W hiszpańskim
miasteczku Calanda dokonał się „el milagro de los milagros” - czyli
„cud cudów”. Dwudziestotrzyletniemu Miguelowi Juanowi Pellicerowi w
sposób cudowny przywrócona została amputowana prawa noga. Owoce
wieloletnich poszukiwań i badań historycznych dokumentów dotyczących
tego miezwykłego wydarzenia zostały opublikowane w książce
zatytułowanej Il Miracolo (Cud), napisanej przez słynnego pisarza i
dziennikarza włoskiego Vittoria Messoriego.
29 marca 1640 r. wieczorem, pomiędzy godziną dziesiątą a dziesiątą
trzydzieści, podczas snu w domu rodzinnym w Calandzie, Miguel Juan
Pellicer w cudowny sposób odzyskał prawą nogę, którą amputowano mu w
szpitalu publicznym w Saragossie 29 miesięcy wcześniej. Cudownie
uzdrowiony był gorliwym czcicielem Matki Bożej z Pilar i to właśnie
Jej wstawiennictwu przypisał odzyskanie utraconej kończyny. Tak w
skrócie brzmi sensacyjna informacja o tym wstrząsającym cudzie
maryjnym, który miejscowi ludzie określają jako „el milagro de los
milagros” („cud cudów”). Światowej sławy włoski pisarz i dziennikarz
Vittorio Messori przez wiele lat badał w różnych archiwach licznie
zachowane dokumenty dotyczące tego zdarzenia i stwierdził, że z
naukowego punktu widzenia istnieje pewność, że cała dokumentacja
opisuje historyczny fakt. Mówi ona o „przywróceniu” amputowanej nogi
- wydarzeniu jedynym w swoim rodzaju, którego istnienia nie można
zakwestionować. Szczegółowe odtworzenie tych wydarzeń stało się
możliwe dzięki świadectwom, które trzy dni po cudzie zostały złożone
pod przysięgą i zapisane w protokole notarialnym, oraz w oparciu o
akta procesu kanonicznego, który rozpoczął się 68 dni później.
Wypadek i amputacja
Z ksiąg parafialnych z Calandy dowiadujemy się, że Miguel Juan
Pellicer urodził się 25.03.1617 r. jako drugie z ośmiorga dzieci
Miguela Pellicera Maja i Marii Blasco. Jego rodzice byli biednymi
rolnikami, odznaczali się prostotą i głęboką pobożnością. Miguel
Juan wzrastał w atmosferze autentycznej religijności: codziennie
szczerze się modlił, regularnie przystępował do sakramentów pokuty i
Eucharystii, był żarliwym czcicielem Matki Bożej. W 1637 r., gdy
miał dwadzieścia lat, opuścił dom rodzinny w poszukiwaniu pracy.
Znalazł ją u swojego wujka Jamiego Blasca, mieszkającego w okolicy
Castellon. Po kilku miesiącach pobytu u niego, w lipcu 1637 r.,
Miguelowi przydarzył się poważny wypadek, gdy prowadził dwukołowy
wóz wypełniony po brzegi ziarnem, ciągnięty przez dwa muły. Podczas
jazdy Miguel Juan najprawdopodobniej zasnął i tak nieszczęśliwie
spadł z muła na ziemię, że jedno z kół przejechało przez jego prawą
nogę, miażdżąc i łamiąc mu kość piszczelową. Natychmiast zawieziono
go do szpitala w Walencji (w którego archiwach do dziś widnieje data
jego przyjęcia: 3.08.1637 r., poniedziałek).
Pobyt w szpitalu nie przynosił żadnej poprawy, jednak Miguel głęboko
wierzył w to, że pomogą mu lekarze z odległej o 300 km Saragossy, w
słynnym Królewskim i Powszechnym Szpitalu Naszej Pani Łaskawej. Po
usilnych prośbach otrzymał w końcu pozwolenie na przeniesienie się
tam. Pomimo straszliwego bólu złamanej nogi i wielkich upałów owe
300 km pokonał w pięćdziesiąt dni. Do upragnionego celu dotarł na
początku października 1637 r., wycieńczony i z wysoką gorączką.
Najpierw udał się do sanktuarium w Pilar, gdzie wyspowiadał się i
przyjął Komunię św.
W saragoskim szpitalu lekarze zdiagnozowali u niego daleko posuniętą
gangrenę w złamanej prawej nodze. W celu ratowania życia chorego
konieczna była natychmiastowa amputacja kończyny. Decyzję odcięcia
opuchniętej i sczerniałej od gangreny nogi podjął przewodniczący
konsylium lekarskiego, znany w całej Aragonii prof. Juan de Estanga,
wraz z chirurgami Diegiem Millaruelem i Miguelem Beltranem. Ci sami
lekarze dokonali operacji ucięcia prawej nogi Miguelowi Pellicerowi
„na wysokości czterech palców pod kolanem”. Posługiwali się przy tym
piłą i skalpelem, a jako środek znieczulający podano pacjentowi
alkohol, stosowany w tamtych czasach jako jedyna substancja o takim
działaniu. W czasie operacji młodzieniec nieustannie wzywał pomocy
Matki Bożej.
Po amputacji chirurdzy dokonali kauteryzacji kikuta za pomocą
rozżarzonego żelaza. Odciętą nogę przekazali asystującemu przy
operacji młodemu praktykantowi, Juanowi Lorenzowi Garcii, który wraz
z kolegą pogrzebał ją na cmentarzu, w oznaczonym miejscu, w
głębokiej dziurze o długości 21 cm (nawet tego rodzaju szczegół
znalazł się w dokumentacji procesowej). W tamtych czasach tak
wielkim szacunkiem otaczano ludzkie ciało, że wszystkie jego
amputowane części były chowane na cmentarzu. Zanim rana po odcięciu
części nogi się zagoiła, Pellicer musiał jeszcze przez kilka
miesięcy przebywać w szpitalu. Został z niego wypisany wiosną 1638
r.; otrzymał wtedy drewnianą protezę prawej nogi oraz kule.
Dwudziestotrzyletni młodzieniec bez nogi nie był w stanie zapracować
na swoje utrzymanie, dlatego otrzymał oficjalne pozwolenie na
zbieranie jałmużny przy wejściu do bazyliki del Pilar w Saragossie,
co oznaczało dla niego bycie etatowym żebrakiem. Mieszkańcy
Saragossy mieli w zwyczaju przynajmniej raz dziennie nawiedzać
sanktuarium. Widok żebrzącego młodzieńca bez nogi wzbudzał u nich
powszechne współczucie. Przyzwyczaili się do jego obecności i
pokochali go, tym bardziej że Miguel Juan codziennie rano, przed
udaniem się na miejsce żebrania, uczestniczył we Mszy św. w Świętej
Kaplicy, w której na kolumnie El Pilar znajdowała się cudowna figura
Matki Bożej. Również codziennie prosił obsługujących sanktuarium o
trochę oliwy z palących się tam lamp, aby namaszczać swój kikut i
nie w pełni zagojoną po amputacji ranę. Gdy miał pieniądze, szedł
spać do pobliskiej karczmy De las Tablas. (Właściciel karczmy Juan
de Mazasa i jego żona Catalina Xavierre byli również powołani na
świadków w kanonicznym procesie, aby stwierdzić, że Pellicer po
cudownym odzyskaniu odciętej kończyny jest tym samym człowiekiem,
który przychodził do nich na nocleg i nie miał prawej nogi). Miguel
Juan Pellicer sypiał również pod portykiem szpitalnego korytarza,
gdzie był doskonale znany i z wielką życzliwością przyjmowany przez
personel medyczny.
Na początku marca 1640 r. Miguel zdecydował się wrócić do swoich
rodziców, do Calandy. Podróż do domu rodzinnego (około 118 km)
zajęła mu prawie siedem dni. Przez cay ten czas drewniana noga
uciskała kikut i była przyczyną wielkiego cierpienia młodzieńca. W
domu przyjęto go z wielką radością. Ze względu na swoje kalectwo
Miguel nie był w stanie pomagać rodzicom w pracach polowych, dlatego
postanowił chodzić po okolicznych wioskach i prosić o jałmużnę. W
tamtych czasach dla inwalidy, który nie miał środków do życia,
żebranie nie było hańbą, ale obowiązkiem i dawaniem innym okazji do
czynów miłosierdzia. Miguel zbierał więc datki, jeżdżąc na osiołku
po sąsiadujących z Calandą wioskach, a żeby wzbudzić litość,
odsłaniał kikut swej uciętej nogi. W ten sposób tysiące osób stało
się świadkami jego kalectwa, a później cudu przywrócenia mu nogi.
Wstrząsający cud
W czwartek 29 marca 1640 r. Miguel Juan nie pojechał zbierać
jałmużny, lecz został w domu, aby pomóc ojcu w napełnianiu nawozem
koszyków, które osioł przenosił do nawożenia pola. Po całym dniu
ciężkiej pracy Miguel wrócił do domu bardzo zmęczony. Podczas
kolacji wszyscy widzieli kikut jego prawej nogi wraz z odkrytą,
zagojoną raną, a niektórzy z gości nawet jej dotykali.
Tego samego wieczoru na nocleg w Calandzie zatrzymał się oddział
kawalerzystów. Pellicerowie otrzymali urzędowy nakaz przenocowania
jednego z żołnierzy. Z braku miejsca Miguel Juan był zmuszony
odstąpić mu swoje łóżko i pójść spać na materacu w pokoju rodziców.
Do przykrycia dostał od ojca płaszcz, który był jednak za krótki na
to, żeby okryć również jego jedyną stopę. Po kolacji, około godziny
22, młodzieniec pożegnał się z rodzicami i ze zgromadzonymi gośćmi,
zostawił w kuchni swą drewnianą protezę oraz kule i poszedł spać,
skacząc na lewej nodze. Po modlitwie i całkowitym zawierzeniu się
Matce Bożej szybko zapadł w głęboki sen.
Kiedy mama Miguela weszła do pokoju, w którym spał jej kaleki syn -
a było to pomiędzy godziną dziesiątą trzydzieści a jedenastą
wieczorem - poczuła „wspaniały, niebiański zapach”. Kobieta
podniosła oliwną lampkę i zauważyła, że spod płaszcza, którym był
przykryty jej syn, wystawała nie jedna, ale dwie stopy, założone
jedna na drugą. Wciąż jeszcze nie dowierzając, przybliżyła się do
łóżka - i wtedy była już pewna, że wzrok jej nie myli. Zszokowana
tym odkryciem zawołała męża, który po przyjściu odsunął cały
płaszcz. Pellicerom ukazał wtedy niesamowity widok ich śpiącego syna
z dwiema zdrowymi nogami. W jednej chwili zrozumieli, że stał się
wielki cud: ich syn odzyskał amputowaną prawą nogę. Świadomi ogromu
tajemnicy, zaczęli krzyczeć i potrząsać nim, aby się obudził.
Dopiero po dłuższym czasie Miguel Juan otworzył oczy.
Rozgorączkowani rodzice mówili do niego: „popatrz, odrosła ci
noga!”. Można sobie wyobrazić zdumienie i radość Miguela, kiedy
zobaczył i poczuł, że rzeczywiście ma dwie nogi i że przestał być
inwalidą. W międzyczasie zbiegli się wszyscy domownicy i z wielkim
przejęciem oglądali cudownie przywróconą młodzieńcowi nogę. Miguel
Juan zupełnie nie wiedział, jak to mogło się stać. Pamiętał tylko,
że nim go obudzono, śniło mu się, jak namaszczał kikut swej uciętej
nogi olejem z lampki w Świętej Kaplicy Matki Bożej z Pilar. Jednego
był pewien: że to Jezus Chrystus dokonał tego cudu dzięki
wstawiennictwu Jego i naszej Matki Maryi.
Kiedy Miguel Juan ochłonął z pierwszego wrażenia, zaczął dotykać
swej uzdrowionej nogi i poruszać nią tak, jakby chciał się upewnić,
że to wszystko jest prawdą. W świetle oliwnych lamp wszyscy
dokładnie oglądali jego cudownie odzyskaną nogę. Widoczna była na
niej jedna duża blizna po złamaniu kości piszczelowej podczas
wypadku, a także trzy mniejsze blizny: po ugryzieniu w dzieciństwie
przez psa, po wycięciu czyraka i zadrapaniu przez kolczasty krzak.
Blizny te wskazywały w oczywisty sposób na to, że była to ta sama
noga, którą amputowano i pogrzebano na cmentarzu przed dwoma laty i
pięciu miesiącami. Nastąpiło więc nie odrośnięcie, lecz cudowne
przywrócenie uciętej nogi. Zachował się egzemplarz miejscowej gazety
Aviso Historico z 4.06.1640 r., w której napisano, że przeprowadzono
badania na cmentarzu szpitalnym w Saragossie i nie znaleziono tam
żadnego śladu nogi w miejscu jej pogrzebania.
Wieść o niezwykłym wydarzeniu bardzo szybko rozeszła się po okolicy.
Ludzie, którzy przybiegli do ubogiego wiejskiego domku Pellicerów,
głośno modlili się i dziękowali Matce Bożej i Jezusowi Chrystusowi
za ten wielki cud. Wszyscy zebrani odczuwali cudowny, „niebiański”
zapach, który utrzymywał się w izbie przez kilka dni. Rankiem
następnego dnia do domu Pellicerów przybył proboszcz, ks. Herrero,
wraz z burmistrzem i najwyższymi przedstawicielami miejscowej władzy
oraz dwaj chirurdzy, którzy przez dłuższy obmacywali prawą nogę
Juana - wszyscy oni chcieli w sposób urzędowy i „naukowy”
potwierdzić, że to wszystko jest prawdą. Już 30 marca, a więc
następnego dnia po cudzie, sędzia pierwszej instancji Martin
Corellano, odpowiedzialny za publiczny porządek w Calandzie,
sporządził pierwszy oficjalny dokument o tym nadzwyczajnym
wydarzeniu. Natomiast w niespełna 70 godz. od cudu w domu Pellicerów
został sporządzony przez przedstawicieli władz kościelnych,
świeckich oraz lekarza, spisany przez notariusza i potwierdzony
przez dziesięciu świadków, akt notarialny dotyczący tego
niesamowitego faktu, w którym stwierdza się „Boską interwencję”.
Uzdrowionego młodzieńca zaprowadzono w procesji do miejscowego
kościoła, gdzie zebrali się wszyscy mieszkańcy Calandy, którzy
widzieli, że Miguel Juan szedł na dwóch nogach, a jeszcze wczoraj
miał tylko jedną. W kościele Miguel Juan najpierw poszedł do
spowiedzi, a później razem ze wszystkimi mieszkańcami Calandy
uczestniczył w uroczystej, dziękczynnej Mszy św.
Odcięta noga,
która po przeszło dwóch latach przebywania w ziemi całkowicie
zgniła, dzięki bezpośredniej interwencji Boga została przywrócona do
życia i połączona z resztą żyjącego ciała. Jest to z pewnością dany
nam przez Chrystusa znak i zapowiedź zmartwychwstania naszych ciał w
dniu Paruzji. Stwórca natomiast uszanował prawa natury i dlatego
odzyskiwanie niedoskonałych cech fizycznych i motorycznych cudownie
przymocowanej nogi następowało u Miguela Juana w ciągu kilku
miesięcy.
25 kwietnia 1640 r. Miguel razem ze swoimi rodzicami wybrali się na
pielgrzymkę do sanktuarium w Saragossie, aby podziękować Matce Bożej
za cud przywrócenia nogi. Wszyscy mieszkańcy Saragossy doskonale
znali żebrzącego przy bazylice młodzieńca z jedną nogą. Możemy zatem
wyobrazić sobie ich zdumienie, kiedy zobaczyli, że Miguel Juan
przestał już być kaleką i ma dwie zdrowe nogi. Prawdziwy jednak szok
przeżył profesor Estanga - chirurg, który amputował Miguelowi nogę i
który przez dwa lata opatrywał mu ranę w miejscu odcięcia kończyny.
Teraz mógł naocznie stwierdzić, że ta część nogi, którą amputował,
została przywrócona do normalnego życia i funkcjonowania, w sposób
całkowicie dla medycyny niewyjaśniony. Podobny wstrząs przeżyli na
widok Miguela Juana z dwiema nogami asystujący profesorowi lekarze
oraz cały personel szpitalny.
Oficjalne uznanie „el milagro de los milagros”
Należy podkreślić fakt, że 8 maja 1640 r. władze świeckie Saragossy
wystąpiły z inicjatywą rozpoczęcia procesu, aby wyjaśnić wszystkie
okoliczności związane z cudem z Calandy - czyli „el milagro de los
milagros”. Rada miejska wyznaczyła jako swoich przedstawicieli dwóch
znanych profesorów oraz prokuratora generalnego króla Filipa IV. Był
to proces publiczny i odbywał się z zachowaniem wszelkich urzędowych
reguł. Współczesny historyk Leonardo Aina Naval, który przez wiele
lat badał jego akta, stwierdził, że był on „wzorem powagi, precyzji
i dyscypliny prawniczej”. Mamy tu więc do czynienia z najwyższym
poziomem wiarygodności dokumentów. W czasie całego procesu obecnych
było dziesięciu członków kolegium sędziowskiego. Ponadto przy
wszystkich przesłuchaniach 24 świadków, którzy zostali
wyselekcjonowani spośród mieszkańców Saragossy, Calandy i
okolicznych wiosek, asystował sam arcybiskup Pedro Apaolaza Ramirez
oraz dziesięciu teologów i prawników. Świadkowie zostali podzieleni
na pięć grup: 1. Lekarze i pielęgniarze; 2. Krewni i sąsiedzi; 3.
Władze lokalne; 4. Księża 5. Inni. Każdej z przesłuchiwanych osób
pokazywano Miguela Juana stojącego z odkrytymi do kolan nogami. Z
akt procesowych wynika, że fakt cudownego przywrócenia Pellicerowi
amputowanej nogi był tak oczywisty i pewny, że nie podniósł się
żaden głos sprzeciwu czy wątpliwości przeciw niemu. Po jedenastu
miesiącach pracy kolegium sędziowskiego, 27 kwietnia 1641 r.,
arcybiskup Saragossy wydał dekret, w którym stwierdził, że
przywrócenie amputowanej nogi Miguelowi Juanowi było możliwe tylko
dzięki cudownej interwencji Boga. Jest to niewątpliwie jeden z
najbardziej wstrząsających cudów w historii, który potwierdzili
wszyscy mieszkańcy Saragossy, Calandy i okolicznych miejscowości.
Pierwsza
broszura o cudzie, z imprimatur i dedykowana królowi Karolowi IV,
która była streszczeniem akt procesu w języku kastylijskim, ukazała
się w 1641 r. i została napisana przez karmelitę bosego Jeronima de
San Jose. Rok później ukazała się również broszura poświęcona cudowi
napisana przez niemieckiego lekarza Petera Neuratha. W tej to
publikacji przy „nihil obstat” jezuita o. Jeronimo Briza napisał: „Z
nakazu czcigodnego ks. Gabriela de Aldamy, głównego wicekróla w
Madrycie, przebadałem książkę doktora Neuratha na temat cudu
Najświętszej Dziewicy z Pilar, którego nie widziano ani nie słyszano
w ciągu wieków, a którego prawdy osobiście doświadczyłem, ponieważ
poznałem młodzieńca najpierw bez jednej nogi, proszącego o jałmużnę
u drzwi w świątyni w Saragossie, a później w Madrycie, na audiencji
u Króla, Naszego Pana, z obiema nogami; i widziałem, jak chodził.
Widziałem bliznę, którą Najświętsza Dziewica zostawiła w miejscu
amputacji, jako pewny znak, że noga została odcięta; i nie tylko ja,
a również wszyscy ojcowie z Towarzystwa Jezusowego, z tegoż
Królewskiego Kolegium w Madrycie. Poznałem nadto rodziców
uzdrowionego oraz chirurga, który uciął nogę”.
Biedna izba sypialna, w której dokonał się cud, została natychmiast
zamieniona na kaplicę, a z czasem w miejscu domu Pellicerów
wybudowano wielki kościół z wysoką dzwonnicą. Była to inicjatywa
wszystkich mieszkańców Calandy, którzy w ten sposób pragnęli wyrazić
wdzięczność Bogu i Matce Najświętszej. Do dnia dzisiejszego
mieszkańcy Calandy każdego roku w dniu 29 marca obchodzą święto
upamiętniające to cudowne wydarzenie z 1640 r. Stolica Apostolska
zatwierdziła na ten dzień specjalny formularz liturgiczny wraz z
przywilejami duchowymi i odpustami.
Spotkanie z królem
Cud przywrócenia Miguelowi Pellicerowi odciętej nogi stał się faktem
tak powszechnie znanym w całej Hiszpanii, że doniesiono o nim
królowi Filipowi IV. Po skończonym procesie i oficjalnym ogłoszeniu
prawdziwości cudu hiszpański władca w październiku 1641 r. wezwał do
siebie na audiencję uzdrowionego młodzieńca. Uczestniczył w niej
cały korpus dyplomatyczny, w tym również lord Hopton, ambasador
Anglii. On to właśnie przesłał królowi angielskiemu Karolowi I
szczegółową relację z tej audiencji. Jej tekst zachował się do
naszych czasów. Król Karol I, będący również głową Kościoła
anglikańskiego, do tego stopnia był przekonany o prawdziwości tego
cudu, że bronił jego wiarygodności przed oburzonymi teologami
anglikańskimi. W oparciu o szczegółową relację lorda Hoptona oraz o
inne świadectwa wiemy dokładnie, co się działo podczas audiencji u
króla Filipa IV. Mianowicie uzdrowionemu Miguelowi Juanowi
towarzyszyli pierwszy notariusz Aragonii oraz najwyższy archidiakon
kapituły biskupiej. Każdy z nich po kolei złożył królowi relację o
cudzie.
Po wysłuchaniu wszystkiego Filip IV wzruszył się do łez i
powiedział, że wobec tak oczywistych faktów nie ma już potrzeby
mędrkowania i dalszego dyskutowania, ale trzeba z radością przyjąć i
uczcić Tajemnicę. Następnie wstał z tronu, podszedł do uzdrowionego
i ukląkł przed nim. Potem kazał Miguelowi odsłonić prawą nogę i
pocałował ją w miejscu, w którym została ucięta, a później cudownie
przymocowana. Był to wzruszający hołd, jaki na klęcząco złożył
swojemu poddanemu - żebrakowi i analfabecie - władca światowego
imperium, król Filip IV.
Odnalezione ostatnio dokumenty w archiwum w Saragossie mówią o tym,
że Miguel Pellicer, po swoim uzdrowieniu, został przyjęty do pracy w
sanktuarium del Pilar jako kalikant (pomocnik organisty,
napełniający miechy organowe powietrzem). Był również jednym z
odpowiedzialnych za zapalanie lampek oliwnych w Cudownej Kaplicy. W
księdze wypłat widnieje adnotacja dotycząca daty jego śmierci -
odszedł do Pana w święto Matki Bożej del Pilar: 12 X 1654 r.
Wnioski
„Ten, kto odrzucałby prawdę o tym, co wydarzyło się w Calandzie tego
marcowego wieczora w Tygodniu Męki Pańskiej 1640 roku - pisze
Vittorio Messori - musiałby wątpić w całą historię ludzką, łącznie z
faktami najpewniejszymi, bo najbardziej potwierdzonymi. (...)
»przypadek Pellicera« ma cechy wydarzenia, które każdy badacz może,
co więcej - musi, zaakceptować jako »potwierdzone w sposób pewny«,
jako »z pewnością historyczne«, chyba że zrezygnuje z obiektywności
swojego zawodu w imię uprzedzenia lub ideologii. W słowach użytych
przez arcybiskupa Saragossy w jego sentencji wyroku fakt jawi się
jako równie prosty, co wstrząsający: »(...) jak ukazane to zostało w
procesie, wspomniany Miguel Juan był widziany najpierw bez jednej
nogi, a następnie z nogą; zatem nie wiadomo, jak można mieć
wątpliwości co do tego«. To wszystko”.
Natychmiastowe przywrócenie M.J. Pellicerowi amputowanej nogi było
spektakularną manifestacją Bożego działania, cudem niesłychanym w
całej historii. Wydarzenie to jest z pewnością znakiem ukazującym
bezpodstawność ironicznych twierdzeń ateistów, że nigdy nie
widziano, aby komuś odrosła ucięta noga lub ręka.
Jest to z
całą pewnością cud niepodważalny, dokładnie taki, jakiego domagał
się Wolter i jemu podobni ateiści - a więc urzędowo potwierdzony
przez notariusza zaraz po jego zaistnieniu i po przesłuchaniu pod
przysięgą świadków o odpowiednich kwalifikacjach. Ernest Renan,
który był agnostykiem i zaciekłym wrogiem chrześcijaństwa, napisał,
że do zwalczenia ateizmu wystarczyłby tylko jeden wiarygodny cud.
Niestety, nieświadomy swojej ignorancji, był pewien, że w historii
nie było żadnego.
Cud z Calandy mówi nam o tym, że dla Boga wszystko jest możliwe.
Wydarzenie to wskazuje na działanie nie jakiegoś nieokreślonego
Boga, ale na Boską Osobę Jezusa Chrystusa, na Boga w Trójcy
Jedynego, którego On nam objawił. Cud ten jest równocześnie boskim
potwierdzeniem nauczania Kościoła katolickiego, sakramentów w nim
sprawowanych, jego tradycji, czci oddawanej Niepokalanej Dziewicy
Maryi i mocy Jej wstawiennictwa.
„Maryja dokonała tam tego, czego nie uczyniła w żadnym innym
narodzie” - tak śpiewają do dnia dzisiejszego wierni każdego roku
podczas święta Milagro (Cudu) w Calandzie i Saragossie.
Cud z Calandy jest również znakiem wzywającym nas do nawrócenia i
wiary w zmartwychwstanie naszych ciał. Noga, która z powodu
zawansowanej gangreny gniła - i dlatego musiano ją amputować, a
później pochować w ziemi na cmentarzu - po 29 miesiącach powróciła
do życia dzięki specjalnej interwencji Boga. Ten cudowny i jedyny w
swoim rodzaju fakt wskazuje na prawdę wiary o naszym
zmartwychwstaniu - że podobnie stanie się z ciałami wszystkich ludzi
w dniu Sądu Ostatecznego.
ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Vittorio Messori: Znak dla niewierzących, Księgarnia św. Jacka,
Katowice 2000. Dostępna w księgarni:
www.milujciesie.org.pl
Źródło:
LINK!