć zachcianki marnego świata.
A cała twoja troska o nie, rozrywa tylko
bezbronne serce na drobne kawałki,
dusi Boski Płomień!
Potrzebna jest ci twoja odwaga ...
rusz do boju ...!
Połącz własne serce z Sercem Boga,
pozwól niech twoje zniknie w wielkim morzu,
poznasz wielką radość i łzy szczęścia zaleją twoją twarz.
Vancouver
28 Feb. 2008
WIESŁAWA
|