CUDA

PATRZ SERCEM...
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI
1

 

Cud, mistyczny zew czy wielka potężna kosmiczna rewolucja?

Ziemia i my, jej mieszkańcy wirujemy w ogromie wielkich Galaktyk. W swoich ziemiańskich podróżach nie raz budziła się nasza świadomość, kręcimy się na kole ewolucji. Wysłannicy Światła ukierunkowują ludzkość na coś nowego, powoli wszyscy zaczynamy odczuwać we własnych żyłach skok w następny wymiar ... już kwantowy, który do tej pory ziemianom był znany jako teoria. Szykują się dla nas rozległe perspektywy, nowy mit ... wielki cud życia wkracza coraz mocniej w nasze wymiary... uruchamia proces osobistych przemian, nowych motywacji, budzi głębszą świadomość. Wielu ludziom "nasze czasy" nadal nie jawią się z wielkim kosmicznym procesem, odrzucają to nowe zjawisko, budują wielkie mury nawet przed Bogiem... popatrzcie wokół siebie ... ileż to ludzi ciągle udowadnia ... nie ma Boga! Każda jedna teoria aby tylko nie Bóg! Wpatrzeni w niebo, szukają innych znaków wielkiego życia, oczekują na UFO i wypatrują żywych istot na innych planetach... a nie chcą się identyfikować z subtelnymi światami, zamrażają własną świadomość, ściągają na siebie świat cieni, nie wierzą w istnienie Istot posiadających świetliste ciała. Jakiż to będzie dla nich szok kiedy i w ich życie wejdzie... CUD ? ... z początku mogą to być sny... a może odblokowywanie się symbolicznych znaczeń, zakodowane wskazówki jaką masz wybrać drogę! Jeśli jesteś otwarty na PRAWDĘ - przyszykuj się na odbiór. Mówienie innym ludziom - bredzisz, jesteś głupi, idź do psychiatry nic tu nie załatwi... to ty człowieku jesteś zabłąkany, przebudź się - już czas, dojrzyj WIELKIE PRAWDY!

Przywołuje cię blask gwiazd i utkane z promieni najczystszego Światła Świetliste Istoty. Nadszedł czas na wielka przygodę, uformuj się na nowo i płyń w inne galaktyki razem z Dziećmi Światła!

Jeśli się przed tym opierasz, jeśli jeszcze tego nie rozumiesz, to chociaż nie ograniczaj pola widzenie innym, twoje trójwymiarowe lustro powoli się rozpuszcza, może się zdarzyć, że i ty wpadniesz w te kwantowe sidła...tylko uważaj aby twoja ironia nie wzięła cię w swoje objęcia!

Wielkiego Bytu, uformuje cię na nowo; olśniony zdumiewającą różnorodnością świetlistych form poczujesz Magię Jedynego Serca, ukryty w płaszczu Światła zrozumiesz cel własnej podróży.

Czy będziesz wobec niego krytyczny... czy raczej uświadomisz sobie proste wskazówki płynące z kosmosu?

Wiesława
Van. 17. Sep. 2008





MATKA BOSKA - PIERWSZE "SPOTKANIE"

Pamiętam, że był luty, chyba 18 luty 2008 roku. Tego dnia było zimno, a nawet mroźno. Wyszliśmy wieczorkiem na spacer - ja z siostrą i naszym kolegę. Zawsze rozstawaliśmy się w połowie drogi do naszych domów. Oni stali i palili papierosy (niestety nie każdy ma siłę by rzucić to od razu, bądź by nie próbować wcale). Ja stałam i z jednej strony uczestnicząc w rozmowie o wszystkim i o niczym, spoglądałam co rusz w niebo. Gwiazdy wydawały się wielkie jak lampiony, a księżyc zupełnie jakby wylewał się z siebie.

Patrzyłam na ten księżyc, bo miałam wrażenie, że się zmienia. Jego zarys był wciąż niby ten sam, ale cały czas coraz szybciej pulsował, a przez środek zaczęły rysować się dziwne linie. Nie wiedziałam co to ? Pomyślałam najpierw, że to wina mojej wady wzroku. Jednak nie chciałam w to wierzyć, bo widziałam to zbyt wyraźnie. Księżyc stawał się jakby wielowymiarowy. Zwróciłam na to również uwagę siostry i kolegi, ale oni stwierdzili, że księżyc wygląda normalnie i nie widzą żadnych zmian. Ja widziałam coraz wyraźniej. Nie mogłam od niego oderwać wzroku. Wtedy nie wiedziałam, że to jakiś symbol. Mogę jednak wskazać, że księżyc wyglądał dokładnie tak:

Wokół niego zaś jaśniała świetlista otoczka, a w środku przebijały ciemniejsze plamy, chyba kratery. Rozstałyśmy się z naszym kolegą i wróciłyśmy do domu. Po kąpieli zamknęłam się w swoim pokoju i przy zgaszonym świetle spoglądałam w księżyc. Było dość wcześnie, ale powiedziałam w domu, że jestem zmęczona, stąd nikt mi nie przeszkadzał. Uklęknęłam pod oknem i patrzyłam podziwiając piękno księżyca. Nigdy wcześniej nie wydał mi się aż tak interesujący. Trwało to około godziny. Po czym z księżyca począł rysować się kształt twarzy. Byłam zszokowana, przecierałam oczy, myśląc, że za długo już patrzę i to jakieś złudzenie. Ale nie! Twarz rysowała się niezwykle wyraźnie. Próbowałam to namalować, ale od dziecka maluję słowami. Otoczka wokół księżyca rozwarstwiła się na dwie części. Od góry nadal pozostała świetlista, zaś pod ta warstwą pojawiła się warstwa niebieskawa. Twarz powoli zaczynała kogoś przypominać. Pytałam Boga "Kto to?" zdziwiona i zaciekawiona. Nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły płynąć z mych oczu. Były to jednak łzy radości. Me serce radowało się na ten przepiękny widok. Z pełni księżyca wyłoniła się jej twarz. Jej blask i piękno, spojrzenie były nie do opisania. Obraz jakby wibrował, zupełnie jakby powstał z nikąd. Nie mogłam uwierzyć, że to ją właśnie widzę. Tym bardziej, że księżyc od dziecka nie kojarzył mi się z dobrą stroną. Było to więc zaprzeczeniem moich wewnętrznych myśli. A jednak twarz Matki Boskiej spoglądała na mnie z góry uśmiechając się serdecznie. Głowa jej lekko owinięta niebieskawą chustą była ową niebieską warstwą wokół księżyca, a nad głową świetlista otoczka.

Zapytałam wtedy: "O co chodzi? Czy chcesz mi coś powiedzieć".

Jej twarz zniknęła, a na tle księżyca, wciąż tak samo magicznego pojawił się inny obraz. Na nim nakreślony śmieszny czerwony domek, w oknie którego stała kobieta o ciemnych włosach, a na dole dinozaur i dzieci. Od razu przypomniałam sobie, że miałam kiedyś w dzieciństwie bajkę z taką okładką. Już dawno jej nie widziałam, bajka obecnie jest mało popularna. Zresztą nim dowiedziałam się o co chodzi, musiałam poszukać w pamięci co to za bajka. Teraz wiem "Nasza mama czarodziejka".

Wtedy jednak, gdy widziałam ten obraz w księżycu nie pamiętałam co to. W życiu nie pamiętałam nawet o czym była ta bajka, wiedziałam tylko, że taka była. Po chwili znów pojawiła się jej twarz, a serce moje poczuło po raz pierwszy to niesamowite uczucie matczynej miłości, na które z utęsknieniem chyba czekało. Wtedy w środku zrozumiałam, że ona jest dokładnie jak ta mama z bajki, że Matka Boska zawsze znajdzie sposób by nam pomóc, że jeśli poprosimy ją o pomoc, jak dzieci w bajce, zawsze ją otrzymamy. Od tego czasu księżyc zawsze wyglądał już jak kwiat życia, a Matka Boska towarzyszy mi nieprzerwanie, czasami dając wyraźny dowód swojej obecności.

Ludzkie ciało jest uważane za świątynię Boga;
lecz zanim Bóg tam zamieszka,
wrogowie muszą być wyrzuceni,
a przyjaciele przyjęci.

17. wrzesień 2008

GODAN